Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ekonomia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ekonomia. Pokaż wszystkie posty

03 grudnia 2021

Skąd się wziął światowy kryzys energetyczny w XXI wieku?

Ucichło wokół KWB Turów, ale problem nie zniknął. Po części winna jest wymiana rządu w Czechach. Przesuwa się punkt ciężkości debaty ale tylko pozornie.
To kolejne nasze never ending story.
W dyskusji wokół KWB Turów nie podnosi się problemu przyszłości energetyki, nie tylko w Polsce.
To co ma być dyskusją faktycznie jest powierzchownym ślizganiem się po temacie, a w realiach krajowych chodzi o dokopanie rządzącym.
Kryterium oceny jest koniunktura na rynku energetycznym.
Jakie są intencje UE czy tylko jej czołówki, czyli Niemiec wspieranych przez Francję i wszelkiej maści organizacje proekologiczne?
Doprowadzić do wyeliminowania węgla brunatnego, kamiennego i atomu. To są hasła kolejnych COP.
Te zapędy idą dalej. Przyszłością energetyki ma być OZE, fotowoltaika, farmy wiatrowe itd.

Szczytne hasła to jedno, a szara rzeczywistość to drugie.
W czołówce hipokrytów są bez wątpienia Niemcy.
W 2017 roku Niemcy pozyskiwali energię elektryczną z:
- węgla brunatnego  24%,
- węgla kamiennego  16%,
- gazu 8%,
- biomasy 9%,
- wody 4%,
- wiatru 18%,
- słońca 8%,
- energii jądrowej 13%.
Energetyka konwencjonalna zabezpieczała im łącznie 62% zapotrzebowania na energię elektryczną.
Wszystkie podejmowane w świecie zabiegi zmierzają do redukcji emisji CO2.
Zadziwiające, że tej propagandzie uległ bezkrytycznie współczesny świat. Z wiedzą naukową i logiką ma to niewiele wspólnego. Dzisiaj na wycofanie się z tych bredni raczej nie ma szans, chociaż niczego nie wykluczam.
„Reformatorów” ogarnął jakiś amok.
W 2017 roku Niemcy zakładali redukcję emisji CO2 w 2020 roku o 40% w stosunku do stanu z 1990 roku. 
Szerzej opisano sprawy tu https://wysokienapiecie.pl/6607-trudny-zwiazek-niemiec-z-weglem/
Pomysł ciekawy, ale zadam pytanie jakim kosztem ma być osiągnięty? Chodzi również o koszty społeczne.
Wyniki uzyskane w 2019 roku https://www.google.com/search?q=produkcja+energii+elektrycznej+w+niemczech+2019&tbm=isch&client=firefox-b&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiBpJrj6KnzAhXD6CoKHRmpAA4QrNwCKAB6BQgBEOUB&biw=1264&bih=676  

Niemcy w swych poczynaniach są bardzo przebiegli. Tak naprawdę chodzi im głównie o eliminowanie konkurencji. Wykorzystują swą przewagę techniczną i technologiczną, a także szukają rynków zbytu dla swych nadwyżek produkcyjnych, również w obszarze wytwarzania energii elektrycznej.
Działają z wyprzedzeniem lat, a może i dziesięcioleci. Zawsze jednak dorabiają do swych poczynań odpowiednio atrakcyjną narrację.
Udzielają dobrych rad innym chociaż sami są z nimi na bakier.
Doświadczamy tego ostatnio za sprawą kryzysu energetycznego. 
Zawirowania w małych gospodarkach na świecie przeszłyby na pewno bez echa. Jednak problem dotknął gigantów a tym udało się rozhuśtać rynki światowe. Podobno jest to pokłosie pandemii covid-19.

Moim zdaniem problem jest o wiele bardziej złożony. Po prostu w jakimś momencie problem wymknął się spod kontroli.
Co się kryje za obecnym światowym kryzysem energetycznym?
Przegląd sytuacji można znaleźć tu https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Obecny kryzys jest sumą wielu zdarzeń, nie zawsze przypadkowych.
Ze względu na ich skalę największy wpływ ma sytuacja w Chinach. Wydarzenia które mają tam miejsce w bieżącym roku /walka z korupcją, powodzie, wyzerowanie zapasów węgla po zimie, zapowiedź surowej kolejnej zimy, konflikt handlowy z Australią/ spowodowały gwałtowny wzrost zapotrzebowania na węgiel i gaz, a to spowodowało skokowy wzrost cen na rynkach światowych.
Rynki światowe nie są w stanie zaspokoić potrzeb bieżących Chin na poziomie znacznie ponad 60 mln ton węgla kamiennego. Co to jest wobec około 4 mld ton ich rocznego zużycia.
Wskutek powodzi zawieszono w Chinach wydobycie węgla w 60 kopalniach odkrywkowych.
Tu wypada przypomnieć, że węgiel kamienny na świecie wydobywany jest również w kopalniach odkrywkowych np. w Australii czy USA.
Teoretycznie węgiel jest ale nie ma możliwości jego dowozu w ilościach wynikających z obecnego zapotrzebowania Chin. W sferze zainteresowania jest Australia, Rosja i Mongolia.
Nie trzeba czekać zimy bo blackouty w Chinach już są.

To wszystko spowodowało wzrost zapotrzebowania na gaz. Niestety tu też są problemy logistyczne.
Deficyt surowców energetycznych to dzisiaj nie tylko problem dla Chin.
Nieszczęścia chodzą parami, a czasem większą gromadą. Pojedyncze katastrofy mogą być mało odczuwalne. Gorzej gdy w krótkim czasie zdarzy się ich więcej.
Ten rok obfitował w pożary. Na Syberii pożar tłoczni gazu skomplikował dostawy z Jamału do Europy.
Inny pożar zredukował dostawy gazu z Norwegii. Wznowienie pracy to najwcześniej koniec marca 2022. Mówiąc o dostawach gazu z USA trzeba pamiętać że to gaz łupkowy o innej charakterystyce pozyskiwania, a dodatkowo traktowany przez administrację Bidena jako źródło dodatkowych wpływów podatkowych, a to przekłada się na opłacalność wydobycia.
Specyfika rynku amerykańskiego jest taka że nie ma możliwości zawierania kontraktów długoterminowych. Krótko mówiąc gaz z tego kierunku będzie drogi.
Europa też padła ofiarą własnej przebiegłości. W 2020 roku UE zmusiła Gazprom żeby 50% gazu sprzedawał w transakcjach spot, a nie w przedłużonych kontraktach długoterminowych.
Efekt końcowy widzimy. Ceny poszybowały w kosmos. I to nie tylko na surowce energetyczne.
Brakuje wszystkiego bo nie ma wystarczających zapasów magazynowych, a bieżące wydobycie na świecie schodzi na pniu. Nie daje rady również transport i to zarówno morski jak i lądowy.
Wiele gospodarek w świecie płaci dzisiaj frycowe za brak zdolności przewidywania i chęć maksymalizacji zysków.
Magazyny i składowiska w większości są puste. Węgla nie ma bo jest passe. Gorzej, w UE są puste magazyny gazu ziemnego, bo GAZPROM prowadzi swoją politykę cenową i „zapomniał” je napełnić przed zimą.
Lata stabilizacji spowodowały, że wiele państw zrezygnowało z umów długoterminowych na rzecz zakupów na giełdzie. https://businessinsider.com.pl/poradnik-finansowy/rynek-spot-co-to-jest-na-czym-polega/jv6vkyk
W tle jest NS2. Opóźnienie jego uruchomienia jest w dużym stopniu przyczyną obecnych problemów UE.
Zmiany cen gazu w UE w latach 2019-2021przedstawiono w tabeli w tym artykule https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Na rynku hurtowym jest to wzrost ponad 4-krotny, a dla gospodarstw domowych o około 14%.
Do pełni „szczęścia” trzeba dołożyć awersję do energetyki jądrowej.
Po katastrofie w Fukuszimie rząd Merkel zdecydował o wyłączeniu do 2022 roku wszystkich niemieckich elektrowni jądrowych. Czym zastąpić ten ubytek mocy w bilansie energetycznym Niemiec?
OZE się nie sprawdza. Na dzisiaj Niemcy pokrywają 40% zapotrzebowania z OZE i 10% z gazu ziemnego. Słońce nie zawsze świeci, wiatr nie zawsze wieje, więc potrzebne są rezerwy mocy. Do tego trzeba dodać manipulacje /awarie, nieplanowe remonty/ z dostawami gazu po stronie Gazpromu.
Przy kumulacji negatywnych oddziaływań energetyka niemiecka może stracić około połowy mocy wytwórczych przy braku możliwości szybkiego ich uzupełnienia.

W Polsce to zagrożenie blackoutem jest mniejsze bo około 75% energii wytwarzają elektrownie węglowe. Minusem jest import węgla który jednak dezorganizuje rynek wewnętrzny.
Mankamentem są sieci przesyłowe. Są wyeksploatowane, a proces modernizacji przebiega zbyt wolno.  Zresztą, w naszych warunkach klimatycznych, w okresie zimowym /skoki temperatury w okolicach 0 Celsjusza nie są rzadkością/. Oblodzone sieci przesyłowe walą się niczym domki z kart.   

Po drugiej stronie mamy restrykcyjne plany ograniczenia emisji CO2. Ceny uprawnień do emisji CO2 biją kolejne rekordy https://spidersweb.pl/bizblog/ceny-emisji-co2-rekord-4/ Aktualnie zbliżają się do 80 euro za tonę emisji CO2, a specjaliści uważają że nie jest to ostatnie słowo.
Oczywiście ceny węgla i gazu nie stoją w miejscu, a odpowiadają one za 35% wytwarzanej w UE energii elektrycznej.
Dla KE ważniejsza jest idee fixe jaką jest walka z ociepleniem klimatu niż zażegnanie niepokojów społecznych spowodowanych widmem blackoutów.

Problem z węglem nie powstał z dnia na dzień.
Problem Polski polega na tym, że nie chcemy uczyć się na błędach cudzych. Z uporem powtarzamy cudze błędy i ponosimy bezsensownie ich koszty.
Internet ma to do siebie że materiały w nim zamieszczone na ogół nie znikają.
Przykładem jest ta notatka sprzed 5 lat  https://wdolnymslasku.com/2016/09/23/dlaczego-polskie-kopalnie-sa-nierentowne-bo-niemcy-chca-je-wykupic/
O tym że na rynku surowców energetycznych będzie ciężko Niemcy wiedzieli wcześniej. Stąd ich zainteresowanie węglem z Polski. https://www.google.com/search?q=niemcy+kupuj%C4%85+w%C4%99giel&client=firefox-b&sxsrf=AOaemvLkZ-YE6jPziiow4GqhtxyLrFqmfw:1637533162028&ei=6sWaYYqSAZCEwPAP69mCsAg&start=30&sa=N&ved=2ahUKEwiKr7izvqr0AhUQAhAIHeusAIY4FBDy0wN6BAgBEEA&biw=1280&bih=678&dpr=1

Wnioski?
Moim zdaniem Polsce blackouty tej zimy jeszcze nie grożą. Lokalnie są możliwe ze względów pogodowych, ale to może zdarzyć się zawsze. Patrząc perspektywicznie, może być różnie.
Zbyt pochopnie podporządkowujemy się kolejnym durnym pomysłom komisarzy unijnych.
Nasza gospodarka, a ściślej społeczeństwo, nie będą w stanie wytrzymać drakońskich ograniczeń wynikających z kolejnych pomysłów kacyków brukselskich. 
Chyba że komuś zależy żeby konflikt ze wschodniej granicy rozlał się na cały kraj.

01 października 2021

Komu pomoże a komu zaszkodzi Turów?

Po wczorajszej rundzie rozmów polsko-czeskich, czy czesko-polskich widać ponad wszelką wątpliwość, że Czesi nie są zainteresowani dojściem do porozumienia. Stawiają warunki zaporowe, nie do końca zrozumiałe dla drugiej strony sporu granicznego.
https://www.wnp.pl/gornictwo/brak-zgody-ws-turowa-bardzo-dobra-polska-oferta-nie-zostala-przyjeta,496467.html
https://www.wnp.pl/gornictwo/brak-zgody-ws-turowa-bardzo-dobra-polska-oferta-nie-zostala-przyjeta,496467.html
Jest też opcja taka, że sedno sporu tkwi gdzie indziej.
Pora zacząć się zastanawiać jakie będą efekty sporu o Turów. Krótko i długoterminowe.
Kopalni nie zamkniemy. Co do tego nie ma cienia wątpliwości. Nie stać nas na taki gest. Poza tym nie warto.
Czy Czesi ustąpią? Tego nie wiem. Wydaje mi się że nie chodzi tylko o wybory które wpływają na stanowisko negocjatorów po czeskiej stronie. To wynika z systematycznego podbijania przez nich stawki. Czują za sobą wsparcie Niemiec. Czy przelicytują? To się okaże.
Istotniejsze jest pytanie jak daleko będzie się cofać Polska i dlaczego? Jakie racje mają przeważyć?
Czy Czechom chodzi tylko o wyłudzenie pieniędzy bo trafili na frajerów?
Proponowane rozwiązania np. budowa ekranów ziemnych, powinny być udowodnione co do ich skuteczności. Tego brak.
Poziom wód gruntowych i dostępność wody pitnej jest po części problemem wydumanym.
Czesi nie prowadzą czystej gry.
Skoro problem ma charakter lokalny, powinien być negocjowany na poziomie lokalnym, a nie Pragi, czy Warszawy. Pada też pytanie dlaczego po polskiej stronie negocjuje Kurtyka a nie np. Sasin. W końcu spór dotyczy klimatu czy zasobów naturalnych, tu kopalin?
Co do samej wody, konkretnie jej deficytu po stronie czeskiej, to dziwi utajnienie przez Czechy informacji o ilości wody odpompowywanej przez lata całe z czeskiej kopalni sąsiadującej z KWB Turów?

Moim zdaniem Polska powinna doprowadzić do resetu negocjacji uzasadniając to złą wolą strony czeskiej, a także wątpliwą argumentacją roszczeń.
Na argumenty strony czeskiej są argumenty polskie i powinien to rozstrzygnąć kompetentny sąd.
Nie jest nim na pewno TS UE.
W mojej ocenie spór kwalifikuje się do arbitrażu międzynarodowego. Tego nie robi się na kolanie.
To co wyprawia TS UE powoduje anarchizację prawa międzynarodowego.
Co do zasady w tak kluczowej sprawie nie powinien wypowiadać się pojedynczy sędzia, w dodatku podejrzewany o stronniczość.

Wydaje mi się że Polska powinna już dysponować docelowym planem wygaszania kopalni Turów, opartym na naukowych przesłankach i doświadczeniu np. Niemców którzy już mają do czynienia z zamykaniem kopalń w których wyczerpały się złoża.
Ten proces rozłożony jest w latach /10-20 lat i dłużej/ i jest niewykonalny z dnia na dzień czego domaga się TS UE.

Decyzja TS UE nie może mieć klauzuli natychmiastowej wykonalności. Gdzie jest tryb odwoławczy?
Tu jest też kolejny dziwoląg proceduralny. Kara nałożona na Polskę nie jest egzekwowana bo Polsce nie dostarczono jeszcze tej decyzji na piśmie!

W komentarzach wokół sprawy Turowa zwraca się uwagę na konsekwencje wynikające z przekazania sporu do TS UE.
Jest duże prawdopodobieństwo że Polska nie będzie bezczynna i w rewanżu wniesie przeciwko Czechom oskarżenia w sprawach dotyczących ochrony środowiska naturalnego w rejonach granicznych /Sudety/.
Powodów jest nadto.
Tylko że Polska przez lata, w imię poprawnych stosunków dobrosąsiedzkich, milczała.
Warto było?

25 maja 2021

Kto kogo bardziej nie lubi?

Przebieg wydarzeń, zwłaszcza z ostatnich dni, pokazuje że nie mamy sojuszników, a interesy z sąsiadami są najczęściej rozbieżne.
Litwa potrzebowała kilka lat żeby zrozumieć, że jest zbyt mała aby wpływać skutecznie na geopolitykę regionu. Zanim to nastąpiło nie przepuściła żadnej okazji dokopania Polakom stanowiącym u nich sporą mniejszość narodową. Litwini potrafili nawet torpedować wspólne z Polską przedsięwzięcia gospodarcze.
Otwarte pozostaje pytanie, czy obecny stan ma charakter trwały, czy tylko przejściowy?

Białoruś stanowi inny problem. Tu trwa przeciąganie liny między Federacją Rosyjską a Polską, czy szerzej Unią Europejską. Chodzi o to w czyjej strefie wpływów pozostanie Białoruś? Tradycyjnie w rosyjskiej, czy przejdzie do strefy europejskiej? Na samodzielność ich nie stać, a UE widzi w Białorusi wyłącznie rynek zbytu swych towarów i źródło taniej siły roboczej, najczęściej nisko wykwalifikowanej.
Nigdy nie padła oferta przystąpienia do UE czy NATO. Zawsze było kategoryczne NIE ze strony Rosji.
Zamiast tego trwa podpuszczanie Białorusinów do otwartego występowania przeciwko rządom Łukaszenki. Realnym efektem jest wzrost frustracji Białorusinów którzy widzą bezowocność swoich protestów.
Dotychczasowe zachowanie Łukaszenki wynika z jego świadomości poparcia jakiego udziela mu Putin. Jedyne czego można oczekiwać to wymiany Łukaszenki na innego, powolnego woli aktualnego dysponenta Kremla. Łukaszenka jest tego w pełni świadom i póki co lawiruje jak może i jak widać robi to skutecznie.

Następny w kolejności sąsiad to Ukraina. O ich lawiranctwie można godzinami. Moja ocena na dzisiaj jest taka, że Ukraina przyjęła wobec Polski, UE i ogólnie świata zachodniego, postawę roszczeniową. Są, w ich pojęciu,  biedni i pokrzywdzeni, nie tylko przez los i z tego tytułu im się wiele należy i to najczęściej w formie pomocy bezzwrotnej. Na tym modelu jadą od kilku lat.

Kolejny nasz sąsiad to Słowacja. Też lawirant jakich mało. Z jednej strony członek UE i NATO, a z drugiej bez skrupułów współpracuje gospodarczo z Rosją. Relacje z Polską raczej neutralne, chociaż formalnie Słowacja należy do V4.

Nasze relacje z Czechami to problem w dużym stopniu historyczny. Zawsze mieli aspiracje do powiększania swego terytorium. Tak się składa, że mogli to robić naszym kosztem.
Odtworzenie ich państwowości po I wojnie światowej zbiegło się z powstaniem II Rzeczpospolitej.
Z tego okresu pamiętamy konflikt o Zaolzie, powtórzony po II wojnie światowej.
Po dzień dzisiejszy uważają też, że przyznanie Polsce tzw. worka żytawskiego to był błąd aliantów.
Tu należy upatrywać źródła konfliktu o polską kopalnię Turów. https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/spor-polski-i-czech-o-turow-o-co-chodzi-w-tym-konflikcie/kckcmpf  
Moim zdaniem Polska zlekceważyła problem. Zapomniano z kim trzymają sztamę Czesi.
Jeśli mogą kogoś ograć, robią to bez zahamowań.
W tamtym regionie mają swoje kopalnie po stronie czeskiej, ale stali się także właścicielami kopalni zlokalizowanych na terenie Niemiec. Nas traktują jako konkurenta handlowego.
Warto zwrócić uwagę na fakty przywołane tu
https://twitter.com/sbalcerac/status/1397183784332800006
https://twitter.com/sbalcerac/status/1397186914118250496
Może czas najwyższy zacząć poważnie traktować Czechów? Nie tylko jako członka V4?
 

p.s. O współpracy gospodarczej z Niemcami to trzeba popełnić odrębną notkę.

05 lutego 2021

Co nas czeka?

Po /1 luty/ programie w TVP „Warto rozmawiać” widać, że ple ple rządu, w wykonaniu premiera i jego ministrów ma się nijak do otaczającej rzeczywistości. Rząd schował się za kolejnymi tarczami, a nie dostrzega ludzkich dramatów spowodowanych przedłużającym się lockdownem.
Może i dostrzega, ale niewiele z tego wynika.
Można też spojrzeć na to inaczej. Problemów jest tyle, że nie da się wszystkiego ogarnąć.
Walka z cieniem trwa już blisko rok /dokładnie 11 miesięcy/.
Czy efekty są adekwatne do nakładów? Odpowiedź jest trudna i niejednoznaczna.
Patrząc od strony zdrowotnej można powiedzieć, że rząd panuje /jeszcze/ nad sytuacją.
Blisko rok temu byliśmy, podobnie jak cały świat, całkowicie zaskoczeni.
Dopisało nam szczęście. Strach przed nieznanym spowodował, że społeczeństwo bez szemrania wykonywało polecenia rządu /nie zastanawiając się nad ich sensem/. Nikt jednak nie miał świadomości że zamieszanie będzie tak długotrwałe.
Po blisko roku trwania pandemii dalej jesteśmy praktycznie bezradni. Mamy w wystarczającej ilości środki dezynfekujące, indywidualne wyposażenie ochronne, wyodrębnione szpitalne oddziały zakaźne i ich wyposażenie. Mamy też wykształcone nowe nawyki, wcześniej masowo nie praktykowane.
Tu optymizm się kończy.
Mamy za mało personelu medycznego. Zarówno lekarzy jak i personelu pomocniczego.
Dokładnie to nie mamy rezerw. W podobnej sytuacji jest wiele innych państw UE.
Według szacunków specjalistów możemy dać sobie radę gdy ilość dobowych zachorowań zmieści się w okolicach 25 000. Jeśli ta granica zostanie przekroczona możemy mieć sytuację którą przeżywa teraz Portugalia.
Nie udało się rozwiązać problemów z profilaktyką i leczeniem Covid-19. Zasada d-d-m to tylko półśrodek, plaster na obolałe miejsce.

Pod koniec 2020 rozpoczęto szczepienia ochronne, ale nie wiadomo jaki będzie ich efekt końcowy.
Dzisiaj bardziej skupiamy się na krytyce organizacji tych szczepień. Możliwości produkcyjne koncernów farmaceutycznych są za małe w stosunku do potrzeb. To dotyczy całego świata, nie tylko Polski.
Szczepionki nie mają za sobą pełnych badań klinicznych.
Szczepienia ochronne to będzie rodzaj perpetum mobile. Dlaczego? Pandemia może potrwać jeszcze dłużej niż rok, a szczepionka ma skuteczność działania około roku, podobnie jak szczepionka na grypę sezonową. Oznacza to, że podobnie jak w przypadku grypy sezonowej, szczepienie trzeba będzie po roku powtarzać.  
Dotychczas jest już 7 producentów różnych szczepionek ale żadna z nich nie jest jednorazowa.
W sensie że jednorazowe zaszczepienie załatwia problem.
Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja z leczeniem chorych na Covid-19. Nie wynaleziono jeszcze skutecznego leku. Stosowane są leki już znane, dotychczas stosowane w leczeniu innych schorzeń.
W skrajnych przypadkach chorych ratują respiratory, ale według najnowszych danych dla około 60% chorych jest to kuracja nieskuteczna.

Bilans mijającego roku zaciemniają statystyki. Według tych oficjalnych, publikowanych przez polskie ministerstwo zdrowia, zarażonych jest około 1,6 mln ludzi; zmarłych około 37,5 tysiąca; ozdrowieńców około 1,3 mln.
Błędy /niejasności/ w statystykach dotyczą zarażonych i zmarłych.
Wykryte zarażenia są ujawniane po przeprowadzeniu testu. Część zarażonych nie ma widocznych objawów zewnętrznych. Są to tzw. przypadki bezobjawowe, dotyczące zwłaszcza dzieci i młodzieży. Dlatego specjaliści z zakresu wirusologii uważają że faktyczna ilość zarażeń to 4-7 krotność danych oficjalnych.
W przypadku zgonów problem jest inny. Umierają chorzy wyłącznie na Covid-19, ale umierają również chorzy których Covid-19 dobił. Wówczas w statystykach zgon wykazywany jest w rubryce „zmarły miał choroby związane”.
Z zasady nie są wykonywane sekcje zwłok zmarłych na Covid-19.
To tyle o samej pandemii.

Pandemia trwa w funkcjonującym organizmie gospodarczym.
Działają żłobki, przedszkola, szkoły, wyższe uczelnie. Miliony ludzi pracują. Jest też kilkumilionowa grupa emerytów i rencistów.
Pandemia rozwija się w określonym środowisku naturalnym. Ograniczenie jej rozwoju następuje poprzez ograniczenie kontaktów międzyludzkich.
Nie ma nic za darmo. Ratując jedno, tracimy drugie. Ograniczyliśmy ilość zarażeń, ale wyłączyliśmy z tradycyjnego działania szkoły, szkolnictwo wyższe i wiele branż gospodarki. Zdalne nauczanie, w jakimś zakresie zdalna praca, ale też realnie zlikwidowana turystyka, hotelarstwo, gastronomia, handel, transport drogowy. Łatamy dziury pompując w gospodarkę setki miliardów złotych w postaci pustego pieniądza który obciąży kolejne budżety.
Codziennie słuchamy opowieści rządzących jacy jesteśmy dobrzy na tle innych państw UE, które robią bokami i którym grozi upadłość.  Jednocześnie widzimy dziadowską politykę KE która kilka miesięcy temu zadeklarowała wsparcie finansowe dla potrzebujących, ale do tej pory nie dała ani eurocenta. Pomijam fakt, że ta pomoc to będą w dużej mierze kolejne kredyty do spłacania przez następne pokolenia Polaków.
Tych błędów i zaniechań KE jest znacznie więcej. Ostatnio media wypominają bezwład decyzyjny przewodniczącej KE w negocjowaniu umów na dostawy szczepionek przeciwko Covid-19 do państw UE. Mimo, że fabryki koncernów są w Europie, pierwsze znaczące dostawy szczepionek trafiły do USA, Izraela, Wlk. Brytanii, a dopiero w dalszej kolejności i z perturbacjami do UE.
Przy okazji warto przypomnieć, że nominacja przewodniczącej KE była pyrrusowym zwycięstwem Polski, bo jednego gamonia zastąpiono innym.  
Jak przebiegają szczepienia w Europie, w przeliczeniu na 100 mieszkańców, można zobaczyć tu https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/swiat/news-szefowa-ke-zlekcewazono-problemy-z-produkcja-szczepionek-prz,nId,5029923
Kluczowe znaczenie ma fakt czy dostawa szczepionek będzie płynna w okresie trwania umowy, czy będzie np. jednorazowa w bliżej nieustalonym terminie, czy w partiach kwartalnych.

Od kilku tygodni obserwujemy, nie tylko w Polsce, w Europie, ale i na świecie, nową sytuację.
Wzrasta frustracja społeczeństw. Podejmowane w poszczególnych państwach działania restrykcyjne, dla ograniczenia rozwoju pandemii, okazują się nieskuteczne, a często są trudne do wyegzekwowania.
Faktem pozostaje narastające bezrobocie i bezradność społeczeństw wobec sytuacji w jakiej się znaleźli.
Nie wszystkie państwa oferują swym obywatelom pakiety pomocowe, jak to ma miejsce w Polsce.
Zresztą jest coraz więcej zastrzeżeń do zasad udzielania tego wsparcia. Widać to doskonale po kolejnych „tarczach” osłonowych wprowadzanych przez rząd MM.
Po pierwsze pomoc nie dociera do wszystkich potrzebujących. Nie jest to wina braku pieniędzy, a raczej braku rozsądku przy ustalaniu regulacji prawnych dla kolejnych „tarcz”. W jakimś stopniu jest to też wina pazerności banków które nie chcą zrezygnować z zaplanowanego zysku. Zastój w poszczególnych branżach nie jest równoznaczny np. z zawieszeniem spłacania rat kredytów bankowych.

Coraz trudniej dostrzec logikę w kolejnych decyzjach rządu w walce z pandemią. Podejmowane decyzje nie są skutkiem bieżącej oceny sytuacji. Zresztą ocena sytuacji pozostawia wiele do życzenia.
Od dawna negatywnie oceniam zachowania Gowina który nie przepuści żadnej okazji do pokazania jaki jest ważny. Decyzje powinien podejmować wyłącznie premier i tego powinniśmy się trzymać.
Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją gdy swoje trzy grosze wtrąca prezydent i jego urzędnicy, a także poszczególni ministrowie rządu. Zamiast racjonalnego działania trwa eksperymentowanie.
Widać to po dzisiejszych decyzjach rządu. Poluzujemy, ale za dwa tygodnie możemy się wycofać. Rząd powinien mieć świadomość że w walce z pandemią nic się nie sprawdza. To nieustająca loteria.
W Polsce skala zagrożeń w różnych regionach jest zmienna. Do tych zagrożeń powinny być dopasowane restrykcje i działania zaradcze. Tymczasem rząd hołduje urawniłowce bo tak jest najłatwiej.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...