Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dbałość rządzących o interesy Polski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dbałość rządzących o interesy Polski. Pokaż wszystkie posty

23 marca 2025

Pakt migracyjny a sprawa polska.

 

Trwa medialna dyskusja wokół paktu migracyjnego.
W mojej ocenie jest to klasyczne bicie piany.
Ustalenia, na poziomie decyzyjnym, zapadły i trzeba być niesamowicie naiwnym żeby łudzić się że cokolwiek w temacie ulegnie zmianie. https://forsal.pl/swiat/unia-europejska/artykuly/9386526,co-oznacza-nowy-pakt-migracyjny-ue-przyjela-ostry-kurs.html
Z każdym dniem przybywa szczegółów potwierdzających jak premier rządu III RP traktuje nas wszystkich, nie tylko tych którzy oddali głos na PO/KO, a w konsekwencji na koalicję 13 grudnia.
Do znudzenia trzeba powtarzać że to koalicja 13 grudnia, a nie jak oni twierdzą że koalicja
15 października. Oni, czyli PO/KO tych wyborów nie wygrali. Utworzenie koalicji zajęło im kilka dni.
W szczegółach opisałem to przy innej sposobności.
Wszystko po naszej stronie jest w rękach rządu DT i póki ten rząd będzie u władzy nic się nie zmieni. Chyba że na gorsze. To będzie skutkowało wkrótce napływem tysięcy „podrzutków” którzy obecnie znajdują się w krajach Europy zachodniej. Nie tylko w Niemczech.
Sytuacja jest o wiele gorsza bo od dłuższego czasu docierają do nas informacje o nielegalnych imigrantach relokowanych z Niemiec do Polski przez policję niemiecką.
Nie znamy oficjalnych dokumentów na podstawie których Niemcy realizują ten proceder.
Z kolei politycy koalicji 13 grudnia informują że w obrębie tylko województwa lubuskiego tych relokowanych jest już około 40 tysięcy.
Gdzie są zakwaterowani?
Jakie zobowiązania wobec nich ma Polska?
Kolejna, wielokrotnie uzupełniana informacja dotyczy ośrodka, po stronie niemieckiej, w Eisenhuettenstadt https://dorzeczy.pl/kraj/692188/eisenhuettenstadt-centrum-do-odsylania-migrantow-do-polski.html z którego za kilka dni będą masowo, w konwojach policyjnych, deportowani do Polski „nachodźcy” co do których nie ma pewności czy kiedykolwiek ich noga stanęła na polskiej ziemi.
Nikt nie ma pewności jaki będzie dla Polski limit roczny przyjęć.
Są pogłoski że może to być około 70 tysięcy.
Podstawowy błąd w dyskusji polega na tym że nie mamy dowodów na to że relokowani to nielegalni imigranci którzy dostali się do Niemiec z Polski. Po stronie polskiej nikt tego nie sprawdza, a tym bardziej nie weryfikuje.
Z zażenowaniem czytam informacje że z wysyłanych tą metodą do Włoch, w minionym roku,
Włosi przyjęli 4 /słownie czterech/ na kilka tysięcy wysłanych. https://niezalezna.pl/index.php/polska/niemcy-odsylaja-migrantow-wlosi-przyjeli-4-slownie-czworo-polska-190-razy-wiecej/537581
Faktycznie są to niechciani przez rząd Niemiec imigranci zapraszani głównie do Niemiec po 2015 roku. Polska odbiera ich „jak leci” bez weryfikowania zasadności ich relokacji.
Pakt migracyjny ma obowiązywać formalnie od 2026 roku!
Według ustaleń przyjętych przez KE poszczególne państwa UE będą zobowiązane przyjąć jakieś kwoty tych imigrantów z tym że te kwoty są płynne. Będą uzależnione od nasilenia się fal imigrantów z basenu Morza Śródziemnego. Odmowa przyjęcia oznacza obowiązek wpłacenia ustalonej kwoty do kasy KE. Znowu, kwota nie jest ustalona na sztywno.
Na deser najlepsze. W dokumentach dotyczących paktu migracyjnego jest zapis że w sytuacji krytycznej, państwo UE będzie zobowiązane przyjąć uchodźców niezależnie od wpłacanych kwot.
To wszystko w ramach solidarności wewnątrz UE.
Szkoda że to nie znalazło zastosowania gdy do Polski zaczęły zjeżdżać tłumy Ukraińców po rozpoczęciu wojny, właściwie SOW. Zwrócono nam uwagę że Ukraińcy się nie liczą, bo nie są „kolorowi”.
Z dotychczasowych ustaleń wiadomo że wbrew deklaracjom premiera nie będzie brane pod uwagę nasze zaangażowanie w pomoc Ukrainie. Kogo za to winić?
Są jeszcze informacje uzupełniające. Relokowanym Polska ma zapewnić pomoc socjalną/kieszonkowe wg standardów obowiązujących w Europie zachodniej, a więc powyżej minimum socjalnego w Polsce. Poza tym relokowani mają mieć prawo do łączenia rodzin, czyli mogą sprowadzić do Polski swoje rodziny w ilości nieograniczonej. Znany jest przypadek imigranta z Syrii, który w ten sposób sprowadził do Niemiec ponoć 22 osoby!
Przepisy paktu migracyjnego tego nie określają.
W Niemczech odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne. Końcowe wyniki oznaczają zmianę rządu z nowym kanclerzem którym będzie przewodniczący CDU Friedrich Merz.
Szczegół dotyczy terminu i składu nowego rządu. Zanim to nastąpi u władzy pozostaje rząd kanclerza Scholza.
Z dotychczasowych informacji na temat nowego kanclerza należy wnioskować że w relacjach z Polską nie będzie zmian dla Polski korzystnych, zwłaszcza w kwestii relokacji imigrantów.
Po wyborach parlamentarnych 2023 znaleźliśmy się w sytuacji, powiem eufemistycznie, kłopotliwej.
Nie wiem czyje interesy reprezentuje koalicja 13 grudnia i utworzony przez nią rząd?
Na ten temat powiedziano i napisano już tyle że zaginął podstawowy wątek. Jest nim wciskanie Polsce na utrzymanie ludzi którzy przedostali się do Europy z Azji lub Afryki, nie wiadomo jakimi drogami. Możliwości było wiele, bo wszystko zależało od tego kiedy doszło do wejścia do Europy. Jak pamiętamy exodus zaczął się w 2015 roku i trwa, z różnym nasileniem, po dzień dzisiejszy.
Kraje Europy zachodniej, głównie Niemcy, przyjmowali tych nachodźców bez ograniczeń. Intencją było uzupełnienie braków na rynku pracy. Pomysł nie wypalił i powstał problem z zagospodarowaniem tych, teraz niechcianych. Nie wiadomo ilu ich jest. Szacuje się że w całej Europie zachodniej około 4,5 miliona. W Niemczech /ponad 1,5 mln/ zaledwie około 10% podjęło regularną pracę zarobkową.
Reszta żyje z zasiłku socjalnego lub weszła w kolizję z prawem /narkotyki, prostytucja, rozboje, handel narządami ludzkimi/.
Patrząc na to co niemiecka policja wyczynia na naszej granicy na Odrze wraca natarczywe pytanie z czym mamy do czynienia?
Rządzący co chwilę zapewniają nas że jesteśmy suwerennym państwem. Można im dopowiedzieć że tak samo jak demokratycznym.
Do pełnego obrazu trzeba dodać że ten stan rzeczy jest w pełni akceptowany przez KE, TS UE
i wiele innych struktur nie tylko unijnych.
To jednak źle rokuje nam Polakom. Nadzieją na zmianę mają być wybory prezydenckie.
Jakie jest prawdopodobieństwo że wygra te wybory kandydat preferujący interesy Polski i Polaków?

20 listopada 2024

W czyim interesie?

 

Przysłuchuję się dyskusji po Święcie Niepodległości i dochodzę do wniosku że długotrwałe pranie mózgów społeczeństwa robi swoje.
Pierwsze skojarzenie, wielu dyskutantom wszystko, jak w starym dowcipie, kojarzy się z d...pą.
Hasłem wiodącym jest suwerenność którą każdy rozumie po swojemu. Większość nie chce lub nie potrafi zrozumieć że w dzisiejszych realiach jest to pojęcie bardzo umowne.
Co to jest ta suwerenność? https://pl.wikipedia.org/wiki/Suwerenność
Nawet po powierzchownym zapoznaniu się z treścią widać rozbieżność między teorią i praktyką.
W dyskusji widać jak na dłoni skutki terroru medialnego.
Z logicznego rozumowania wynika coś innego niż z narracji narzuconej przez KE i nie tylko.
Polska jest niewielką częścią Europy, a Europa z kolei jest małą częścią globu. Podobnie jest z liczbą ludności. Dlaczego więc przedstawiciele Europy próbują narzucić światu swoje poglądy na otaczającą rzeczywistość? Wiedzą lepiej?
Większość jest gdzie indziej, choćby w Azji. Tymczasem Europa stara się narzucić światu swoje rozumienie co jest dobre, a co złe. Tylko dla kogo?
Do stycznia 2025 roku, a ściślej do zaprzysiężenia prezydenta-elekta Donalda Trumpa, będziemy oczekiwali kierunku zmian w jakie pójdzie polityka gospodarcza USA. Co do faktu nie ma wątpliwości. Póki co słyszę że USA wypowiedzą udział w porozumieniu klimatycznym https://www.bankier.pl/wiadomosc/Trump-zamierza-wycofac-USA-z-porozumienia-paryskiego-w-sprawie-klimatu-8842579.html
Niespodzianek ma być więcej, ale wszystko w swoim czasie.
Na dzisiaj piorunujące wrażenie robi to https://magazynier.szkolanawigatorow.pl/wybrani-czyli-kto-wygral-wybory-06-11-2024-po-drugiej-stronie-oceanu#377052
Ile w tym prawdy, a ile pobożnego życzenia?
Dzisiejsza narracja w USA idzie w podobnym kierunku jak w Polsce po wyborach 2023, czyli wszystkiemu winni są poprzednicy.
Doskonale wiemy że nie jest to takie jednoznaczne. Ważniejsze jest co zrobić teraz żeby trend utrzymać?
Znowu odwołam się do tekstu Coryllusa https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/zakon-krzyzacki-i-pis-podobienstwa-i-roznice
Jest już ciąg dalszy.
Z moich obserwacji otoczenia wynika że musimy zdrowo oberwać po grzbiecie, a może bardziej po kieszeni, żeby pewne prawdy oczywiste do nas dotarły.
Jednak dalej pozostanie bez odpowiedzi pytanie co z tym zrobić?
Coraz więcej ludzi, nie tylko w Polsce, zdaje sobie sprawę z tego że wskutek nie do końca przemyślanych decyzji KE brniemy w ślepą uliczkę. Nieszczęście polega na tym że nasi włodarze, dla własnej wygody i politycznych korzyści, nie mają zamiaru przeciwstawić się tym kretynizmom.
Jaka była praprzyczyna tych decyzji?
Można przyjąć że niejedna.
Osobiście stawiam na pierwszym miejscu pazerność światowej finansjery dla której ich konta bankowe od pewnego momentu stały się jedynie zbiorem cyferek w którym ważne jest gdzie stoi przecinek. 
Z jednej strony dążenie do maksymalizacji zysków, a z drugiej optymalizacja kosztów.
Jak pogodzić jedno z drugim? Przecież to eksperyment na żywym organizmie.
Początkowo efekty osiągano poprzez wdrażanie postępu technicznego i technologicznego.
W dalszej kolejności zmierzano do obniżenia kosztów produkcji. W krajach uprzemysłowionych było to utrudnione, a na pewnym etapie już nierealne.
Wyjściem było przenoszenie zakładów produkcyjnych do krajów gdzie siła robocza jest tania, a ograniczenia prawne w zakresie warunków środowiskowych były niewielkie, a wręcz żadne.
Załamanie tego trendu nastąpiło w trakcie pandemii covid-19. Nastąpiło zerwanie łańcuchów dostaw. Wówczas przyszło otrzeźwienie. Reakcją jest powrót produkcji newralgicznych asortymentów do Europy i USA. Niestety, to trwa i nie odbywa się bezboleśnie.
Drugim kierunkiem jest troska o środowisko naturalne człowieka. Za tym idą kolejne ograniczenia w procesie produkcji i życiu codziennym.
Szczegół polega na tym że o to środowisko naturalne walczą politycy europejscy a w mniejszym stopniu, czy wprost wcale, politycy na pozostałych kontynentach.
Deklaracje to nie to samo co konkretne rozwiązania stosowane w życiu codziennym.
W ten sposób Europa skazuje się na samounicestwienie.
Z ciekawością będę czekał na reakcję KE na zapowiadane decyzje prezydenta-elekta w sprawie odstąpienia USA od paktu klimatycznego. Czy KE zdobędzie się na krok wstecz? Byłoby to w interesie państw członkowskich UE.
Nawiasem mówiąc powinniśmy uważnie przyglądać się poczynaniom, nie tyle samej KE, co w szczególności Niemiec. Nie chodzi tylko o utrudnianie naszego rozwoju gospodarczego, ale o działania na rynku wewnętrznym Niemiec. Na chaos w gospodarce nakłada się konflikt wewnątrz koalicji rządowej. Jest tylko kwestią czasu kiedy zapadnie decyzja o rozpisaniu przedterminowych wyborów.
Z jednej strony Niemcy likwidują u siebie energetykę jądrową, a z drugiej pozostają przy wykorzystaniu tejże energetyki opartej o spalanie węgla brunatnego. Nie przeszkadza im w tym tzw. ślad węglowy https://pl.wikipedia.org/wiki/Ślad_węglowy .
Po komplikacjach wokół NS1 i NS2 zamieszanie jest totalne. Pogłębia je tzw. Zielony Ład.
Pomysł został uruchomiony publicznie pod koniec 2019 roku. https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_Zielony_Ład
Głupota, a może zamierzone działanie naszych włodarzy polega na potulnym powielaniu tych kretynizmów.
Po wyborach w USA prezydent-elekt zapowiada wycofanie się USA z dotychczasowych ustaleń w kwestii polityki klimatycznej. Oznacza to obniżenie kosztów produkcji w USA. W konsekwencji produkty amerykańskie staną się konkurencyjne w stosunku do produkcji pochodzącej z Europy.
USA zamierzają zwiększyć wydobycie kopalin z przeznaczeniem na eksport. Ich odbiorcą, głównie gazu, chce być Europa.
Jak napisałem wyżej jest nikła nadzieja że zapowiedzi płynące z USA zmuszą KE do wycofania się z wielu pomysłów pogrążających gospodarkę europejską. Można tylko zapytać czy zdążą?
To co się dzieje dotychczas można skwitować krótko „zanim gruby schudnie, chudego dawno wyniosą nogami do przodu”.
Ironia polega na tym że nasi rządzący doskonale zdają sobie sprawę z tego że ich polityka gospodarcza doprowadzi do tego że nie dotrwają do końca kadencji, ale dla koalicji ważniejsze są sprawy ideologiczne, obowiązek realizacji partyjnych, a może i osobistych idee fixe.
Nieszczęścia chodzą parami.
Europa przeżywa narastający kryzys gospodarczy, a Niemcy, Francja i Hiszpania, dodatkowo kryzys polityczny. Trwają gorączkowe próby wybrnięcia z kłopotów wzmacnianych jeszcze perspektywą zmian w relacjach z USA.
Czy za taką próbę traktować podpisanie umowy handlowej z Mercosur? https://pl.wikipedia.org/wiki/Mercosur
Prace nad tym prowadzono od 2019 roku. Nie wszystkie kraje UE podchodzą do tego pomysłu z entuzjazmem. https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1421679,porozumienie-z-mercosur-firmy-licza-na-zdobycie-nowych-rynkow.html
Chcą na tym skorzystać Niemcy, zwiększając swój eksport zwłaszcza produktów przemysłu motoryzacyjnego.
Jednak jest spora grupa oponentów, z Francją na czele. https://www.farmer.pl/fakty/unia-europejska/ue-szykuje-sie-do-szybkiego-zatwierdzenia-umowy-z-blokiem-mercosur,145900.html
Moim zdaniem sam pomysł wskazuje na zidiocenie polityków UE. Wdrożenie umowy ma w założeniu doprowadzić do marginalizacji rolnictwa europejskiego.
Udział sektora rolnego w PKB państw Europy opisany jest tu https://forsal.pl/gospodarka/pkb/artykuly/8973955,jak-duze-znaczenie-ma-rolnictwo-dla-gospodarek-europy-wyrazny-trend-.html
Rolnictwo i przemysł spożywczy oraz związane z nimi usługi zapewniają ponad 44 mln miejsc pracy w UE, a w samym sektorze rolnym pracuje 20 mln osób.
Obecnie zatrudnienie w rolnictwie zadeklarowane jest przez 8,4% ogółu pracujących, według danych GUS na podstawie BAEL – „Polska w liczbach 2022”. W porównaniu do innych sektorów jest to bardzo niewiele, przykładowo w usługach zatrudnione jest aż 60,3%, 30,7% w przemyśle.
Czy można nad tym przejść do porządku dziennego? Według mnie nie.
Przemawia za tym wiele argumentów. Powołam się na jeden który już był ćwiczony w praktyce.
Chodzi o zerwanie łańcucha dostaw podczas pandemii covid-19.
Jak KE zapewni dostawy żywności dla Europy w podobnej sytuacji?
W Polsce, w perspektywie mamy problem z wejściem na rynek europejski rolnictwa ukraińskiego.
Skala produkcji i odstępstwa od wymagań obowiązujących rolnictwo UE spowoduje upadek rolnictwa w tejże UE i oczywiście w Polsce. Jak to zostanie rozwiązane w negocjacjach Ukrainy o przystąpienie do UE?
Jak długo da się wyżyć z ideologii i idee fixe?
To wszystko ma się odbywać w ramach eksperymentu na żywym organizmie.
Kto samodzielnie myśli łatwo wykaże czym to się skończy. Nie pomoże wówczas usunięcie z naszego życia tych szajbusów. Podobnie jak pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej.
To ostatnie to absolutna abstrakcja.
Wątpliwym pocieszeniem jest że nie ma pełnych analiz jak te pomysły wpłyną na całokształt gospodarki UE w perspektywie lat. Utopiści widzą tylko cel i nie interesują ich skutki.
Niestety, protesty społeczne są dzisiaj za słabe żeby zablokować realizację pomysłów polityków którzy też są sterowani.

20 lutego 2024

Czyim problemem jest dzisiaj Ukraina?

 

W sprawie Ukrainy trzeba wrócić do notek co najmniej z 2015 roku. Dzisiaj dyskusja zeszła do rozprawiania o tym co tu i teraz. Inne spojrzenie ma Putin i jego akolici, inne Ukraińcy i do tego z wyróżnieniem części wschodniej i zachodniej Ukrainy, a jeszcze inaczej patrzy na to zagranica.
Tu jest totalne pomieszanie z poplątaniem.
FR stawia sprawę otwarcie, chcą odbudować ZSRR. Nie obchodzi ich reakcja bezpośrednio zainteresowanych.
Z Ukrainą jest inny problem. Po wyjściu z ZSRR nie bardzo doceniali to co dostali. Dopiero wojna stwarza szanse na utrwalenie państwowości. Szanse, bo nie znam badań które mówiłyby jaki procent Ukraińców jest zainteresowany istnieniem państwa o tej nazwie.
Ukraina, podobnie jak pozostałe twory powstałe z rozpadu ZSRR, nie jest państwem jednorodnym etnicznie. To sytuacja naturalna, ale także owoc polityki władców ZSRR którzy starali się wymieszać maksymalnie narody mieszkające w jego granicach. Ale też Ukraina, podobnie jak inne państwa poradzieckie, jest nietolerancyjna wobec mniejszości narodowych. To znajdowało swoje odbicie w tworzonym prawie i to jest kluczowa przyczyna trwającej wojny.
Na ten obraz nakładają się kolejne warstwy.
Ukraina jest państwem dużym powierzchniowo /prawie 2-krotnie większa od Polski/, o dobrym położeniu strategicznym, o bardzo rozległych złożach kopalin i olbrzymich obszarach niezwykle żyznej ziemi.
Tu jest kolejny problem. Po powstaniu państwa te dobra sukcesywnie przechodzą w posiadanie obcych. Zyski państwa są powiem wręcz, mizerne.
Patrząc na całokształt trudno wysnuć wnioski na przyszłość.
Ukraina jako państwo jeszcze istnieje. Nie wiadomo co się stanie z terenami zajętymi obecnie przez wojska rosyjskie. Wątpię żeby dobrowolnie się wycofali. Rozwiązania siłowe to bliżej nieokreślona przyszłość.
Nie wiadomo jak ostatecznie zachowają się USA, Wlk. Brytania i UE. Deklarowane wsparcie ma się nijak do realiów. Powód podstawowy to opóźnienia w realizacji pomocy zarówno finansowej jak i sprzętowej. Szczególne znaczenie ma pomoc sprzętowa, zwłaszcza dostawy amunicji artyleryjskiej.
Jej brak utrudnia zarówno działania ofensywne jak i obronne. To główny powód opuszczenia przez wojska ukraińskie Awdijiwki.
Trzeba sobie zdać sprawę że pomagającym tak naprawdę nie zależy żeby FR przegrała, albo Ukraina wygrała. Chodzi o to żeby wojna maksymalnie wykrwawiła obie strony. To przeciąganie liny może potrwać długo.
Ukraina aspiruje do NATO i UE. Przystąpienie do NATO uwarunkowane jest zakończeniem działań wojennych. Przystąpienie do UE jest bardziej złożone. UE postrzega Ukrainę głównie jako zagłębie rolnicze. Zakłada że Ukraina stałaby się głównym dostawcą produktów rolnych dla całej UE.
To jest nie w smak członkom UE którzy mają u siebie znaczącą produkcję rolną. Na tym tle dochodzi do trwających protestów rolników unijnych w całej Europie. Dużo będzie zależało od negocjacji między Ukrainą i KE.
Po stronie Ukrainy mamy produkcję wielkotowarową, lepsze warunki klimatyczne i na dzisiaj tańszą siłę roboczą. Ukrainy nie obowiązują dzisiaj unijne przepisy fitosanitarne,
Jedno z kluczowych pytań dotyczy okresu dostosowawczego rolnictwa Ukrainy do przepisów unijnych.
O FR powtórzę co napisałem tu nie raz. Wojna dla społeczeństwa rosyjskiego jest czynnikiem scalającym. Jest to o tyle ważne że FR jest ciągle zagrożona rozsadzeniem od środka przez ruchy separatystyczne.
O względy Rosji zabiegają USA i Chiny.
Każde z tych państw chce mieć FR po swojej stronie, albo mieć gwarancję neutralności w razie starcia z Chinami bądź USA.
Żeby jakoś zamknąć temat Ukrainy trzeba zwrócić uwagę na postawę polityków ukraińskich wobec sąsiadów ale również zagranicy. Mam wątpliwości czego ci politycy właściwie bronią?
Bo na pewno nie interesów rolnictwa ukraińskiego które jest zdominowane przez kapitał obcy.
Jeśli tak jest to mamy do czynienia z lobbingiem a nie obroną interesów Ukrainy.
Prostsza jest odpowiedź na pytanie przed czym bronią się rolnicy z UE protestujący teraz na drogach Europy.
Moim zdaniem, w codziennej publicystyce problem przedstawiany jest tendencyjnie.
Na czym polega ta tendencyjność?
Ukrainę przedstawia się jako słabe i bezbronne państwo napadnięte przez okrutnego agresora jakim jest FR. Jaka jest prawda? Na pewno nie jest czarno-biała.
Zanim doszło do tzw. wojny pełno skalowej, w lutym 2022, na Ukrainie coś się działo.
Pytanie, jak mocno trzeba cofnąć się w czasie?
Nic albo niewiele wniesie dzielenie włosa na czworo.
Po okresie przynależności do ZSRR Ukraina odziedziczyła złodziejstwo i korupcję na skalę nawet dla nas trudną do wyobrażenia.
U nas kiedyś w obiegu było powiedzenie że „w Polsce tylko ryba nie bierze”.
Ukraina ma inny problem. Nie bierze tylko ten kto nie ma okazji, albo możliwości.
Opowieści na ten temat są najprzeróżniejsze. Niektóre przypadki przedostają się do mediów obcych. Rozumiem że u nas łatwiej znaleźć opowieści o korupcji w wydaniu rosyjskim.
Jednak problem urósł do znacznych rozmiarów skoro zaczął bulwersować polityków USA.
Pomoc sprzętowa nie trafiała w 100% na front. Stwierdzono wiele przypadków „reeksportu” pomocy
np. do terrorystów w różnych zakątkach świata.
Walka z korupcją jest trudna nawet dla prezydenta Ukrainy. Ale jak długo można udawać że się nie widzi problemu?
Wokół wojny na Ukrainie wykreowano narrację że od jej losów zależy pokój w Europie.
Na tej kanwie politycy ukraińscy uważają że cały świat jest zobowiązany do bezinteresownej pomocy Ukrainie aż do ostatecznego jej zwycięstwa. Przez jakiś czas pewnie tak było.
Ale wojna trwa już dwa lata. Jej końca nie widać, a według stanu obecnego front stanął.
Dla wielu państw zachodnich jest to trudne do przełknięcia.
Dzisiaj nikt nie mówi o rekompensacie za udzielaną pomoc. Tylko to nie dotyczy wszystkich.
Z wielu informacji jakie do nas docierają wynika że wielki biznes jest poważnie zaangażowany na Ukrainie od lat. To biznes ponadnarodowy, w tym także rosyjski co dla wielu jest totalnym zaskoczeniem. Wielkie latyfundia nie są własnością Ukrainy. Podobnie jak wiele zakładów przemysłowych, sieci handlowych itd.
W ostatnich miesiącach przybywa punktów spornych, zwłaszcza między państwami frontowymi a Ukrainą. To są problemy trudne do rozwiązania bo KE ustawia się do nich bokiem licząc że rozwiążą się same. Nic z tego.
Jest też inne wytłumaczenie sytuacji. KE wykorzystuje Ukrainę do rozgrywki wewnętrznej z własnym rolnictwem. Docelowo chodzi o likwidację rolnictwa w ramach programu Fit for 55 i oparcie zaopatrzenia Europy o produkty rolne sprowadzane z Ukrainy i Mercosur.
Od siebie dodam że w kolejce czekają producenci płodów rolnych z FR.
Wojna kiedyś się skończy i nadwyżki trzeba gdzieś wyeksportować. Jeśli upadnie rolnictwo UE wówczas można swobodnie regulować ceny na importowane produkty rolne.
Teraz kluczowym jest niekontrolowany wywóz zboża z Ukrainy drogami lądowymi.
W jednym wątku są dwie istotne sprawy. Faktem jest że zboże wyrosło na ziemi ukraińskiej, ale jest własnością użytkowników gruntów ornych którymi są korporacje ponadnarodowe.
Czyich interesów bronimy wpuszczając transporty do Polski?
Wywóz jest źle zorganizowany, za sprawą komisarzy unijnych, bo zboże i produkty rolne które mają tranzytem przejeżdżać przez Polskę, zalewają nasz rynek. Tymczasem my jesteśmy w produkcji rolnej samowystarczalni i też mamy nadwyżki które chcemy sprzedać.
W trakcie pisania skojarzyłem jeszcze coś. Dlaczego Ukraina za wszelką cenę stara się wykonywać przewozy przez Polskę? Nie ma innych możliwości? Jest przecież Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Dlaczego Polska?
Okazuje się że poza przewozami drogowymi produkty rolne przewożone są koleją.
W ten sposób wjeżdża zboże z Ukrainy. Rolnicy: Wszyscy o wszystkim wiedzą (msn.com)
Różnica jest w ilości przewożonego towaru. Zdecydowana przewaga jest po stronie transportu morskiego który jest utrudniony wskutek blokady ruchu statków na Morzu Czarnym.
Ten temat ostatnio jest całkowicie wyciszony. Dlaczego? Nie ma znaczenia wypowiedź Zelenskiego że lądowy transport produktów rolnych to tylko 5% ukraińskiego eksportu.
Jaki związek z tym wszystkim ma informacja na którą trafiłem wczoraj, że na rynkach światowych jest nadpodaż produktów zbożowych i ziarna kukurydzy. To z kolei wpływa na znaczny spadek cen.
https://www.wnp.pl/logistyka/rolnicy-protestuja-na-przejsciu-granicznym-dorohusk-jagodzin,806094.html
KE znowu występuje w roli dobrego wujka i łaskawie zgadza się dotować eksport zboża z UE kwotą około 4 mld euro. To rozwiązanie doraźne, do kolejnych zbiorów które zaczną się już w lipcu. 

29 stycznia 2024

Trochę refleksji

 

Rzadko i niechętnie się o tym pisze.
Skutki II wojny światowej dla Polski, w sferze struktury społeczeństwa, są niemożliwe do odrobienia po dzień dzisiejszy.
Trzecia Rzesza do spółki z Rosją Radziecką prowadziły wobec ludności Polski politykę świadomą i konsekwentną. Od Gdańska po Śląsk było to samo.
Nie było miejsca na przypadki. Pierwszym kryterium była chęć zemsty.
Niemcy za walkę o polskość, za udział w Powstaniach Śląskich, w Powstaniu Wielkopolskim,
za aktywny udział w plebiscytach.
Rosja w pierwszej kolejności za to żeśmy ich pogonili w 1920 roku, a wcześniej za hołd pod Pskowem.
Zemsta miała charakter permanentny. Przyszła kolej na inteligencję, na duchowieństwo katolickie,
na służby mundurowe.
Eksterminacja Żydów wynikała z innego klucza. W ponad 6,5 mln Polaków wymordowanych podczas II wojny światowej znalazły się wszystkie grupy społeczne.
Dzieło zniszczenia kontynuowano po zakończeniu wojny. Tylko metody były bardziej wyszukane.
Było w czym wybierać. Początkowo najmniej zagrożone było szkolnictwo podstawowe.
Celem była walka z analfabetyzmem.
Sielanka kończyła się już na etapie szkoły średniej. W pierwszych latach powojennych problemem był brak wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej. Stopniowo likwidowano takie przedmioty jak łacina, greka czy logika.
Mogłem to obserwować na żywo w rodzinie. Starszy brat w liceum jeszcze załapał się na podstawę programową że tak powiem przedwojenną. Ja już nie. W podstawówce miałem jeszcze nauczycieli
tzw. przedwojennych, ale z upływem lat przychodzili już absolwenci szkolenia powojennego.
W końcówce podstawówki „załapałem się” na powrót religii jako przedmiotu nauczania. Wcześniej były to zajęcia katechetyczne w salce parafialnej. Lekcje prowadził ksiądz o którym po wieeelu latach dowiedziałem się że był oficerem Legionów Piłsudskiego.
Ciekawie było też w klasie maturalnej. Co dalej? Z małego miasteczka trzeba było mieć rodzinę w mieście gdzie zamierzało się kontynuować dalszą naukę, albo zdobyć akademik. Inną formą były uczelnie wojskowe.
Ciekawe były też pomysły dotyczące kierunków dalszego kształcenia. Najbardziej prestiżowe wówczas były politechniki i uniwersytety. W dalszej kolejności tzw. szkoły wyższe czyli uczelnie techniczne, rolnicze, pedagogiczne i ekonomiczne.
Dla tych którym się nie udało pozostawała namiastka o nazwie „studium nauczycielskie”.
Była to 2-letnia szkoła pomaturalna której ukończenie dawało możliwość podjęcia pracy dydaktycznej
w szkole podstawowej i chyba w ograniczonym zakresie w szkole średniej.
Już wówczas oceniałem to jako selekcję negatywną. Niestety sprawdziło się. Ci nauczyciele szybko tracili prestiż społeczny.
Ważnym elementem destrukcji społeczeństwa było zerwanie więzi pokoleniowej. Z jednej strony powodem był deficyt substancji mieszkaniowej, a z drugiej wędrówka ludów spowodowana zmianami granic Polski po 1945 roku.
Budownictwo mieszkaniowe jest piętą Achillesową Polski po dzień dzisiejszy. Ono właśnie generuje wiele dzisiejszych problemów społecznych.
Teraz na to wszystko nakładają się dwie sprawy. Jedna to różne formy ingerencji zewnętrznej w sprawy Polski, a druga to dywersja własnych środowisk.
Indoktrynacja prowadzona przez lata powojenne spowodowała że ludziom mylą się pojęcia podstawowe. Nie dostrzegają różnicy w ocenie rzeczywistości.
Polak jest obywatelem państwa polskiego, czy obywatelem Europy, czy nawet świata?
To pranie mózgów spowodowało że przedstawiciele Polski w strukturach międzynarodowych bez zmrużenia oka działają na szkodę Polski i Polaków.
Wszystko razem kumuluje się w poczynaniach rządu wyłonionego po jesiennych wyborach 2023.
To nie jest tylko kwestia przypadkowego doboru osób do obecnego rządu. Miesiąc ich urzędowania to dopiero rozgrzewka.
Za bardziej szkodliwe uważam decyzje podejmowane w sprawach o znaczeniu fundamentalnym.
Nic nie przebije decyzji o powrocie do ustaleń komisji Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej, a także rezygnacji z odszkodowań od Niemiec za straty poniesione przez Polskę w wyniku II wojny światowej.
Odzwierciedleniem sytuacji wewnętrznej w Polsce jest postawa Polonii. Ta emigracja pochodzi z różnych okresów historycznych. Te „fale” siłą rzeczy, mają różne podejście do obecnej Polski. Dysponując polskim paszportem biorą udział w głosowaniach do parlamentu krajowego jak i europarlamentu. Nie jest to udział znaczący, ale istotny propagandowo.
Swoje poglądy szerzą w środowiskach w których aktualnie żyją. Niestety, często obraz dzisiejszej Polski wypaczają. 

08 czerwca 2023

Ile lat jeszcze minie?

Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać,
czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbów później śmieje się z własnych dyrdymałów?
Patrzę na te „zatroskane” twarze i zastanawiam się co oni naprawdę myślą? Czy w ogóle myślą tego nie jestem pewien. Ograniczają swe wypowiedzi do „przekazu dnia”.
Dla każdego normalnie rozumującego jest oczywiste że mamy do czynienia ze zmasowanym atakiem na Polskę z udziałem rodzimej V kolumny.
Do znudzenia trzeba powtarzać, że w 1989 roku Polsce wyznaczono inną rolę niż ta obecnie realizowana przez rząd MM. Na to nie ma zgody tzw. starej Europy.
Trzeba też widzieć skalę demoralizacji rodzimych elyt. Co wspólnego z Polską, poza paszportem
i pobytem tu, ma twórca hasła „ulica i zagranica” które ma zagwarantować opozycji powrót do władzy?
Przez wiele lat koncepcja Zachodu była realizowana bez zakłóceń. Były zgrzyty, ale bez poważniejszych następstw.
Przełomem stał się rok 2015. Ówczesna ekipa rządząca PO-PSL przegrała wybory z kretesem i do dzisiaj nie może się otrząsnąć. Dla nich był to wypadek przy pracy. Podobnie jak przegrane przez PiS wybory w 2007 roku.
W sumie można nad tym przejść do porządku dziennego.
Na świecie znane są przypadki że jeden układ jest w stanie przetrwać nawet 70 lat, a poszczególne monarchie jeszcze dłużej.
Polski problem polega na działaniu przegranych na szkodę interesu narodowego. To szkodnictwo nie ogranicza się wyłącznie do polityków. Mają za sobą wsparcie mediów, sądownictwa, szerzej wymiaru sprawiedliwości, szeroko pojętej kultury, a także innych obszarów naszego życia codziennego.
Od lat zadaję sobie pytanie dlaczego tak się dzieje?
Częściowo znam odpowiedź. Może nawet wyjaśnia ona wszystko.
W 1989 roku nie doszło do upadku komunizmu w Polsce. On upadł na cztery łapy, a inni powiedzieli że nie było żadnej transformacji ustrojowej, ale wielki przekręt.
Każdy z nas ma swoją wiedzę na ten temat.
Ujawniane dokumenty potwierdzają że wszystko było przemyślane i przygotowane przez fachowców.
Z zewnątrz wyglądało to na spontaniczne działanie.
Zaskoczeniem dla władzy ludowej był rok 1980 i powstanie „Solidarności”. Wówczas sytuację opanowano, ale czasu nie zmarnowano. Do 1988 roku opracowano plan, rozpisano role i w 1989 roku przystąpiono do realizacji.
Do dzisiaj wielu obserwatorów naszego życia politycznego zastanawia się skąd w nim tylu przypadkowych ludzi? Jakich znowu przypadkowych? Byli starannie wybrani i dobrani.
Co ciekawsze, po drodze wprowadzano, skutecznie zresztą, korekty. Ilu takich no nejmów zapałało nagle chęcią powrotu z emigracji i z marszu weszło do elit rządzących? To nie zawsze była emigracja przymusowa po 1981 roku.
Największą kanalią okazał się TW Bolek który zgodził się to wszystko firmować. W sumie to taka wiejska gnida bez zasad. Dawno zabrnął w ślepy zaułek z którego nie potrafi się wycofać. Swojej roli nie odegrał jeszcze do końca albo nie wie jak zejść ze sceny. Nie może znaleźć drogi. Pogubił się całkowicie. Stał się pacynką wykorzystywaną na lokalnych odpustach.
Dowodów na sterowaną transformację aż nadto.
Na czoło wysuwa się lustracja, czyli jej brak. Orędowników jej zaniechania jak mrówków.
Dzisiaj widać jak na dłoni że najbardziej przeciwna lustracji była agentura. Nie wiedzieli że kopie ich teczek były i są w posiadaniu głównie Moskwy i Berlina.
Gremialne niszczenie archiwów służb to też kolejna ściema. Część rozkradziono do prywatnych archiwów, a ważniejsze, na wszelki wypadek kopiowano na mikrofilmach.
Dowodem archiwum Kiszczaka. Znaleźli się spryciarze którym udało się sprzedać dokumenty służb np. do USA.
Nikt nie wie ile takich trefnych dokumentów jest w posiadaniu obcych służb. To oznacza tylko że są haki na czynnych polityków i można skutecznie wpływać na podejmowane przez nich decyzje.
Brzemiennym w skutkach okazał się brak lustracji w wymiarze sprawiedliwości. Sprawca tej skandalicznej decyzji, ówczesny I Prezes SN, robi dzisiaj za autorytet opozycji. Żeby nie owijać sprawy w bawełnę, trzeba przypomnieć że od lustracji uchylił się KK, za sprawą kardynała Glempa.
W takim składzie wszyscy wokół biadolili nad tym co się działo z Polską w pierwszym okresie transformacji ustrojowej, ale na biadoleniu się skończyło. Rozwalono i tak rachityczną gospodarkę, dołożono do tego monstrualne bezrobocie, a nieliczni stali się posiadaczami fortun niemożliwych do osiągnięcia uczciwą pracą, nawet przez pokolenia.
Wszelkie próby pociągnięcia do odpowiedzialności winnych marnotrawienia majątku narodowego spełzły na niczym. Oczywiście za sprawą niezależnych /nie wiadomo od kogo, czy czego/ sądów.
Od prawie 20 lat trwa dyskusja na temat okoliczności przystąpienia Polski do UE.
Chodzi o to czy warunki przyjęcia były dla Polski optymalne czy skrajnie niekorzystne?
Narastającym z upływem czasu problemem jest łamanie przez urzędników unijnych zasad uczestnictwa państw członkowskich w UE. Komisarze unijni oraz TS UE zawłaszczają sobie prawa przyznane w dokumentach traktatowych państwom członkowskim na wyłączność.
Mnie z kolei dziwi dlaczego państwa członkowskie nie protestują skutecznie przeciwko takim praktykom?
Polska w ostatnich kilku latach wielokrotnie pada ofiarą takich praktyk, ale poza jęczeniem nic nie robi w kierunku wprowadzenia skutecznych zmian. Jednocześnie nasze władze przy każdej okazji kategorycznie zaprzeczają że Polska wystąpi z UE.
O czym nie wiemy w tej grze? Czy naprawdę jesteśmy na przegranej pozycji, zgodnie z porzekadłem „jakby się nie kręcić d...a zawsze z tyłu”? Czy ta zachowawcza postawa Polsce się opłaca?
Czy tylko rządzącym?

25 maja 2023

Wojna na Ukrainie; o co w niej chodzi?

Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma?
To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej stronnicy jednej albo drugiej strony /jawni lub ukryci/, są też wrogowie wojny jako takiej /niekoniecznie pacyfiści/, ale są również bierni kibice.
Obserwują i mówią „niech się biją”. Dla nich nie ma znaczenia motyw wojny.
Są też głosy że jest to wojna zastępcza Rosji ze światem zachodnim, zwłaszcza USA.
Co w tym robią Chiny?
Dla Ameryki Płd. i Afryki ta wojna jest pełną abstrakcją, a stopień zainteresowania zależy od stopnia dotychczasowych związków z Rosją czy Ukrainą.
Tu zdecydowanie wygrywa Rosja.
W tej grupie nie ma państw o istotnym znaczeniu politycznym czy gospodarczym.
Nie ma też wspólnoty interesów. Jednak głosy tych państw liczą się w głosowaniach np. na forum ONZ. Istotne znaczenie ma postawa Chin, Indii i leżącej bliżej Rosji Turcji.
Trzeba zwrócić jednak uwagę na element zaskakujący, dwulicowość Niemiec i Francji, będących członkami NATO. To zachowanie obserwujemy szczególnie od ponad roku. Jedni i drudzy są od lat zaangażowani w Rosji finansowo i gospodarczo i nie chcą pogodzić się z możliwymi stratami w razie rozwodu z Rosją. Jest to o tyle oczywiste że ich związki są historyczne.
W trwającej wojnie dwulicowość przejawia się w pozorowaniu współpracy z Ukrainą, w ramach NATO. Dużo na ten temat powiedziano i napisano, ale zmieniło się niewiele. Specjalizują się w tym szczególnie Niemcy. Unikają udzielania pomocy militarnej Ukrainie jak diabeł święconej wody. Zadowalają się pomocą humanitarną. Wszystko po to żeby nie zamykać sobie drogi do powrotu do współpracy z Rosją. Przedłużająca się wojna wpłynęła na zmianę stanowiska Niemiec w kwestii pomocy w dostawach uzbrojenia. Oferta jest znacząca, ale ma być realizowana w 2024 roku.
Kto wie co będzie za rok?
W trwającej wojnie daleka droga do jakiegoś rozstrzygnięcia. Od kilku miesięcy mówi się o możliwym kontrataku Ukrainy. Rzecz w tym, że Ukraina nie jest w stanie zrobić tego o własnych siłach.
Natomiast udzielana przez NATO i nie tylko, pomoc nie stwarza ciągle przesłanek do sukcesu. Niewiadomą jest dalsza pomoc USA która zależy od czerwcowej decyzji Kongresu.
Sytuację komplikuje dotychczasowe stanowisko Chin które nie mogą się zdecydować co im się bardziej opłaci? Nie wiadomo również jak dalej zachowają się Indie.
Chiny i Indie korzystają na współpracy gospodarczej z Rosją w warunkach trwającej wojny. Równolegle Chiny próbują stworzyć nowy układ sił w obszarze Azji Środkowo-Wschodniej. Oczywiście kosztem Rosji. Chodzi o byłe republiki azjatyckie ZSRR /w tym Kazachstan, Turkmenistan, Kirgistan, Uzbekistan/ i być może Mongolię.
Chiny mają w ręku jeszcze jeden argument. Chodzi o straszak atomowy. Użycie broni atomowej przez Rosję to koniec przychylności Chin dla polityki Rosji. To zaś oznacza szybki koniec Rosji jako liczącego się w świecie państwa.
Często słyszy się opinie że kolejne sankcje nakładane na Rosję są mało skuteczne. Jest w tym tylko część prawdy. Skutki są zaskakujące i to tam gdzie na pierwszy rzut oka ich nie widać.
Przypomniano że Rosja jest znaczącym handlarzem bronią. To czołówka światowa.
Dochody z tego tytułu liczone są w miliardach USD rocznie. Poza tym ten handel ma znaczenie prestiżowe.
Dla tego biznesu wojna na Ukrainie odsłania swoje negatywne oblicze dotyczące niskiej skuteczności w polu broni rosyjskiej.

Nie byłbym sobą gdybym przy tej okazji nie wspomniał o miejscu Polski.
W pierwszych godzinach, dniach i tygodniach zadziałaliśmy spontanicznie udzielając wszelkiej możliwej pomocy, nie oglądając się na to co z tego będziemy mieli. Dzisiaj dowiadujemy się że wiele z tych działań wspierających podejmowane było jeszcze jesienią 2022 roku, bez szerokiego informowania o tym mediów.
Dlaczego o tym piszę?
Czy w takim postępowaniu chodzi wyłącznie o naszą satysfakcję? Byłoby to co najmniej nierozsądne. Nie możemy porównywać się z USA czy chociażby Wlk. Brytanią. Nie ta waga.
Nie dajmy się zwieść gładkim słówkom polityków. Liczą się wyłącznie konkrety. A jakie one są?
Wojna ma to do siebie że zaczyna się i kiedyś powinna się skończyć.
Tu jest miejsce na kolejne pytanie: co dalej?
To dość szerokie pytanie.
Trwająca wojna powoduje że władze ukraińskie pozostają głuche na sprawy mniej kosztowne, ale prestiżowe. Dla Polski takim tematem jest sprawa rzezi wołyńskiej.
Moim zdaniem jest tego więcej.
Część terytoriów II RP znalazła się granicach najpierw ZSRR, a teraz Ukrainy. To nie tylko tzw. mienie nieruchome, zwłaszcza zabytki kultury materialnej, ale również mienie ruchome, w szczególności zabytki o wartości muzealnej.
Nie przypominam sobie żebym gdzieś w mediach znalazł informację o dalszych losach tych zabytków.
O skali dewastacji przekonałem się naocznie będąc na początku lat 2000 w zachodniej Ukrainie. Wówczas Ukraińcy mówili otwarcie że to robota ruskich.
Ukraińcy uważają że te dobra są ich. To ich nie zadowala, bo ich radykałowie zgłaszają wobec Polski pretensje o Przemyśl i inne miejscowości. Z początku lat 90-tych pamiętam że ich zakusy sięgały … Krakowa, bo to Galicja. Trudno Ukraińcom wytłumaczyć że powinni najpierw zadbać o to co już mają.
Sprawy sporne Ukrainy dotyczą nie tylko Polski. Szczególnie agresywni są Węgrzy, a nie można pominąć Rumunii i Słowacji.
Naturalną odpowiedzią jest odbudowa ze zniszczeń wojennych.
Drobny szczegół. O własnych siłach Ukraina będzie się odbudowywać wieki całe. Kraj już jest zdewastowany w sposób niewyobrażalny. W tej chwili mało się mówi o skażeniu terenu przez nowoczesne środki pola walki. A co z rozminowaniem?
O co naprawdę chodziło Rosji gdy wszczynała ponownie wojnę na Ukrainie? Preludium był Krym.
Oficjalnie głoszone argumenty o powodach jej rozpętania można, moim zdaniem, wsadzić w … buty.
Rosji nie w smak że pod bokiem rosło państwo które w ciągu paru lat stanowiłoby poważne zagrożenie dla jej interesów zwłaszcza gospodarczych. Różnica i to poważna, polegała na tym że Ukraina zaczęła wychodzić na prostą. Złodziejstwo i korupcja na wyżynach władzy były porównywalne, ale na Ukrainę Putin stracił przełożenie.
Tymczasem w Rosji postępowała degrengolada co dosadnie uwidoczniło się podczas trwającej wojny. Wiele wskazywało na to, że w perspektywie lat Rosja zostałaby zbocznikowana w kontaktach gospodarczych Europy z Dalekim Wschodem, zwłaszcza z Chinami. Trzeba było reagować i to szybko. Ale trzeba było mierzyć zamiary na siły. Tu Putin przeszarżował.
Jaką zapłaci cenę? To w niewielkim stopniu zależy od niego. Rachunek będzie wystawiony Rosji.
Skoro tak to skąd będą środki na odbudowę Ukrainy? Obawiam się że chętnych nie zabraknie.
To intratne i pewne zajęcie na lata. Byle miał kto za to płacić.
Póki co wojna trwa i wojska rosyjskie niszczą metodycznie wszystko co jest w zasięgu ich artylerii.
Ludzie biznesu jednak tego biznesu pilnują. Prawie rok temu publikowana była w mediach mapa Ukrainy na której były wyznaczone regiony do odbudowy przez poszczególne państwa.
Polska „otrzymała” wedle tego klucza tereny najbardziej zdewastowane, czyli okręg doniecki
https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/mapa-odbudowy-ukrainy/
Jest się z czego cieszyć. Tylko kiedy tam można będzie wejść z odbudową? Te tereny są ciągle okupowane przez Rosję, a firmy chętne do wzięcia udziału w odbudowie liczy się już w tysiącach. Według mnie zasadniczym problemem jest odpowiedź na pytanie kto będzie trzymał łapę na pieniądzach przeznaczonych na odbudowę? Na jaki układ pójdzie Ukraina?
Warto zwrócić uwagę na warunki zawarte w tym tekście https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/mapa-odbudowy-ukrainy/
Jeśli Ukraina się na to zgodzi nie ma żadnej gwarancji że wyjdzie na swoje.
Przy tej okazji ujawnia się jeszcze jeden dylemat. Tym razem dla Polski. Jesteśmy orędownikiem przyjęcia Ukrainy do UE. Ale czy za wszelką cenę?
Po pierwsze nie wiadomo kiedy i jak wojna się skończy. Póki Ukraina nie wróci do granic z początku 2014 roku rozmów o przystąpieniu do UE nie będzie.
Po drugie, proces przyjmowania potrwa co najmniej 10 lat i nie wiadomo czy Ukraina zgodzi się na warunki KE.
Po trzecie, KE chce na Polsce wymusić ustępstwo w zakresie proponowanych zmian w systemie głosowań /odstępstwo od pełnej jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną/.
Jest to dla KE istotne z punktu widzenia przepisów dotyczących
fit for 55.
Z powyższego widać że najwięcej ma do stracenia Polska. Jej ustępstwo niczego nie gwarantuje a wytrąca jedyny poważny argument negocjacyjny.

19 maja 2023

Praworządność, co to takiego?

Bardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność.
Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego jest to broń skuteczna przeciwko opornym wobec dominacji niemieckiej w UE?
Według mnie jest w tym jakiś błąd systemowy, umiejętnie rozgrywany przez spółkę Niemcy-Francja. Trudno uwierzyć żeby interesy wszystkich państw członkowskich „przypadkowo” pokrywały się regularnie z interesami Niemiec i Francji.
Wyjaśnienie nie jest możliwe w jednym zdaniu.

Dzisiaj nikt już o tym nie mówi, ale ja pamiętam, że Traktat Lizboński był od samego początku, od jego podpisania, przedmiotem wielu kontrowersji.
Po pierwsze, nie był dokumentem samoistnym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_lizbo%C5%84ski Stanowił uzupełnienie, raczej uszczegółowienie Traktatu Nicejskiego https://www.europarl.europa.eu/about-parliament/pl/in-the-past/the-parliament-and-the-treaties/treaty-of-nice W chwili jego podpisywania przez wysokie umawiające się strony znane nam było jedynie robocze tłumaczenie na język polski. Nawiasem mówiąc, wykonane przez przypadkowych tłumaczy, studentów, a więc merytorycznie pozostawiające wiele do życzenia.
Wielu z nas po dzień dzisiejszy uważa że kluczowy dokument, czyli Traktat, powinien mieć tekst jednolity. Tymczasem Traktat Lizboński odwołuje się w wielu miejscach do Traktatu Nicejskiego. Całość znacznie przekracza 100 stron tekstu który nie jest stosowany wprost, ale jest podpierany wykładniami. W dodatku nie zawsze identycznymi w treści.
Traktat z Nicei nie jest do dzisiaj dostępny w oficjalnym tłumaczeniu na język polski /w chwili jego podpisywania Polska nie należała jeszcze do WE /.
https://www.europarl.europa.eu/ftu/pdf/pl/FTU_1.1.4.pdf

W relacjach kolejnych rządów III RP z UE powtarzają się pewne szczegóły.
Od samego początku jest to skłonność Polski do ustępstw wobec potrzeby egzekwowania należnych praw jako członka UE. W traktacie akcesyjnym odpuściliśmy egzekwowanie równych praw dla naszego rolnictwa względem pozostałych członków UE. Później dochodziły kolejne błędy. Nie egzekwowaliśmy równego traktowania dotacji państwowych dla stoczni polskich, podobnie jak zrobiono to dla stoczni niemieckich.
Ta lista jest długa i jej końca nie widać.
Wielu z nas zastanawia się nad racjonalnym wyjaśnieniem przyczyn takiego postępowania. Nieracjonalną przyczyną jest niepisany podział na tzw. starych członków UE i tych przyjmowanych po 2005 roku. Oczywiście ci starzy mają prawo rządzić, czyli dyktować warunki uczestnictwa tej reszcie.
Najświeższym przykładem jest wojna na Ukrainie. Można odnieść wrażenie że w ocenie KE pomoc udzielana przez Polskę Ukrainie jest naszą prywatną sprawą z którą KE nie ma nic wspólnego. Jednak ma i to pod wieloma względami. Przede wszystkim Polska jest krajem frontowym ponieważ bezpośrednio graniczy z Ukrainą i mamy wątpliwości z kim właściwie graniczymy na granicy z Białorusią. Wiele wskazuje na to, że jest to faktyczna granica z Federacją Rosyjską.

Przyjęliśmy na dłuższy pobyt uchodźców z Ukrainy, zapewniając im wyżywienie, mieszkanie, pracę, możliwość nauki, opiekę socjalną i medyczną. Wsparcie KE jest jak dotychczas jedynie symboliczne. Do tego dochodzi pomoc militarna o wartości kilku mld USD.
W zamian narastają wątpliwości co do przyszłych relacji polsko-ukraińskich po zakończeniu wojny na Ukrainie. Tej koegzystencji nie da się zadekretować, podobnie jak nie wiemy ilu Ukraińców zechce wrócić z Polski po zakończeniu tej wojny. Czy to sąsiedztwo zaowocuje współpracą gospodarczą czy będziemy tylko zabezpieczeniem logistycznym na kierunku wschód-zachód?

Wrócę jednak do kwestii praworządności.
W komentarzach powtarza się że w dokumentach traktatowych jest to pojęcie niezdefiniowane. Logicznie rozumując powinniśmy wszelkie ruchy w tym temacie mówiąc oględnie zbyć milczeniem. Rzeczywistość jest dla nas rozczarowująca i tego nie rozumiem.
Od kilku lat KE podejmuje rezolucje i inne uchwały podważające praworządne funkcjonowanie Polski jako państwa suwerennego. Nie są to tylko kolejne świstki papieru. Naliczono tych rezolucji chyba 37 i za niektórymi idą kary finansowe liczone w milionach euro.
Bomba wybuchła na początku tego roku gdy okazało się że autorzy tych rezolucji w PE są umoczeni w milionowe afery łapówkarskie. Śledztwo w tej sprawie trwa i ma charakter rozwojowy. Powstaje pytanie czy możliwe jest anulowanie tych antypolskich rezolucji?
Sprawa ma jednak drugie dno. W kraju, zwłaszcza wśród opozycji, glanowanie Polski ma sporo zwolenników. Przenosi się to na grunt krajowy poprzez kwestionowanie prawidłowości funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, a ostatnio Sądu Najwyższego. Krótko mówiąc zmierzamy prostą drogą do anarchizacji państwa.

Zwrócę uwagę na coś istotnego w tej grze.
Moim zdaniem praworządność powinna zakładać równość stron wobec prawa. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją gdy instytucje unijne żonglują tym prawem w sposób dowolny i nie odnoszą się do argumentacji drugiej strony sporu w sposób merytoryczny, a nawet ją ignorują. Znowu pora na przykłady.
Kpiną z praworządności jest funkcjonowanie TS UE. To sąd polityczny pracujący na zlecenie głównie Niemiec. Już to go dyskredytuje.
Nie ma chyba wyrazistszego przykładu niż spór polsko-czeski, raczej czesko-polski, o kopalnię węgla brunatnego w Turowie.
Nie będę wchodził w szczegóły, ale co uważam za istotne? Decyzje w sprawie o kluczowym znaczeniu dla gospodarki Dolnego Śląska wydaje jeden sędzia. Zanim zostanie wydany wyrok sędzia nakazuje zaprzestanie wydobycia węgla pod groźbą kary pieniężnej w nienotowanej dotychczas wysokości. Odwołanie Polski od postanowienia rozpatruje ten sam sędzia o którym wiadomo że jest politycznym wrogiem obecnego rządu w Polsce. Kara jest oczywiście egzekwowana na zasadzie wypłaty z bankomatu.
Kolejnym skandalem jest nie odstąpienie od naliczania kary mimo wycofania sprawy przez Czechy. Nikt nie da dzisiaj głowy za to że KE zwróci Polsce ściągnięte kary. A co z odsetkami?
Chodzi o miliony euro!
To nie koniec sprawy. Dlaczego rząd MM zachowuje się tak jakby sprawa nie dotyczyła Polski? Protesty przypominają opędzanie się od much. Wobec jawnego bezprawia jesteśmy bezradni czy boimy się? Czego? Że KE nas zje?
Komentatorzy podpowiadają że w rewanżu Polska powinna zawiesić wpłacanie składki członkowskiej do kasy UE. To nie są bagatelne pieniądze.

Druga sprawa dotycząca bezprawia w wykonaniu KE dotyczy wypłaty kwot należnych Polsce w ramach KPO. Znowu chodzi o poważne kwoty. Część państw unijnych korzysta z nich od ponad roku. Polska żyruje te pieniądze dla całej UE a sama nie otrzymała dotychczas ani euro i nie wiadomo kiedy je dostanie. Sprawa jest o tyle poważna że rozliczenie wydatkowania przyznanej puli jest terminowe i istnieje ryzyko, że Polska nie zdąży tych pieniędzy wydać i rozliczyć się z KE.
Tak jak w poprzednim przypadku nie wiadomo dlaczego Polska godzi się na takie traktowanie?
To nie darowizna. W znacznej części jest to kredyt bankowy który trzeba spłacić.
Podobnie jak w poprzednim przypadku cierpimy na brak rzeczowego wyjaśnienia ze strony rządu MM.
Radykalna propozycja jest taka żeby zrezygnować całkowicie z udziału w tym programie, ze wszystkimi skutkami, a ekwiwalentne kwoty uzyskać w komercyjnych bankach. Ze względu na obecną sytuację gospodarczą Polski warunki uzyskania pożyczki/kredytu nie powinny być gorsze od oferowanych przez KE. Odpadnie jednak uzależnienie polityczne rozliczenia tych kwot.
Póki co tkwimy w zawieszeniu bo nie wiadomo kiedy KE uzna że spełniamy warunki do wypłaty.
Ironia losu polega na tym, że zawieszenie spowodowane jest brakiem stanowiska Trybunału Konstytucyjnego który toczy swoje wewnętrzne gierki kompetencyjne i nikt z zewnątrz nie jest w stanie ruszyć sprawy z miejsca.
Krótko mówiąc anarchizacja państwa postępuje. Na tym budowana jest nadzieja opozycji na powrót jesienią do władzy.

p.s. Rekordy głupoty, nie tylko politycznej, będziemy ustanawiać za sprawą pomysłu euroentuzjastów znanego dzisiaj jako
fit for 55. https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/green-deal/fit-for-55-the-eu-plan-for-a-green-transition/
KE zdaje sobie sprawę że pomysłu nie da się wdrożyć przy pełnym poparciu państw członkowskich. Zastosowano więc sprytny zabieg polegający na indywidualnym wprowadzaniu poszczególnych celów realizacyjnych, a to wymaga tylko większości głosów.
Wstępne szacowanie kosztów wskazuje że Polska nie będzie w stanie realizować tych szczytnych celów z braku możliwości finansowych.
W ferworze trwającej dyskusji ginie pytanie o skuteczność realizacji celów
fit for 55.
Europa to nie cały świat. Nic nie słychać żeby pozostałe kontynenty zechciały z podobnym zaangażowaniem uczestniczyć w tym zbożnym dziele.
Zanosi się na to że cała para UE pójdzie w gwizdek ale koszty będziemy ponosili my.
Nikogo nie obchodzi że nas na to nie stać.

29 marca 2023

Dlaczego jest tak jak jest?

Mamy nowy/stary temat na froncie kontaktów z Niemcami i pośrednio z KE.
Ponownie wraca sprawa KWB Turów. Najpierw Niemcy próbowali wyręczyć się Czechami, a teraz zamierzają walczyć z nami bezpośrednio.  Kością w gardle staje im polska kopalnia, a są ślepi i głusi na skutki działania podobnych, kilku kopalni, po niemieckiej stronie. Im wolno więcej.
Temat opisywałem na blogu szczegółowo i nie zamierzam się powtarzać.
Moim zdaniem w tym sporze duża część winy jest po stronie polskiej. Próbujemy zagłaskać Niemców zamiast przyjąć ich metody walki. Dużo szkody narobił były minister Kurtyka który zawalił sprawę zgody na przedłużenie eksploatacji odkrywki, a potem sprytnie ewakuował się do drugiego? szeregu.

Wiemy że KE działa pod dyktando Niemiec. Trzeba więc cały wysiłek skoncentrować na neutralizacji tych zagrań. To zadanie trudne, ale nie niewykonalne. Zbiegiem okoliczności Niemcom udało się obsadzić swoimi wiele stanowisk kierowniczych w strukturach KE. Ponadto Niemcy wszelkimi dostępnymi sposobami chcą zdyskontować w gospodarce europejskiej swoją przewagę w wielu dziedzinach techniki i technologii.
Inaczej trzeba by oceniać działania Niemiec gdyby były kierowane punktowo, a inaczej gdy dotyczą wszystkich obszarów działalności Polski. Są dzięki temu czytelniejsze.
Widać to na przykładzie czołgów Leopard przekazanych Polsce na „atrakcyjnych” warunkach zamiast na złom do hut. Polska podjęła ich modernizację do nowszych wersji. Niemcy „stanęli na wysokości zadania” i w miarę swoich skromnych możliwości utrudniają prace po polskiej stronie.
Odmawiają udostępnienia technologii , części zamiennych, ograniczają dostęp do wielu rodzajów amunicji stosowanej w działach czołgowych. Słowem, współpraca pełną parą. Trudno się dziwić, że Polska zdecydowała się na przekazywanie Leopardów Ukrainie. To połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Dzisiaj Niemcom przeszkadza w Polsce wszystko co nie jest po ich myśli. Eksploatacja węgla brunatnego w Zagłębiu Turoszowskim, plany regulacji Odry, uruchomienie budowy elektrowni jądrowych, bez względu na ich lokalizację, zwiększenie zdolności przeładunkowych portów w Szczecinie i Świnoujściu.
Te przykłady można mnożyć.
Niemcy stoją za blokowaniem Polsce wypłat z KPO, Funduszu Spójności i kolejnymi wyrokami TS UE sekującymi Polskę.

Nie jest to wprost związane z opisywanymi sprawami, ale jest przykładem bezwolności rządu MM.
Dotyczy wywozu z Ukrainy zboża przeznaczonego dla państw Afryki i Azji, cierpiących głód.
Już w chwili podjęcia decyzji o wywozie ukraińskiego zboża przez Polskę sygnalizowano, że część tego zboża może zostać w Polsce. Rząd MM zignorował ten sygnał. Miesiącami starano się temat zamilczeć. Okazało się jednak że ostrzeżenia nie były bezzasadne. Teraz rząd MM próbuje dzielnie zmierzyć się z problemem /kłania się ś.p. Stefan Kisielewski/. Mnie zszokowała informacja że to KE zabroniła plombowania wagonów ze zbożem na trasie do miejsca przeznaczenia.  
Jak to możliwe?
Kto i czego nie dopilnował? Zboże miało być przewożone do polskich portów, ładowane na statki i wysyłane do miejsc przeznaczenia. Tymczasem zboże zapełniło magazyny i elewatory w Polsce i po pierwsze został zdestabilizowany rynek handlu zbożem w Polsce, a po drugie, trzeba „stanąć na uszach” żeby przed żniwami zrobić miejsce dla polskiego zboża z tegorocznych zbiorów.
Po raz kolejny okazało się że arogancja władzy może być ukrócona tylko wobec groźby niepokojów społecznych.
Tu, przy okazji, zwracam uwagę że w Europie /i nie tylko/ mamy urodzaj protestów społecznych pod byle pretekstem. Szczęśliwie omijają one jak dotychczas Polskę. Jak długo jeszcze?

Kolejny problem widzę w elektromobilności. Z uporem godnym lepszej sprawy brniemy we wdrażanie transportu elektrycznego w miejsce dotychczasowego, opartego na silnikach z napędem benzynowym i olejem napędowym. Elektryki są niedopracowane pod wieloma względami. Na dzisiaj za zbyt drogie, a ponadto powodują istotne problemy eksploatacyjne które nie wiadomo kiedy zostaną rozwiązane.
Do najważniejszych zaliczam bezpieczeństwo ppoż. a docelowo problemy z utylizacją zużytych elementów, zwłaszcza akumulatorów. Na dzisiaj zabezpieczeniem jest zapowiedź ponownej oceny pomysłu po kolejnych 3 latach od dzisiejszej decyzji KE.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...