Wokół przebiegu Covid-19 narasta histeria podsycana
przez media. Czy jest uzasadniona?
Dowiemy się w najbliższych dniach.
Są fakty które mają różne znaczenie w poszczególnych państwach.
W Polsce i nie tylko, brak jednak wewnętrznej spójności w decyzjach rządu i
służb medycznych.
Po stronie rządu dominuje strach przed podejmowaniem radykalnych decyzji mimo
jednoznacznych ocen medyków.
Ogólnie sytuację można sprowadzić do eksperymentu na żywym organizmie jakim są
poszczególne społeczeństwa.
Jest nakaz noszenia maseczek ochronnych, zachowania tzw. dystansu społecznego,
zachowanie higieny rąk oraz maksymalne zredukowanie migracji ludzi.
W ślad za
tym idzie błądzenie w ciemnościach.
Przypomnę, że na początku roku ówczesny minister zdrowia publicznie wyrażał się
lekceważąco o skuteczności używania powszechnie dostępnych maseczek
jednorazowego, czy wielokrotnego użytku. Jednocześnie, w pierwszym odruchu
walki z koronawirusem, zakazano wstępu do lasów.
Ten numer na pewno przejdzie
do annałów medycyny. Może nie tylko.
Nic się nie zmieniło, maseczki mają dla nas znaczenie psychologiczne. Niech tak
będzie.
Wkrótce minie rok od stwierdzenia pierwszego przypadku SARS-CoV-2, ale dalej
nie ma leku i nie ma szczepionki. Kiedy będą? Nie wiadomo. Uczciwej odpowiedzi
nie ma. Deklaracje fachowców są niezobowiązujące. Trzeba przyjąć, że w miarę
bezpieczna i skuteczna szczepionka, dostępna dla Kowalskiego, może pojawić się
realnie pod koniec 2021 roku.
Zasadą jest, że od fazy laboratoryjnej do powszechnej dostępności leku mija
około 2 lat.
Prof. Gut podał przykład leku który powstał po ponad 50 latach od rozpoczęcia
badań.
Inna hipoteza zakłada, że choroba sama wygaśnie po około dwóch latach.
Tak czy inaczej trzeba czekać i … nie zachorować samemu. Niezła perspektywa.
Stan na dzisiaj jest taki, że wg oficjalnych statystyk na świecie zmarło blisko
1 200 000 chorych, zakażonych jest ponad 45 000 000 ludzi,
a wyzdrowiało ponad 33 000 000 chorych.
W tych statystykach jest podstawowy błąd. Nie wiadomo ilu ludzi jest naprawdę
zarażonych.
W statystykach uwzględnione są jedynie osoby poddane testom które wykazały, że
dana osoba jest zakażona.
Wobec lockdownów wprowadzanych w
kolejnych krajach UE pojawił się nowy problem. Niektóre państwa kwestionują
wyniki testów przedstawiane służbom medycznym przy przekraczaniu granicy
państwowej.
O co tu chodzi? Testy produkuje zaledwie kilka firm na świecie. Zarabiają na
nich nie ci co powinni?
Wirusolodzy, światowe autorytety uważają, że statystyki wykazują tylko około
10% zakażeń, a 90% zarażonych przechodzi Covid-19 bezobjawowo, niestety
zarażając nieświadomie otoczenie.
Powodów do marudzenia mają więcej. Dotyczą one skuteczności stosowanych testów.
Dalszym problemem jest mutowanie wirusa. Znowu wirusolodzy twierdzą, że jest
już czwarta mutacja różniąca się znacznie, głównie agresywnością i przebiegiem
choroby, od wersji z końca 2019 roku.
Niezależnie od powyższego sprawdza się wcześniejsza prognoza o nałożeniu się
sezonowej grypy na drugą falę Covid-19. To powoduje, że po uspokojeniu jakie
odnotowaliśmy latem gwałtownie wzrasta ilość zakażeń i zgonów.
O ile służba zdrowia jest teraz lepiej przygotowana sprzętowo, to gorzej
sytuacja wygląda z tzw. czynnikiem ludzkim. Brakuje lekarzy i personelu
pomocniczego. Podobno będzie jeszcze gorzej.
Teraz służbie zdrowia z pomocą przychodzi wojsko. 20 tysięcy ludzi to poważne
wzmocnienie, chociaż nie są to w 100% wyszkoleni medycy.
W skrajnych przypadkach ogniska zarażeń na oddziałach szpitalnych powodują ich
czasowe wyłączenie z funkcjonowania z powodu braku personelu. Ten problem
dotyczy nie tylko Polski.
Wzrost zakażeń stawia nas przed dylematem. Co robić? Kolejne ograniczenia nie
przynoszą oczekiwanych skutków. Pozostaje jeszcze lockdown, ale to
ostateczność. Może być zabójczy dla naszej gospodarki. Obiecane wsparcie
finansowe z UE nie wiadomo kiedy przyjdzie.
Ktoś niedawno złośliwie powiedział,
że banki są zamknięte, ale kasy urzędów skarbowych już nie.
Wybór jest więc taki, że możemy przeżyć pandemię, ale wielu z nas nie będzie
miało środków do życia.
W tej sytuacji trwające na ulicach protesty są przejawem bezgranicznej głupoty
uczestników i cynizmu graniczącego ze zbrodnią, po stronie organizatorów tych
zadym.
Przykład Hiszpanii z tegorocznej wiosny został zapomniany i zlekceważony. Teraz
pozostaje śledzenie codziennych statystyk zachorowań i zgonów. Na straszenie i
apele już za późno.
Na koniec podtrzymam swoją opinię. III RP jest jednak państwem teoretycznym. Potrafi
nakazać zamknięcie cmentarzy w całej Polsce w związku z obchodami Dnia
Wszystkich Świętych.
Nie potrafi, czy nie chce? wyegzekwować w tym samym czasie zakazu zgromadzeń w
związku z objęciem całej Polski czerwoną strefą.
Właśnie z Placu Zamkowego ruszył
tłum który będzie protestował.
Kto to finansuje? Nie sądzę żeby to uczestnicy z własnej kieszeni.
Nie wiem na ile to się sprawdzi, ale wczoraj słyszałem, że uczestnicy marszów z
wielkich miastach mają ruszyć w Polskę do małych miast i miasteczek i tam
roznosić zarazę. Coś w tym jest.
Wczoraj https://twitter.com/sbalcerac
podał taką informację:
Wczorajszy
"marsz" w Olsztynie. Policjanci zatrzymywali dwukrotnie 21-letniego
mieszkańca Rzeszowa, który szedł na czele i wykrzykiwał wulgaryzmy przez
megafon. Przy mężczyźnie znaleziono skradziony telefon warty 500 PLN. Był
nietrzeźwy, został doprowadzony do izby wytrzeźwień.
Takich przypadków z innych miast Polski jest więcej.
To są te spontaniczne protesty.