Temat jest o tyle „wdzięczny” że postanowiłem go kontynuować.
Sprawa z ostatnich dni: pokłosiem trwającej wojny na Ukrainie jest decyzja
rządu o powoływaniu rezerwistów na krótkotrwałe ćwiczenia wojskowe https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8606083,wojsko-powolania-rezerwisci-polska.html?crst=1670679619
W odbiorze społecznym trudno doszukać się entuzjazmu. Uczciwie powiem, że mnie
to nie dziwi. Dlaczego? Przez wiele lat istnienia III RP politycy i media
lansowali pogląd że współczesna armia musi być zawodowa, a tym samym niezbyt
liczna. Obowiązkowa zasadnicza służba wojskowa to anachronizm.
Trwająca wojna na Ukrainie pokazuje, według mnie, że to kolejna utopia.
W każdej wojnie obowiązują żelazne zasady. Za najważniejszą uważam prawidłową
ocenę swoich możliwości. Jaki cel i jakimi środkami zamierzamy osiągnąć? Wielu
uzna to za przegięcie, ale zdaniem rzetelnych strategów państwo powinno mieć
zdolność powołania pod broń do 10% dorosłej populacji.
W razie ogłoszenia mobilizacji jest za późno na szkolenie .
Z fragmentarycznych informacji którymi jesteśmy karmieni przez media
dowiadujemy się, że Ukraina miała pełną świadomość że aneksja Krymu, wejście
wojsk rosyjskich do tzw. republik donieckiej i ługańskiej było uwerturą do
wojny wznowionej w lutym 2022. Powodem było zachowanie żula podwórkowego który
wprowadza własne porządki z pozycji silniejszego.
Ukraina darowanego czasu nie zmarnowała. Bez rozgłosu przystąpiła do
modernizacji swoich sił zbrojnych. Wydatnej pomocy udzieliły m.in. USA, Wlk.
Brytania i Polska. Tu należy szukać jednej z przyczyn dlaczego Rosji nie udało
się osiągnąć zamierzonych celów operacyjnych.
Dysproporcje między możliwościami operacyjnymi wojsk rosyjskich i ukraińskich
przemawiały na korzyść Rosji. Rzeczywistość temu zaprzeczyła.
Samą propagandą nie da się osiągnąć sukcesu strategicznego.
Widać to jaskrawo na przykładzie Rosji.
W lutym br. i kolejnych miesiącach poparcie Rosjan dla wojny na Ukrainie było
bardzo wysokie i autentyczne. W ostatnim czasie, kiedy sukces militarny coraz
bardziej oddala się, a straty własne rosną, ci sami Rosjanie kombinują jak
uniknąć poboru do wojska.
Obserwuję tu różne, niezrozumiałe dla mnie reakcje Kremla np. dlaczego
pozwolono na wyjazd z Rosji kilkuset tysięcy informatyków /podobno około 250
tysięcy/.
W dalszym ciągu Rosjanie, zwłaszcza majętni, znajdują sposoby na swobodne
podróżowanie po świecie. W końcu wpływy z turystyki stanowią poważne źródło
dochodu wielu państw, nie tylko
europejskich.
Niestety, w tej wojnie świat nie zdaje egzaminu. Powodem jest rozbieżność
interesów.
Wydawało się że system prawny stworzony po doświadczeniach wojen światowych
zapewni ludzkości pokój i spokój na wiele lat.
Wzajemnie udzielane sobie gwarancje bezpieczeństwa okazały się tyle warte, co
papier na którym je spisywano. Po latach pokoju Rosja znowu pokazała swoje
prawdziwe, imperialne oblicze, wywodzące się jeszcze z czasów carskich.
Stoimy przed zagadką czy współczesny świat to zaakceptuje czy się zdecydowanie
przeciwstawi?
Jest uzasadniona obawa że dla Rosji próba podboju Ukrainy to tylko etap na
drodze realizacji planów wielkomocarstwowych których końca nikt nie zna.
Idealna
dla Federacji Rosyjskiej byłaby sytuacja gdyby graniczyła wyłącznie z państwami
satelickimi, podporządkowanymi władzy Kremla.
Nie ma cienia wątpliwości że Ukraina pozostawiona sama sobie nie przetrwałaby
do dnia dzisiejszego.
Osobiście nie wierzę też w altruizm USA i innych państw wspomagających Ukrainę.
Każdy ma swój indywidualny interes który tylko w części pokrywa się z
oczekiwaniami Ukrainy.
Straciło na atrakcyjności hasło „za wolność waszą i naszą”. Zyskało „za ile”?
Z upływem czasu czytelniejszy dla obserwatorów zewnętrznych staje się powód dla
którego wybuchła wojna na Ukrainie. Ten powód jest niejeden. Rozwinięcie to
temat na oddzielną notkę.
Rosja uważała i jeszcze uważa że jest rozdającym karty w tym regionie świata.
Jednocześnie Rosja ma świadomość że następuje nowe rozdanie i chciałaby
utrzymać znaczącą pozycję. Zadanie trudne, z niewielkimi szansami na ziszczenie
się.
Podstawowym powodem jest według mnie brak atutów. Wojna odsłoniła wszystkie
słabe strony Rosji.
Po stronie militarnej sukcesów brak. Niszczenie infrastruktury krytycznej
Ukrainy to klasyka terroryzmu państwowego.
Straszakiem miało być posiadanie broni atomowej. Groźba użycia pozostała na
papierze po zdecydowanym proteście Chin.
W broniach konwencjonalnych po stronie rosyjskiej regres.
Nowoczesne rodzaje broni wymagają nowoczesnej elektroniki którą Rosja musi
importować. Nałożone sankcje ograniczyły dostęp do niej, ale nie uniemożliwiły.
Uzależnienie od importu dotyczy nie tylko elektroniki. Wystarczy przypomnieć
casus paliwa importowanego do rosyjskich samolotów wojskowych. https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-media-niemiecka-firma-dostarczala-paliwo-do-rosyjskich-bombo,nId,6392187#crp_state=1
https://www.euractiv.pl/section/gospodarka/news/francja-firma-totalenergies-rosja-armia-beaune/
Na tym problemy Rosji nie kończą się.
Logistyka to jedno pasmo nieszczęść źle świadczących o dowództwie rosyjskim.
Za tym wszystkim stoi wszechogarniająca Federację Rosyjską korupcja mająca
głębokie uwarunkowania historyczne.
Przejdźmy jednak do tzw. siły żywej.
Liczebna armia to za mało żeby wygrać współczesną wojnę. Wartość bojowa to
wyszkolenie, wyposażenie i doświadczenie w boju.
Tu zaskoczenie. Rosja od dziesięcioleci jest zaangażowana militarnie w
konflikty na całym świecie.
Należało oczekiwać że żołnierz rosyjski jest zaprawiony w boju.
Może i tak jest, ale żołnierz rosyjski wysłany na Ukrainę nie jest odpowiednio
wyposażony i zmotywowany. To znowu wina dowództwa.
Straty ponoszą obie strony walczące. Straty Rosji dawno przekroczyły straty
poniesione we wszystkich wojnach prowadzonych od lat 70-tych.
Straty wojsk ukraińskich są mniej znane, ale trzeba pamiętać, że do większości
bitew nie dochodzi w bezpośrednim kontakcie.
Rosja „rekompensuje” to sobie barbarzyństwem wobec ludności cywilnej i
dewastacją infrastruktury cywilnej.
Rosja stosuje taktykę spalonej ziemi, a to oznacza, że jest świadoma iż zajmuje
teren przejściowo i nie przewiduje wykorzystania go w przyszłości. Mają
pozostawić po sobie pustynię.
Skala zbrodni popełnianych wobec ludności ukraińskiej świadczy o tym jak
kiepskim chwytem propagandowym były opowieści o odtworzeniu Wielkiej Rosji.
Terrorem nie da się zbudować nic trwałego.
Między Rosjanami i Ukraińcami został wykopany rów na miarę Rowu Mariańskiego. https://pl.wikipedia.org/wiki/R%C3%B3w_Maria%C5%84ski
Najbliższe dni, tygodnie, a może miesiące, muszą przynieść odpowiedź co dalej w
kwestii wojny na Ukrainie? Coraz częściej powtarzana jest opinia, że Rosja chce
zmusić Białoruś do czynnego włączenia się do wojny przeciwko Ukrainie. Taki
jest prawdopodobny cel niespodziewanej wizyty Putina w Mińsku.
Zakładam że trwają rozmowy zakulisowe, bo na froncie nie widać szans na pokój i
spokój.
Rosji zawęża się pole manewru. UE przygotowała kolejny pakiet sankcji i jest
szansa że mogą one być dla Rosji bardzo dokuczliwe. Warunek jest żeby były
wdrożone a nie żeby pozorowano ich wdrożenie.
Eksport gazu, ropy i węgla kamiennego napotyka na trudności wynikające z
konieczności znalezienia w krótkim czasie nowych odbiorców i zapewnienia dróg
transportu. Tu same dobre chęci nie wystarczą.
Na tle powyższego znaczenia nabiera pytanie czy warto łożyć na naszą armię?
Na początek pytanie jak powinna być liczna?
Dla celów reprezentacyjnych nie musi. Jeśli państwo jest zagrożone, to trzeba
brać przykład z Turcji, czy Izraela. Może jeszcze z Grecji.
Żołnierz z kolei musi być wyposażony w odpowiedni ekwipunek, wyszkolony,
uzbrojony, regularnie karmiony na polu walki, a nade wszystko zmotywowany.
Co rozumiem pod pojęciem motywacja?
Po pierwsze, że działa w słusznej sprawie. Ma bronić stanu posiadania
społeczności w której funkcjonuje. Tej lokalnej, czyli małej ojczyzny i
państwa. Stąd znaczenie wojsk obrony terytorialnej.
Skąd może pochodzić zagrożenie?
Dla Turcji zagrożeniem są Kurdowie którzy chcą mieć własne państwo. Zadanie
niewykonalne od wieków. Innym zagrożeniem są konflikty graniczne z sąsiadami.
To dotyczy zwłaszcza relacji z Grecją, a ostatnio doszło zaangażowanie w wojnę
w Syrii. Tu też w tle jest konflikt z Kurdami.
Inny problem związany jest z Izraelem który jest faktycznie ciałem obcym w
miejscu swego obecnego istnienia. O własnych siłach nie miałby szans na dłuższe
przetrwanie w świecie arabskim. Jednak przy wsparciu USA i lobby żydowskiego
istnieje już ponad 70 lat.
Przypadek Polski należy do tych znacznie skomplikowanych.
Gdzie jest wróg? Szczerze?
Odpowiedzi trzeba szukać w naszej historii XX wieku a raczej zdecydowanie wcześniej.
Tym odwiecznym wrogiem jest Rosja w swych kolejnych wcieleniach.
Polska to problem trudny dla Rosji do strawienia.
Z jednej strony pogarda dla Polaczków jako narodu, a z drugiej strony to dla
Rosji Zachód, przedmiot marzeń dla wielu z nich.
Rosyjskie wojska dotarły do Paryża, ale to wojska polskie zajęły Moskwę i jako
jedyne w XX wieku sprawiły łomot czerwonoarmistom pod Warszawą.
Dzisiaj, gdyby nie parasol NATO, pewnie znowu ich zagony pustoszyłyby Polskę.
Polska dla Rosji to tylko teren przez który trzeba przejść żeby wymienić
uściski ze wspólnikiem w interesach, a którego po II wojnie światowej zepchnięto
za Odrę.
Nie bądźmy hipokrytami. Ten wróg odwieczny ma sprzymierzeńca za naszą zachodnią
granicą.
Niemcy nie walczą dzisiaj z nami z odkrytą przyłbicą. Są za to perfidni w swym
postępowaniu.
Wygumkowali ze swej pamięci zbiorowej pojęcie zbrodni wojennej. Im, to co
zrobili innym podczas działań wojennych II wojny światowej, przedawniło się.
Potem wystarczyło wprowadzić odpowiednie zapisy w prawie krajowym żeby
trofiejne przeszło bezpowrotnie na ich własność.
Ich opinia o potrzebie reparacji wojennych zamyka się w znanym porzekadle:
„liczcie sobie podwójnie, ale nie upominajcie się”.
Utworzenie UE stało się dla Niemiec etapem na drodze tworzenia „Europy od
Lizbony po Władywostok”.
Stolica UE jest w Brukseli, ale faktyczny ośrodek decyzyjny jest w Berlinie.
Brak stabilności politycznej we współczesnym świecie spowodował, że USA nie
wycofały się z Europy, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami i nie oddały
przywództwa w Europie Niemcom. To nasze szczęście.
Nie zapominajmy też że wielcy tego świata nie byli zainteresowani całkowitym
zniszczeniem Niemiec po II wojnie światowej. Nie taki był cel planu Marshalla z którego wykreślono
Polskę. Dzięki temu Niemcy mogli odbudowywać się gospodarczo. Bezpieczeństwo
militarne zabezpieczyli im najpierw alianci, a po dzień dzisiejszy robią to
USA, dostarczając jednocześnie poważne wpływy do budżetu Niemiec z tytułu
stacjonowania tam wojsk USA.