Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sąsiedzi Polski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sąsiedzi Polski. Pokaż wszystkie posty

14 kwietnia 2023

Sąsiedzi. Gdzie wróg, a gdzie przyjaciel?

W ramach zmiany tematu zajmę się ostatnim wpisem Ewarysta.
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/przemyt-plus
Temat jest ciekawy i co charakterystyczne, przez media dyskretnie dołowany.
Pytanie otwarte, w mojej ocenie, brzmi: czy relacje Polski z Ukrainą są wynikiem ewolucji stanowisk stron, czy wykonujemy tylko polecenia dyrygenta zza Wielkiej Wody?
Śmiem twierdzić że, jako społeczeństwo, o gospodarce Ukrainy mamy wiedzę szczątkową, a o historii raczej wybiórczą.
Uważam to za poważne niedopatrzenie z naszej strony.
I nie chodzi tylko o gospodarkę czasu wojny.
Minione prawie 30 lat zrobiły swoje. Przesunąłbym granicę czasową znacznie dalej.
Ile jest teraz Ukrainy w Ukrainie?
Z jednej strony agresja Rosji która uważa że wszystko co graniczy bezpośrednio z FR jest ich, albo od nich zależne. Ten schemat sprawdzał się od stuleci.
Z drugiej wszechogarniająca korupcja która zżera Ukrainę od lat i jest spadkiem po latach obecności wewnątrz Kraju Rad.
W kwestii oceny skali korupcji byłbym powściągliwy, bo jest to jednak zjawisko światowe, a nie lokalne.
Uczciwie mówiąc Ukraina nie miała swojego Balcerowicza, ale oddawanie majątku narodowego w ręce dawnej nomenklatury partyjnej i kapitału obcego opanowali nie gorzej niż to miało miejsce w Polsce.
Zasadnicze pytanie: kto dopuścił do wyprzedaży gruntów rolnych na taką skalę? Od tego nie ma odwrotu. Regulacje prawne wprowadzono zbyt późno.
Pytań jest znacznie więcej. Przykładowo, mam pytanie czy i czego nauczyli się Ukraińcy przez trwającą ponad rok wojnę? Jak na trwającą wojnę patrzą ukraińscy politycy?
Dużo już na ten temat napisano i powiedziano.
Zdana wyłącznie na własne siły Ukraina szybko zniknęłaby z mapy politycznej świata. Tak naprawdę uratowała ich zachłanność Rosji. Politycy ukraińscy i naród uświadomili sobie kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Przeraża jednak cena jaką płacą za taką wiedzę.

Przebudowa wymaga zmian w psychice i mentalności społeczeństwa, a to wymaga czasu, na poziomie co najmniej pokolenia.
Ukraina to duży powierzchniowo kraj i przez to zróżnicowany kulturowo.
Zachodnia Ukraina miała historycznie większe związki z Polską. Natomiast wschodnia Ukraina przynajmniej dla mnie jest wielką niewiadomą.
Po ponad rok trwającej wojnie jedno uległo zasadniczej zmianie. Nie ma mowy o przyjaznych relacjach z Federacją Rosyjską. Nie tylko dzisiaj ale na lata całe. Pytanie trzeba rozwinąć. Jak silna będzie po stronie ukraińskiej chęć odegrania się na Rosji i Rosjanach?
Ukrainie potrzebna jest stabilność gospodarcza, militarna i polityczna.
Póki trwa wojna to tylko pobożne życzenia. Są podejmowane próby uporządkowania wzajemnych powiązań z Polską, ale jest tu zasadnicze ale. Czy polityka zbliżenia z Polską będzie kontynuowana przez następców prezydenta Zełenskiego?
Innych, znaczących sojuszników na swych granicach Ukraina nie ma. Sojusz z Polską byłby obustronnie korzystny. Nie można go budować za wszelką cenę.
Ukraina o własnych siłach nie będzie w stanie się odbudować. To oczywista oczywistość.
Trwają międzynarodowe rozmowy na temat pomocy w odbudowie. Przypuszczalnie będzie to pomoc firmowana przez KE, USA, Wlk. Brytanię i być może pojedyncze kraje np. Japonię.
Biorąc pod uwagę ukraińskie realia /nagminna korupcja/ musi być organizacja nadzorująca wydatkowanie tych funduszy.
Dzisiaj można podjąć próbę specyfikacji zadań które trzeba zrealizować w ramach programu odbudowy.
Kolejności raczej nie da się ustalić bo wiele prac musi być wykonywana równolegle.
Jak to widzę?
Zadanie na lata to rozminowanie terenów objętych walkami. Usunięcie min, niewypałów i niewybuchów może trwać nawet 10 lat. Takie opinie pojawiają się w mediach.
Trzeba dokonać inwentaryzacji wszelkiej infrastruktury dla oceny jej stanu i skali napraw, remontów i odbudowy.
Trzeba przywrócić funkcjonowanie wszystkich poziomów szkolnictwa.
Tu jest kilka spraw wzajemnie powiązanych.
To zniszczone budynki szkolne, zniszczone wyposażenie szkół i co niezmiernie istotne, ustalenie liczby zdolnych do wykonywania zawodu nauczyciela.
A co z rolnictwem, przemysłem i handlem?
Poważne pytanie dotyczy skali powrotów uchodźców. Ilu z nich zechce wrócić?
Trochę inne pytanie: jeśli ruszą poważne rozmowy na temat przyjęcia Ukrainy do UE to wiadomo, że ta UE zacznie stawiać warunki zaporowe. Co wówczas zrobi Ukraina? Podporządkuje się, czy zrezygnuje?
Odpowiedź jest z wielu względów trudna bo UE też musi się zreformować. Czy zechce?
Dowiodła tego pandemia covid-19.  Chodzi o udrożnienie łańcuchów dostaw, a także powrót do Europy niektórych gałęzi produkcji.
Zwracam uwagę że w tym opisie pominąłem zaszłości historyczne dotyczące zwłaszcza okresu II wojny światowej. Tu nie może być mowy o żadnej „grubej kresce”. W relacjach między Polską a Ukrainą musi być miejsce dla prawdy historycznej. Opory po stronie ukraińskiej są w dalszym ciągu, a po polskiej stronie nie ma chęci i powodów do ustępstw, może z wyłączeniem części polityków.
Nie może być zgody na relatywizację ludobójstwa Polaków, co pojawia się w wypowiedziach po stronie ukraińskiej.
Jakie są więc szanse na konsensus? Kto ustąpi? Są chętni?
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej sprawie. Wśród obecnych na blogach jestem jednym z tych którzy na żywo interesowali się wojną na Bałkanach która doprowadziła do rozpadu Jugosławii. To nie prehistoria.
To było „zaledwie” ponad 30 lat temu https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozpad_Jugos%C5%82awii
Warto sobie przypomnieć jak reagowała Europa i świat na to co się działo wówczas. Przez te lata nie wszystkie problemy udało się rozwiązać, a konflikty wyciszyć. Przed Ukrainą długa droga.

23 lutego 2023

Zamiast podsumowania wizyty prezydenta USA

Zanim to nastąpi parę słów nie powiem że dla otrzeźwienia.
Jestem wyznawcą zasady że polityk mówi prawdę gdy się pomyli. Inaczej mówiąc ważna jest szczerość intencji.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego jak nas traktują w świecie.
Kto naszym przyjacielem, a kto wrogiem, a kto traktuje nas wyłącznie instrumentalnie.
Zacznę jednak od naszych luminarzy.
Co powiedzieć o urzędującym premierze który wysyła swoje dzieci do chederu /mówił o tym w jednym z wywiadów/, a sam przykładnie w pierwszym rzędzie występuje na uroczystościach kościelnych.
Z przekonania czy służbowo?
I tak jest znaczna poprawa, bo w minionych latach mieliśmy członków rządu z podwójnymi paszportami.
Wrócę jednak do pytania postawionego na początku. Kto nam przyjacielem a kto wrogiem i dlaczego?

Wypada odwołać się do przeszłości sprzed wieków. Wydawało się że mamy to za sobą, zwłaszcza po zakończonej II wojnie światowej. Jednak nasi dzisiejsi sąsiedzi preferują układy sięgające czasów rozbiorowych. Czechy, Słowacja, Węgry, to pozostałość Austro - Węgier.
W mojej ocenie to oportuniści czystej wody. Dyplomaci mówią że to pragmatyzm.
Najmniej powodów do narzekania mamy na Węgrów. W sytuacjach krytycznych zawsze pomagali na miarę swoich możliwości. Zwłaszcza gdy inni się na nas wypinali.
Przyjaźń dobrosąsiedzka ze Słowacją i Czechami, poza oficjalną na poziomie rządów, istnieje na poziomie lokalnym i to nie w całej rozciągłości. Najlepiej przekonać się o tym w rozmowach z mieszkańcami rejonów przygranicznych.

Dobrym przykładem jest Słowacja.
Słowacy do dzisiaj uważają że cały Spisz i Orawa jest ich.
W dawnych latach miałem okazje uczestniczyć w spotkaniu ze Stanisławem Marusarzem.
Opowiadał, jako kurier tatrzański, o swoich „kontaktach” z hlinkowcami. Tylko swojej sprawności fizycznej i szczęściu zawdzięczał życie.
Do niechlubnej historii Słowacji trzeba zaliczyć że we wrześniu 1939 roku stali się trzecim agresorem Polski.
W czasie wojny Słowacy najpierw podjęli współpracę z III Rzeszą,
Pod koniec wojny w sierpniu 1944 roku na Słowacji wybuchło powstanie narodowe, krwawo stłumione przez Niemców.
Słowacy szybko ustalili skąd wieje wiatr historii i w rezultacie nie ponieśli większej kary, podobnie jak Węgry, za kolaborację z III Rzeszą Niemiecką. Nie dotyczyło to ks. Tiso https://pl.wikipedia.org/wiki/Jozef_Tiso
W laurce wystawionej temu panu https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%A1n_%C4%8Carnogursk%C3%BD zapomniano napisać że na początku III RP przyjeżdżał do Polski, bez zaproszenia, agitować za przynależnością Spisza i Oraw w całości do Słowacji.

Wspominam o tym wyrywkowo bo państwa małe i słabe, w sposób naturalny są chorobliwie ambitne na punkcie swego samostanowienia. Dopiero kiedy ta narracja zaczyna im się rwać niczym stare gacie, starają się szukać współpracy z silniejszymi. Tu zwracam szczególną uwagę na afronty czynione mniejszościom narodowym zamieszkującym takie państwa. To dotyczy mniejszości polskiej zamieszkującej wszystkie państwa graniczące obecnie z Polską.
Dzisiaj Słowacja uspokoiła się, zajęta bardziej wewnętrznymi sprawami gospodarczymi, wynikającymi ze skutków trwającej za miedzą wojny na Ukrainie.

Ciekawym przypadkiem są Czechy. Wykorzystują każdą okazję żeby nam obsikiwać nogawki.
Zatargi z Polską zaczęli o Zaolzie zaraz na początku II RP. https://www.bryk.pl/wypracowania/historia/xx-wiek/19812-polska-po-i-wojnie-swiatowej-ustalanie-granic.html  Komisje międzynarodowe arbitralnie ustaliły granice ze szkodą dla interesów Polski. Wcześniej były ustalenia o wyznaczeniu granicy w oparciu o kryterium etniczne.
Kiedy Polska upomniała się o swoje w 1938 roku oskarżyli nas o udział w rozbiorze ich państwa.
Sprawa wróciła po zakończeniu II wojny światowej. Wówczas ZSRR zagroził, że stracimy Szczecin.
Dbający niezmiernie o własne środowisko naturalne Czesi zatruwają /zanieczyszczenia przemysłowe/
od lat polskie lasy w Górach Izerskich /to zasługa Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego/. Powód jest prosty. Częsty południowy wiatr spychający zanieczyszczenia na północ, czyli do … Polski. https://www.tygodnikprzeglad.pl/dymy-na-polska-strone/
Problemów transgranicznych z Czechami mamy więcej. Niektóre mamy na własne życzenie jako skutek braku odpowiedzialności urzędniczej po stronie rządu polskiego. Najbardziej znana sprawa dotyczy skutków istnienia kopalni węgla brunatnego w tzw. worku turoszowskim.
Dość późno media przyniosły informacje że za tym kryją się partykularne interesy Niemiec.
Smaczku sprawie dodaje to że właścicielem kopalń, po stronie niemieckiej był i jest nadal były premier Czech Babisz, a to pośrednio świadczy że do awantury doprowadzono w imię prywaty. Zmiana władzy w Czechach /prezydent i premier/ daje szansę na częściową przynajmniej normalizację sytuacji.  
Wypada przypomnieć że należymy do UE, NATO, Grupy Wyszehradzkiej, a także B-9.
Powinniśmy ze sobą współpracować. Oczywiście. Tylko co to za współpraca jeśli nie można, zgodnie z harmonogramami, realizować wspólnych inwestycji infrastrukturalnych?  Przykłady? Proszę bardzo.
Budowana jest droga S3, od Szczecina do przejścia granicznego w Lubawce. Po stronie czeskiej ma być skojarzona z autostradą D11 /w budowie/ https://www.rynekinfrastruktury.pl/mobile/s3-dojedzie-do-granicy-kilka-lat-przed-czeska-d11-78082.html Zakończenie budowy po polskiej stronie będzie tylko połowicznym sukcesem, bo po czeskiej stronie jeszcze kilka lat będziemy podróżowali starymi drogami. Stratni będą głównie Czesi, bo zwiększony ruch transportowy będzie szybciej niszczył im drogi.
Niewiele lepiej układa się współpraca ze Słowacją. Takim wspólnym projektem jest budowa  drogi S19 która stanowi część poważniejszej inwestycji infrastrukturalnej znanej jako via Carpatia.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Via_Carpatia
Jest to zadanie złożone, bo docelowo ma łączyć Kłajpedę z Salonikami. Na odcinku polskim trasa ma przebiegać od przejścia granicznego w Budzisku /Litwa/ do przejścia granicznego na Słowację w Barwinku
Trasa przebiega częściowo po drogach już istniejących, które są modernizowane do standardów autostrady lub drogi ekspresowej. Inwestycje tego rodzaju są współfinansowane z pieniędzy unijnych.
Praktyka pokazuje jednak że państwa mają własne priorytety i w rezultacie poszczególne odcinki przez lata są drogami donikąd. Brak koordynacji prac.

Pora zająć się wschodnią granicą Polski.
Tu mamy, jak to się mówi „rozmaitości w jednym flaczku”. Wzdłuż granicy mamy Litwę, Białoruś i Ukrainę. Od północy spory odcinek granicy z Federacją Rosyjską.
Przez lata zaskakiwały mnie nasze współczesne relacje z Litwą.
Na czoło wysuwały się sprawy mniejszości polskiej.
Polska i Litwa należą do UE i obowiązują je regulacje unijne. Do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polska nie zgłosiła problemu do rozstrzygnięcia na poziomie Brukseli.
Zmiany na stanowiskach prezydentów i premierów, po obydwu stronach, doprowadziły po latach do normalizacji sytuacji.
Na tym nie koniec.
Nie można zapomnieć o rafinerii w Możejkach.
Jednak to wszystko przebija numer związany z realizacją programu NATO Baltic Air Policing https://pl.wikipedia.org/wiki/Baltic_Air_Policing  w którym lotnictwo polskie uczestniczy od 2004 roku. Samoloty stacjonują w bazie w Szawlach. Po jednej z pierwszych misji realizowanych przez lotnictwo polskie Litwini wystawili Polsce rachunek za koszty pobytu w bazie.
O współpracy czy jej braku, na granicy z FR można dużo i długo. Rosjanom od lat mieszają się wątki. Nigdy nie zdobędą się na obiektywizm, bo ich zawsze ma być na wierzchu.
Od roku sprawy dodatkowo się pogmatwały z powodu wojny na Ukrainie.

Kolejnym sąsiadem jest Białoruś.
Nie wiem właściwie co o nich napisać. Nigdy nie byli do nas przyjaźnie nastawieni chociaż sporo nam zawdzięczają. Naród który od wieków ma problemy z samookreśleniem. Po okresie RON trafili pod skrzydła Imperium Rosyjskiego. Krótko mieli szansę na realną samodzielność, ale Łukaszenka załatwił im bliską współpracę z Putinem. Ciekawe na jak długo? For ever?
Władze białoruskie znalazły sposób na leczenie swoich frustracji. Ofiarą padła mniejszość polska. 
Znowu obserwujemy pod tym względem od lat bezradność polskich władz.
Władze białoruskie stosują szerszy repertuar szykan. Można dyskutować czy to tylko ich własna inicjatywa, czy to pełna koordynacja z Rosją. Takim zabiegiem były trwające miesiącami próby przerzucania przez granicę „uchodźców” z Azji i Afryki, sprowadzanych samolotami do Mińska. Skończyło się zbudowaniem bariery mechaniczno-elektronicznej na ponad 150 km odcinku granicy
z Białorusią. Łukaszenka jednak przelicytował. Aktualnie zamykane są kolejne przejścia drogowe na granicy z Białorusią. To działanie dwustronne i nie wiadomo kto na tym więcej straci. Białoruś ma mniejsze pole manewru, bo podobna akcję podjęła Litwa ograniczając tym samym poważnie wymianę gospodarczą z Europą. .

Wypada nie pominąć milczeniem relacji z Ukrainą.
Teraz tej oceny dokonuję przez pryzmat trwającej wojny.
Nie ma się co krygować. Gdyby Polska nie udostępniła swego terytorium problemy Ukrainy byłyby
o wiele większe niż są. Z jednej strony to droga ucieczki milionów uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi. Dotychczas to prawie 10 milionów które przekroczyły granicę, ale z tego około 1,5 mln pozostaje w Polsce. Reszta albo wróciła na Ukrainę, albo pojechała dalej na zachód.
Z drugiej strony, przez Polskę idą na Ukrainę dostawy uzbrojenia z Europy i USA.
To najkrótsza i najbezpieczniejsza droga.
Doraźnie zyskaliśmy uznanie Ukraińców i nie tylko. Jednak u wielu Polaków pozostaje niedosyt.
To oględnie powiedziane.
Za naszymi relacjami ciągnie się cień II wojny światowej na ziemiach należących do II RP.
Mamy inną ocenę tych wydarzeń zarówno po polskiej jak i ukraińskiej stronie.
Tu również nie popisują się od lat władze polskie. Pamiętamy trwające latami awantury o polską część Cmentarza Łyczakowskiego. Pamiętamy o braku zgody na poszukiwanie i ekshumacje masowych grobów ofiar rzezi wołyńskiej i mordów organizowanych przez UPA. Ale wielkim afrontem wobec pamięci ofiar jest mianowanie wiceministrem spraw zagranicznych ambasadora Ukrainy w Berlinie Andrija Melnyka. https://dorzeczy.pl/kraj/337534/bronil-bandery-ambasador-melnyk-ze-stanowiskiem-w-msz-ukrainy.html
Prezydent Ukrainy realizuje swoją politykę, ale nie powinien tego robić tak ostentacyjnie.
To źle rokuje na przyszłość naszych stosunków dwustronnych. Współpraca nie polega na zamiataniu niewygodnych spraw pod dywan.

Została sprawa granicy z Niemcami.
Przy powierzchownej znajomości naszych relacji dwustronnych można by powiedzieć że nie ma się do czego przyczepić. Ale. Właśnie chodzi o to ale.
Niemcy od lat utrwalają nas w przekonaniu że im więcej wolno, a poza tym im się więcej należy niż pozostałym. Ta postawa była prze lata akceptowana przez kolejne rządy III RP.
Wszystko ma swój kres. Arogancja i nachalność polityków niemieckich przekroczyła te akceptowalne granice. Znowu, przyczyniła się do tego w znacznym stopniu wojna na Ukrainie.
Przez lata widzieliśmy miłosne uściski na linii Berlin-Moskwa. Jednak co za dużo, to niezdrowo.
Skoro wspólnota jaką jest UE, postanowiła sankcjami wymusić na Rosji wyhamowanie jej agresywnych zapędów, z sankcji nie wypada się Niemcom wyłamać.
Teoretycznie szafa gra. Jednak skuteczność sankcji jest wątpliwa. Świadczy o tym chociażby uchwalanie kolejnego już 10 pakietu. Obłuda polega na tym, że nawet te uchwalone pakiety są cichcem obchodzone, o czy często informują media.

Mało kogo dziwi postawa Niemiec które są zainteresowane jak najszybszym zakończeniem wojny na Ukrainie, po to by wrócić do relacji biznesowych z Rosją.
Polska ma ból głowy w odniesieniu do relacji z Niemcami, z innych powodów. To są relacje na poziomie KE. Frustracja po stronie polskiej jest tym większa że przeciwko sobie mamy również część europosłów wybranych z Polski, co samo w sobie stanowi curiosum. Ta szkodliwa działalność jest realizowana konsekwentnie przez całą kadencję, a nie jako wybryki dotyczące pojedynczych spraw.
Nie ma więc cienia wątpliwości, że polski mandat europosła nie zobowiązuje do niczego jego posiadacza.
W ten sposób zachowana jest ciągłość historyczna Targowicy.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...