Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą elity polityczne III RP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą elity polityczne III RP. Pokaż wszystkie posty

24 sierpnia 2022

Dzisiaj refleksyjnie.

Sezon urlopowy skłania, przynajmniej mnie, do zwrócenia uwagi jak mówią w mediach „gadające głowy”, a mniej co mówią. Najczęściej jest to mielenie powietrza. Przekaz jest prymitywnie prosty i to po obydwóch stronach. Nie dopuścić do głosu przeciwnika. Nie ma najmniejszego znaczenia że nie ma nic sensownego do powiedzenia. Ważne że wypełniam sobą czas antenowy i blokuję dostęp do mikrofonu konkurencji. Mógłbym rzucać tu nazwiskami ale się wstrzymam.

Nieuchronnie zbliża się czas wyborów i chętni do pozostania w polityce starają się przypomnieć swojemu elektoratowi o swoim istnieniu. Na antenie pojawiają się osobnicy o których tym sposobem dowiadujemy się że są posłami/senatorami obecnej kadencji. Często, co ciekawe, ich aktywność medialna równa jest aktywności parlamentarnej /zaliczanie obecności, brak wystąpień indywidualnych, brak interpelacji/.
Cel jest prosty, nie podpaść swoim szefom partyjnym i nie dać się wypchnąć z miejsca biorącego na liście w swoim okręgu wyborczym. Ta grupa jest zdecydowanie przeciwna wszelkiemu majstrowaniu przy obecnej ordynacji wyborczej.
Do programów typu forum, czy debata, przychodzą „delegaci” z partii czy ugrupowania politycznego. Czasem nawet nie przychodzą, bo szkoda im ich cennego czasu. Wystarczy, że pojawiają się via internet.
Co przynajmniej mnie denerwuje to to, że ci ludzie nie mówią od siebie, ale recytują z namaszczeniem, a zdarza się, bez zrozumienia tzw. przekaz dnia partii-matki. „Dzięki” temu programy publicystyczne stają się zapchajdziurami w ramówce. Do tego dochodzi nieudolność wrodzona, czy nabyta, prowadzących program, którzy nie są w stanie zdyscyplinować uczestników by ci odpowiadali na stawiane pytania, a co gorsze, nie przejmowali roli prowadzącego program.

Dzisiaj mamy kilka „żelaznych” punktów wokół których toczy się takie pseudo debaty. Dotyczą one nie tylko spraw wewnętrznych Polski, ale w szczególności relacji Polski z UE, a ściślej z KE, czy naszego zaangażowania w pomoc walczącej Ukrainie.
W debacie publicznej utrwalił się pogląd że nieustannie mamy udowadniać że nie jesteśmy przysłowiowym wielbłądem. W imię czego?
Umyka powszechnej uwadze fakt, że przystępując do UE zobowiązywaliśmy się do wzajemnego przestrzegania umów. Tymczasem KE przy wsparciu TS UE systematycznie nadaje własną interpretację prawu unijnemu, a ponadto dopuszcza dowolną interpretację tego prawa,
w zależności od tego jakiego członka UE dotyczy.
Dla nikogo myślącego nie ulega wątpliwości że w uprzywilejowanej pozycji są Niemcy.
Oni rozdają karty i starają się pacyfikować krnąbrnych. Dotychczas robili to skutecznie.
Ta maszynka zaczęła szwankować po opuszczeniu fotela kanclerskiego przez A. Merkel. Następca to pasmo porażek, zwłaszcza medialnych, polityki niemieckiej. Nie wiadomo czym to się skończy.
Jest branych pod uwagę kilka scenariuszy. 

Problem po stronie polskiej polega na niezrozumiałej dla większości społeczeństwa reakcji,
a właściwie jej braku, na bezczelne wystąpienia pod adresem Polski, urzędników KE od przewodniczącej KE poczynając. Sprawy zaszły tak daleko, że nawet prezes Kaczyński uznał za stosowne zabrać głos.
Tajemnicą pozostaje na czym będzie polegała zmiana stanowiska ekipy rządzącej wobec KE. Może najpierw trzeba było przedyskutować sprawę we własnym gronie zanim wystąpi się publicznie?

Moim zdaniem błąd popełniono na starcie, dopuszczając do ingerowania KE w sprawy wewnętrzne Polski, co jest zagwarantowane traktatem unijnym który musi działać w obie strony.
Na rozwiązanie tej zagadki jest coraz mniej czasu, bo bez formalnej zapowiedzi rozpoczęła się kampania wyborcza 2023. Warto więc zwrócić uwagę co jest eksponowane przez rodzimą opozycję w ramach tej kampanii.

Punktem wyjścia jest praworządność, pojęcie zasadniczo niezdefiniowane w prawie unijnym, dlatego łatwe do manipulacji dla potrzeb bieżącej polityki, a ściślej wywierania nacisków politycznych na opornych którzy nie chcą podporządkować się dyktaturze władzy ulokowanej w KE, a faktycznie w Berlinie.
Skoro jest to bezprawie to dlaczego ulegamy temu szantażowi? Co przez to zyskujemy?
Długo nie znaliśmy odpowiedzi. Krok po kroku jednak do niej dochodzimy.
Po pierwsze, nie mamy wśród państw członkowskich sojuszników. To przykre, ale prawdziwe.
O naruszanie praworządności, w rozumieniu urzędników unijnych, oskarżana jest teraz Polska i Węgry. Czasem przebąkuje się o innych, ale bez konsekwencji.
Różnica polega na tym, że w PE Węgry są związane z EPL która jest ugrupowaniem większościowym, a parlamentarzyści polscy są rozproszeni, największa ich grupa z PiS, należy do EKR. Jednak w PE EKR jest ugrupowaniem mniejszościowym i we wszelkich głosowaniach nie ma głosu znaczącego.
Praktycznie EPL robi co chce, a faktycznie działa według wytycznych Niemiec które stanowią najsilniejszą jej część. Przewodnicząca KE jest również członkiem EPL.
Pozostałe kraje UE albo popierają stanowisko KE wobec Polski i Węgier, albo są obojętne /zadowolone że ich się nie czepiają/. Nie biorą pod uwagę że dla nich jest to równowaga quasi stabilna, bo nie znacie dnia ani godziny kiedy zabiorą się i za was. 

Druga sprawa, w moim pojęciu, to nonszalancja naszych polityków z ekipy rządzącej.
Podczas negocjacji warunków przyznania KPO zbyt łatwo MM przystał na warunki KE /bez zapoznania się ze szczegółami/. To nie przystoi poważnemu politykowi.
Fetyszem stały się tzw. kamienie milowe.

Muszę jednak wspomnieć o czymś co umyka naszej uwadze.
Po wielu perypetiach doczekaliśmy się w składzie rządu ministra wyłącznie odpowiedzialnego za kontakty z KE. Ten pan to Konrad Szymański. Chciałoby się powiedzieć właściwy człowiek na właściwym stanowisku. G…o prawda. Dla mnie to jedno wielkie rozczarowanie. Czym on się naprawdę zajmuje? Czasem zastanawiam się czy to nie kret?
Kto jest w stanie powiedzieć kiedy ten minister występował ostatnio w mediach w związku z pełnioną w rządzie MM funkcją? Może mam pamięć krótką, w dodatku wybiórczą. Niestety, nie przypominam sobie żeby pan Szymański powiedział w mediach co zrobił dla Polski, w ramach kontaktów z KE, lub czego nie zrobił i dlaczego?
Jeśli wszystko za niego robi premier to znaczy że jest zbędny, bo nawet dokumentów na rozmowy w Brukseli nie jest w stanie przyzwoicie przygotować.
Zastrzegam się że może być inaczej, bo przykładowo, nikt nie liczy się z jego zdaniem.
Gdyby tak było powinien jak najszybciej złożyć rezygnację z zajmowanego stanowiska.
Tak źle i tak niedobrze.

Skoro o ludziach zbędnych to niechętnie mówi się o potrzebie rekonstrukcji rządu MM.
Nie przekonuje mnie argumentacja, że teraz nie czas na wymianę. Istotniejsze jest pytanie jak głęboka powinna być ta wymiana? I tu pojawiają się ciekawe głosy.
Moim osobistym zdaniem, na wyrost zrobiono z JK genialnego stratega. On ma tylko wieloletnie doświadczenie z bycia w polityce. Nie ma charakteru „walczaka” i nie ma szczęścia do doboru ludzi do współpracy.
Poza tym nigdy nie można mu wierzyć na 100% w to co deklaruje. Przykład z ostatnich dni to zapowiedź ostrego starcia z KE. Z wielkiej chmury mały deszcz. Mogę się mylić, ale raczej nie.

Do tego dochodzi świadomość że po nich mogą przyjść tylko gorsi, bo teraz nastaje czas selekcji negatywnej, czas na bmw.

Wspomnę jeszcze o czymś. Czasem zwracamy uwagę że mamy do czynienia z tzw. politykami obrotowymi. To w sumie nie powinno dziwić.
Mam swoją obserwację z czasów PRL. Członków PZPR widywałem na mszy św. a bywało że nosili baldachim podczas procesji. Na pewno nie robili tego służbowo. Stąd pochodzi powiedzenie „co innego robi, co innego mówi, a co innego myśli”.
Z tym rozdwojeniem jaźni mamy do czynienia po dzień dzisiejszy.
Chociaż to nudne, nie od rzeczy jest przypomnienie zachowań DT. Kiedy mu się opłacało politycznie, gotów był bez mała leżeć plackiem w kościele przed ołtarzem. Na co pozwala sobie teraz widać, słychać i czuć. Faryzeusz jakich mało.

19 maja 2022

W co grają władze III RP?

To pytanie spędza mi sen z powiek od miesięcy.
Powiem wprost, nie rozumiem postawy rządu MM wobec poczynań ogólnie mówiąc Brukseli.
Najprościej oceniłbym to jako absolutną bezradność, a może bezsilność. Dopuszczam też inne możliwości, a wśród nich i taką że w rządzie nie jest się dożywotnio.
Nie wiem tylko z czego to wynika?
Ta postawa cofa nas w czasy PRL-u kiedy ówczesna władza, czyli partia, co innego mówiła, co innego robiła, a co innego myślała. Czyżby historia powtarzała się?
Władza konsekwentnie mówi że racja jest po naszej stronie. Że Bruksela nie ma prawa ingerować w wewnętrzne sprawy Polski, zwłaszcza dotyczące funkcjonowania krajowego wymiaru sprawiedliwości.
Nie dają takiego prawa dokumenty które Polska podpisała i ratyfikowała wstępując do UE, a także późniejsze https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_lizbo%C5%84ski .
Mimo tego Bruksela wymusza na Polsce dostosowanie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości do jej widzimisię. Co dla mnie niezrozumiałe, robi to skutecznie.
Podkreślenia wymaga, że rozwiązania stosowane w Polsce mają swoje odpowiedniki w innych państwach członkowskich UE i urzędnikom, ani tym bardziej politykom unijnym, to nie wadzi.

Dla zwalczania skutków gospodarczych Covid-19 w UE utworzono Fundusz Odbudowy https://pl.wikipedia.org/wiki/Next_Generation_EU
Już blisko dwa lata w publicystyce trwa zastanawianie się kto czegoś nie doczytał, albo nie rozumiał co podpisuje?
Rzeczywistość jest zgoła inna.
W lipcu 2020 na poziomie Rady Europy uzgodniono warunki utworzenia i rozdysponowania FO i wzajemnych gwarancji jego utworzenia. Pułapką okazała się zasada warunkowości. https://ec.europa.eu/info/strategy/eu-budget/protection-eu-budget/rule-law-conditionality-regulation_pl 
Nie było jej na stole w lipcu 2020, a jest teraz.
Zapomnieliśmy o prawie kaduka! Zapomnieliśmy też że Bruksela wobec Polski konsekwentnie realizuje politykę sekowania, wymyślając coraz bardziej bzdurne argumenty dla uzasadnienia swoich poczynań.
Robi to jak dotychczas całkowicie bezkarnie.

Czy jest o co kruszyć kopie?  
Według mnie jest. Dlaczego? Powodów jest więcej niż jeden. Spróbuję je wyspecyfikować.
Aby uzyskać dostęp do funduszy, państwa członkowskie musiały do 30 kwietnia 2021 r. przedstawić Komisji Europejskiej szczegółowe plany, które muszą uzasadniać cele finansowania ochrony środowiska i cyfryzacji. Polska przesłała KPO do KE 30 kwietnia 2021 a więc zmieściła się w terminie. Z kolei KE powinna dać pisemną odpowiedź tak lub nie najpóźniej w sierpniu 2021. Gra szła o to że plany przyjęte do końca 2021 mogły otrzymać zaliczkę która dla Polski wynosiła, podobnie jak dla pozostałych 13%, a konkretnie 4,7 mld euro. Ta okazja przepadła.
W swoim KPO, który ma wspomóc gospodarkę po pandemii, Polska wnioskuje o 23,9 mld euro dostępnych w ramach grantów i o 11,5 mld euro z części pożyczkowej. https://www.money.pl/pieniadze/blisko-porozumienia-ws-unijnych-miliardow-ale-na-pieniadze-troche-poczekamy-6768707701509024a.html
Na mocy uzgodnień z lipca 2020 Polska zobowiązała się do solidarnego pokrycia strat w FO w sytuacji gdyby któreś państwo /w domyśle Grecja, Hiszpania lub Portugalia/ ogłosiło niewypłacalność.
Na dzisiaj tylko Polska i Węgry nie otrzymały z FO ani eurocenta.

Od kilku miesięcy w dyskusjach medialnych przewija się sugestia, że Polska powinna zrezygnować z przypadającej jej części FO i wycofać z udzielonych gwarancji. W zamian powinniśmy zaciągnąć komercyjne kredyty które wystarczy terminowo spłacać.
Z pieniędzmi z FO jest dodatkowy problem polegający na uznaniowości przedstawionych rozliczeń przed KE. Inaczej mówiąc, nie mamy żadnych gwarancji, że przy obecnym nastawieniu KE do Polski wszystkie wydatki przez Polskę poniesione zostaną uznane.

Woluntaryzm KE widać szczególnie jaskrawo podczas trwającej wojny na Ukrainie. Po blisko trzech miesiącach wojny, gdy Polska przyjęła około 3,4 mln uciekinierów z Ukrainy, nie otrzymaliśmy ani eurocenta wsparcia ze strony KE na pokrycie kosztów utrzymania tych uciekinierów. Mają nam wystarczyć poklepywanie premiera po plecach, werbalne poparcie i … nic poza tym.
Polska wycenia koszty utrzymania uchodźców na kwotę 12 mld euro.

Znowu odwołam się do głosów komentatorów którzy sugerują, że do czasu aż KE podejmie satysfakcjonujące decyzje, Polska powinna zawiesić wpłacanie składki członkowskiej do budżetu unijnego.

Żeby zamknąć sprawę bezhołowia panującego w instytucjach unijnych w Brukseli, przypomnę sprawę kopalni węgla brunatnego w Turowie, a dokładnie trybu rozpatrywania przez TS UE skargi wniesionej przez Czechy.
Mimo, ze doszło do porozumienia między Polską i Czechami, KE naliczyła sobie kary i ściąga je z kwot należnych Polsce z budżetu UE.

Nie wiem dlaczego państwa członkowskie UE tolerują ferowanie jednoosobowo, przez sędziów TS UE, wyroków od których nie ma trybu odwoławczego. Nikt chyba nie ma wątpliwości że te wyroki wydawane są z pobudek politycznych, a więc z obiektywizmem nie maja nic wspólnego.

Zwieńczeniem tego co powyżej jest świadomość że rząd MM ma przeciwko sobie dodatkowego przeciwnika w postaci totalnej opozycji. To jest kuriozum na skalę światową. Politycy wybrani w demokratycznych wyborach przez suwerena, działający konsekwentnie od lat na szkodę suwerena.
Nie tylko w kraju, ale poza jego granicami.
Jedynym wytłumaczeniem jest to, że w Polsce ze sprzedawczykami mamy do czynienia od wieków.
Nawet rozbiory niczego nas nie nauczyły.
Czego oczekiwać od ludzi jawnie akceptujących złodziejstwo. Nawet jeśli nazwie się to korupcją.
W dodatku w imię solidarności partyjnej, dla obrony własnych stołków.
Najświeższy przykład to głosowanie w Senacie nad uchyleniem immunitetu marszałkowi tego Senatu.

Na pytanie o bezradność czy bezsilność ekipy rządzącej odpowiem kolejnym pytaniem.
Czy mając większość w Sejmie nie można wprowadzić zmian w obowiązującym ustawodawstwie?
Zmian które zahamowałyby proces anarchizacji państwa zwanego III RP?
Czy to tylko brak woli politycznej? Czy jednak coś gorszego?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...