Pieniądze, zwłaszcza duże, lubią ciszę.
W dzisiejszych
czasach ile by ich Polska nie miała, zawsze będzie za mało.
Powodem są chociażby gigantyczne wydatki na wojsko,
na zakupy
uzbrojenia. Wielu zdążyło zauważyć że wolność i suwerenność
nie ma ceny.
Zakupy nie są jednorazowe, są rozłożone na lata,
ale kwoty nie są wyjmowane z bankomatu. Przeważająca część tych
wydatków nie jest ujęta w budżecie na ten rok, ani na lata
następne. Musimy zaciągać pożyczki i kredyty, przy tym obsługa
bankowa tych kredytów i pożyczek też kosztuje i nie są to kwoty
symboliczne. Na darowizny nie możemy liczyć bo nie ma darmowych
obiadów. Wszystko robimy z myślą że trzeba to będzie spłacać.
Innego wyjścia nie ma. Nadrabianie zaległości kosztuje, a
armie buduje się latami.
Inne zasady obowiązują przy zakupach
we własnym przemyśle zbrojeniowym, a inne przy imporcie. W imporcie
obowiązują jeszcze bardziej złożone zasady.
W czasach
pokojowych to producenci zabiegają o klienta.
Teraz są
niespokojne czasy i jest koniunktura na zakupy uzbrojenia. Nie
przekłada się to wprost na zdolności produkcyjne. Tych nie można
zwiększyć z dnia na dzień. Wydłużają się kolejki oczekujących
na swój towar, a ponadto jest okazja na podnoszenie cen.
W
korzystnej sytuacji są tzw. stali klienci oraz kupujący duże
ilości sprzętu. Możliwe są transakcje wiązane, czyli tzw.
offset. https://pl.wikipedia.org/wiki/Offset_(handel_zagraniczny)
Jeżeli zakupy są przemyślane można koszty własne
minimalizować poprzez uzyskanie zgody na szkolenie obsług, własny
serwis, remonty, produkcję części i podzespołów do zakupionego
urządzenia. Może to być też produkcja amunicji itd.
Taką
transakcją jest umowa z Koreą Południową. Prawdopodobną
korzyścią Korei Płd. jest wejście na rynek europejski.
Jeżeli
w grę wchodzi nie tylko biznes możliwe są zakupy kredytowane prze
państwo sprzedające.
Z taką sytuacją mamy ostatnio do
czynienia w umowach z USA które od lat praktykują ten model w
ramach programu FMF
https://www.pap.pl/aktualnosci/usa-udzielily-polsce-pozyczki-o-wartosci-2-miliardow-dolarow-na-wsparcie-modernizacji-0
Wśród członków NATO próbuje się wprowadzić zasadę, że
każde państwo przeznaczy co roku minimum 2% budżetu na zbrojenia.
Są państwa, wśród nich Polska, które wydają więcej.
Niestety
są i tacy dla których te 2% to za dużo. Uważają że są sprawy
dla nich ważniejsze.
Do tej grupy należą Niemcy. Jest to o
tyle ciekawe, że Niemcy dążą do utworzenia europejskich sił
zbrojnych jako alternatywy dla NATO. Oczywiście w tych siłach
wiodącą rolę odgrywałyby Niemcy. Pomysł nie jest nowy. Już lata
temu był pomysł utworzenia UZE
https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zachodnioeuropejska
którą ostatecznie rozwiązano w 2010 roku. Wyobrażenie o
skuteczności i realności takich sił daje zaangażowanie Niemiec w
pomoc militarną walczącej Ukrainie. Niemcy w tym roku przeznaczają
na zbrojenia 1,57% budżetu. Armia liczy łącznie nieco ponad 180
tysięcy żołnierzy.
Kwotowo jest to sporo. Gorzej z jakością
sprzętu.
Na ćwiczeniach, w warunkach pokojowych może to
wyglądać zadowalająco. Niestety, wojna ma swoje prawa. Niemiecki
sprzęt przekazywany Ukrainie pozostawia wiele do życzenia.
Chodzi
o jego przydatność na froncie.
Faktem jest że Niemcy nie
przekazują swego najlepszego, ale robią sobie złą reklamę.
Nieoczekiwanie zaczyna się mówić o problemach wojsk rosyjskich
które odczuwają trudności nie tylko z powodu ponoszonych strat,
ale również ograniczonych możliwości korzystania z tego co
jeszcze mają. Takim problemem, po miesiącach walk, stał się
sprzęt artyleryjski, ściślej lufy dział które z zasady mają
określoną żywotność. Poza skrajnym przypadkiem /rozerwanie lufy
przy wystrzale/ następuje zmiana kalibru co powoduje pogorszenie
skuteczności strzału.
Jeszcze niedawno problemem był brak
amunicji, a teraz doszło zużycie luf.
Problem będzie narastał
bo produkcja nowych jest minimalna w stosunku do potrzeb.
https://dorzeczy.pl/opinie/487443/ekspert-opisal-powazny-problem-rosji-z-lufami-do-haubic.html
Widać że problemy logistyczne kumulują się po obydwu
stronach frontu. Co z tego wyniknie? Trudno przewidywać. FR napotyka
poważne trudności ponieważ sojusznicy odmawiają wsparcia. Z kolei
Ukraina ma teoretyczne szanse na pomoc z zewnątrz, ale realia są
gorsze.
Pomoc jest, ale za mała w stosunku nie tylko do
oczekiwań ale i potrzeb pola walki.
Rozwiązań zastępczych
jeszcze nie wymyślono.
Za tym wszystkim kryją się pieniądze.
A gdzie miejsce na rozsądek?
Dzisiaj decyduje urażona ambicja.
Wojna trwa i kiedyś się skończy. Wówczas przyjdzie czas na
wyciąganie wniosków.
Pierwsze już są i spędzają sen z
powiek sztabom wojskowym i politykom.
Zaczyna się wojna robotów.
Czym to się skończy? Dawno temu słyszałem opinię że po
zakończeniu III wojny światowej wrócimy do epoki kamienia
łupanego.
Nie można zapominać że problemy finansowe dotyczą
również Ukrainy. Niszczenie infrastruktury Ukrainy dotyczy także
przemysłu zbrojeniowego. Mimo tego kontynuowana jest produkcja, a
także dowiadujemy się o nowych rodzajach uzbrojenia wprowadzanych
do walki. Zmartwieniem jest skala tej produkcji.
Poza tym Ukraina
próbuje nawiązać współpracę z producentami z innych państw jej
sprzyjających. Pojawiła się taka informacja Zełenski
rozmawia z Zachodem o przyszłości Ukrainy. Bez udziału Polski
(msn.com) Wynika z niej że Zełenski kontynuuje bojkot Polski.
Według mnie nie jest to dziwne, ale zwyczajnie głupie.
Ostateczna
ocena zależy od motywacji tych zachowań. Uznali że z Polski więcej
nie wycisną?
Zapominają że szanse na zwycięskie zakończenie wojny są znikome.
FR przygotowuje się do wojny wieloletniej, a kontynuowanie jej przez
Ukrainę możliwe jest wyłącznie przy aktywnej pomocy Polski. NATO
i KE wszystkiego na nas nie wymuszą.
Coraz częściej widać że
kolejne ruchy na Ukrainie są wymuszane przez USA którym nie w smak
jest marnowanie udzielanej pomocy materialnej i finansowej. Nie
wszystko odbywa się w świetle jupiterów.
Wydaje mi się że na
realną ocenę trzeba poczekać przynajmniej do naszych wyborów
parlamentarnych. Może wówczas zostaną odkryte karty.