Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TS UE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TS UE. Pokaż wszystkie posty

15 listopada 2023

Kim są dla nas Niemcy?

Na pewno są sąsiadem i to od wieków. Częściej byli wrogiem niż przyjacielem. Poszukiwanie nowej przestrzeni życiowej /lebebsraum https://pl.wikipedia.org/wiki/Lebensraum / pcha ich zawsze na wschód Europy /drang nach Osten https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten /.

Doświadczenie ze stosunków sąsiedzkich najlepiej oddaje powiedzenie znane w Wielkopolsce
„jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”.
Takie są realia.
Historycznie zmieniały się nazwy tego wrogiego nam państwa. To było Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, Zakon Krzyżacki, Królestwo Pruskie, II Rzesza Niemiecka, III Rzesza Niemiecka, po II wojnie światowej RFN i NRD, a teraz Niemcy lub Republika Federalna Niemiec
https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy Ich cechą wspólną jest wrogość wobec Polski wyrażana we wszelki dostępny, nie zawsze cywilizowany sposób.
Niemcy wywołały I i II wojnę światową, ale nigdy nie poniosły kary adekwatnej do poczynionych szkód. Zawsze miały swojego „dobrego wujka” który nie pozwolił zrobić im zbytniej krzywdy.
Najbardziej poszkodowane w II wojnie światowej państwa, zwłaszcza Polska, musiały odbudowywać się ze zniszczeń wojennych o własnych siłach. Niemcy skorzystały z planu Marshalla
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla a o ich bezpieczeństwo przez lata dbały wojska okupacyjne USA, Wlk. Brytanii i Francji.
Po ponownym zjednoczeniu w 1990 roku Niemcy zaczęły odgrywać znaczącą rolę polityczną i gospodarczą nie tylko w Europie, ale i w świecie.
Do pełnego szczęścia i prestiżu na miarę ich aspiracji brakuje im stałego przedstawiciela w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wiele wskazuje na to że to tylko kwestia czasu.
II wojna światowa nie zakończyła się traktatem pokojowym i reparacjami wojennymi.
Mimo upływu już blisko 80 lat od zakończenia wojny Niemcy traktują obecny stan jako tymczasowy, obojętnie jak to każdy rozumie. Szczególnie niebezpieczne jest to w odniesieniu do terytoriów utraconych, zwłaszcza części Śląska, Pomorza Zachodniego i Prus Wschodnich.
Reparacje wojenne wypłacili nielicznym, a globalnie uznają problem za zamknięty, bo według nich roszczenia uległy przedawnieniu.
Według wielu polityków niemieckich nasze „Ziemie Odzyskane” są tylko pod tymczasowym zarządem polskim i powinny wrócić w granice Niemiec. Kiedy i na jakich warunkach o tym głośno się nie mówi. Niemców również nie interesuje problem ziem utraconych przez Polskę na terenach wschodnich II Rzeczpospolitej.
Po 1990 roku Niemcy rozdają karty w Europie. Ułatwiają im to nie tylko USA które sprawę prymatu Niemiec w Europie traktują koniunkturalnie. Sytuację ułatwił Brexit.
Formalnie istnieją zasady według których można przystąpić do UE. Te zasady w szczegółach są przedmiotem negocjacji. Kolejne etapy rozwoju UE pokazują że takie negocjacje mogą przynieść oczekiwany skutek. Po bliższym przyjrzeniu okazuje się że negocjowanie tego samego warunku nie przynosi takiego samego efektu dla każdego państwa.
Jaskrawym przykładem jest Ukraina. Trwa tam wojna. Sytuacja wewnętrzna pozostawia wiele do życzenia, głównie za sprawą korupcji. Mimo tego Bruksela stwarza warunki do negocjacji o przystąpienie do UE.
Dla odmiany warto przypomnieć sprawę Turcji która ubiega się o członkostwo w UE już sporo lat. Bez rezultatu.
W takim kontekście słabo wypada Polska. Nasi negocjatorzy nie błysnęli na etapie uzgadniania warunków przystępowania do UE. Celem było przystąpienie do UE za wszelką cenę. Najważniejszy był prestiż wynikający z członkostwa.
Brak woli walki o interesy polskich rolników szczególnie widoczny był w skali dofinansowania i przyznanych Polsce uprawnień produkcyjnych.
Ugodowa postawa polityków polskich spowodowała że od co najmniej 8 lat Polska stała się przysłowiowym chłopcem do bicia.
Tą polityką KE sterują Niemcy.
Wiadomo, że jak się chce psa uderzyć kij zawsze się znajdzie. Tym kijem wobec Polski stała się praworządność.
Nie ma potrzeby rozwijania tego wątku. Wobec Polski metoda jest bardzo skuteczna.
KE konsekwentnie wymusza na Polsce wprowadzanie zmian w organizacji wymiaru sprawiedliwości wbrew zapisom traktatu unijnego jednoznacznie uznającego suwerenność państwa w tym obszarze.
Ugodowa polityka rządu polskiego nie daje pożądanego efektu.
O tym że jest to działanie tendencyjne KE świadczy informacja z Brukseli że środki z KPO zostaną wkrótce wypłacone Polsce bez żadnych dodatkowych uwarunkowań. W domyśle oznacza to, po objęciu urzędu premiera przez DT. Żeby nie było zbyt miło milczy się o tym że chodzi o wypłatę raty, bo wypłata całości to inna bajka. W kasie KE brakuje od dawna pieniędzy.
No dobrze, a co z Niemcami?
Niemcy trzymają się mocno. Jeszcze.
Mają jedną żelazną zasadę. Tam gdzie się da działają na szkodę Polski. Jawnie albo skrycie.
Do tego często działają ręka w rękę z Federacją Rosyjską, wcześniej z Rosją Radziecką i ZSRR.
Przez wiele lat po rozpadzie ZSRR o wielu postępkach polityków niemieckich, w sprawach dotyczących Polski, media i nie tylko, milczały albo informowały półgębkiem.
Chyba nic nie przebije obciążania Polski winą za wybuch II wojny światowej, a w czasie jej trwania za współudział w holocauście. Po wojnie przez lata ziomkostwa niemieckie domagały się powrotu Śląska i Pomorza w granice Niemiec, co zgrabnie formułowano jako powrót do granic z 1937 roku. Dla propagandy niemieckiej nie ma znaczenia że Polska nie miała swojego Quislinga
https://pl.wikipedia.org/wiki/Vidkun_Quisling ani wojsk walczących pod flagą III Rzeszy.
Antypolską postawę prezentowali kolejni kanclerze Niemiec, od Konrada Adenauera poczynając. Nawet Helmut Kohl się nie wyłamał
https://pl.wikipedia.org/wiki/Helmut_Kohl Zanim doszło do pojednania z Mazowieckim w Krzyżowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Msza_Pojednania miał problemy z uznaniem granicy na Odrze i Nysie jako ostatecznej granicy między Polską a Niemcami.
Jego następczyni Angela Merkel też nie była uosobieniem gołąbka pokoju. Robiła swoje w bardziej subtelny sposób.
Po rozpadzie ZSRR, Układu Warszawskiego i RWPG Niemcy zmieniły wobec Polski taktykę ale cele pozostały bez zmian.
Tu znowu przypomnę awantury o granicę polsko-niemiecką na Zalewie Szczecińskim, ostatnio o tor wodny. Przedmiotem awantur jest regulacja Odry i inwestycje w Świnoujściu.
Nie mogę pominąć skutków istnienia, po stronie niemieckiej, kopalń węgla brunatnego w pobliżu Odry /granicy polsko-niemieckiej/. Tu do rozróby, za sprawą KWB Turów, udało się wmontować Czechy. Tendencyjnie działający sąd unijny TS UE okłada karami finansowymi Polskę, a szkody czynione przez kopalnie po stronie niemieckiej nie są godne nawet zainteresowania przez sądy niemieckie, czy ów TS UE.
Z racji różnicy w rozwoju gospodarczym Polski i Niemiec Niemcy przyzwyczaili się do traktowania Polski jako rynku taniej siły roboczej. To przez lata skutkowało emigracją zarobkową, nazywaną dawniej wyjazdem na Saksy, później na szparagi. Teraz osiągnęliśmy „wyższy” etap rozwoju polegający na tym że Niemcy budują w Polsce montownie w których składa się wyroby gotowe. Najlepiej idzie to w przemyśle motoryzacyjnym. Rozwiązanie wygodne bo wykwalifikowana siła robocza jest na miejscu, zobowiązania wobec pracowników reguluje prawo miejscowe, produkcję można w każdej chwili zwiększyć/zmniejszyć albo zawiesić /przykładem fabryki we Wrześni czy w Gliwicach/.
Niemcy zazdrośnie strzegą obecności wojsk okupacyjnych USA w bazach na terenie Niemiec.
To nie tylko gwarancja ich bezpieczeństwa ale źródło stałych i pokaźnych dochodów.
Ciekawie wygląda polsko-niemiecka współpraca wojskowa.
Niemcy mają nowoczesny przemysł zbrojeniowy nastawiony raczej na eksport.
Gorzej wygląda stan ich wojsk. Od lat dominuje tendencja do macoszego traktowania własnych sił zbrojnych /Niemcom nikt realnie nie zagraża/. Niemcom szkoda pieniędzy na utrzymanie swej armii. Jest to o tyle dziwne że aspirują do przywództwa zjednoczonych sił zbrojnych Europy.
W tematyce wojskowej jest więcej „ciekawostek”.
Na początku XXI wieku zdjęli ze stanu uzbrojenia znaczną część czołgów typu Leopard.
Co z nimi zrobić? Można było złomować, albo zostawić jako rezerwę na czas „W”.
Zwyciężyło gospodarskie podejście. Czołgi, za niewielką opłatą przekazano Polsce.
Za to teraz koncerny niemieckie liczą zyski ze sprzedaży części zamiennych, amunicji i praw do ich serwisu i modernizacji.
Przy okazji odmówili Polsce udostępnienia technologii produkcji prochów do amunicji do dział czołgowych.
Zbiegiem okoliczności, spowodowanych wojną na Ukrainie, Polsce udało się pozbyć w znacznym stopniu tego „prezentu”, Czołgi od miesięcy służą wojskom ukraińskim, a Polska może poprawić strukturę wyposażenia własnych wojsk /większa unifikacja uzbrojenia/.
Kunktatorskie podejście polityków niemieckich dotyczy nie tylko Polski. Ostatnio media informują o problemach na Litwie którą wojska niemieckie mają bronić przed zakusami Rosji
.
https://wpolityce.pl/swiat/670087-berlin-wysle-wojska-na-litwe-a-srodkow-na-bundeswehre-brak
Tematem samym w sobie jest pomoc wojskowa udzielana przez Niemcy Ukrainie.
Niemcy osiągnęli mistrzostwo świata w składaniu deklaracji pomocowych za którymi nic nie idzie.
W obietnicach plasują się za USA, a w realnej pomocy sprzętowej zdecydowanie wyprzedza ich Polska.
W ostatnich miesiącach Niemcom udało się jeszcze coś. Poróżnili Polskę z Ukrainą.
Stało się to krótko przed naszymi wyborami parlamentarnymi.
W mediach nie ma konkretów, są tylko domysły. Wedle nich Ukraina uznała że w zakresie uzyskiwanej z Polski pomocy więcej się nie wyciśnie, a po wizytach polityków niemieckich na Ukrainie wnioskuje się że Niemcy naobiecywali Ukrainie gruszek na wierzbie i Ukraina zmieniła front.
Z jednej strony nie powinno to zaskakiwać bo Ukrainie zawsze było bliżej do Niemców.
Polskę traktowała więcej jako wroga. Tu trzeba rozróżniać relacje na poziomie polityki i między Polakami i Ukraińcami. Nie zmieniła tego trwająca wojna.
Na Ukrainie ścierają się interesy wielkiego kapitału którym Polska nie dysponuje. Jednak z racji swego położenia geopolitycznego Polska musi uczestniczyć w tej grze. Niestety, znowu padamy ofiarą naiwności? naszych polityków. Zarówno prezydenta jak i rządu. Udzielamy pomocy do granic naszych możliwości nie otrzymując w zamian właściwie nic. Nawet gwarancji.
Tego nie zmieni nawet zmiana rządu w Polsce, co staje się coraz bardziej realne.
Przyszłościowe zamiary Niemiec stają się coraz bardziej perfidne. Dominacja Niemiec w Europie nie udała się po I ani po II wojnie światowej. Teraz Niemcy chcą osiągnąć swoje cele bez jednego wystrzału.
Część z nas nie może wyjść z podziwu że właściwie wszystkie państwa UE, poza Polską i Węgrami, nie protestują przeciwko tym zamiarom. Niemcom udało się realizować swój plan bez zbytniego rozgłosu medialnego. Kolejne spotkanie na najwyższym szczeblu planowane jest na 22 listopada. Kolejne etapy uzgodnień następują większością kwalifikowaną, a nie bezwzględną zgodnością wszystkich państw członkowskich. O szczegółach tych zmian pisałem wcześniej.
W tym co napisałem wyżej trzeba zauważyć istnienie w Polsce i skuteczność tzw. opcji niemieckiej. Zadziwia ich liczebność w polityce i mediach wszelakich.
Mankamentem rozważań o relacjach Polski z UE jest brak kompleksowego spojrzenia na skutki długoterminowe polityki Niemiec.
Co robią Niemcy? Dążą do likwidacji rolnictwa w Europie.
To nie przejaw bezmyślności ze strony Niemiec. Niemcy, pod szyldem UE, negocjują z państwami Ameryki Południowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Mercosur umowę handlową. Oferują wyroby przemysłowe w zamian za produkcję rolną. Dlatego chcą doprowadzić do likwidacji, a przynajmniej minimalizacji rolnictwa w Europie.
Czy i w jakim stopniu im się to uda? Kto i jak im w tym pomoże?

16 lutego 2022

Nieporadność nabyta czy wrodzona?

To pytanie stawiam w związku z dzisiejszym wyrokiem TS UE w sprawie mechanizmu warunkowości https://businessinsider.com.pl/gospodarka/tsue-wydal-kluczowy-wyrok-dla-polskich-finansow-mamy-problem/9exc8n6  
Co teraz zrobi Polska, a konkretnie rząd MM?
Premier jeszcze milczy, bo „nie zna szczegółów uzasadnienia wyroku TS UE”.
Rzecznik rządu podkreśla bezprawie w postępowaniu TS UE, a minister sprawiedliwości atakuje premiera za nieskuteczne reprezentowanie interesów Polski w KE.
Co z tego wynika dla nas, obywateli? Niewiele, a wręcz nic.
Niewiele jest potwierdzeniem ambicji TS UE do poszerzania zakresu swoich kompetencji, a faktycznie szerzenia bezprawia. Jest to kontynuacja przyjętej przez KE polityki narzuconej przez Niemcy i popieranej przez kilka innych państw członkowskich.
Pozostaje jednak do rozwiązania problem z którym nie wiadomo jak poradzi sobie Polska.
Zgadzam się z opinią wyrażoną przez ZZ że premier źle ocenił sytuację podczas negocjacji
w lipcu 2020. Wówczas trzeba było wymusić klarowne stanowisko w kwestii zasad wypłat środków unijnych z Funduszu Odbudowy.
Pytanie na dzisiaj jest proste i krótkie: co możemy zrobić?
Najprostsza jest rezygnacja ze swojej części funduszu i wycofanie swego zobowiązania do żyrowania FO w całości. Stanowisko takie ma Orban który podobno prowadzi już rozmowy w sprawie uzyskania kredytów z banków komercyjnych. Jest to na pewno szantaż wobec KE, ale nie ma innego wyjścia. Trzeba odpłacić się pięknym za nadobne.
Od dawna zastanawiam się na ile to jest realne?
W poczynaniach rządu MM widzę za dużo kunktatorstwa. Nie można liczyć na cud, czyli radykalną zmianę stanowiska KE. KE dąży do systematycznego poszerzania swoich kompetencji wbrew zapisom traktatowym. Nie spotyka się to ze skutecznym protestem państw członkowskich i zaczyna wchodzić KE w nawyk. Nie widać też zainteresowania podjęciem dyskusji na ten temat.
Moim zdaniem nadrabianie miną na długo nie wystarczy. Kryzys pokowidowy jeszcze nie minął i nie wiadomo jaka będzie ostateczna skala inflacji w Polsce. Do jakiego momentu będziemy w stanie bronić się bez wsparcia zewnętrznego?

Dzisiaj wiemy tylko że straszenie Polexitem to „strachy na Lachy”. Kto jednak zdecyduje się na „sprawdzam”?

04 lutego 2022

Kto zaliczył sukces w sprawie KWB Turów?

Gdzie ten sukces i czyj on naprawdę jest?
Premierzy Polski i Czech ogłosili że doszło do porozumienia w sprawie przyszłości KWB Turów. Odrzucając emocje jest to tylko krok w dobrym kierunku. Czesi, po uzyskaniu od Polski haraczu, wycofali z TS UE skargę przeciwko Polsce. Nie wiemy jak zachowa się TS UE.

W mojej ocenie sukces negocjacyjny Polski jest co najmniej problematyczny. Właściwiej byłoby powiedzieć że daliśmy się ograć jak małe dzieci. Co gorsze, nie ma winnych tego stanu rzeczy, bo sprawcy uciekli do drugiego, czy n-tego szeregu, stając się niewidocznymi.
Po stronie sukcesu można zaliczyć uspokojenie mieszkańców Bogatyni i okolicznych miejscowości którym zapewniono na najbliższe lata miejsca pracy.
Długoterminowo wiele będzie zależało od stanowiska TS UE i KE. Odpuszczą czy nie?
Logicznie rozumując nie odpuszczą, bo w sumie to tylko pretekst do grillowania Polski.  
Mam poważne wątpliwości czy TS UE zrezygnuje z wyegzekwowania naliczonej kary która urosła do dość pokaźnej kwoty.

Bardziej bulwersuje mnie jednak fala kłamstw jakie ujawniają się w toku komentowania tego zatargu z Czechami.
Nie odbyła się i prawdopodobnie nie odbędzie się rozprawa przed TS UE, a więc nie będziemy wiedzieli jaki jest ciężar gatunkowy oskarżeń ze strony Czech.
Na argumentację Czechów mamy argumenty naukowe strony polskiej.
Obserwuję to starcie od jakiegoś czasu i odnoszę wrażenie że Czechów ktoś wmanewrował  i dzisiaj idą w zaparte bo mają zbyt dużo do stracenia. 

Z eksploatacją kopalń odkrywkowych wszędzie jest ten sam problem, a właściwie kilka problemów. Doświadczamy tego w Bełchatowie i PAK.
Najpoważniejszy dotyczy tzw. leja depresji  https://pl.wikipedia.org/wiki/Lej_depresji , czyli znacznego obniżenia poziomu wód gruntowych w otoczeniu terenów odkrywki.
Drugim problemem jest hałas uciążliwy dla środowiska odkrywki, wytwarzany przez maszyny i taśmociągi. Problemem jest też zapylenie środowiska.
Do kompletu trzeba dopisać suszę hydrologiczną która gnębi tereny Czech graniczące z Turowem od około 7 lat.
W realiach tzw. worka turoszowskiego problem wygląda jeszcze inaczej. KWB Turów ma „towarzystwo”.  https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/czesi-i-niemcy-maja-odkrywki-a-turow-sola-w-oku/h1lh6lw
Na okolicznych terenach takich kopalń jest więcej. Są w Czechach i w Niemczech, w pobliżu granicy z Polską. Ciekawostką jest że niektóre, leżące po niemieckiej stronie, są teraz własnością Czechów.
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/czeskie-dno-skargi-na-polska-odkrywke-wegla-brunatnego/c0xmcng
Taki szczegół:
W sumie w bliskim sąsiedztwie Turowa funkcjonuje 9 wielkich kopalni, 5 na terenie Czech i 4 w Niemczech. Większość zasobów w regionie jest własnością czeskich firm EPH i PFF Investments. Wszystkie kopalnie w regionie poza jedną są większe od Turowa. Co najciekawsze, dwie z wymienionych wyżej kopalni, leżą najbliższej Polski. Chodzi o niemiecką Nochten, leżącą 60 km w linii prostej od Turowa, która wydobywa 14 mln ton węgla brunatnego, czyli trzykrotnie więcej niż w Turowie. Druga kopalnia, w czeskiej Bilinie leży w 85 km w linii prostej od Turowa, 9,5 mln ton, czyli dwukrotnie więcej niż w Turowie.

Żądanie natychmiastowego zamknięcia kopalni w Turowie może postawić tylko dyletant, albo szkodnik. Kopalni nie można zamknąć z dnia na dzień, ani wznowić w niej wydobycie w ten sam sposób.
A co zrobić z elektrownią? Węgiel brunatny ma to do siebie że nie można transportować go np. koleją.
Ta oczywista prawda nie istnieje dla TS UE który decyzją sędzi La Puerta nakazał wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie, do czasu wydania wyroku przez TS UE. Niepodporządkowanie się tej decyzji zostało zagrożone karą finansową w wysokości 0,5 mln € dziennie.
Do dnia osiągnięcia porozumienia z Czechami ta kara urosła do 300 mln zł.
Kolejny idiotyzm w sporze polega na tym, że naliczanie kary trwa. Wstrzyma je dopiero wyrok TS UE.
 https://www.money.pl/gospodarka/jest-porozumienie-z-czechami-ale-licznik-kar-caly-czas-bije-tak-unia-moze-nam-odebrac-pieniadze-6733367485426368a.html

W mojej ocenie w sprawie sporu z Czechami mamy do czynienia, po polskiej stronie, z myśleniem życzeniowym. Na jakiej podstawie premier MM twierdzi że KE anuluje bezwarunkowo karę nałożona na Polskę? Jakie mamy możliwości uniknięcia jej zapłacenia?
Czy istnieje znany tryb odwoławczy od decyzji TS UE?
Czy opowieści które teraz słyszymy nie przypominają tekstu Wojciecha Młynarskiego „po co babcię denerwować?”  
Na koniec pytanie chyba najważniejsze: ile jest prawdy w twierdzeniu opozycji że rządzący w Polsce przez lata lekceważyli roszczenia Czechów?
W końcu Czechy złożyły skargę do TS UE po kilku latach bezowocnych rozmów z władzami Polski.

15 grudnia 2021

Koniec roku za pasem

Czasem trzeba spojrzeć na otaczający świat i widzieć go jakim jest a nie jakim chcielibyśmy go widzieć. Dobrą ilustracją jest ten tekst http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/tales-wspoczesny-czyli-zapomnijmy-o-ukrainie
O co chodzi? O uświadomienie sobie że nie mamy realnego wpływu na sytuację geopolityczną wokół nas. Możemy być tylko obserwatorami albo świadomie, czy nieświadomie wkręcanymi w toczące się wydarzenia.
Najtrudniej nam zrozumieć, że Rosja nie jest realnym mocarstwem. Jest tylko zręcznie sterowana przez siły zewnętrzne rozgrywające swoje interesy.
Tego na pierwszy rzut oka nie widać.
Nie należy tego rozpatrywać w kategorii teorii spiskowych.
Takie są realia. Trzeba się z tym pogodzić i znaleźć swoje miejsce w tej rzeczywistości.

Przegrywamy kolejne szanse jakie daje nam historia.
Wystarczy cofnąć się do mijających lat istnienia III RP. Nazywają to historią alternatywną. Tymczasem chodzi o brak umiejętności wykorzystania szans jakie daje przypadek. I nie tylko.
Taka lista „osiągnięć” sama w sobie jest ciekawa.

Czy w procesie jednoczenia Niemiec /RFN+NRD/ udało się zabezpieczyć polskie interesy?
Poza potwierdzeniem uznania granicy na Odrze i Nysie, na pewno nie.
To nie tylko sprawa mniejszości polskiej w Niemczech. Ten problem dotyczy Polonii in gremio /zamieszkałej w b. demoludach/. Nie potrafimy, czy nie chcemy, negocjować w oparciu o parytety.
Trzeba uczciwie przyznać że w 1989 roku nie byliśmy przygotowani, zwłaszcza merytorycznie, do realizacji zadań które stanęły przed polskimi politykami, a zwłaszcza dyplomacją. Z upływem lat nie robimy pod tym względem postępów. Specjalnością stały się puste gesty z których nic albo niewiele wynika.
Początek dał Mazowiecki spotkaniem w Krzyżowej. https://dzieje.pl/aktualnosci/rocznica-polsko-niemieckiej-mszy-pojednania-w-krzyzowej
Nie egzekwowano kolejnych ustaleń z rozmów na szczeblu rządowym. Z upływem czasu jest tylko gorzej.
Nie mieliśmy szczęścia do kolejnych ministrów spraw zagranicznych. Lata tresury spowodowały że nie byliśmy w stanie prowadzić konstruktywnych rozmów z Rosją jako następcą ZSRR. Wyłom miał miejsce za rządów premiera Olszewskiego kiedy wyprowadzono ostatecznie z Polski Armię Radziecką mimo dziwnych zachowań Wałęsy. Zagadką z tego okresu jest rozmowa Wałęsy z Jelcynem który podobno chciał odstąpić okręg kaliningradzki za jedyne 3 mln USD. https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3-s301-304/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3-s301-304.pdf
https://rcin.org.pl/Content/45984/PDF/WA303_56199_A453-SzDR-R-45_Gregorowicz.pdf

Postawiliśmy na współpracę z Zachodem który jednak jest wyłącznie zainteresowany wykorzystaniem nas jako rynek zbytu dla swej produkcji, a także rezerwuar taniej siły roboczej.
Przejściem do wyższej ligi miało być uczestnictwo w UE i NATO.
Znowu czegoś nie dopilnowano po polskiej stronie. Dlaczego? Nie ma chętnych do udzielenia odpowiedzi na to interesujące pytanie.
Jesteśmy rolowani na każdym kroku.
Zaczęło się na etapie traktatu akcesyjnego do UE kiedy ustalono że polskie rolnictwo będzie otrzymywało dotacje unijne na mniej korzystnych zasadach niż np. francuskie.
Jesteśmy traktowani jako członek drugiej kategorii przy obsadzaniu stanowisk w strukturach KE, co szczególnie uwidoczniło się przy podziale mandatów do PE po Brexicie.
Sekowanie ma charakter ciągły, co wyraża się w postępowaniu TS UE wbrew zapisom traktatowym.
Od dawna zastanawiam się dlaczego nasza obrona, na płaszczyźnie politycznej, przed arogancją „starej Europy” jest taka rachityczna? Mamy rację w tym sporze czy jej nie mamy?
Inna sprawa że KE w sposób dla niej wygodny zmienia reguły gry. Dotyczy to interpretacji prawa unijnego, a także zasad głosowań na etapie tworzenia prawa unijnego. Najświeższy przykład dotyczy debaty nad pakietem https://ec.europa.eu/poland/news/210618_fit_55_pl Ze względu na jego znaczenie dla UE powinien być wprowadzony jednomyślnie. Tymczasem pojawiają się głosy, że może być wprowadzony większością kwalifikowaną głosów.
Problemem jest nie tyle nieprzejrzystość prawa unijnego co sposób jego interpretacji wobec konkretnych przypadków podlegającym identycznym regulacjom prawnym.

Ostatnie dni, za sprawą mediów, przyniosły kolejny problem jakim jest korupcja w kręgach unijnej władzy. Trwa medialna dyskusja, czy sprawą zajmą się organa ścigania, bo politycy nabrali wody w usta i milczą. Na co liczą? 

 

11 grudnia 2021

Biednemu to wiatr w oczy …

Może dzielę włos na czworo, ale staram się słuchać i czytać co mówią inni.
No i wychodzi mi że nie wszystko da się przedstawić tylko w barwach czarno-białych.
Tak też jest z konfliktem na granicy polsko-białoruskiej.
Czy to tylko zemsta Łukaszenki? Niezupełnie.
O inspirację posądzana jest Rosja. I nie chodzi tu o atawistyczną nienawiść do Polski i Polaków.
Rosja wszelkimi dostępnymi jej sposobami stara się destabilizować sytuację w swym najbliższym otoczeniu po to żeby podkreślić swoją dominację na obszarze uważanym za rosyjską strefę wpływów.
Do tego miejsca jesteśmy zgodni.

Takie zdarzenie jest też pretekstem do rozgrywania własnych interesów instytucji postronnych.
Tak też jest w omawianym przypadku. O kogo chodzi? Tradycyjnie o Niemcy i co może zaskakiwać, KE.
Jedni i drudzy działają wespół w zespół. Dlaczego? Bo Polska wyłamuje się z roli narzuconej jej przez Berlin i Brukselę. Chodzi o potulne wykonywanie wytycznych i poleceń stamtąd płynących.
Nie ma znaczenia że te wytyczne i ustalenia nie mają umocowania w porządku prawnym przyjętym przez państwa członkowskie.
Ten model realizowany jest konsekwentnie od rozpadu PRL i przejścia do III RP, co nazwano transformacją ustrojową. Za rządów postkomuny i koalicji PO-PSL koegzystencja miała charakter można powiedzieć bezkonfliktowy, a nawet wzorcowy.

Dobra zmiana, czyli to co nastąpiło po wyborach 2015 roku, jest w mojej ocenie ciągle tylko zmianą fasadową.
Wszystkie podejmowane działania mają cechę wspólną która polega na tym żeby sobie wzajemnie nie zrobić zbyt dużej krzywdy /chodzi o relacje rządzący-opozycja/. Celem jest dotrwanie do końca kadencji i wygranie kolejnych wyborów. Proste? Proste!

Nie zagłębiam się w to jakie są intencje rządzących albowiem po czynach ich poznacie.

Trzeba sobie uświadomić, że ekipa rządząca nie jest monolitem. Nie byłaby nim nawet gdyby tworzyła ją jedna partia. „Solidarność” też nie była monolitem.
W rzeczywistości mamy do czynienia z koalicją, w dodatku chwiejną która w dodatku przeżywa kryzys przywództwa. Prezesowi udaje się pogodzić ogień z wodą ale tylko dlatego że wszyscy udziałowcy mają pełną świadomość, że jego odejście spowoduje pogrążenie się w walkach frakcyjnych i zniknięcie, albo w najlepszym przypadku zmarginalizowanie.
Ten stan rzeczy powoduje że rządzącym brakuje konsekwencji w działaniu, a często przemyślanych decyzji.

Tematem samym w sobie jest współpraca z prezydentem.
PAD w pierwszej kadencji próbował zbudować własne zaplecze polityczne, ale jako politykowi zabrakło mu charyzmy. W sumie jest politykiem bez wyrazu.
Na jego kadencji zaważy weto w walce o reformę sądownictwa i jego konsekwencje. https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art2532991-weta-andrzeja-dudy-do-ustaw-o-krs-i-sn-uzasadnienia
To co mogło umocnić jego pozycję okazało się totalną klapą, rzutującą negatywnie na dalszą reformę wymiaru sprawiedliwości.
Ta reforma jest znakiem rozpoznawczym nieudolności zamierzonej, czy wrodzonej, tej ekipy.

Osobiście na liście porażek na pierwszym miejscu stawiam reprywatyzację w czasach III RP.
Ta ekipa specjalizuje się w działaniach pozornych. Jest w tym na tyle sugestywna że jest to działanie powszechnie akceptowalne. Jest to również kontynuacja polityki poprzednich ekip po 1989 roku.
Rzeczywistość zaś jest taka, że na komisji reprywatyzacyjnej wylansowało się kilka osób.
Dalej, decyzje komisji są regularnie odrzucane kolejnymi wyrokami WSA, co jest dyskretnie przemilczane w mediach. A co z poszkodowanymi? Mogą iść do kina.
Duża ustawa reprywatyzacyjna przepadła w kosmosie /za sprawą ówczesnej ambasador Izraela w Warszawie/, a jej autor, dla spokoju sumienia został wysiedlony do Brukseli.
Nie chcę używać brzydkich słów, ale ta ekipa doprowadziła do ustawowego usankcjonowania niebywałego złodziejstwa jakim stała się reprywatyzacja. http://orka.sejm.gov.pl/proc9.nsf/ustawy/420_u.htm 

Okazuje się że w tym konglomeracie każdy sobie rzepkę skrobie.
Mamy tu wszystkiego po trochu.
Zawodzi na całej linii polityka kadrowa. Za dużo nietrafionych nominacji i to zarówno w obozie rządzącym jak i w otoczeniu PAD. 
Brak zgody co do hierarchii ważności spraw do załatwienia. Nie wiadomo co jest ważne, a co pilne.
Do tego mamy całkowite rozmydlenie odpowiedzialności.  
Zbyt wiele otwartych frontów konfrontacyjnych w polityce krajowej i zagranicznej. Kogo za to winić?

Nie wspominam o trwającej pandemii koronawirusa ponieważ tu musimy dostosowywać się do sytuacji poza Polską. Mimo wszystko brakuje konsekwencji w działaniu. Plusem jest to że nie popadamy jeszcze w radykalizm który obserwujemy w niektórych państwach Europy zachodniej, czy Australii.

Wiele kontrowersji wzbudza konflikt na  granicy z Białorusią. Faktem jest że radzimy sobie z niechcianymi gośćmi. Powszechną aprobatę zyskuje pomijanie „porad” płynących z KE, lewicy i … oczywiście totalnej opozycji.
Zastrzeżenia budzą stosowane środki, zarówno wobec „turystów” Łukaszenki jak i białoruskich pograniczników. Tu nie powinno być miejsca na litość, bo gra idzie o nasze być albo nie być.
Czy musimy zadowalać się stwierdzaniem że mamy do czynienia z prowokacjami?
Nie ma „pokojowej” odpowiedzi na oślepianie laserem, reflektorem, na cięcie nożycami zasieków?
Jak zwykle za dużo tu kunktatorstwa. Granica państwa to rzecz święta. Jeśli broni jej Straż Graniczna i wojsko nie można tolerować agresji dla zachowania świętego spokoju. Nikt tego nie doceni.
Podobnie nie można tolerować szargania munduru przez kołtuństwo, nawet z immunitetem parlamentarnym. Prawo musi być prawem inaczej zmierzamy prostą drogą do anarchii i rozpadu państwa. Egzekwowanie prawa musi być natychmiastowe, przy współpracy a nie obstrukcji sądów.
Jeżeli mamy przeciwko sobie wszystkich nie pozostaje nic innego poza zatkaniem sobie uszu i robienia tego czego wymaga od nas racja stanu.
Żołnierz, policjant i pogranicznik musi widzieć, że jego poświecenie nie idzie na marne. Że oni bronią słusznej sprawy nie tylko dla własnej satysfakcji.
Wydarzenia ostatnich tygodni czy miesięcy uświadomiły nam dramatycznie że w trudnym czasie możemy liczyć tylko na siebie. Wszyscy sojusznicy i przyjaciele nie wyjdą poza deklaracje poparcia czy współczucia. Ważniejsze są ich interesy długofalowe i doraźne.

Skoro o egzekwowaniu prawa to trzeba do znudzenia powtarzać, że to działanie wielokierunkowe.
Dotyczy nie tylko Polski, ale w równym stopniu struktur międzynarodowych w których funkcjonujemy.
Chodzi oczywiście o instytucje funkcjonujące z poziomu Brukseli i nie tylko. Nie można się zgodzić na to że centrali wszystko wolno, zwłaszcza łamać prawo.
Warto przypomnieć rzymską maksymę że „żona Cezara musi być poza wszelkim podejrzeniem”.
Czasy się zmieniły. Zasady też. Dzisiaj nawet jak cię złapią za rękę krzycz że to nie twoja.
Dlatego dzisiaj EPL, na czele z Tuskiem milczy jak grób gdy dziennikarze ujawniają zamiłowanie do uciech życia sędziów TS UE, czy innych urzędników unijnych. Czekają aż sprawa przyschnie i ludzie zapomną.

Dla Polski ujawniona afera jest przede wszystkim potwierdzeniem dyspozycyjności tych sędziów, ferowaniem wyroków na zamówienie polityczne.
Afera ma też swoje drugie dno. Uświadamia bezkarność sędziów TSUE i urzędników KE.
Sędziowie są nieusuwalni przed upływem kadencji, a ich wyroki nie podlegają praktycznie apelacji. Podobnie jest z urzędnikami unijnymi nad którymi praktycznie nie ma żadnej kontroli. Formalnie jest.
Afery związane z tymi środowiskami powtarzają się co jakiś czas. Jednak nie pociągają za sobą poważniejszych konsekwencji. Wspomina o tym https://twitter.com/sbalcerac/status/1469606301122580481

Ze swej strony mogę powiedzieć że taka sytuacja mnie dziwi. To oględnie powiedziane.
Nie ma sprzeciwu wobec zasad funkcjonowania TS UE? Dlaczego?
Sędziowie z nominacji politycznej państwa delegującego. Według jakiego kryterium?
Wyroki wydawane przez jednego sędziego który później rozpatruje jednoosobowo odwołanie od wydanego przez siebie wyroku? To patologia w czystej postaci.
TS UE działa dzisiaj niczym Sąd Ostateczny. Niestety, nie wobec wszystkich podsądnych.
Świadczy o tym ilość wydanych wyroków których nie ma kto wyegzekwować.

Marzycielom wydaje się że najwyższa pora na reformę tej patologii. Niestety, różnica między teorią i praktyką jest tu jak między niebem a ziemią. Dlaczego? To proste. Zbyt wielu ten model pasuje.
Po co tworzyć czytelne zasady?
Najlepiej łowi się ryby w mętnej wodzie.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...