Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Solidarność 1980. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Solidarność 1980. Pokaż wszystkie posty

31 sierpnia 2024

Rocznice, rocznice, rocznice ...

 

Jak pisałem wcześniej, wchodzimy w sezon rocznicowy i toczymy od lat te same dyskusje.
Postępu, w sensie wnioskowania, brak.
W przeciwieństwie do września 1939 roku czy Powstania Warszawskiego'44 żyje jeszcze wielu uczestników i naocznych świadków tamtych dni. Dlatego nie jest łatwo ściemniać.
Mimo tego nieustanne próby trwają od lat.
Ciekawa sprawa, dlaczego w medialnym przekazie historycznym brakuje zachowania ciągłości wydarzeń lat 80 i 90? Czy tylko TW Bolek jest zwornikiem? Ostatnio zachowuje się niczym mimoza i odmówił udziału w uroczystościach rocznicowych w Gdańsku.
Spór podstawowy dotyczy ustalenia, co wspólnego poza nazwą, ma „Solidarność'80” z tą reaktywowaną po stanie wojennym?
Mimo otwartości, braku cenzury itp. nie ma chętnych do debaty na ten temat. Ciągle próbuje się załatwić sprawę na okrągło.
Tymczasem, tu jest prapoczątek tego do czego doszliśmy po wyborach jesiennych 2023.
Na listach koalicji 13 grudnia i obecnej opozycji są ludzie którzy uważani są za aktywnych uczestników tamtych wydarzeń. Pomijam pytanie co konkretnie wówczas dla tej „Solidarności” robili? Ile mieli wówczas lat? Ważniejsze jest jednak pytanie jak potoczyły się ich dalsze losy?
Takich informacji trudno szukać w jednym miejscu.
Z pobieżnego przeglądu dostępnych materiałów widać że jeżeli do 44 lat dodamy ówczesne lata to żywi uczestnicy mogą mieć od 62 lat wzwyż. Wielu z nich przeniosło się na cmentarze.
Z żyjącymi los obszedł się różnie. Wielu tkwi konsekwentnie w polityce. Złośliwie powiem że nic innego nie potrafią. Można powiedzieć że zrobili tam kariery. Część, po zorientowaniu się co jest grane, zajęła się działaniami przyziemnymi w biznesie. Najliczniejsza jest grupa tych o których zapomniano.
Moim zdaniem, tam jest najwięcej tych którzy włożyli serce i zdrowie w walkę o lepsze jutro nas wszystkich. Nie wolno zapomnieć, że wśród uczestników tamtych wydarzeń byli też obecni z obowiązku służbowego.
Kolejne rocznice Sierpnia mają to do siebie że nagle ktoś przypomina sobie o istnieniu zasłużonych i wtedy są ordery i odznaczenia, honorowe miejsca na okolicznościowych akademiach itd. Na co dzień już bywa różnie. Składane przez polityków od lat deklaracje nie przekładają się w czyny. To norma.
Tych autentycznie zasłużonych jest wśród żywych coraz mniej, ale ich zgorzknienie tym co widzą wokół siebie narasta.
Ciekawi mnie jak przykładowo oceniają wprowadzenie do szkół podręcznika najnowszej historii stosunków polsko-niemieckich pisanej pod dyktando niemieckie.
Idąc tą drogą powinniśmy przystąpić do pisania podobnego podręcznika wspólnie z historykami ukraińskimi. Podejrzewam jednak że na taką propozycję nie przystanie Ukraina.
Tymczasem jutro 85 rocznica wybuchu II wojny światowej. Zanosi się na kolejny popis buty i chamstwa ekipy rządzącej. Jakim prawem zawłaszczają taką rocznicę? Dlaczego cofnięto przyznaną akredytację dziennikarzom TV Republika? Bo na Westerplatte będzie osobiście premier? To jego prywatna impreza?
Dlaczego sądy są tak niemrawe?
Według mnie sprawa jest zerojedynkowa, ale sądom brakuje odwagi żeby powiedzieć białe jest białe, a czarne jest czarne.
Pytań jest więcej, ale ekipa 13 grudnia ma świadomość że zabrnęli tak daleko że nie ma już odwrotu. Idą w zaparte jak na lemingów przystało.
Jest jednak coś czego absolutnie nie rozumiem. Na ZP głosowało jesienią prawie 8 mln wyborców. Czyżby uważali że uaktywnią się dopiero w kolejnych wyborach? W międzyczasie można im bezkarnie robić na głowę? Może lepiej otwarcie przyznać się że źle wybrali i odpowiada im status quo?

30 sierpnia 2020

Teoretyczne państwo czyli III RP.


Trudno w to uwierzyć, ale coś w tym jest.
Nie mam jeszcze 100 lat, ale już sporo przeżyłem. 

Istotne jest, że staram się samodzielnie myśleć i nie łykać bezkrytycznie papki serwowanej przez wszelakie media.
Inaczej jednak patrzy się na otaczającą rzeczywistość mając 20-30 lat, a inaczej w wieku 70+.
W okresie Solidarności’80 byłem tym młodym i naiwnym. Ulegałem magii wielkich liczb.
10 milionów członków tej Solidarności robiło wrażenie na wszystkich. Na mnie też.
Miałem jednak w sobie dużą dozę sceptycyzmu i zawsze zadawałem dodatkowe i niewygodne dla pytanych pytania.
10 milionów ludzi to dużo, ale te 10 milionów z gołymi rękami miało przeciwko sobie wojsko, milicję i służbę bezpieczeństwa.
Te 10 milionów nie było na tyle zdesperowanych żeby testować na serio czy wojsko wystąpi przeciwko nim. Milicja i służba bezpieczeństwa to co innego.
Partia, ta przewodnia siła narodu, miała w zanadrzu jeszcze jeden argument. To możliwość uzyskania bratniej pomocy innych państw bloku komunistycznego. Tego świadomi Polacy się naprawdę bali.
Nie mieliśmy złudzeń, że Niemcy z NRD  i ich NAL, podobnie jak Czesi, chętnie nam „pomogą”. Ruscy byli na miejscu. Im potrzebny był tylko rozkaz.
Trzeba też pamiętać, że wówczas Kościół studził gorące głowy.
Starsi Polacy zbyt dobrze pamiętali okropieństwa II wojny światowej, wydarzenia z Poznania’56, węgierski październik, czy wydarzenia grudniowe na Wybrzeżu 1970 roku. Ci starsi też mieli pełną świadomość tego że zagranica nam nie pomoże. Gorące kasztany z ogniska najlepiej wyciągać cudzymi rękami.
To wszystko się sprawdziło. Zachód nie wyszedł poza słowa otuchy i wsparcie finansowe.
Pomoc materialna docierała do wybrańców.
Znałem to wszystko bez mała z pierwszej ręki.
Wcześniej były strajki. Tym razem masowe. Strajkowały miliony. W pierwszej fazie to wszystko odbywało się spontanicznie.
Młodzi dzisiaj nie mają zielonego pojęcia w jakich warunkach to się odbywało.
Jedyne środki łączności to telefony i dla niewielu dalekopisy. Rozpowszechnianie informacji, poza przekazem słownym, umożliwiały powielacze. Problemem był dostęp do nich i brak papieru.
Nie muszę mówić, że to wszystko było pod ścisłym nadzorem SB. Nie powinno więc dziwić, że wśród kierownictwa strajków ujawniono później tak liczną agenturę tych służb.
 

Szczegóły, zwłaszcza dzisiaj, są dla wielu zaskakujące. Stocznia Gdańska przejęła na siebie splendor  /właściwie to zawłaszczyła/ tego co nazwano wydarzeniami Sierpnia’80.
Tylko wcześniej były inne strajki w lipcu. Chociażby w WSK Świdnik i w Lublinie.
Mało kto zwraca uwagę na to, że stosunkowo szybko kierownictwo strajku w Stoczni Gdańskiej
i negocjacje z rządem przejął „desant” z Warszawy. W tym czasie trwały „utrudnienia komunikacyjne”. Więc władze państwowe podstawiły w Warszawie samolot rządowy który dostarczył niezwłocznie do Gdańska tych zaufanych działaczy opozycyjnych. Dzisiaj nazywają ich kawiorową opozycją.
Później już było z górki. Jak to mówią „agent na agencie agentem poganiał”.
Karnawał Solidarności skończył się wraz z nastaniem stanu wojennego. Nie wygasła jednak Solidarność”. Zeszła do podziemia. Część działaczy wyemigrowała mając bilet w jedną stronę. Władza miała swój interes w tym żeby wszystkim chętnym wydać paszport na wyjazd do dowolnego państwa świata kapitalistycznego. Później okazało się że w tym tłumie „emigrowała” również agentura. Powstały kanały przerzutowe którymi do podziemnej Solidarności płynęła gotówka i sprzęt poligraficzny. Okazało się że nadzór nad tym sprawowała SB. Przykładowo kierownikiem ośrodka w Brukseli był Jerzy Milewski TW Franciszek https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Milewski ,
w III RP minister ON.
Do Polski docierała także pomoc materialna dla społeczeństwa polskiego. Ta pomoc była organizowana spontanicznie, a dystrybucją w kraju zajęli się ludzie związani z Kościołem.
Stan wojenny się skończył. Była Magdalenka, Okrągły Stół. Do władzy doszła „kawiorowa opozycja”. 


Przepływów finansowych z czasów podziemnej Solidarności nie rozliczono po dzień dzisiejszy. Czasem pojawia się pytanie o źródła fortun opozycjonistów, ale pytania pozostają bez odpowiedzi. Są zwyczajnie ignorowane.
 

W Solidarność’80  zaangażowało się około 10 milionów Polaków. Po reaktywacji w 1988 roku zostało ich około 3 miliony.
Po drodze dokonano zmian w wyniku których z tego co było latem 1980 roku została tylko nazwa i TW Bolek.
Z aktywu związkowego wyłoniły się siły polityczne rządzące po dzień dzisiejszy III RP.
Ta kilkutysięczna grupa ma powody żeby chwalić przemiany ustrojowe.
A co mają miliony pozostałych?
Na pewno niejeden zastanawia się czy warto było?


Nie chcę być złośliwy, ale z moich obserwacji wynika, że wypinanie piersi do orderów jest odwrotnie proporcjonalne do zasług dla tego ruchu związkowego i nie tylko.

20 sierpnia 2020

Sierpień rocznic wszelakich


Sierpień, jak co roku obfituje w rocznice, mniej lub bardziej ważne. W tym roku nałożyła się na nie pandemia covid-19. 
Przy okazji zatraceniu uległa medialna hierarchia ważności spraw.
Przyzwyczajono nas, że tzw. okrągłe rocznice obchodzone są szczególnie uroczyście.
Taką okazją miała być 100 rocznica Bitwy Warszawskiej która, co się często podkreśla, była jedną z 18 przełomowych bitew w historii cywilizacji.
Obchody uważam za totalny niewypał. Dla dopełnienia „nieszczęścia” obchody zostały zdominowane przez wydarzenia na Białorusi, które stały się tematem nr 1 naszych mediów.
100 rocznica, jak sama nazwa wskazuje, zdarza się raz na 100 lat. Przez te minione 100 lat nie udało nam się upamiętnić w sposób trwały tego ważnego bądź co bądź wydarzenia. 

Plany owszem były, ale gorzej było z realizacją. Obojętnie czy za PRL-u czy III RP zaliczamy poślizgi.
Muzeum Piłsudskiego w Sulejówku miało być otwarte w 2018 roku, otwarto je na 15 sierpnia 2020 roku, ale tylko na tydzień, bo właściwe otwarcie nastąpi podobno 11 listopada 2020 roku.
Pod muzeum Bitwy Warszawskiej zdołano wbić w ziemię łopatę, a muzeum może będzie otwarte w 2022 roku.
Pecha ma łuk triumfalny o którym zaczęto mówić krótko po zwycięskiej bitwie. Nie ma go do dzisiaj i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie. W zastępstwie zafundowano nam wiertło, ale też na obietnicy poprzestano. Na nasze szczęście.
W tym stylu można długo jeszcze.
 

Uzmysłowiłem sobie jednak coś innego. Nie powstała żadna monografia historyczna wojny polsko-bolszewickiej. Owszem, są opracowania sprzed lat, ale współcześni historycy nie dali rady nic porządnego napisać. Podobnie jest z monografią Józefa Piłsudskiego. Są prace napisane w czasach II RP, na emigracji i praca Garlickiego, z czasów PRL-u.
Zamiast tego jest sporo dywagacji na temat kulis Bitwy Warszawskiej i wojny polsko-bolszewickiej. Większość w duchu umniejszania jej znaczenia i roli czynnika ludzkiego.
Osobną grupę stanowią wypociny pod wspólną nazwą historia alternatywna.
Czym wobec tego zajmują się tabuny zawodowych historyków  na państwowych posadach?
 

Z dostępnych materiałów archiwalnych TVP zdołała wyprodukować bardzo interesujący film dokumentalny o początkach II RP.
 

Rocznica minie i co trwałego po niej pozostanie?
 

W komentarzach internautów zwraca się uwagę, że oficjalna propaganda uwielbia czczenie rocznic martyrologicznych. Ma jednak awersję do rocznic przynoszących chwałę Polsce. 
Coś w tym jest.
Bitwę pod Grunwaldem uczciliśmy po 500 latach, a jako Państwo Polskie po 550 latach.
W takim zestawieniu Bitwa Warszawska ma czas.
 

Jest podobno sporo materiałów archiwalnych, zgromadzonych nie tylko w Polsce, ale i poza granicami.
Kto ma się tym zająć? Emigracja, poza wyjątkami, żyje innymi sprawami.
Kto w kraju wyznacza tematykę prac historyków?
 

Niestety, ale nie jest lepiej z opracowywaniem wydarzeń z historii najnowszej.
Obchodzimy właśnie 40 rocznicę powstania „Solidarności”. Tej z 1980 roku.
Różnica jest taka, że żyje jeszcze sporo uczestników wydarzeń z tamtych lat.
Znowu jednak mamy problem z utrwaleniem historycznym tamtych dni.
Co się przebija na pierwszy plan?
Do kogo mają należeć tablice na których spisano postulaty?
Do NSZZ Solidarność, czy do NCS w Gdańsku?
 

To przejaw małostkowości, głupoty, czy czegoś znacznie poważniejszego?
Obstawiam to ostatnie.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...