W
publicystyce z lubością powtarzane jest określenie „klasa
polityczna”.
Co to takiego?
Coś co ma klasę uważane jest
za coś wyjątkowego, godnego uznania i szacunku.
To jak to jest
z klasą polityczną? Jest coś takiego w naszej rzeczywistości?
Wątpię i to bardzo. Dlaczego?
Definicja encyklopedyczna
brzmi zachęcająco
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/klasa-polityczna;3922695.html
A jak wygląda proza życia?
Z tym już gorzej.
Skąd
się bierze owa „klasa polityczna”? Czy nie jest to jakieś grono
samozwańców?
Wracam do definicji PWN: klasa
polityczna, ogół
ludzi biorących stale aktywny udział w życiu politycznym i
zajmujących się, aktualnie lub potencjalnie, sprawowaniem rządów.
W mojej ocenie, jeśli ktoś tu rządzi to raczej przypadek.
Do
polityki w III RP idą ludzie bez odpowiedniego przygotowania
merytorycznego, a często bez minimalnego doświadczenia życiowego.
Nazwisk oszczędzę.
Żeby zostać posłem trzeba skończyć 21
lat, senatorem 30 lat, a radnym 18 lat w dniu wyboru.
Większość
posłów i senatorów to ludzie z doświadczeniem politycznym,
przypisani do konkretnej formacji politycznej. Małe szanse mają
wywodzący się z samorządu lub startujący jako niezależni.
Ci
ostatni szybko uświadamiają sobie że tylko w jedności siła i
wstępują w szeregi partii która najlepiej rokuje. Własne
przekonania stają się mniej istotne.
W innym miejscu autor
poucza https://studia.pl/zawod-posel/
Teoria sobie, a praktyka sobie. Elektorat nie jest w stanie pojąć
dlaczego „wybrańcy narodu” tak szybko się alienują. Uważają
że jeśli już to mają zobowiązania wobec partii do której
należą, a partia kieruje się interesem tylko sobie znanym. Przede
wszystkim liczy się interes osobisty. Świadczą o tym informacje
przekazywane mediom przez policję, prokuraturę i akty oskarżenia
kierowane do sądów.
Zastrzeżenie podstawowe dotyczy
niewydolności sądów. Od postawienia zarzutów do prawomocnego
wyroku sądowego mijają lata. Zapadające wyroki są tematem samym w
sobie.
Warto też przypomnieć o istotnym szczególe.
System
sprawowania władzy w III RP oparty jest na jej trójpodziale.
Zgodnie z tym poseł/senator który staje się członkiem rządu
powinien zrzec się mandatu. Powinien i co z tego?
Dawno temu był
zamiar wprowadzenia tej zasady w życie. Na zamiarze się skończyło.
Korzyści z immunitetu są zbyt oczywiste, a stanowisko w rządzie
tego nie daje.
Za to poseł/senator/członek rządu uczestniczy
aktywnie w tworzeniu prawa którego ma przestrzegać. Nie trzeba być
geniuszem żeby nie kojarzyć że jest zainteresowany by to prawo nie
było na co dzień zbyt uciążliwe.
System prawny jest pod
wieloma względami niespójny.
Poseł/senator jest przypisany do
okręgu wyborczego z którego został wybrany.
Powinien w
pierwszej kolejności działać w parlamencie w interesie swoich
wyborców. Co ma zrobić gdy zostanie członkiem rządu? Wtedy
powinien działać w interesie całego narodu!
Wrócę do tego o
czym na początku. Jakim wymaganiom formalnym powinien odpowiadać
członek rządu? Pytanie zasadne wobec tego co obserwujemy
szczególnie w ostatnich miesiącach.
Punktem wyjścia jest
praktycznie zero odpowiedzialności prawnej osoby powołanej na
stanowisko rządowe. Świadczy o tym dotychczasowe zaangażowanie
Trybunału Stanu.
Odpowiedzialność istnieje ale tylko gdy
postawi się zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Póki co nie dotyczy to rządu DT. Co to to nie.
Za obecnych
rządów mamy do czynienia z karykaturalną sytuacją gdy
prokuratura, pod byle pozorem, zarzuca poszczególnym podejrzanym
udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Tu nasuwa się
bezwiednie pytanie, czy Qń albo Lolo Pindolo działali też w
zorganizowanej grupie przestępczej, czy raczej na własną rękę? O
ile mnie pamięć nie myli, mieli wspólników którym prokuratura
postawiła zarzuty i którzy, o zgrozo, przyznali się!
Wielu z
nas zadaje sobie pytanie dlaczego do rządu DT trafiły konkretne
osoby?
Pierwszym kryterium jest klucz partyjny. Ponieważ rząd
tworzy koalicja trzeba każdemu coś dać, stosownie do procentowego
w niej udziału. Tu powstaje pytanie czy koalicjant dysponuje
odpowiednimi kandydaturami? Odpowiedź nie powinna zaskakiwać. Są
partie dla których znalezienie się w rządzie jest bardzo dużym
zaskoczeniem /z ledwością przekroczyli próg wyborczy/. Kogo więc
delegują?
Nie wedle kompetencji, ale wedle zasług, nie zawsze dla
partii, częściej dla prezesa czy przewodniczącego. Wybrańcy, siłą
rzeczy, dobierają sobie do współpracy ludzi ze swego środowiska.
Kogo i za co nagradzają? Podobno nawet za roznoszenie ulotek w
kampanii wyborczej.
W ten sposób powstaje armia szkodników. Ich
credo to „państwo to my”.
Nic sobie nie robią z tego że
ich wypowiedzi publiczne są przedmiotem heheszek.
Jak bumerang
wraca pytanie co komu wolno? Otóż to.
Jednych zaliczono do
zorganizowanej grupy przestępczej za wręczanie OSP promes na nowe
wozy strażackie, a drudzy od lat organizują campusy
współfinansowane przez, powiem wprost, rząd niemiecki, a premier w
nagrodę ma odebrać kolejne wysokie odznaczenie niemieckie.
Hipokryzja i obłuda krańcowa. Zero samokrytyki i autorefleksji.
Dawno przestałem reagować na powiedzenie, że ciemny lud
wszystko kupi.
Lud swoje wie i zawsze wystawia rachunek za swoje
krzywdy. Jest po prostu cierpliwy.
Do czasu. Zaznaczam że nie
chodzi wyłącznie o wybory parlamentarne.
A propos wyborów.
Obiektywnie, od lat mamy do czynienia z kołowrotkiem wyborczym.
Na zmianę wybory parlamentarne, wybory samorządowe, wybory do PE,
wybory prezydenckie.
Pomiędzy tym zdarzają się przedterminowe
wybory parlamentarne i lokalnie wybory uzupełniające.
Z czasem to
może stać się nudne.
Aktualnie jesteśmy między kolejnymi
wyborami. Skończyły się jedne, a w perspektywie kilku miesięcy
mamy wybory prezydenckie. Znany jest mniej więcej ich przewidywany
termin.
Nie znamy za to kandydatów którzy zdecydują się
stanąć w szranki. Wiemy za to kogo wyborcy nie chcą widzieć na
listach kandydatów. Konsekwentnie nie operuję nazwiskami.
Trzeba
się jednak pogodzić z tym że potencjalny wygrany nie spełni
naszych oczekiwań.
To taka przypadłość wyborów powszechnych.
p.s. 1. Uzupełnieniem do
powyższego powinna być opinia o klasie urzędniczej, ale to temat
na oddzielny wpis.
2. Rzadko podpieram się cudzą pracą, ale tu
doskonale pasuje jako wzbogacenie mojego
https://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/100-bajerow-na-100-dni-nie-pyklo-czas-na-cela-oraz-igrzyska