Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czechy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czechy. Pokaż wszystkie posty

04 lutego 2022

Kto zaliczył sukces w sprawie KWB Turów?

Gdzie ten sukces i czyj on naprawdę jest?
Premierzy Polski i Czech ogłosili że doszło do porozumienia w sprawie przyszłości KWB Turów. Odrzucając emocje jest to tylko krok w dobrym kierunku. Czesi, po uzyskaniu od Polski haraczu, wycofali z TS UE skargę przeciwko Polsce. Nie wiemy jak zachowa się TS UE.

W mojej ocenie sukces negocjacyjny Polski jest co najmniej problematyczny. Właściwiej byłoby powiedzieć że daliśmy się ograć jak małe dzieci. Co gorsze, nie ma winnych tego stanu rzeczy, bo sprawcy uciekli do drugiego, czy n-tego szeregu, stając się niewidocznymi.
Po stronie sukcesu można zaliczyć uspokojenie mieszkańców Bogatyni i okolicznych miejscowości którym zapewniono na najbliższe lata miejsca pracy.
Długoterminowo wiele będzie zależało od stanowiska TS UE i KE. Odpuszczą czy nie?
Logicznie rozumując nie odpuszczą, bo w sumie to tylko pretekst do grillowania Polski.  
Mam poważne wątpliwości czy TS UE zrezygnuje z wyegzekwowania naliczonej kary która urosła do dość pokaźnej kwoty.

Bardziej bulwersuje mnie jednak fala kłamstw jakie ujawniają się w toku komentowania tego zatargu z Czechami.
Nie odbyła się i prawdopodobnie nie odbędzie się rozprawa przed TS UE, a więc nie będziemy wiedzieli jaki jest ciężar gatunkowy oskarżeń ze strony Czech.
Na argumentację Czechów mamy argumenty naukowe strony polskiej.
Obserwuję to starcie od jakiegoś czasu i odnoszę wrażenie że Czechów ktoś wmanewrował  i dzisiaj idą w zaparte bo mają zbyt dużo do stracenia. 

Z eksploatacją kopalń odkrywkowych wszędzie jest ten sam problem, a właściwie kilka problemów. Doświadczamy tego w Bełchatowie i PAK.
Najpoważniejszy dotyczy tzw. leja depresji  https://pl.wikipedia.org/wiki/Lej_depresji , czyli znacznego obniżenia poziomu wód gruntowych w otoczeniu terenów odkrywki.
Drugim problemem jest hałas uciążliwy dla środowiska odkrywki, wytwarzany przez maszyny i taśmociągi. Problemem jest też zapylenie środowiska.
Do kompletu trzeba dopisać suszę hydrologiczną która gnębi tereny Czech graniczące z Turowem od około 7 lat.
W realiach tzw. worka turoszowskiego problem wygląda jeszcze inaczej. KWB Turów ma „towarzystwo”.  https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/czesi-i-niemcy-maja-odkrywki-a-turow-sola-w-oku/h1lh6lw
Na okolicznych terenach takich kopalń jest więcej. Są w Czechach i w Niemczech, w pobliżu granicy z Polską. Ciekawostką jest że niektóre, leżące po niemieckiej stronie, są teraz własnością Czechów.
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/czeskie-dno-skargi-na-polska-odkrywke-wegla-brunatnego/c0xmcng
Taki szczegół:
W sumie w bliskim sąsiedztwie Turowa funkcjonuje 9 wielkich kopalni, 5 na terenie Czech i 4 w Niemczech. Większość zasobów w regionie jest własnością czeskich firm EPH i PFF Investments. Wszystkie kopalnie w regionie poza jedną są większe od Turowa. Co najciekawsze, dwie z wymienionych wyżej kopalni, leżą najbliższej Polski. Chodzi o niemiecką Nochten, leżącą 60 km w linii prostej od Turowa, która wydobywa 14 mln ton węgla brunatnego, czyli trzykrotnie więcej niż w Turowie. Druga kopalnia, w czeskiej Bilinie leży w 85 km w linii prostej od Turowa, 9,5 mln ton, czyli dwukrotnie więcej niż w Turowie.

Żądanie natychmiastowego zamknięcia kopalni w Turowie może postawić tylko dyletant, albo szkodnik. Kopalni nie można zamknąć z dnia na dzień, ani wznowić w niej wydobycie w ten sam sposób.
A co zrobić z elektrownią? Węgiel brunatny ma to do siebie że nie można transportować go np. koleją.
Ta oczywista prawda nie istnieje dla TS UE który decyzją sędzi La Puerta nakazał wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie, do czasu wydania wyroku przez TS UE. Niepodporządkowanie się tej decyzji zostało zagrożone karą finansową w wysokości 0,5 mln € dziennie.
Do dnia osiągnięcia porozumienia z Czechami ta kara urosła do 300 mln zł.
Kolejny idiotyzm w sporze polega na tym, że naliczanie kary trwa. Wstrzyma je dopiero wyrok TS UE.
 https://www.money.pl/gospodarka/jest-porozumienie-z-czechami-ale-licznik-kar-caly-czas-bije-tak-unia-moze-nam-odebrac-pieniadze-6733367485426368a.html

W mojej ocenie w sprawie sporu z Czechami mamy do czynienia, po polskiej stronie, z myśleniem życzeniowym. Na jakiej podstawie premier MM twierdzi że KE anuluje bezwarunkowo karę nałożona na Polskę? Jakie mamy możliwości uniknięcia jej zapłacenia?
Czy istnieje znany tryb odwoławczy od decyzji TS UE?
Czy opowieści które teraz słyszymy nie przypominają tekstu Wojciecha Młynarskiego „po co babcię denerwować?”  
Na koniec pytanie chyba najważniejsze: ile jest prawdy w twierdzeniu opozycji że rządzący w Polsce przez lata lekceważyli roszczenia Czechów?
W końcu Czechy złożyły skargę do TS UE po kilku latach bezowocnych rozmów z władzami Polski.

03 grudnia 2021

Skąd się wziął światowy kryzys energetyczny w XXI wieku?

Ucichło wokół KWB Turów, ale problem nie zniknął. Po części winna jest wymiana rządu w Czechach. Przesuwa się punkt ciężkości debaty ale tylko pozornie.
To kolejne nasze never ending story.
W dyskusji wokół KWB Turów nie podnosi się problemu przyszłości energetyki, nie tylko w Polsce.
To co ma być dyskusją faktycznie jest powierzchownym ślizganiem się po temacie, a w realiach krajowych chodzi o dokopanie rządzącym.
Kryterium oceny jest koniunktura na rynku energetycznym.
Jakie są intencje UE czy tylko jej czołówki, czyli Niemiec wspieranych przez Francję i wszelkiej maści organizacje proekologiczne?
Doprowadzić do wyeliminowania węgla brunatnego, kamiennego i atomu. To są hasła kolejnych COP.
Te zapędy idą dalej. Przyszłością energetyki ma być OZE, fotowoltaika, farmy wiatrowe itd.

Szczytne hasła to jedno, a szara rzeczywistość to drugie.
W czołówce hipokrytów są bez wątpienia Niemcy.
W 2017 roku Niemcy pozyskiwali energię elektryczną z:
- węgla brunatnego  24%,
- węgla kamiennego  16%,
- gazu 8%,
- biomasy 9%,
- wody 4%,
- wiatru 18%,
- słońca 8%,
- energii jądrowej 13%.
Energetyka konwencjonalna zabezpieczała im łącznie 62% zapotrzebowania na energię elektryczną.
Wszystkie podejmowane w świecie zabiegi zmierzają do redukcji emisji CO2.
Zadziwiające, że tej propagandzie uległ bezkrytycznie współczesny świat. Z wiedzą naukową i logiką ma to niewiele wspólnego. Dzisiaj na wycofanie się z tych bredni raczej nie ma szans, chociaż niczego nie wykluczam.
„Reformatorów” ogarnął jakiś amok.
W 2017 roku Niemcy zakładali redukcję emisji CO2 w 2020 roku o 40% w stosunku do stanu z 1990 roku. 
Szerzej opisano sprawy tu https://wysokienapiecie.pl/6607-trudny-zwiazek-niemiec-z-weglem/
Pomysł ciekawy, ale zadam pytanie jakim kosztem ma być osiągnięty? Chodzi również o koszty społeczne.
Wyniki uzyskane w 2019 roku https://www.google.com/search?q=produkcja+energii+elektrycznej+w+niemczech+2019&tbm=isch&client=firefox-b&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiBpJrj6KnzAhXD6CoKHRmpAA4QrNwCKAB6BQgBEOUB&biw=1264&bih=676  

Niemcy w swych poczynaniach są bardzo przebiegli. Tak naprawdę chodzi im głównie o eliminowanie konkurencji. Wykorzystują swą przewagę techniczną i technologiczną, a także szukają rynków zbytu dla swych nadwyżek produkcyjnych, również w obszarze wytwarzania energii elektrycznej.
Działają z wyprzedzeniem lat, a może i dziesięcioleci. Zawsze jednak dorabiają do swych poczynań odpowiednio atrakcyjną narrację.
Udzielają dobrych rad innym chociaż sami są z nimi na bakier.
Doświadczamy tego ostatnio za sprawą kryzysu energetycznego. 
Zawirowania w małych gospodarkach na świecie przeszłyby na pewno bez echa. Jednak problem dotknął gigantów a tym udało się rozhuśtać rynki światowe. Podobno jest to pokłosie pandemii covid-19.

Moim zdaniem problem jest o wiele bardziej złożony. Po prostu w jakimś momencie problem wymknął się spod kontroli.
Co się kryje za obecnym światowym kryzysem energetycznym?
Przegląd sytuacji można znaleźć tu https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Obecny kryzys jest sumą wielu zdarzeń, nie zawsze przypadkowych.
Ze względu na ich skalę największy wpływ ma sytuacja w Chinach. Wydarzenia które mają tam miejsce w bieżącym roku /walka z korupcją, powodzie, wyzerowanie zapasów węgla po zimie, zapowiedź surowej kolejnej zimy, konflikt handlowy z Australią/ spowodowały gwałtowny wzrost zapotrzebowania na węgiel i gaz, a to spowodowało skokowy wzrost cen na rynkach światowych.
Rynki światowe nie są w stanie zaspokoić potrzeb bieżących Chin na poziomie znacznie ponad 60 mln ton węgla kamiennego. Co to jest wobec około 4 mld ton ich rocznego zużycia.
Wskutek powodzi zawieszono w Chinach wydobycie węgla w 60 kopalniach odkrywkowych.
Tu wypada przypomnieć, że węgiel kamienny na świecie wydobywany jest również w kopalniach odkrywkowych np. w Australii czy USA.
Teoretycznie węgiel jest ale nie ma możliwości jego dowozu w ilościach wynikających z obecnego zapotrzebowania Chin. W sferze zainteresowania jest Australia, Rosja i Mongolia.
Nie trzeba czekać zimy bo blackouty w Chinach już są.

To wszystko spowodowało wzrost zapotrzebowania na gaz. Niestety tu też są problemy logistyczne.
Deficyt surowców energetycznych to dzisiaj nie tylko problem dla Chin.
Nieszczęścia chodzą parami, a czasem większą gromadą. Pojedyncze katastrofy mogą być mało odczuwalne. Gorzej gdy w krótkim czasie zdarzy się ich więcej.
Ten rok obfitował w pożary. Na Syberii pożar tłoczni gazu skomplikował dostawy z Jamału do Europy.
Inny pożar zredukował dostawy gazu z Norwegii. Wznowienie pracy to najwcześniej koniec marca 2022. Mówiąc o dostawach gazu z USA trzeba pamiętać że to gaz łupkowy o innej charakterystyce pozyskiwania, a dodatkowo traktowany przez administrację Bidena jako źródło dodatkowych wpływów podatkowych, a to przekłada się na opłacalność wydobycia.
Specyfika rynku amerykańskiego jest taka że nie ma możliwości zawierania kontraktów długoterminowych. Krótko mówiąc gaz z tego kierunku będzie drogi.
Europa też padła ofiarą własnej przebiegłości. W 2020 roku UE zmusiła Gazprom żeby 50% gazu sprzedawał w transakcjach spot, a nie w przedłużonych kontraktach długoterminowych.
Efekt końcowy widzimy. Ceny poszybowały w kosmos. I to nie tylko na surowce energetyczne.
Brakuje wszystkiego bo nie ma wystarczających zapasów magazynowych, a bieżące wydobycie na świecie schodzi na pniu. Nie daje rady również transport i to zarówno morski jak i lądowy.
Wiele gospodarek w świecie płaci dzisiaj frycowe za brak zdolności przewidywania i chęć maksymalizacji zysków.
Magazyny i składowiska w większości są puste. Węgla nie ma bo jest passe. Gorzej, w UE są puste magazyny gazu ziemnego, bo GAZPROM prowadzi swoją politykę cenową i „zapomniał” je napełnić przed zimą.
Lata stabilizacji spowodowały, że wiele państw zrezygnowało z umów długoterminowych na rzecz zakupów na giełdzie. https://businessinsider.com.pl/poradnik-finansowy/rynek-spot-co-to-jest-na-czym-polega/jv6vkyk
W tle jest NS2. Opóźnienie jego uruchomienia jest w dużym stopniu przyczyną obecnych problemów UE.
Zmiany cen gazu w UE w latach 2019-2021przedstawiono w tabeli w tym artykule https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Na rynku hurtowym jest to wzrost ponad 4-krotny, a dla gospodarstw domowych o około 14%.
Do pełni „szczęścia” trzeba dołożyć awersję do energetyki jądrowej.
Po katastrofie w Fukuszimie rząd Merkel zdecydował o wyłączeniu do 2022 roku wszystkich niemieckich elektrowni jądrowych. Czym zastąpić ten ubytek mocy w bilansie energetycznym Niemiec?
OZE się nie sprawdza. Na dzisiaj Niemcy pokrywają 40% zapotrzebowania z OZE i 10% z gazu ziemnego. Słońce nie zawsze świeci, wiatr nie zawsze wieje, więc potrzebne są rezerwy mocy. Do tego trzeba dodać manipulacje /awarie, nieplanowe remonty/ z dostawami gazu po stronie Gazpromu.
Przy kumulacji negatywnych oddziaływań energetyka niemiecka może stracić około połowy mocy wytwórczych przy braku możliwości szybkiego ich uzupełnienia.

W Polsce to zagrożenie blackoutem jest mniejsze bo około 75% energii wytwarzają elektrownie węglowe. Minusem jest import węgla który jednak dezorganizuje rynek wewnętrzny.
Mankamentem są sieci przesyłowe. Są wyeksploatowane, a proces modernizacji przebiega zbyt wolno.  Zresztą, w naszych warunkach klimatycznych, w okresie zimowym /skoki temperatury w okolicach 0 Celsjusza nie są rzadkością/. Oblodzone sieci przesyłowe walą się niczym domki z kart.   

Po drugiej stronie mamy restrykcyjne plany ograniczenia emisji CO2. Ceny uprawnień do emisji CO2 biją kolejne rekordy https://spidersweb.pl/bizblog/ceny-emisji-co2-rekord-4/ Aktualnie zbliżają się do 80 euro za tonę emisji CO2, a specjaliści uważają że nie jest to ostatnie słowo.
Oczywiście ceny węgla i gazu nie stoją w miejscu, a odpowiadają one za 35% wytwarzanej w UE energii elektrycznej.
Dla KE ważniejsza jest idee fixe jaką jest walka z ociepleniem klimatu niż zażegnanie niepokojów społecznych spowodowanych widmem blackoutów.

Problem z węglem nie powstał z dnia na dzień.
Problem Polski polega na tym, że nie chcemy uczyć się na błędach cudzych. Z uporem powtarzamy cudze błędy i ponosimy bezsensownie ich koszty.
Internet ma to do siebie że materiały w nim zamieszczone na ogół nie znikają.
Przykładem jest ta notatka sprzed 5 lat  https://wdolnymslasku.com/2016/09/23/dlaczego-polskie-kopalnie-sa-nierentowne-bo-niemcy-chca-je-wykupic/
O tym że na rynku surowców energetycznych będzie ciężko Niemcy wiedzieli wcześniej. Stąd ich zainteresowanie węglem z Polski. https://www.google.com/search?q=niemcy+kupuj%C4%85+w%C4%99giel&client=firefox-b&sxsrf=AOaemvLkZ-YE6jPziiow4GqhtxyLrFqmfw:1637533162028&ei=6sWaYYqSAZCEwPAP69mCsAg&start=30&sa=N&ved=2ahUKEwiKr7izvqr0AhUQAhAIHeusAIY4FBDy0wN6BAgBEEA&biw=1280&bih=678&dpr=1

Wnioski?
Moim zdaniem Polsce blackouty tej zimy jeszcze nie grożą. Lokalnie są możliwe ze względów pogodowych, ale to może zdarzyć się zawsze. Patrząc perspektywicznie, może być różnie.
Zbyt pochopnie podporządkowujemy się kolejnym durnym pomysłom komisarzy unijnych.
Nasza gospodarka, a ściślej społeczeństwo, nie będą w stanie wytrzymać drakońskich ograniczeń wynikających z kolejnych pomysłów kacyków brukselskich. 
Chyba że komuś zależy żeby konflikt ze wschodniej granicy rozlał się na cały kraj.

13 listopada 2021

Pytanie klasyczne: kto zawinił?

Warto powtarzać do znudzenia pytanie: jak długo po przejęciu władzy można zwalać winę za wszystkie grzechy tego świata na poprzedników?

Obecny układ rządzi już drugą kadencję, konkretnie szósty rok. To naprawdę dużo.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi jak wpływa na te rządy pandemia covid-19.
Jedna z odpowiedzi brzmi że pandemia wiele spraw wywróciła do góry nogami, ale też trzeba pamiętać, że ta sama pandemia pozwoliła realizować, bez większych problemów, cele nierealne w warunkach stabilizacji politycznej i gospodarczej.
Z różnych dyskusji jakie się toczą wysnuwam wniosek że mało kto ma świadomość co nas czeka po pandemii. Bo powrotu do normalności na pewno nie będzie. Zresztą, co znaczy ta normalność?

Moim zdaniem kluczowe będą przegrupowania w funkcjonowaniu gospodarki światowej.
Składa się na to wiele. Po pierwsze nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa pandemia.
Trwa eksperyment na żywym organizmie. Testuje się skuteczność szczepionek. Wprowadza się leki na covid-19. Obniża się wiek osób które można szczepić profilaktycznie /w początkowym okresie twierdzono że dzieci nie są podatne na zakażenie/.
Nie słyszę jednak żeby koncerny farmaceutyczne produkowały szczepionki w opakowaniach dostosowanych do dawki dla dzieci /1/3 dawki dla dorosłych/. Zawsze istnieje ryzyko przedawkowania.

Tematem samym w sobie jest skuteczność szczepień profilaktycznych. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/news-jak-dlugo-skuteczne-sa-szczepionki-wazne-wyniki-badan,nId,5626664#crp_state=1
Jednocześnie nie sprawdzają się katastroficzne wizje z początku roku 2020 o ilości zachorowań i zgonów na świecie.

Na koniec wisienka na torcie: mamy niewielką wiedzę o skutkach długofalowych wśród tych którzy zachorowali na covid-19 i przeżyli. Pewne jest że u każdego chorego bez wyjątku covid-19 zostawia jakiś trwały ślad i to zarówno fizyczny jak i psychiczny.

Wkrótce miną dwa lata trwania pandemii. Optymiści łudzą się że pandemia zacznie wygasać w drugim kwartale 2022. To przez analogię do pandemii które nawiedzały ludzkość w przeszłości.
Żeby nie popadać w euforię medycy przestrzegają że covid-19, a właściwie jego mutacje, będą nas prześladować przez lata, podobnie jak sezonowa grypa.

Pora więc poważnie myśleć o wyciąganiu wniosków z pandemii.
Jeden z wniosków jest taki że powstało sporo nowych fortun szczęśliwców którzy w porę zwietrzyli okazję. Z drugiej strony, padło wiele branż którym nie wyszły na zdrowie lockdowny.

W skali globalnej trwa analiza która ma doprowadzić do odtworzenia łańcuchów dostaw dla różnych gałęzi przemysłu. Odtworzenie jest tu określeniem na wyrost. Chodzi o stworzenie nowego łańcucha dostaw który wyeliminuje zatory obserwowane dzisiaj.
O jakie zatory chodzi? Proszę bardzo.
Na czoło wysuwa się elektronika samochodowa i elektronika użytkowa. Koncentracja produkcji mikroprocesorów na Dalekim Wschodzie spowodowała zahamowanie produkcji samochodów w fabrykach nie tylko europejskich, a także sprzętu elektronicznego /głównie telefony komórkowe/.

Z logistyką jest więcej problemów. Był korek na Kanale Sueskim /kontenerowiec Ever Given/, a teraz są problemy z rozładunkiem statków które stoją w portach w oczekiwaniu na rozładunek.
Brakuje ludzi. https://www.money.pl/gielda/rekordowe-zatory-w-portach-usa-amerykanie-obawiaja-sie-ze-beda-musieli-przelozyc-swieta-6678629075037024a.html
Taka wiadomość https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/swiatowe-lancuchy-dostaw-przezywaja-kolejny-wstrzas,504259.html
Strategicznych decyzji, ale w dłuższej perspektywie, nawet 10 lat, trzeba będzie podjąć więcej.
Czy i na jakich warunkach może na tym zyskać Polska? https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/produkcja-z-chin-do-polski-mozemy-byc-fabryka-europy,494676.html

Problemy z logistyka dotknęły już Europę. Pamiętamy niedawne informacje z Wysp Brytyjskich. https://truckfocus.pl/nowosci/61714/ciag-dalszy-problemow-wielkiej-brytanii-logistyka-moze-polozyc-swieta
Tu problem zaczął się od braku kierowców cystern rozwożących paliwo do stacji paliwowych.
Teraz są problemy z obsadą ciężarówek rozwożących towary do sieci handlowych. Skala problemu to brak około 1,2 mln ludzi na stanowiskach pracy. To nie tylko skutek brexitu.
Za to pandemia spowodowała rozwój handlu detalicznego via internet.
W znacznym stopniu została zreorganizowana praca biur które przeszły na tzw. pracę zdalną. Czas pokaże na ile są to rozwiązania doraźne, a na ile zostaną utrzymane na stałe.

Zbliżamy się do końca roku. To okres świąteczny. Zwykle to okres żniw w handlu. Wiele wskazuje że w tym roku może być inaczej. Z powodu zatorów logistycznych możliwe jest że nie wszystkie towary dotrą na czas do sieci sprzedaży. Świąt przesunąć się nie da.

To co napisałem wyżej to jedno. Na tym jednak świat się nie kończy.
Przypomnę więc, że w minionym roku po wyborach prezydenckich w USA kolejnym prezydentem został demokrata 78 letni Joe Biden. Mijający rok pokazał że jest to człowiek w jakimś sensie nieprzewidywalny. Na jego konto poszła decyzja o wycofaniu wojsk USA i wojsk NATO z Afganistanu. Chodzi nie tyle o fakt ile o wykonanie decyzji.
Odczuwalną dla świata konsekwencją jest nowa fala migrantów która ruszyła w kierunku Europy. Wykorzystuje to do swych celów politycznych prezydent Białorusi z poparciem, nie tylko moralnym Putina.
Oprócz wyborów w USA dochodzi do zmiany przywództwa w Niemczech gdzie trwa konstytuowanie się nowej koalicji rządzącej. Sporo zamieszania wywołały wybory w Czechach /za sprawą choroby prezydenta Zemana/. W najbliższych miesiącach odbędą się wybory we Francji, we Włoszech i na Węgrzech. Dlaczego o tym piszę? Chodzi o wyniki tych wyborów. Te spełnione i przewidywane.
Analitycy uważają że wahadło odbija w prawo. Inaczej mówiąc do głosu dochodzą ugrupowania o orientacji prawicowej, a to oznacza możliwe przegrupowanie sił politycznych w Europie.
Nie wiadomo na ile te prognozy się sprawdzą. Gdyby jednak to oznaczałoby wzmocnienie pozycji Polski w polityce europejskiej.

Pozostają jednak kwestie gospodarcze i ekonomiczne. Tu niewiadomych jest znacznie więcej.
Pytanie pomocnicze brzmi: komu zawdzięczamy narastający chaos?
Jest aż tak źle? Jest jeszcze gorzej.
Zaczynają nakładać się na siebie różne problemy i trudno przewidzieć ich wynik końcowy, ściślej ich skalę.
Spróbuję to rozwinąć. Może niekoniecznie w logicznym ciągu.
Napisałem wyżej że pandemia covid-19 trwa. Przechodzi czwarta fala i nie wiadomo kiedy i jakie będzie jej apogeum. Wiadomo jednak że rząd MM nie zdecyduje się na kolejny lockdown. Nie stać naszej gospodarki na taką rozrzutność tym bardziej że mamy problem z uzyskaniem obiecanego wsparcia finansowego ze strony KE. Chodzi oczywiście o pieniądze przyznane Polsce w ramach Funduszu Odbudowy.
Do lockdownów podchodzą z rezerwą również inne kraje europejskie. Każdy próbuje znaleźć wyjście na miarę swoich możliwości.

Trwa podszczypywanie Polski za działania będące nie w smak kacykom brukselskim a także niektórym szefom państw UE. Chodzi głównie o tzw. praworządność. Krótko mówiąc o słowo-wytrych którym nękana jest Polska od 2015 roku, czyli od przejęcia rządów przez „dobrą zmianę”.
Sytuację pogarsza totalna opozycja działająca wedle zasady „im gorzej tym lepiej” oczywiście dla niej.
Od dawna uważam że ta opozycja powinna zawrzeć bliższą znajomość z dobrym psychiatrą.
Byłaby jakaś szansa.

Nie żyjemy wśród przyjaciół. Pokazali to nam ostatnio Czesi. Pytanie czy zadarli z nami z własnej inicjatywy, czy podpuścili ich Niemcy? Łączą albo dzielą nas interesy.
Tak przy okazji, odbył się proces przed TS UE w sprawie Turowa. Na wyrok trzeba poczekać, a Czesi ciągle nie wiedzą czego naprawdę chcą.

Elementarna logika nakazuje żeby w trudnej sytuacji społeczność działała dla wspólnego dobra.
To co obserwuję u nas sugeruje że znaleźliśmy się w przysłowiowej wieży Babel.
Trzeba jednak stale pamiętać, że opozycja to przegrani politycznie którzy nie potrafią przekonać do swych racji większości społeczeństwa. I tego trzeba się trzymać.
Czy ma coś do rzeczy że ta opozycja jest bezideowa, że nie ma żadnego programu, poza ofertą dla rządzących „********” bo macie zrobić miejsce dla nas? /ile tych gwiazdek w końcu ma być?/

To co się dzieje na krajowym podwórku to jedno.
Nie żyjemy w izolacji od otaczającego świata. Za to ten świat sukcesywnie oddziałuje na nas.
Rzecz w tym, że nie potrafimy, a może nie chcemy, się skutecznie bronić?
Nie mamy szczęścia do wytrawnych graczy politycznych światowego formatu. Nie jest takim prezydent ani premier. O ministrach nie wspomnę. To tylko rzemieślnicy. Mniej lub bardziej udani, obsadzani na stanowiskach na zasadzie przypadku /z klucza partyjnego/. Marzenie większości z nich to utrzymanie się jak najdłużej na zajmowanym stanowisku. Czasem traktują stanowisko jako odskocznię do kariery międzynarodowej.
Lista błędów i zaniechań jest długa. Nie wypowiadam się w szczegółach bo za mało wiem.
Problem który stworzyliśmy sobie na własne życzenie to kryzys energetyczny i jego narastające konsekwencje. Ten problem nie pojawił się nagle.
Dla porządku przypomnę że podłoże kryzysu jest inne w każdym kraju. Kryterium jest posiadanie lub brak surowców energetycznych /węgiel, gaz, ropa naftowa/.
Przy umiejętnej polityce Polska byłaby samowystarczalna energetycznie przez wiele najbliższych lat i dzisiaj mogłaby uczestniczyć w rozdawaniu kart.
Węgla mamy dosyć. Można też wchodzić w nowoczesne technologie, w tym w OZE.
Trudno doszukiwać się logiki w poczynaniach kolejnych naszych rządów.
Jak można likwidować własne kopalnie wydając równocześnie koncesje na budowę nowych przez obcy kapitał, ale na terenie Polski? Jak można wydawać obcym koncesje na budowę kopalni graniczącej „przez płot” z czynną polską kopalnią? 
Łatwiej jest nic nie robić i podporządkowywać się decyzjom zewnętrznym zapominając, że w ten sposób realizujemy interesy obcych.
Za ten oportunizm kolejnych rządów III RP płacimy i będziemy płacić w przyszłości. Dzisiaj grożą nam blackouty bo nie potrafiliśmy w porę zbilansować potrzeb energetycznych.
Nie umiemy liczyć czy liczymy na coś innego?

W swych wypowiedziach często zwracam uwagę że „krawiec kraje jak mu materii staje”.
Nie możemy się samoograniczać za wszelką cenę. Nikt tego nie doceni.
Jeśli decyzje unijne są dla nas niekorzystne mamy możliwość korzystania z weta. Inni tak robią, a my?
W sporach o ową praworządność mówi się że mamy rację. To dlaczego od lat wdajemy się w jałowe dyskusje? Trzeba robić swoje i iść do przodu, nie dreptać w miejscu.
Dlaczego nasi rządcy nie piętnują otwarcie działań na szkodę UE np. Holandii która czerpie zyski z tzw. rajów podatkowych stwarzając warunki do omijania przepisów karno-skarbowych? Czego się boją?
Bardziej odpowiada im sadomasochizm?
https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/1449748,raj-podatkowy-w-europie.html
https://pch24.pl/ue-ma-klopot-holandia-korzysta-na-pandemii-jako-raj-podatkowy/
To cwaniactwo w Europie dotyczy również Luksemburga, Belgii i Irlandii. Wymyślono nawet wdzięczną nazwę tego procederu. To „optymalizacja podatkowa” o której często wspomina prof. Witold Modzelewski https://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Modzelewski twórca i współtwórca ustaw podatkowych III RP.
W tle jest około 60 mld euro rocznie. Z tego zaledwie 12 mld wyprowadzane jest poza Europę, a 48,5 mld  euro pozostaje w „uprzywilejowanych” krajach UE.

Podobnie jest ze sławetną „praworządnością”. Gdzie w Europie można zobaczyć „na żywo” akty ksenofobii, antysemityzmu, dyskryminacji rasowej, wykonywania prawa pod dyktando polityków itp.
Raczej nie w Polsce. Za to polecam Niemcy, Francję, Belgię, Holandię i może jeszcze kilka innych państw „starej Europy” która ma być dla nas przykładem.

Znaleźliśmy się w sytuacji w której kunktatorstwo nie daje żadnych wymiernych korzyści.
Trzeba bronić swego i przestać liczyć tylko na innych. Kryzys na granicy z Białorusią jest tego najlepszym dowodem. Jest mało chętnych do wychodzenia poza deklaracje poparcia.
Z drugiej strony musimy uważać żeby ewentualna pomoc nie wyszła nam bokiem.
To dotyczy nie tylko Frontexu.
Znaleźliśmy się w sytuacji potęgującego się globalnego chaosu gospodarczego i ekonomicznego. Eksperymentowanie na żywym organizmie doprowadza do wzrostu inflacji na skalę od dawna nie notowaną, do postępującego zubożenia społeczeństw, a w nadchodzących miesiącach do blackoutów które mogą w wielu krajach mieć charakter długotrwały. https://www.rmf24.pl/ekonomia/news-inflacja-bije-rekordy-ceny-rosna-w-wielu-krajach,nId,5637137#crp_state=1 To już nie jest fake. https://bezprawnik.pl/rzady-ostrzegaja-przed-blackoutami/
Z racji swego wieku pamiętam, z czasów PRL, podobną sytuację znaną wówczas jako „20 stopień zasilania”. Różnica polega na tym że wówczas nie mieliśmy pojęcia o elektromobilności. Nie byliśmy też uzależnieni od internetu, telefonii komórkowej i wielu podobnych dobrodziejstw.

Winą za to wszystko nie da się obciążyć tylko pandemii covid-19.

25 października 2021

Dobrze. Brnijmy dalej.

W sporze z KE prawnie Polska ma rację. Tylko co z tego wynika? Komisarze unijni i TS UE robią co chcą, interpretując prawo wedle własnego uznania. Robią to bezkarnie.
Koszty tej samowoli ponosi Polska i jak dotąd nie potrafi się odegrać.
No właśnie, nie potrafi, nie chce, czy zwyczajnie boi się?
Po kolei, może niekoniecznie według ważności spraw. To Turów, KPO, praworządność, solidarność europejska.

W sprawie Turowa napisano już tomy. Dobre w tej sprawie było zerwanie rozmów z Czechami.
Teraz Czechy chcą ich wznowienia. Jeśli do tego dojdzie powinno dojść do resetu warunków wstępnych. Czesi oparli swoje roszczenia na kłamstwie dotyczącym oceny stanu środowiska naturalnego w najbliższym sąsiedztwie KWB Turów.
Problemy z dostępem do wody pitnej w spornym rejonie występują u nich od dziesięcioleci.
Nie jest to żadną tajemnicą. Winne są nie tylko kopalnie węgla brunatnego ale również żwirownie.
Trudno ustalić jednoznacznie stopień winy Polski, Czech czy Niemiec. Nie ma takich badań.
Jeśli są, nie są dostępne. Dlaczego więc tylko Polska ma ponosić koszty tego stanu rzeczy?
W dodatku tylko w strefie obrzeży kopalni Turów, od strony Czech. A co z pozostałymi kopalniami na terenie Czech i Niemiec?
Nie szkodzą czy nie ma komu upomnieć się o rekompensaty?
Okazuje się że podobny problem /deficyt wody/, tym razem po stronie polskiej, występuje na granicy polsko-niemieckiej na wysokości KWB Janschwalde /Niemcy/. https://www.money.pl/gospodarka/czeska-kopalnia-zabiera-wode-polskim-miejscowosciom-resort-klimatu-rozpoczyna-analize-6695242825919296a.html
Małe zastrzeżenie, kopalnia Janschwalde zajmuje teren 3-krotnie większy niż KWB Turów.
Kopalnia znajduje się na terenie Niemiec ale jej właścicielem jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Energetick%C3%BD_a_pr%C5%AFmyslov%C3%BD_holding
Niemcy odpowiedzieli na zarzuty gmin Gubin i Brody, ale czy tupet Niemców wystarczy do zamknięcia tematu? https://www.money.pl/gospodarka/czeska-odkrywka-zabiera-wode-polskim-gminom-kopalnia-odpowiada-na-zarzuty-6696584758303328a.html
W całej historii sporu jest kilka punktów kiedy wydający decyzje mieli problemy z przewidzeniem ich skutków. Przebija wszystko sędzia TS UE nakazująca w trybie natychmiastowym wstrzymanie wydobycia w kopalni KWB Turów. Jest to technicznie niewykonalne. Taki proces trwa latami o czym Niemcy doskonale wiedzą. Zamykanie u siebie kopalni węgla brunatnego trwa już około 20 lat.
Kolejnym idiotyzmem sądowym w wykonaniu TS UE było nałożenie kary w wysokości 0,5 mln euro dziennie za nie zastosowanie się Polski do postanowienia zabezpieczającego. Ta decyzja nie została do dzisiaj oficjalnie przekazana Polsce. Idiotyzm, na co zwraca uwagę prof. Waldemar Gontarski, polega na tym, że zgodnie z prawem unijnym karę można nałożyć za niewykonanie wyroku TS UE.
Sprawa, z powództwa Czech, ma być rozpatrywana przez TS UE dopiero w 2022 roku.
Tu muszę uzupełnić że nie wszyscy politycy, nawet koalicji rządzącej, są na tyle biegli w prawie unijnym żeby zwrócić uwagę na ten „szczegół”.
Afera wokół KWB Turów została rozpętana w dość szczególnym momencie. Od kilku tygodni obserwujemy drastyczny wzrost kosztów energii elektrycznej, wzrost zapotrzebowania i wzrost kosztów paliw kopalnych, w tym węgla kamiennego. Nałożyło się na to kilka przyczyn. Dlatego trudno wskazać najważniejszą. Jeszcze w 2018 roku światowi analitycy wieszczyli stały spadek zapotrzebowania na węgiel. Przyszła pandemia Covid-19 i te kalkulacje diabli wzięli. Problem był widoczny już w połowie roku 2021 https://www.wnp.pl/gornictwo/zapotrzebowanie-na-wegiel-nakreca-wzrost-cen-na-rynkach,481240.html
Destabilizatorem rynku węgla okazały się Chiny i wojna handlowa z Australią.
Taka ciekawostka:
Popyt na energię elektryczną na rynkach azjatyckich czy też w Europie powiększył się znacznie po kryzysie wywołanym pandemią w 2020 roku. Zmniejszona produkcja energii z OZE, przy zwiększonym jej zużyciu, przełożyły się na znaczny wzrost produkcji energii z węgla, między innymi w Niemczech.
https://www.wnp.pl/gornictwo/kryzys-energetyczny-odczaruje-wegiel-czas-na-otrzezwienie-rzadu,500050.html
Do tego trzeba dołożyć jeszcze handel emisjami CO2.
Czy można poważnie traktować takie dyrdymały? https://www.wnp.pl/energetyka/polacy-gotowi-zrezygnowac-z-ogrzewania-weglem,338531.html#comment
Polecam poczytanie komentarzy, tu wyjątkowo obfitych.
Warunki klimatyczne w Polsce są takie a nie inne i musimy mieć stabilne dostawy energii elektrycznej.
OZE nam tego nie zapewni, a energetyki jądrowej jeszcze nie mamy. Jeśli jej doczekamy to i tak będzie to margines w bilansie energetycznym.
W powyższym wywodzie widzę sporą niespójność. Doprowadził do tego owczy pęd. Dlaczego?
Powinniśmy być samowystarczalni pod względem zaopatrzenia w węgiel. Tymczasem węgiel importujemy bo nie warto inwestować w nowe szyby wydobywcze. Mało tego, ochoczo likwidujemy wydobycie w istniejących kopalniach. Z drugiej strony wpuszczamy na nasz rynek węglowy kapitał obcy /Śląsk, okolice Bogdanki/ zapominając, że wydobycie węgla obciążone jest kosztami emisji CO2, kosztami szkód górniczych itd. w myśl tezy „zyski nasze, szkody wasze”.
O zawiłościach w rozliczeniach kosztów energii elektrycznej można poczytać tu https://wysokienapiecie.pl/34840-rekord-importu-pradu-polski-pobity/

Kolejny kwiatek z unijnej łączki dotyczy FO który ma pomóc wyjść Europie z zapaści pocowidowej.
Zgodnie z harmonogramem prac KE powinna przyjąć lub zawetować KPO do 1 sierpnia 2021.
Przyjęcie jest równoznaczne z obowiązkiem wypłacenia pierwszej transzy w wysokości 13% przyznanej pomocy. Dla Polski jest to około 3,7 mld euro.  
Odmowa przyjęcia KPO przez KE wymaga merytorycznego i pisemnego uzasadnienia czego KE do tej pory nie zrobiła.
Polska ma więc prawo naliczania od 1 sierpnia 2021 karnych odsetek za zwłokę.
Jest też inne rozwiązanie. Podobną praktykę stosuje KE wobec Węgier. Orban niedawno powiedział że Węgry zrezygnują ze swej puli w FO i zaciągną kredyt komercyjny. Nie jest wykluczone że wobec obstrukcji KE Polska może pójść w ślady Węgier.
Ciekawa jest jednak najświeższa informacja z tego obszaru. KE chce zmienić front i zastosować sankcje jedynie wobec Węgier. To ma stworzyć rozłam w relacji Polska-Węgry. Jak w takiej sytuacji zachowa się Polska?

Od 2015 roku wobec Polski KE używa samograja o wdzięcznej nazwie praworządność.
Praworządność nie jest to opisana ani zdefiniowana w dokumentach traktatowych UE. Ale dzięki temu komisarze unijni, a w ślad za nimi wielu polityków z państw członkowskich UE pozwala sobie na niewybredne i bezpodstawne ataki na Polskę. Dopełnieniem jest wsparcie udzielane im przez krajową totalną opozycję.
Hipokryzja tej zagrywki polega na tym, że praworządność jest traktowana uznaniowo. Te same działania prawne podejmowane w jednym kraju nie muszą być akceptowane w drugim.
W UE najczęściej ten brak akceptacji dotyczy działań podejmowanych w Polsce i na Węgrzech.
Konikiem dla malkontentów stała się reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Nie ma znaczenia że rozwiązania wdrażane w Polsce są identyczne lub podobne do wdrożonych np. w Niemczech czy innych państwach unijnych.
Moim zdaniem jesteśmy sami sobie winni. Zbyt długo kolejne rządy III RP udawały że nie ma sprawy, a tymczasem jest to długofalowy plan zmierzający do przekształcenia UE w superpaństwo pod przywództwem Niemiec, z pominięciem ustaleń wynikających z zobowiązań traktatowych.
Zgodnie z zapisami traktatowymi wymiar sprawiedliwości jest wyłączony z ingerencji wszelkich struktur unijnych. To zapewnia konstytucja III RP z 1997 roku.
Polska od lat jest na cenzurowanym. Od lat musi się tłumaczyć że nie jest wielbłądem. Jednak dla obydwu stron nic z tego nie wynika. Wszyscy pozostają przy swoim. Narasta jednak świadomość że ten stan nie może trwać w nieskończoność. Widać to po wzroście poparcia dla postawy Polski.
Musi dojść do przesilenia.
Dzisiaj trwają pohukiwania urzędników KE wspieranych przez część przywódców państw nie tylko tzw. starej Unii. Problem w tym, że KE w najbliższym czasie zamierza przeforsować swój kolejny „genialny” pomysł znany dzisiaj jako „fit to 55”. https://www.muratorplus.pl/biznes/prawo/fit-for-55-co-to-znaczy-jakie-sa-zalozenia-pakietu-fit-for-55-aa-nsqN-vGEp-8kza.html
Przyjęcie go wymaga zgody wszystkich państw członkowskich UE.
Władze Polski będą zmuszone do rewizji swego stanowiska. Jest to o tyle istotne, że jesienne zawirowania w obszarze energetyki, w skali Europy, pokazały czym skończy się bezkrytyczne wdrażanie polityki energetycznej UE. Krótko mówiąc, Europa nie jest przygotowana na odejście w krótkim czasie od energetyki opartej na paliwach kopalnych na rzecz OZE.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...