Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LBGT. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LBGT. Pokaż wszystkie posty

30 października 2021

Przygotowania organizacyjne do Marszu Niepodległości 2021 w Warszawie

Co pokazują wyroki sądów w sprawie organizacji w Warszawie Marszu Niepodległości 2021?
Dużo. Po pierwsze, że kasta sędziowska dalej gra na nosie rządzącym. Czy robi to bezinteresownie?
https://www.prawo.pl/prawo/marsz-niepodleglosci-nielegalny-bedzie-zgromadzenie-grupy-14,511503.html
Kasta nie chce widzieć dalej czubka własnego nosa. Nie jest to nic nowego i nie przestaje przez to być żenujące.
Żenujące jest przeciwstawianie Marszu Niepodległości i prowokacji Strajku Kobiet na który Trzaskowski wydał zgodę. Chodzi o grupę "14 Kobiet z Mostu". https://oko.press/14-kobiet-z-mostu-znow-chce-zatrzymac-marsz-niepodleglosci-ale-narodowcy-sa-pewni-swego/
Przy okazji ciekawostka. O Marszu Niepodległości i jego organizatorach można przeczytać wszystko.
Dla równowagi, co można znaleźć w sieci na temat grupy „14 kobiet z mostu” poza tym że pokazały swoją „siłę” w 2019 roku podczas ówczesnego Marszu?
https://www.wprost.pl/kraj/10533070/marsz-niepodleglosci-2021-w-warszawie-robert-bakiewicz-o-decyzji-sadu.html
Jak trzeba mieć zabełtane w głowie żeby głosić że Marsz Niepodległości to marsz nacjonalistów, faszystów, ksenofobów itd., itp. Kto i według jakich kryteriów będzie nam mówił kim są patrioci?
Jakoś do pustych łbów nie dociera że propagowanie faszyzmu, podobnie jak komunizmu jest w Polsce prawnie zabronione.  
Żenująca jest radość mediów antyrządowych z powodu decyzji sądów. Szczególnym przejawem chamstwa medialnego jest używanie w polskojęzycznych mediach określenia „tzw. Marsz Niepodległości”. Autorzy sami sobie wystawiają świadectwo pochodzenia. To sprzedawczyki, Targowica XXI wieku.
Ostateczne decyzje sądowe muszą zapaść na 96 godzin przed planowanym zdarzeniem.
Dzisiaj wiadomo, że Marsz Niepodległości 2021 odbędzie się w zaplanowanym terminie i pierwotnie zgłoszonej trasie. Niewiadomą pozostaje ilość uczestników Marszu.
Osobiście mam za złe rządzącym, że nie potrafią się jednoznacznie określić.
Od lat trwają próby zawłaszczenia Marszu Niepodległości przez ekipy rządzące. Bez powodzenia. Przewiózł się na tym prezydent Komorowski który próbował zrealizować w 2014 roku marsz konkurencyjny do Marszu Niepodległości. https://naszdziennik.pl/polska-kraj/112591,marsz-niepodleglosci-czy-komorowskiego.html Wypadło to żałośnie.
W 2018 roku w 100-lecie odzyskania niepodległości Marsz otworzył prezydent A. Duda.
Pora pogodzić się że Marsze Niepodległości odbywają się na zasadzie pełnej dobrowolności uczestnictwa. Niech tak zostanie.

Spójrzmy na to z innej perspektywy. W Budapeszcie 23 bm. odbyła się demonstracja w 65 rocznicę powstania w 1956 roku. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C980233%2Corban-nie-liczy-sie-czego-chca-w-brukseli-wegrzy-zadecyduja-o-swoim-losie
Media w dość specyficzny sposób relacjonowały to wydarzenie https://www.stefczyk.info/2021/10/24/to-trzeba-zobaczyc-tak-wegrzy-podziekowali-polakom-za-udzial-w-ich-rocznicy/
Coś mi to przypomina. Tak. Podobnie wyglądają relacje mediów z Marszu Niepodległości w Warszawie.
W Budapeszcie w ósmym Marszu Pokoju uczestniczyło od kilkudziesięciu tysięcy do około 0,5 mln /zależy kto i jak liczył/. Przeszkodą nie stała się nawet trwająca pandemia Covid-19. Na tą okoliczność rząd Orbana zawiesił restrykcje /od 23 października do Wszystkich Świętych/.
Podkreśla się że był to nie tylko największy Marsz Pokoju, ale także jedna z największych demonstracji politycznych w Europie w ostatnich latach. Orban wygłosił podczas Marszu okolicznościowe przemówienie które zapoczątkowało kampanię wyborczą.
Jako ciekawostkę dodam, że w tym samym dniu odbył się wiec opozycji która próbuje zjednoczyć siły by pokonać Orbana w nadchodzących wyborach w 2022 roku.

Marsz Niepodległości ma już swoją tradycję, ale organizatorzy mają ciągle pod górkę. https://pl.wikipedia.org/wiki/Marsz_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci
Żenujące jest to że w przekazie medialnym dąży się do zminimalizowania liczby uczestników Marszu. Podkreślić należy również, że do 2015 roku Marsze nie uzyskiwały akceptacji władzy która dopuszczała się prowokacji wobec uczestników, a wszelkie incydenty przypisywano odpowiedzialnym za organizację Marszu Niepodległości.
W historii Marszów upamiętniła się lewica która w 2011 roku do rozrób na Nowym Świecie róg Świętokrzyskiej, sprowadziła z Niemiec bojówki Antify. Tych incydentów było wówczas znacznie więcej, a później jednoznacznie media informowały, że za rozróbami stali prowokatorzy policji.
Kolejne Marsze dezorganizowano zmieniając ich trasę. Dopiero od 2014 roku trasa jest stała, od Ronda Dmowskiego do błoni przy Stadionie Narodowym.

Niezależnie jak zakończy się zamieszanie wokół Marszu Niepodległości 2021 trzeba pamiętać o prowokatorach którzy mają ułatwione zadanie w tłumie liczącym kilkadziesiąt, a może i kilkaset tysięcy ludzi. To nie bierze się znikąd.
Trzeba pamiętać że władze Warszawy od początku Marszów Niepodległości były wrogo nastawione do pomysłu który umożliwiał pokojowe wyjście na ulice Warszawy takich tłumów.
W tym roku frustrację opozycji zwiększa klapa wiecu zorganizowanego 10.10.2021 na cześć Tuska na Placu Zamkowym w Warszawie. Miała być 100 tysięczna frekwencja a było, w porywach około 20 tysięcy.
Na więcej nie było ich stać.

01 kwietnia 2021

Nihil novi a tempus fugit

 Kręcimy się wokół własnego ogona /to taka kiepska metafora/.
Od lat powtarzamy te same numery. Oczywiście bez widocznych rezultatów, chyba że za taki uznamy niemożność dokończenia, przez miłościwie nam panujących, czegokolwiek.
Mam na myśli wyłącznie sprawy istotne dla nas, niekoniecznie dla partii.
Dobra zmiana trwa już szósty rok i ciągle aktualne jest pytanie jakie kary ponoszą winni wszelakich afer i przestępstw pospolitych popełnionych wobec III RP? To dotyczy zwłaszcza polityków.
Inni też nie są bez winy.
Oglądam sporadycznie w TVP1 serial „Kasta” i zastanawiam się co wg jego twórców ma być normą?
W końcu to serial propagandowy.
Podobnie wygląda porządkowanie systemu prawnego III RP.
Na dzisiaj aktualna jest wypowiedź Andrzeja Rzeplińskiego: "trzeba zmienić wszystko, żeby wszystko pozostało po staremu". To jest credo kolejnych rządów III RP.
Pytanie, dla kogo dobra zmiana jest naprawdę dobra?
Mafie regionalne, dla niepoznaki nazywane układami, mają się dobrze. Są nietykalne.
Od lat służby specjalne pracowicie wskazują przestępców i dalej nic z tego nie wynika.
Chodzi o przestraszenie świata przestępczego? Wobec tego życzę rządzącym sukcesów na tym polu.
Czy przez sześć lat naprawdę nie można doprowadzić do procesu sądowego i prawomocnego skazania winnych? W końcu mamy do czynienia z przestępstwami do których podobno zebrano wystarczający materiał dowodowy. Jest też taka opcja, ze winy są naciągane.
W mojej ocenie te akcje służą głównie do szantażowania politycznego opozycji i niepokornych swoich.
A propos, ilu potencjalnie winnym postawiono skutecznie zarzuty? Ile wniosków prokuratury zostało przyjętych przez sądy do dalszego procedowania?
Te pytania powtarzane są od lat. Czasem wydaje się że zaczynamy nad tym poważną dyskusję, ale szybko okazuje się że to tylko kolejna ściema, czyli temat zastępczy.
Kto jest winien? Ludzie czy system?
Za nami ponad 30 lat przemian, podobno ustrojowych. Tylko na czym one polegają?
W czasach PRL-u było dzielenie biedy po równo. Nieliczna grupa „szczęśliwców” żyła jak w raju. Oczywiście kosztem tej reszty.
W III RP uległo to zasadniczej zmianie. Bieda i jej okolice stały się „łupem” przeważającej części społeczeństwa. Zaledwie około 10% społeczeństwa może powiedzieć, że opływa w dostatki, niekoniecznie luksusy. Jak to mówił nasz noblista OTAKE Polske walczyłem? Czyżby?
Ilu z tych wybrańców zdobyło swe fortuny nie wchodząc w kolizję z prawem?
Czy nie odbywa się na naszych oczach demontaż państwa polskiego? Czy nie płacimy zbyt wysokiej ceny za ten dobrobyt dla wybranych? W końcu te fortuny powstają naszym kosztem. Niekoniecznie są wynikiem rzetelnej i uczciwej pracy ich posiadaczy.
W PRL-u o tym co dobre, a co złe, decydowała matka-partia, czyli PZPR. Wskazówki płynęły z Moskwy.
W III RP namnożyło się uzurpatorów. Przez minione 30 lat partie wiodące zmieniały się wręcz cyklicznie, a wraz z nimi zmieniały się kryteria tego co dobre, a co złe. W oficjalnej „religii” znalazło się stwierdzenie, wytyczna dla dorobkiewiczów, że „pierwszy milion trzeba ukraść”. 
Centrum dyspozycyjne polskiej polityki przeniosło się do Brukseli. Nie jest to jedyne centrum.
Nie wszyscy chcą to zaakceptować.
Postawiono na nowoczesność, przy czym jest to dość dwuznacznie rozumiane.
Nasza droga rozwojowa, zwłaszcza po II wojnie światowej, była zdecydowanie inna niż państw europejskich leżących na zachód od Łaby. Tu należy szukać powodów zachowania przez Polaków szacunku dla wartości konserwatywnych i odporności na wątpliwe nowinki. Nie zmieniły tego lata PRL-u. Gwałtowna destrukcja następuje dopiero w III RP.
Ludziom trudno zrozumieć, że zgnilizna moralna nie powinna być wzorcem do naśladowania.
Tymczasem widać, że bagno nas wciąga. Na naszych oczach dzieją się rzeczy których byśmy nie zobaczyli nawet w najbardziej koszmarnych snach. Dezawuowane są kolejne autorytety. Bezkarnie profanowane są kolejne świętości narodowe. Żyjemy w atmosferze narastającego terroru i jednocześnie zakłamania mediów.
Kim są ci terroryści?
Informacje na ten temat trudno znaleźć w jednym miejscu.
To nie jest element rodzimego chowu. To w dużym stopniu desant spoza granic Polski. Czasem eufemistycznie określany też jako V kolumna. Słowem zbieranina ze wschodu i zachodu.
Destrukcja zaczyna się już na etapie przedszkola. To tu zaczynają się przestępstwa wobec moralności. Kontynuacja następuje na etapie szkoły podstawowej i średniej.
Powód demoralizacji jest zdefiniowany i określany krótko: „korek, worek i rozporek”.
Za czasów mojej młodości mówiono wprost o dewiacjach seksualnych jako o problemie medycznym. Dzisiaj zrobiono z tego kierunek studiów uniwersyteckich, a naukowcy próbujący zgłębić temat wyniki prac naukowych publikują pod pseudonimami.
Temu wszystkiemu towarzyszy nieporadność władzy. Niestety, moim zdaniem, jest to nieporadność udawana. W dodatku kiepsko. Świeży przykład podany przez https://twitter.com/sbalcerac/status/1376977297295736844
Gdyby ktoś nie wiedział to centrum Warszawy.
Media „zapomniały” poinformować o tym incydencie.
Z różnych względów tolerowanie chaosu jest na rękę rządzącym. Nie ma znaczenia czy dotyczy obecnie rządzących, czy ich poprzedników. Chaos zwiększa rządzącym swobodę działania.
Łatwiej zrzucić winę za różne wpadki i niedociągnięci a.
Nie chcę być gołosłowny i jako przykład przywołam trwającą pandemię koronawirusa.
Państwo tworzy na tą okoliczność prawo którego nie jest w stanie wyegzekwować.
Może zwyczajnie nie chce?
Owszem, egzekucja odbywa się według zasady „państwo jest słabe wobec silnych, a silne wobec słabych”.
Przykładów jak zwykle nie brakuje. Przypadek wzorcowy to Strajk Kobiet.
Ciągłe kalkulowanie na zasadzie „zarobić rubelka i cnoty nie stracić”.
Co komu wolno? Lockdown i ostentacyjne obchody miesięcznicy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego /kwiecień 2020/. Nam wolno.
Zamykanie/otwieranie obiektów użyteczności publicznej. Co przebije zakaz wstępu do lasów?
Trwające miesiącami demonstracje uliczne lewactwa i brak zdecydowanej reakcji policji, bo co powie zagranica? We Francji, w Niemczech czy Holandii policja może ostro interweniować?
Warto zwrócić uwagę na podejście do sprawy pandemii w Szwecji https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-europie,koronawirus-po-szwedzku--czy-strategia-zadzialala--epidemiolog-ocenia,artykul,59165589.html
Kto ma rację dowiemy się za rok, dwa albo i więcej. Dzisiaj Szwecja nie ulega owczemu pędowi i chyba nie wychodzi na tym najgorzej.
Przywódcy większości pozostałych państw, zwłaszcza europejskich, mają ból głowy z innego powodu.
Nie znają odpowiedzi na pytanie jakie są granice wytrzymałości ich społeczeństw?
Testowanie trwa.

22 listopada 2020

Co jest grane?

Nic tak nie cieszy totalnej opozycji jak rzeczywiste, czy wydumane porażki PiS.
Każdy powód jest dobry. Inna sprawa, że PiS się dobrowolnie podkłada.
Historia jest dość długa, bo sięga co najmniej lat 2005-7 gdy PiS po raz pierwszy utworzył rząd koalicyjny. Zaskoczona przegraną w wyborach PO najpierw próbowała zawiązać koalicję z PiS,
a później wobec niepowodzenia negocjacji /zbyt wygórowane żądania PO/, przeszła do ustawicznego szkodzenia.
Trwa to po dzień dzisiejszy.
Gdy zawodzą inne metody, hasłem wiodącym jest „ulica i zagranica”, a zasadą „wszystkie chwyty dozwolone”.
Obserwatorzy krajowej sceny politycznej nie są w stanie zrozumieć postępowania opozycji.
No, może nie do końca. Celem opozycji jest zawsze odzyskanie władzy.
Opozycję stanowią parlamentarzyści wybrani w wolnych i demokratycznych wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego. Działają też  w strukturach samorządowych.
Czy wszystko co robi opozycja jest w dobrze pojętym interesie Polski?
Wypadałoby zapytać ich jak rozumieją  polską rację stanu?
Barwy polityczne to jedno. 
Normalnemu człowiekowi wydaje się, że politycy jak jeden mąż, powinni działać dla dobra i w imieniu Polski i Polaków, swoich wyborców. Nasi politycy jednak o tym nie wiedzą, a może tylko nie pamiętają?
Dla nich ważniejszy jest interes partyjny. Co zaradniejsi preferują interes własny.  
Do tego dochodzą jeszcze „wojny o pietruszkę”, albo zamiłowanie do hazardu. Bo jak inaczej interpretować wydarzenia mijających tygodni?
Czy Trybunał Konstytucyjny musiał akurat teraz odnieść się do sprawy która kryje się pod tzw. kompromisem aborcyjnym? Nie musiał, ale zrobił to. Efekt. Proszę bardzo. Od tygodni na ulice Warszawy i wielu innych miast Polski wychodzą kobiety i masy niezorientowanych w temacie ich zwolenników, a może tylko kibiców, mimo ograniczenia zgromadzeń publicznych do 5 osób.
Wobec uczestników nie są wyciągane praktycznie żadne sankcje przewidziane prawem.
To z kolei budzi w społeczeństwie pytanie po co stanowić prawo którego się nie przestrzega? Zwieńczeniem kuriozalnej sytuacji jest to że szefowa awantury otwarcie głosi, że celem protestów jest obalenie legalnego rządu premiera MM. Każdy przytomny człowiek wie, że takie deklaracje powinny być ścigane karnie.
U nas nic takiego nie ma miejsca. Czy mamy do czynienia z klasycznym odwracaniem uwagi, czy kierownictwo demonstracji czuje się bezkarne mając dobrze ulokowanych mocodawców?
Zupełnie inny problem związany jest z tzw. ustawą futerkową.
PiS od dawna zdążył przyzwyczaić nas do skakania „na główkę” do basenu bez wody. Ale jak długo można powtarzać wyświechtany numer?
Jest wiele spraw wymagających regulacji prawnych. Do takich należy szeroko pojęta hodowla zwierząt domowych. Nie jest to jednak sprawa na tyle pilna żeby przystępować do jej rozwiązania bez odpowiedniego przygotowania.
Sposób procedowania tej konkretnej ustawy /zresztą nie tylko tej/ woła o pomstę do nieba. 
Projekt ustawy został napisany na kolanie. Godził w interesy gospodarcze znacznych grup społecznych, zwłaszcza związanych ze środowiskiem wiejskim. Przed skierowaniem do laski marszałkowskiej nie został skierowany do konsultacji społecznych.
To był kardynalny błąd. Indywidualne ambicje projektodawców ustawy i ich kunktatorstwo spowodowały zanik zdrowego rozsądku i bezsensowne straty wizerunkowe i polityczne PiS.
Po pierwsze udało się zrazić do PiS elektorat wiejski. Po drugie, doszło do schizmy wewnątrz PiS.
Na to nałożyła się reorganizacja rządu MM, ale mam wątpliwości, czy po myśli premiera.
Przetasowania groziły utratą większości sejmowej i trzeba było przeprosić się z  „heretykami”.
To jest poważna strata wizerunkowa, bo Ardanowski łatwo nie złoży broni. Jest też podejrzenie, że inni posłowie PiS wykorzystali okazję dla rozgrywek lokalnych w swoich okręgach wyborczych.
Widać ośli upór PiS który chce doprowadzić do procedowania ustawy futerkowej w wersji 2.0.
Komu to potrzebne?
Kolejnym problemem jest proces negocjacyjny budżetu KE na perspektywę 2021-2027. Mieć rację to jedno, a przekonać do tej racji, to drugie. Co bardziej rozsądni dziennikarze polscy zwracają uwagę,
że Polska za mało uwagi poświęca na przedstawienie swoich racji dziennikarzom zagranicznym.
W efekcie królują głupoty o Polexicie z lubością powtarzane przez naszą totalną opozycję.
Podobne brednie towarzyszą planowanej pomocy finansowej dla państw UE na łagodzenie skutków gospodarczych pandemii koronawirusa. Ta pomoc to kredyt zaciągnięty w naszym imieniu przez KE. Kredyt który w przyszłości trzeba będzie spłacić w całości, a być może w części.  
Mniej przyjemną stroną tego kredytu jest to, że jego spłatę mają gwarantować wszystkie państwa członkowskie UE. W związku z tym pojawia się pytanie czy nie lepiej byłoby zaciągnąć taki kredyt indywidualnie, na zasadzie dogadania się z konkretnymi bankami?
To o czym wyżej to tylko efekty widoczne polityki w skali mikro, a niekoniecznie makro.
Nasza klasa polityczna jest tak zajęta rozgrywkami między sobą, że nie dostrzega spraw znacznie poważniejszych tzn. ataku Niemiec na Polskę tyle, że firmowanego przez KE.
II wojna światowa skończyła się ponad 75 lat temu. Niemcy przegrały ją, podobnie jak I wojnę światową. Jednak z tych wojen wyciągają inne wnioski niż Polska. To czego nie udało się zrealizować zbrojnie, starają się, krok po kroku realizować metodami „pokojowymi”.
Celem Niemiec jest bycie hegemonem w Europie. Jednym z celów jest podporządkowanie sobie Polski.
Nie sądzę żeby kolejne rządy powojenne Polski nie były tego świadome.
Świadomość to jedno, a przeciwdziałanie takiemu rozwojowi wydarzeń, to drugie.
Po rozpadzie ZSRR skierowaliśmy swoje zainteresowanie polityczne na zachód, co doprowadziło do wejścia Polski do UE i NATO. Przegraliśmy jednak negocjacje, zwłaszcza z UE, ponieważ dla ówczesnych negocjatorów polskich ważniejsze prestiżowo było wejście do UE niż to na jakich warunkach.
Można wprost powiedzieć, że było to po stronie Polski, zamierzone działanie. Społeczeństwo polskie jednak nie o wszystkim wiedziało i do dzisiaj wiele nie wie.
Dzisiaj problem powtarza się w nowej odsłonie.
Metody działania obecnych przywódców UE zmierzają do utworzenia mutacji Związku Sowieckiego,
ale teraz nie ze stolicą w Moskwie. Żeby to zrealizować trzeba sobie podporządkować wszystkie kraje członkowskie. Wyłamała się z tego „chóru” Wlk. Brytania, a wśród opornych została Polska i Węgry.
Próby resocjalizacji są na razie nieskuteczne. Jak długo? Na dzisiaj jest to pytanie kluczowe.   
Kto się zbytnio nie zna na kulisach polityki uważa, że w takim gronie jak UE powinno być restrykcyjnie przestrzegane prawo stanowione przez państwa członkowskie. Są tu jednak pewne „drobiazgi”. Podstawowy dotyczy interpretacji/rozumienia prawa. Oprócz literalnego rozumienia jest jeszcze jak to się u nas mówi „przekład z polskiego na nasze”. I to jest wykorzystywane jako „maczuga” na opornych i krnąbrnych. Póki co rolę „maczugi” pełni na dzisiaj pięknie brzmiące słowo „praworządność” które w prawie unijnym nie jest zdefiniowane. Jednak to nie wystarcza i na najbliższą przyszłość, czyli perspektywę budżetową 2021-2027 Niemcy próbują przypisać je do oceny prawidłowości wykorzystania przez poszczególne państwa UE funduszy z budżetu UE oraz środków wsparcia odbudowy gospodarczej ze skutków pandemii koronawirusa. Ta kombinacja jest adresowana wyłącznie wobec Polski i Węgier.
Pomysł Niemiec nie ma oparcia w obowiązującym prawie unijnym. Ponadto grozi zablokowaniem prac nad uchwaleniem budżetu UE.
To nie koniec świata. Weto stosowane jest od zawsze i tu jest legalne. Ważne żeby ostatecznie dojść do porozumienia. Na gruncie obowiązującego prawa, a nie jego łamania.
Warto zwrócić uwagę, że Niemcy wykorzystują wszelkie dostępne im środki żeby wymusić na Polsce i Węgrzech zaakceptowanie narzuconych warunków. Temu celowi służy m.in. podsycanie demonstracji ulicznych organizowanych tym razem przez Strajk kobiet https://pl.wikipedia.org/wiki/Og%C3%B3lnopolski_Strajk_Kobiet
Znowu zasadne jest pytanie, czy Państwo Polskie położy kres postępującej anarchii, czy okaże się bezradne i bezsilne wobec jednej wulgarnej baby która wzorem innych próbuje w ten sposób wejść do polityki. Moim zdaniem jej dotychczasowy „dorobek” kwalifikuje ją bardziej do celi+.
Co na to minister sprawiedliwości, prokurator generalny ZZ?

02 października 2020

Dalej tkwimy w niepewności.

Do końca roku został kwartał.
Nie tak to wszystko miało przebiegać.
Widocznie decyzje na Górze są inne. Wola Boska.
Moszczenie gniazdek, czy jak kto woli, foteli, w koalicji rządzącej trwa w najlepsze.
Jak nie może być lepiej, niech przynajmniej będzie inaczej. To nie ja. To nieboszczyk Jacek Kuroń.
To co widzimy to tylko zmiany fasadowe. Kto się na to nabierze? Tylko łykacze papki medialnej.
Zredukowano ilość ministerstw, ale w tych co zostały utworzono podministerstwa w rodzaju „Główny Urząd Morski”, czy „Rządowe Centrum Sportu”.
Profesor  Gliński głównym decydentem od sportu. Chyba dla seniorów?
Z kolei Gowin ministrem rozwoju i pracy. Szef związkowej Solidarności już się wypowiedział na ten temat. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-to-tak-jakby-napluto-komus-w-twarz-szef-solidarnosci-krytyku,nId,4767104
Niezbadane są wyroki Opatrzności.
 

Czy świadomość tego, że do kolejnych wyborów zostały jeszcze trzy lata powoduje, że bez skrupułów można grać Polakom na nosie?
 

Czasy są wyjątkowo burzliwe. Pandemia Covid-19 „złapała” drugi oddech. Przybywa zmarłych i zakażonych i na dzisiaj nie wiadomo jakie będą wyniki rekordowe. Na razie nie grozi nam ponowny lockdown /tak przynajmniej deklaruje MM/, ale sąsiedzi, czyli Czesi i Słowacy już wprowadzają u siebie stan wyjątkowy i to nie na jeden dzień, czy tydzień.
 

Po ludzku rzecz ujmując nie widzę powodów do histerii. Mamy problem ze zdefiniowaniem koronawirusa. Czy to jest epidemia, czy pandemia? W mojej ocenie winę za to ponosi WHO.
Faktem pozostaje, że co roku przez cały świat przewala się sezonowa grypa która zabiera ze sobą kilkaset tysięcy, a w niektórych latach są to miliony. Nie ma sensu epatowanie widzów okropnościami przebiegu choroby.
Może zaczniemy się licytować w jakich schorzeniach przebieg jest dramatyczniejszy?
Covid-19 trwa w najlepsze. Dotychczas mamy ponad 1 mln zmarłych i już ponad 34 mln zarażonych.
Mamy też nowość polegającą na tym, że ludzie chorują, ale o tym nie wiedzą, bo nie zrobiono im testów.
Nie wiadomo też jak długo pandemia będzie wśród nas. Mówi się, że może to potrwać nawet dwa lata.
Pandemia powoduje zasadnicze przemeblowanie gospodarki światowej. Ten proces trwa.
Niedowiarkom przypomnę, że na początku, czyli w marcu 2020 mówiono, że tylko w Europie straci pracę około 50 mln ludzi. Na razie wydaje się to nieprawdopodobne, ale w Hiszpanii z powodu pandemii straciło pracę już ponad 1 milion ludzi. Co kilka dni pojawiają się informacje, że linie lotnicze, czy korporacje zwalniają masowo pracowników. Na pierwszy ogień idą linie lotnicze, transport drogowy, biura podróży i branża hotelarska.
 

To nie jedyny problem z którym musimy się zmierzyć.
Dobiegają końca prace nad podziałem pieniędzy z kasy UE. Wiele państw UE kombinuje jak ograniczyć Polsce i Węgrom dostęp do tych pieniędzy /zostanie więcej dla nich/. Są to działania pozaprawne /niezgodne z prawem UE/, ale jest spora szansa, że pod dyktando Niemiec taki numer uda się przeforsować. Sporo zależy od tego jak skutecznie, wspólnie z Węgrami, potrafimy się bronić.
Zadanie jest utrudnione ponieważ przeciwko interesom Polski w PE występuje totalna opozycja, czyli tutaj posłowie którzy uzyskali mandaty do PE z puli należącej do Polski. Jest to ewenement nie tylko w skali europejskiej, a nawet światowej.
Mnie osobiście zadziwia bezradność /wrodzona, czy nabyta?/ rządu polskiego wobec takich zachowań.
Przy innej okazji pisałem, że w naszym kodeksie karnym jest art. 129
Zdrada dyplomatyczna

Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. https://www.arslege.pl/zdrada-dyplomatyczna/k1/a158/
Nie ma jednak najmniejszych szans żeby z urzędu ktokolwiek złożył stosowne doniesienie do prokuratury, albo żeby zrobił to sam PG.
Bić pianę, to co innego. Zresztą wiedza o tym jest mało spopularyzowana o czym można się przekonać oglądając czy tylko słuchając naszych programów publicystycznych.
 

Ten aspekt ma szerszy wymiar.
Od jakiegoś czasu media zajmują się pajacem znanym jako Bart Staszewski. https://www.google.com/search?q=bart+staszewski&ie=utf-8&oe=utf-8&client=firefox-b
Podobny, chociaż nie ten sam problem. Zewsząd słychać, że facet konfabuluje, ale lata miną zanim sprawą zajmie się sąd, a lata kosmiczne miną zanim te sądy go skarzą.
Inna sprawa z tego poletka to „wyczyny” prezydent Gdańska i jej otoczenia. Tu nie ma mowy o żadnym przypadku. To działania zamierzone i długofalowe. Znowu, państwo polskie jest bezradne i bezsilne.
Łatwiej jest ścigać kogoś kto w markecie zjadł batonika i za niego nie zapłacił.
 

To jest Polska właśnie.

07 września 2020

Koniec wakacji i co dalej?



W świecie rocznic i jubileuszy wszelakich nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi żyć w czasach terroru medialnego.
Mamy pandemię która nie przyniosła gwałtownego przyrostu zachorowań, a tym bardziej zgonów.  Za to doprowadziła do poważnej dezorganizacji gospodarki i życia publicznego.
Na razie obserwujemy skutki doraźne, ale przyjdzie niebawem czas na ocenę skutków długotrwałych. Pesymiści już pytają skąd weźmiemy brakujące w budżecie około 100 mld złotych?
Nie zaliczam się do grona optymistów twierdzących że przez pandemię „przejdziemy suchą nogą”.  Tak dobrze nie ma. Nie żyjemy na Księżycu, wśród państw europejskich również objętych pandemią skutki są już odczuwalne, a to na pewno przełoży się na relacje wzajemne z Polską, zwłaszcza gospodarcze.
W pewnej skali widać to już w ruchu turystycznym i branżach związanych np. transport, zwłaszcza lotniczy.
Doraźnie ratują nas działania osłonowe podejmowane przez rząd, ale to nie jest wieczne. Rząd już obwieścił, że drugiego lockdownu nasza gospodarka nie jest w stanie znieść.
Obiecana pomoc UE jest na wodzie pisana. Ciągle brak konkretów. Nie wiadomo kiedy ta pomoc nadejdzie. W jakiej wysokości i na jakich warunkach?
Biurokracja UE nie spieszy się. Oni mają zagwarantowane pensje, a inni niech sobie radzą.
 
W tej sytuacji w przestrzeni medialnej zajmujemy się sprawami może mniej istotnymi.
Zależy jak na to patrzeć. Faktem pozostaje że jest ich sporo.
Przykład pierwszy z brzegu to zapowiadana restrukturyzacja rządu premiera MM.
Intencja jak najbardziej słuszna, tylko co się za tym kryje? Według deklaracji samego premiera oraz prezesa PiS chodzi o zredukowanie liczby ministerstw w rządzie. W praktyce oznacza to ograniczenie stanu posiadania partii tworzących Zjednoczoną Prawicę. Ani Gowin, ani ZZ nie są skłonni zrezygnować z tego co dotychczas wyrwali. Przy usztywnieniu stanowisk grozi to wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi. Widać jaka to w praktyce „dobra zmiana”.
Wszystko się chyba dobrze /dla koalicji/ skończy, bo w obecnym układzie, zarówno partia Gowina jak i ZZ, są pozbawione dotacji które w całości należą się PiS. Pozostawione same sobie szybko „zmarłyby z głodu” i zniknęłyby ze sceny politycznej.
 
Poza redukcją ilości ministerstw nic nie słyszałem ilu pracowników „zwijanych” ministerstw dostanie wypowiedzenie? A ilu zostanie wchłoniętych  przez te które się ostaną?
Skutki ewentualnej restrukturyzacji /o ile dojdzie do skutku/ będą widoczne za rok, dwa, albo i później.
To wymaga wielu zmian w dotychczasowym porządku prawnym. Pewne jest że statystyczny Kowalski niewiele, albo nic z tego miał nie będzie. Jak zawsze.
 
Od kilku miesięcy panuje głucha cisza wobec osoby prezesa NIK. Wydaje mi się że wobec powtarzających się informacji o niegospodarności w poszczególnych ministerstwach NIK powinien wkroczyć do akcji i rozwiewać wątpliwości. O konsekwencjach nie wspominam, bo raporty NIK to jedno, a wyciąganie wniosków z nich to drugie.
 
To są sprawy ważne, ale mnie doskwiera bardziej postępująca anarchizacja życia publicznego.
Nie będę odkrywczy jeśli za to będę winił głównie aktyw LGBT z jednej strony, ale z drugiej MSWiA.
Jak wielu z nas zastanawiam się jakie są przyczyny tolerancyjności policji, prokuratury i sądów, wobec notorycznego naruszania prawa. Nie sądzę, że tylko poprawność polityczna odbiera decydentom rozum.
W swej naiwności uważałem, że PESEL jednoznacznie identyfikuje każdego obywatela III RP. Tymczasem okazuje się że ględzenie cwaniaka o ksywie Margot ma niezwykłą moc sprawczą.
 
Kiedyś nie przywiązywałem do tego większej wagi, ale po 2015 roku zauważyłem pewien prosty mechanizm. Wystarczy parę razy pokazać się w tv w programie „gadające głowy”, zabrać w sposób zauważalny głos i ma się zapewniony etat w dobrej zmianie. Przykładów aż nadto.
W ten sposób można jeszcze długo.
 
Problem większości z nas polega na tym, że widzimy to co chcemy widzieć, a nie to co mamy przed sobą. Szutowski jest cwańszy niż to się wielu wydaje. Może już po najbliższych wyborach parlamentarnych załapie się do Brukseli, a może na początek tylko do Sejmu?
Nie pierwszy i na pewno nie ostatni.
Tak się złożyło że wokół tego wątku trwa ciekawa dysputa tu
http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/ksiazki-dla-dzieci-i-komunizm-reaktywacja-czyli-obrona-margota-psie-serce-i-ilia-iwanow
 
Pomiędzy tym wszystkim przewija się problem trudny, na pierwszy rzut oka, do jednoznacznego rozstrzygnięcia: które problemy pojawiają się „spontanicznie”? które są wrzutami z zewnątrz,
a które są realizowane na zlecenie rządzących, czyli typowe „odwracacze uwagi”?
To ostatnie a propos „desantu” niemieckiego LBGT w Słubicach. Czy polska policja nie była w stanie temu przeciwdziałać, czy takie było zapotrzebowanie?
Temat z dzisiejszego dnia to „posiedzenie” klimatologów na jezdni ul. Świętokrzyskiej w Warszawie. Awaria Czajki ich nie interesuje, bo to za daleko od centrum Warszawy.
Rząd i jego agendy dbają jedynie o przekaz medialny i często nietrafione komentarze. 
Tak im pasuje.

13 sierpnia 2020

Kto jest bez winy …


Słuchając codziennego bicia piany medialnej mam dwie możliwości, albo zamknąć oczy i uszy, albo wytykać jednej i drugiej stronie hipokryzję. Nie chcę używać mocniejszych określeń.
Wczoraj czynnikiem inicjującym stało się powołanie senatora Stanisława Gawłowskiego na przewodniczącego senackiej komisji nadzwyczajnej ds. klimatu.  

https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/7797026,stanislaw-gawlowski-komisja-nadzwyczajna-klimat-senat.html  
Opozycja ma większość w Senacie. O tym wiemy od zakończenia wyborów w 2019 roku.
Ale wynik 48 za jego wyborem i 38 przeciw tego nie odzwierciedla. Dla 23 senatorów, w większości z PiS ważniejszy jest urlop z rodziną czy nieumiejętność posługiwania się nowoczesnymi środkami łączności? Wycofanie się PiS z prac tej komisji to przedszkole.
Na Gawłowskim ciążą zarzuty prokuratorskie postawione mu jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. https://www.rp.pl/Polityka/190709773-Siedem-zarzutow-dla-Gawlowskiego-Cztery-dotycza-korupcji.html
Wtedy był posłem. Z tymi zarzutami startował do Senatu i w swoim okręgu wyborczym nr 100 został bez problemu wybrany. Gusta wyborców krętymi ścieżkami chodzą. O tym wiadomo nie od dzisiaj. Gawłowskiego w roli przewodniczącego senackiej komisji obsadzano po raz drugi.
Pierwotnie proponowano dla niego stanowisko przewodniczącego komisji ds. Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą   

https://www.senat.gov.pl/sklad/senatorowie/senator,976,10,stanislaw-gawlowski.html
W tej komisji jako członek wytrwał zaledwie miesiąc.
 

Trzeba to otwarcie powiedzieć, że Senat stał się przechowalnią dla kilku osób będących na bakier z prawem. Stąd te wędrówki z Sejmu do Senatu.
 

Przypomnę, że w poprzedniej kadencji PiS miał większość w Sejmie, w Senacie i sprzyjającego prezydenta RP. Co więc stało na przeszkodzie żeby wprowadzić zmiany w ordynacji wyborczej wykluczające start do Sejmu i Senatu osobom wobec których toczą się postępowania prokuratorskie?
Ile można jechać na ględzeniu, że dopóki sąd nie skarze, nie można mówić o winie?
Złodziej, czy malwersant wobec którego zebrano dowody winy jest tym złodziejem i malwersantem dopóki sąd go nie uniewinni.
Jaki autorytet społeczny mają mieć posłowie, czy senatorowie którzy są posądzeni o czyny przestępcze? Takie przypadki mają dzisiaj miejsce wśród opozycji, ale też wśród rządzących.
Skoro są tacy prawi i sprawiedliwi to dlaczego do tej pory nie zrobili porządku?
Jedynym sposobem ma być przeciąganie sprawy aż wina przedawni się?
 

Mało mnie interesuje, że to są gierki opozycji z rządzącymi. Ludzie na to patrzą i komentują.
Buta władzy nie bierze się z niczego. Dla doraźnych rozgrywek mogą odstawić na bok Kurskiego, czy Lichocką po to żeby za jakiś czas ostentacyjnie przywrócić ich do łask. 

Można też latami prowadzić śledztwa czekając na przedawnienie zarzutów.
Tylko jak długo można ludziom mydlić oczy?
 

Obserwując wydarzenia ostatnich dni, czy tygodni można odnieść wrażenie że mamy do czynienia z paraliżem władzy.
Utrzymujemy ponad 100 tysięczną policję. Podobno dobrze wyszkoloną i wyposażoną.
Tymczasem ta policja nie jest w stanie utemperować grupy agresywnych gówniarzy którzy permanentnie naruszają prawo i swobody obywatelskie większości z nas.
Czy koniecznie trzeba się odwoływać do zachowań policji w podobnych sytuacjach w państwach UE na zachód od nas?
 

Anarchia to jest to czego nam potrzeba?
A może po prostu trzeba czytelnie określić granice tolerancji?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...