Poważne pytanie którego media unikają. Dlaczego
to co robi ekipa 13 grudnia pozostaje bezkarne? Dlaczego
społeczeństwo nie reaguje? Bagatelizuje problem, czy jeszcze go nie
widzi? Według mnie problem nie jest zero jedynkowy. Poprzednie ekipy
rządzące nie były uosobieniem cnót wszelakich. Może to właśnie
uśpiło czujność społeczeństwa? Powtarzanie w kółko „wina
Tuska” spowodowało
że nie zwracaliśmy uwagi na to co się działo
obok. Zło nie stało się z dnia na dzień.
W całej III RP nie
doczekaliśmy się polityka dużego formatu, a tym bardziej
państwowca z krwi i kości.
Zapoznając się przez lata z
historią Polski, Europy i świata zwróciłem uwagę że zbyt mało
znamy historię własnego państwa. Dla większości z nas to wiedza
powierzchowna.
Zbytnio ją idealizujemy. Staramy się wybierać
tylko smakowite kąski, pomijając te kawałki które chluby nam nie
przynoszą. Jednocześnie brak rzeczowego wyjaśnienia dlaczego we
współczesnym świecie tak się rzeczy miały.
Wytłumaczenie
jest stosunkowo proste. Historia potrzebna jest rządzącym, a więc
nie może być przedstawiana obiektywnie. Że tak jest wystarczy
porównać podręczniki szkolne do historii,
te współczesne i te z
których uczyłem się przykładowo ja. To było około 60 lat temu.
Jest też inny problem. Przez dziesiątki lat przemykano się w
podręcznikach nad historią II wojny światowej i latami powojennymi
Polski.
Dlaczego taką histerię wywołuje w kręgach lewicowych
i tych bliżej centrum podręcznik prof. Roszkowskiego „HiT”?
Dlaczego tyle kontrowersji, po ponad 40 latach, wywołuje przywódca
„Solidarności”? Dlaczego dopuściliśmy że w świadomości
współczesnych przemiany we współczesnym świecie /głównie w
Europie Środkowo-wschodniej/ wywołał upadek muru berlińskiego a
nie powstanie „Solidarności” w Polsce w 1980 roku?
Od kilku
lat żyjemy w świadomości że po 1989 roku władzę przejęli nie
opozycjoniści, ale ludzie wyselekcjonowani przez ówczesną
bezpiekę? Tu trzeba szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego tak
potoczyła się historia najnowsza Polski. Dlatego nie może nas
szokować postawa polityków pokroju DT i jego akolitów. Co oni mają
wspólnego z Polską, poza dowodem osobistym?
Przez ponad 70
powojennych lat żyliśmy w przekonaniu że czas wojen minął
bezpowrotnie.
Te wojny cały czas były tyle że z dala od
naszych granic. Pierwsze ostrzeżenie przyszło z Bałkanów,
a od
2022 roku mamy wojnę za wschodnią granicą.
Od kilku lat
jesteśmy wśród członków UE i NATO. Od lat też zadajemy sobie,
może nie wszyscy, pytanie o nasze bezpieczeństwo, jako suwerennego
państwa. Odpowiedź jest pozytywna, ale zastrzeżenia uświadomiły
że trzeba rozbudowywać nasze siły zbrojne i modernizować
posiadane uzbrojenie. W dodatku trzeba to robić w przyspieszonym
tempie. To nie w smak rodzimym pacyfistom
i oczywiście obcej
agenturze której nie brak.
Sprawa jest złożona z innego
powodu. UE jest zdominowana od lat przez Niemcy które chcą osiągnąć
cele których nie udało się zrealizować pod szyldem III Rzeszy.
Temu ma służyć rezygnacja z Europy ojczyzn, a także wyparcie z
Europy USA. Teraz wiele zależy od postawy USA wobec Europy.
Tu
jednak pewności żadnej.
Wniosek z dotychczasowego przebiegu
wojny na Ukrainie jest jeden. Nikomu z wielkich tego świata nie
zależy na rozstrzygnięciu w tej wojnie. Strony mają się wykrwawić
i maksymalnie osłabić gospodarczo. Europa to dzisiaj peryferie
świata.
Zwracam jednak uwagę na wredną postawę Macrona który
podburza UE do aktywnego zaangażowania po stronie Ukrainy. Na pewno
nie wyraża własnego zdania, ale ukrytych mocodawców.
To samo
mogę powiedzieć o sytuacji w Polsce.
Udzielaliśmy wszelakiej
pomocy Ukrainie, bez żadnych zobowiązań wzajemnych. Dzisiaj ta
Ukraina ma wobec nas wyłącznie postawę roszczeniową i
jednoznaczną opinię że tej pomocy jest za mało.
Nie ma znaczenia
że pomoc udzielana przez Polskę i resztę świata trafiała w dużym
stopniu do prywatnych kieszeni. Podobnie jak wymuszanie importu
produkcji rolnej z Ukrainy do UE, a faktycznie w znacznej części do
Polski, co skutkuje w perspektywie do rozłożenia rodzimego
rolnictwa.
Znowu zyski do prywatnych kieszeni oligarchów.
Patrząc
na to wszystko dochodzę do wniosku że włodarze Polski zachowują
się jak pacynki posłusznie wykonujące polecenia płynące z
zewnątrz.
Novum jest podsycanie histerii o możliwym ataku FR na
NATO. Do wyboru Polska albo państwa Pribaltiki. Na ile to realne?
Nie wiem, ale widać że gdyby to się miało ziścić znowu walec
wojny przetoczy się przez nasze ziemie. NATO i UE będą walczyć do
ostatniego polskiego żołnierza.
My mamy wielkie plany i szczere
zamiary, ale na dzisiaj jesteśmy goli i weseli. Wszystko co ma
wzmocnić skuteczność naszej obrony albo jest w drodze, albo ma
przyjść w bliższej a nawet dalszej przyszłości. Pewniejsze jest
że w razie realnego zagrożenia, znowu zostaniemy sprzedani za
czapkę śliwek, dla świętego spokoju przez tych którzy na wojnie
nigdy nie tracą.
Próbkę mamy na Ukrainie, gdzie zamiast
wzmożonych dostaw broni coraz częściej słyszymy że trzeba się
dogadać i zakończyć wojnę. Dla nich nie ma znaczenia że warunki
zakończenia wojny ma dyktować Rosja, a ta raz zagarniętego nie ma
zamiaru oddać.
Doraźnie mamy zajmować się pierdołami w
rodzaju sejmowych komisji śledczych, czy notorycznym i bezkarnym
łamaniem prawa przez demokratycznie wybrany, po jesiennych wyborach
parlamentarnych, rząd. Protestować nie powinniśmy bo KE i TS UE
milczy. Jeszcze nie wiadomo czy wymownie, czy groźnie.
Spokojnych
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego 2024!