Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wybory 2023. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wybory 2023. Pokaż wszystkie posty

29 października 2023

Kto kogo tumani?

W gdybologii trzeba przyjąć jakieś założenie wyjściowe. W przeciwnym razie kręcimy się wokół własnego ogona.

Z tym jest zasadniczy problem. Lawirować czy mówić otwartym tekstem?
Dużo się mówi, więc spróbuję to skomasować.
Jest nas około 38 mln mieszkających między Odrą a Bugiem.
Do tego trzeba doliczyć posiadaczy polskich paszportów mieszkających poza granicami Polski. Z tego podobno tylko około 10% interesuje się polityką /powiedzmy 4 mln, może coś więcej/. Rozumiem to jako zainteresowanie tym co i dlaczego wokół nas dzieje się tak a nie inaczej?
Prawo wyborcze w tych wyborach miało ponad 29 mln Polaków. Głosowało około 22 mln, z tego 35,4% na ZP i około 53% na KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica oraz 7,15% na Konfederację.
W grupie głosujących było około 15% niezdecydowanych i głosujących, z różnych przyczyn, pierwszy raz w życiu. To oni „wypaczyli” wyniki końcowe wyborów. Na kogo oddali swój głos?
Ilu z nich głosowało po 21.00? Do wyjaśnienia jest też ile razy głosowano w różnych komisjach na te same zaświadczenia?
Czy to będzie badane?
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem żeby odpowiedzieć jednoznacznie. Te co najmniej 2,5-3 mln głosów zasiliło konto opozycji, głównie KO. Proste?
To dane orientacyjne.
Z powyższego, przynajmniej dla mnie, wynika że około 18 mln głosowało kierując się czym?
Emocjami, przyzwyczajeniem, owczym pędem, sympatią do kandydata itp. itd.
Trzymając się tego kierunku można spokojnie przyjąć że ta masa nie będzie negatywnie reagować na zachodzące zmiany póki nie odczują znaczącej różnicy między tym co było a co się dzieje.
Tylko wówczas będzie po ptokach, czyli „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”.
Najgorsze jest to, o czym dzisiaj próbują mówić niektórzy fachowcy, że tego trendu nie da się zahamować, a tym bardziej zablokować.
Zakładam że dotyczy to również obecnej ekipy która już wiele razy stawiała nas wobec faktów dokonanych mówiąc „staraliśmy się, ale nie wyszło”, czyli siła złego na jednego.
Wszystko sprowadza się więc do szybkości wprowadzanych zmian. Można być pewnym że nie nastąpi to z dnia na dzień.
Ciekawsze są jednak szczegóły proponowanych zmian.
Powstanie Eurokołchozu to wynik końcowy. Konkretnych zmian traktatowych ma być chyba 65 /to jest płynne/. Szczegóły w notkach poniżej.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Zmiana-unijnych-traktatow-coraz-blizej-Komisja-przyjela-raport-8635290.html
https://oko.press/szczyt-ue-morawiecki-bruksela
https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/ue-zmieni-traktaty-i-pozbawi-polske-weta-wyjasniamy/
Z tych materiałów jednoznacznie wynika kłamstwo opozycji dotyczące planowanych zmian traktatowych. Prace trwają i trwa wyścig z czasem. Obecny skład KE przy wsparciu PE chce zaawansować te prace żeby uniemożliwić odwrót.
Proste pytanie brzmi: ile jeszcze jesteśmy w stanie wytrzymać, czy raczej znieść?
Optymiści stawiają sprawę inaczej. Skala proponowanych zmian jest taka, że większe szanse są na to że UE się rozpadnie. Od środka. Za duża rozbieżność interesów.
Nie wszyscy zgodzą się na ograniczenie suwerennych praw państw dotyczących weta w kluczowych sprawach dotyczących polityki zagranicznej, migracyjnej czy wymiaru sprawiedliwości. Kuriozalnym jest pomysł ograniczenia liczby komisarzy do 15, co oznacza że tylko 15 państw będzie miało swego reprezentanta, a pozostałe /obecnie 12 państw/ będzie tylko przyjmowało
polecenia do wykonania. Jak to będzie się miało do zasady Omnes homines aequales sunt? 
Jednym z tych pomysłów jest utworzenie wspólnych, unijnych sił zbrojnych.
Przypominam, że ten pomysł ma za sobą lata i jakoś nie może przejść w fazę realizacji.
Teraz będzie inaczej?
Biorąc pod uwagę obecny stan sił zbrojnych w poszczególnych państwach UE trzeba postawić pytanie o skuteczność obrony przed zagrożeniami płynącymi ze wschodu Europy. Europejskie siły zbrojne w założeniu eliminują udział wojsk USA.
Inny pomysł dotyczy wprowadzenia euro dla wszystkich państw członkowskich.
Dotychczas obowiązują pewne kryteria wstępne. Wprowadzenie euro na siłę to prosta droga do bankructwa UE. O to chodzi?
Bardziej martwi mnie że wprowadzenie euro dla Polski będzie oznaczało likwidację NBP, a także przekazanie aktywów w postaci kilkuset ton złota zgromadzonego przez prezesa Glapińskiego,
do skarbca EBC.
Dzisiaj finansowo Polska radzi sobie całkiem nieźle. Tymczasem KE robi bokami. W ostatnich dniach z Brukseli płyną informacje że brakuje pieniędzy na finansowanie zobowiązań wynikających z planów wieloletnich. W podtekście widać jakie jest podłoże blokowania Polsce należnych pieniędzy z KPO.
Powtórzę się ale Polska powinna dawno wycofać się z FO. Nie stać nas na dofinansowywanie bogatszych od nas. Podobnie nie stać Polski na tolerowanie bezsensownego marnotrawienia wspólnych pieniędzy.
Do tego wkrótce mamy zostać tzw. płatnikiem netto składki unijnej.

19 października 2023

I po wyborach.

Dzień po oficjalnym ogłoszeniu wyników wyborów przez PKW niby powietrze zeszło, ale za kulisami jest ruch w interesie, a bardziej stroszenie piórek. Opozycja nadrabia miną bo tak naprawdę jeszcze nie ma nic. 
Jakie praktyczne znaczenie ma najlepszy wynik DT uzyskany w Warszawie? Więcej emocji wzbudza to kto dostał się do Sejmu/Senatu a kto nie i dlaczego? 
Opozycja, jak zwykle, ma trudności w zrozumieniu spraw elementarnych. Doskonale rozumieją, ale próbują manipulować.

Wybory wygrało jedno ugrupowanie i ono ma prawo, w pierwszej kolejności, tworzenia rządu. Opozycja zajęła kolejne miejsca i musi czekać. Czy doczeka? Głowy nie dam.
Koalicja opozycji powstała po ogłoszeniu wyników wyborów i póki co nikogo do niczego to nie zobowiązuje. Pisemnej umowy koalicyjnej nie ma i nie wiadomo czy i kiedy będzie.
Odbyło się spotkanie MM i PAD. Szczegółów brak. Na pewno nie było spotkania DT i PAD.
Nie pomaga nadymanie się i pohukiwanie DT. Nic więcej nie potrafi. Za to musi świecić oczami za wypowiedzi w toku kampanii wyborczej o swych możliwościach w Brukseli.
Spotkania PAD, o których niektórzy mówią kurtuazyjne, odbędą się w przyszłym tygodniu.

Mam dużą nadzieję że nie dojdzie do utworzenia rządu z kandydatów przywoływanych przez media po stronie opozycji.
Tylko bez nazwisk, to nie program rozrywkowy.
Ciekawi mnie w jakim tempie będzie następowało otrzeźwienie opozycji? Czy to poskutkuje wcześniejszymi wyborami, czy nie będzie takiej potrzeby?
Dotychczas rządzący muszą posypać głowy popiołem, ale sama chęć przejęcia władzy przez opozycję, wyrażona 8 gwiazdkami to zdecydowanie za mało. Tam jest zwyczajnie za dużo wodzów, a za mało Indian. Teraz trzeba rządzić a nie tylko pałać żądzą odwetu.
Za co?
No i aktualne jest moje oczekiwanie na protesty wyborcze. Te mogą się pojawić dopiero po wydrukowaniu i opublikowaniu Dziennika Ustaw z wynikami wyborów do Sejmu i Senatu.
Protesty będą, ale ważne czego będą dotyczyć i jak je potraktuje Sąd Najwyższy. Ten ma czas do stycznia 2024.

Zanim cokolwiek się stanie rząd MM powinien wyjaśnić powody unieruchomienia, przed wyborami, dystrybutorów paliwowych na stacjach ORLEN-u. Kto zawinił? Raczej kto wpływał na wywieszanie kartek NIECZYNNE/AWARIA gdy paliwo było i dystrybutory działały? Ważna jest lokalizacja tych wyłączeń. Czy te wyłączone w pobliżu TVN na Wiertniczej, na ul. Powsińskiej padły przypadkowo?
Sądząc po wrzasku medialnym opozycji i deklarowanym poparciu płynącym zza Odry, opozycja nie jest pewna swego, a jest za słaba na tworzenie faktów dokonanych.

12 października 2023

Dlaczego ZP musi wygrać te wybory?

W tym tonie jest sporo wypowiedzi.. Widocznie coś jest na rzeczy. 
O tym że jest nie muszę przekonywać. Daleki jestem od popadania w czarnowidztwo, ale też daleko mi dzisiaj do optymizmu.  Powiedzmy że jestem realistą.

Niepokoi mnie utrata instynktu samozachowawczego naszego społeczeństwa. Jest przy tym podatne na destrukcyjną propagandę.
Fachowcy uważają że losami Polski interesuje się co najwyżej 10% naszych współobywateli.
A co z resztą? Zainteresowania tej reszty falują. Reaguje tylko wtedy gdy sytuacja wpływa bezpośrednio na ich interesy osobiste.
W pozostałych postępują zgodnie z powiedzeniem „nie moje małpy, nie mój cyrk”. Do pewnego stopnia to może działać.
Co jakiś czas następuje wyłom i trzeba dokonać samookreślenia.
To czas wyborów.
Wtedy widać czym kierują się wyborcy.
Więc czym?
Na pierwsze miejsce wysuwa się chyba ocena przydatności kandydata dla miejscowości z której kandyduje. Dlatego ci, przed wyborami, starają się przypomnieć jak wyglądają i co dla danej społeczności pożytecznego zrobili. Kryterium jest też nazwisko i przynależność partyjna.
Pośrednio oznacza to co kandydat może załatwić dla tej społeczności/
Inaczej sytuacja wygląda w dużych aglomeracjach gdzie kandydaci są zasadniczo anonimowi.
Tu kryterium jest owczy pęd zwany też wspólnotą środowiskową. Na kogo w dobrym tonie jest oddać głos? Decyduje presja środowiska.
Dodam jeszcze że do takich okręgów wyborczych delegowany jest „desant”, czyli ludzie wystawiani przez centralę jako pewniaki. To nie zawsze się sprawdza.
Mieszkam w tzw. obwarzanku warszawskim i na rozwieszanych plakatach i banerach widzę tych kandydatów. Oprócz weteranów są nowe twarze, ale na dalekich miejscach list. To jeszcze o niczym nie świadczy bo z poprzednich lat pamiętam że wchodzili kandydaci którzy zebrali po kilkaset, czy kilka tysięcy głosów, a przepadł kandydat który uzyskał blisko 150 tysięcy głosów. Niektórym udawało się wejść do parlamentu na znanym nazwisku. To też działa.
O szansach poszczególnych formacji nie wypowiadam się bo własnych analiz nie prowadzę, a publikowane są faktycznie zasłoną dymną.
Poza tym decyduje frekwencja w dniu wyborów, a ta zależy chociażby od pogody.
Teraz trwa analizowanie szans. Partie czy koalicje? Próg wyborczy dla jednych i drugich jest inny.
Na deser jeszcze coś. Misję utworzenia rządu otrzymuje najpierw partia która uzyska najwięcej głosów. Dopiero brak sukcesu da drogę wolną następnej partii w kolejce. Jeśli i tu zabrakłoby sukcesu mamy w perspektywie na wiosnę nowe wybory.
Tymczasem musimy w zdrowiu i spokoju przetrwać tydzień.
W kampanii wyborczej dużo się mówi o celowości uczestnictwa w wyborach i połączonym z nimi referendum. Tu już nic nowego nie powiem. Skoro wynik nie ma znaczenia po co ta zmasowana agitacja zniechęcająca do udziału w referendum?
Mam za to zadanie dla wszelakiej opozycji.
Zanim pójdziecie na te wybory, albo nie pójdziecie, zastanówcie się czy was stać na poniesienie skutków swej decyzji? To dotyczy oddania głosu na wszystkie formacje, poza ZP.
Wszystkie, bo mają jeden cel, uwalić PiS. W zamian nie oferują nic poza TQM.
Tylko dlatego uważam że ZP powinna wygrać zdecydowanie, z czystej przekory. Przynajmniej wiadomo czego po nich oczekiwać. Argumenty racjonalne były podane wielokrotnie.
Idąc za ciosem mamy do obsłużenia referendum na które możemy się wypiąć, odpowiedzieć 4xTAK, albo 4xNIE. Możliwe są kombinacje zależne od indywidualnej fantazji
Teraz proponuję spojrzeć na możliwe skutki podjętej decyzji.
To nie jest tak że wasz głos nie ma znaczenia. Nie jest sztuką niczego nie obiecać i słowa dotrzymać. Brak jakiejkolwiek deklaracji pod adresem wyborców nie oznacza że kandydat, w razie uzyskania mandatu, będzie działał w naszym interesie.
Dawno temu w debacie przypomniano że nie ma darmowych obiadów. Oznacza to tylko że obowiązuje swego rodzaju handel wymienny. Coś za coś.
Jak dalece ufamy temu na kogo oddajemy swój głos?
Według stanu na dzień dzisiejszy mamy jedno ugrupowanie narodowe, lista nr 4 i w opozycji pozostałe listy z których wiodąca jest lista nr 6. Jeżeli wygra lista nr 4 to lider lub osoba przez niego wskazana, dostanie misję utworzenia rządu.
W tym miejscu jest pierwsza niewiadoma. Jaki będzie stan posiadania? To zależy od rozkładu głosów na pozostałe listy. Pojedyncze ugrupowania muszą przekroczyć próg 5%, a koalicje 8%.
Najbardziej pewne swego są listy nr 4 i 6. Pozostałe będą żyć w niepewności do oficjalnego ogłoszenia wyników wyborów. Te zadecydują o ostatecznym podziale mandatów.
Wówczas może dojść do targów kto z kim? Może ale nie musi.
Glosy oddane na ugrupowania które nie przekroczą wymaganego progu zasilą konta wygranych, czyli list nr 4 i 6. Kto jeszcze dołączy do grona szczęśliwców? Tego nie wiadomo. Pełna futurologia.
Dzisiaj mówi się że opozycja mogłaby wygrać wybory w cuglach gdyby zjednoczyła swe siły. Rzecz w tym że do zjednoczenia nie dojdzie bo jest za duża rozbieżność interesów.
Wiele wskazuje na to że mamy zagwarantowaną awanturę po ogłoszeniu wyników wyborów.
Tu wszystko będzie zależało od postawy sędziów Sądu Najwyższego.
Wszystko rozstrzygnie się w tym tygodniu. Nie wpłynęła znacząco poniedziałkowa debata w TVP.
Moim zdaniem decydujące znaczenie powinno mieć stanowisko komitetów wyborczych do paktu migracyjnego który przygotowuje KE.
Praktycznie od 2015 roku Polska jest w UE na cenzurowanym. KE stosuje wobec Polski nieustanną tresurę, notorycznie łamiąc przy tym prawo unijne. W ten sposób zamierza przepchnąć pakt migracyjny.
Perfidia tych działań polega na tym że Polska nie otrzymała żadnego wsparcia materialnego za przyjęcie pod swój dach blisko 1,5 mln uchodźców z Ukrainy /łącznie przez Polskę przeszło ponad 8,5 mln uchodźców ukraińskich/.
Mamy za to pod groźbą kar finansowych partycypować w zagospodarowaniu nielegalnych uchodźców przebywających w państwach basenu Morza Śródziemnego oraz w Niemczech.
Spór merytoryczny dotyczy tego czy są to nielegalni uchodźcy, czy jak uważa opozycja, azylanci? Tylko kto? Kiedy? Na jakiej podstawie? Udzielił tego azylu?
Musimy dokonać wyboru, albo walczyć do upadłego o swoje stanowisko w kwestii relokacji, albo zgodzić się na warunki KE. KE tak się rozochociła że podniosła stawkę za każdą odmowę z 20 na 30 tysięcy euro.
Miniony tydzień przyniósł nowy problem w postaci wojny w Izraelu. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo wzrostu liczby uchodźców z tych terenów, oczywiście Palestyńczyków, którzy skierują się do Europy. Kto ich weźmie na utrzymanie?
Dzisiaj tylko ZP deklaruje że nie zgodzi się na warunki KE. Pozostałe komitety albo kluczą albo wprost twierdzą że przyjęcie tysięcy uchodźców to żaden problem skoro utrzymujemy tylu Ukraińców. Są ślepi i głusi na przykład krajów skandynawskich które przyjęły zaledwie kilka tysięcy uchodźców /Finlandia/,a ci niczym wino w Kanie Galilejskiej rozmnożyli się w stopniu zagrażającym stabilności państwa.
To nie jedyne „osiągnięcie” opozycji. Ich eksperci, byli wojskowi, kwestionują celowość zakupów uzbrojenia dokonywanych przez obecny rząd. Posuwają się nawet do tego że mogą zerwać podpisane już umowy.
Czym według nich mamy się bronić przed agresywnymi zapędami Rosji? Czy można poważnie traktować brednie że 50% zakupów uzbrojenia mamy realizować od przemysłu krajowego?
Ten przemysł po latach zapaści wymaga odbudowy i rozbudowy, a efekty będą widoczne po latach. Teraz nie możemy czekać.
Dawno temu jeden z wielkich polityków powiedział że jeśli pożałujecie pieniędzy na własną armię, będziecie utrzymywać obcych.
Uchylając się od wszelkich deklaracji, zwłaszcza dotyczących finansów, opozycja idzie na łatwiznę. Gdyby po wyborach przejęła władzę, może z czystym sumieniem, jak na oportunistów przystało, kasować wszelkie wydatki zaplanowane przez rząd MM. Zgodnie z niegdysiejszą opinią JVR „piniendzy ni ma i nie bendzie”. Do tego trzeba dodać wypowiedź słynnego, już nieboszczyka, że rząd zawsze się wyżywi.

20 września 2023

Czy opozycja totalna to tylko użyteczni idioci?

Dyskusję medialną o relokacji nielegalnych imigrantów z Afryki i Azji mogę skwitować krótko:
Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”.
Słuchając tych pseudo dyskusji odnoszę wrażenie że przy stole siedzą boty albo sztuczna inteligencja. Osobiście uważam że to obraza dla określenia inteligencja.
Jeśli wypowiedź nie jest zgodna z faktami tym gorzej dla faktów. Można tak długo jeszcze.
Opozycja żyje w świecie alternatywnym w którym nie ma potrzeby rozróżniania między uchodźcami
z terenów objętych działaniami wojennymi, prześladowanymi we własnym kraju,
a osobami które próbują wtargnąć do Europy, z pominięciem przejść granicznych, bez dokumentów osobistych, albo z dokumentami sfałszowanymi. Motywem ich działania jest chęć poprawy swoich warunków bytowych, a w dalszej kolejności rozszerzenia ich na rodzinę.
W Polsce ta imigracja ma dwa wymiary. Przyjmujemy uchodźców z Ukrainy o której wiadomo że od prawie dwóch lat objęta jest wojną. Równolegle Białoruś regularnie „podrzuca” nam „uchodźców” z Azji
i Afryki. Tyle że ci ludzie próbują przechodzić do Polski przez zieloną granicę zamiast przez oficjalne przejścia graniczne i tam składać wnioski o azyl.
W tym miejscu wypada odpowiedzieć na kilka istotnych pytań.
1. Czy Białoruś graniczy bezpośrednio z jakimkolwiek państwem w którym toczy się wojna?
2. Czy na Białorusi toczy się wojna, bądź mają miejsce prześladowania tych uchodźców z Azji i Afryki
i dlatego muszą oni szukać schronienia gdzieś dalej na zachodzie Europy?
W świetle obowiązującego prawa ci ludzie są uchodźcami gdy przekroczyli granice i znaleźli się na Białorusi. Odpowiedzialność za nich spada na władze Białorusi.
Wejście ich do Polski wymaga spełnienia kilku warunków. Przede wszystkim musimy wiedzieć kogo mamy przyjąć.
Dzisiaj z góry wiadomo że ci ludzie przychodzą w złych zamiarach. Niszczą swoje dokumenty tożsamości, a także wielu z nich niszczy swoje linie papilarne żeby uniemożliwić identyfikację.
Wiadomo że wielu z nich mieszkało w Rosji jako studenci i teraz są wykorzystywani w wojnie hybrydowej. Nic nie wiadomo o ich przeszłości.
W retoryce KE dominuje pustosłowie. Hasłem przewodnim jest „solidarność”. Tylko na czym ma ona polegać? Decyzje podejmowane są jednostronnie, a odpowiedzialność za skutki ma spadać na wszystkie państwa UE.
W kwestii „solidarności” szczytem hipokryzji mogą popisać się Niemcy. Według ich retoryki solidarne mają być wszystkie państwa UE, ale nie dotyczy to Niemiec które wobec desantu uchodźców socjalnych z Afryki na Lampedusę i przewidywanego ich marszu poza Włochy, jednostronnie zawieszają pakt migracyjny. Krótko mówiąc, nie chcą mieć nic wspólnego z tą aferą.
KE powinna udzielić wsparcia finansowego państwu przyjmującemu uchodźców wojennych. Polska która od lutego 2022 przyjęła ponad 8,5 mln uchodźców z Ukrainy, z czego blisko 1,4 mln pozostaje tu do dzisiaj, nie otrzymała dotychczas ani eurocenta pomocy z KE. Podobnie jest z pozostałymi państwami frontowymi.
Dla „równowagi” do Europy wpuszczono miliony uchodźców z Azji i Afryki, którzy wtargnęli nielegalnie, przez zieloną granicę. W przeważającym stopniu są to uchodźcy socjalni, w dodatku bez dokumentów tożsamości albo z dokumentami sfałszowanymi. Ich weryfikacja jest praktycznie niemożliwa. Ci ludzie nie są zainteresowani podejmowaniem pracy. Z tych milionów pracę zarobkową podjęło, według oficjalnych danych, zaledwie kilkanaście tysięcy.
KE próbuje „rozwiązać problem” poprzez relokację. Krótko mówiąc, nawet państwa odległe od granic zewnętrznych UE mają przyjąć określone ich grupy, a w razie odmowy mają ponieść karę w wysokości 20 000 euro za każdą osobę. Nie wiadomo czy to opłata jednorazowa, czy np. roczna? Problem nabrał nowego znaczenia w związku z najazdem uchodźców z Afryki na włoską Lampedusę. Jedyną dotychczas reakcją UE jest zamknięcie granicy francusko-włoskiej i zapowiedź zaostrzonych kontroli na granicy
z Niemcami.
Elementem demagogii po stronie totalnej opozycji jest twierdzenie o niezasadności budowy muru na granicy polsko-białoruskiej.
Nikt nigdy nie twierdził że mur zabezpiecza w 100% przed niepożądanymi gośćmi. Ma to tylko w znacznym stopniu utrudniać przekroczenie zielonej granicy. Póki co nikt jeszcze nie rzucił hasła że do tych uchodźców trzeba strzelać. Poza tym mur nie stoi na całej granicy z Białorusią. Jest rzeka i są bagna którędy uchodźcy próbują przedostać się do Polski. Nie są w stanie zrobić tego sami.
Korzystają z pomocy miejscowych przewodników i służb białoruskich którzy razem nieźle na tym zarabiają. Widocznie ryzyko się opłaca. Z informacji przekazywanych przez Straż Graniczną wynika że przemytem uchodźców zajmują się międzynarodowe gangi.
Poza tym jest inny problem, uchodźcy przenikają do Polski z innych kierunków, z Litwy, Słowacji, Czech, które nie są dla Polski państwami stanowiącymi zewnętrzną granicę UE. Ich wyłapywanie nie jest na terenie Polski w 100% skuteczne. Dlatego Niemcy zamierzają relokować tych których złapią u siebie.
Ich nie interesuje jak ci uchodźcy dotarli do Polski.
Trzeba też wyraźnie powiedzieć że mamy do czynienia z dochodowym interesem którego zdaje się nie widzieć KE. Można zadać pytanie jaki KE ma w tym interes?
Moja odpowiedź jest że KE ma doskonały przegląd sytuacji, ale interes KE polega na kolejnych próbach uszczęśliwiania na siłę poszczególnych państw członkowskich tymi nierobami.
Chodzi o zaburzenie składu narodowościowego państw europejskich. To nie tylko ten powód.
Ten element napływowy niesie z sobą wiele więcej problemów. Są materiałem dla świata przestępczego. Są wrogo i agresywnie nastawieni do miejscowych. Tworzą gangi handlujące narkotykami. Nie tylko.
A ostatnio walczącymi na ulicach między sobą.
Pamiętajmy że uchodźcy pochodzą z różnych państw Azji i Afryki. Ich „zasługą” jest wzrost przestępczości z którą coraz gorzej radzi sobie miejscowa policja. Do tego trzeba dodać różnice kulturowe i religijne. Z tym jest związany brak tolerancji dla innych wyznań i zachowań w miejscach publicznych.
Naprawdę nikogo nie dziwi że ci biedni uchodźcy są ubrani w przyzwoity odziewek? Mają smartfony,
są poinstruowani gdzie mają się zgłaszać do kolejnych punktów kontaktowych dla kontynuowania przerzutu?
Z drugiej strony media co jakiś czas podają jakie są koszty przerzutu przykładowo do Niemiec.
Skąd ci gołodupcy mają te tysiące dolarów czy euro? Z oszczędności? Wolne żarty!
Od lat mówi się że potrzebującym trzeba pomagać w miejscu ich zamieszkania, ale to jest zbyt proste i oczywiste. Wtedy tej pomocy nie widać.
W całym procederze widać przewrotność urzędników KE.
Z tym desantem można sobie poradzić, ale trzeba chcieć.
Pierwsza możliwość to maksymalnie utrudnić start. Jak to zrobić? Zlikwidować środki transportu wodnego. W poprzedniej fali z terenu Turcji media informowały że w miejscu startu można było w przypadkowo założonym sklepie kupić okazyjnie ponton którym kilka osób mogło dopłynąć do pierwszej greckiej wyspy.
Po drugie miejscowa straż graniczna może zabronić wypłynięcia w morze. Co jednak zrobić jeśli ta straż ma udziały w gangu przemytników?
Pozostaje jeszcze działanie kluczowe. Skoro uchodźcom uda się wylądować na europejskim lądzie, straż graniczna, po sprawdzeniu dokumentów, a także przy ich braku, powinna odsyłać delikwentów do miejsca startu. Trzeba jeszcze rozwiązać problem ewentualnego kolejnego powrotu, żeby amator podróży nie działał jak Wańka-wstańka.
Tymczasem KE próbuje zagadać temat i rozłożyć odpowiedzialność za swoje postępowanie na wszystkie państwa członkowskie UE.
Pytanie otwarte czy i w jakim stopniu im to się uda?
Jeśli chodzi o naszą totalną opozycję to uważam że dyskusja z nimi nie ma sensu.
Powód podałem na wstępie. Nie wiem czy pomogłoby organizowanie grupowych wycieczek na Lampeduzę i inne centra pobytowe tych biedaków którzy ani myślą o podjęciu pracy na miarę swoich umiejętności.
Za to wiedzą jak korzystać z dobrobytu innych. Nie powiem frajerów.

18 września 2023

Czy i kiedy będzie lepiej?

Od rozpadu demoludów minęło już ponad 30 lat a agentura dalej rządzi. Gra teczkami trwa w najlepsze. Nad tym krąży grzech zaniechania, czyli brak lustracji.
Dlaczego tak się dzieje? Napisano na ten temat już tomy, ale nic z tego nie wynika.
Fakty są takie że transformacja ustrojowa nie była żadnym działaniem spontanicznym a dobrze przemyślanym działaniem speców od propagandy. Myśl przewodnia znana była od lat pod hasłem „wasze ulice, nasze kamienice”. Została zrealizowana po 1989 roku nie tylko w Polsce.
Oszustwo polegało na przemyceniu agentury w szeregi opozycji. To był nie tylko TW Bolek.
Były tego tysiące, w dodatku poutykane w newralgicznych punktach, nie tylko w kraju ale również zagranicą. Ujawnianie faktów trwa latami. Niewiele z tego wynika. Sama wiedza to za mało.
Zacieranie śladów agenturalnej działalności polegało na niszczeniu teczek agentów służb.
Po czasie okazało się że niszczone teczki miały swoje kopie legalne, a także nielegalne, prywatne.
Tymi teczkami szantażowani są czynni politycy. Podejmowane przez nich decyzje często nie są zgodne z polską racją stanu za to służą interesom różnych grup nacisku.
Na to nakłada się jeszcze brak przygotowania tych polityków do pełnionych funkcji. Chodzi o przygotowanie merytoryczne. Wyznaczenie czy mianowanie na stanowisko odbywa się według klucza partyjnego, albo powiązań towarzyskich. Nie eliminują tego nawet konkursy. Dopełnieniem jest nagminny brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za swą działalność. Nie ma odpowiedzialności politycznej ani karnej. Tak się dzieje od dziesięcioleci. Zamiast tego mamy słowa, słowa, słowa.
Obecna ekipa rządzi już 8 lat a radykalnych zmian jak nie było tak nie ma. Ważniejsze są rozgrywki personalne. Immunitet parlamentarny dalej obowiązuje, podobnie jak art. 212 kk.
W swej naiwności możemy liczyć na więcej jeśli obecna ekipa wygra jesienne wybory. Haczyk polega na tym żeby wygrana dawała możliwość samodzielnych rządów. Bez przystawek.
Z każdą kolejną partią rządzącą jest to samo. Patriotyzm, interes narodowy, to slogany bez pokrycia w realu. Wygrany bierze wszystko. Bez skrupułów. Działacze partyjni traktują to dosłownie. Wszystkie stanowiska za którymi idą duże pieniądze są ich. Bardziej pazerni nie zadowalają się tylko jednym. Osiągnięcie wieku emerytalnego też nie jest przeszkodą.
Brak konstruktywnego myślenia polityków wchodzących w skład rządu skutkuje aferami które w toku kampanii wyborczej nie przysparzają im popularności. Afera wizowa daje duże pole do domysłów ale jednocześnie nie wiadomo kogo personalnie dotyczy. Nie można się zadowalać stwierdzeniem że premier czy minister resortowy odpowiada za wszystko. Tam jest podział odpowiedzialności, uprawnień i kompetencji. Clou tkwi w tym żeby było to egzekwowane.
Kampania wyborcza ma swoje prawa. Dla nas jest ważne co zostanie zrealizowane po wyborach.

04 września 2023

O czym trzeba rozmawiać w kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu?

Na pewno nie o dyrdymałach w rodzaju kto i na którym miejscu, na czyjej liście?
Programy partyjne to też kiełbasa wyborcza. W Polsce nie ma zwyczaju rozliczania partii z obietnic wyborczych.
W jakim stopniu debata będzie merytoryczna, a w jakim będzie to tylko wojna na „haki”?
W tej kampanii przede wszystkim powinna być powtarzana informacja o sensie i skutkach referendum dla życia politycznego i gospodarczego Polski i Polaków. Tego przemilczeć się nie da. Gdyby to były tematy nieistotne nie byłoby takiego kwiku na opozycji.
Koszt przeprowadzenia referendum to sprawa wtórna. W konkretnym przypadku do pominięcia. Połączenie wyborów i referendum ma zagwarantować przekroczenie progu 50% w referendum.
W wyborach ten element nie ma znaczenia dla wyniku. Może mieć znaczenie dla poparcia poszczególnych formacji politycznych.
Opozycja się czepia dla zasady.
Poza tym powinniśmy być zainteresowani przywróceniem znaczenia referendum w naszym życiu politycznym. To cecha dojrzałej demokracji.

Do ciekawszych pytań należy to dotyczące wieku emerytalnego.
Szerszy kontekst jest tu
https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/wiek-emerytalny-wroci-stare
Jest wysoce prawdopodobne że do tematu wrócimy później.

Opozycja od początku była przeciwna referendum połączonym z wyborami do Parlamentu.
Jeszcze przed ogłoszeniem kompletu pytań. Dlatego nawet nie próbowali przedstawić własnych propozycji. Teraz kładą nacisk na bojkot referendum którego wyniki mogłyby w przyszłości wiązać im ręce. To jest tylko półprawda. Gdyby w przyszłości postąpili wbrew ustaleniom tego referendum /jeśli spełni zakładane kryteria/, nie należy oczekiwać protestu KE która też nie jest zainteresowana jego przeprowadzeniem.
Ma swoje powody.
Są poważniejsze pytania jak chociażby dlaczego nie można usunąć z życia publicznego osób na stanowiskach /samorządy i administracja/ jawnie szkodzących Polsce? Dlaczego nie można zablokować anarchizacji sądów?
Tych pytań dlaczego? jest znacznie więcej.
Osobiście dorzuciłbym pytanie dlaczego od lat nie są pociągane do odpowiedzialności karnej osoby ubliżające służbom mundurowym wykonującym obowiązki służbowe, a także ubliżające dziennikarzom podczas wykonywanej pracy w plenerze. To nie są osoby anonimowe i nie tylko użyteczni idioci.
Są w tym względzie regulacje prawne, ale też tendencyjna praktyka sądowa.
To pytanie można też sformułować inaczej. Dlaczego państwo toleruje wybiórcze stosowanie prawa? Znane hasło „państwo jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych”.
Niestety takie pytania nie kwalifikują się do referendum. A szkoda.
O scenie politycznej nie wspomnę.
Zanim staniemy przed urną wyborczą warto przypomnieć, szczególnie tym zacietrzewionym w swych poglądach, o dokonaniach swych przedstawicieli w poprzednich kadencjach parlamentu III RP.
Dlaczego tak nisko upadła w Polsce kultura polityczna? Dlaczego do tego przykładają rękę publiczne media? Warto też zastanowić się jakie jest wyobrażenie o tej kulturze politycznej każdego z nas?
Programy publicystyczne osiągnęły poziom magla. Nie ma dyskusji merytorycznej. Są za to wycieczki ad personam, albo argument w postaci zagłuszenia interlokutora. Na te zachowania brak skutecznej reakcji prowadzących programy w mediach.
Brak również reakcji REM.
Dlaczego do programów zapraszani są politycy których celem jest rozwalanie programu, czy notoryczne unikanie odpowiedzi na stawiane pytania?

Może zamiast festiwalu gadających głów lepiej czas antenowy poświęcić na przypominanie faktów z niezbyt odległej przeszłości? Jest przecież następstwo zdarzeń.
Ważne jest przypominanie związków przyczynowo-skutkowych. Ważne jest też wyjaśnianie dlaczego decydenci nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za szkodliwe działania wobec interesów Państwa Polskiego? Taką funkcję mogą spełniać cykle „Reset” czy „Jak oni kłamią”.
Czy transformację ustrojową uważamy za etap zamknięty i rozliczony? O ile udało się uniknąć odpowiedzialności karnej i politycznej /z powodu przedawnienia/, pozostaje odpowiedzialność moralna, ale ta też powinna być poparta dowodami, a nie ograniczać się do pustosłowia.
Świat nie stoi w miejscu. Samo potępianie poprzedników jest bezproduktywne. W debacie trzeba uwzględniać okoliczności podejmowanych działań. To nie jest równoznaczne z ich rozgrzeszaniem. Dzisiaj często powtarzane jest pytanie cui bono? W podtekście chodzi o obcą agenturę. Dlaczego nie można jej zneutralizować? To nie są organizacje samofinansujące się. Korzystają z dotacji ze źródeł zewnętrznych. Czy będą w stanie funkcjonować jeśli pozbawi się wsparcia zewnętrznego?
Ostatnio pojawił się tu nowy wątek. Polskie służby specjalne zlikwidowały rosyjską siatkę szpiegowską która zajęła się szlakami kolejowymi. W informacji pominięto milczeniem że trzon siatki stanowili posiadacze paszportów ukraińskich. Czy wobec tego nie powinniśmy zweryfikować kryteriów przyjmowania w Polsce uchodźców z Ukrainy.
Przypomnę że Ukraińcy zajęli się również przemytem uchodźców z granicy polsko-białoruskiej.
O wiele ciekawsze byłoby pytanie o celowość dalszego oczekiwania na pieniądze z KPO.
Tu jest jeszcze możliwość zadziałania po wyborach /o ile ZP je wygra i uzyska większość w Sejmie/.
Moim zdaniem /i nie tylko/ te pieniądze dzisiaj są nam potrzebne jak świni siodło.
Z dotychczasowych wyjaśnień jednoznacznie wynika, że dla nas to same kłopoty.
Po pierwsze to nieuprawniona ingerencja KE w sprawy wewnętrzne Polski.
Po drugie uwarunkowania dotyczące rozliczenia wydatkowanych kwot. Znając nastawienie KE do Polski nie mamy żadnych gwarancji że nastąpi to bezboleśnie.
Po trzecie te pieniądze musimy wydać na cele niekoniecznie priorytetowe dla nas, za to musimy wydać część środków własnych których nie mamy w nadmiarze.
I po czwarte te pieniądze to żadna darowizna.
https://commission.europa.eu/strategy-and-policy/recovery-plan-europe_pl
Ta część programu jest za mało eksponowana.
Jest wielce prawdopodobne że KE tych pieniędzy dla Polski dzisiaj nie ma. Kilkukrotnie wspomniano że w kasie KE jest deficyt rzędu 65 mld euro.
Koszt obsługi pożyczki przyznanej Polsce to około 2 mld zł /550 mln euro/.
Jest też niechciany bonus polegający na tym że Polska jest żyrantem kredytów udzielonych krajom słabszym gospodarczo. Chodzi zwłaszcza o kraje południa Europy.
Przepadło nam 4,7 mld euro które mogliśmy dostać, jako zaliczkę /bez wstępnych warunków/,
do końca 2021 roku. Teraz musimy najpierw wydać własne pieniądze, a dopiero po zrealizowaniu zadania przesłać rachunki do Brukseli z wnioskiem o refundację która może nastąpić ale nie musi. Zgodnie z informacjami udostępnianymi przez KE rozporządzenie unijne przewiduje, że do końca 2022 r. musiało zostać zakontraktowane 70 proc. sumy z KPO, a do końca 2023 – cała.
Wydatki można ponosić do końca 2026 roku. Czas na rozliczenie pożyczki to 10-30 lat.
Kryterium nie znam.

Przy okazji pytanie dotyczące mafii vatowskich. Ograniczono czy zlikwidowano je? Ile osób skazano za te przestępstwa? To przestępstwa anonimowe? Temat wałkowany jest już 8 lat!

W perspektywie czeka nas poważna debata o dalszej pomocy walczącej Ukrainie. To już temat na odrębne opowiadanie, ale uniknąć się go nie da. Nie można udzielać tej pomocy w dalszym ciągu bezkrytycznie. To wina samych Ukraińców którzy uwierzyli że im się wszystko należy bez żadnych zobowiązań wzajemnych.
W przekazie medialnym za mało eksponuje się szukanie odpowiedzi na pytanie co my z tego będziemy mieli? Czy wystarczy nam wdzięczność Ukraińców? A co z politykami ukraińskimi? Dzisiaj stoimy przed wielką niewiadomą jaką jest dalszy przebieg wojny na Ukrainie.
Rośnie świadomość że ta wojna szybko się nie skończy, a jak skończy to jakim rezultatem?
Rosja cały czas testuje na ile może sobie pozwolić, a świat zachodni kombinuje jak się zbytnio nie angażować.
Ciekawa jest tu postawa USA. Udzielają znaczącego wsparcia sprzętowego i finansowego, ale robią to oszczędnie jak na swoje możliwości. Nie wszystkie informacje do nas docierają. W prasie zachodniej piszą że zaangażowanie USA jest nieproporcjonalnie małe w porównaniu do zaangażowania w wojnę w Afganistanie. Zasadnicza różnica polega na tym że na Ukrainie nie giną żołnierze USA, poza ochotnikami.

Ciekawi mnie czy w debacie wyborczej znajdzie się miejsce na ocenę spójności prawa obowiązującego w III RP? Czy naprawdę ustawodawca nie potrafi pisać przepisów ustaw w sposób jasny i przejrzysty? Czy raczej nie chce, bo wygodniej jest później tworzyć tzw. prawo powielaczowe. Chyba nic nie przebije prawa podatkowego które ustawicznie jest nowelizowane i uzupełniane kolejnymi wykładniami. Ilu ludzi przy tej okazji żyje dostatnio, nie martwiąc się że zasili grono bezrobotnych?

29 kwietnia 2023

Przedbiegi wyborcze.

Nie da się ukryć że wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamentarne.
Najwięcej szumu jest wokół tego kto z kim i dlaczego? Tasowanie będzie trwało jeszcze długo
i nie wiadomo czym się skończy. Z punktu widzenia rządzących najlepiej by było gdyby opozycja zbytnio się nie zjednoczyła. W razie wygranej rządzących rosną szanse na samodzielne rządy.
Drugim tematem dla „gadających głów” są programy wyborcze poszczególnych formacji. Prawdę mówiąc bardziej chodzi o ich brak. Sztuka polega na tym żeby niczego nie obiecać
i słowa dotrzymać.
Na przeciwnym biegunie jest obiecanie wszystkiego i wewnętrzne zobowiązanie że to wszystko pójdzie w kąt po wygranych wyborach.
Rządzący starają się reklamować tym co udało się zrobić w trakcie sprawowania rządów.
Jest to szczególnie istotne, że władzę sprawują już ósmy rok.
Nie były to lata łatwe do sprawowania rządów, bo w ich trakcie przechodzimy pandemię covid-19, a także wojnę za miedzą.
Są powody do dumy, ale zawsze malkontenci będą uważali że można było lepiej. Można.
Tylko łatwiej gdybać post factum. W wersji live wygląda to o wiele gorzej. W sytuacjach nietypowych wszelkie instrukcje postępowania zawodzą i obowiązuje wielka improwizacja.
W cenie jest zmysł organizacyjny.
Tu rosną wielkie kariery i spektakularne upadki.
Covid-19 to już historia, ale chyba nie całkiem. Bardziej jest to teraz wyciąganie wszelkich brudów związanych z przebiegiem pandemii i to na całym świecie. To nie tylko Polska, ale także KE z jej przewodniczącą na czele.
Większym problemem, z nieprzewidywalnym rezultatem końcowym, jest trwająca wojna na Ukrainie. Wojna, w dotychczasowym przebiegu, pokazała że nie tylko Ukraina nie była do niej przygotowana. Pomijam szczegół że wojna Federacji Rosyjskiej z Ukrainą to walka Dawida
z Goliatem. Jest to próba udowodnienia światu że w konflikcie zbrojnym w XXI wieku liczy się tylko siła przy całkowitym lekceważeniu stanowionego prawa. Takie podejście reprezentuje nie tylko FR. W kolejce są Chiny które szukają okazji do „przytulenia” Tajwanu.
Na szczęście, nie tylko nasze, FR została zaskoczona skutecznością oporu jaki stawia już ponad rok Ukraina. To nie tylko zasługa samej Ukrainy. Wojna pokazała jak skomplikowane
są interesy we współczesnym świecie.
Wiele istotnych szczegółów zostało ujawnionych już w trakcie trwającej wojny. Które są istotne, a które mniej? Nie mnie oceniać.
Ale po kolei. Ukraina do kolejnego starcia z FR przygotowywała się od 2014 roku, od aneksji Krymu i zajęcia przez wojska rosyjskie wschodniej Ukrainy /Okręgi Doniecki i Ługański/.
W przygotowaniach pomagało kilka państw, szczególnie Wlk. Brytania i USA. Inni, poza Polską, dotychczas nie ujawniają się.
Brak sukcesu FR jest skutkiem wielu przyczyn. Na pewno to złe rozpoznanie przeciwnika, błędy w dowodzeniu, złe przygotowanie wojsk do działań wojennych. Sytuację, po stronie rosyjskiej pogorszyły kolejno nakładane sankcje.
Tu trzeba postawić pytanie dlaczego, skoro jest tak dobrze, z Ukrainą jest tak źle?
Po pierwsze jest za duża dysproporcja sił i możliwości militarnych.
FR dysponuje lotnictwem, bronią rakietową dalekiego zasięgu, rozbudowaną flotą i znaczną przewagą liczebną swoich wojsk.
Ukraina swoje sukcesy zawdzięcza wszechstronnej pomocy udzielanej przez NATO z USA
i Wlk. Brytanią na czele. Istotne znaczenie ma pomoc udzielana przez Polskę.
W tym sielankowym obrazku są jednak poważne rysy. Jest bardzo zróżnicowana postawa poszczególnych państw UE wobec wojny. Podobna jest postawa „reszty świata”.
W Europie powodem obstrukcji jest rozbieżność interesów w tym konflikcie, zwłaszcza Niemiec
i Francji które dość silnie związane są ekonomicznie z FR.
W rezultacie, zwłaszcza Niemcy torpedują pomoc militarną udzielaną przez UE i NATO Ukrainie.
Sprawa ma szersze tło. Dla „kibiców” ważne jest żeby wojna skończyła się jak najszybciej,
żeby można wrócić do interesów z FR. Cena jaką miałaby zapłacić Ukraina ich nie interesuje.
Dotychczasowy przebieg wojny ujawnił słabości dzisiejszego świata.
Pomoc militarna musi być kontynuowana ponieważ przemysł zbrojeniowy Ukrainy nie jest
w stanie zapewnić na bieżąco dostaw amunicji i uzupełniających dostaw uzbrojenia.
Nad tym wszystkim góruje strach Zachodu przed eskalacją wojny. To jest przyczyną odmowy dostaw na Ukrainę broni ofensywnych, zwłaszcza samolotów. Następuje to powoli i z wielkimi oporami.
W ferworze trwającej wojny zapomniano że Ukraina jest światowym producentem i eksporterem zbóż.
Przed wojną z 2022 roku eksport szedł przez ukraińskie porty na Morzu Czarnym. Teraz jest to utrudnione a w pewnych okresach było niemożliwe. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać.
Rolnictwo ma to do siebie że cykle produkcyjne zależą od pór roku. Zanim rozpoczną się kolejne żniwa trzeba opróżnić magazyny z poprzednich zbiorów. Trzeba było na gwałt szukać innych tras wywozu zboża. Niestety, nie stanęli na wysokości zadania koordynatorzy tej akcji, czyli KE. Zabrakło im wyobraźni, albo zrobili to celowo. Tym prostym sposobem udało się zdestabilizować rynek rolny w państwach bezpośrednio sąsiadujących z Ukrainą. Najświeższa informacja jest taka że KE zażegnała kryzys. Może i tak będzie, ale smród pozostał. Jest to doskonałe paliwo propagandowe dla opozycji zwłaszcza że trwają kampanie wyborcze. Trzeba sporej wiedzy żeby wskazać winnych. Tylko co z tego. Mleko się rozlało. Jak teraz udowodnić że się nie jest wielbłądem?
Bardzo prawdopodobne jest że mamy do czynienia ze zmyślnie przeprowadzoną akcją rozłożenia rolnictwa w byłych demoludach które mogłyby być realną konkurencją dla rolnictwa Europy zachodniej.
Reasumując, emocji do końca kampanii wyborczej /która oficjalnie jeszcze się nie zaczęła/ na pewno nam nie zabraknie.

05 lipca 2022

Co dalej?

Punktem wyjścia niech będzie ten tekst https://niepoprawni.pl/blog/kokos26/guyow-ci-w-unii-dostatek
Gołym okiem widać że próby Polski przypodobania się kacykom brukselskim to krew w piach.
Co byśmy nie zrobili, nie znajduje to uznania w ich oczach. Co nam więc pozostaje?
Kto w tej grze ma rację? Lawirujący wespół z prezesem MM, czy ZZ, czy totalna opozycja nie mająca do zaoferowania nic, poza żądzą powrotu do koryta?
Po drugiej stronie, czyli Brukseli, a może dla jasności Berlina, sprawa jest trywialnie prosta.
Wszelkimi środkami trzeba doprowadzić do wysadzenia z siodła obecnej ekipy rządzącej w Polsce
/nie szkodzi że wybranej w legalnych i o zgrozo demokratycznych wyborach/ i obsadzić tam swoich,
na wzór DT, a może jeszcze raz sięgnąć po niego?
Problem polega na tym jak to wdrożyć? Trwające od lat próby okazują się bezskuteczne. Dlaczego?
Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą. Przesada.
Zastanawiam się dlaczego pojawiła się informacja o nagłym zakończeniu misji dyplomatycznej w Polsce ambasadora Niemiec w Polsce https://www.tvp.info/60700430/nieoficjalnie-ambasador-niemiec-arndt-freytag-von-loringhoven-konczy-swoja-misje-w-polsce
Ma nową misję do spełnienia?
Tak przy okazji, Litwa w ramach sankcji unijnych wobec Rosji wprowadziła embargo na przewóz przez jej terytorium, do enklawy królewieckiej, niektórych towarów o znaczeniu strategicznym. https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2022-06-21/tranzyt-do-kaliningradu-napiecia-rosyjsko-litewskie Co nie powinno zaskakiwać, Niemcy wyrazili z tego powodu niezadowolenie i naciskają na Litwę żeby odstąpiła od stosowania tej sankcji. https://www.money.pl/gospodarka/media-niemcy-naciskaja-na-odblokowanie-kaliningradu-mowimy-o-ruchu-miedzy-dwiema-czesciami-rosji-6785850393086496a.html
Do 10 lipca urzędnicy unijni mają znaleźć sposób na zmuszenie Litwy do odstąpienia od sankcji.
Na tym przykładzie widać destrukcyjną rolę Niemiec.

Niespodzianką dla wielu były wybory w 2015 roku. Powtórka była w 2019 roku.
Zaczął się, nieformalny jeszcze, wyścig przed wyborami planowanymi w 2023 roku.
Dla opozycji jest to gra o wszystko, o ich być albo nie być w polityce.
Ciągle możliwe są jeszcze wybory przedterminowe, ale one nie zwiększą szansy na wygraną opozycji.
Opozycja ma świadomość że jej drogą do sukcesu jest zwarcie szeregów i pójście do wyborów w jednym silnym bloku.
Wiedzieć to jedno, a zrealizować, to drugie. Jeszcze oficjalnie nie rozpoczęto kampanii wyborczej, a już są tam kategoryczne sprzeciwy wobec planu pójścia razem.
Bądźmy realistami, opozycję łączy jedynie chęć przejęcia władzy. Potem się zobaczy. A co? Wybierzcie nas to zobaczycie. Proste? Proste!
Opozycja spod znaku PO nie ma żadnego programu wyborczego, bo ten zostanie ujawniony po wygranych wyborach. Poważnie. To nie kpiny z elektoratu!
Mam pytanie, kto uwierzy takim hochsztaplerom? Kogo interesuje kupowanie kota w worku? Są tacy?
Obecny firer partii oszustów cokolwiek by nie powiedział nie będzie wiarygodny ze swoją emeryturą unijną https://www.bankier.pl/wiadomosc/Unijna-emerytura-Tuska-Ile-dostanie-8331053.html
nieosiągalną w Polsce dla nikogo. Dawno temu powiedziano że prawdę mówi tylko gdy się pomyli.
Czy warto strzępić język na totalną opozycję? Powiem, że nigdy i nikogo lekceważyć nie wolno.
Ale też nie wolno pozwolić tej opozycji na bezkarność. To rozzuchwala. Prawo nie może być tylko martwą literą.
Interesuje mnie czy dojdzie w końcu do sytuacji, że pociągnięci zostaną do odpowiedzialności karnej winni notorycznego naruszania prawa, z obecnym przewodniczącym PO czyli Donkiem, na czele.
Opozycja nie jest w stanie wrócić do władzy bo jej oferta jest za mało atrakcyjna dla elektoratu.
Nie pomoże nawet straszenie wyjściem swoich na ulice. Model „ulica i zagranica” też już się zużył. Poza tym, po dotychczasowych doświadczeniach władza nie dopuści do kolejnego rozhasania totalniaków.
Taką mam nadzieję.
Mówi się, że poparcie dla opozycji odpowiada poparciu Trzaskowskiego w ostatnich wyborach prezydenckich.
Różnica polega na tym, że wówczas był wybór albo-albo plus brak decyzji.
W wyborach parlamentarnych nie jest tak sielankowo. Wybór i podział głosów jest bardziej skomplikowany. Głosuje się na poszczególne listy. Ważna jest kolejność nazwisk na listach. Obowiązuje zasada, że zwycięzca bierze wszystko. To jest straszak przeciwko każdej koalicji.
Znamy z poprzednich lat przypadki że przepadł kandydat który imiennie uzyskał jeden z najwyższych wyników w skali Polski /kilkaset tysięcy głosów poparcia/, ale przepadła jego lista, a wraz z nią ów kandydat.
Po drugiej stronie mandat uzyskiwała osoba z końca listy, ze znikomą ilością uzyskanych głosów
/około 1 tysiąca/ tylko dlatego, że jego lista uzyskała bonus za sprawą mechanizmu liczenia głosów /ordynacja wyborcza/.
Do pełnego obrazu trzeba dodać zasady refundacji kosztów kampanii wyborczej. Normą stało się,
że „maluchy” muszą obejść się smakiem mimo że ponosili realne koszty kampanii wyborczej.
Tak wczesne rozpoczęcie kampanii wyborczej jest wyczerpujące dla obydwu stron, rządzących i opozycji. Tylko rządzący mają plan działania i go realizują.
A opozycja? Ogranicza się do powtarzania że „PiS to samo zło”. Wątpię żeby to wystarczyło do wygranej.
Na nadchodzące wybory wpłynie trwająca wojna na Ukrainie, a także rosnąca inflacja której przyczyny są wielorakie. Kto przytomny wierzy że winien jest wyłącznie PiS?
Polityk zawsze stoi przed koniecznością wyboru. Tak się złożyło, że w ostatnich latach tych wyborów trzeba dokonywać na okrągło. Błędów nie popełnia podobno tylko ten kto nic nie robi. To oczywiste kłamstwo. Zaniechanie działania jest karalne, zwłaszcza jeśli robi się to świadomie.
Skoro tak, to kolejne działania można oceniać jedynie pod kątem ich skuteczności. Tylko na tej płaszczyźnie można podejmować polemikę.

Mniej więcej od 2005 roku, czyli od przegranych przez PO wyborów parlamentarnych zyskała na znaczeniu dyskusja o patriotyzmie. Pytanie jest w sumie proste i oczywiste: w czyim interesie powinna działać osoba mieszkająca w Polsce, mająca czynne i bierne prawo wyborcze, posiadacz/ka polskiego paszportu? Wydaje się że odpowiedź musi być jednoznaczna. Rzeczywistość pokazuje że tylko wydaje się.
Poszczególne partie czy ugrupowania polityczne są za słabe żeby realizować samodzielnie własny program. Słabość dotyczy zaplecza finansowego.
Wszystkie formacje które dotrwały do dzisiaj takiego solidnego zaplecza nie mają. To czym dysponują nie jest ich zasługą ani dorobkiem. Poza PSL i lewicą, w III RP, startowały z poziomu zerowego.
Skąd więc mają fundusze?
Na pewno nie ze składek członkowskich. Każde ugrupowanie ma sponsora, jawnego lub ukrytego.
Niby są regulacje prawne w tym zakresie, ale to fikcja. Rzeczywistym problemem są sponsorzy zewnętrzni, spoza Polski. Czasem coś na ten temat przenika do mediów, ale / w sensie politycznym
i prawnym/ niewiele albo nic z tego nie wynika.
O co naprawdę chodzi? Każdy kto daje nie robi tego bezinteresownie. Liczy na rewanż.
W polityce rewanż może być wyrażony tylko w jeden sposób. To okazanie przychylności, w zakresie go interesującym, sponsorowi albo jego mocodawcy. Partie istniejące na naszej scenie politycznej mają tych sponsorów w Niemczech. To dotyczy głównie PO. Partie lewicowe mają sponsora w Moskwie bezpośrednio lub drogą okrężną. Jak to się robi? Czasem coś trafia do mediów.
Małą ‘bohaterką z tych kręgów jest Greta Thunberg https://forsal.pl/artykuly/1443406,el-confidencial-strajki-klimatyczne-i-wielki-biznes-za-greta-thunberg-stoja-duze-koncerny-i-fundusze.html
o której pisano, że była sponsorowana przez Rosję, ale informacja została zdementowana, co nie wyklucza, że swą działalność nie opiera wyłącznie o środki własne.
Nie pochodzi z rodziny miliarderów.
Wracając do rodzimego podwórka, nie powinno dziwić zachowanie naszych polityków z opcji opozycyjnej.
Niektórych można wręcz podejrzewać o działanie wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nie zmienia opinii, że w tym postępowaniu są konsekwentni.
Z opozycją jest trudna rozmowa, wręcz niemożliwa. Są programy publicystyczne w których od lat odmawiają udziału. Tam gdzie przychodzą, często nie można z nimi nawiązać kontaktu. Wygłaszają wyuczone kwestie bez związku z zadawanymi pytaniami, zabierają głos najczęściej po to żeby rozbić dyskusję.
Doszło już do tego, że jeden z publicystów zasugerował, że nasi parlamentarzyści, przed wejściem na salę obrad powinni być poddawani testom na obecność środków odurzających.
Jak będzie przebiegała dyskusja w ramach nadchodzącej kampanii wyborczej? Trudno przewidzieć.
Nie wiadomo co stanie się tematem wiodącym. Pewniaki na dzisiaj są dwa, wojna na Ukrainie i postępująca inflacja oraz jej skutki dla naszej codzienności.
To wymaga dalszego rozwinięcia.


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...