Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opieka medyczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opieka medyczna. Pokaż wszystkie posty

07 stycznia 2022

Co nam ten rok przyniesie?

Wiosna to raczej za wcześnie. Chociaż? Nigdy nic nie wiadomo.
W rzetelnej dyskusji musi obowiązywać zasada bliższa koszula ciału niż sukmana.
Idąc tym tropem przyjmuję, że w tym roku musimy pilnie obserwować postępy inflacji.
Rząd serwuje nam kolejne rekompensaty ale kto będzie szybszy? Stawiam na inflację.
Na pewno na niej się nie dorobimy. Pakiety osłonowe to tylko plastry na bolące miejsca. Zresztą nie obejmują wszystkich, a inflacja tak.
Póki co rośnie liczba niezadowolonych z rozwiązań finansowych przyjętych przez rząd MM.
Wśród już niezadowolonych nauczyciele i policjanci. Podobno winien jest skomplikowany system wyliczeń zobowiązań. Dajmy na to że dziś lato. Skoro wszystko jest w porządku to dlaczego przez cały dzień wicepremier Sasin zapewniał że rząd przygotowuje w trybie pilnym nowelizację ustawy?
Trudno uciec od pytania skąd się wzięła w Polsce inflacja.
W rządowej narracji inflacja jest skutkiem zjawisk globalnych. Można się zgodzić z takim postawieniem sprawy. Ale to tylko część prawdy. W dodatku mała. W szczegółach wygląda to tak:
Rok 2022 będzie rokiem znacznych podwyżek cen energii elektrycznej i węglowodorów /gaz, benzyna
i olej napędowy/. Wątpliwość dotyczy tego czy podwyżki będą mieć charakter stały, czy w jakimś momencie zaczną się cofać? Na logikę biorąc powinny, bo z nastaniem wiosny zmaleje zapotrzebowanie na gaz, a Gazprom nie jest w stanie tworzyć w nieskończoność zapasów.
Doraźnie rząd wziął na siebie część wzrostu kosztów /w obawie przed rozruchami i mając w perspektywie wybory parlamentarne/. Rekompensaty to nie tylko dalszy dodruk pustego pieniądza.
To dmuchanie na zimne, a nigdy nic nie wiadomo.
Przykłady z zewnątrz nie nastrajają optymistycznie.
Realia są takie: Energię elektryczną w Polsce w ¾ wytwarzamy z węgla który mamy na miejscu.
Jeszcze niedawno mówiono że „Polska na węglu stoi”. Co się nagle stało?
Druga sprawa, ceny gazu ziemnego. Ceny dostaw wzrosły, ale Polska ma podobno pełne magazyny zapełnione nadwyżkowym gazem z obowiązującej jeszcze umowy z Gazpromem. Importujemy LNG do gazoportu w Świnoujściu. Dostawy z USA i Kataru oraz ZEA. W mediach jest pełno o dostawach z USA, a to tylko około 10% wolumenu, reszta to dostawy z Półwyspu Arabskiego.
Ta sytuacja pokazuje jak krótkowzroczną i w sumie antypolską politykę prowadziły kolejne rządy III RP. Wątpię żeby nie wiedzieli że swymi decyzjami działali na szkodę Polski. Jakimi motywami się kierowali?
W latach 90-tych nie wiedziano że będziemy kiedyś wychodzili z zapaści gospodarczej?
Ile problemów by nas ominęło gdyby pozostały w polskich rękach cementownie, huty czy zakłady chemiczne?
Dla mnie przykładem kardynalnej głupoty rządzących pozostanie sprzedaż państwowej TP SA również państwowemu Orange. Za tą decyzję nikogo w Polsce nie pociągnięto do żadnej odpowiedzialności,
ani karnej, ani konstytucyjnej, a skutki finansowe ponosimy po dzień dzisiejszy.
Ile gałęzi gospodarki zostało bezpowrotnie zmarnowane tylko dlatego że ówczesnym decydentom nie chciało się dostosować ich do nowej sytuacji gospodarczej?
Z dzisiejszej perspektywy trzeba wyraźnie powiedzieć że były to działania celowe, „na zlecenie”.
Do tego trzeba dołożyć podejście sądów które w większości przypadków nie dopatrzyły się znamion przestępstwa.
O tym że możliwe były inne rozwiązania możemy się przekonać obserwując gospodarki sąsiadów.
Dwa lata pandemii zmęczyło nas na tyle, że chyba nie znajdziemy w sobie siły na poważny bunt.
Jest to o tyle istotne że nie mamy pojęcia czym nas ten covid jeszcze zaskoczy. Według lekarzy-specjalistów kolejne mutacje docierają do Polski z opóźnieniem około 3-4 tygodni. Oznaczałoby to że omikron da nam popalić pod koniec stycznia. Co to będzie oznaczało? Trzeba się uważnie przyglądać wydarzeniom na zachód od Odry.
Póki co, na całym świecie króluje opcja „może pomoże”. Słowem, trwa eksperyment na żywym organizmie. Histeria jest systematycznie podsycana przez media.
Mnie  denerwuje brak logiki i konsekwencji rządu i władz sanitarnych w walce z pandemią.
Kolejne rygory są wprowadzane „od czapy”. Mecz z Węgrami na Narodowym odbywał się przy pełnych trybunach i praktycznie bez maseczek. To było ponad 50 tysięcy zgromadzonych.
Sylwester w Zakopanem to około 40 tysięcy, ale tylko w okolicach estrady. W obydwu przypadkach uczestnicy zjechali się z całej Polski i rozjechali też.
Poczekamy na efekty? Póki co media biadolą nad wysoką śmiertelnością chorych na covid-19. Rzadziej się mówi co jest tu przyczyną a co skutkiem.
Tekst o testach już cytowałem http://dakowski.pl/who-jak-i-cdc-potwierdzaja-ze-test-rt-pcr-stosowany-do-uzasadnienia-kazdego-nakazu-politycznego-w-tym-lockdownow-dystansu-spolecznego-masek-ograniczania-zatrudnienia-zamykania-dzialalnosci-gos/
O naszej walce z pandemią powiem jeszcze jedno. Fajnie jest wymądrzać się jeśli mnie to bezpośrednio nie dotyczy. Zupełnie inaczej wygląda to od strony praktycznej, gdy zachoruje ktoś w najbliższym otoczeniu. Trzeba mieć końskie zdrowie, bo chory ma niewielkie szanse. Pogotowie nie przyjedzie. Wyjątkowo „kosmici” żeby zrobić wymaz. Lekarz dostępny tylko w ramach teleporady.
Właściwy cyrk zaczyna się później.

No dobrze, a co tam panie w polityce?
Dla nas ważne jest co się dzieje na granicy z Białorusią, ale nie możemy zapominać że graniczymy również z Ukrainą. W jednym i drugim przypadku o spokoju nie ma mowy.
Białoruś nie działa na własną rękę. Jest posłusznym wykonawcą zleceń z Moskwy.
Na dobrą sprawę nie wiadomo w co gra Rosja. Jest aktywnych kilka frontów /nie tylko w części europejskiej/ i nie wiadomo który i kiedy zostanie uruchomiony.
Ostatnio padło na Kazachstan. Przypadek? Raczej nie. Mało znany jest układ
https://pl.wikipedia.org/wiki/Organizacja_Uk%C5%82adu_o_Bezpiecze%C5%84stwie_Zbiorowym
na podstawie którego Rosja i Białoruś udzielają bratniej pomocy w tłumieniu demonstracji ulicznych
w Kazachstanie. Dzisiaj usłyszałem że ta pomoc jest udzielana wbrew zapisom Układu. Będzie kolejna afera międzynarodowa? Wątpię. Obawiam się za to kolejnych ustępstw USA w kwestii obecności wojsk USA we wschodniej części Europy. W 1938 roku Monachium też miało zapewnić pokój za wszelką cenę.
Kazachstan nie zejdzie szybko z pierwszych stron gazet. Tu nie chodzi tylko o walkę dwóch klanów /poprzedniego i obecnego prezydenta/ o władzę. Celem jest zwasalizowanie Kazachstanu przez Rosję.
Dzisiaj nie wiadomo jeszcze czy zajścia zostały sprowokowane przez Rosję, czy Rosja tylko skorzystała z okazji i realizuje kolejny etap porządkowania sytuacji na swych granicach?
Czy za najważniejszy uznać front gazowy związany z dopuszczeniem do eksploatacji NS2?
Czy większe szanse ma uruchomienie, a właściwie wznowienie, konfliktu z Ukrainą? Tym razem chodzi o utrwalenie obecności Rosji we wschodniej Ukrainie. Tylko czy na tym koniec? Chodzą słuchy że Rosja jest zainteresowana Odessą.
Dlatego zamieszki na granicy polsko-ukraińskiej są oceniane jako test sprawności NATO.
Rosja pod rządami Putina próbuje od lat wymusić, zwłaszcza na USA, że Europa w części stanowiącej wcześniej tzw. demoludy, należy do jej strefy wpływów. Zadanie to jest ułatwione przez dwuznaczną postawę Niemiec które starają się zapomnieć czym zakończyły się dla nich I i II wojna światowa.
Niemcy i Rosja starają się wypchnąć USA z Europy. Trzeba tą rozgrywkę traktować poważnie, bo USA dzisiaj są zaangażowane w rywalizację o światowy prymat z Chinami. Jeśli wierzyć analitykom, USA już tą rywalizację przegrały. To jest zła wiadomość dla nas bo oznacza że dalszy wzrost agresji ze strony Rosji nie spotka się ze zdecydowaną ripostą NATO.
Skoro o NATO mowa, to jako pewnik trzeba przyjąć, że nie dojdzie do zaangażowania wojsk w konflikt Rosja-Ukraina. Możliwe są zwiększone dostawy uzbrojenia. To może być wariant optymistyczny, bo nie wiadomo jakie będą ustalenia końcowe z rozmów Biden-Putin po rozmowach Rada NATO-Rosja
12 stycznia. Może być też tak że Putin oczekuje certyfikacji NS2 w zamian za odłożenie wojny na Ukrainie. Nie rezygnację.
Zdaniem wielu komentatorów Putin w tej grze ciągle rozdaje karty.

Na płaszczyźnie międzynarodowej Polska ma więcej problemów o konsekwencjach finansowych.
Dotyczą one starcia z KE i jej agendami. Najbliższy dotyczy rozstrzygnięcia sporu z Czechami o Turów. Powinno to nastąpić w lutym kiedy TS UE ogłosi wstępne stanowisko.
Szanse Polski oceniam jako mizerne, ale może się mylę. Zrobiono dużo żeby sprawę przegrać. Skrajną nieodpowiedzialnością popisał się nowy ambasador Polski w Pradze. Jeszcze się dobrze nie zadomowił a już pakuje walizki. https://www.rp.pl/dyplomacja/art19261161-ambasador-rp-w-pradze-skrytykowal-polskie-wladze-za-turow-zostanie-odwolany  
Jako problematyczne uważam zapowiedzi złożenia analogicznego pozwu wobec Niemiec o szkody wyrządzane mieszkańcom Gubina i okolic przez kopalnię węgla brunatnego w Jänschwalde https://www.rp.pl/dyplomacja/art19026261-polska-bedzie-badac-czy-czeska-kopalnia-w-niemczech-nie-oddzialuje-negatywnie-na-polske
Dlaczego tej sprawy nie ruszono wcześniej? Skąd ta nasza dotychczasowa wyrozumiałość dla niemieckich interesów?

Kolejny problem to wstrzymane pieniądze na KPO. Na ten temat już się wypowiadałem. Te pieniądze to żadna łaska ze strony KE. Mamy żyrować kredyt zaciągany przez KE dla wszystkich członków UE to należy nam się nasza część bez żadnych dodatkowych warunków. W przeciwnym razie trzeba się wycofać i szukać pomocy finansowej na własną rękę.

Groźny dla naszej przyszłości, nie tylko gospodarczej jest pomysł KE funkcjonujący pod hasłem fit for 55, Tu pole manewru mamy niewielkie, albo żadne. Ten pomysł musimy zbojkotować. Jego wdrożenie nie jest w naszym narodowym interesie. https://klimat.rp.pl/moim-zdaniem/art19114281-flisowska-pakiet-fit-for-55-to-nie-jest-dokument-ktory-mozna-zawetowac
Odnoszę wrażenie że jesteśmy w tej sprawie świadomie wprowadzani w błąd przez rząd MM.
Nie mamy technicznych możliwości zablokowania tego pomysłu. To wynika z linkowanego wyżej tekstu. Trzeba zadać pytanie jakie mamy szanse w starciu z KE? Kto realnie może być naszym sojusznikiem?

Coraz częściej trafiam na informacje o braku wymiernych efektów dotychczasowej polityki klimatycznej KE. Jest też inne spojrzenie na podłoże tej polityki. Autorzy pomysłu /KE/ doskonale zdają sobie sprawę ze swej utopii. Właściwy cel jest inny. Chodzi o utrzymanie a nawet zwiększenie dystansu między gospodarkami najbardziej rozwiniętymi, a tymi opóźnionymi w rozwoju. Dotyczy to głównie państw Europy Środkowo-wschodniej. Skala opóźnienia odgrywa mniejszą rolę.  
Punktem wyjścia jest powszechna dekarbonizacja i forsowanie OZE.
Hipokryzja KE pozwala zaliczyć do czystej energii gaz i energetykę jądrową bo tym dysponują Niemcy
i Francja.
Polska dała się wkręcić w bardzo kłopotliwą sytuację. Odnoszę wrażenie że kolejne rządy działają na zasadzie „po nas choćby potop”. Problemy które nawarstwiają się przekażą następcom. Nie sądzę żeby nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji zobowiązań pod którymi podpisywali się.
Na kogo wypadnie?  
Jakie to problemy?
Przede wszystkim narastające zadłużenie wewnętrzne i zewnętrzne. Gdzie jest ściana? Czy w ogóle jest?

Stan zdrowia społeczeństwa i jego konsekwencje.
Trwająca pandemia covid-19 ma różne oblicza. Jest wersja którą eksploatują bez litości media.
To liczba zarażeń/zakażeń/chorych, liczba zgonów oraz ozdrowieńców.
Te statystyki są niepełne, bo … Lista jest długa.
Zacznę od testów.
Po pierwsze testy są niemiarodajne. W użyciu są różne, a jeden z efektów jest taki http://dakowski.pl/who-jak-i-cdc-potwierdzaja-ze-test-rt-pcr-stosowany-do-uzasadnienia-kazdego-nakazu-politycznego-w-tym-lockdownow-dystansu-spolecznego-masek-ograniczania-zatrudnienia-zamykania-dzialalnosci-gos/
W porównaniu do innych państw UE testów wykonuje się niewiele. Specjalisci-lekarze uważają, że faktyczna liczba zakażeń jest nawet 3-krotnie zaniżona.
Kolejny problem to liczba zgonów. Eksponowana jest liczba zmarłych bezpośrednio z powodu covid-19 i chorób związanych. Mniej mówi się o zgonach chorych którzy nie doczekali się pomocy medycznej z powodu zamętu spowodowanego reorganizacją służby zdrowia z powodu pandemii. Dotyczy to zwłaszcza onkologii i kardiologii. Takie statystyki też istnieją. To są statystyki wstydu współczesnej cywilizacji.
Kolejny problem który nabiera rumieńców to ozdrowieńcy. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-coraz-wiecej-ozdrowiencow-wymaga-dalszego-leczenia,nId,5753113#crp_state=1
To jest problem do rozwiązywania przez lata.

Wobec tego co wyżej napisałem dziwi zachowanie opozycji. Ich interesuje tylko jedno, odsunięcie PiS od władzy. Po pytaniu co dalej? Zapada głucha cisza.
Z kręgów opozycji pada opinia, że nie jest w jej interesie przedterminowe przejęcie władzy. Politycznie im się to nie opłaca. Opłaca im się za to systematyczne mącenie. Cokolwiek robi rząd MM jest źle, albo za późno, albo za mało.
Postawa opozycji dawno przestała robić na mnie wrażenie. Dziwi jednak dlaczego mając w swoich szeregach tylu podobno mądrych ludzi nie potrafi w porę dostrzec niedoróbek w tworzonym prawie i skutecznie reagować. Wystarcza jej krytyka dla samej krytyki, a władzę podadzą jej na tacy.

Idę więc po chipsy.

27 listopada 2021

Quo vadis Covid-19?

Na obecnym etapie pandemii covid-19 trudno o jakieś konstruktywne wnioski.
W liczbach wygląda to tak https://www.worldometers.info/coronavirus/
Na skalę masową są stosowane szczepionki profilaktyczne, wątpliwości wzbudza ich skuteczność.
W użyciu są jedno dawkowe i dwu dawkowe. Okazuje się że dość szybko tracą swe właściwości i trzeba stosować dawki przypominające. Złośliwcy już wiedzą że te dawki przypominające zadomowią się u nas jak szczepionka przeciwko sezonowej grypie.
Trwa swego rodzaju wyścig z czasem. Pojawiają się kolejne fale pandemii, a jednocześnie poszczególne państwa starają się zaszczepić jak najwięcej swych obywateli. Trudno jednak uchwycić wzajemny związek między wyszczepieniem a bieżącą ilością zakażeń.
W samej Europie jest różny stopień wyszczepienia, jednak nic konkretnego stąd nie wynika.
Manipulując statystykami można dowieść wszystkiego.
Zaczyna się od tego że wskazuje się prymusa szczepień profilaktycznych. I co dalej?
Przez kilka miesięcy tego roku prymusem był Izrael. Zanotowano tam największy procent wyszczepienia społeczeństwa. W pierwszej fazie szczepiono tylko osoby dorosłe, powyżej 16 roku życia. Mniej się mówi że szczepiono tylko Izraelczyków, pomijając mieszkańców Autonomii Palestyńskiej /około 4 mln ludności/. W rezultacie osiągnięto sukces połowiczny.

Wirus mutuje i to dość szybko. Teraz w obiegu jest mutacja delta, a ostatnie dni przyniosły mutację omikron rodem z RPA. Kolejne mutacje są coraz bardziej agresywne i trudne w leczeniu. Nie ma też szczepionki uniwersalnej. Trzeba ją systematycznie doskonalić. Szczepionka na mutację omikron może pojawić się dopiero za jakieś trzy miesiące, a za dwa-trzy tygodnie będzie wiadomo jak reaguje omikron na dotychczas stosowane szczepionki.
Inną ciekawostką są fale pandemii. Po pierwszej fali przyszła druga, po niej trzecia, w Japonii szykują się do walki z szóstą. Jednocześnie optymiści twierdzą że pandemia wygaśnie w sposób samoistny na wiosnę 2022 roku. Komu wierzyć?

W pierwszych miesiącach pandemii powszechne było pytanie kiedy pojawi się szczepionka profilaktyczna? Kiedy zaczęto szczepić zaczął się cyrk kolejkowy /walka o miejsce w kolejce/.
Teraz nie ma chętnych do szczepienia się, a szczepionki zalegają w magazynach.
Szczepionka miała być antidotum, a tymczasem nie wiadomo co konkretnie daje?
Po pierwsze nie chroni przed zarażeniem. Zapewnia lżejszy przebieg choroby. Redukuje ilość przypadków śmiertelnych wśród chorych.
Zaszczepiony może dostać tzw. paszport covidowy. Ma on znaczenie dla podróżujących samolotami.
To tylko część prawdy, bo linie lotnicze wymagają ważnego testu covidowego. Paszportu może wymagać pracodawca, ale ten wymóg nie jest jeszcze w Polsce prawnie uregulowany.
Dalej chaos pogłębia się. W tzw. zamkniętej przestrzeni publicznej wszyscy muszą nosić maseczki ochronne. Dotyczy to komunikacji publicznej oraz przebywania we wszelkich publicznych pomieszczeniach zamkniętych. Pozostaje kwestia egzekwowania tego zalecenia.

Kolejne mutacje covid-19 atakują coraz młodszych. Początkowo mówiono że dzieci mogą przenosić wirusa ale same nie chorują. Dzisiaj dopuszcza się już szczepienie dzieci powyżej 5 roku życia.
W szpitalach są chore dzieci w wieku kilku tygodni.

Walka z pandemią przypomina pogoń za własnym ogonem.
W Europie jest znacznie ponad 1 milion /brak dokładnych danych, może być drugie tyle/ nielegalnych przybyszów z Azji i Afryki których stanu zdrowia epidemicznego nikt nie kontroluje.  

Z upływem czasu pada wiele mitów jakie towarzyszą trwającej pandemii.
Przechorowanie nie eliminuje ponownego zachorowania. W realu dość częste są takie przypadki.
Istotnym wątkiem są testy https://diag.pl/pacjent/koronawirus/rodzaje-testow-w-kierunku-covid-19/
a konkretnie ich wiarygodność.

Można dyskutować czy szum medialny wokół pandemii covid-19 jest adekwatny do publikowanych statystyk zakażeń i zgonów. Według statystyk WHO /27.11.2021/ na świecie odnotowano ponad
261 mln zakażeń i ponad 5,21 mln zgonów. W Polsce jest to odpowiednio 3,48 mln i 82,986 tys.
Pytanie na ile te dane odpowiadają stanowi faktycznemu?
Po pierwsze nie wszystkie państwa przekazują rzetelnie dane o przebiegu pandemii, a po drugie,
w pierwszych miesiącach pandemii zgony z powodu covid-19 łączono ze zgonami z powodu chorób innych, nazywanych związanymi. Większość zgonów dotyczyła osób starszych, schorowanych,
o małej odporności immunologicznej. Najwięcej zgonów miało miejsce w domach opieki. 
W Polsce statystyki były związane z refundacją leczenia przez NFZ. Za pacjenta z covid-19 była wyższa refundacja.
Szczepienia zmieniły ten obraz. Chorują coraz młodsi. Chorują również zaszczepieni. Poza tym covid-19 ma już czwartą mutację, a nazwa wyjściowa pozostaje bez zmian. Modyfikowana jest również szczepionka, czyli coś jest na rzeczy.
Zmienia się podejście do chorych którzy mają większe szanse na wyleczenie. Pojawiają się skuteczne leki na covid-19.
Tu też mamy ciekawą sytuację. Do leczenia dotychczas dopuszczono /EMA/ 2-3 leki. Kilka jest w trakcie dopuszczania.
Ciekawostką jest coś innego. Wielu lekarzy korzystając z własnego doświadczenia zawodowego leczy chorych na covid-19 lekami powszechnie znanymi od lat, ale przeznaczonymi do leczenia innych chorób. To nie tylko amantadyna.
Przy okazji można obserwować walki klanów profesorskich które ciągają takich lekarzy przed komisje etyki lekarskiej posuwając się nawet do groźby wykluczenia z zawodu lekarskiego.
Wystarczy przypomnieć sprawę dra Bodnara z Przemyśla.

Covid-19 jeszcze długo nie będzie tematem zamkniętym. Nie ma więc mowy o podsumowaniu czy wyciąganiu wniosków na przyszłość.
Po pierwsze nie wypracowano uniwersalnej profilaktyki. Zasadą jest „może pomoże”.
W wojskowości jest to znane jako rozpoznanie bojem.
W początkowej fazie pandemii nie znane były środki do walki z nią. Przykładem może być lekceważący stosunek do stosowania maseczek ochronnych. Dzisiaj ze środków ochronnych wycofano przyłbice i bandany.
Procedury postępowania w walce z covid-19 opracowywano „w marszu”.
Brakowało wszystkiego, włącznie z odpowiednią liczbą specjalistycznych łóżek szpitalnych i personelu medycznego przeszkolonego do leczenia chorych na covid-19. Remedium miały być respiratory które wymagają fachowej obsługi. Brak wykwalifikowanych operatorów /tak naprawdę doświadczonych anestezjologów/ powoduje że chory pod respiratorem ma małe /około 30%/ szanse na przeżycie. Tymczasem czytam coś takiego https://www.termedia.pl/koronawirus/Prof-Piotr-Kuna-Trzeba-robic-wszystko-aby-pacjenta-z-COVID-19-nie-podlaczac-do-respiratora,44136.html

Problemem są skuteczne metody przerwania łańcucha zakażeń.
Poza szczepieniami profilaktycznymi duże nadzieje wiązano z testami. Przykładem jest Słowacja gdzie testowano 100% dorosłej populacji. Jeszcze na początku lipca 2021 Słowacja była w UE stawiana jako przykład dla innych skutecznej walki z pandemią. https://www.pism.pl/publikacje/Slowacja_w_walce_z_pandemia_COVID19_i_jej_skutkami_dla_gospodarki
Przyszła jesień i sukces diabli wzięli. Skala zakażeń jest tak duża że rząd zdecydował o ponownym wprowadzeniu lockdownu, tym razem na dwa tygodnie https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/europa/news-lockdown-na-slowacji-dla-wszystkich-jest-decyzja-rzadu,nId,5665692#crp_state=1  Słowacja jest kolejnym krajem, po Austrii, gdzie wprowadzono całkowity lockdown.
Nie ma co owijać sprawy w bawełnę. Kolejny lockdown odbija się niekorzystnie na kondycji gospodarki słowackiej. To dotyczy całej Europy. Różna jest tylko skala ponoszonych strat.
Podkreślam że lockdown na Słowacji traktuje jednakowo osoby zaszczepione jak i niezaszczepione.
Zła informacja jest taka że na Słowacji zaszczepiło się 47,33 proc. mieszkańców, co odbiega od średniej europejskiej. Prymusi np. Holandia, mają ten wskaźnik powyżej 76% czyli przekroczyli próg odporności populacyjnej. W tejże Holandii stwierdzono ostatnio 23 709 nowych zakażeń. Wnioski?

Bardzo ciekawe obserwacje ze Szwajcarii przedstawia http://valser.szkolanawigatorow.pl/moj-ostatni-tekst-na-rok-2021
Czy nas też to czeka?

Próba podsumowania skutków dotychczasowego przebiegu pandemii sprowadza się do tego że jej prawdziwe cele są ukryte.
Groźna w skutkach nie jest liczba zakażeń i zgonów. Groźne są lockdowny. Mało rozpoznane są skutki przechorowania covid-19. Nie każdy ozdrowieniec wychodzi z choroby obronną ręką.

Tematem samym w sobie są skutki gospodarcze. Te już odczuwalne i przewidywane w perspektywie najbliższych lat.

Coraz częściej mówi się o skutkach społecznych.
Ten wątek trzeba rozpatrywać w kilku płaszczyznach.
Na czoło wysuwa się sfera zdrowia fizycznego i psychicznego. Rzucenie wszystkich sił i środków na walkę ze skutkami covid-19 powoduje zmniejszenie dbałości o chorych na inne choroby i schorzenia przewlekłe. Opozycja w Polsce zwraca uwagę na znaczny wzrost zgonów z powodów innych niż covid-19. Tego faktu nie da się ukryć. Cmentarze nie kłamią.

Innym problemem jest stan zdrowia psychicznego społeczeństwa, zwłaszcza jego młodszej części. Dlatego dzisiaj rząd stara się ograniczać do niezbędnego minimum naukę zdalną.
Gorzej jest z dorosłymi. Tu mamy wszystko czego dusza zapragnie. Tylko, czy tego akurat pragniemy?
Bo „na stole” są problemy z pracą /realna groźba bezrobocia/, szeroki repertuar używek, problemy rodzinne, wzrost kosztów utrzymania spowodowany wzrostem cen paliw, energii elektrycznej i postępującą inflacją.

Poza tym każdy w swoim otoczeniu widzi co się święci.

23 września 2021

Powtarza się ferment wokół służby zdrowia.

On właściwie trwa nieustannie.
Jeśli przyjrzeć się jak działa służba zdrowia na świecie to okazuje się że nie ma dobrych rozwiązań.
Nie sprawdza się żaden model, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, a taka sytuacja ma miejsce w pandemii koronawirusa. Trzeba więc poszukiwać rozwiązań optymalnych.
To nie jest sprawa tylko pieniędzy.
W Polsce trzeba to rozpatrywać w kilku płaszczyznach.
Pieniądze są ważne, ale na nich problem się nie kończy.
Demontaż służby zdrowia po 1989 roku trwał kilka lat. Jeśli opozycja mówi że wszystkiemu winien jest PiS to zalecam długotrwałe zażywanie środków wzmacniających pamięć.
Nie podejmuję się powiedzieć co było prapoczątkiem problemów służby zdrowia.
Zarobki w służbie zdrowia zawsze były niskie. Ale w PRL wszyscy wiedzieli, że każdy pracownik od którego zależała skuteczność leczenia miał kieszeń.
Przez lata mało inwestowano w infrastrukturę /budynki i aparatura medyczna/ .
Ograniczano liczbę miejsc na uczelniach medycznych /mieliśmy nadwyżki/. Jeszcze gorzej było ze szkolnictwem średnim, a później dodatkowo zwiększono wymagania dla personelu pomocniczego /wymagane studia wyższe dla dyplomowanych pielęgniarek/. Takie są trendy w światowej służbie zdrowia.
Po wejściu Polski do UE doszedł exodus lekarzy i personelu pomocniczego do lepiej płatnej pracy w wielu krajach UE. To jest drenaż naszego rynku pracy.
Wykształcenie medyka jest długotrwałe i kosztowne. Wyjeżdżający na saksy nie miał obowiązku zwrotu kosztów studiów. To dziwne, bo za PRL kończący studia wojskowe podpisywał cyrograf zobowiązujący do pozostania w służbie zawodowej 6-12 lat /zależnie od ukończonej szkoły/.
Teraz nadrabia się zaległości, ale ludzie nie chcą i nie mogą czekać. Zresztą każdy inaczej widzi efektywność wykorzystania pieniędzy wpompowywanych w służbę zdrowia.
W mojej ocenie jest tu za duża skala marnotrawstwa.
Po pierwsze jest za dużo pośredników którzy przejadają pieniądze podatników.
Jest wadliwa organizacja całej służby zdrowia, zwłaszcza lecznictwa szpitalnego. Przede wszystkim jest zbyt zawężona specjalizacja w leczeniu chorych. Zapomina się o potrzebie kompleksowego leczenia chorego.
Podział między administrację centralną, samorządy i lecznictwo prywatne również rozmywa odpowiedzialność i obniża efektywność leczenia.
Tego nikt nie ma odwagi ruszyć, a samym gadaniem nic się nie załatwi.
Nic nie da również obecny strajk. To są tylko igrzyska dla zaistnienia na scenie politycznej.
Znowu kilka osób się wylansuje i wejdzie do Sejmu lub Senatu w najbliższych wyborach. To już było.
Dzisiaj reforma służby zdrowia to improwizacja w której poszczególne grupy interesów chcą jak najwięcej wydrzeć dla siebie. Najmniej zyska na tym pacjent.
Co jest najistotniejsze nie słychać żeby podejmowano jakiekolwiek kroki w kierunku zbudowania służby zdrowia opartej na racjonalnych przesłankach. Ciągle jesteśmy na etapie gaszenia pożarów bądź likwidacji kolejnych ognisk zapalnych.
Z tej mąki chleba nie będzie.

W uzupełnieniu odniosę się do jeszcze jednego problemu który jest dyskretnie wyciszany.
Dotyczy pogranicza przemysłu farmaceutycznego i świata lekarskiego. Dzisiaj widać to szczególnie podczas pandemii koronawirusa.
Choroba to jedno, a jej leczenie to drugie. Coraz mniej miejsca na działalność charytatywną.
Na leczeniu trzeba zarobić i nie zapominać o zyskach z profilaktyki.
Służbie zdrowia raczej nie zależy kto płaci za leczenie, budżet czy pacjent. Najlepiej jeśli płaci jeden i drugi.
Historię leczenia chorych na koronawirusa znamy bo to sprawa jeszcze nie zamknięta.
Chętnych do zarobku przy takiej okazji było i jest wielu, ale nie wszyscy mieli „dojścia”.
Kiedyś może usłyszymy jakie fortuny powstały dzięki koronawirusowi. W Polsce również.
Towarem były maseczki, płyny dezynfekcyjne, ubrania ochronne, specjalne łóżka szpitalne, respiratory i wiele innych akcesoriów.
Mało się mówiło o leczeniu, bo nie wiadomo było jak i czym?
Znaleźli się odważni lekarze którzy zdecydowali się rzucić na szalę swój autorytet i zmierzyć z chorobą.
Chwała im za to. Jednak nie zapominajmy o zawistnikach. Tych nigdy nie brakuje w żadnym środowisku.
Eksperymentatorzy starali się ratować chorych, a zawistnicy „kablowali”.
Wynik nierozstrzygnięty, bo mamy z jednej strony wdzięczność wyleczonych chorych i ich rodzin, a z drugiej pryncypialne decyzje Izb Lekarskich i nadętych autorytetów profesorskich którzy nie wahają się grozić niepokornym nawet pozbawieniem prawa wykonywania zawodu.
Oportuniści poddali się. Wiedząc że można skutecznie leczyć nie kiwną palcem w bucie gdy trzeba wyjść poza ustalone procedury. A co z etyką lekarską? Z przysięgą Hipokratesa?
Rozgrzeszeniem dla oportunistów jest brak leku adresowanego na covid-19. Nie ma dla nich znaczenia że są leki na inne schorzenia, skuteczne również w leczeniu covid-19. Leki stosowane właśnie przez eksperymentatorów.
O pomstę do nieba woła administracyjne ograniczanie dostępu do leków skutecznych w leczeniu covid-19. To nie tylko amantadyna. Takich leków są dziesiątki a może i setki. Mamy jednak do czynienia z presją lobby farmaceutycznego. Te leki pozbawiają ich krociowych zysków.
Prace nad szczepionką i lekami adresowanymi na covid-19 gwarantują wsparcie finansowe z budżetu centralnego. Presja czasu powoduje, że producent jest prawnie zwolniony z wszelkich skutków wynikających z NOP. To jest ewenement w skali światowej zwłaszcza jeśli mamy świadomość skali tych NOPów.
Zadziwień jest więcej. Nie jestem fachowcem z branży mogę więc tylko sygnalizować swoje wątpliwości. To mi wolno. Jeszcze.

Wiadomość z dzisiejszego dnia jest taka, że pandemia skończy się w połowie 2022 roku /przedstawiciel Moderny/. Nie jestem zgryźliwy, ale taka informacja była dostępna na początku pandemii, czyli na przełomie zima/wiosna 2020.

13 września 2021

Na kogo wypadnie …

Żonglowanie statystykami trwa w najlepsze. Zwłaszcza jeśli przy ich pomocy można sobie poprawić samopoczucie, albo sugerować innym jak jest dobrze.
Jak to się ma do rzeczywistości? Nijak.
Z jednej strony, do kolejnych wyborów jeszcze trochę, a z drugiej mogą zostać przyspieszone.
Tymczasem tzw. sondaże uparcie pokazują to samo /z niewielkimi odchyłkami/.
Koalicja rządząca uparcie wali głową w „szklany sufit”, a opozycja której ulubionym zajęciem jest kontestowanie lub sabotowanie poczynań ekipy rządzącej, ciągle oscyluje wokół stałego wyniku, nieco ponad 20% poparcia ankietowanych.
Jakie są właściwe wyniki nie wiadomo, bo te nie są publikowane. Znają je tylko zleceniodawcy badań.
W wynikach badań dostrzegam dwie ciekawostki. Jedna dotyczy wyników formacji Hołowni. Szymek regularnie pieprzy trzy po trzy, para szesnaście i na tym zyskuje teraz ponad 10% poparcia ankietowanych, a miewał już w okolicach 20%. Żadnego programu i to działa. On ma tylko siać zamęt.
Czy ludzie są w swej masie rzeczywiście tacy głupi czy tylko bezrefleksyjni?
Z drugiej strony obserwuję regularne składanie do politycznej trumny PSLu. Tymczasem w realnych wyborach PSL zawsze przewala się przez próg wyborczy i często jest tym przysłowiowym języczkiem u wagi dla zwycięskiej partii która nie jest w stanie utworzyć samodzielnie rządu większościowego.
Sondaże swoją drogą, a realne wybory swoją.

Rządzący starają się robić wrażenie, że chcą uchylić nieba wyborcom. Potrzebowskich jest jednak zbyt wielu, a na dokładkę trwa tu nieustający konflikt interesów. Dla wszystkich nie starcza, a jeśli się komuś dosypuje to wiadomo, że innym trzeba ująć. Mniej jest takich którzy oczekują racjonalnego podziału dóbr.
Ten schemat powtarza się od lat i nikt nie potrafi tego ogarnąć. Zmienił się jednak ogląd sytuacji. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że wymiana ekipy rządzącej może być dla nich jedynie zmianą na gorsze. Dlatego bieżąca polityka wewnętrzna koncentruje się dla jednych na utrzymaniu status quo, a dla drugich na próbie utargowania dodatkowych profitów.
Dzisiaj to wszystko rozgrywa się na tle walki z covid-19.
Trudność, dla rządzących, polega na tym, że pandemia nam spowszedniała. Przestaliśmy się jej bać, co widać po zaniku zainteresowania szczepieniami profilaktycznymi.
Nie wiemy co nas czeka z nastaniem jesieni. Samo straszenie nas tzw. czwartą falą już nie starcza. Szczepienia też nie dają jednoznacznych wniosków. Więcej tu myślenia życzeniowego.
Nie popieram agresywnych akcji antyszczepionkowców, ale jestem również przeciwny reakcjom tzw. autorytetów ze świata medycyny którzy domagają się kar, z pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu włącznie, dla lekarzy którzy kwestionują wiele z dotychczasowych metod zwalczania pandemii.

Na to nakłada się polityka na poziomie UE.
Ponad rok temu KE uznała, że pandemia narobiła nieodwracalnych szkód w gospodarce i trzeba to poszczególnym państwom chociaż w części zrekompensować. Opracowano fundusz pomocowy i określono zasady jego stosowania. Wydawało się że dalej powinno być już z górki.
Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Zapomniano o zasadzie: dajcie mi władzę to was usadzę. Kombinatorzy unijni, wróć komisarze unijni, zaczęli pisać własne warunki dystrybucji pomocy finansowej. Wynika z nich że niektóre państwa zobaczą przyznane pieniądze jak własne ucho, chyba że się ukorzą. Hamulcem ma być kryterium praworządności. To takie rozciągliwe kryterium pozwalające grać na nerwach tym którzy uważają, że zapisy Traktatu unijnego trzeba traktować serio. To podejście komisarzy wywołało falę oburzenia wśród znacznej części państw członkowskich UE które widzą nadużywanie uprawnień wbrew zapisom traktatowym. Optymiści widzą szansę na ukrócenie ich samowoli. W końcu co za dużo to nie zdrowo.
Mnie ciekawi jak ostatecznie zachowa się rząd MM. Na dzisiaj obowiązuje wersja że nie oddamy ani guzika.

Niestety, koniec kanikuły oznacza początek dorocznych awantur ulicznych. Wraca moda na miasteczka namiotowe w Alejach Ujazdowskich. Trwający od lat konflikt między kolejnym ministrem zdrowia a szeroko pojętym personelem medycznym.
W służbie zdrowia nie ma takich pieniędzy które by nie przepadły tam niczym w kosmosie. Nikt nie ma pomysłu jak przeciąć ten węzeł gordyjski.
Nieszczęście polega na tym, że kolejka do protestów nie kończy się na służbie zdrowia.
Tymczasem na wschodniej granicy cisza przed burzą? Czy tylko wzajemne stroszenie piórek?
Kto kogo bardziej wystraszy?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...