Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lewactwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lewactwo. Pokaż wszystkie posty

30 października 2021

Przygotowania organizacyjne do Marszu Niepodległości 2021 w Warszawie

Co pokazują wyroki sądów w sprawie organizacji w Warszawie Marszu Niepodległości 2021?
Dużo. Po pierwsze, że kasta sędziowska dalej gra na nosie rządzącym. Czy robi to bezinteresownie?
https://www.prawo.pl/prawo/marsz-niepodleglosci-nielegalny-bedzie-zgromadzenie-grupy-14,511503.html
Kasta nie chce widzieć dalej czubka własnego nosa. Nie jest to nic nowego i nie przestaje przez to być żenujące.
Żenujące jest przeciwstawianie Marszu Niepodległości i prowokacji Strajku Kobiet na który Trzaskowski wydał zgodę. Chodzi o grupę "14 Kobiet z Mostu". https://oko.press/14-kobiet-z-mostu-znow-chce-zatrzymac-marsz-niepodleglosci-ale-narodowcy-sa-pewni-swego/
Przy okazji ciekawostka. O Marszu Niepodległości i jego organizatorach można przeczytać wszystko.
Dla równowagi, co można znaleźć w sieci na temat grupy „14 kobiet z mostu” poza tym że pokazały swoją „siłę” w 2019 roku podczas ówczesnego Marszu?
https://www.wprost.pl/kraj/10533070/marsz-niepodleglosci-2021-w-warszawie-robert-bakiewicz-o-decyzji-sadu.html
Jak trzeba mieć zabełtane w głowie żeby głosić że Marsz Niepodległości to marsz nacjonalistów, faszystów, ksenofobów itd., itp. Kto i według jakich kryteriów będzie nam mówił kim są patrioci?
Jakoś do pustych łbów nie dociera że propagowanie faszyzmu, podobnie jak komunizmu jest w Polsce prawnie zabronione.  
Żenująca jest radość mediów antyrządowych z powodu decyzji sądów. Szczególnym przejawem chamstwa medialnego jest używanie w polskojęzycznych mediach określenia „tzw. Marsz Niepodległości”. Autorzy sami sobie wystawiają świadectwo pochodzenia. To sprzedawczyki, Targowica XXI wieku.
Ostateczne decyzje sądowe muszą zapaść na 96 godzin przed planowanym zdarzeniem.
Dzisiaj wiadomo, że Marsz Niepodległości 2021 odbędzie się w zaplanowanym terminie i pierwotnie zgłoszonej trasie. Niewiadomą pozostaje ilość uczestników Marszu.
Osobiście mam za złe rządzącym, że nie potrafią się jednoznacznie określić.
Od lat trwają próby zawłaszczenia Marszu Niepodległości przez ekipy rządzące. Bez powodzenia. Przewiózł się na tym prezydent Komorowski który próbował zrealizować w 2014 roku marsz konkurencyjny do Marszu Niepodległości. https://naszdziennik.pl/polska-kraj/112591,marsz-niepodleglosci-czy-komorowskiego.html Wypadło to żałośnie.
W 2018 roku w 100-lecie odzyskania niepodległości Marsz otworzył prezydent A. Duda.
Pora pogodzić się że Marsze Niepodległości odbywają się na zasadzie pełnej dobrowolności uczestnictwa. Niech tak zostanie.

Spójrzmy na to z innej perspektywy. W Budapeszcie 23 bm. odbyła się demonstracja w 65 rocznicę powstania w 1956 roku. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C980233%2Corban-nie-liczy-sie-czego-chca-w-brukseli-wegrzy-zadecyduja-o-swoim-losie
Media w dość specyficzny sposób relacjonowały to wydarzenie https://www.stefczyk.info/2021/10/24/to-trzeba-zobaczyc-tak-wegrzy-podziekowali-polakom-za-udzial-w-ich-rocznicy/
Coś mi to przypomina. Tak. Podobnie wyglądają relacje mediów z Marszu Niepodległości w Warszawie.
W Budapeszcie w ósmym Marszu Pokoju uczestniczyło od kilkudziesięciu tysięcy do około 0,5 mln /zależy kto i jak liczył/. Przeszkodą nie stała się nawet trwająca pandemia Covid-19. Na tą okoliczność rząd Orbana zawiesił restrykcje /od 23 października do Wszystkich Świętych/.
Podkreśla się że był to nie tylko największy Marsz Pokoju, ale także jedna z największych demonstracji politycznych w Europie w ostatnich latach. Orban wygłosił podczas Marszu okolicznościowe przemówienie które zapoczątkowało kampanię wyborczą.
Jako ciekawostkę dodam, że w tym samym dniu odbył się wiec opozycji która próbuje zjednoczyć siły by pokonać Orbana w nadchodzących wyborach w 2022 roku.

Marsz Niepodległości ma już swoją tradycję, ale organizatorzy mają ciągle pod górkę. https://pl.wikipedia.org/wiki/Marsz_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci
Żenujące jest to że w przekazie medialnym dąży się do zminimalizowania liczby uczestników Marszu. Podkreślić należy również, że do 2015 roku Marsze nie uzyskiwały akceptacji władzy która dopuszczała się prowokacji wobec uczestników, a wszelkie incydenty przypisywano odpowiedzialnym za organizację Marszu Niepodległości.
W historii Marszów upamiętniła się lewica która w 2011 roku do rozrób na Nowym Świecie róg Świętokrzyskiej, sprowadziła z Niemiec bojówki Antify. Tych incydentów było wówczas znacznie więcej, a później jednoznacznie media informowały, że za rozróbami stali prowokatorzy policji.
Kolejne Marsze dezorganizowano zmieniając ich trasę. Dopiero od 2014 roku trasa jest stała, od Ronda Dmowskiego do błoni przy Stadionie Narodowym.

Niezależnie jak zakończy się zamieszanie wokół Marszu Niepodległości 2021 trzeba pamiętać o prowokatorach którzy mają ułatwione zadanie w tłumie liczącym kilkadziesiąt, a może i kilkaset tysięcy ludzi. To nie bierze się znikąd.
Trzeba pamiętać że władze Warszawy od początku Marszów Niepodległości były wrogo nastawione do pomysłu który umożliwiał pokojowe wyjście na ulice Warszawy takich tłumów.
W tym roku frustrację opozycji zwiększa klapa wiecu zorganizowanego 10.10.2021 na cześć Tuska na Placu Zamkowym w Warszawie. Miała być 100 tysięczna frekwencja a było, w porywach około 20 tysięcy.
Na więcej nie było ich stać.

10 października 2021

Teraz albo nigdy?

W najbliższej perspektywie,  bo dziś wieczorem, ma dojść do konfrontacji, z jednej strony awanturników spod znaku V kolumny, a tak naprawdę użytecznych idiotów, z tymi którzy ciągle uważają, że Polska to nie hasło bez pokrycia, to nasz dom.
Czy skończy się na buńczucznych zapowiedziach rudego?  
Według mnie zależy to od woli rządzących.
Co jest ważniejsze? Dać się ludziom wyszumieć? Czy nie prowokować do podgrzewania, czy radykalizacji nastrojów?  W imię czego?
Przecież „zachęta” rudego nie ma logicznego uzasadnienia, poza tym że burdy są w interesie Niemiec.
Niemcy mają swoje problemy i każda pomoc z zewnątrz jest mile widziana. Wszak ich ambasador w Warszawie nie jest przypadkowy.

Obserwuję ten cyrk od lat i widzę, że lata tresury, czy jak kto woli, prania mózgów, robią swoje.
Czego naprawdę chce opozycja? Powrotu do koryta. Są za słabi żeby zrobić to samodzielnie.
Są zbyt rozproszeni, zwłaszcza ideowo. Jednocześnie nie są w stanie znaleźć czynnika ich jednoczącego. Sobotnie rekolekcje lewicy są tego najlepszym dowodem. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-czarzasty-i-biedron-wybrani-na-przewodniczacych-nowej-lewicy,nId,5571724#crp_state=1

Uwaga ogólna dotycząca opozycji, zwłaszcza totalnej.
Najpierw miesiącami uciekali od uczestnictwa w programach publicystycznych tv publicznej, a dzisiaj przychodzą żeby dyskusję zamulać. Przychodzi im to tym łatwiej, że nie są w stanie zrozumieć prawd oczywistych dla większości z nas.

Młodymi można łatwo manipulować. Gorzej z tymi starszymi. Tu na przeszkodzie stoi skleroza, bo „panie dawniej jak było tak było, ale było!”
Co było to inna sprawa.
Dzisiaj w zdecydowanej mierze to emeryci i awanturują się z nudów. To widać po twarzach.
Ile czasu można spędzać przed telewizorem? Na ulicy wszystko jest proste. Żadnego programu poza ******** i j*ć pis. Czego chcieć więcej.
Żeby tylko pogoda im dopisała.

Żadnej refleksji że pieniądze przeznaczone na ochronę tej hucpy można wydać racjonalniej.
Najlepsze na dzisiaj jest oświadczenie tego mazgaja od polski 2050 że jego tam nie będzie.
Wysyła tylko delegację. Czegoś się boi?  

Można wręcz odnieść wrażenie że im /tej opozycji od siedmiu boleści/ się już nie chce, ale ciągle ich ktoś popycha, albo w d…ę kopie i szepce do ucha: tusku musisz! 
Jednak z niewolnika nie ma robotnika. Wzrasta też świadomość, że przed prowokacją i prowokatorami trzeba się bronić, ale trzeba wiedzieć jak.

22 sierpnia 2021

Afganistan po raz któryś, czyli w koło Macieju

Czy to się komuś podoba czy nie Afganistan długo nie zejdzie z pierwszych stron gazet.
Raz, dlatego że tam ciągle coś się dzieje, a dwa, że próbuje się ustalić motywy wycofania się USA w takim właśnie stylu. Zasadniczo, od kilku dni nic się nie zmieniło. Dominują dwa wątki. Jeden dotyczy ewakuacji z Afganistanu, a drugi dotyczy przerzucania, między politykami USA, odpowiedzialności za sposób przeprowadzenia samej ewakuacji.
Obserwacja wydarzeń, zarówno z bliska z Afganistanu, jak i z daleka, z USA i innych miejsc na świecie, nasuwa podejrzenie, że odgrywany jest teatrzyk dla gawiedzi, którego sensu nie jesteśmy w stanie zrozumieć.
Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego doszło do tak chaotycznego wycofywania się z Afganistanu? Jednoznacznej odpowiedzi niema, natomiast jest wiele głosów krytycznych, nie tylko ze strony mediów, ale także ze strony polityków, z gruntu przychylnych USA.
Najświeższy jest komentarz Tony Blaira https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-w-afganistanie/news-blair-krytykuje-bidena-decyzja-pod-wplywem-kretynskiego-slog,nId,5435783#crp_state=1
Wcześniej wypowiadał się b. prezydent USA D. Trump https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-w-afganistanie/news-trump-trzeba-bylo-najpierw-zniszczyc-bazy-w-afganistanie-a-p,nId,5431831#crp_state=1
Trudność w poprawnej ocenie sytuacji wynika stąd, że nie są znane szczegóły umowy między USA a talibami, które doprowadziły do wyjścia USA z Afganistanu.
Są tylko domysły. Wiele wątków poruszonych jest tu http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/modlitwa-za-kabul-czy-deep-state-zwija-administracje-jozefa-bidena
Zupełnie inny obraz jest tu http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=31970&Itemid=47
Kto ma rację? Pokaże czas.
Póki co widowiskowo rozgrywani są uciekinierzy z Afganistanu.
Za sprawą Białorusi dotarli już na naszą wschodnią granicę. Od kilku dni trwa awantura o wpuszczenie grupy podobno Afgańczyków /przywiezieni samolotami Belavia z Iraku/ na terytorium Polski, a faktycznie UE. Chodzi o stworzenie precedensu. Kolejka chętnych jest znacznie dłuższa.
Tymczasem, po doświadczeniach z 2015 roku, entuzjazm UE dla przyjmowania uchodźców zdecydowanie zmalał. Trzeba pilnie wypracować jakieś nowe rozwiązania.
Grupa „testowa” na granicy z Białorusią maleje, a pojawiła się też niepotwierdzona informacja, że na Białoruś mają przylecieć samoloty z Arabii Saudyjskiej, które mają zabrać tych niechcianych uchodźców. Gdzie? Nie wiadomo.
Uchodźcy stanowią tylko jeden z kamyczków tej układanki.
Polska, i nie tylko, stoi przed poważniejszym problemem. Jest nim podważenie zaufanie do najważniejszego sojusznika jakim dla nas są USA.
Nie rozwijam tego wątku bo zrobiło to już wcześniej wielu innych i polityków i komentatorów.
Osobiście mam za złe naszym rządzącym że pozwalają opozycji na eskalowanie hucpy wokół uchodźców.
Jeśli chcemy uchodzić za państwo prawa nie możemy tolerować naruszania tego prawa, zwłaszcza przez polityków i parlamentarzystów.
O przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości dyskretnie zamilczę.

01 kwietnia 2021

Nihil novi a tempus fugit

 Kręcimy się wokół własnego ogona /to taka kiepska metafora/.
Od lat powtarzamy te same numery. Oczywiście bez widocznych rezultatów, chyba że za taki uznamy niemożność dokończenia, przez miłościwie nam panujących, czegokolwiek.
Mam na myśli wyłącznie sprawy istotne dla nas, niekoniecznie dla partii.
Dobra zmiana trwa już szósty rok i ciągle aktualne jest pytanie jakie kary ponoszą winni wszelakich afer i przestępstw pospolitych popełnionych wobec III RP? To dotyczy zwłaszcza polityków.
Inni też nie są bez winy.
Oglądam sporadycznie w TVP1 serial „Kasta” i zastanawiam się co wg jego twórców ma być normą?
W końcu to serial propagandowy.
Podobnie wygląda porządkowanie systemu prawnego III RP.
Na dzisiaj aktualna jest wypowiedź Andrzeja Rzeplińskiego: "trzeba zmienić wszystko, żeby wszystko pozostało po staremu". To jest credo kolejnych rządów III RP.
Pytanie, dla kogo dobra zmiana jest naprawdę dobra?
Mafie regionalne, dla niepoznaki nazywane układami, mają się dobrze. Są nietykalne.
Od lat służby specjalne pracowicie wskazują przestępców i dalej nic z tego nie wynika.
Chodzi o przestraszenie świata przestępczego? Wobec tego życzę rządzącym sukcesów na tym polu.
Czy przez sześć lat naprawdę nie można doprowadzić do procesu sądowego i prawomocnego skazania winnych? W końcu mamy do czynienia z przestępstwami do których podobno zebrano wystarczający materiał dowodowy. Jest też taka opcja, ze winy są naciągane.
W mojej ocenie te akcje służą głównie do szantażowania politycznego opozycji i niepokornych swoich.
A propos, ilu potencjalnie winnym postawiono skutecznie zarzuty? Ile wniosków prokuratury zostało przyjętych przez sądy do dalszego procedowania?
Te pytania powtarzane są od lat. Czasem wydaje się że zaczynamy nad tym poważną dyskusję, ale szybko okazuje się że to tylko kolejna ściema, czyli temat zastępczy.
Kto jest winien? Ludzie czy system?
Za nami ponad 30 lat przemian, podobno ustrojowych. Tylko na czym one polegają?
W czasach PRL-u było dzielenie biedy po równo. Nieliczna grupa „szczęśliwców” żyła jak w raju. Oczywiście kosztem tej reszty.
W III RP uległo to zasadniczej zmianie. Bieda i jej okolice stały się „łupem” przeważającej części społeczeństwa. Zaledwie około 10% społeczeństwa może powiedzieć, że opływa w dostatki, niekoniecznie luksusy. Jak to mówił nasz noblista OTAKE Polske walczyłem? Czyżby?
Ilu z tych wybrańców zdobyło swe fortuny nie wchodząc w kolizję z prawem?
Czy nie odbywa się na naszych oczach demontaż państwa polskiego? Czy nie płacimy zbyt wysokiej ceny za ten dobrobyt dla wybranych? W końcu te fortuny powstają naszym kosztem. Niekoniecznie są wynikiem rzetelnej i uczciwej pracy ich posiadaczy.
W PRL-u o tym co dobre, a co złe, decydowała matka-partia, czyli PZPR. Wskazówki płynęły z Moskwy.
W III RP namnożyło się uzurpatorów. Przez minione 30 lat partie wiodące zmieniały się wręcz cyklicznie, a wraz z nimi zmieniały się kryteria tego co dobre, a co złe. W oficjalnej „religii” znalazło się stwierdzenie, wytyczna dla dorobkiewiczów, że „pierwszy milion trzeba ukraść”. 
Centrum dyspozycyjne polskiej polityki przeniosło się do Brukseli. Nie jest to jedyne centrum.
Nie wszyscy chcą to zaakceptować.
Postawiono na nowoczesność, przy czym jest to dość dwuznacznie rozumiane.
Nasza droga rozwojowa, zwłaszcza po II wojnie światowej, była zdecydowanie inna niż państw europejskich leżących na zachód od Łaby. Tu należy szukać powodów zachowania przez Polaków szacunku dla wartości konserwatywnych i odporności na wątpliwe nowinki. Nie zmieniły tego lata PRL-u. Gwałtowna destrukcja następuje dopiero w III RP.
Ludziom trudno zrozumieć, że zgnilizna moralna nie powinna być wzorcem do naśladowania.
Tymczasem widać, że bagno nas wciąga. Na naszych oczach dzieją się rzeczy których byśmy nie zobaczyli nawet w najbardziej koszmarnych snach. Dezawuowane są kolejne autorytety. Bezkarnie profanowane są kolejne świętości narodowe. Żyjemy w atmosferze narastającego terroru i jednocześnie zakłamania mediów.
Kim są ci terroryści?
Informacje na ten temat trudno znaleźć w jednym miejscu.
To nie jest element rodzimego chowu. To w dużym stopniu desant spoza granic Polski. Czasem eufemistycznie określany też jako V kolumna. Słowem zbieranina ze wschodu i zachodu.
Destrukcja zaczyna się już na etapie przedszkola. To tu zaczynają się przestępstwa wobec moralności. Kontynuacja następuje na etapie szkoły podstawowej i średniej.
Powód demoralizacji jest zdefiniowany i określany krótko: „korek, worek i rozporek”.
Za czasów mojej młodości mówiono wprost o dewiacjach seksualnych jako o problemie medycznym. Dzisiaj zrobiono z tego kierunek studiów uniwersyteckich, a naukowcy próbujący zgłębić temat wyniki prac naukowych publikują pod pseudonimami.
Temu wszystkiemu towarzyszy nieporadność władzy. Niestety, moim zdaniem, jest to nieporadność udawana. W dodatku kiepsko. Świeży przykład podany przez https://twitter.com/sbalcerac/status/1376977297295736844
Gdyby ktoś nie wiedział to centrum Warszawy.
Media „zapomniały” poinformować o tym incydencie.
Z różnych względów tolerowanie chaosu jest na rękę rządzącym. Nie ma znaczenia czy dotyczy obecnie rządzących, czy ich poprzedników. Chaos zwiększa rządzącym swobodę działania.
Łatwiej zrzucić winę za różne wpadki i niedociągnięci a.
Nie chcę być gołosłowny i jako przykład przywołam trwającą pandemię koronawirusa.
Państwo tworzy na tą okoliczność prawo którego nie jest w stanie wyegzekwować.
Może zwyczajnie nie chce?
Owszem, egzekucja odbywa się według zasady „państwo jest słabe wobec silnych, a silne wobec słabych”.
Przykładów jak zwykle nie brakuje. Przypadek wzorcowy to Strajk Kobiet.
Ciągłe kalkulowanie na zasadzie „zarobić rubelka i cnoty nie stracić”.
Co komu wolno? Lockdown i ostentacyjne obchody miesięcznicy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego /kwiecień 2020/. Nam wolno.
Zamykanie/otwieranie obiektów użyteczności publicznej. Co przebije zakaz wstępu do lasów?
Trwające miesiącami demonstracje uliczne lewactwa i brak zdecydowanej reakcji policji, bo co powie zagranica? We Francji, w Niemczech czy Holandii policja może ostro interweniować?
Warto zwrócić uwagę na podejście do sprawy pandemii w Szwecji https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-europie,koronawirus-po-szwedzku--czy-strategia-zadzialala--epidemiolog-ocenia,artykul,59165589.html
Kto ma rację dowiemy się za rok, dwa albo i więcej. Dzisiaj Szwecja nie ulega owczemu pędowi i chyba nie wychodzi na tym najgorzej.
Przywódcy większości pozostałych państw, zwłaszcza europejskich, mają ból głowy z innego powodu.
Nie znają odpowiedzi na pytanie jakie są granice wytrzymałości ich społeczeństw?
Testowanie trwa.

30 grudnia 2020

2020 – podsumowania ciąg dalszy.

Podsumowania roku 2020 nie można ograniczyć do koronawirusa chociaż stanowił on podłoże wielu zdarzeń mijającego roku. Z racji mnogości zdarzeń nie wykluczam ich przypadkowości.

Punktem wyjścia w Polsce były wybory prezydenckie. Reelekcja Andrzeja Dudy wydawała się formalnością, a mogliśmy obserwować determinację z jaką opozycja blokowała przeprowadzenie wyborów.
Obowiązywała wolna amerykanka. Było wszystko, czyli ulica i zagranica, a nawet wymiana kandydata opozycji w trakcie kampanii wyborczej. Wszystko na próżno. Zachowania opozycji godne przedszkolaków.
Ja bym bardziej optował za oceną medyczną tych zachowań.
Trudno też doszukiwać się logiki w poczynaniach opozycji. Przejęcie władzy to nie to samo co zamach stanu. W demokratycznych wyborach rozbita opozycja jest ciągle bez szans. Za dużo tam wodzów, a za mało Indian. Logiczna jest tylko chęć powrotu do władzy. Za wszelką cenę. Zbyt długo poszczą. 

Po stronie rządzących jest za dużo kunktatorstwa. Nie są pewni swej przewagi, co poniekąd potwierdziło się podczas jesiennego przesilenia.
Walka o schedę po prezesie pokazuje co naprawdę jest ważne dla naszych politykierów. Zamiast systematycznie skracać linię frontu walki z opozycją, wywołują kolejne awantury polityczne z których nie ma żadnego pożytku. Poza opozycją.

Poronionym pomysłem była tzw. ustawa futerkowa na której wylansował się młody gniewny, niejaki Michał Moskal, który z podrzędnego urzędnika w MSWiA i później MON, stał się dyrektorem gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, zastępując tajemniczą „panią Basię”.
Według dziennikarzy Moskal ma wprowadzić do PiS „świeżą krew”, czyli młode pokolenie. Pozostaje obserwować co z tego wyniknie. Kolejny Misiewicz,  czy coś więcej?

Na cztery łapy spadł również Ardanowski który z ministra rolnictwa w rządzie Morawieckiego stał się szefem Rady ds. Rolnictwa przy Prezydencie RP.

W koalicji rządzącej pozostało jednak dwóch „dywersantów” /Gowin i ZZ/ których lojalności nie można być na 100% pewnym/.

Wtopą było zachowanie Trybunału Konstytucyjnego. TK wypowiedział się w sprawie tzw. kompromisu aborcyjnego. Sprawa nie należała do tzw. nie cierpiących zwłoki i mogła spokojnie czekać na swą kolej.
Są różne opinie na ten temat. Jedna z nich głosi, że prezes źle ocenił sytuację. Nie spodziewał się tak radykalnej reakcji opozycji. TK wywołał reakcję ulicy o nazwie „Strajk kobiet”. Demonstracje uliczne, początkowo dość liczne, zaczęły stopniowo wygasać gdy kobiety zorientowały się że to tylko kolejna próba obalenia legalnie wybranego rządu.
Orzeczenie TK nie ma swego zakończenia bo premier nie opublikował go dotychczas w Dzienniku Ustaw. Podobno z powodu braku pisemnego uzasadnienia.
Są jednak inne reperkusje. Była o tym mowa w poniedziałkowym programie TVP „Warto rozmawiać” https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,28122017,35131088  
Chodzi m.in. o stanowienie prawa i korzystanie z tego prawa. Przy okazji przypomniano nam, że to prawo często staje się martwą literą z różnych powodów, od braku przepisów wykonawczych poczynając, poprzez brak wiedzy prawniczej zainteresowanych w sprawie.

Wszystko co powyżej wymaga jeszcze jednego komentarza. Co tu jest naprawdę ważne, a co stanowi jedynie zasłonę dymną?
Podejrzewam, że większość z nas nie ma świadomości następstw, nie tylko gospodarczych, tego co się stało w mijającym roku.
Koronawirus spowodował, że przez prawie cały rok nasza gospodarka działała na zwolnionych obrotach. Rząd był zajęty łagodzeniem skutków społecznych i ekonomicznych spowolnienia. Ale … spowodowało to wpuszczenie na rynek pustego pieniądza w ramach kolejnych „tarcz” w wysokości około biliona złotych.
W kolejnym roku nie będzie lepiej. Szczepienia profilaktyczne mogą przynieść widoczny skutek w drugiej połowie 2021. Na to nie ma żadnej gwarancji, są tylko pobożne życzenia.

Z pojawiających się informacji wynika, że PKB w poszczególnych państwach należących do UE spadnie nawet około 10%. Jak to będzie realnie wyglądało w Polsce? Kiedy i w jakiej skali zaczniemy odczuwać skutki inflacji?
Nikt mi nie wmówi, że przez pandemię przejdziemy suchą nogą. O pomocy KE możemy poważnie rozmawiać gdy te pieniądze będą do wzięcia na stole. Do tego jeszcze kawałek drogi.
Przy tym wszystkim trzeba mieć świadomość, że Polska nie leży na Księżycu. Kryzys nie jest już pojęciem abstrakcyjnym. Warto pilnie czytać opinie z różnych państw, nie tylko europejskich, jakie są zaburzenia na rynku pracy, jak to wpływa na koszty utrzymania itp. itd.

Wrócę jeszcze do opinii dotyczącej pandemii. Nie mam zamiaru niczego negować, ale trzymam się tylko wersji o niespójnej narracji z tym związanej.
Panaceum na koronawirusa ma być szczepionka. Według mnie, jedyne co jest tu pewne to gigantyczne zyski koncernów farmaceutycznych produkujących te szczepionki. Widać to po wyścigu o zapewnienie sobie rynków zbytu. Kto się spóźni pozostanie z przysłowiową ręką w nocniku.

p.s. O aspekcie międzynarodowym podsumowania – w następnym odcinku.

30 listopada 2020

Kłopoty to nasza specjalność?

Namnożyło się nam problemów co niemiara.
Jakie jest wyjście? Zamknąć oczy, zatkać uszy i co? Przecież dlatego problemy nie znikną.
Czy są to problemy rzeczywiste, czy urojone? Jakie to problemy?
Jeden z nich to wewnętrzny podział społeczeństwa na tych którzy popierają rząd i na tych którzy są rządowi przeciwni. Dlaczego? To temat sam w sobie.

Każda ekipa, niezależnie od opcji politycznej, musi najpierw wygrać wybory parlamentarne.
Żeby je wygrać, trzeba zyskać odpowiednio dużo zwolenników.
Żeby ich zyskać trzeba czymś zachęcić do takiego wyboru.
Czasem mówi się o tzw. kiełbasie wyborczej. To obietnice zawarte w programie wyborczym, proponowane do realizacji w razie wygrania wyborów.
Wyborcy potrzebni są do wygrania wyborów.
Program wyborczy po wyborach najczęściej idzie do kosza, no może trafia do szuflady.
To jest powód frustracji wyborców.
Część z nich z tego powodu odwraca się od swych wybrańców. Część  przechodzi do opozycji, część rezygnuje z udziału w życiu politycznym.
Ta mieszanka powoduje że ludzie, w ramach „uzgadniania poglądów”, skaczą sobie do oczu, a zdarza się, że w ramach protestu, w obronie swoich racji, wychodzą na ulice.
Na tych emocjach żerują politycy.

Realizacja programu wyborczego sprowadza się do realizacji punktów wygodnych dla zwycięskiej formacji politycznej. Odstępstwa mają miejsce gdy politycy partii rządzącej dają się wkręcić w jakieś niechciane numery. Ostatnio miało to miejsce w związku z ustawą futerkową.

Czy jest o co walczyć? Złośliwie powiem, że mamy do czynienia ze schizofrenią bezobjawową.
Nie każdy wyborca ma świadomość że jest manipulowany. Mało tego, manipulacja dla zwiększenia jej efektywności stała się jedną z gałęzi nauki.
Czasem łatwo zorientować się, że gra idzie o coś zupełnie innego niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Nie zawsze jest tak prosto i łatwo.

Z takim przypadkiem mamy do czynienia w związku ze „strajkiem kobiet”. Tu nie chodzi o to że kobiety zbulwersował wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Akcja była wcześniej przygotowana przez opozycję i jest konsekwentnie realizowana. Celem dalekosiężnym jest destabilizacja sytuacji wewnętrznej w Polsce i doprowadzenie do przedterminowych wyborów które w domyśle ma wygrać obecna totalna opozycja. 

Jest tu jeszcze inny cel, występujący niejako przy okazji. Tym razem chodzi o negocjacje budżetu UE na lata 2021-2027. W poprzednich perspektywach też towarzyszyły temu mniejsze lub większe awantury, jak zawsze gdy chodzi o pieniądze, a ściślej ich podział.
Teraz mamy podwójne novum polegające na brexicie oraz konieczności znalezienia pieniędzy na ratowanie gospodarki UE nadwyrężonej przez pandemię koronawirusa.
Pieniędzy do podziału jest mniej bo zabraknie części wpłacanej dotychczas przez Wlk. Brytanię.  
Natomiast na zwalczanie skutków ekonomicznych pandemii koronawirusa /Fundusz Odbudowy/
KE ma zaciągnąć kredyt bankowy gwarantowany przez państwa członkowskie.

Na tym można by temat zamknąć, gdyby nie pomysł firmowany przez prezydencję niemiecką, polegający na powiązaniu przyznania kwot z oceną praworządności w danym państwie.
Istota problemu polega na tym, że pomysł nie ma umocowania w obowiązującym prawie unijnym,
a zasadniczo jest adresowany wyłącznie do Polski i Węgier. Jest to więc próba jawnego naruszenia prawa, z czym rzekomo chce walczyć KE w Polsce i na Węgrzech.
Pieniądze są potrzebne większości krajów unijnych, ale Polska i Węgry nie zamierzają zgodzić się na warunki proponowane prze Niemcy. Trwają gorączkowe konsultacje. Niemcy nie zamierzają ustąpić, a z drugiej strony prestiżowo zależy im żeby budżet został przyjęty podczas ich prezydencji.
Polska wspólnie z Węgrami również nie mają zamiaru ustąpić i do kolejnego szczytu w grudniu sprawa jest otwarta. Jeśli do porozumienia nie dojdzie, negocjacje przesuną się w czasie na prezydencję Portugalii która ma stanowisko bliższe naszemu.

Biorąc powyższe pod uwagę widać, że awantura uliczna pod szyldem strajku kobiet ma zwiększyć nacisk na Polskę w celu wymuszenia ustępstw. Czy to zadziała? Trzeba poczekać jeszcze jakieś dwa tygodnie.
Musimy jednak mieć świadomość że pieniądze z budżetu UE Polsce się należą bez żadnych dodatkowych uwarunkowań, a pieniądze z Funduszu Odbudowy to kredyt bankowy, tyle że gwarantowany przez poszczególne państwa członkowskie. Póki nie będzie wiadomo na jakich warunkach będzie zaciągnięty, nie będzie wiadomo na ile będzie dla nas opłacalny.

Co do zadym ulicznych to widać, że lewactwo staje się coraz bezczelniejsze. Szefowa tego gangu stara się jak może żeby ją utemperować.
Czas najwyższy zrobić to samo z parlamentarzystami. Niech się zdecydują czy są tylko obserwatorami, czy aktywnymi uczestnikami? /vide poseł B. Nowacka i inne/.
Udział w zadymie nie mieści się w obowiązkach poselskich.

Dla jasności sytuacji oświadczam, że każdy kto się tam pojawia ma prawo i obowiązek być traktowany na równych prawach z pozostałymi uczestnikami zbiegowiska.
Zgromadzenia, czyli burdy uliczne, zwane dla niepoznaki strajkiem kobiet, z prawnego punktu widzenia są nielegalne. Nie zmienia tego fakt że organizatorzy nie występują o zgodę na przeprowadzenie.

22 listopada 2020

Co jest grane?

Nic tak nie cieszy totalnej opozycji jak rzeczywiste, czy wydumane porażki PiS.
Każdy powód jest dobry. Inna sprawa, że PiS się dobrowolnie podkłada.
Historia jest dość długa, bo sięga co najmniej lat 2005-7 gdy PiS po raz pierwszy utworzył rząd koalicyjny. Zaskoczona przegraną w wyborach PO najpierw próbowała zawiązać koalicję z PiS,
a później wobec niepowodzenia negocjacji /zbyt wygórowane żądania PO/, przeszła do ustawicznego szkodzenia.
Trwa to po dzień dzisiejszy.
Gdy zawodzą inne metody, hasłem wiodącym jest „ulica i zagranica”, a zasadą „wszystkie chwyty dozwolone”.
Obserwatorzy krajowej sceny politycznej nie są w stanie zrozumieć postępowania opozycji.
No, może nie do końca. Celem opozycji jest zawsze odzyskanie władzy.
Opozycję stanowią parlamentarzyści wybrani w wolnych i demokratycznych wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego. Działają też  w strukturach samorządowych.
Czy wszystko co robi opozycja jest w dobrze pojętym interesie Polski?
Wypadałoby zapytać ich jak rozumieją  polską rację stanu?
Barwy polityczne to jedno. 
Normalnemu człowiekowi wydaje się, że politycy jak jeden mąż, powinni działać dla dobra i w imieniu Polski i Polaków, swoich wyborców. Nasi politycy jednak o tym nie wiedzą, a może tylko nie pamiętają?
Dla nich ważniejszy jest interes partyjny. Co zaradniejsi preferują interes własny.  
Do tego dochodzą jeszcze „wojny o pietruszkę”, albo zamiłowanie do hazardu. Bo jak inaczej interpretować wydarzenia mijających tygodni?
Czy Trybunał Konstytucyjny musiał akurat teraz odnieść się do sprawy która kryje się pod tzw. kompromisem aborcyjnym? Nie musiał, ale zrobił to. Efekt. Proszę bardzo. Od tygodni na ulice Warszawy i wielu innych miast Polski wychodzą kobiety i masy niezorientowanych w temacie ich zwolenników, a może tylko kibiców, mimo ograniczenia zgromadzeń publicznych do 5 osób.
Wobec uczestników nie są wyciągane praktycznie żadne sankcje przewidziane prawem.
To z kolei budzi w społeczeństwie pytanie po co stanowić prawo którego się nie przestrzega? Zwieńczeniem kuriozalnej sytuacji jest to że szefowa awantury otwarcie głosi, że celem protestów jest obalenie legalnego rządu premiera MM. Każdy przytomny człowiek wie, że takie deklaracje powinny być ścigane karnie.
U nas nic takiego nie ma miejsca. Czy mamy do czynienia z klasycznym odwracaniem uwagi, czy kierownictwo demonstracji czuje się bezkarne mając dobrze ulokowanych mocodawców?
Zupełnie inny problem związany jest z tzw. ustawą futerkową.
PiS od dawna zdążył przyzwyczaić nas do skakania „na główkę” do basenu bez wody. Ale jak długo można powtarzać wyświechtany numer?
Jest wiele spraw wymagających regulacji prawnych. Do takich należy szeroko pojęta hodowla zwierząt domowych. Nie jest to jednak sprawa na tyle pilna żeby przystępować do jej rozwiązania bez odpowiedniego przygotowania.
Sposób procedowania tej konkretnej ustawy /zresztą nie tylko tej/ woła o pomstę do nieba. 
Projekt ustawy został napisany na kolanie. Godził w interesy gospodarcze znacznych grup społecznych, zwłaszcza związanych ze środowiskiem wiejskim. Przed skierowaniem do laski marszałkowskiej nie został skierowany do konsultacji społecznych.
To był kardynalny błąd. Indywidualne ambicje projektodawców ustawy i ich kunktatorstwo spowodowały zanik zdrowego rozsądku i bezsensowne straty wizerunkowe i polityczne PiS.
Po pierwsze udało się zrazić do PiS elektorat wiejski. Po drugie, doszło do schizmy wewnątrz PiS.
Na to nałożyła się reorganizacja rządu MM, ale mam wątpliwości, czy po myśli premiera.
Przetasowania groziły utratą większości sejmowej i trzeba było przeprosić się z  „heretykami”.
To jest poważna strata wizerunkowa, bo Ardanowski łatwo nie złoży broni. Jest też podejrzenie, że inni posłowie PiS wykorzystali okazję dla rozgrywek lokalnych w swoich okręgach wyborczych.
Widać ośli upór PiS który chce doprowadzić do procedowania ustawy futerkowej w wersji 2.0.
Komu to potrzebne?
Kolejnym problemem jest proces negocjacyjny budżetu KE na perspektywę 2021-2027. Mieć rację to jedno, a przekonać do tej racji, to drugie. Co bardziej rozsądni dziennikarze polscy zwracają uwagę,
że Polska za mało uwagi poświęca na przedstawienie swoich racji dziennikarzom zagranicznym.
W efekcie królują głupoty o Polexicie z lubością powtarzane przez naszą totalną opozycję.
Podobne brednie towarzyszą planowanej pomocy finansowej dla państw UE na łagodzenie skutków gospodarczych pandemii koronawirusa. Ta pomoc to kredyt zaciągnięty w naszym imieniu przez KE. Kredyt który w przyszłości trzeba będzie spłacić w całości, a być może w części.  
Mniej przyjemną stroną tego kredytu jest to, że jego spłatę mają gwarantować wszystkie państwa członkowskie UE. W związku z tym pojawia się pytanie czy nie lepiej byłoby zaciągnąć taki kredyt indywidualnie, na zasadzie dogadania się z konkretnymi bankami?
To o czym wyżej to tylko efekty widoczne polityki w skali mikro, a niekoniecznie makro.
Nasza klasa polityczna jest tak zajęta rozgrywkami między sobą, że nie dostrzega spraw znacznie poważniejszych tzn. ataku Niemiec na Polskę tyle, że firmowanego przez KE.
II wojna światowa skończyła się ponad 75 lat temu. Niemcy przegrały ją, podobnie jak I wojnę światową. Jednak z tych wojen wyciągają inne wnioski niż Polska. To czego nie udało się zrealizować zbrojnie, starają się, krok po kroku realizować metodami „pokojowymi”.
Celem Niemiec jest bycie hegemonem w Europie. Jednym z celów jest podporządkowanie sobie Polski.
Nie sądzę żeby kolejne rządy powojenne Polski nie były tego świadome.
Świadomość to jedno, a przeciwdziałanie takiemu rozwojowi wydarzeń, to drugie.
Po rozpadzie ZSRR skierowaliśmy swoje zainteresowanie polityczne na zachód, co doprowadziło do wejścia Polski do UE i NATO. Przegraliśmy jednak negocjacje, zwłaszcza z UE, ponieważ dla ówczesnych negocjatorów polskich ważniejsze prestiżowo było wejście do UE niż to na jakich warunkach.
Można wprost powiedzieć, że było to po stronie Polski, zamierzone działanie. Społeczeństwo polskie jednak nie o wszystkim wiedziało i do dzisiaj wiele nie wie.
Dzisiaj problem powtarza się w nowej odsłonie.
Metody działania obecnych przywódców UE zmierzają do utworzenia mutacji Związku Sowieckiego,
ale teraz nie ze stolicą w Moskwie. Żeby to zrealizować trzeba sobie podporządkować wszystkie kraje członkowskie. Wyłamała się z tego „chóru” Wlk. Brytania, a wśród opornych została Polska i Węgry.
Próby resocjalizacji są na razie nieskuteczne. Jak długo? Na dzisiaj jest to pytanie kluczowe.   
Kto się zbytnio nie zna na kulisach polityki uważa, że w takim gronie jak UE powinno być restrykcyjnie przestrzegane prawo stanowione przez państwa członkowskie. Są tu jednak pewne „drobiazgi”. Podstawowy dotyczy interpretacji/rozumienia prawa. Oprócz literalnego rozumienia jest jeszcze jak to się u nas mówi „przekład z polskiego na nasze”. I to jest wykorzystywane jako „maczuga” na opornych i krnąbrnych. Póki co rolę „maczugi” pełni na dzisiaj pięknie brzmiące słowo „praworządność” które w prawie unijnym nie jest zdefiniowane. Jednak to nie wystarcza i na najbliższą przyszłość, czyli perspektywę budżetową 2021-2027 Niemcy próbują przypisać je do oceny prawidłowości wykorzystania przez poszczególne państwa UE funduszy z budżetu UE oraz środków wsparcia odbudowy gospodarczej ze skutków pandemii koronawirusa. Ta kombinacja jest adresowana wyłącznie wobec Polski i Węgier.
Pomysł Niemiec nie ma oparcia w obowiązującym prawie unijnym. Ponadto grozi zablokowaniem prac nad uchwaleniem budżetu UE.
To nie koniec świata. Weto stosowane jest od zawsze i tu jest legalne. Ważne żeby ostatecznie dojść do porozumienia. Na gruncie obowiązującego prawa, a nie jego łamania.
Warto zwrócić uwagę, że Niemcy wykorzystują wszelkie dostępne im środki żeby wymusić na Polsce i Węgrzech zaakceptowanie narzuconych warunków. Temu celowi służy m.in. podsycanie demonstracji ulicznych organizowanych tym razem przez Strajk kobiet https://pl.wikipedia.org/wiki/Og%C3%B3lnopolski_Strajk_Kobiet
Znowu zasadne jest pytanie, czy Państwo Polskie położy kres postępującej anarchii, czy okaże się bezradne i bezsilne wobec jednej wulgarnej baby która wzorem innych próbuje w ten sposób wejść do polityki. Moim zdaniem jej dotychczasowy „dorobek” kwalifikuje ją bardziej do celi+.
Co na to minister sprawiedliwości, prokurator generalny ZZ?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...