Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praworządność UE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praworządność UE. Pokaż wszystkie posty

20 stycznia 2024

Praworządność, jak my ją rozumiemy.

 

Ciekawa sytuacja. Mnożą się informacje o wpadkach ekipy rządzącej.
Nie chodzi bynajmniej o ewidentne naruszanie obowiązującego porządku prawnego, ale o to że informują o tym media które trudno posądzać o przychylność obecnej opozycji.
Osobiście uważam że niedoścignionym mistrzem jest obecny premier którego prawdziwe intencje rozumieją ci którzy go znają nie od kilku ale kilkudziesięciu lat. Swoje credo wyłożył niedawno.
To „prawo jak ja je rozumiem”. Jemu, przynajmniej na razie uchodzi to na sucho. Uważany jest teraz za króla populizmu. Nie mylić z popularnością.
Gorzej z jego akolitami. Od jakiegoś czasu, o palmę pierwszeństwa, rywalizują „podpułkownik”
i b. RPO.
Co do owego „podpułkownika” to sprawa jest otwarta. Nie przypominam sobie żeby członek rządu był kiedykolwiek uprawniony do kontestowania decyzji TK. To nie mieści się w obowiązującym w III RP porządku prawnym.
Zupełnie inna sytuacja ma miejsce w odniesieniu do b. RPO. Piastuje ważne i odpowiedzialne stanowisko w rządzie, ale ma problemy z identyfikacją zakresu kompetencji, uprawnień i odpowiedzialności przypisanych do tego stanowiska.
O co chodzi? Ów, tym razem również senator, jest /w trójcy jedyny/ ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym.
Jako prokurator generalny mieści się w strukturach prokuratury krajowej, ale o zmiany personalne w tej prokuraturze może jedynie wnioskować. Jego wnioski przekazywane są do premiera który ostatecznie przedstawia do decyzji prezydentowi RP. Ministrowi się zapomniało o tym szczególe i próbował na własną rękę zwolnić ze stanowiska prokuratora krajowego.
Tych „wyczynów” jest więcej i minister zaczyna gonić w piętkę. Zachodzi podejrzenie że działa wbrew sobie i zapędził się w kozi róg. Polecam ten komentarz znawcy zagadnienia Ostra recenzja prof. Piotrowskiego działań dwóch ministrów (msn.com)
Ponieważ rozgrywka którą obserwujemy ma umocowanie również poza granicami Polski, w sukurs,
z niespodziewaną wizytą przyjechał komisarz unijny ds. sprawiedliwości, znany z antypolskiego nastawienia
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Komisarz-UE-ds-sprawiedliwosci-w-Polsce-Powiedzial-o-KPO-8681767.html
Trudno się dziwić że komisarz ani słowem się nie zająknął o obecnej sytuacji w Polsce.
Złożył za to kolejną deklarację że KE pozytywnie zaopiniuje wniosek Polski o płatności z KPO.
Kiedy? W odpowiednim czasie, albo nieco później.
Zbiegiem okoliczności KE wydała w tej sprawie komunikat
76 miliardów euro z UE odblokowane. Komisja Europejska potwierdziła spełnienie warunków (msn.com)
Bez paniki. Następnego dnia czytam Falstart nowej minister? Nowe doniesienia ws. KPO dla Polski (msn.com) Zdaje się że środki z KPO Polska zobaczy jak własne ucho.
Faktem pozostaje że za sprawą ciągnie się coraz większy smród Weto Dudy pokrzyżuje plany? KE zastanawia się, jak je ominąć (msn.com)
Mnie to wszystko utwierdza w przekonaniu że dla Polski byłoby lepiej gdybyśmy z tych pieniędzy nie wzięli ani eurocenta.
Nikogo nie dziwi że tej rangi urzędnik KE nie znalazł czasu na spotkanie z prezydentem Dudą czy jakimkolwiek ministrem z kancelarii PAD.
Czy te zabiegi pomogą b. RPO? Nie wiem. Widać za to że narasta fronda wokół jego osoby w samym ministerstwie.
https://wiadomosci.wp.pl/bunt-w-prokuraturze-dotarlismy-do-wewnetrznej-korespondencji-6986094630611616a
To mówią wybitni prawnicy cytowani przez portal Dziennika Gazety Prawnej: Adam Bodnar nie ma racji (msn.com)
Prezes sądu odwołany po 10 dniach. KRS wzywa Bodnara (msn.com)
Barski będzie musiał zwrócić wielkie pieniądze? Ćwiąkalski o sytuacji prokuratora Ziobry (msn.com)
Co do ostatniego linku to chyba ktoś /Ćwiąkalski/ nie wie o czym mówi, albo mamy inną wiedzę w temacie. Prokurator Barski się nie zatrudniał tylko został zatrudniony przez ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego.
Jeśli ktoś postąpił niezgodnie z przepisami to na pewno nie on. Dlatego uważam że nie ma podstaw prawnych żeby żądać od niego zwrotu nawet grosza jako świadczenia nienależnego.
Przy okazji, dlaczego w podobny sposób nie postąpiono wobec prokuratora Witkowskiego?
Nie było zapotrzebowania politycznego na wyniki jego pracy?

19 maja 2023

Praworządność, co to takiego?

Bardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność.
Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego jest to broń skuteczna przeciwko opornym wobec dominacji niemieckiej w UE?
Według mnie jest w tym jakiś błąd systemowy, umiejętnie rozgrywany przez spółkę Niemcy-Francja. Trudno uwierzyć żeby interesy wszystkich państw członkowskich „przypadkowo” pokrywały się regularnie z interesami Niemiec i Francji.
Wyjaśnienie nie jest możliwe w jednym zdaniu.

Dzisiaj nikt już o tym nie mówi, ale ja pamiętam, że Traktat Lizboński był od samego początku, od jego podpisania, przedmiotem wielu kontrowersji.
Po pierwsze, nie był dokumentem samoistnym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_lizbo%C5%84ski Stanowił uzupełnienie, raczej uszczegółowienie Traktatu Nicejskiego https://www.europarl.europa.eu/about-parliament/pl/in-the-past/the-parliament-and-the-treaties/treaty-of-nice W chwili jego podpisywania przez wysokie umawiające się strony znane nam było jedynie robocze tłumaczenie na język polski. Nawiasem mówiąc, wykonane przez przypadkowych tłumaczy, studentów, a więc merytorycznie pozostawiające wiele do życzenia.
Wielu z nas po dzień dzisiejszy uważa że kluczowy dokument, czyli Traktat, powinien mieć tekst jednolity. Tymczasem Traktat Lizboński odwołuje się w wielu miejscach do Traktatu Nicejskiego. Całość znacznie przekracza 100 stron tekstu który nie jest stosowany wprost, ale jest podpierany wykładniami. W dodatku nie zawsze identycznymi w treści.
Traktat z Nicei nie jest do dzisiaj dostępny w oficjalnym tłumaczeniu na język polski /w chwili jego podpisywania Polska nie należała jeszcze do WE /.
https://www.europarl.europa.eu/ftu/pdf/pl/FTU_1.1.4.pdf

W relacjach kolejnych rządów III RP z UE powtarzają się pewne szczegóły.
Od samego początku jest to skłonność Polski do ustępstw wobec potrzeby egzekwowania należnych praw jako członka UE. W traktacie akcesyjnym odpuściliśmy egzekwowanie równych praw dla naszego rolnictwa względem pozostałych członków UE. Później dochodziły kolejne błędy. Nie egzekwowaliśmy równego traktowania dotacji państwowych dla stoczni polskich, podobnie jak zrobiono to dla stoczni niemieckich.
Ta lista jest długa i jej końca nie widać.
Wielu z nas zastanawia się nad racjonalnym wyjaśnieniem przyczyn takiego postępowania. Nieracjonalną przyczyną jest niepisany podział na tzw. starych członków UE i tych przyjmowanych po 2005 roku. Oczywiście ci starzy mają prawo rządzić, czyli dyktować warunki uczestnictwa tej reszcie.
Najświeższym przykładem jest wojna na Ukrainie. Można odnieść wrażenie że w ocenie KE pomoc udzielana przez Polskę Ukrainie jest naszą prywatną sprawą z którą KE nie ma nic wspólnego. Jednak ma i to pod wieloma względami. Przede wszystkim Polska jest krajem frontowym ponieważ bezpośrednio graniczy z Ukrainą i mamy wątpliwości z kim właściwie graniczymy na granicy z Białorusią. Wiele wskazuje na to, że jest to faktyczna granica z Federacją Rosyjską.

Przyjęliśmy na dłuższy pobyt uchodźców z Ukrainy, zapewniając im wyżywienie, mieszkanie, pracę, możliwość nauki, opiekę socjalną i medyczną. Wsparcie KE jest jak dotychczas jedynie symboliczne. Do tego dochodzi pomoc militarna o wartości kilku mld USD.
W zamian narastają wątpliwości co do przyszłych relacji polsko-ukraińskich po zakończeniu wojny na Ukrainie. Tej koegzystencji nie da się zadekretować, podobnie jak nie wiemy ilu Ukraińców zechce wrócić z Polski po zakończeniu tej wojny. Czy to sąsiedztwo zaowocuje współpracą gospodarczą czy będziemy tylko zabezpieczeniem logistycznym na kierunku wschód-zachód?

Wrócę jednak do kwestii praworządności.
W komentarzach powtarza się że w dokumentach traktatowych jest to pojęcie niezdefiniowane. Logicznie rozumując powinniśmy wszelkie ruchy w tym temacie mówiąc oględnie zbyć milczeniem. Rzeczywistość jest dla nas rozczarowująca i tego nie rozumiem.
Od kilku lat KE podejmuje rezolucje i inne uchwały podważające praworządne funkcjonowanie Polski jako państwa suwerennego. Nie są to tylko kolejne świstki papieru. Naliczono tych rezolucji chyba 37 i za niektórymi idą kary finansowe liczone w milionach euro.
Bomba wybuchła na początku tego roku gdy okazało się że autorzy tych rezolucji w PE są umoczeni w milionowe afery łapówkarskie. Śledztwo w tej sprawie trwa i ma charakter rozwojowy. Powstaje pytanie czy możliwe jest anulowanie tych antypolskich rezolucji?
Sprawa ma jednak drugie dno. W kraju, zwłaszcza wśród opozycji, glanowanie Polski ma sporo zwolenników. Przenosi się to na grunt krajowy poprzez kwestionowanie prawidłowości funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, a ostatnio Sądu Najwyższego. Krótko mówiąc zmierzamy prostą drogą do anarchizacji państwa.

Zwrócę uwagę na coś istotnego w tej grze.
Moim zdaniem praworządność powinna zakładać równość stron wobec prawa. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją gdy instytucje unijne żonglują tym prawem w sposób dowolny i nie odnoszą się do argumentacji drugiej strony sporu w sposób merytoryczny, a nawet ją ignorują. Znowu pora na przykłady.
Kpiną z praworządności jest funkcjonowanie TS UE. To sąd polityczny pracujący na zlecenie głównie Niemiec. Już to go dyskredytuje.
Nie ma chyba wyrazistszego przykładu niż spór polsko-czeski, raczej czesko-polski, o kopalnię węgla brunatnego w Turowie.
Nie będę wchodził w szczegóły, ale co uważam za istotne? Decyzje w sprawie o kluczowym znaczeniu dla gospodarki Dolnego Śląska wydaje jeden sędzia. Zanim zostanie wydany wyrok sędzia nakazuje zaprzestanie wydobycia węgla pod groźbą kary pieniężnej w nienotowanej dotychczas wysokości. Odwołanie Polski od postanowienia rozpatruje ten sam sędzia o którym wiadomo że jest politycznym wrogiem obecnego rządu w Polsce. Kara jest oczywiście egzekwowana na zasadzie wypłaty z bankomatu.
Kolejnym skandalem jest nie odstąpienie od naliczania kary mimo wycofania sprawy przez Czechy. Nikt nie da dzisiaj głowy za to że KE zwróci Polsce ściągnięte kary. A co z odsetkami?
Chodzi o miliony euro!
To nie koniec sprawy. Dlaczego rząd MM zachowuje się tak jakby sprawa nie dotyczyła Polski? Protesty przypominają opędzanie się od much. Wobec jawnego bezprawia jesteśmy bezradni czy boimy się? Czego? Że KE nas zje?
Komentatorzy podpowiadają że w rewanżu Polska powinna zawiesić wpłacanie składki członkowskiej do kasy UE. To nie są bagatelne pieniądze.

Druga sprawa dotycząca bezprawia w wykonaniu KE dotyczy wypłaty kwot należnych Polsce w ramach KPO. Znowu chodzi o poważne kwoty. Część państw unijnych korzysta z nich od ponad roku. Polska żyruje te pieniądze dla całej UE a sama nie otrzymała dotychczas ani euro i nie wiadomo kiedy je dostanie. Sprawa jest o tyle poważna że rozliczenie wydatkowania przyznanej puli jest terminowe i istnieje ryzyko, że Polska nie zdąży tych pieniędzy wydać i rozliczyć się z KE.
Tak jak w poprzednim przypadku nie wiadomo dlaczego Polska godzi się na takie traktowanie?
To nie darowizna. W znacznej części jest to kredyt bankowy który trzeba spłacić.
Podobnie jak w poprzednim przypadku cierpimy na brak rzeczowego wyjaśnienia ze strony rządu MM.
Radykalna propozycja jest taka żeby zrezygnować całkowicie z udziału w tym programie, ze wszystkimi skutkami, a ekwiwalentne kwoty uzyskać w komercyjnych bankach. Ze względu na obecną sytuację gospodarczą Polski warunki uzyskania pożyczki/kredytu nie powinny być gorsze od oferowanych przez KE. Odpadnie jednak uzależnienie polityczne rozliczenia tych kwot.
Póki co tkwimy w zawieszeniu bo nie wiadomo kiedy KE uzna że spełniamy warunki do wypłaty.
Ironia losu polega na tym, że zawieszenie spowodowane jest brakiem stanowiska Trybunału Konstytucyjnego który toczy swoje wewnętrzne gierki kompetencyjne i nikt z zewnątrz nie jest w stanie ruszyć sprawy z miejsca.
Krótko mówiąc anarchizacja państwa postępuje. Na tym budowana jest nadzieja opozycji na powrót jesienią do władzy.

p.s. Rekordy głupoty, nie tylko politycznej, będziemy ustanawiać za sprawą pomysłu euroentuzjastów znanego dzisiaj jako
fit for 55. https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/green-deal/fit-for-55-the-eu-plan-for-a-green-transition/
KE zdaje sobie sprawę że pomysłu nie da się wdrożyć przy pełnym poparciu państw członkowskich. Zastosowano więc sprytny zabieg polegający na indywidualnym wprowadzaniu poszczególnych celów realizacyjnych, a to wymaga tylko większości głosów.
Wstępne szacowanie kosztów wskazuje że Polska nie będzie w stanie realizować tych szczytnych celów z braku możliwości finansowych.
W ferworze trwającej dyskusji ginie pytanie o skuteczność realizacji celów
fit for 55.
Europa to nie cały świat. Nic nie słychać żeby pozostałe kontynenty zechciały z podobnym zaangażowaniem uczestniczyć w tym zbożnym dziele.
Zanosi się na to że cała para UE pójdzie w gwizdek ale koszty będziemy ponosili my.
Nikogo nie obchodzi że nas na to nie stać.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...