Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dotacje unijne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dotacje unijne. Pokaż wszystkie posty

26 lutego 2022

Co prognozujemy?

Moje przypuszczenie w temacie Ukrainy potwierdza się.
Jesteśmy na etapie stroszenia piórek. To po obydwu stronach /Rosji i Ukrainy/.
Trzeba przyjąć założenie że nie wierzymy informacjom żadnej strony, zgodnie z zasadą, że najważniejsze to czego nie widać. To jest swego rodzaju teatr, ale nie cały spektakl rozgrywa się przy otwartej kurtynie.
Każdy z nas, w miarę posiadanej wiedzy i doświadczenia życiowego powinien zadawać sobie pytania na które niestety nie ma gotowych odpowiedzi.
Nie wiadomo skąd pochodzą prezentowane w tv filmiki i zdjęcia? Nie wiadomo kiedy je zrobiono?
Czytam komentarze że trafiają się jako nowe te zrobione np. w 2014 roku podczas Majdanu.
Są też pochodzące np. z Syrii. Tak wygląda dezinformacja.

Dzisiaj Rosji chodzi żeby Ukrainę i świat maksymalnie przestraszyć. Na ile skutecznie?
Na Ukrainie spowodowali wędrówkę ludów. Na wojnie to norma. Pytanie, jaka będzie skala tej wędrówki? Niektórzy mówią że będzie to 3-5 milionów. Kto ich przyjmie i na jak długo? Kto sfinansuje ich pobyt?
Świat bardziej przeraża groźba użycia przez Rosję broni atomowej. Tego akurat najmniej się obawiam. Jeden Czarnobyl wystarczy.
Użycie bomby atomowej wymaga wcześniejszej odpowiedzi na pytanie co dalej? Skażony teren jest niedostępny przez lata. Poza tym dochodzą skutki dla tych co przeżyją /choroba popromienna/.
Dla strony atakującej pozostaje świadomość odwetu. Wtedy z Rosji nie zostanie kamień na kamieniu.
Przypomnę wypowiedź Putina sprzed lat „już nigdy wojna nie będzie toczyła się na terytorium Rosji”.
To wszystko nie znaczy że nie ma się czego bać. Są znane inne rodzaje broni masowego rażenia. „Bezpieczniejsze” w użyciu np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bro%C5%84_termobaryczna .

W sferze rozważań jest pytanie o co naprawdę chodzi w wojnie o Ukrainę. Kto i o co tam gra?
Tu trzeba cofnąć się do informacji pojawiających się w mediach przed wybuchem wojny.
Wyjaśnienia trzeba szukać w postawie poszczególnych państw zainteresowanych tym rejonem.
Rosja sama się określiła, nie ma więc potrzeby drążenia tematu.
Turcja początkowo zachowywała neutralność /ma swoje za uszami; dotyczy Kurdów/, ale dzisiaj zmieniła zdanie. Zgodzili się na blokadę Bosforu dla rosyjskiej Marynarki Wojennej. Sprawa dla Turcji bardzo delikatna ze względu na wzajemne powiązania gospodarcze z Rosją. Wartość kontraktów wzajemnych liczona w miliardach USD.
USA i Wlk. Brytania działają dyskretnie, ale wydaje się że skutecznie.
Zdziwiłem się ich liczebnością na Ukrainie /doradcy/. Między sobą będą ustalali kto osiągnie większe profity po wygaszeniu konfliktu.
Na szczególną uwagę zasługują Niemcy. Są posądzani o inspirowanie Rosji do wojny z Ukrainą.
Marzy im się „nowe rozdanie” w którym będą mieli jeden z głosów decydujących w polityce mocarstwowej.
Po drodze chodzi im o spacyfikowanie Polski. Ten aspekt jest może mało widoczny ale nie można go zlekceważyć.

Na dzisiaj może dziwić stanowisko Chin. Koliduje ono z interesami Rosji. Trudno się w tym połapać, ale sprawa zaczyna się prostować gdy cofniemy się nieco w czasie.
Kiedyś mówiło się że chińska dyplomacja realizuje politykę z wyprzedzeniem 100 lat. Tyle aż nie trzeba. Chiny potrzebują stabilnych dróg lądowych do transportu swoich towarów do Europy. Transport morski trwa zbyt długo. Mają do tego do dyspozycji duże pieniądze, w dodatku własne.
Jedną z rozważanych opcji był BAM2, przedłużony do Polski /Sławków/. Polska miała trudności z zadeklarowaniem wejścia w ten interes. Tu mieszali Amerykanie, bo to kolidowało z ich interesami. Przeciąganie liny trwało i nagle, przynajmniej ja, dowiedziałem się że alternatywny szlak wiedzie przez Ukrainę na Węgry. Różnica polega na tym, że terminal przeładunkowy na Węgrzech rozpocznie pracę w tym roku, a my dopiero planujemy rozbudowę terminala w Małaszewiczach.
Krótko mówiąc Orban nas wyślizgał.
Chinom zależy żeby cały szlak kolejowy nazwany „Jedwabny szlak2” był bezpieczny i wolny od przypadkowych rewolucji. Mamy świeżo w pamięci Kazachstan.
To miała zapewnić wojna Putina z Ukrainą.
Chiny czekają. Jeszcze nie niecierpliwią się. ale są głosy że jeśli Putin nie spełni pokładanych nadziei zostanie wymieniony na nowszy model.
Czy jest w stanie spełnić pokładane w nim nadzieje?

W tych rozważaniach widzę jedną wielką niewiadomą, kogo naprawdę popiera Zachód? Rosję czy Ukrainę? Wiele wskazuje na to że jawnie Ukrainę, a skrycie Rosję.

Pytanie pomocnicze, gdzie przewidziano miejsce dla Polski?  
Skoro o Polsce mowa to mam problem z naszą propagandą rządową. Gdybym bazował tylko na przekazie oficjalnym żyłbym w krainie pełnej szczęśliwości. Tak jednak nie jest.
Z zażenowaniem obserwuję naszych przywódców z jakim zaangażowaniem optują w KE i PE na rzecz Ukrainy. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tego zaangażowania brakuje w walce o środki z FO należne Polsce od 8 miesięcy! Przecież te pieniądze są nam potrzebne, a poza tym przyznano je nam i nie musimy żebrać o ich wypłatę.

W tych rozważaniach nie można widzieć tylko wycinka jakim jest wojna na Ukrainie. Trzeba to widzieć w szerszym kontekście. Ta wojna ma wyniszczyć nie tylko Ukrainę ale i Polskę chociaż działania wojenne nie toczą się u nas. Dlatego w naszym żywotnym interesie jest wspomaganie Ukraińców w miarę naszych możliwości. Skutki tej wojny będziemy odczuwali już wkrótce. Dzisiaj nie wiemy jeszcze w jakiej skali.
Nie wolno nam zadowalać się deklaratywną pomocą płynącą z Europy. Słowa otuchy i poparcia może sobie ta „Europa” w … buty wsadzić.
Od lat jesteśmy państwem frontowym a dzisiaj szczególnie, a to wcale nie znaczy że mamy być skazani na pożarcie.

25 października 2021

Dobrze. Brnijmy dalej.

W sporze z KE prawnie Polska ma rację. Tylko co z tego wynika? Komisarze unijni i TS UE robią co chcą, interpretując prawo wedle własnego uznania. Robią to bezkarnie.
Koszty tej samowoli ponosi Polska i jak dotąd nie potrafi się odegrać.
No właśnie, nie potrafi, nie chce, czy zwyczajnie boi się?
Po kolei, może niekoniecznie według ważności spraw. To Turów, KPO, praworządność, solidarność europejska.

W sprawie Turowa napisano już tomy. Dobre w tej sprawie było zerwanie rozmów z Czechami.
Teraz Czechy chcą ich wznowienia. Jeśli do tego dojdzie powinno dojść do resetu warunków wstępnych. Czesi oparli swoje roszczenia na kłamstwie dotyczącym oceny stanu środowiska naturalnego w najbliższym sąsiedztwie KWB Turów.
Problemy z dostępem do wody pitnej w spornym rejonie występują u nich od dziesięcioleci.
Nie jest to żadną tajemnicą. Winne są nie tylko kopalnie węgla brunatnego ale również żwirownie.
Trudno ustalić jednoznacznie stopień winy Polski, Czech czy Niemiec. Nie ma takich badań.
Jeśli są, nie są dostępne. Dlaczego więc tylko Polska ma ponosić koszty tego stanu rzeczy?
W dodatku tylko w strefie obrzeży kopalni Turów, od strony Czech. A co z pozostałymi kopalniami na terenie Czech i Niemiec?
Nie szkodzą czy nie ma komu upomnieć się o rekompensaty?
Okazuje się że podobny problem /deficyt wody/, tym razem po stronie polskiej, występuje na granicy polsko-niemieckiej na wysokości KWB Janschwalde /Niemcy/. https://www.money.pl/gospodarka/czeska-kopalnia-zabiera-wode-polskim-miejscowosciom-resort-klimatu-rozpoczyna-analize-6695242825919296a.html
Małe zastrzeżenie, kopalnia Janschwalde zajmuje teren 3-krotnie większy niż KWB Turów.
Kopalnia znajduje się na terenie Niemiec ale jej właścicielem jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Energetick%C3%BD_a_pr%C5%AFmyslov%C3%BD_holding
Niemcy odpowiedzieli na zarzuty gmin Gubin i Brody, ale czy tupet Niemców wystarczy do zamknięcia tematu? https://www.money.pl/gospodarka/czeska-odkrywka-zabiera-wode-polskim-gminom-kopalnia-odpowiada-na-zarzuty-6696584758303328a.html
W całej historii sporu jest kilka punktów kiedy wydający decyzje mieli problemy z przewidzeniem ich skutków. Przebija wszystko sędzia TS UE nakazująca w trybie natychmiastowym wstrzymanie wydobycia w kopalni KWB Turów. Jest to technicznie niewykonalne. Taki proces trwa latami o czym Niemcy doskonale wiedzą. Zamykanie u siebie kopalni węgla brunatnego trwa już około 20 lat.
Kolejnym idiotyzmem sądowym w wykonaniu TS UE było nałożenie kary w wysokości 0,5 mln euro dziennie za nie zastosowanie się Polski do postanowienia zabezpieczającego. Ta decyzja nie została do dzisiaj oficjalnie przekazana Polsce. Idiotyzm, na co zwraca uwagę prof. Waldemar Gontarski, polega na tym, że zgodnie z prawem unijnym karę można nałożyć za niewykonanie wyroku TS UE.
Sprawa, z powództwa Czech, ma być rozpatrywana przez TS UE dopiero w 2022 roku.
Tu muszę uzupełnić że nie wszyscy politycy, nawet koalicji rządzącej, są na tyle biegli w prawie unijnym żeby zwrócić uwagę na ten „szczegół”.
Afera wokół KWB Turów została rozpętana w dość szczególnym momencie. Od kilku tygodni obserwujemy drastyczny wzrost kosztów energii elektrycznej, wzrost zapotrzebowania i wzrost kosztów paliw kopalnych, w tym węgla kamiennego. Nałożyło się na to kilka przyczyn. Dlatego trudno wskazać najważniejszą. Jeszcze w 2018 roku światowi analitycy wieszczyli stały spadek zapotrzebowania na węgiel. Przyszła pandemia Covid-19 i te kalkulacje diabli wzięli. Problem był widoczny już w połowie roku 2021 https://www.wnp.pl/gornictwo/zapotrzebowanie-na-wegiel-nakreca-wzrost-cen-na-rynkach,481240.html
Destabilizatorem rynku węgla okazały się Chiny i wojna handlowa z Australią.
Taka ciekawostka:
Popyt na energię elektryczną na rynkach azjatyckich czy też w Europie powiększył się znacznie po kryzysie wywołanym pandemią w 2020 roku. Zmniejszona produkcja energii z OZE, przy zwiększonym jej zużyciu, przełożyły się na znaczny wzrost produkcji energii z węgla, między innymi w Niemczech.
https://www.wnp.pl/gornictwo/kryzys-energetyczny-odczaruje-wegiel-czas-na-otrzezwienie-rzadu,500050.html
Do tego trzeba dołożyć jeszcze handel emisjami CO2.
Czy można poważnie traktować takie dyrdymały? https://www.wnp.pl/energetyka/polacy-gotowi-zrezygnowac-z-ogrzewania-weglem,338531.html#comment
Polecam poczytanie komentarzy, tu wyjątkowo obfitych.
Warunki klimatyczne w Polsce są takie a nie inne i musimy mieć stabilne dostawy energii elektrycznej.
OZE nam tego nie zapewni, a energetyki jądrowej jeszcze nie mamy. Jeśli jej doczekamy to i tak będzie to margines w bilansie energetycznym.
W powyższym wywodzie widzę sporą niespójność. Doprowadził do tego owczy pęd. Dlaczego?
Powinniśmy być samowystarczalni pod względem zaopatrzenia w węgiel. Tymczasem węgiel importujemy bo nie warto inwestować w nowe szyby wydobywcze. Mało tego, ochoczo likwidujemy wydobycie w istniejących kopalniach. Z drugiej strony wpuszczamy na nasz rynek węglowy kapitał obcy /Śląsk, okolice Bogdanki/ zapominając, że wydobycie węgla obciążone jest kosztami emisji CO2, kosztami szkód górniczych itd. w myśl tezy „zyski nasze, szkody wasze”.
O zawiłościach w rozliczeniach kosztów energii elektrycznej można poczytać tu https://wysokienapiecie.pl/34840-rekord-importu-pradu-polski-pobity/

Kolejny kwiatek z unijnej łączki dotyczy FO który ma pomóc wyjść Europie z zapaści pocowidowej.
Zgodnie z harmonogramem prac KE powinna przyjąć lub zawetować KPO do 1 sierpnia 2021.
Przyjęcie jest równoznaczne z obowiązkiem wypłacenia pierwszej transzy w wysokości 13% przyznanej pomocy. Dla Polski jest to około 3,7 mld euro.  
Odmowa przyjęcia KPO przez KE wymaga merytorycznego i pisemnego uzasadnienia czego KE do tej pory nie zrobiła.
Polska ma więc prawo naliczania od 1 sierpnia 2021 karnych odsetek za zwłokę.
Jest też inne rozwiązanie. Podobną praktykę stosuje KE wobec Węgier. Orban niedawno powiedział że Węgry zrezygnują ze swej puli w FO i zaciągną kredyt komercyjny. Nie jest wykluczone że wobec obstrukcji KE Polska może pójść w ślady Węgier.
Ciekawa jest jednak najświeższa informacja z tego obszaru. KE chce zmienić front i zastosować sankcje jedynie wobec Węgier. To ma stworzyć rozłam w relacji Polska-Węgry. Jak w takiej sytuacji zachowa się Polska?

Od 2015 roku wobec Polski KE używa samograja o wdzięcznej nazwie praworządność.
Praworządność nie jest to opisana ani zdefiniowana w dokumentach traktatowych UE. Ale dzięki temu komisarze unijni, a w ślad za nimi wielu polityków z państw członkowskich UE pozwala sobie na niewybredne i bezpodstawne ataki na Polskę. Dopełnieniem jest wsparcie udzielane im przez krajową totalną opozycję.
Hipokryzja tej zagrywki polega na tym, że praworządność jest traktowana uznaniowo. Te same działania prawne podejmowane w jednym kraju nie muszą być akceptowane w drugim.
W UE najczęściej ten brak akceptacji dotyczy działań podejmowanych w Polsce i na Węgrzech.
Konikiem dla malkontentów stała się reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Nie ma znaczenia że rozwiązania wdrażane w Polsce są identyczne lub podobne do wdrożonych np. w Niemczech czy innych państwach unijnych.
Moim zdaniem jesteśmy sami sobie winni. Zbyt długo kolejne rządy III RP udawały że nie ma sprawy, a tymczasem jest to długofalowy plan zmierzający do przekształcenia UE w superpaństwo pod przywództwem Niemiec, z pominięciem ustaleń wynikających z zobowiązań traktatowych.
Zgodnie z zapisami traktatowymi wymiar sprawiedliwości jest wyłączony z ingerencji wszelkich struktur unijnych. To zapewnia konstytucja III RP z 1997 roku.
Polska od lat jest na cenzurowanym. Od lat musi się tłumaczyć że nie jest wielbłądem. Jednak dla obydwu stron nic z tego nie wynika. Wszyscy pozostają przy swoim. Narasta jednak świadomość że ten stan nie może trwać w nieskończoność. Widać to po wzroście poparcia dla postawy Polski.
Musi dojść do przesilenia.
Dzisiaj trwają pohukiwania urzędników KE wspieranych przez część przywódców państw nie tylko tzw. starej Unii. Problem w tym, że KE w najbliższym czasie zamierza przeforsować swój kolejny „genialny” pomysł znany dzisiaj jako „fit to 55”. https://www.muratorplus.pl/biznes/prawo/fit-for-55-co-to-znaczy-jakie-sa-zalozenia-pakietu-fit-for-55-aa-nsqN-vGEp-8kza.html
Przyjęcie go wymaga zgody wszystkich państw członkowskich UE.
Władze Polski będą zmuszone do rewizji swego stanowiska. Jest to o tyle istotne, że jesienne zawirowania w obszarze energetyki, w skali Europy, pokazały czym skończy się bezkrytyczne wdrażanie polityki energetycznej UE. Krótko mówiąc, Europa nie jest przygotowana na odejście w krótkim czasie od energetyki opartej na paliwach kopalnych na rzecz OZE.

16 października 2021

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli nie wie prawica co czyni lewica, a … ceny rosną.

Wygląda na to że żyjemy w rzeczywistościach alternatywnych. Niemożliwe? Niby dlaczego? 
Polska na węglu stoi. Nikt temu nie zaprzeczy. Wzrastają koszty jego wydobycia. To też fakt.
Dlatego opłacalny jest jego import, a to wywołuje niezadowolenie braci górniczej. Trudno im się dziwić.
Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Ogólnie to takie na które mamy wpływ jako państwo, ale są i te wynikające z rozgrywek ponad naszymi głowami.

Jedną z przyczyn jest odchodzenie od węgla na rzecz OZE. Płacimy coraz wyższe składki, czy jak kto woli kary, za emisję CO2. Półśrodkiem są elektrownie opalane gazem.
Rozwiązaniem są też elektrownie jądrowe.
Każde z tych rozwiązań ma swoje „plusy dodatnie i plusy ujemne”.
Wszystkich zadowolić się nie da.

Problemem na dzisiaj jest bezkrytyczne uleganie naciskom różnych lobby.
Właśnie jedno lobby wymusiło opłaty za emisję CO2. Nie ma znaczenia że naukowo udowodniono że emisja CO2 spowodowana działalnością człowieka ma się nijak do emisji CO2 przedostającego się do atmosfery w sposób naturalny. https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-dwutlenek-wegla-emitowany-przez-czlowieka-nie-ma-znaczenia-31/
Na przykład kogo obciążyć kosztami erupcji wulkanów?

Co jest grane?
https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-rafal-wos-idzie-nowy-kolonializm-tym-razem-zielony,nId,5508333  
Prawa do emisji CO2 stają się przedmiotem intratnego handlu.

Na czym faktycznie polega „wina” CO2?
Może czasem warto coś przeczytać zamiast tylko przerzucać się inwektywami?
Chociażby ten tekst http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka i komentarze, a zwłaszcza tego autora http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka#253174
Polemika powinna dotyczyć konkretów.
Cały świat zmuszany jest do poszukiwania źródeł energii elektrycznej innych niż oparte o węgiel kamienny i brunatny. Nie wszyscy chcą się do tych rygorów dostosować. Rozsądek miejscami bierze górę, zwłaszcza że ostatnie tygodnie zmuszają do weryfikacji wcześniejszych zobowiązań.
Jak wytłumaczyć że w Polsce niebotycznie wzrastają koszty energii elektrycznej, podobnie jak w innych państwach, gdy wytwarzanie tej energii oparte jest u nas w podstawowej mierze na węglu? Dlatego rząd znowu będzie odgrywał dobrego wujka i dopłaci tym biedniejszym?
Z czego? Są jakieś nieprzebrane rezerwy?
Uświadomiono sobie że wiatr nie zawsze wieje, słońce świeci w dzień i to nie zawsze.
Bilans energetyczny się nie spina. Coraz częściej mówi się o możliwych blackoutach.
Jak to pogodzić z deklaracjami wyłączania w krótkim czasie z eksploatacji elektrowni węglowych?

Na siłę lansowany jest transport elektryczny. Tylko dlaczego do osobowych samochodów elektrycznych dopłaca reszta społeczeństwa? Dzisiaj jest to zabawka dla bogatych.
Kogo stać na kupno „elektryka” za około 150 tysięcy złotych?
Do tego dochodzi możliwość bezpłatnego ładowania w ogólnodostępnych stacjach ładowania akumulatorów.
W tej euforii brakuje refleksji skąd się bierze prąd do tych akumulatorów? Z powietrza?
Raczej nie.
Jest jeszcze taki „drobiazg”. Stacji ładowania jest za mało w stosunku do ilości elektryków pojawiających się na drogach. Nie będą też przybywać jak grzyby po deszczu.
Są też zastrzeżenia do wydajności stacji ładowania. Doświadczyli tego w tym roku Chińczycy. https://spidersweb.pl/autoblog/kolejki-do-ladowarek-w-chinach/

Niestety, ale w ten wyścig dała się wkręcić Polska. Podejmowane zobowiązania mają podłoże polityczne. Wkrótce nadejdzie chwila kiedy będziemy musieli liczyć siły na zamiary i padnie groźne „sprawdzam”.
To nie tylko problem dostępności odpowiednich funduszy. To problem deficytu czasu i problem podejmowania trudnych decyzji politycznych.

Nie wszystkie drogi są dla nas otwarte. Jeszcze nie zapadły żadne decyzje wykonawcze a już Niemcy nie zgadzają się na budowę w Polsce elektrowni jądrowych. Niemcy są specjalistami w torpedowaniu większości naszych poczynań. Działają przy tym zgodnie, bez oglądania się na barwy polityczne.   

A co u nas? Nic nowego.
Przy całej mojej sympatii dla ekipy rządzącej, ważniejsze są rozgrywki frakcyjne i walki między poszczególnymi koteriami. Tak się dzieje od samej góry tej piramidy. Premier z Sasinem walczą o stołki dla swoich.  Kurtyka ze swoimi zdolnościami negocjacyjnymi nie znajduje uznania i jest przewidziany do wymiany. Techniczny premier sportem będzie się zajmował tylko amatorsko. Rolnictwu obiecują już nie tylko gruszki na wierzbie ale w pakiecie nowego, kolejnego ministra.

W sprawach zasadniczych zmiany niewielkie albo żadnych. Taki stan rzeczy można akceptować w czasach zdecydowanego spokoju, czy wręcz nudy. Tego nie da się powiedzieć o obecnych czasach.
Jeśli rząd na każdym kroku powtarza że żyjemy w państwie prawa i UE też stoi na straży prawa, to nie może to być jedynie pustosłowiem.

Wszystko kręci się wokół konstytucji III RP, tej z 1997 roku. W obecnym układzie sił politycznych na inną nie ma co liczyć. Wobec tego zapisy tej konstytucji nie mogą być dla nas martwa literą. Podobnie nikt, poza TK, nie ma prawa dokonywać jej wykładni na własny czy partyjny użytek.
W relacjach z UE nie możemy pod żadnym pozorem tolerować handlu wymiennego, w rodzaju „pieniądze za podporządkowanie się woli unijnych kacyków” którzy faktycznie reprezentują interesy państw ich delegujących lub preferują własne poglądy polityczne.
Polska musi być twardym negocjatorem.

W sprawie migrantów z Białorusi trzeba Niemcom powiedzieć wprost że nie dajemy rady i niech są gotowi na ich przyjmowanie w większych ilościach bo oni u nas nie chcą pozostać.
KE poza udzielaniem sprzecznych porad, nie zrobiła nic dla rozładowania problemu.

W sprawie konfliktu o KWB Turów trzeba wrócić do punktu wyjścia, czyli ustalenia winnych.
Jak mogliśmy dać sobie wmówić winę, skoro w tym rejonie działają inne kopalnie węgla brunatnego, tyle że leżące w Czechach i w Niemczech, a po czeskiej stronie jest jeszcze kopalnia kruszywa która nie jest obojętna dla tamtejszego środowiska naturalnego. W tym rejonie problemy z wodą Czesi mają od dziesięcioleci. Teraz wydaje im się że trafili na frajera.
Czeskich cwaniaków trzeba załatwić ich własną bronią.

Co do pieniędzy z FO to trzeba zdecydowanie przypominać że to żadna łaska ze strony KE. Pieniądze nam przyznano i po minięciu terminu oceny wniosku i nie zgłoszeniu Polsce żadnych uwag, mają być wypłacane, bez dodatkowych warunków. To jest kredyt bankowy zaciągnięty przez KE i żyrowany przez Polskę. Jeśli tych pieniędzy KE nam odmawia, powinniśmy zerwać umowę. Taka jest logika faktów.

Jeszcze słowo w jednej sprawie. Pojawiają się sugestie że powinno dojść do debaty Kaczyński-Tusk.
Pytam się dlaczego? Dlaczego ma być nobilitowany notoryczny oszust polityczny?
Co PiS zyska przez taką debatę?
Realnie Tusk jest p.o. szefa PO, nie w drodze wyboru, a w drodze kantu w zarządzie PO.
Czy takiego kogoś należy traktować poważnie?

16 czerwca 2021

Szemrane interesy?

 Informacja jak wiele innych, a ile przy okazji można się dowiedzieć. https://www.nakolei.pl/pkp-cargo-s-a-i-forespo-poland-podpisaly-list-intencyjny-w-sprawie-fabryki-w-gniewczynie/
https://www.wnp.pl/logistyka/reaktywacja-fabryki-wagonow-gniewczyna,476014.html
Odkupujemy ciągle to co było nasze, a co Balcerowicze sprzedawali obcym za symboliczną złotówkę. Fabryka Wagonów Gniewczyna w 1991 roku została wyłączona ze struktur PKP, a w 2001 roku sprzedana właścicielowi zagranicznemu. W 2014 roku zakład postawiono w stan upadłości, a rok później, czyli w 2015 roku, postawiono w stan likwidacji.
Powtarzalny proceder, z giganta jakim było PKP tworzono spółki, spółeczki, sprzedawano, rozkradano, wszystko w majestacie obowiązującego wówczas prawa, czy raczej bezprawia.
„Forespo Poland to podmiot zależny spółki Forespo ze Słowacji, który jest właścicielem majątku
po dawnej fabryce wagonów towarowych w Gniewczynie Łańcuckiej koło Przeworska (Podkarpacie). Obecnie nie jest tu prowadzona produkcja taboru, ale Forespo ma w swoim ręku nieruchomość
z halami produkcyjnymi, magazynami i obiektami biurowymi oraz bocznicą kolejową.
… PKP CARGO zadeklarowało w liście intencyjnym, że wyremontuje i przystosuje zakład
do wznowienia produkcji. To zadanie będzie wykonywane we współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu i Fabryką Wagonów Świdnica, która jest częścią amerykańskiego koncernu Greenbrier Group https://pl.wikipedia.org/wiki/Wagony_%C5%9Awidnica . Te trzy podmioty podpisały kilka miesięcy temu list intencyjny dotyczący wspólnej produkcji wagonów towarowych na Podkarpaciu.
W liście intencyjnym zapisano, że umowa miałaby być zawarta do 15 listopada.” /Tak było w 2019 roku/.
Dopiero dzisiaj doszło do podpisania tej umowy https://www.money.pl/gospodarka/pkp-cargo-odkupuje-byla-fabryke-wagonow-wznowi-produkcje-6648149515504320a.html

Zwracam uwagę na takie szczególiki:
1. Słowacy wyrazili wolę sprzedaży części nieruchomości, o czym stanowi list intencyjny podpisany
z PKP CARGO S.A. W liście jest także mowa o wydzierżawieniu innej części nieruchomości oraz składników majątku, w tym maszyn.
Jakie będą tego konsekwencje gospodarcze?
2. Partnerem w tym przedsięwzięciu jest Fabryka Wagonów Świdnica, która jest częścią amerykańskiego koncernu Greenbrier Group.

W ramach przypomnienia:
W latach 90-tych XX w było 23 ZNTK w Polsce . Były to zakłady produkcyjne, remontowe i modernizacyjne. Wiele przestało istnieć.

W ostatnich latach zmieniła się koniunktura dla przewozów kolejowych.
Prezes PKP CARGO wyjaśnia, że do 2036 roku PKP CARGO musi zakończyć proces wymiany i modernizacji taboru, aby spełniał on unijne wymogi dotyczące hałasu, ale ogromne znaczenie ma aspekt ekonomiczny tej operacji.
PKP CARGO  dysponuje około 60 tys. wagonów, z których duża część zostanie w kolejnych latach wymieniona na nowy tabor.
Fabryka w Świdnicy produkuje rocznie 1500-2000 wagonów towarowych o różnym przeznaczeniu, w poprzednich latach większość produkcji szła na eksport.
Fabryka w Gniewczynie powinna osiągnąć co najmniej porównywalną zdolność produkcyjną.
Zainteresowanie rozwojem produkcji wagonów towarowych w Polsce wynika ze wzrostu zapotrzebowania na ten rodzaj wagonów nie tylko w Polsce, ale w Europie i na świecie.

W tym miejscu wypada postawić pytanie czy znajdzie się wystarczającą liczbę fachowców do wznowienia produkcji w tym zakładzie?
Od siebie dodam pytanie o przyszłą strukturę właścicielską odtwarzanej fabryki.

Jest też inny problem, natury ludzkiej. Po latach zastoju należy oczekiwać problemów ze skompletowaniem załogi do odtwarzanej fabryki. Chodzi o co najmniej kilkuset wykwalifikowanych pracowników, nie tych do łopaty.

Trzeba dmuchać na zimne. Zwłaszcza po opublikowanym niedawno raporcie NIK  na temat budowy promu w stoczni szczecińskiej. Była feta, kamery TVP, położenie stępki i potem długo, długo nic i … straty, nie tylko finansowe. Gdzie są winni? https://www.nik.gov.pl/kontrole/P/19/019/KGP/
Same dobre chęci i ambicje to za mało.
Warto odświeżyć sobie problemy jakie przeżywała bydgoska PESA. https://www.rynek-kolejowy.pl/mobile/pesa-bydgoszcz--dominator-ma-klopoty-87515.html https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=BTSJH7

01 czerwca 2021

Plusy i minusy ratyfikacji Funduszu Odbudowy przez Polskę.

Ratyfikacja Funduszu Odbudowy stała się faktem. Teraz wszystko w gestii KE.
Nasze media próbują temat zagadać. W tym słowotoku giną pryncypia.
Ile tych pieniędzy w końcu otrzymamy? I co ważniejsze jak będziemy rozliczani przez KE z ich wydatkowania?
Po drodze musi być dokończonych kilka spraw formalnych, a więc po pierwsze, KE musi pozyskać fundusze na rynkach finansowych oraz zatwierdzić Krajowe Plany Odbudowy /KPO/ wszystkich państw UE. https://forsal.pl/gospodarka/polityka/artykuly/8177860,prezydent-ratyfikowal-unijny-fundusz-odbudowy.html
Biorąc pod uwagę bezwładność machiny biurokratycznej KE jest mało prawdopodobne żeby zaczęto wypłacać te pieniądze w lipcu. Już się mówi że realny jest wrzesień.
Kogo będzie winić nasza totalna opozycja?
Polska z unijnego budżetu na lata 2021-2027 i Funduszu Odbudowy może otrzymać łącznie 770 mld zł, wypłacanych sukcesywnie, z czego ok 520 mld zł stanowić będą środki z wieloletniego budżetu, a ok. 250 mld zł z Funduszu Odbudowy.
Więcej informacji na temat pozyskania funduszy oraz zasad ich rozliczania w przyszłości można znaleźć tu https://www.dw.com/pl/fundusze-unijne-sk%C4%85d-te-pieni%C4%85dze/a-57232920
Pytanie, jak to będzie funkcjonowało w praktyce?
Poczekajmy na informacje końcowe.
Według mnie kwotą sztywną są środki budżetowe tzn. każde państwo otrzyma tyle ile mu przyznano.
Niewiadomą jest Fundusz Odbudowy. Wiadomo, że FO składa się z dwóch kwot z których jedna stanowi dotacje unijne i ta zostanie wykorzystana w całości. Niewiadomą jest część pożyczkowa.
Nie wszystkie państwa członkowskie są nią zainteresowane. Niektóre państwa rezygnują z pożyczki w całości, a część chce skorzystać z mniejszych kwot. Tak zamierza postąpić np. Polska.
Czy KE poda informację o łącznej kwocie pożyczki? Czy poszczególne państwa będą mogły zmienić zdanie w kwestii zwiększenia pożyczki /w ramach przyznanego limitu/? Czy każde państwo będzie płaciło odsetki od przyznanej kwoty i prowizje, czy tylko od przewidzianej do wykorzystania?
Dla nas tzn. dla Polski ważniejsze powinny być zasady rozliczania wydatkowanych kwot unijnych.
Dużo się na ten temat mówiło w mijającym roku. Chodzi o powiązanie wydatkowania/rozliczania z zasadą praworządności. Jeśli rząd MM nie postawi sprawy na ostrzu noża, to te pieniądze zobaczymy jak własne ucho. 

Dziwne, ale na ten temat w mediach panuje głucha cisza. Już to powinno nam dawać do myślenia.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...