Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jak daleko jesteśmy od anarchii. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jak daleko jesteśmy od anarchii. Pokaż wszystkie posty

11 lutego 2024

Świat w którym żyjemy -3/3.

 

Na tzw. całokształt wpływa sytuacja polityczna w świecie.
Wojna na Ukrainie już się medialnie przejadła. Zbyt długo trwa, koszty udzielanej pomocy są znaczne, efekty raczej mizerne, trudny do przewidzenia wynik końcowy, a do tego wiele krajów ma przed sobą poważne rozgrywki polityczne u siebie.
Szczególnie jaskrawo widać to w przypadku USA. Od kilku tygodni trwają przepychanki między prezydentem a Kongresem w sprawie warunków udzielenia kolejnej transzy pomocy Ukrainie.
Chodzi o transakcję wiązaną, czyli pomoc Ukrainie pod warunkiem wyasygnowania środków budżetowych na sfinansowanie przedsięwzięć lokalnych, dotyczących USA.
Jest też sprawa długoterminowa. Dotyczy możliwego wyniku jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Na dzisiaj duże szanse ma Trump, a ten nie kryje swej niechęci do udzielania pomocy Ukrainie. W jego ocenie jest to problem europejski i powinna go rozwiązać Europa.
Osobiście bym się tym nie przejmował bo po pierwsze jest to zagranie propagandowe sztabu wyborczego Trumpa, a po drugie polityka zagraniczna USA jest dość stabilna i jej kierunki nie wyznacza jednoosobowo urzędujący prezydent USA.
Jako pewnik trzeba traktować że problemy wewnętrzne USA muszą rozwiązać sami Amerykanie. Zagranica może jedynie przeszkadzać. Zresztą od lat to robi.
Trudne problemy do rozwiązania są także w Europie. W wielu przypadkach są to problemy na własne życzenie. Powodem jest polityka gospodarcza i środowiskowa kreowana przez KE.
KE prze do dalszych przekształceń strukturalnych gospodarki w UE, a te mają skutkować wygaszaniem produkcji rolnej w państwach o znaczącym jej udziale w PKB. Widać to po protestach w Niemczech, we Francji, w Hiszpanii, a wcześniej w Holandii. Wiele wskazuje że do tych protestów dołączą rolnicy polscy. Obecna fala protestów szybko nie wygaśnie. Nie wiadomo tylko jakim rezultatem się zakończy?
Taka postawa powoduje że zmienia się postawa wyborców. W kolejnych wyborach europejskich zwyciężają partie prawicowe, czy wprost narodowe. To prawdopodobnie przełoży się również na wyniki wyborów do PE które odbędą się w czerwcu.
Analitycy przewidują że w nowym składzie PE wzrośnie ich znaczenie kosztem ugrupowań lewicowych i liberalnych.
W jakim stopniu wpłynie to na politykę unijną? Tego nie wiadomo. Przekonamy się za pół roku.
Na tym tle trzeba oceniać obecne wydarzenia w Polsce.
W jesiennych wyborach parlamentarnych zawiodła zbiorowa mądrość Polaków.
Tak naprawdę to zawiodła znacznie wcześniej. Tylko kiedy było to wcześniej? Obawiam się że nie ma odważnego do postawienia prawidłowej diagnozy. Potrzebny jest dłuższy wywód, a właściwie przypomnienie faktów z niezbyt odległej przeszłości.
Meblowanie polskiej sceny politycznej trwa po dziś dzień, a zaczęło się po wyborach 4 czerwca 1989 roku. W kolejnych latach zastanawiano się jaki będzie docelowy model tej sceny.
Moim zdaniem ten proces zaczął się znacznie wcześniej, w trakcie obrad w Magdalence, a kto wie czy nie wcześniej. Nie sądzę żeby Kiszczak uruchamiał ten proces bez myśli przewodniej.
Świadczy o tym chociażby „przypadkowo” duża liczba współpracowników SB w strukturach partii powstających po zakończeniu obrad „Okrągłego Stołu”.
W pierwszym rozdaniu mieliśmy zarejestrowanych ponad 160 partii politycznych. W kolejnych eliminowane były tzw. partie kanapowe i w rezultacie doszliśmy do około 10 partii które dotrwały do dzisiaj. Niektóre z nich po drodze zmieniały nazwy i to wielokrotnie. Wędrówka ludów między partiami trwa po dzień dzisiejszy. Istota tych gier sprowadza się do tego że na scenie pozostają dwie partie które mają realny wpływ na bieg zdarzeń. To jest zbyt piękne żeby było prawdziwe.
W rzeczywistości te dwie partie są zbyt słabe żeby w przypadku wygrania wyborów parlamentarnych samodzielnie rządzić. O wzajemnej współpracy nie ma co nawet marzyć.
Powód jest prozaiczny. Na czele stoją przywódcy którzy się organicznie nie znoszą. Nie zmieni się to dopóki nie przejdą na emeryturę polityczną. Zanim to nastąpi, po kolejnych wyborach montowane są koalicje które faktycznie są kulą u nogi partii wiodącej. Powodem jest zasadnicza rozbieżność interesów politycznych. Efekt jest taki że między bajki można włożyć opowieści o budowie nowoczesnego państwa, o wprowadzaniu istotnych reform w jego funkcjonowaniu.
Bardziej przypomina to wegetowanie, a w dużym stopniu są to działania pozorne, a częściej na szkodę Polski i jej obywateli. Nie sądzę żeby działanie na rzecz obcych odbywało się bezinteresownie.
Stan tymczasowości jest wpisany w to co nazywamy III RP.
Konstytucja z 1997 roku była firmowana przez aparatczyka Kwaśniewskiego, a jej myślą przewodnią było ograniczenie uprawnień prezydenta RP którym mógł ponownie zostać TW Bolek.
 W chwili jej przyjmowania nie było pewności kto będzie prezydentem w kolejnej kadencji.
To był czas premiera Leszka Millera, gdy mówiono o kanclerzu, na wzór niemiecki, jako najważniejszej osobie w państwie. Prezydent miał być dopuszczony do różnych uroczystości oficjalnych np. uroczystego przecinania wstęgi.
Po jej przyjęciu wprowadzono zmiany spowodowane przystąpieniem Polski do NATO i UE.
Zakładano wówczas, że nowa redakcja tej konstytucji powinna powstać do 25 lat jej obowiązywania. Ten czas minął, a szanse na realizację zamiaru są znikome, bo nie ma szans na utworzenie tzw. większości konstytucyjnej. Za duża rozbieżność interesów politycznych między partiami.
Obie partie sporo o sobie wiedzą. Są to w dodatku informacje które nie nadają się do wiedzy ogólniej, do mediów.
Po wyborach 2015 roku przegranych przez PO doszedł element odwetu.
Wówczas PiS popełnił kardynalny błąd polityczny. Mając większość w Sejmie i Senacie oraz prezydenta który był skłonny współpracować, można było wiele spraw uporządkować.
Skoro w kampanii wyborczej obiecano rozliczyć poprzedników z ich dokonań w okresie rządzenia, trzeba było to zrobić, albo wyraźnie powiedzieć że są sprawy ważniejsze do wykonania.
Zabrakło pomysłu, albo konsekwencji. Są afery wykryte ponad 10, a nawet 15 lat temu, bez rozstrzygnięcia sądowego.
Ujawniano kolejne afery, zatrzymywano osoby naruszające prawo, ale rzadko sprawy trafiały na wokandę. Ta indolencja skutkowała karami nakładanymi przez TS UE na Polskę za przewlekłość postępowań sądowych.
O tym co poszło nie tak będzie się mówiło i pisało długo. Niewiele wniosą komisje sejmowe które tak ochoczo powołuje teraz obóz rządzący. Nie chodzi o wyjaśnienie czegokolwiek ale o zemstę na tych którzy przez osiem lat odcinali im dostęp do fruktów.
Tu książkowym przykładem jest sprawa Giertycha. Mimo zatrzymania, dzięki starej sztuczce, udało mu się uciec wymiarowi sprawiedliwości. Dzisiaj, dzięki głupocie wyborców, jako poseł na Sejm stał się głównym prześladowcą polityków PiS. Na dodatek znalazł sobie źródło dochodów na lata. Opozycja zwana teraz ruchem 13 grudnia nie widzi korzyści z wielu działań gospodarczych podjętych przez poprzedników. Nie jest zainteresowana działaniami długoterminowymi, a celem nadrzędnym jest zadośćuczynienie oczekiwaniom KE a faktycznie Niemiec.
Na dzień dzisiejszy wszelkie ustalenia są jeszcze płynne, bo nowa ekipa zasłania się koniecznością ustalenia stanu zobowiązań podjętych przez poprzedników. Jednak kolejne informacje jakie przenikają do mediów świadczą że zaczyna być groźnie dla przyszłości Polski.
Do skomentowania jest kilka wątków. Najważniejszy dotyczy bezpieczeństwa militarnego.
Po rządach koalicji PO-PSL zastaliśmy siły zbrojne w rozsypce. Wydarzenia na Ukrainie stały się sygnałem ostrzegawczym, ale przyspieszenie nastąpiło po wybuchu wojny w lutym 2022.
Podejmowane wcześniej działania modernizacyjne odbierano jako ruchy na wyrost.
Planowana rozbudowa armii i jej gruntowna modernizacja są zadaniami kosztownymi i długofalowymi. Stanowią poważne obciążenie budżetu Polski.
Oceniając aktualną sytuację trzeba pamiętać, że państwa mające siły zbrojne proporcjonalne do swych potrzeb i możliwości, budowały je przez lata. Polska musi to robić w przyspieszonym tempie bo FR nie będzie czekać. Nie zrezygnuje ze swych agresywnych zamiarów, a NATO może nam pomóc, a nie bronić nas zamiast nas samych. Dlatego zakupy wyposażenia tych wojsk musimy opierać nie tylko na przemyśle krajowym, ale przynajmniej w obecnym stadium, na imporcie.
W pierwszych miesiącach rządów koalicji 13 grudnia uwidacznia się w całej krasie jej szkodliwe działanie. Z jednej strony lekarz Kosiniak-Kamysz dostrzega zagrożenie płynące ze wschodu, a z drugiej, w tym samym wystąpieniu, kwestionuje celowość rozbudowy armii do rozmiarów przyjętych przez poprzedników. Dalej, z uporem maniaka powtarza mantrę, że co najmniej 50% zakupów uzbrojenia trzeba ulokować w przemyśle krajowym. Zapomina że w poprzedniej kadencji rządów
PO-PSL starali się dołować ten przemysł i robili to skutecznie.
Teraz, chociaż ten przemysł nabrał rozpędu, nie jest w stanie w oczekiwanych terminach zrealizować składanych zamówień, zwłaszcza że ciągle pracuje według etatu pokojowego
/1 lub 2 zmiany, dni wolne/. Nie mniej istotna sprawa dotyczy specjalizacji w produkcji.
Polski przemysł zbrojeniowy ma znaczne osiągnięcia, ale też w niektórych dziedzinach nie istnieje, albo poziom ilościowy i jakość pozostawiają wiele do życzenia. Stąd zakupy u obcych i próby nawiązania współpracy. Tak jak to ma miejsce z Koreą Południową. Tu jest jeszcze jeden ciekawy przypadek. Współpraca z Koreą ma być obustronnie korzystna ponieważ poprzez Polskę Korea chce wejść na rynek europejski. Jeśli to dojdzie do skutku Polska stanie się centrum serwisowym w Europie dla uzbrojenia produkcji koreańskiej które oceniane jest wysoko ponieważ oparte jest na wzorcach amerykańskich do tego stopnia że USA muszą wyrazić zgodę na eksport z Korei do danego państwa.
Z Koreą jest jeszcze inny problem. Zamówienia złożone przez Polskę mają być skredytowane przez Koreę bo Polska nie dysponuje tak dużymi możliwościami finansowymi.
Teraz słyszę że K-K kwestionuje transakcję bo ... i tu następuje litania zastrzeżeń smerfa Marudy.
Podobną taktykę rząd 13 grudnia przyjmuje wobec inwestycji planowanych w gospodarce Polski.
Bełkotem kretyna są sugestie rządzących że inwestycje planowane przez poprzedników to gigantomania.
Zapominają że nasi poprzednicy w II RP budowali port w Gdyni czy COP również przy braku 100% akceptacji społecznej.
To była potrzeba chwili. Nie zdążyliśmy skonsumować owoców tego zrywu bo wydarzenia wokół nas zaczęły się dziać szybciej niż wynikało to z planowania strategicznego.
Dzisiaj mamy odmienną sytuację. To ekipa spod znaku 13 grudnia torpeduje inwestycje rozpoczęte przez rząd ZP. Dla odmiany te inwestycje mają poparcie społeczne.
W toczących się rozważaniach brakuje nawiązania do przeszłości tzn. do okoliczności powstania Polski porozbiorowej. Chodzi o to że granice rozbiorów wyznaczały istniejące układy komunikacyjne, kolejowe i drogowe. Miały na celu dowóz wojsk i materiałów wszelakich do granicy. To była m. in. linia Wisły.
Kto dzisiaj wie co to jest rokada? https://pl.wikipedia.org/wiki/Rokada
Jesteśmy w tym szczególnym położeniu że wszelkie znaczące inwestycje kolidują z interesem Niemiec. Dlatego przydupasy Berlina rezydujące w Warszawie z taką ochotą torpedują wszystko co możemy zrealizować dla wzmocnienia pozycji Polski w Europie?
Rząd dogadany z Niemcami ws. CPK? Bosak: O tym się mówi w kuluarach (msn.com)
W tej analizie nie mogę się ograniczyć do podwórka krajowego. Wokół Polski wiele się dzieje i czy nam to odpowiada czy nie, wpływa w sposób znaczący na naszą sytuację społeczną, gospodarczą, polityczną i militarną. Czasem tych związków, przynajmniej w pierwszej fazie, nie dostrzegamy.
Tak było z wojną w Izraelu. Czy Izrael dał się zaskoczyć, czy jest to dobra okazja do ograniczenia obecności i wpływów organizacji palestyńskich w Izraelu i na Bliskim Wschodzie?
Z pozoru jest tu dysproporcja sił. Dotyczy to terytorium Izraela. Ale Izraelczycy i Palestyńczycy obecni są na całym świecie, w szczególności w Europie i Ameryce Północnej. Palestyńczycy są bardziej widoczni przez swoje agresywne zachowanie. Postawieni pod ścianą nie przebierają w środkach. Odpowiadają terrorem na terror.
Poważnym problemem dla społeczności Żydów są częste przypadki agresji wobec nich i to nie tylko ze strony przedstawicieli świata arabskiego.
Nie jest to nic nowego. Teraz mówi się o skali zjawiska. W niektórych państwach wymagana jest ochrona Żydów, w miejscach ich zamieszkania i przebywania, przez policję.
Skutki trwającej w Izraelu wojny przeniosły się poza jego granice. Znowu powraca pytanie czy jest to solidaryzm czy korzystanie z pretekstu? Mam na uwadze akcje na Morzu Czerwonym.
https://www.portalmorski.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo-granice/55011-to-juz-50-atak-w-ramach-kryzysu-na-morzu-czerwonym-i-zatoce-adenskiej
Rebelianci jemeńscy atakują jednostki płynące przez Morze Czerwone, zarówno handlowe jak i marynarki wojennej, pływające pod wszelkimi banderami. Akcje odwetowe okrętów i lotnictwa USA i Wlk. Brytanii, wspomaganych przez inne państwa, nie przynoszą widocznych rezultatów. Zakłócone są łańcuchy dostaw, bo statki płyną dłuższą trasą, wokół Afryki. Ponadto rosną koszty dostaw, a tym samym rosną ceny wyrobów finalnych. Wszystko razem nakręca inflację.
Wojna w Izraelu pośrednio wpływa na przebieg wojny na Ukrainie. Chociażby przez to że odwraca uwagę światowej opinii publicznej, na czym zależy Rosji.
Prowadzenie wojny kosztuje, a wiadomo że Ukraina od dawna cienko przędzie.
Pomoc zewnętrzna też siadła.
Tymczasem wojska rosyjskie przechodzą do szturmu na całej długości frontu. Nie przekłada się to jeszcze na spektakularne sukcesy, ale mówi się że takie są potrzebne przed zbliżającymi się w Rosji w marcu wyborami prezydenckimi
Pomoc dla Ukrainy stała się zakładnikiem rozgrywek między politykami USA a prezydentem.
W tle są oczywiście jesienne wybory prezydenckie.
Wraca temat rozejmu czy zawieszenia broni w wojnie na Ukrainie. Zanosi się że do sytuacji na Ukrainie będzie pasował wierszyk „wśród serdecznych przyjaciół psy zajączka zjadły”.
USA starają się hamować agresję Izraela wobec Palestyńczyków, ale jednocześnie nie wycofują się z pomocy militarnej Izraelowi.
Sytuacja międzynarodowa uległa takiej komplikacji że żaden szanujący się komentator nie jest w stanie, nawet w przybliżeniu, powiedzieć co będzie dalej?
Ja powiem że we współczesnym świecie nie każdemu wolno tyle samo. To truizm.
Wiedza warta fortuny to znać odpowiedź na pytanie dlaczego?

05 stycznia 2024

Kto wcześniej wstaje ten rządzi.

 

Dziwne rzeczy dzieją się wokół nas. Patrzę na wyczyny totalniaków i zastanawiam się do czego mogą się posunąć. W wersji pesymistycznej, zdaniem wielu komentatorów, mogą pójść na maxa.
Tylko co to znaczy? Jak dalece są samorządni i niezależni? Według mojej oceny są granice i nikt nie jest w tanie tego zmienić. Przykłady? Kontrakty zbrojeniowe i budowa CPK. Z zakupów w USA ta ekipa się nie wycofa. Zabraknie odwagi. CPK to biznes z udziałem kapitału wielonarodowego i nie ma odważnego żeby to storpedować. Mogą co najwyżej spowolnić realizację, ale do czasu.
W rozgrywkach międzynarodowych nasz problem polega na tym że nie mamy dobrych negocjatorów. Mamy dobrą pozycję negocjacyjną, ale nie ma kto wykorzystać jej przy stole negocjacyjnym.
O co naprawdę chodzi? Sytuacja międzynarodowa wymusza zmianę szlaków handlowych między Chinami i Europą. Wiele wskazuje na to że handel światowy przejdzie ze szlaków morskich na lądowe lub mieszane. Polski z miejsca nikt nie ruszy. Tędy przechodzą szlaki lądowo-morskie do Skandynawii i Europy Zachodniej. Dodatkowym bonusem jest to że na pozycji Polski w tym biznesie zależy Chinom. Czemu to zawdzięczamy to odrębna sprawa.
Warto zwrócić uwagę na parę szczegółów. Chiny stosują wobec FR kroplówkę. Nie mają interesu w tym żeby FR rosła w siłę, ale też nie mają interesu w tym żeby FR się rozpadła.
Jest też inny problem. Nie tylko Chiny rozwijają się gospodarczo. Nie zapominajmy o Indiach.
Pytanie czy i na jakich warunkach Chiny dopuszczą do Jedwabnego Szlaku 2, czy jego mutacji, inne państwa znajdujące się po drodze?
Ta wielka polityka przekłada się na nasze krajowe podwórko. Chwilami się w tym gubię, ale tylko chwilami.
Bardzo dobrze oddaje obecną sytuację dzisiejszy tekst Coryllusa https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/pisowski-kontent-strefa-starcia-i-dziaania-pozorowane
Chwilami docierają do mnie informacje bieżące które podkreślają skalę zadufania i bezgranicznej głupoty obecnie rządzących. Żądza zemsty przysłoniła im wszystko. Chciałoby się rzec, róbcie tak dalej. Są znikome szanse żeby wrócił zdrowy rozsądek.
Teraz „świat” się kręci wokół zasadności wygaszenia mandatów poselskich Wąsika i Kamińskiego, a szerzej zasadności wznowienia procesu sądowego mimo ułaskawienia oskarżonych przez PAD.
Chaos jest totalny. Co kolejny znafca zabiera głos, to dorzuca do pieca.
Zanosi się na to że na największego błazna wychodzi marszałek Sejmu. Zaplątał się w troki od kaleson.
Zwrócono uwagę że zanim wygasił mandaty powinien upewnić się czy skazania były zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Skazanych https://www.gov.pl/web/krajowy-rejestr-karny , https://pl.wikipedia.org/wiki/Krajowy_Rejestr_Karny .
Marszałkowi zapomniało się że w Sądzie Najwyższym istnieje Biuro Podawcze do którego wszyscy, bez wyjątku, składają wszelką korespondencję. Złamał prawo kierując swoje pismo bezpośrednio do zaprzyjaźnionego sędziego w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Wytknęła mu to I Prezes SN https://www.sn.pl/aktualnosci/SitePages/Wydarzenia.aspx?ItemSID=964-0dc69815-3ade-42fa-bbb8-549c3c6969c5&ListName=Wydarzenia
Do tego doszło doniesienie do prokuratury złożone przez posłów Solidarnej Polski https://niezalezna.pl/polityka/dzialania-holowni-zbada-prokuratura-poslowie-sp-zlozyli-zawiadomienie-osmiesza-nasze-panstwo/508262
Będę z ciekawością czekał na decyzję prokuratury.
Co ciekawe w sprawie zdążył zabrać głos minister sprawiedliwości- prokurator generalny https://niezalezna.pl/polityka/rzad/bodnar-zapytany-o-sprawy-holowni-i-grodzkiego-minister-sprawiedliwosci-nabral-wody-w-usta/508281
W tej sprawie zajęła stanowisko Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN https://www.rp.pl/prawo-karne/art39661511-izba-kontroli-nadzwyczajnej-sn-uchylila-decyzje-o-wygasnieciu-mandatu-kaminskiego . Jednocześnie, na wniosek Wąsika i Kamińskiego, w tej samej sprawie zbierze się Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych na posiedzeniu w dniu 10 bm. https://dorzeczy.pl/kraj/533520/izba-pracy-zajmie-siekaminskim-sn-wyda-dwa-orzeczenia.html
Jaki będzie finał? Czy będą dwa wyroki Sądu Najwyższego?
Co w tej sytuacji zrobi I Prezes SN?
Smaczku sprawie dodał prezes Izby Pracy SN który powiedział że wyrokiem Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie ma co się zajmować bo to żaden sąd. To nieźle rokuje bo ta sama Izba Kontroli wyda wkrótce wyrok w sprawie ważności jesiennych wyborów parlamentarnych.
Kto będzie ten wyrok chwalił, a kto kontestował?
Pytanie jest szersze i poważniejsze: kto będzie arbitrem który przywróci znaczenie prawa w demokratycznym państwie prawa? Jest też taka opcja że odpowiedź nikogo nie interesuje bo prawo pod rządami DT jest zbędne. Jakie by ono nie było ważne jest jak my, czyli DT&Co je rozumiemy.
To ma swoją indywidualną nazwę. Od bardzo dawna.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...