Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą relacje Polska-Ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą relacje Polska-Ukraina. Pokaż wszystkie posty

16 lutego 2025

Ukraina a sprawa polska

 

Wzrasta niepewność wobec dalszych losów Ukrainy. To za sprawą kolejnych wypowiedzi Trumpa i jego administracji. Nie wiadomo co się kryje za tymi wypowiedziami.
Ogólny sens jest taki że wojnę trzeba szybko zakończyć. Szczegół dotyczy tego na jakich warunkach? Przeważa opinia że Ukraina musi pogodzić się ze stratami terytorialnymi.
Pytanie, co to oznacza? Zmienia się forma wyrażania oczekiwań poszczególnych uczestników tej debaty.
Mnie to stanowisko nie dziwi. Ukraina o własnych siłach nie jest w stanie odzyskać utraconych ziem. Na skuteczną pomoc z zewnątrz nie może liczyć. Pomoc w sprzęcie i pomoc finansowa to nie to samo co wsparcie fizyczne.
Ukraina od dłuższego czasu ma problemy z naborem uzupełnień do armii.
Przy okazji uwidacznia się jakie są realne możliwości UE. Tym którzy nie wiedzą, czy udają że nie wiedzą, przypomnę o pomyśle europejskim znanym jako UZE https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zachodnioeuropejska Dzisiaj UE nie ma nawet wspólnej polityki obronnej.
Realna siła wojskowa całej UE świadczy o skali skutecznej pomocy walczącej Ukrainie.
Nazywając rzeczy po imieniu, Europa skupiona wokół Niemiec nie widzi dla siebie interesu w pokonaniu Federacji Rosyjskiej.
Po trzech latach wojny UE nie jest w stanie uruchomić przemysłu obronnego na miarę potrzeb frontu na Ukrainie. Bezpośredni udział wojsk NATO nie wchodzi w rachubę ponieważ Ukraina nie jest w żaden sposób związana z NATO.
Na to nałożyła się chwiejna polityka prezydenta Ukrainy który zaczął się uważać za pępek świata i dyktować swym sojusznikom zobowiązania wobec Ukrainy.
Warto też przypomnieć o lekceważeniu roli Polski, co w polityce Ukrainy widoczne jest od co najmniej dwóch lat. Ważniejsze dla Zełenskiego są Niemcy które dla Ukrainy niewiele, poza deklaracjami, robią
i to od samego początku SOW, jak ją nazwał eufemistycznie Putin.
Przy innych okazjach słyszeliśmy że zdaniem zwłaszcza Niemiec, USA mogą/powinny wystąpić z NATO. Teraz okazuje się że o losach Ukrainy mogą zdecydować bezpośrednie rozmowy USA-Rosja,
z pominięciem Ukrainy i UE. Takie stanowisko USA nie wzięło się z niczego.
Póki co jest to absolutna gdybologia z której niewiele albo nic nie wynika. To przesada.
Jakiś kierunek może zostać wyznaczony w niedzielę na trwającej w Monachium Konferencji Bezpieczeństwa.
Warto odnotować że prezydent Ukrainy uświadomił sobie że losy Ukrainy w tej wojnie zależą od postawy USA bo postawa KE jest jedynie deklaratywna.
Urzędujący prezydent USA podchodzi do pomocy udzielanej Ukrainie czysto biznesowo.
Uważa że pomoc nie może być bezinteresowna. Inaczej mówiąc, coś za coś.
Ekwiwalentem za udzielaną pomoc ma być dostęp do metali ziem rzadkich w które obfitują ziemie Ukrainy.
W rozważaniach na temat co dalej? brana jest pod uwagę możliwość trwałych strat terytorialnych Ukrainy.
Jeżeli mamy poważnie traktować obowiązujący w Europie porządek prawny niemożliwe jest przyjęcie Ukrainy do NATO i UE. Nie do NATO bo na Ukrainie trwa wojna. Nie do UE bo procedura akcesyjna trwa lata i kraje członkowskie nie zgodzą się na drogę na skróty.
Warto mieć w pamięci casus Turcji która w 1999 roku uzyskała status kandydata i postępów negocjacyjnych brak.
Rozmowy o zakończeniu wojny napotykają na podstawową trudność polegającą na braku jednolitego stanowiska państw członkowskich UE. Rozmowy te nie wychodzą poza ogólniki, a Ukrainie potrzebna jest natychmiastowa i realna pomoc. Dlatego w rozmowach o zakończeniu wojny USA nie przewidują na obecnym etapie udziału ani UE ani Ukrainy. Wynika z tego że Ukrainie zostanie przedstawiony jakiś projekt który będzie zmuszona przyjąć. Pozostawiona sama sobie nie będzie w stanie dalej walczyć.
Rozejm czy traktat pokojowy musi mieć czyjeś gwarancje. Kto będzie gwarantował?
To są podobno sprawy do dogadania.
Niepokoją mnie ciągoty „oświeconej Europy” do wciągnięcia Polski do wojny na Ukrainie.
Według nich Polska powinna wystawić kontyngent wojsk do obsługi linii demarkacyjnej.
Nie ma znaczenia jak liczny. Moim zdaniem Polska nie powinna w żadnym razie na to się zgodzić. Podstawowym powodem powinna być nasza bezpośrednia granica z Ukrainą.
Jak wspomniałem wyżej wkrótce miną trzy lata wojny na Ukrainie. Wymierne efekty tych trzech lat to zmniejszenie populacji mieszkańców Ukrainy o około 8 milionów. To emigracja o której nikt nie wie w jakiej skali jest emigracją bez powrotu. To około milion ofiar wojny.
Te dane są szacunkowe, bo dokładnych danych nie ma, a jeśli są nie są ujawniane. Do tego trzeba doliczyć rannych i trwale okaleczonych, również psychicznie.
Straty materialne to zapaść gospodarcza Ukrainy, zniszczona infrastruktura, zniszczone tereny rolne. Na dzisiaj nie ma szacunków co do kosztów rozminowania/rekultywacji terenów objętych działaniami wojennymi.
A co ze społeczeństwem Ukrainy? Prawdy nie znam i nie mam szans na poznanie.
Wiedza wyrywkowa to za mało. Nie sądzę żeby temu społeczeństwu było obojętne czy wojna będzie trwała, czy zostanie zakończona. Obojętnie czy nastąpi to w wyniku rozejmu czy trwałego pokoju. Trzeba mieć świadomość że skutki wojny dotyczą całego terytorium Ukrainy. Ostrzał terrorystyczny prowadzony przez Rosję obejmuje całe terytorium Ukrainy, bez żadnych ograniczeń czyli ze szkołami i szpitalami włącznie. Trzeba mieć również świadomość tego że na dzisiaj są znikome szanse na pociągnięcie do jakiejkolwiek odpowiedzialności za zbrodnie wojenne i samo wywołanie wojny przez Rosję. Tak urządzony jest współczesny świat.
Ze swej strony mogę powiedzieć że jako Polacy zostaliśmy wyleczeni z bezkrytycznego pomagania potrzebującym. Ukraińcy mogą za to podziękować prezydentowi Zełenskiemu i jego politykom.
Chciałbym również żebyśmy w przyszłości nie powtarzali starych błędów.
Ciekawi mnie jaka padłaby odpowiedź ze strony ukraińskiej na pytanie czy w przypadku zaatakowania Polski przez Federację Rosyjską udzieliliby nam pomocy? 

16 listopada 2024

Refleksje po Marszu Niepodległości 2024

 

Za nami obchody Święta Niepodległości.
Refleksje są różne. Trudno się dziwić.
Co do faktów to Marsz w Warszawie po pierwsze należał do najliczniejszych w swej historii.
Po drugie, udało się uniknąć prowokacji, co nie znaczy że nie było takiego zagrożenia.
Internauci przedstawili dowody. Po trzecie, były próby prowokacji, ale na szczęście bezskuteczne.
Mnie zainteresowało coś innego. Związane jest to z trwającą za miedzą wojną na Ukrainie.
Faktem niekwestionowanym jest udzielana przez Polskę wieloraka pomoc. Ostatnio wielu Polaków zżyma się na to że Ukraina jest przesadnie powściągliwa w okazywaniu nam swej wdzięczności za okazywaną pomoc.
Kto, poza Polską robi dla nich więcej? Jak to oceniać? Może jest kłopot z przekazem medialnym? Częściowo zgadzam się że jest różnica w ocenie na poziomie międzyludzkim, a na poziomie międzyrządowym. Ten drugi przekaz jest od jakiegoś czasu całkowicie niespójny.
Nie wiem z czego on wynika. Komuś całkowicie pomyliły się role, albo ja już niczego nie rozumiem. Prezydent Ukrainy zachowuje się jakby był pępkiem świata. Tymczasem jest tylko petentem którego nie wszyscy wielcy tego świata traktują poważnie.
Polska i Polacy okazali wszelką możliwą pomoc w godzinie próby. Poza nami, liczącą się pomoc okazały USA i Wlk. Brytania. Z pozostałymi było i jest różnie. Zełenski gdy zorientował się że więcej z Polski nie wyciśnie, zaczął traktować nas z buta. Swoją miłość i uwielbienie przeniósł na Niemcy. Ważniejsze stały się deklaracje niż realna pomoc.
Można się dalej grzebać w szczegółach, ale przed Ukrainą stają inne problemy.
Proszę zauważyć że Ukraińcy konsekwentnie nas prowokują i ciągle robią to bezkarnie.
Najświeższy przykład https://dorzeczy.pl/opinie/655552/pomnik-szuchewycza-zgorzelski-bylismy-zbyt-latwowierni.html
Wcześniej nie było lepiej. Można dywagować dlaczego tak się dzieje, ale nie wypada mi wytykać palcem winnych.
Czy to tylko sprawa naiwności naszych rządców? Może są inne przyczyny?
Przychodząc Ukrainie z pomocą zapomnieliśmy o prostej prawdzie że wojna kiedyś się skończy.
Tylko nie wiadomo czym. Dzisiaj dalej nie wiadomo, ale zasadniczo zmieniają się okoliczności w jakich może być kontynuowana.
Największe zainteresowanie wzbudza stanowisko prezydenta-elekta Donalda Trumpa.
Czy podtrzyma swoje stanowisko wygłaszane w trakcie kampanii wyborczej? Ilość możliwych wariantów rośnie. Zasadnicze pytanie dotyczy tego czy wojna na Ukrainie może się zakończyć wkrótce po zaprzysiężeniu w styczniu 2025 Donalda Trumpa, czy też będzie kontynuowana?
Jest oczywiście wiele niewiadomych, ale stanowisko USA jest niezmienne. Lepiej wysyłać na Ukrainę broń niż własnych żołnierzy.
Poza tym wojna spowodowała wzrost zapotrzebowania na broń amerykańską. Zamówienia eksportowe sięgają kilku lat naprzód, a to oznacza wzrost zatrudnienia i wzrost dochodów gospodarki amerykańskiej.
Bardzo prawdopodobne jest odsunięcie w czasie przystąpienia Ukrainy do NATO.
Może to być nawet 20 lat.
Nie wiadomo również jakie będzie stanowisko UE w sprawie warunków przyjęcia Ukrainy w poczet jej członków.
Jeśli nie ulegną zmianie zasady przyjmowania nowych członków UE to ważne będzie stanowisko Polski. Stanowisko to z kolei będzie zależało od tego jaka formacja polityczna będzie w Polsce u władzy.
Na jakie ustępstwa się zgodzimy?
Ukraina jest zniszczona przez trwającą blisko trzy lata wojnę. Poniosła znaczne straty terytorialne.
Nie można też pominąć strat ludzkich, zarówno na froncie jak i wśród ludności cywilnej.
Odbudowa ze zniszczeń wojennych będzie trwała latami. Tempo i skala będzie zależna od pomocy udzielanej przez UE, Wlk. Brytanię i USA. Kto jeszcze się dołączy? Nie wiem.
Ocenia się że nie wszyscy którzy wyjechali z Ukrainy z obawy przed działaniami wojennymi powrócą do kraju.
Nie wiadomo też jakie będą warunki zakończenia wojny? Czy to będzie rozejm? Czy długotrwałe zawieszenie broni? Czy uda się wyegzekwować od Rosji jakieś odszkodowania za zniszczenia spowodowane działaniami wojennymi?
Poważnym problemem staje się nadzorowanie pokoju w strefie rozgraniczenia wojsk. Kto to będzie realizował? Siły ONZ czy będą inne ustalenia?
W sytuacji jaka zaistniała po wyborach prezydenckich w USA można zaobserwować wiele nowego w polityce światowej. Dotyczy to zwłaszcza wojny na Ukrainie.
Jak zwykle, na czoło wysunął się kanclerz Niemiec który telefonicznie kontaktował się z Putinem.
Nie wiadomo czy działa na własną rękę czy w porozumieniu z kimś?
Z KE? z Trumpem? z Zełenskim?
Wiadomo że z tej inicjatywy nie jest zadowolony prezydent Ukrainy którego oburza każdy przypadek rozmów w sprawie przyszłości Ukrainy realizowany poza jego plecami. Wiadomo jedynie że Scholz próbuje w ten sposób wzmocnić swoją pozycję polityczną w związku z narastającym kryzysem w rządzie niemieckim.
Z powyższego widać że sprawa jest rozwojowa.
Ja zwrócę uwagę na krótkowzroczność, a może tupet polityków ukraińskich. Nie chodzi mi o tzw. całokształt ale o stosunki z Polską.
W mojej ocenie politycy ukraińscy, z Zełenskim na czele, uważają że o tym jak ma zachować się Polska w sprawach dotyczących przyszłości Ukrainy wystarczy rozmawiać z KE i USA, niekoniecznie z władzami polskimi.
Za dotychczas udzielaną pomoc, zarówno dla uchodźców z Ukrainy, jak i pomoc sprzętową dla armii ukraińskiej, nie otrzymujemy właściwie nic. To co oferuje nam KE to na przysłowiowe waciki.
Sama Ukraina nie jest skłonna do żadnych ustępstw w sprawach istotnych dla stosunków polsko-ukraińskich. Niestety, pomagają im w tym politycy polscy z prezydentem RP włącznie.
To nie tylko sprawa rozliczeń historycznych za rzeź wołyńską, To również stanowisko Ukrainy w sprawach bieżących, czyli rozmów międzynarodowych, na przykład, w sprawie odbudowy ze zniszczeń wojennych Ukrainy.
Politycy ukraińscy zdają się zapominać że podstawowe dostawy na Ukrainę idą przez Polskę, zarówno jeśli chodzi o transport powietrzny, jak kolejowy i drogowy. Można odnieść wrażenie że w ocenie ukraińskiej Polska nie ma nic do powiedzenia bo wykonuje jedynie polecenia USA i KE.
Ta postawa przekłada się na nasze obserwacje z pozycji Polaków zamieszkałych w Polsce.
W tegorocznym Marszu Niepodległości nie zauważono obecności Ukraińców. Za to zauważyłem baner z tekstem „Stop ukrainizacji Polski”. https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/9665615,szokujace-hasla-na-marszu-niepodleglosci-dostalo-sie-nie-tylko-tuskow.html#hasla-na-marszu-niepodleglosci-koalicja-antymarszowa-i-nie-tylko
Przybywa głosów krytycznych wobec skali pomocy świadczonej przez Polskę Ukraińcom przebywającym jako uchodźcy wojenni w Polsce. Ukraińcy się przyzwyczaili. Traktują to jako coś oczywistego. Zapominają że to się dzieje naszym kosztem.
Mniej mówi się o rosnącym udziale Ukraińców w przestępczości, również zorganizowanej.
Odnotowują to od co najmniej roku statystyki policyjne.
Niestety, trzeba brać pod uwagę że sprawa ukraińska stanie się także zakładnikiem paktu migracyjnego. https://ordoiuris.pl/sites/default/files/inline-files/Pakt_Migracyjny_05112024_final_0.pdf

29 listopada 2023

Nowomowa czyli uwspólnotowienie długu.

Zainteresowało mnie ciekawe określenie krążące ostatnio w mediach. Chodzi o „uwspólnotowienie długu”. 
Po krótkich wykopkach u wujka gugla znalazłem małe co nieco. https://www.google.com/search?client=opera&q=uwspólnotowienie+długu+ue&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8#ip=1 
A więc po pierwsze sprawa nie jest nowa. Jako temat w mediach zaistniała już w 2012 roku. Co się za tym kryje? W różnych konfiguracjach rozważane jest uszczęśliwienie wszystkich państw członków UE możliwością spłaty zadłużenia państw które nie są w stanie same regulować swej części zobowiązań. Tęgie głowy unijne kombinują jak znaleźć frajerów którzy będą spłacać cudze długi. Ciekawie pisze o tym prof. T. Grosse http://niezniknelo.pl/OK2/artykul/walka-z-kryzysem-strefy-euro-i-o-wladze-w-europie-2010-2012/index.html Teraz temat ma swoją kontynuację w projekcie zmian traktatowych https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/3285347,zmiana-traktatow-ue-wyjasniamy-zagrozenia-zwiazane-z-usprawnianiem-unijnej-demokracji Dzisiaj mniej się mówi o szczegółach, zwracając jedynie uwagę na ilość i charakter proponowanych zmian. Na sztuki jest ich ponad 250, a według ciężaru gatunkowego 65. W sumie jest to polityczny i finansowy kot w worku. Każdy pomysł powinien być rozpisany na nuty i musi mieć wyznaczone ramy czasowe, od kiedy ma zacząć obowiązywać. Powodem kuglarskich zabiegów KE są trudności finansowe /permanentny kryzys budżetu UE/ a także bezgraniczna chęć zawłaszczania kolejnych kompetencji państw członkowskich. Jak wobec tego praktycznie ma nastąpić „uszczęśliwienie” wszystkich państw członkowskich walutą euro? Dotychczas obowiązują sztywne kryteria. Kolejny problem finansowy to wspólna armia UE. Nigdzie nie znalazłem informacji o wielkości i strukturze takiej armii. Ile lat miałby trwać okres przejściowy? NATO z Europy ma wyjść z dnia na dzień? A co z Wlk. Brytanią? Przy innej okazji stwierdzono że Europa potrzebuje około 10 lat na zbudowanie armii zdolnej przeciwstawić się skutecznie zapędom FR. A co wobec tego z wojskiem w Europie w tzw. międzyczasie? Tu stacjonują przecież wojska NATO, nie tylko europejskie ale również USA. Poważniejszym problemem, według mnie, jest dowodzenie tą przyszłą armią europejską. Zdajemy sobie chyba sprawę że Europie realnie nie zagraża nikt poza FR. Inaczej wygląda to z perspektywy Polski i krajów bałtyckich /Litwa, Łotwa, Estonia/ a inaczej z perspektywy Niemiec, Francji, Włoch czy Hiszpanii. Nie można zapominać o źródłach zakupów uzbrojenia przez poszczególne armie. Aktualnie zakupy realizowane są na całym świecie. Kto w nowych realiach będzie decydował gdzie będą realizowane zakupy? Jak będą traktowane kontrakty w toku realizacji? Jakie będą zasady finansowania zakupów?

Wrócę do dyskretnie wyciszonego uwspólnotowienia długu.
Tu jest próba wyjaśnienia przyczyn podjętych działań
https://forsal.pl/artykuly/804484,europosel-eu-danuta-hubner-droga-do-uwspolnotowienia-dlugow.html
W 2014 roku było to raczej sondowanie nastrojów.
Sprawa wróciła w związku z uruchomieniem KPO
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Szymanski-Decyzja-o-zasobach-wlasnych-podlegajaca-ratyfikacji-nie-powoduje-uwspolnotowienia-dlugu-UE-8093735.html
Dotychczasowe zabiegi w kierunku zmian traktatowych mają na celu zwiększenie wpływu Niemiec na funkcjonowanie UE przy jednoczesnym zwiększeniu odpowiedzialności finansowej pozostałych państw członkowskich za błędy KE w zarządzaniu.
Jest to swoista interpretacja zasady solidaryzmu której Polska już doświadcza. Mamy przyznane środki z Funduszu Odbudowy, ale ich wypłata uzależniona jest od innych ustaleń /kamienie milowe/. Mimo braku dostępu do tych środków Polska jest jednym z gwarantów dla pozostałych państw korzystających z FO. Wiąże się to z zobowiązaniami finansowymi.
W powyższych rozważaniach nie można pominąć analizy możliwości budżetu UE
https://www.pism.pl/publikacje/perspektywy-rewizji-wieloletniego-budzetu-ue-na-lata-2021-2027
Obecnie realizowany nie uwzględniał wydatków na pomoc walczącej Ukrainie. To co KE robi dla Ukrainy to tylko podtrzymywanie przy życiu bez dania szans na dokopanie ruskim. Co to to nie. Zakładają, nie wiem czy słusznie, że na Ukrainie interesy Niemiec i paru innych potentatów zawsze będą zagwarantowane.
To co obecnie robi Ukraina w relacjach z Polską daje do myślenia. Trafiła się opinia że Zełenskiemu ktoś „wgrał na dysk” nowy zestaw wypowiedzi. Szukają nowych pól konfliktu z Polską i w ten sposób wzmacniają swoją pozycję w konflikcie z FR?
Niepoprawnym optymistom trzeba uświadomić możliwe skutki zmian traktatowych na przykładzie konfliktu między przewoźnikami Polski i Ukrainy rozgrywającego się od prawie miesiąca na drogowych przejściach granicznych. Wspominałem już o tym. Mamy bezpośrednią granicę z Ukrainą. Od sprawności funkcjonowania przejść granicznych, zwłaszcza teraz, zależy skuteczność obrony ukraińskiej, a pośrednio funkcjonowanie ich gospodarki. Po miesiącach trwania wojny Ukraińcy nabrali przekonania że im się wszystko należy, w dodatku bez żadnej rekompensaty dla drugiej strony, zwłaszcza Polski. Nie mają zamiaru ustąpić nawet na centymetr. Zdają się zapominać że ich sytuacja wewnętrzna nie jest wyłącznie czarno-biała. Dominuje kult cwaniactwa. Jeśli nie mogą dojść do porozumienia w bezpośrednich kontaktach z Polską, starają się załatwić to samo via KE. Konflikt na granicy ma być rozstrzygany w układzie Ukraina-KE. Jest mało prawdopodobne że zostanie uwzględniony interes Polski. U nas przebiega granica UE-Ukraina i już teraz decyzje za nas podejmuje KE. Wynika to z rozbieżności interesów Polski i pozostałych państw członkowskich.
Obecna sytuacja w Polsce nie dla wszystkich okazuje się zaskoczeniem. Prorocy czy co?
https://klubjagiellonski.pl/2023/02/05/czy-spor-brukseli-z-polska-to-tylko-etap-na-drodze-do-federalizacji-ue/
Na początku roku wiedzieli co będzie po wyborach jesiennych?
Do końca roku został miesiąc a opozycja z marszałkiem Sejmu w roli frontmena zachowuje się jak, właśnie kto? Za dwa tygodnie chcą przejąć władzę w Polsce i co wtedy? Też po kolejnych terminach rozłożą bezradnie ręce i powiedzą że nie zdawaliśmy sobie sprawy że to takie trudne?
Chcą rządzić za pomocą komisji śledczych?
Terminy gonią.
Najbliższe wybory samorządowe w Polsce muszą się odbyć w terminie 31 marca do 23 kwietnia 2024 roku. Potem w terminie 6-9 czerwca 2024 roku wybory do PE.
To są terminy sztywne, bez możliwości zmian.
W mojej ocenie kampania wyborcza już trwa. Sprawy polskie schodzą na dalszy plan.
Liczy się tylko prywata i interesy partyjne.

29 września 2023

Koniec mariażu?

O wojnie na Ukrainie wiemy dzisiaj że jest to wojna na wzajemne wyniszczenie. Pytanie otwarte, kto będzie szybciej wstawał z kolan? Aktualne analizy są dzisiaj wątpliwe z prostego powodu. Nie ma możliwości zweryfikowania ocen. Z prostych rachunków powinno wynikać że wojna miała dawno się skończyć zwycięstwem Rosji. Rzeczywistość jest nieco inna. Po blisko dwóch latach trudno wskazać zwycięzcę. Dzisiaj mamy do czynienia z wojną pozycyjną, chociaż Ukraina mówi o kontrofensywie. Z drugiej strony mówi się że FR uruchomiła przemysł zbrojeniowy według etatu wojennego. Tylko że ta produkcja jakościowo odstaje od czołówki światowej i jej skuteczność na polu walki pozostawia wiele do życzenia. Do tego trzeba dołożyć słabe wyszkolenie bojowe żołnierzy wysyłanych na front w połączeniu z brakiem woli walki.

Ukraina walczy dzięki wsparciu sprzętowemu z NATO. Tu jest inny problem. Wsparcie jest za małe w stosunku do potrzeb pola walki. Podejmowane akcje zaczepne nie są skoordynowane z dostawami uzbrojenia. Są opóźnienia i za małe dostawy w stosunku do obietnic.
Po miesiącach walk mówi się o problemach po stronie NATO. Podstawowy problem jest taki, że przemysł zbrojeniowy państw NATO ciągle pracuje według etatu pokojowego /na jedną lub dwie zmiany/. Szczególnie widać to na przykładzie produkcji amunicji artyleryjskiej kalibrów powyżej 150 mm. Do tego trwają ciągłe rozważania co dać Ukrainie, a czego nie bo nie.
W udzielanej Ukrainie pomocy ciągle widoczne jest kunktatorstwo. Otrzymywane uzbrojenie nie pozwala na atakowanie zaplecza wojsk rosyjskich na terytorium FR. Kiedy podejście USA uległo zmianie okazało się że wojska rosyjskie zdążyły się umocnić na zajmowanych pozycjach i gwałtownie wzrosły straty, w sile żywej, wojsk ukraińskich.
Na jesieni zacznie się nowy/stary problem. To opady. Najpierw deszczu, później śniegu. To ponownie wstrzyma działania zaczepne.
Ukraina ciągle nie dysponuje skutecznymi środkami obrony powietrznej. Dlatego Rosja może pozwolić sobie na ataki terrorystyczne na obszarze całego kraju.
Komu taka sytuacja jest na rękę? Mówi się że to w interesie USA które chcą mieć FR po swojej stronie przeciwko Chinom. Dlatego nie są zainteresowane pogrążeniem Rosji.
W sumie to nic nowego. Świadomie staram się nie kolportować ostrzejszych opinii.
W tej grze zaczyna nabierać istotnego znaczenia stanowisko przywódców Ukrainy. Pojawiają się opinie że prezydent i jego otoczenie dopuszczają możliwość ustępstw w negocjacjach z Rosją. Na razie nie mówi się wyraźnie jaki byłby charakter tych ustępstw.
To przede wszystkim zależy od postępów kontrofensywy która trwa.
Zauważyłem, że zgodnie z moimi przewidywaniami, zaczyna się pudrowanie konfliktu zbożowego.
Powinniśmy usztywnić stanowisko ponieważ tranzyt zboża trwa, natomiast Ukraina dąży do wywozu zboża na obszar UE. To będzie jeden z kluczowych punktów rozmów negocjacyjnych związanych z przystąpieniem Ukrainy do UE.
UE to dzisiaj 27 państw których interesy polityczne i gospodarcze są często rozbieżne. Niestety, zarówno prezydent RP jak i minister Rau wyłamują się. Świadczą o tym ich wypowiedzi w ostatnich dniach. Jest to tym bardziej dziwne gdy się czyta wypowiedzi Ukraińców, takie jak ta Arestowicza http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/to-graniczy-ze-zdrada-stanu-
Tak naprawdę polityka zagraniczna Ukrainy znalazła się w rozkroku. Najpierw coś zrobili, a dopiero później zaczęli się zastanawiać nad skutkami. O ile na szczeblu międzyrządowym da się jakoś sytuację załagodzić, o tyle w relacjach międzyludzkich już tak łatwo nie będzie. Widać to po wypowiedziach Ukraińców przebywających w Polsce.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element dotyczący relacji między Polską i Ukrainą. Polskojęzyczne media, rodem z Niemiec, od jakiegoś czasu z upodobaniem powtarzają wieści o rzekomo masowym wyjeździe Ukraińców z Polski do Niemiec. Nie można zweryfikować tych informacji. Być może wyjeżdżają, ale z tą masowością byłbym ostrożny. Z Ukrainy do Polski jest blisko, warunki były lepiej niż dobre. Do tego bariera językowa była łatwa do pokonania.
Niemcy kuszą wyższymi zarobkami, ale czy to zrekompensuje inne niedogodności?
Skoro poruszam różne wątki, jeszcze coś. Mało się u nas mówi o zróżnicowaniu stanowisk poszczególnych państw UE wobec Ukrainy. Tymczasem jest tu wiele spraw które same się nie rozwiążą. Nie chodzi bynajmniej o roszczenia terytorialne.
Kością niezgody są mniejszości narodowe. O ile nie wszyscy podnoszą ten problem, o tyle nieprzejednane są Węgry.
Co jakiś czas wypowiada się na ten temat Orban. Nie ogranicza się wyłącznie do wypowiedzi, ale zdecydowanie jest negatywnie nastawiony do udzielania pomocy Ukrainie. Warunkuje ją uregulowaniem praw mniejszości węgierskiej zamieszkującej zachodnią Ukrainę. Jest tych Węgrów ponad 150 000.
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%99grzy_na_Ukrainie
https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-orban-o-ukrainie-w-unii-musimy-odpowiedziec-na-bardzo-trudne,nId,7056933
Podłoże konfliktu jest podobne albo identyczne jak w przypadku mniejszości narodowych w krajach postsowieckich. Trzeba też się zgodzić, że ignorowanie praw mniejszości rosyjskiej na Ukrainie było jedną z realnych przyczyn wojny zapoczątkowanej w 2014 roku. Tylko tu była to jedna z przyczyn, ale nie najważniejsza.
To składa się na szerszy problem jakim są przyszłe rozmowy na temat wejścia Ukrainy do NATO i UE. Same deklaracje to za mało. Zejście do negocjacji zmusi do odpowiedzi na konkretne pytania warunkujące jakikolwiek postęp. Wobec trwającej wojny o żadnych konkretach nie może być mowy. 


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...