Sytuacja
na Ukrainie staje się krytyczna.
Co się za tym kryje? Nie wiem.
Po
części można się było tego spodziewać.
Istotnym powodem
jest dysproporcja sił. Przynajmniej na papierze.
Prawda na pewno
jest dobrze ukryta. Dlaczego? Nie da się skwitować tego jednym
zdaniem.
To są tylko moje przypuszczenia.
Powierzchniowo to
kraj prawie dwukrotnie większy od Polski. Ludnościowo porównywalny
z Polską.
Wojna spowodowała masową ucieczkę z kraju i
aktualne dane są mało dokładne.
Są opinie że Ukrainę mogło
opuścić około 8 mln mieszkańców.
Blisko trzy lata wojny
spowodowały że brakuje żołnierzy na front. Prawdę mówiąc
brakuje ich od początku wojny bo z kraju wyjeżdżają przede
wszystkim młodzi. Władze w Kijowie zapowiadają że będą ich
ściągać siłowo do kraju, ale póki co to tylko słowa.
Przy
okazji można zapytać jak Ukraińcy rozumieją patriotyzm.
Przez
minione trzy lata wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
Dopiero gdzieś od roku Ukraina była w stanie atakować cele na
terytorium Federacji Rosyjskiej. Stało się to po zastosowaniu
dronów oraz artylerii rakietowej średniego zasięgu. Ostrzał
rakietowy nie mógł być wcześniej realizowany bo dostawcy rakiet,
głównie USA, nie wyrażali zgody na atakowanie celów poza
terytorium Ukrainy. Oficjalnym argumentem była obawa przed eskalacją
wojny.
Zasadność oceńcie sami.
Systematyczne niszczenie
infrastruktury krytycznej ogranicza zdolności produkcyjne gospodarki
Ukrainy. Z drugiej strony sankcje gospodarcze nakładane na Rosję są
mało skuteczne.
Przemysł zbrojeniowy FR pracuje na trzy zmiany,
ale ma trudności w zakresie zapewnienia pracowników. Nie starcza
ich na front i do fabryk. Wzorem okresu II wojny wzrasta zatrudnienie
kobiet. Spada również wartość bojowa żołnierzy wysyłanych na
front. Są słabo wyszkoleni i mało zmotywowani.
Poza tym Rosja
zmieniła ostatnio taktykę prowadzenia walk na lądzie. Chce po
prostu uzyskać jak najlepszą pozycję negocjacyjną.
Coraz
częściej mówi się o przerwaniu działań wojennych. Niewiedza
dotyczy charakteru przerwania tych działań. Czy to ma być
zawieszenie działań, rozejm, czy trwały pokój?
Przekonamy się o
tym pod koniec stycznia po zaprzysiężeniu jako prezydenta USA
Donalda Trumpa.
W związku z Ukrainą mam coraz częściej
dysonans poznawczy. W tym kraju toczy się wojna.
Z mediów
dowiaduję się że nie ma żołnierzy do luzowania walczących na
froncie.
Tymczasem w Warszawie i okolicy widuję w dużych
ilościach Ukraińców, w wieku poborowym, którym nie w głowie
wojaczka. Władze Ukrainy szacują że tylko w Europie może być
400-500 000 potencjalnych poborowych.
Na ulicach Polski samochody
na ukraińskich blachach, marki na które Polacy mogą raczej
popatrzeć. Widziałem nawet Lamborghini w kolorze groszku /na oko
warte 1-1,5 mln zł/.
W Polsce uruchomiła działalność
ukraińska sieć handlowa Isei /drogerie/.
Z
kolei PKP Cargo w likwidacji ma konkurenta w postaci ukraińskiej
spółki Ukrainian Railways Cargo Poland. Dostała ona już od władz
zgodę, by wejść na nasz rynek i to w czasie, gdy polski
przewoźnik, PKP Cargo, boryka się z poważnymi problemami.
https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/artykuly/9580137,ukraina-szturmuje-polska-kolej-pkp-cargo-zagrozone.html
https://faktyianalizy.info/pkp-cargo-upada-a-na-rynek-wchodzi-spolka-kolejowa-z-ukrainy/
Wróble ćwierkają że za tym stoi niemieckie DB Cargo.
Okazuje się że problemy z ukraińskimi przewoźnikami
samochodowymi to był dopiero początek.
Są też takie wstydliwe
dla Ukrainy sprawy
https://dorzeczy.pl/opinie/668436/przyszly-szef-fbi-chce-zbadac-na-co-zelenski-przeznaczyl-amerykanskie-pieniadze.html
Co ma do tego wszystkiego Polska? Ano ma i to sporo.
Od
wybuchu wojny w lutym 2022 jesteśmy zaangażowani na wszelkie
sposoby w trwającą na Ukrainie wojnę. Pomagają, w różnym
stopniu, inne państwa, nie tylko z Europy.
Różnica polega na
tym że inni dbają przy tym o własne interesy. Nasi rządzący się
z tego wyłamali. Warto zwrócić jednak uwagę na traktowanie nas
przez Zełenskiego i jego urzędników.
Mamy z Ukrainą do
załatwienia zaległości historyczne, dotyczące okresu II wojny
światowej.
W tej sprawie realnych postępów nie ma, bo za takie
nie uważam składanych deklaracji bez pokrycia.
W zakresie
zobowiązań gospodarczych jest podobnie. Nic konkretnego nie wiadomo
czego możemy oczekiwać od Ukrainy po zakończeniu wojny. Inne
państwa tego pilnują. Niektóre nie czekają zakończenia wojny. Do
takich należą Czechy.
https://forsal.pl/swiat/artykuly/9547512,nowe-fabryki-i-modernizacja-elektrowni-co-dokladnie-podpisaly-czechy.html
To może być dla nas zaskoczeniem.
Mnie i chyba nie tylko
mnie, bulwersuje coś innego.
W Polsce przebywa legalnie około
1,4 -1,7 mln Ukraińców. Szczegółowe dane są bardzo płynne.
Wielu pracuje, płaci podatki w Polsce, korzysta ze świadczeń
socjalnych. Młodzież uczy się w szkołach, również z wykładowym
językiem ukraińskim. Wszystko na nasz koszt.
W tej sielance, co
nie dziwi, są drzazgi. Ukraińcy przebywający w Polsce są
zamieszani w szpiegostwo i działalność dywersyjną. Ich mocodawcą
jest FR. W Polsce działają ukraińskie grupy przestępcze zajmujące
się przemytem ludzi, handlem narkotykami, reketem itd.
Do
kompletu dodam robotę nacjonalistów ukraińskich którzy uważają
że południowo-wschodnia Polska /według niektórych z Krakowem
włącznie/ powinna należeć do Ukrainy. Brzmi to oględnie mówiąc
śmiesznie w sytuacji gdy nie mogą utrzymać w swoich granicach tego
co ponoć jest ich /Krym i wschodnia część Ukrainy zajęte przez
wojska rosyjskie/.
W mojej ocenie władzom ukraińskim specjalnie
nie zależy na normalizacji stosunków z Polską.
Od czasu
rozpadu ZSRR nie ma widocznych postępów. W zakresie oceny historii
najnowszej, dotyczącej II wojny światowej i lat powojennych, nie
widać postępu. Dalej obowiązuje kult Bandery.
Nie mają ochoty na
zmianę oceny rzezi wołyńskiej. Tu nie pomoże pudrowanie obrazu
przez media raczej polskojęzyczne niż polskie.
Odnoszę wrażenie
że Ukraińcy robią to z premedytacją. Dla nich ważniejsza jest
ich ocena akcji „Wisła”. Trudno się temu dziwić jeśli zna się
opinie dzisiejszych mieszkańców chociażby okolic Muszyny /rzut
beretem od Nowego Sącza/. Rdzennymi mieszkańcami tych okolic są
Łemkowie.
Coraz częściej słychać o możliwości przerwania
wojny na Ukrainie. Co się za tym kryje?
Nikt nic nie wie. Da się
jednak odczuć że Zełenski gotów się pogodzić ze stratami
terytorialnymi.
Za jaką cenę? W strefie rozgraniczenia wojsk
miałyby być postawione wojska ONZ lub NATO .
Są podejrzenia że
Macron, nie wiadomo czy z własnej inspiracji, sonduje możliwości
pozyskania państw europejskich do udziału w takim przedsięwzięciu.
Taki był faktyczny cel jego nagłej wizyty w Polsce. Nie chodzi o
symboliczny udział ale wysłanie podobno 40 tysięcy regularnego
wojska.
Moim zdaniem i nie tylko, Polska powinna od tego pomysłu
trzymać się z daleka.
Od dawna trwają próby bezpośredniego
wmanewrowania nas w tę wojnę. To nie jest w naszym żywotnym
interesie. Wyjdziemy na tym jak Zabłocki na mydle.
Powinniśmy
wyciągać wnioski z przeszłości.
Ukraina nie jest dla nas
partnerem godnym zaufania. Ciągle mają problemy z samookreśleniem.
Polskę traktują koniunkturalnie. Bliższa im jest rywalizacja niż
współpraca.
Za swego partnera bardziej uważają Niemcy czy
Francję.
Nigdy nie upomnieli się żeby w rozmowach
międzynarodowych o przyszłości Ukrainy uczestniczyła Polska.
Miłość musi być odwzajemniona. Ta jest nam narzucana przez
naszych przywódców politycznych, ale nie w naszym interesie
narodowym.
Czy musimy się godzić żeby Ukraina po naszych
plecach wchodziła do UE czy NATO?
Taki ma być nasz interes? Co
nam się oferuje w zamian?