Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka zagraniczna III RP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka zagraniczna III RP. Pokaż wszystkie posty

05 grudnia 2021

Komu Polska jest solą w oku?

Nie chcę być cyniczny, czy tylko złośliwy, ale to co się dzieje w ostatnich miesiącach wokół Polski ma wszelkie znamiona schizofrenii bezobjawowej.
To dotyczy mediów wszelakich i osób produkujących się w nich.
Z jednej strony zmasowany atak z udziałem tubylczej opozycji. Warto się pokusić o ustalenie ilu z nich robi to z przekonania, ilu z polecenia partyjnego, a ilu tylko dla mamony?
Do tego próby desantu, na naszej wschodniej granicy, darmozjadów z Azji i Afryki.
Pod płaszczykiem poparcia dla skutecznej obrony zewnętrznej granicy UE następuje kopanie nas po kostkach za brak akceptacji dla kolejnych „genialnych” pomysłów komisarzy unijnych, wspieranych przez europejskie lewactwo spod znaku LBGTQ i innych odchyłek od tego co jeszcze niedawno uważano za normę.
Jeżeli zagrożone jest bezpieczeństwo granicy zewnętrznej UE to w normalnie funkcjonującej strukturze społecznej powinna być udzielona realna i bezwarunkowa pomoc, adekwatna do tego zagrożenia. Tymczasem co mamy? Zatroskanie, czy tylko zaniepokojenie sytuacją, wyrażane przez zdecydowaną większość przywódców państw członkowskich UE. I nic poza tym. Ich to nic nie kosztuje.
Pomoc finansowa owszem jest, ale dla Białorusi, żeby nie obciążali swego budżetu kosztami utrzymania w strefie granicznej turystów sprowadzanych na zwykłe wizy turystyczne tyle, że z obietnicą /nie wiem czy pisemną/ puszczenia przez zieloną granicę do UE.

Unijna agencja Frontex https://frontex.europa.eu/pl/o-nas/czym-jest-frontex-/ powołana do pomocy w ochronie granicy zewnętrznej UE efektywnie nie robi w tej sprawie nic. Jest to o tyle dziwne że nasza opozycja nie wyobraża sobie obrony granicy UE bez zaangażowania Frontexu.
Jest to co najmniej niezrozumiałe z logicznego punktu widzenia.
Fronex to wszystkiego około 1,5 tys. urzędników, a na granicy polsko-białoruskiej zebrano dotychczas około 20 tysięcy funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i wojska. Te siły zgromadzono przeciwko bliżej nieokreślonej grupie „turystów” ściągniętych na Białoruś samolotami białoruskich linii lotniczych Belavia z Rosji, Azji i Afryki. Liczebność tej grupy jest ruchoma, oceniana nawet na ponad 30 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci.
Jak wygląda w praktyce działanie Frontexu? Przykład, za https://twitter.com/sbalcerac... 10 urzędników unijnego @Frontex przybyło do Finlandii, by bronić 1340 kilometrów granicy z Rosją Putina. Jeden urzędnik przypadnie na 134 km granicy. Nabiegają się.
Co mieli by robić urzędnicy Frontexu na granicy polsko-białoruskiej? W jakiej liczbie by się tam pojawili?
Tu mamy do czynienia z ową schizofrenią.

Straż Graniczna i służby ją wspomagające ma do wyboru:
- nie dopuścić do nielegalnego przekraczania granicy przez „turystów” Łukaszenki,
- przyjmować i rozpatrywać wnioski azylowe; trudność polega na tym, że wnioski powinny być składane na oficjalnym przejściu granicznym lub w przedstawicielstwie Polski /ambasada, konsulat/ albo
- przepuszczać „jak leci” wszystkich chętnych bo są oni zainteresowani wyłącznie dotarciem do Niemiec lub innego państwa Europy zachodniej.

Gdzie tkwi „haczyk”? Jest i to nie jeden.
Celem jest wywołanie chaosu w Europie, w odwecie za kwestionowanie przez UE, w tym Polskę, legalności wyborów prezydenckich na Białorusi. Łukaszenka chowa się za plecami Putina i stąd jego odwaga.
Możliwe też że zamieszanie na naszej wschodniej granicy ma być przykrywką dla kolejnej wojny na wschodzie Ukrainy. Ustalono już możliwy termin rozpoczęcia działań wojennych. To marzec 2022.
Możliwe też że to element szantażu Rosji wobec UE i NATO. To nie tylko sprawa NS2.

Rosja nie rezygnuje z roli rozgrywającego w Europie, zwłaszcza wobec postawy USA prezentowanej za rządów nowego prezydenta. To nie tylko ewakuacja z Afganistanu.
Narastanie chaosu pogłębiają deklaracje nowego rządu Niemiec które prą do utworzenia z UE superpaństwa pod ich przywództwem i za aprobatą USA. Zadanie trudne i raczej nierealne z powodu narastającego oporu wielu państw członkowskich UE.
Niemcy nie przebierają w środkach do realizacji swego celu. Powszechnie wiadomo że to oni pociągają za sznurki w Brukseli, w większości struktur KE. Są to typowe wymuszenia rozbójnicze, wbrew prawu przyjętemu przez państwa członkowskie przy akcesie do UE.
Warto dzisiaj postawić pytanie czy Niemcy mają w zanadrzu wariant zapasowy dla swego obłąkanego pomysłu?
Ich akolici rozpuszczają plotki o możliwym Polexicie, ale doskonale wiadomo że to w interesie Niemiec jest usunięcie Polski z UE. Chociażby dlatego że Polska zbyt dobrze radzi sobie gospodarczo w dzisiejszych trudnych czasach. Polska konsekwentnie potwierdza, że Polexit to wymysł propagandowy opozycji.
Faktem też pozostaje, że według aktualnego stanu prawnego nie ma możliwości wypchnięcia Polski z UE wbrew jej woli.

Jest też realna taka możliwość. Inspiracja do rozgrywających się wydarzeń leży poza kompetencjami wszystkich wyżej wymienionych.
Tu trzeba odgrzać pewne informacje z przeszłości.
Kto jest inspiratorem skoordynowanych działań mających na celu „zasilenie” starej Europy masą roszczeniowo nastawionych, w większości młodych, głównie mężczyzn, amatorów łatwego życia na koszt innych, w dodatku fanatyków religijnych?
Pada tu oczywiście nazwisko Soros.
Moim zdaniem nie tylko o niego chodzi. Jeden człowiek, nawet z duuużymi pieniędzmi nie jest aż tak wpływowy. Ciekawych wyniku tego eksperymentu musi być więcej.
O co w nim chodzi? O wymieszanie w krótkim czasie ras, kultur i religii.
Pytanie staje się teraz trywialnie proste: czy Europa, zwłaszcza ta „stara”, potrafi się skutecznie obronić przed wdrożeniem tego planu? A może raczej czy zechce? Czy sprawy zaszły już tak daleko że jest za późno na przeciwdziałanie?

Co możemy dostrzec, po pierwszej fali „nachodźców” w państwach dotkniętych tą plagą?
Po pierwsze brak chęci do asymilacji w nowym środowisku społecznym. Wystarczy spojrzeć na Francję, czy Szwecję.
Problem braku asymilacji przybyszów w Europie znany jest od dawna. Z jednej strony dotyczy przybyszów z dawnych kolonii w Afryce, a z drugiej gastarbeiterów z Turcji napływających latami do Niemiec. Jednym z powodów jest bariera językowa. Nie zapominajmy jednak o różnicach kulturowych i wyznaniowych.
Po drugie dynamiczny rozwój przestępczości zorganizowanej. Znowu to samo co wyżej. Na terenie Francji czy Szwecji powstały enklawy do których postronni nie mają wejścia. Nie są od tego wolne miasta niemieckie, z Berlinem włącznie. Jest jeszcze gorzej. Tam nawet policja boi się wejść. Dopiero poważne sprawy kryminalne /morderstwa czy porachunki gangów/ powodują wejście dużych sił policyjnych.
To są jednak działania doraźne.
Wielu z rozrzewnieniem wspomina dawne lata kiedy czuliśmy się bezpiecznie na ulicach i nie tylko. I to o każdej porze dnia.
Kolejny skutek tego najazdu współczesnych Hunów to brak poszanowania dla religii i kultury „autochtonów” czyli rdzennych europejczyków.  
Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić atak na duchownych czy miejsca kultu religijnego.
Dzisiaj to spowszedniało.
Europa stacza się po równi pochyłej. Czy mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej?

p.s. Wrócę jeszcze do obecnych zajść na granicy polsko-białoruskiej.
Konfliktu nie jesteśmy w stanie zakończyć póki paraliżuje nas strach o to co inni powiedzą.
Nie wiem kto jest doradcą naszych rządzących, ale uważam że obecna postawa obrońców tej granicy jest najgłupsza z możliwych. Tak nie wolno postępować.
Turyści Łukaszenki i służby białoruskie wychodzą z założenia że im wszystko wolno bo nie będzie zdecydowanej reakcji po polskiej stronie. To rozzuchwala.
Obrona granicy nie polega na cierpliwym znoszeniu agresji służb białoruskich i obcokrajowców zmierzających za wszelką cenę do UE. To nie zawody Punch Down.
Egzekwowanie prawa do czegoś nas zobowiązuje. Nadmiar wyobraźni szkodzi. Nam.
Pora zdać sobie z tego sprawę.
Straszenie a wprowadzanie gróźb w życie to dwa różne światy. Postawienie na ostrzu noża sprawy spokoju na granicy polsko-białoruskiej zmusi KE do zdecydowanego stanowiska w rozmowach z Rosją. Działania wojenne na pewno nie przyniosą dobrobytu ani Rosjanom ani Białorusinom.
Zamknięcie granicy polsko-białoruskiej to najmniejsza strata dla Polski. Straty innych będą większe. 

 

16 września 2021

NGO a sprawa polska

Od lat intrygują mnie NGOsy. Namnożyło się tego w Polsce jak stonki /jest ich podobno około 143 000/.
Dla wielu ludzi jest to doskonały sposób na życie. Zero odpowiedzialności a kasa leci.
Podstawowe pytanie, wg mnie, dotyczy nie tego czym się zajmują, ale źródeł ich finansowania.
Okazuje się, że często te źródła są poza granicami kraju. Są one jawne, chociaż nie zawsze.

NGO to organizacje pozarządowe, a więc formalnie państwo nie ma bezpośredniego wpływu na ich działalność. https://pl.wikipedia.org/wiki/Organizacja_pozarz%C4%85dowa
Tak powinno być, a jak jest?

Polska nie ma wpływu /do pewnego stopnia/ na działalność NGO, za to wpływ mają sponsorzy.
W myśl powiedzenia „nie ma darmowych obiadów” https://pl.wikipedia.org/wiki/TANSTAAFL .
Spójrzmy na sprawę od strony formalnej.
W Polsce fundacje działają na podstawie ustawy http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19840210097/U/D19840097Lj.pdf

Nie natrafiłem na kompleksowe opracowanie dotyczące NGO w Polsce. Znalazłem takie, w ujęciu historycznym z 2013 roku https://www.salon24.pl/u/pinkpantherii/530412,niemieckie-fundacje-polityczne-w-polsce-i-nie-tylko  /niewiele straciło na aktualności, poza nazwiskami/.
Z opracowania tego widać czarno na białym, że każdy sponsor jest przypisany do konkretnej formacji politycznej. Dodatkowo, każdy czerpie fundusze z budżetu swego państwa.
Skoro tak, jest dla mnie oczywiste, że nie uprawiają działalności charytatywnej. Sponsorzy oczekują czegoś w zamian.
To „coś” jest skonkretyzowane.
Skoro tak, to dlaczego polski rząd to toleruje?

Federacja Rosyjska u siebie postawiła sprawę jasno. NGO są u nich traktowane jako organizacje wrogie. https://publicystyka.ngo.pl/agenci-spoleczenstwa-organizacje-pozarzadowe-w-rosji
Zwłaszcza te finansowane z zagranicy.

Ciekawe podejście do NGO mają Niemcy, ale w odniesieniu do organizacji działających na terenie Niemiec. https://www.dw.com/pl/niemcy-lewicowe-ruchy-trac%C4%85-status-organizacji-po%C5%BCytku-publicznego/a-51383461
Niemile widziane są te NGO które angażują się w wewnętrzną działalność polityczną Niemiec.
Na zewnątrz to co innego.

Na tym tle zadziwia bezradność koalicji rządzącej wobec działalności NGOsów w Polsce.
Mówię o bezradności bo koalicja sprawuje rządy już drugą kadencję.
Jest też opcja że to świadome zaniechanie. Coś w tym jest.

Jeśli się zajrzy w struktury poszczególnych NGOsów to, dla niektórych ze zdziwieniem, można zobaczyć nazwiska wielu prominentnych osób z tzw. pierwszych stron gazet.
Proszę zajrzeć do linkowanego wyżej tekstu https://www.salon24.pl/u/pinkpantherii/530412,niemieckie-fundacje-polityczne-w-polsce-i-nie-tylko  zwłaszcza do obsad Rad Programowych. Prościej byłoby napisać kogo tam nie ma?
Może to wyjaśnia dlaczego NGOsom tyle w Polsce wolno?
To dotyczy nie tylko FOD Kramka.
Ile się trzeba natrudzić żeby znaleźć jakieś istotne informacje na temat konkretnej fundacji czy stowarzyszenia. Efekty są zaskakujące, no może nie dla każdego.
Na stronach oficjalnych wszystko jest w jak najlepszym porządku. Rzec można że tylko oprawić w ramki i zawiesić na poczesnym miejscu na ścianie, niczym politykę jakości w systemie zarządzania jakością.
Ciekawie zaczyna się robić gdy zacznie się czytać „między wierszami”.

Niejako matką większości fundacji jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Open_Society_Foundations organizacja o zasięgu światowym i gigantycznych możliwościach finansowych. Z nią powiązane są organizacje działające w poszczególnych krajach.
Nie wszędzie spotykają się z entuzjastycznym przyjęciem.
O Rosji wspominałem. Podobną metodę przyjął na Węgrzech Orban. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1770196,1,orbn-wyrzuca-z-wegier-uniwersytet-sorosa.read
Smaczkiem jest to że Orban był pod koniec lat 80 stypendystą fundacji Sorosa.
Metodą małych kroków doprowadził do wypchnięcia Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU) z Węgier.
CEU przeniósł się do Wiednia, a Biuro OSF do Berlina.  
Ciekawie czyta się komentarze dotyczące sprawy znanej jako lex CEU. Skąd to znamy?
Powodem starcia Orbana z fundacją OSF jest jego opinia że fundacja zbytnio ingeruje w sprawy wewnętrzne Węgier. Orban postawił na swoim mimo szantażu ze strony KE a także USA.
Wyobraźmy sobie takie postępowanie rządu MM.

Nie każdemu i nie wszystko wolno. Dlaczego? To temat na oddzielne opowiadanie.

22 sierpnia 2021

Afganistan po raz któryś, czyli w koło Macieju

Czy to się komuś podoba czy nie Afganistan długo nie zejdzie z pierwszych stron gazet.
Raz, dlatego że tam ciągle coś się dzieje, a dwa, że próbuje się ustalić motywy wycofania się USA w takim właśnie stylu. Zasadniczo, od kilku dni nic się nie zmieniło. Dominują dwa wątki. Jeden dotyczy ewakuacji z Afganistanu, a drugi dotyczy przerzucania, między politykami USA, odpowiedzialności za sposób przeprowadzenia samej ewakuacji.
Obserwacja wydarzeń, zarówno z bliska z Afganistanu, jak i z daleka, z USA i innych miejsc na świecie, nasuwa podejrzenie, że odgrywany jest teatrzyk dla gawiedzi, którego sensu nie jesteśmy w stanie zrozumieć.
Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego doszło do tak chaotycznego wycofywania się z Afganistanu? Jednoznacznej odpowiedzi niema, natomiast jest wiele głosów krytycznych, nie tylko ze strony mediów, ale także ze strony polityków, z gruntu przychylnych USA.
Najświeższy jest komentarz Tony Blaira https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-w-afganistanie/news-blair-krytykuje-bidena-decyzja-pod-wplywem-kretynskiego-slog,nId,5435783#crp_state=1
Wcześniej wypowiadał się b. prezydent USA D. Trump https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-w-afganistanie/news-trump-trzeba-bylo-najpierw-zniszczyc-bazy-w-afganistanie-a-p,nId,5431831#crp_state=1
Trudność w poprawnej ocenie sytuacji wynika stąd, że nie są znane szczegóły umowy między USA a talibami, które doprowadziły do wyjścia USA z Afganistanu.
Są tylko domysły. Wiele wątków poruszonych jest tu http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/modlitwa-za-kabul-czy-deep-state-zwija-administracje-jozefa-bidena
Zupełnie inny obraz jest tu http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=31970&Itemid=47
Kto ma rację? Pokaże czas.
Póki co widowiskowo rozgrywani są uciekinierzy z Afganistanu.
Za sprawą Białorusi dotarli już na naszą wschodnią granicę. Od kilku dni trwa awantura o wpuszczenie grupy podobno Afgańczyków /przywiezieni samolotami Belavia z Iraku/ na terytorium Polski, a faktycznie UE. Chodzi o stworzenie precedensu. Kolejka chętnych jest znacznie dłuższa.
Tymczasem, po doświadczeniach z 2015 roku, entuzjazm UE dla przyjmowania uchodźców zdecydowanie zmalał. Trzeba pilnie wypracować jakieś nowe rozwiązania.
Grupa „testowa” na granicy z Białorusią maleje, a pojawiła się też niepotwierdzona informacja, że na Białoruś mają przylecieć samoloty z Arabii Saudyjskiej, które mają zabrać tych niechcianych uchodźców. Gdzie? Nie wiadomo.
Uchodźcy stanowią tylko jeden z kamyczków tej układanki.
Polska, i nie tylko, stoi przed poważniejszym problemem. Jest nim podważenie zaufanie do najważniejszego sojusznika jakim dla nas są USA.
Nie rozwijam tego wątku bo zrobiło to już wcześniej wielu innych i polityków i komentatorów.
Osobiście mam za złe naszym rządzącym że pozwalają opozycji na eskalowanie hucpy wokół uchodźców.
Jeśli chcemy uchodzić za państwo prawa nie możemy tolerować naruszania tego prawa, zwłaszcza przez polityków i parlamentarzystów.
O przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości dyskretnie zamilczę.

03 sierpnia 2021

Kim są dla Polski Niemcy?

To pytanie jest zasadne nie tylko po ostatniej wizycie prezydenta Niemiec w Polsce.
Powinniśmy je powtarzać przy okazji wizyty każdego kolejnego notabla niemieckiego w Polsce.
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/pojednanie-polsko-niemieckie
Dyskusja jest właściwie jej parodią. Rzadko można posłuchać wypowiedzi takiej jak linkowana wyżej. 
Z Niemcami mamy na pieńku od zarania dziejów. Ściślej mówiąc, dotyczy to Prusaków czyli mieszkańców wschodnich landów dzisiejszych Niemiec, a jeszcze wcześniej Prus.
Oni mają w genach atawistyczną nienawiść wobec Polski i Polaków. Swoją przestrzeń życiową /lebensraum https://pl.wikipedia.org/wiki/Lebensraum / od wieków próbowali rozbudowywać na kierunku wschodnim bo tam miało być najłatwiej. Przyświeca im jeden cel, czyli Drang nach Osten. https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten
Wystarczy sięgnąć do historii Wielkopolski czy Śląska.
RON, a później II RP stały na przeszkodzie w uzyskaniu bezpośredniej granicy z Rosją i robienia wspólnych interesów. Stąd odwieczne dążenie do wyeliminowania tego niewygodnego  „pośrednika”.
Przegrane wojny niczego Niemców nie nauczyły. Ciągle pałają chęcią odwetu i wcale się z tym nie kryją. Różnica polega na tym, że dzisiaj swoje cele starają się osiągać metodami pokojowymi.
Tak się pechowo dla nas składa, że Niemcy znajdują zawsze sojuszników. Nie tylko na zachodzie,
a zwłaszcza, na wschodzie Europy.
Granice Polski, zarówno po I jak i II wojnie światowej ustalano bez pytania nas o zdanie.
Granice te nie są stabilne po dzień dzisiejszy. Były korygowane na wschodzie, na południu i nie są jednoznacznie ustalone na zachodzie mimo, że w przeważającej mierze granicę wyznaczają dzisiaj rzeki Odra i Nysa. Niejasności dotyczą zwłaszcza odcinka morskiego, na Zalewie Szczecińskim.
Nie ma najmniejszego sensu wmawianie, że powojenne granice Rzeczpospolitej uwzględniają rekompensatę za straty poniesione przez Polskę wskutek działań wojennych.
Strat ludzkich nie jest w stanie nic zrekompensować tym bardziej, że chodzi o miliony istnień ludzkich.
O rekompensacie za straty materialne rozmawiamy nieśmiało i bez dalszych konsekwencji.
Trzeba zaznaczyć, że o stratach na wschodnich rubieżach II RP boimy się nawet otwarcie mówić.
Dlaczego tak się dzieje? Oceniając okres PRL-u wydaje się, że wszystko jest zrozumiałe. Jako wasal ZSRR nie mieliśmy wiele do powiedzenia.
Gorzej jest z oceną okresu po 1989 roku.
Narracja mediów sprowadza się do tego że lata PRL-u to w rozwoju gospodarczym Polski czas bezpowrotnie zmarnowany.
Gdyby tak faktycznie było, to jakim sposobem Polska, w latach 70-tych była uważana w Europie za kraj gospodarczo rozwinięty, usytuowany w środkowej części stawki?  
Skoro tu „nic nie było” to co tak pracowicie, za bezcen, rozdawały obcym kolejne ekipy rządzące po 1989 roku? Co od lat próbuje wyłudzić od nas „holocaust industry”? Na pewno nie piasek na pustyni.
Mieliśmy pozostać skansenem Europy i miejscem relaksu i wypoczynku dla mieszkańców „starej Europy”.
Przez wiele lat ten model miał duże szanse realizacji.
Zakłóciła to dopiero ekipa PiS. Nie mówię o zwycięskim odwróceniu trendu, bo do tego daleka droga.
Zbyt często pokazuje się nam, że wyżej pleców nie podskoczymy. Ironia losu polega na tym, że mamy sprzedawczyków we własnych szeregach. W dodatku w dużych ilościach. Dla niepoznaki nazywają się totalną opozycją.
Trwa zastanawianie się kto faktycznie wyznacza nam granice swobody? Zakładam, a raczej mam pewność, że jest to działanie zespołowe. „Tradycja” sięga co najmniej czasów Targowicy.
Motywy nakładania nam kagańca są różne. Podstawowy wiąże się z rolą jaką usiłują przypisać Polsce państwa ościenne od chyba XVIII wieku. Nie wykluczam że trwa to znacznie dłużej.
Jeden z motywów to brak  akceptacji dla istnienia Polski jako samodzielnego bytu.
Rozbiory RON miały załatwić sprawę na wieki. Zdarzyła się jednak I wojna światowa i mapę polityczną Europy narysowano na nowo. Potraktowano to jako stan przejściowy i po 20 latach Niemcy wespół z ZSRR podjęły próbę korekty.
II wojna światowa doprowadziła do nowego podziału politycznego środkowej Europy.
Mimo, że od jej zakończenia minęło ponad 75 lat nie zawarto traktatu pokojowego, a tym samym nie dokonano bilansu strat spowodowanych działaniami wojennymi w relacji zwycięzcy-pokonani. 
Paradoksalnie, Niemcy jako sprawcy wojny, po jej zakończeniu uzyskali od zwycięzców znaczącą pomoc
w ramach planu Marshalla https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla , dla odbudowy swej gospodarki ze zniszczeń wojennych.
Z planu Marshalla, za sprawą ZSRR, wyłączono tzw. demoludy, w tym Polskę  oraz Finlandię i Hiszpanię. Znalazła się tam za to Turcja która w II wojnie światowej zachowała neutralność.
Swoich szans na wsparcie odbudowy i uporządkowania relacji z Niemcami nie wykorzystaliśmy przy okazji negocjacji dotyczących zjednoczenia Niemiec w 1990 roku https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjednoczenie_Niemiec  Po latach dowiadujemy się że negocjatorami ze strony polski byli TW i KO na usługach SB. Stąd poddawanie w wątpliwość działań podejmowanych w imieniu III RP polityków w rodzaju Mazowieckiego czy Skubiszewskiego.
Sukcesem było zatwierdzenie granicy miedzy Polską a Niemcami. https://pl.wikipedia.org/wiki/Polsko-niemiecki_traktat_graniczny co na etapie uzgodnień międzynarodowych nie było tak oczywiste.
Patrząc realnie, na więcej nie mogliśmy liczyć z braku wsparcia i zainteresowania wielkich tego świata. Istotna jest zwłaszcza postawa Wlk. Brytanii która zawsze dba o to żeby nie osłabiać gospodarczo Niemiec, a tym samym nie doprowadzić do czyjejkolwiek dominacji albo zasadniczej zmiany układu sił na kontynencie europejskim.
Po zjednoczeniu Niemcy kontynuowały ekspansję gospodarczą wobec państw za swoją wschodnią granicą. Nie przeszkadzało im to, że musieli wpompować olbrzymie pieniądze /250 mld euro do 2009 roku/ we wschodnie landy, stanowiące wcześniej NRD.
Rozpad demoludów umożliwił Niemcom kręcenie lodów w przyspieszonym tempie.
Jako państwo Niemcy dysponują nadwyżką budżetową o jakiej inni mogą tylko marzyć.
Nie mam złudzeń co do sposobów jej zagospodarowania.
Zresztą eksploatacja byłych demoludów nie jest wyłączną domeną Niemiec.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt dotyczący Niemiec. Formalnie nie należą do grupy mocarstw światowych. Nie są członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa ONZ. Należą do Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Paktu Północnoatlantyckiego (NATO), Rady Europy (RE) i Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
W kategoriach ekonomicznych Niemcy należą do Grupy G7 https://pl.wikipedia.org/wiki/G7_(grupa) oraz indywidualnie do G20 mimo, że członkiem grupowym jest UE. https://pl.wikipedia.org/wiki/G20
W tych organizacjach Niemcy nie występują w roli statystów.
Dla Polski istotne jest jak układają się relacje wzajemne, zarówno na poziomie oficjalnym jak i na poziomie współpracy formacji politycznych, samorządów i oczywiście na poziomie współpracy gospodarczej.
Ogólnie powiem tak, te relacje można uznać za poprawne o ile nie dochodzi do konfliktu niemieckich interesów. Okazji ku temu nie brakuje. W oficjalnym przekazie medialnym próbuje się to klajstrować, ale nie zawsze z pozytywnym skutkiem.
W czasach PRL Niemcy, a zwłaszcza RFN, to była dla wielu Polaków „ziemia obiecana”. Gastarbeiterzy mogli tam zarobić i dorobić się. W III RP bywało już różnie, zwłaszcza po przyjęciu Polski do UE.
Polska miała być dla Niemców przede wszystkim źródłem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu dla gospodarki niemieckiej.
Niemcy weszli do Polski rozwijając sieć banków, sklepów wielkopowierzchniowych, zakładów produkcyjnych typu montowni wyrobów finalnych. Jednocześnie starali się nie dopuszczać do rozwoju polskiej, własnej myśli technicznej.
Trzeba przyznać że polskie elity polityczne doskonale im to ułatwiały. Dzisiaj mówi się otwartym tekstem że nie robiono tego bezinteresownie.
Zmorą są wszelkiej maści fundacje działające w Polsce ale mające swe korzenie w Niemczech.
Nikt tego skutecznie nie kontroluje. Zarówno pod kątem źródeł finansowania jak i propagowanych treści. Podejmowane próby uporządkowania tego obszaru kończą się niczym. Można to skomentować krótko, brak woli politycznej. Inaczej mówiąc zbyt wielu korzysta.
Niemcy dokładają wszelkich starań żeby nie dopuścić do rozwoju gospodarczego Polski. Podejmowane akcje mają charakter czysto koniunkturalny. Podstawowy cel jest jasno określony. Chodzi o tworzenie barier których pokonywanie generuje zbędne koszty i opóźnia dojście do oczekiwanych pozytywnych efektów.
Niemcy w polityce nie wszystko robią własnymi rękami. Często wykorzystują obcych, zwłaszcza na poziomie KE . Żenujące dla nas jest to że szeregi „obcych” zasila polska totalna opozycja z b. krulem Europy na czele.
Z przykładów można stworzyć oddzielną notkę.
Takim widowiskowym przykładem jest polityka energetyczna firmowana przez KE.
Rozwój cywilizacyjny powoduje że wzrasta zapotrzebowanie na energię elektryczną.
W XX wieku energię elektryczną uzyskiwano w podstawowej części z elektrowni węglowych, a później także jądrowych. Przejście wynikało z braku dostępu do kopalin /węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego/.
Dorobiono do tego ideologię o nadmiernej emisji CO2 i zanieczyszczeniu atmosfery.
https://niepoprawni.pl/wiadomosc/zielony-protest-na-odrze-niemcy-nie-dla-atomu-w-polsce
Dzisiaj propaguje się tzw. czystą energię dyskretnie przemilczając, że jest to utopia która ma ograniczyć do minimum szanse tych słabszych na rozwój gospodarczy.
Takim hipokrytą są Niemcy którzy z jednej strony deklarują odejście od energetyki jądrowej na rzecz OZE, a z drugiej strony rozwijają własną energetykę opartą na węglu brunatnym.
Ci sami Niemcy poprzez KE próbują wymusić na pozostałych członkach UE drastyczne ograniczenie w gospodarce emisji CO2. Absurdalność tego pomysłu widać w zestawieniu z informacją, że poza Europą ma powstać w najbliższych latach znacznie ponad 600 nowych elektrowni opalanych węglem. To nie tylko Chiny, ale i Japonia którą nikt nie posądza o niedorozwój gospodarczy. Różnica polega na tym, że Chiny czy Japonia nie muszą przejmować się kosztami uprawnień do emisji CO2.
Niemców zaś interesuje pozyskanie rynków zbytu dla wytwarzanej w ich elektrowniach w nadmiarze energii elektrycznej.  
Jednym z ostatnich „genialnych” pomysłów w tej kategorii jest pomysł Timmermansa nazwany „Fit for 55”.
https://www.polskieradio.pl/130/5925/Artykul/2781282,To-nie-tylko-program-ekologiczny-ale-i-polityczny-Gorny-o-unijnym-planie-Fit-for-55
Nie chcę być złym prorokiem, ale nie spodziewam się skutecznego oporu ze strony rządu MM który już wcześniej zadeklarował radykalne odejście od energetyki węglowej w najbliższych latach.

23 lipca 2021

Trwa mecz Polska vs. KE i TS UE

Od dawna przyglądam się „rozgrywkom” między KE a Polską.
W ocenie władz Polski racja jest po naszej stronie.
Mieć rację to nie wszystko. Trzeba w niej wytrwać i wyegzekwować jej konsekwencje.
Czy jesteśmy na to gotowi? Czy potrafimy tej racji bronić?
Według nas KE nie ma argumentów prawnych, ale od dawna pokazuje nam i nie tylko, że może swoje decyzje przepychać prawem kaduka. Czy tak będzie i teraz?
Z KE mamy na pieńku w wielu sprawach. Wszystkie zostały podciągnięte pod jedno hasło „praworządność”. To takie słowo-wytrych przy pomocy którego można dowieść wszystkiego.
Nawet że ziemia jest płaska.  
Opinie z obydwu stron są skrajne. Niestety, będą się liczyły wyłącznie fakty.
Polska nie może się wycofać ze swego stanowiska. Na to tylko czeka KE, TS UE i oczywiście totalna opozycja.
Co może zrobić KE?
Kto ma więcej do zyskania, a kto do stracenia?
Z dotychczasowych informacji wynika że naprawdę chodzi o przeoranie polskiej sceny politycznej i przywrócenie znaczenia PO, a tym samym uzyskanie wpływu KE, a raczej Niemiec, na politykę wewnętrzną Polski. Mówi się wręcz o takiej dezintegracji polskiej sceny politycznej żeby doprowadzić jak najwcześniej do przedterminowych wyborów parlamentarnych. Kłopot w tym, że opozycja jest zbyt zdezintegrowana i nie jest w stanie wyłonić przywódcy. DT jest chętny, ale go nie chcą.
Pozycja negocjacyjna rządu jest poważnie osłabiona wskutek zmiany stanowiska USA w kwestiach dotyczących relacji z Niemcami. Punktem zapalnym jest dokończenie budowy NS2.
Jego uruchomienie odbędzie się ze szkodą dla Polski i Ukrainy. Nie wiadomo jaką rekompensatę zaproponują USA Polsce i Ukrainie. W tej sprawie przyjechał do Polski i na Ukrainę doradca sekretarza stanu USA Derek Chollet https://www.bankier.pl/wiadomosc/Przedstawiciel-Departamentu-Stanu-USA-z-wizyta-w-Polsce-Tematem-rozmow-m-in-Nord-Stream-2-8156705.html 
Komentatorzy zwracali uwagę, że USA poinformowały jedynie o ustaleniach z rozmów USA-Niemcy.
W tych rozmowach nie brały udziału ani Polska, ani Ukraina.
W komentarzach przeważa ocena, że jest to poważny błąd ze strony USA z powodu rozbieżności interesów Niemiec i USA. Poza tym poddaje się w wątpliwość możliwość wpływu Niemiec na decyzje Rosji w sprawie dystrybucji gazu do Polski i na Ukrainę.

Niemcy dążą do zminimalizowania obecności USA w Europie, a ponadto na drodze porozumienia stoją więzi gospodarcze Niemiec z Rosją i Chinami.
Z punktu widzenia interesów strategicznych Polski znacznie poważniejszym problemem jest pogłoska o zmniejszeniu obecności USA w Europie, na rzecz zwiększenia roli Niemiec.

Wracając do relacji Polska-KE i TS UE, to wiele będzie zależało od postawy innych państw UE wobec których TS UE również feruje kontrowersyjne wyroki.
Polska została wpędzona do narożnika i nie może się wycofać.
Szantaż w postaci zagrożenia wypłaty z FO nie powinien być argumentem ponieważ w podobnej sytuacji postawiono Węgry i Orban już zapowiedział, że jego rząd utworzy własny fundusz odbudowy, z pominięciem KE.

W innych sprawach możemy podjąć polemikę z KE, ale tylko merytoryczną.


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...