Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pyrrusowe zwycięstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pyrrusowe zwycięstwo. Pokaż wszystkie posty

20 listopada 2023

Czy już następuje przesilenie?

 Co byśmy nie powiedzieli w polityce zawsze w pierwszej kolejności decyduje siła militarna.
Dyplomacja jest w dalszej kolejności.

Historia, nie tylko Europy, ostatniego tysiąclecia, jest tego najlepszym dowodem.
My koncentrujemy się na historii Polski bo to nam najbliższe. Ale Europa to zawsze kilkanaście państw różnej wielkości, zarówno terytorialnej jak i ludnościowej.
Był czas że Polska sięgała od morza do morza. Mniej się mówi, bo kto to ma robić, że w tej Polsce działała wszelkiej maści wroga agentura i to nie jedna. Agentura skuteczna w działaniu.
Efekty się nawarstwiały.
Nie mieliśmy szczęścia do ciągłości władzy. Dwie dynastie, Piastów i Jagiellonów, a potem królowie elekcyjni. Ich wybór nie polegał na tym że wybierano najlepszego, ale tego który w
największym stopniu spełniał oczekiwania elektorów.
Nie zapominajmy o „wynalazku” jakim było liberum veto.
Tasowania w Europie trwały od zawsze. Była wojna stuletnia. Były krótsze np. trzydziestoletnia. Były też wojny światowe. Dotychczas dwie.
Były też epidemie i pandemie które dziesiątkowały Europę. W dawnych czasach miały one jednak zasięg lokalny lub regionalny chociaż pociągały za sobą śmierć setek tysięcy a czasem milionów ludzi.
We wszystkich wojnach dochodzi do sojuszy. Te są doraźne albo na dłuższą metę.
Mają też różne podłoże.
Ciekawostką są sojusze w czasach pokojowych. Zawsze są zawierane przeciwko komuś, przeciwko państwu lub grupie państw. Celem jest zawsze dominacja gospodarcza, polityczna lub łączna.
Od zakończenia II wojny światowej ma miejsce nowy podział świata, a z upływem czasu zmieniają się jego zasady.
Najpierw był to w zasadzie podział dwubiegunowy, USA i ZSRR, wokół których koncentrowały się państwa słabsze, a tym samym zależne.
Niestety, tu jest zalążek bezkarności za popełnione intencjonalnie zbrodnie.
Niemcy nie poniosły kary za wywołaną wojnę którą przegrały, ale też nie poniósł kary ZSRR który współdziałał z III Rzeszą Niemiecką, a ostatecznie znalazł się w grupie państw które wojnę wygrały.
Koniec wojny skutkował zaprowadzeniem nowego porządku światowego, jednak okazało się że z upływem czasu ten porządek jest kwestionowany, nie tylko przez przegranych.
Warto przypomnieć jakie są długofalowe konsekwencje II wojny światowej.
Poza nową mapą polityczną Europy doszło do rozpadu świata kolonialnego w Afryce i Azji.
Straciły na tym głównie Wlk. Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania i Portugalia. Powstały nowe państwa w Afryce i Azji. Nie doszło do tego wyłącznie na drodze pokojowej.
Żeby nie było sielankowo przypominam, że po wojnie Europa też nie była oazą pokoju i spokoju. Komu to zawdzięczamy to odrębna sprawa. Faktem pozostaje że Europa po dzień dzisiejszy nękana jest wojnami lokalnymi. Wystarczy wymienić wojnę w Irlandii Płn., w kraju Basków, Północny Tyrol/Górna Adyga/, Bałkany a teraz Ukrainę.
Koncepcje utworzenia struktur ponadpaństwowych miały doprowadzić do wyrównania szans bogatych i słabeuszy. Dzisiaj widać coraz bardziej że to kolejna utopia. Bogaci są coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Jakoś nie widać wyrzutów sumienia u tych bogacących się.
Co na pewno szokuje naiwnych to niestabilność granic państwowych. Również w Europie.
Tu trzeba przypomnieć bon mot krążący w mediach: „ Z kim graniczy Rosja?” odpowiedź:
„Z kim chce”.
To państwo ze swoimi politykami, mentalnością społeczeństwa itd. jest przysłowiowym wrzodem na d...e dzisiejszego świata.
Uczestniczyli w zniszczeniu III Rzeszy, ale przedtem szli ręka w rękę w szerzeniu destrukcji.
Ich wniosek z zakończonej wojny sprowadza się do kontynuowania dzieła zniszczenia. To trwa już blisko 80 lat i końca nie widać.
Państwo o terytorium porównywalnym z całą Europą, które w swej ziemi ma całą tablicę Mendelejewa, co mogłoby uczynić kraj mlekiem i miodem płynącym, nie jest w stanie zapewnić temu społeczeństwu życia na poziomie przynajmniej średniej europejskiej.
„Ekwiwalentem” jest trwający od zakończenia II wojny eksport rewolucji. Destrukcja jako sposób realizacji polityki międzynarodowej.
Znowu, naiwnym się wydaje, że powinno to spotkać się z potępieniem ze strony reszty świata. Realia są zdecydowanie inne. Rosja po dzień dzisiejszy rozdaje karty w polityce światowej.
Ma tylu popleczników że bezkarnie robi co chce, popełniając od lat zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości.
Cywilizowany świat marzy w rzeczywistości o tym żeby jak najprędzej doszło do normalizacji stosunków politycznych i gospodarczych z FR. Nie chodzi wyłącznie o Niemcy.

Przysłowiowe kpiny z pogrzebu to restrykcje nakładane przez KE na FR za prowadzoną wojnę na Ukrainie. Aktualnie uzgadniany jest 12 pakiet sankcji https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/3283846,Unia-Europejska-przygotowuje-12-pakiet-sankcji-wobec-Rosji
O dotychczasowej skuteczności sankcji świadczy np. taka informacja https://polskieradio24.pl/42/273/artykul/2945384,jak-francja-i-niemcy-rosji-bron-sprzedawaly-przez-lata-unijne-embargo-bylo-obchodzone , co prawda z 2022 roku. O tym co się dzieje na bieżąco dowiemy się z niewielkim opóźnieniem.

Póki co gospodarka FR jakoś funkcjonuje i na rozpad Rosji nie ma co liczyć. Końca wojny na Ukrainie nie widać. Pomoc płynąca z NATO i nie tylko jest za mała w stosunku do potrzeb Ukrainy. Dlatego coraz częściej media donoszą że front stanie, a z upływem czasu szanse Ukrainy na sukces będą malały. Na dokładkę wojskowi eksperci NATO twierdzą że jeśli Rosja tą wojnę wygra to najpóźniej za 10 lat znajdzie sobie kolejną ofiarę swej agresji.
Tymczasem w Polsce jak w starym dowcipie, politycy są zajęci sobą i mało ich interesuje co się wokół dzieje.
Przypomnę więc, gdy w 2014 roku zaczął się ferment na Ukrainie, rozważano co to dla nas oznacza. Przeważała opinia że osłabiona Ukraina to dla Polski lata spokoju i czas na umocnienie naszej pozycji międzynarodowej. Wówczas nie było ani słowa o wojnie. Teraz kiedy mamy w perspektywie zmianę rządzących priorytetem staje się weryfikacja działań podjętych przez poprzedników w zakresie umacniania zdolności obronnych państwa. Nie stać nas na to czy tamto. Może jest w tym jakaś część prawdy. Tylko politycy opozycji zapominają co z punktu widzenia interesów państwa jest ważne, a co jest pilne.
Armię buduje się latami. To kosztuje. Siłą rzeczy musi to się odbywać czyimś kosztem. Rzeczą polityków jest szukanie złotego środka. Dawno temu powiedziano że jeśli pożałujemy pieniędzy na własną armię będziemy płacić na utrzymanie obcych.
Żeby mieć takie podejście trzeba być patriotą, nawet jeśli brzmi to górnolotnie. Trzeba też mieć wyobraźnię nie na poziomie sklepikarza. Naprawdę nie stać nas na inwestycje rangi CPK? Budując przed wojną COP i Gdynię porywaliśmy się z motyką na słońce? 

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...