Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spory wewnętrzne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spory wewnętrzne. Pokaż wszystkie posty

02 października 2024

Porzućcie wszelką nadzieję?

 

Nie za szybko?
Jak masz liczyć na kogoś, licz na siebie.
Jesteśmy wodzeni za nos od początku II WŚ i jak widać niczego nie jesteśmy w stanie się nauczyć.
Ale ... widocznie nie dostaliśmy jeszcze wystarczająco po dupie i udajemy że nic się nie stało.
Wszak, Polacy nic się nie stało! To ulubione powiedzenie nie tylko kibiców piłki kopanej.
Ciągle nie ma mądrego który wiedziałby co powinniśmy robić. Trwa kalkulowanie co się bardziej opłaca? Z boków pada podpowiedź KOMU?
Poszczególne grupy kolejnych decydentów stawiały na Moskwę, Waszyngton, Brukselę, Berlin, Watykan i tak w koło Macieju. Ciągle brakuje decydenta który postawi na Polskę i polski naród.
Na naród postawić trudno, bo przeważająca większość żyje w przeświadczeniu podobnym do postawy PAD, czyli co ja mogę?
Ostatnio zastanawiam się ile czasu potrzeba żeby nasze społeczeństwo zrozumiało o czym mówią nie politycy na stronach SN, o zamierzchłej historii Polski i konsekwencjach stąd wynikających.
Ja widzę to w ten sposób że beztrosko marnujemy dany nam przez historię czas.
Krótko mówiąc, dajemy się manipulować jak małe dzieci.
Złośliwie powiem że w naszym otoczeniu w Europie, nikt nas nie lubi, przynajmniej wzdłuż naszych granic. Może ściślej, nie szanuje. Nie należy tego mylić z wykorzystywaniem nas. Tu chętnych nie brak. Szczegółów nie będzie. Każdy coś znajdzie wedle własnej wiedzy i doświadczenia życiowego.
Przez wiele lat żyliśmy w przeświadczeniu, że po zakończeniu II wojny światowej nastał dla całego świata czas pokoju i spokoju. Okazało się to wielką złudą. Z upływem lat atmosfera gęstnieje.
Sprawcą jest państwo które faktycznie, od wieków prowadzi politykę ekspansyjną.
Credo zawarte jest w bon mocie:
Z kim graniczy Rosja? Z kim chce.
To nie żart. Może kiedyś tak to wielu traktowało.
Rosja po II wojnie aspirowała do roli hegemona światowego. Najpierw w świecie dwubiegunowym,
w którym przeciwnikiem, czy konkurentem, były USA. W późniejszych latach Rosja trafiła na innych konkurentów, ale pozycja USA nie ulegała zmianie.
Polska miała to nieszczęście że znalazła się w strefie wpływów Rosji do 1989 roku. To jest tylko część prawdy bo te wpływy odczuwamy po dzień dzisiejszy.
Przemeblowanie światowej sceny politycznej które nastąpiło po latach 90-tych sugerowało że nastąpiły zmiany nieodwracalne. Wielu się na to nabrało.
Świat nie reagował wcale, albo symbolicznie, gdy Rosja przystępowała do odtwarzania swych granic w granicach ZSRR. Żywsze reakcje nastąpiły gdy Rosja zaatakowała otwarcie Ukrainę. Sprawa nie jest rozstrzygnięta, ale sposobu zakończenia wojny nikt nie jest pewien.
Po drodze rozwija się inny problem. USA w polityce międzynarodowej zmieniają priorytety. Wynikają one z sytuacji wewnętrznej. Ich zainteresowanie koncentruje się na relacjach z Chinami oraz utrzymaniem panowania na handlowych szlakach morskich. Niestety odbywa się to kosztem spadku zainteresowania sytuacją w Europie. Rolę hegemona w Europie USA zamierzają powierzyć Niemcom. To dla nas poważne zagrożenie bo Niemcy ani przez chwilę nie rezygnują z dobrych relacji z Rosją. Rosja z kolei nie kryje się z tym że atak na Ukrainę to tylko etap na drodze odtwarzania ZSRR.
W kolejności zagrożone są kraje Pribaltiki /Litwa, Łotwa, Estonia/ a nie jest wykluczone że na liście jest Polska.
Przez lata lansowano pogląd że na straży bezpieczeństwa państwowego w Europie stoi NATO.
Jednak przy bliższym przyjrzeniu się tym gwarancjom bezpieczeństwa okazuje się że nie jest to proste ani oczywiste. Decyzja o interwencji NATO nie jest zależna od jednego państwa, a pamiętamy z naszej historii że nikt nie chciał umierać za Gdańsk. Poza tym jest tu bezwładność decyzyjna.
To jest słaba strona NATO.
Rosja stawia na wojnę błyskawiczną, a to powinno nas zmuszać do posiadania wojsk zdolnych do zwalczania desantu jak i ataku powietrznego /lotniczego i rakietowego/ na obszarze całego kraju, a nie tylko punktowo.
Takie formacje nie buduje się z dnia na dzień, ale latami. Poza tym jest to kosztowne dla budżetu.
Teraz wszystkie sztaby wojskowe pilnie studiują przebieg wojny na Ukrainie. Będzie to miało wpływ na zakupy uzbrojenia, na tworzenie nowych rodzajów wojsk, a przede wszystkim na organizację własnej logistyki.
W kontekście powyższego zmienia się ton dyskusji w Polsce, na temat zakupów uzbrojenia, serwisu i zapewnienia części zamiennych.
Poważniejszym i trudnym do rozwiązania staje się zapewnienie wystarczającej liczby pocisków dla artylerii kalibrów ponad 100 mm. Dzisiaj jest to problem wszystkich armii europejskich.
Zdolności produkcyjne przemysłu zbrojeniowego są zdecydowanie poniżej potrzeb frontu.
Nie ma jeszcze wypracowanych stabilnych opinii o zastosowaniu na polu walki wszelkich rodzajów dronów. Czy mają stanowić nowy rodzaj broni? Jak wpłyną na inne rodzaje wojsk, zwłaszcza pancernych?
Za tym wszystkim stoi ciekawsze dla nas pytanie: czy zdążymy? Czy zdążymy zbudować armię, odpowiednio wyposażoną i wyszkoloną, zdolną skutecznie przeciwstawić się Rosji i jej satelitów? Trzeba pamiętać że u naszych granic stoi nie tylko Rosja, ale i Białoruś która z własnej woli nas nie zaatakuje, ale na polecenie Rosji? To już inna bajka.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy NATO nam pomoże? Czy zdąży nam pomóc?
Patrząc na rozwój wydarzeń na Ukrainie musimy się serio obawiać czy nie dojdzie do dealu nad naszymi głowami. W końcu nigdy nie byliśmy graczem a jedynie pionkiem w grze innych.

Czy polscy politycy, niezależnie od ich preferencji politycznych, to rozumieją?

Każdy pisać może ...

  Dziwne, przynajmniej dla mnie. GW zamieściła list otwarty Stanisława Brejdyganta do Karola Nawrockiego https://wyborcza.pl/7,162657,320779...