Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą umowa koalicyjna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą umowa koalicyjna. Pokaż wszystkie posty

05 listopada 2023

Co dalej z PiS?

Punktem zwrotnym będzie decyzja o utworzeniu przez ZP rządu w obecnej kadencji Sejmu. Jeśli powstanie, będą dyskusje jak długo się utrzyma. Czy dotrwa do końca kadencji? Upadek rządu Jana Olszewskiego to inna bajka, ale pewne elementy powtarzają się. Tak było też w 2007 roku. Co bystrzejsi z rządu JK i później kancelarii prezydenta LK szukali sobie stanowisk, niekoniecznie tylko na przetrwanie. Teraz też można czytać że znani i mniej znani politycy z opcji rządzącej szukają sobie ciepłych posadek. 
W miarę upływu czasu maleje moja wiara w chęć walki tej formacji o utrzymanie władzy. Zmęczyli się, zabrakło motywacji, słaby wynik wyborczy /na własne życzenie/ spowodował chęć rozliczeń wewnętrznych. Za bardzo uwierzyli w skuteczność swej argumentacji. Teraz dojdzie walka o przywództwo bo lider ma wszystkiego po kokardę. W innym miejscu jeden z komentatorów powiedział że na odbudowę prestiżu partii potrzeba co najmniej 8 lat. Takie są realia.

Jaki z tego wniosek? Partię czeka zasadnicza przebudowa nie ograniczająca się do zmiany nazwy. Pytanie, jakie wnioski konstruktywne zostaną wyciągnięte z dotychczasowych dokonań?
Kto ma predyspozycje na charyzmatycznego wodza? Jest taki? Ja go nie widzę. Od czasów PC próbowano namaścić delfina ale nic z tego nie wyszło.
Obecna sytuacja była więc do przewidzenia.
Jak ma wyglądać to nowe, tego też nikt nie wie. Gdyby był w PiS polityk z charyzmą byłby murowanym kandydatem na nowego prezesa.
Tego co doradzają z zewnątrz w PiS nikt nie czyta, bo uważają że oni są naj pod każdym względem. Dzięki temu mamy to co mamy.
Wybory się wygrywa albo przegrywa. „Moralne zwycięstwo” to brednia. Jaki z tego pożytek?
Co trwałego na tym można zbudować?
To co napisałem wyżej ma jedną wadę. Zwróciła na to uwagę posłanka PiS. O szansach powstania rządu firmowanego przez PiS można będzie mówić gdy PiS otrzyma misję utworzenia rządu. Wówczas mogą mieć miejsce poważne rozmowy o utworzeniu rządu większościowego.
Zanim to nastąpi mogą jedynie mieć miejsce rozmowy kuluarowe.
W mediach wszelakich trwa tymczasem wojna podjazdowa.
Celuje w tym opozycja. Stwarzają medialne wrażenie że im nominacja się należy w pierwszej kolejności i już.
Tylko że według wyników uzyskanych przez komitety wyborcze do tej palmy pierwszeństwa brakuje 38 mandatów. Umowy koalicyjnej ciągle brak i nie wiadomo kto w niej ostatecznie się znajdzie. Nie wiadomo też co ta umowa będzie zawierała w szczegółach. Od tego będzie zależało funkcjonowanie nowego rządu. Tymczasem plotka niesie że umowa koalicyjna ma być raczej ogólnikowa, czyli bezpieczna politycznie dla koalicjantów.
Ciekawie wyglądają pogłoski o możliwym przejściu nowych posłów z listy ZP do ugrupowania DT.
Takich ciekawostek jest więcej. Chociażby o tarciach wewnętrznych. Autorzy tych „newsów” doskonale wiedzą że nie ma możliwości ich weryfikacji bo kto miałby w tym interes?
Moim zdaniem dominuje tu myślenie życzeniowe.
Trzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać przynajmniej do 13 listopada, do posiedzenia inauguracyjnego Sejmu. Wówczas przynajmniej część kart zostanie odkryta.
W tym miejscu musi być pytanie na czyją korzyść gra termin inauguracyjnego posiedzenia Sejmu wyznaczony na 13 listopada? Nie pamiętamy o wnioskach z przeszłości, z 2015 roku?
Na tym tle ciekawie wygląda rozważanie o naszej suwerenności. Podnoszony jest zarzut że na wynik wyborczy wpłynęły pieniądze przekazywane różnymi kanałami z Zachodu, zwłaszcza z Niemiec. Czy to jest tylko pomówienie? Tego nie wiem. Nie wiem nawet czy jest to wśród zgłoszonych protestów wyborczych których jest jednak sporo.
Opozycja bez mała do perfekcji opanowała robienie ludziom wody z mózgu.
Motywem przewodnim walki opozycji o zwycięstwo wyborcze stała się zemsta. Za co?
Z wyjaśnieniem jest gorzej. W pojedynczych przypadkach w grę mogą wchodzić animozje osobiste. Ale żeby to dotyczyło ponad 11 milionów wyborców? Co na to psychiatrzy?
Idźmy dalej. Załóżmy że się zemszczą, tylko na czym ta zemsta ma polegać? Będzie nowa Bereza Kartuska? Sądy kapturowe? Jaka wówczas będzie reakcja KE i TS UE?
Może być i tak że skończy się na pogrożeniu palcem /może nawet brudnym/.
Jak długo będzie trwało polowanie na czarownice? Co potem?
Prawda jest według mnie trywialnie prosta. Pamiętacie TQM?
Przez minione osiem lat opozycja śliniła się i oblizywała, patrząc na dobra które przechodziły im koło nosa. Teraz marzy im się odwet.
Nie posądzam opozycji o rozum ameby, ale dziwi mnie mimo wszystko łatwość z jaką w tym zbiorowisku porusza się PSL. Oni uważają że reprezentują interesy wsi. Tylko której? Tej która przeniosła się z miasta i ta prawdziwa wieś jej śmierdzi? Czy tej wsi z dziada pradziada dla której posiadanie ziemi jest warunkiem być albo nie być?
Ciekawe jak na swym kunktatorstwie wyjdzie Konfa? Teraz chcą stać z boku licząc że poprawią swój wynik w następnych wyborach. Tylko czy zastanawiają się w jakich warunkach politycznych będą te przyszłe wybory? W przyszłym roku, czy po upływie pełnej kadencji?
Pozostałe formacje to jedna wielka pomyłka.
PO buduje swoją przyszłość na spełnianiu życzeń Niemiec i Brukseli. Lewica chce realizować utopię ideologiczną.
Całość tworzy taką rozbieżność interesów że trudno uwierzyć w dojście do konsensusu warunkującego podpisanie umowy koalicyjnej.
Kto z tej koalicji jest w stanie zrezygnować ze swoich priorytetów związanych z obietnicami wyborczymi i własnym programem wyborczym? Jest też taka możliwość że priorytetem jest umowa koalicyjna, a potem … się zobaczy :)))
Umowa ma to do siebie że później trzeba ją realizować. Jak by to miało wyglądać w praktyce?
Jeszcze nic nie zostało postanowione, a opozycja już wie że „piniendzy ni ma”. To ich z góry rozgrzesza z realizacji przedwyborczych obietnic. PO ma prostszą drogę bo niczego nie obiecała i dotrzymanie słowa przyjdzie im łatwo.
Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Za miedzą drugi rok trwa wojna. W Izraelu wybuchła kolejna wojna która nie wiadomo czym i kiedy się skończy. Wiele wskazuje na to że do Europy ruszy nowa fala uchodźców. Tym razem Palestyńczyków.
W samej Europie narasta chaos decyzyjny. Wzrastają ciągoty do modernizacji struktur UE.
Rośnie deficyt finansów unijnych bo w planowaniu wydatków wieloletnich nie tworzy się rezerwy budżetowej i nie ma z czego finansować pomocy Ukrainie. Nie wiadomo co zrobić z nadmiarem imigrantów socjalnych z Afryki i Azji? Ma to rozwiązać pakt migracyjny.
Powraca idea powołania wspólnych dla Europy sił zbrojnych.
W Polsce może dojść do zmiany opcji rządzącej.
I tu mamy ból głowy. Kandydaci do przejęcia władzy w najlepsze zajmują się sobą, obsadzaniem stanowisk i odgrywaniem się na dotychczas rządzących.
Przyszłość Polski opierają na zacieśnieniu współpracy z KE, ale na zasadach narzuconych przez KE, a tak naprawdę przez Niemcy. Co do tego nikt samodzielnie myślący nie ma złudzeń.
Jak na tym wyjdziemy jako Polska i jako Polacy? To akurat łatwo przewidzieć.
Po pierwsze będą to decyzje nieodwracalne. Po drugie jest mało prawdopodobne żeby ten kurs uległ zahamowaniu czy zawróceniu po wyborach do PE w czerwcu 2024.
Trzeba jednak postawić pytanie czyje interesy reprezentuje koalicja która zamierza utworzyć rząd po tegorocznych wyborach?
Według mnie jest to tylko część pytania, bo podobne dotyczy pozostałych państw wchodzących obecnie w skład UE.
Wydaje mi się mało prawdopodobne żeby wszystkie państwa, bez wyjątku, zgodziły się dobrowolnie na zrzeczenie się swej suwerenności, własnej waluty narodowej, własnej polityki zagranicznej i własnej armii?
W obecnej formie UE nie sprawdza się.
W strukturach biurokracji jest przewaga przedstawicieli tzw. starej Unii. Podział środków unijnych preferuje również państwa tzw. starej Unii. W zarządzaniu obowiązuje prawo kaduka którego jaskrawym przykładem jest uzależnienie wypłaty środków unijnych od tzw. praworządności która w rękach biurokracji unijnej jest pojęciem bardzo rozciągliwym i nigdzie nie zdefiniowanym, natomiast pozwala uznaniowo blokować udostępnianie przyznanych środków państwom mających na pieńku z KE.
O wspólnych siłach zbrojnych UE mówi się od baaardzo dawna. Jeśli dobrze liczę, w przyszłym roku możemy obchodzić 70-lecie pomysłu z którego jak dotychczas nic nie wyszło.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zachodnioeuropejska

Prawda jest taka, że według pomysłodawców wspólna armia Europie jest niepotrzebna, chyba że do defilad, bo przecież żyjemy wśród wyłącznie przyjaciół. Wojna na Ukrainie pokazuje co innego. Skoro zaś o możliwych zagrożeniach to, moim zdaniem, inaczej widzą to tzw. państwa frontowe, czyli wschód Europy, a inaczej chociażby państwa basenu Morza Śródziemnego.
Utworzenie wspólnych sił zbrojnych UE ma na celu wypchnięcie z Europy USA.
Wobec tego co dalej z NATO?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...