Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemysł zbrojeniowy w Polsce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemysł zbrojeniowy w Polsce. Pokaż wszystkie posty

25 lutego 2022

Wojna 2022 w Europie to już nie science fiction

Mimo wszystko dziwi mnie naiwność komentatorów odnośnie wojny na Ukrainie.
Pod tym względem nie zmienia się nic od wieków. Tak trudno zrozumieć że jak masz liczyć na kogoś,
to licz na siebie?
Od ostatniej wojny pełnoskalowej /to ze słownika nowomowy/ minęło prawie 77 lat i niektórym to uwiera jak czyrak na doopie.
Nasi umiłowani przywódcy III RP, po kolei i bez wyjątków, nie staną przed Trybunałem Stanu za to że nie wyciągnęli wniosków z historii Europy końca XX wieku /Bałkany/.

Do 1989 roku mieliśmy 450 000 armię i regularny pobór młodych roczników odbywających zasadniczą służbę wojskową. Mieliśmy przemysł zbrojeniowy /ponad 100 różnej wielkości zakładów produkcyjnych/ zatrudniający około 140 000 pracowników o wysokich kwalifikacjach zawodowych.
Były branże w których Polska należała do czołówki światowej np. radiolokacja naziemna.
Wszystkie zakłady stanowiły własność Skarbu Państwa.
Eksport broni i uzbrojenia należał do najbardziej dochodowych dziedzin handlu zagranicznego i to w warunkach ostrej konkurencji w ramach UW i RWPG.
III RP przyniosła demontaż państwa. Nie chodzi bynajmniej tylko o wyprzedaż „sreber rodowych”.
Armia dopiero niedawno przekroczyła ponownie poziom 100 000 żołnierzy, teraz zawodowych.
Lata minęły zanim zakłady zbrojeniowe zaczęły współpracę w ramach PGZ. Niestety ale zakłady produkcyjne przynoszą teraz zyski obcym.
Powodów do wstydu jest więcej.
Nasi spece od zarządzania w skali makro uznali, że wszystko będziemy kupować u obcych bo sami nie jesteśmy w stanie nic opracować, a tym bardziej wyprodukować. Trudno się dziwić skoro zarządzaniem zajęli się historycy, lektorzy partyjni, nauczyciele szkolnictwa podstawowego, czy średniego itd. Zresztą rotacja na stołkach była taka że często nie zdążyli dowiedzieć się za co odpowiadali. W tym zapamiętaniu nie byli w stanie uzmysłowić sobie że na zakupy u obcych potrzebne są pieniądze a nie bilety NBP.
Sprzęt przejęty w spadku po PRL wymagał napraw, remontów i części zamiennych, a poza tym „wychodził z mody”.
Zakupom u obcych towarzyszą nowe kłopoty. Podstawowy dylemat polega na braku rzetelnej oceny co nam potrzebne, a na co nas stać /finansowo/.

Wojna na Ukrainie pokazała co są warte zakupy uzbrojenia u obcych.
To tylko powtórka z 2008 roku w Gruzji. https://www.rp.pl/swiat/art13871541-rewelacje-wikileaks-izrael-pomogl-rosji-przed-wojna-z-gruzja
Teraz ten numer powtórzyła Turcja która sprzedała drony Ukrainie, a kody źródłowe do sterowania nimi przekazała Rosji.
Żebyśmy nie popadali w euforię  https://naszemiasto.pl/rosja-posiada-kody-do-dronow-oferowanych-polsce-przez/ar/c1-4512796

Przy okazji warto postawić pytanie ile kosztuje nas „darowizna” Leopardów z Bundeswehry? Niemcy są tak przywiązani do tego złomu że odmówili nam udostępnienia technologii produkcji amunicji do armat tych czołgów.

Mało się mówi o opłacalności zakupów uzbrojenia u hurtownika za Wielka Wodą. Zakupom o wielomiliardowej wartości miał towarzyszyć offset, również znaczącej wartości. Wyszło jak zawsze https://www.forbes.pl/wiadomosci/jak-offset-pograzano/zgn0p65  

Trwa gra pozorów. Dzisiaj mówi się że F-16 będą zastępowane przez nowsze F-35, ale USA do dzisiaj nie udostępniły nam znacznej części uzbrojenia dostosowanego do tych F-16.
W Mielcu jest montownia śmigłowców bojowych, ale z wielkim trudem uzyskujemy kilka egzemplarzy na wyposażenie naszych wojsk. Zyski z eksportu są dla obecnego właściciela ważniejsze.

W mediach nie widzę dyskusji na temat stanu faktycznego uzbrojenia i wyposażenia naszych wojsk.
Nie wszystko jest objęte tajemnicą.
W relacjach ministerialnych wszystko jest och i ach. To dlaczego z takim oporem przeprowadzane są kontrole NIK? https://www.money.pl/gospodarka/nik-skontrolowal-polska-grupe-zbrojeniowa-brak-strategii-problemy-z-terminami-dostaw-dla-polskiego-wojska-6738363044875040a.html  

Na wokandzie jest zmiana ustawy o powszechnym obowiązku obrony. Zwraca się uwagę że jej zasadniczym celem jest zwiększenie liczebności naszej armii do około 300 000 i być może przywrócenie zasadniczej służby wojskowej. To pociągnie za sobą zwiększenie wydatków na wojsko. Ważne jest w jakim czasie planuje się wprowadzić te zmiany.

Nasza propaganda ciągle preferuje ucieczkę do przodu unikając rozmowy o tym co tu i teraz.
OPL /Patrioty/ będzie, Abramsy będą, F-35 będą itp. i td. Tak od lat. Czasem tylko wypływają informacje że kilka lat po przebazowaniu Leopardów do Wesołej nie zbudowano dla nich garaży.

Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku że u nas od wieków nic się nie zmienia. Żyjemy nadzieją że Opatrzność czuwa nad nami i zawsze jakoś to będzie.

Tylko co się stanie jak Opatrzność zmieni zdanie?

08 października 2021

Si vis pacem, para bellum.

Ta oczywista, tylko dla niektórych, prawda powoli przebija się do świadomości naszego społeczeństwa.
Jeszcze niedawno, już za III RP, chciano zlikwidować Wojsko Polskie jako zbędne w czasach pokojowych.
Z blisko pół milionowej armii w końcówce PRLu pozostawiono około 90 tysięcy, podobno zawodowej armii, bo zlikwidowano obowiązkowy pobór. Teraz sukcesywnie zwiększa się liczebność wojska, dzisiaj do około 250 tysięcy, a słychać że to nie jest ostatnie słowo.
O czym to świadczy? Tylko o tym że jest realne zagrożenie ze strony wschodniego sąsiada który nie kryje się z tym, że porządek powojenny i zmiany po 1989 roku traktuje jako stan przejściowy.
Do naszych decydentów powoli dociera prosta prawda, że jak mamy na kogoś liczyć to powinniśmy raczej na siebie. W 1939 roku nie było chętnych do umierania za Gdańsk.
NATO po ostatnich deklaracjach Bidena zaczyna rozpływać się we mgle.
Dzisiejsze zainteresowania polityczne i militarne USA koncentrują się na relacjach z Chinami,
a właściwie walce o prymat we współczesnym świecie.
W Europie pierwsze skrzypce mają grać Niemcy. Europa ma się bronić sama. Wraca koncepcja wspólnych sił zbrojnych Europy. Jest w tym jednak za dużo niedomówień. Wnioski z przeszłości nie skłaniają do oddania naszego bezpieczeństwa w ręce Niemców.

Siłą rzeczy stajemy wobec kolejnego trudnego problemu.
Zwiększenie liczebności naszej armii wymaga znacznego zwiększenia nakładów na zbrojenia.
Jest jednak próg możliwości którego w czasach pokojowych żadna władza nie odważy się przekroczyć.
Jakie jest wyjście? Racjonalne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość.
Zwiększenie liczebności wojsk wymaga ich uzbrojenia. Nie chodzi przecież o utworzenie armii rezerwistów.
Czym więc uzbroić te nowe jednostki ?
Okazuje się że można wykorzystać sprzęt wcześniej przeznaczony do złomowania ze względu na jego moralne zużycie. Prościej mówiąc, sprzęt przestarzały którego nie zamierzano remontować,
a tym bardziej modernizować.
Idąc tym tokiem rozumowania MON podpisuje umowy na remont i modernizację czołgów T-72 oraz wozów BWP-1
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/armia-wyda-miliardy-na-ratowanie-archaicznego-sprzetu-czy-to-ma-sens,497316.html
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Żadna armia na świecie nie jest w 100% wyposażona w najnowszy sprzęt. Ten najnowszy nie stanowi na ogół więcej niż 30-40% uzbrojenia.

Mędrków krytykujących wszystko i wszystkich nigdy nie brakowało.

20 lipca 2021

Po co nam to było?

We wszelkich dostępnych analizach potencjału naszych Sił Zbrojnych trudno znaleźć te dotyczące celowości wyposażenia wojsk w określone rodzaje uzbrojenia.
Moim zdaniem wyposażenie wojsk powinno być bezwzględnie podporządkowane doktrynie obronnej.
Prosty przykład związany z zakupem F-16, powielany dzisiaj zakupem F-35.
Po co nam samoloty o takich parametrach? Argumentacja, że możemy korzystać, w ramach NATO, z systemu AWACS, czy tankowania w powietrzu, jest naciągana ponieważ nie jest to związane stricte z działaniami obronnymi. Nie sądzę żebyśmy podejmowali z powietrza działania prewencyjne.
Bez zgody NATO jest to nierealne.
A co z dostępnością uzbrojenia dla tych samolotów? Wszystko kupujemy. Nie ma mowy o żadnych darowiznach.
Na zakup samolotów wydaliśmy znaczne środki, natomiast nie uzyskaliśmy dostępu do wielu wariantów uzbrojenia przeznaczonego do tej wersji. Stąd moja ocena, że posiadamy samoloty które jedynie dobrze prezentują się na defiladach okolicznościowych.
Zawsze zasadne jest pytanie ile z tych samolotów zdolnych jest do działań bojowych. To jest problem dostępności części zamiennych i warunków wykonywania prac serwisowych.
https://www.defence24.pl/
Kraje Pribaltiki, czyli Litwa, Łotwa i Estonia uważają, że nie stać ich na własne lotnictwo. Ochronę ich nieba, w ramach NATO, zapewniają inne państwa członkowskie, w tym Polska. Można się z tym zgodzić. Tylko dlaczego Litwa kazała Polsce płacić za korzystanie z ich lotnisk i infrastruktury skoro realizowaliśmy misję NATO Air Policing?
Jeżeli nasze lotnictwo ma wykonywać w ramach NATO zadania „usługowe” powinniśmy odnosić jakieś wymierne korzyści. Nie zaliczam do nich tego o czym pisze bloger https://niepoprawni.pl/blog/35stan/zabojstwo-prezydenta-haiti-czy-jest-w-tym-geopolityczne-drugie-dno

Na styku między strefą wpływów NATO i Federacji Rosyjskiej kluczowe znaczenie ma polityka odstraszania.
Polska jest państwem frontowym z powodu granicy z Białorusią i enklawą kaliningradzką. Newralgicznym obszarem jest tzw. przesmyk suwalski. Chodzi o najkrótszą drogę lądową miedzy Białorusią i enklawą kaliningradzką. https://www.defence24.pl/kaliningradzki-bluff-gen-skrzypczak-przesmyk-suwalski-nie-ma-znaczenia-operacyjnego a jednocześnie o możliwość zablokowania drogi lądowej z Polski do państw Pribaltiki, czyli udzielenia szybkiej pomocy Litwie, Łotwie lub Estonii, na wypadek zagrożenia ze strony FR.

Takie analizy można prowadzić w nieskończoność.
Z jednej strony mamy zachłanność FR i chęć przywrócenia bezpośredniej granicy z Niemcami.
To miałoby się odbyć naszym kosztem.
Z drugiej strony FR ze strony NATO nic nie grozi, wiec USA kombinują żeby uzyskać wsparcie FR w konfrontacji z Chinami. To dość karkołomna kombinacja, zwłaszcza że pozycją przetargową ma być zmiana strefy wpływów w obszarze Europy Środkowo-wschodniej. Te targi odbywają się ponad naszymi głowami. W mediach są głosy że to Jałta 2.

Czy warto mieć bezgraniczne zaufanie do wielkich tego świata?
Moim zdaniem absolutnie nie.
Powinniśmy wyciągać wnioski zwłaszcza ze swej historii i to przynajmniej tej najnowszej.
Pamiętajmy o przysłowiu „bliższa koszula ciału niż sukmana”.
Mocarstwa realizują swoje cele kosztem innych, słabszych. W tej grupie jest Polska. 
Czy dla nas jedynym powodem do dumy ma być świadomość że w rozgrywce między wielkimi mamy być mięsem armatnim? Że przedkładamy internacjonalizm ponad patriotyzm?

Czy nie lepiej budować swą przyszłość na solidnych podstawach? Liczyć w pierwszej kolejności na siebie?
Nie jesteśmy potentatem pod żadnym względem, ale to nie znaczy, że mamy być popychadłem dla tych silniejszych.
Zakupy uzbrojenia u obcych powodują że uzależniamy się od ich widzimisię. To dotyczy F-16, F-35, Leopardów czy Abramsów.
Dzisiaj stoimy przed faktami dokonanymi, za wyjątkiem Abramsów gdzie kontrakt nie jest jeszcze podpisany. Nie wiadomo czego ostatecznie będzie dotyczył.
Nie można zapominać, że zakupy uzbrojenia w naszym wydaniu to zakupy, z naszej strony, o podłożu politycznym. Dlatego nie zawsze górę bierze zdrowy rozsądek.

Nie powinniśmy  się godzić na kupowanie kota w worku.
Tam gdzie to możliwe powinniśmy wykorzystać potencjał własnego przemysłu i myśli technicznej.
Tylko myśl techniczną trzeba rozwijać. Prace badawczo-rozwojowe trwają latami i kosztują. Nie można zbyt łatwo z nich rezygnować, bo w przeciwnym razie będziemy tkwić w zaklętym kręgu niemożności.
Powinien nas motywować przykład Szwecji, Finlandii, czy Czech.
Samowystarczalni nie będziemy i nie jesteśmy, ale powinniśmy minimalizować uzależnienie.

Zwrócę jeszcze raz uwagę na prace badawczo-rozwojowe. Z mojej wiedzy wynika, że musi tu być zachowana ciągłość działania. Chodzi o to żeby zespoły zajmujące się określoną problematyką miały zajęcie non stop. To jest gwarancją sukcesu a tego nam brakuje.
W latach 80-tych w PRL realizowano szeroki front prac w przemyśle zbrojeniowym jako tzw. zamówienia rządowe ZRN i CPBR. W III RP wiele prac przerwano, a zespoły zajęły się innymi zagadnieniami, a właściwie bezpowrotnie rozpierzchły się. Powrót trwa latami, a często jest niemożliwy.
Niewielu ma tego świadomość.

Na marginesie. Powszechnie wiadomo, że przemysł zbrojeniowy jest motorem postępu technicznego i technologicznego, w myśl zasady potrzeba matką wynalazków. Takie same wnioski dotyczą podboju kosmosu. Ten ostatni jest udziałem państw najbardziej gospodarczo rozwiniętych. Polska odnosi tu również, niewielkie co prawda, sukcesy.
Pamiętajmy jednak, że Polacy w tych wyścigach mają od lat poczesne miejsce. Galeria nazwisk jest bardzo długa i otwarta.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...