Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2023 to już historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2023 to już historia. Pokaż wszystkie posty

11 lutego 2024

Świat w którym żyjemy -1/3.

 

W styczniu minęły cztery lata mojej obecności na tym blogu. Do tego trzeba dołożyć kilka lat na innym blogu i komentarze pisane u innych. Razem będzie tego około 20 lat.
Zwykle o tej porze piszę jakieś podsumowanie tego co za nami i moje przewidywania na kolejny rok.
Jak to wyjdzie tym razem? Spróbuję. Zrobię to nieco inaczej. Koniec z myśleniem życzeniowym. Opowiem jak ja widzę ten dzisiejszy świat. Wyszła mi z tego powieść w odcinkach.
Na całego trwają próby /dość skuteczne/ destabilizacji nie tylko Europy. One praktycznie trwają od lat, ale w ostatnich miesiącach, a może i latach uległy nasileniu. Wzrosła ilość punktów zapalnych.
Za sprawą obecnego rządu DT mamy w tym niepośledni udział.
Lepiej łowi się ryby w mętnej wodzie. Poza tym inspiratorom łatwiej ukryć cele dalekosiężne.
Kto za tym stoi? Jakie to ma znaczenie? Ma, bo nie wiadomo do jakiego momentu ten ferment jest kontrolowany i sterowany. To jest ta wiedza tajemna
Zasadne jest pytanie czy destabilizacja jest koordynowana, czy są to działania spontaniczne?
Osobiście uważam że w polityce nie ma miejsca na przypadki. To nie tylko odwracanie uwagi od celów istotnych.
Przez lata przyzwyczailiśmy się, że zamieszki, wojny lokalne, kataklizmy itp. to domena tzw. dalszej zagranicy.
Europie wystarczyły konsekwencje I i II wojen światowych i lata odbudowy ze zniszczeń wojennych.
To było złudzenie pieczołowicie podtrzymywane przez polityków. I to działało, ale do czasu.
Zasadne jest więc pytanie kiedy się skończył ten czas prosperity?
Tu zaczynają się, według mnie, przysłowiowe schody.
Lata powojenne to był czas lizania ran, odbudowy gospodarczej itd. Tylko nie wszyscy robili to w tych samych i na tych samych warunkach. Zasadniczo zadecydował zasięg wpływów zwycięzców w wojnie. To też pogłębiło zróżnicowanie poziomu rozwoju gospodarczego poszczególnych państw. Pokonane Niemcy znalazły się częściowo pod zarządem Wielkiej Trójki, częścią zarządzał ZSRR, a terytorium III Rzeszy Niemieckiej zostało pomniejszone o ziemie przyznane Polsce, dla której miały być rekompensatą za straty terytorialne poniesione na wschodzie II RP /gdyby ktoś zapomniał, Polska była w grupie państw zwycięskich/.
Stalinowi przyszło to łatwo bo zabrał Polsce Kresy Wschodnie, a dał nie ze swego.
Mniejsze znaczenie ma że nie ekwiwalentnie.
Państwa zachodniej Europy i USA, podobnie jak po I wojnie światowej, nie były zainteresowane wygumkowaniem Niemiec z mapy politycznej Europy więc odbudowę Niemiec wsparły planem Marshalla, z którego Polska, za sprawą ZSRR, została wykreślona. Niemcy uzyskały dodatkowy bonus, bo decyzją zwycięzców, przez lata, nie mogły posiadać własnej armii.
O ich bezpieczeństwo dbały wojska okupacyjne. To był czysty zysk dla Niemiec.
Zwłaszcza gospodarczy. O pozycję polityczną walczą konsekwentnie od zawsze
Kolejnym handicapem dla Niemiec stał się brak traktatu pokojowego który powinien formalnie zakończyć II wojnę światową. Dzięki temu Niemcy wymigały się z reparacji wojennych i dzisiaj, nie wiadomo na jakiej podstawie /dokumentów brak/, uważają temat za zamknięty.
To co nazwano denazyfikacją było w istocie działaniem na pokaz bo dotknęło niewielu którzy powinni być osądzeni i skazani za przestępstwa popełnione w czasie trwania III Rzeszy.
Chodziło o uspokojenie sumienia Zachodu że rozliczenie III Rzeszy nie skończyło się w Norymberdze.
O pobłażliwym czy liberalnym traktowaniu Niemców przez państwa Zachodu, w pierwszych latach powojennych. ciekawe informacje przedstawione są tu
https://niepoprawni.pl/blog/rafal-brzeski/memorandum-z-himmerod. Łatwiej więc nam zrozumieć dlaczego mamy zawsze pod górkę.
Podobnie było z inicjatywą Episkopatu Polski w sprawie pojednania z narodem niemieckim.
Działanie czysto propagandowe, chociaż w dobrej wierze.
Niemcy dalej uważają mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej za ludzi drugiej kategorii.
Nawet UE widzi ich w Europie drugiej prędkości.
Nikt nie ma wątpliwości że to określenie pejoratywne.
W mojej rodzinie pamiętamy że „jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”.
W tym samym czasie ZSRR zajmował się intensywnym krzewieniem komunizmu.
Zajęcie, jak pokazał upływ czasu, bezproduktywne, a dla satelitów ZSRR, niezwykle kosztowne gdyż były zmuszone współfinansować fanaberie radzieckich bonzów.
Frustrujące dla nas jest to że idee komunizmu są ciągle atrakcyjne w świecie zachodnim.
Im dalej od granic ZSRR, teraz FR, tym większa była i jest fascynacja.
Tylko co mają do zaoferowania dzisiejsi komuniści?
Moim zdaniem to hipokryci pierwszej wody. Co innego mówią, co innego robią, a co innego myślą.
Jeśli kogoś zachęcamy do określonego działania, najlepiej robić to osobistym przykładem.
To teoria. A praktyka? Dobrze oddaje to kawał z brodą definiujący koniak /
to wysokogatunkowy napój alkoholowy który pije klasa robotnicza ustami swych przedstawicieli/.
W ZSRR i teraz w FR elitę społeczeństwa zasadniczo stanowi nomenklatura partyjna, często jeszcze w korzeniami w ZSRR.
Jej stan posiadania ma się nijak do pozostałego społeczeństwa. Majątek elit nie jest efektem ich pracy. Oni tylko traktują państwo jak prywatny folwark, czy jak kto woli, jak dojną krowę.
Nie odstaje od nich dyktator z Kremla który zaczynał karierę jako oficer KGB i na pewno nie z pensji dorobił się fortuny która czyni go jednym z krezusów tego świata.
Często pojawia się opinia że osobiście nie angażował się w pomnażanie swego majątku.
On tylko przyjmował „dowody wdzięczności”.
Jego fantazja, raczej idee fixe, sięga znacznie dalej.
Rozpad ZSRR uważa za wypadek przy pracy i od czasu dojścia do władzy kolejno, jako premier i prezydent, konsekwentnie dąży do odbudowy imperium jakim była w przeszłości carska Rosja.
Rosyjska buta wyraża się w odpowiedzi na pytanie: z kim graniczy Rosja? Odpowiedź:
z kim chce.
Po okresie zapaści, na przełomie XX i XXI wieku, Federacja Rosyjska roznieca kolejne ogniska wojny, zarówno wewnątrz dawnego ZSRR jak i w innych częściach świata.
To kosztowna „zabawa”. W ocenie wielu komentatorów polityki światowej jest to cena utrzymania spójności wewnętrznej państwa rosyjskiego które pod względem narodowościowym jest istną wieżą Babel.
Nie uległ zmianie również brak poszanowania dla człowieka, dla życia ludzkiego.
Na sztandarach dalej jest slogan „Człowiek to brzmi dumnie”.
Agresywne zachowania FR powodują niepokój nie tylko wśród sąsiadów. Światowe mocarstwa, zwłaszcza USA i Chiny, analizują postępowanie FR pod kątem możliwych zagrożeń dla stabilności polityki światowej. Jest to niebezpieczne również dla sytuacji Polski.
Trzeba to oceniać na różnych poziomach.
Pierwszy dotyczy obecności USA w Europie centralnej, jako stabilizatora, zwłaszcza w relacjach
z FR. Z punktu widzenia interesów UE, zdominowanej przez Niemcy, obecność militarna USA
w Europie jest zbędna. Utrudnia utrzymanie korzystnych dla Niemiec relacji gospodarczych z FR.
Widać to jaskrawo w trwającej wojnie FR z Ukrainą.
Kłopot zjednoczonej Europy polega na tym że jej aktualna zdolność bojowa, poza nielicznymi wyjątkami, pozostawia bardzo wiele do życzenia. To skutek pokutującego przez lata przekonania polityków europejskich że dla Europy nastały lata pokoju i stabilizacji politycznej. To brzmi kuriozalnie w zestawieniu z potencjałem gospodarczym państw wchodzących w skład NATO.
Odbudowa zdolności bojowych to kwestia kosztów i około 10 lat.
Co w tzw. międzyczasie? Jasnej odpowiedzi brak.
W wojnie z Ukrainą agresorem, ponad wszelką wątpliwość, jest FR.
Problemem dla całego świata jest znalezienie odpowiedzi na pytanie po czyjej stronie się zadeklarować? Wynika to z faktu że nie wszyscy uważają w tej wojnie FR za agresora.
Nie ma w tym temacie zgody w Europie, a tym bardziej w innych zakątkach świata.
Nie wszystkim wypada jawnie się zadeklarować.
Mistrzostwem mogą poszczycić się Niemcy. Ilość składanych deklaracji w zestawieniu z faktyczną pomocą to kosmos. Umiejętnie kuglując dowiedli medialnie że udzielili Ukrainie większej pomocy niż Polska. Dodatkowo władzom niemieckim udało się w ostatnich miesiącach skłócić Polskę i Ukrainę na gruncie współpracy gospodarczej. Nie jest wykluczone że to zagranie Ukrainy miało wpływ na wynik wyborów parlamentarnych w Polsce.
Motyw takiej postawy ze strony Ukrainy wydaje się bardzo prosty. Polska pomagała Ukrainie od pierwszych miesięcy wojny nie tylko w miarę, ale ponad swoje możliwości.
Pomoc nie może być jednak bezgraniczna, bo będzie to kosztem bezpieczeństwa Polski.
Chyba dlatego prezydent Ukrainy pod koniec 2023 zmienił front i zaczął oglądać się na pomoc Niemiec których potencjalne możliwości pomocy są nieporównywalne w stosunku do możliwości Polski. Ruch dość ryzykowny bo kanclerz Niemiec należy do kategorii tych polityków którzy uważają, że dwa razy obiecać to tyle co raz dać.
Po kilku miesiącach tyle, że już po zmianie rządów w Polsce, Ukraińcy znowu zmienili front i zaczynają dostrzegać że pomoc ze strony Polski jest realna.
Poza tym zasadnicza pomoc sprzętowa dla Ukrainy idzie dalej przez Polskę. Innych dróg nie ma. Przynajmniej na razie.
Polskim politykom, ale także Polakom, trudno zrozumieć postępowanie polityków ukraińskich. Dobrze opisano to w tej notce
https://k-bedryczko.szkolanawigatorow.pl/gorzkie-pigulki
Za sprawą KE dopuszczono do sytuacji w której Ukraina może wywozić na rynek UE produkty rolne bez ograniczeń i obowiązku przestrzegania przepisów fitosanitarnych. Formalnie odbiorcom docelowym miały być głodujące państwa Afryki i Azji. W wybranych asortymentach odbiorcami miały być niektóre państwa UE np. Hiszpania – kukurydzy.
Praktyka była inna. Cześć tego eksportu pozostawała w Polsce i innych państwach Europy graniczących z Ukrainą. Skala zjawiska była na tyle poważna, że doprowadziła do zachwiania równowagi rynków rolnych Polski, Słowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii.
Okresowo KE zgodziła się na embargo na import zbóż z Ukrainy do UE. Ten okres ochronny minął. Problem nie jest dalej rozwiązany.
Od już trzech miesięcy jest nowy problem związany z wykonywaniem przewozów towarowych przez firmy ukraińskie do UE. Istota sporu między przewoźnikami polskimi i ukraińskimi jest ta sama. Ukraińcy, bez odpowiednich zezwoleń /firmy ukraińskie zarejestrowane w Polsce/ wykonują przewozy wewnątrz UE. Odbywa się to oczywiście kosztem przewoźników polskich których obowiązują regulacje KE. Zresztą przewoźnicy polscy mają na pieńku nie tylko z Ukraińcami. Wypada przypomnieć sprawę sprzed niewielu lat kiedy, za sprawą Francji, zaostrzono przepisy uderzające głównie w firmy przewozowe państw peryferyjnych UE
https://www.money.pl/gospodarka/firmy-transportowe-krytykuja-nowe-prawo-ue-te-przepisy-nas-wykoncza-6732370218953440a.html
Teraz przewoźnicy polscy zablokowali przejścia drogowe z Ukrainą. Rozmowy dwustronne zostały czasowo zawieszone /do marca/ po wstępnych uzgodnieniach wymagających wykonania przez stronę ukraińską.
KE nie jest zainteresowana rozwiązaniem konfliktu. Nie bardzo widać żeby miał pomysł na wyjście z impasu rząd DT. Desperacja przewoźników wspartych przez rolników jest zbyt duża.
Ciekawą opinię wygłosił dr Artur Bartoszewicz
https://dorzeczy.pl/opinie/530325/bartoszewicz-ukraina-chce-wykorzystywac-polske.html
Tak w praktyce wygląda solidarność w UE.
Ten problem wskazuje niejako przy okazji, jak będą wyglądały negocjacje akcesyjne Ukrainy z UE.
Drugim poziomem są próby wciągnięcia FR do własnych rozgrywek polityczno- gospodarczych.
Próby takie podejmują USA w rywalizacji z Chinami /stąd reset/ i Chiny które chcą mieć FR po swojej stronie, oczywiście przeciwko USA.
W Europie jest to dążenie do zachowania współpracy gospodarczej części państw UE z FR.
Tu awangardę stanowią Niemcy, a za ich plecami są Francja, Austria, Węgry czy Serbia.
Takich komplikacji jest więcej.
Lata pokoju i spokoju spowodowały że wiele państw, zwłaszcza europejskich jest głęboko zaangażowanych we współpracę gospodarczą z FR. Było to obustronnie opłacalne.
Ich sytuacja uległa istotnej komplikacji po agresji FR na Ukrainę /luty 2022/.
Inwestycje poczynione na terytorium FR nie mogą pozostać bezpańskie. Muszą być pod kontrolą. UE stwarza pozory solidaryzmu z walczącą Ukrainą. Dlaczego pozory? Powodów takiej oceny jest więcej niż jeden.
cdn

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...