Warto powtarzać do znudzenia pytanie: jak długo po
przejęciu władzy można zwalać winę za wszystkie grzechy tego świata na
poprzedników?
Obecny układ rządzi już drugą kadencję, konkretnie szósty rok. To naprawdę
dużo.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi jak wpływa na te rządy pandemia covid-19.
Jedna z odpowiedzi brzmi że pandemia wiele spraw wywróciła do góry nogami, ale
też trzeba pamiętać, że ta sama pandemia pozwoliła realizować, bez większych
problemów, cele nierealne w warunkach stabilizacji politycznej i gospodarczej.
Z różnych dyskusji jakie się toczą wysnuwam wniosek że mało kto ma świadomość
co nas czeka po pandemii. Bo powrotu do normalności na pewno nie będzie.
Zresztą, co znaczy ta normalność?
Moim zdaniem kluczowe będą przegrupowania w funkcjonowaniu gospodarki
światowej.
Składa się na to wiele. Po pierwsze nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa pandemia.
Trwa eksperyment na żywym organizmie. Testuje się skuteczność szczepionek.
Wprowadza się leki na covid-19. Obniża się wiek osób które można szczepić
profilaktycznie /w początkowym okresie twierdzono że dzieci nie są podatne na
zakażenie/.
Nie słyszę jednak żeby koncerny farmaceutyczne produkowały szczepionki w
opakowaniach dostosowanych do dawki dla dzieci /1/3 dawki dla dorosłych/.
Zawsze istnieje ryzyko przedawkowania.
Tematem samym w sobie jest skuteczność szczepień profilaktycznych. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/news-jak-dlugo-skuteczne-sa-szczepionki-wazne-wyniki-badan,nId,5626664#crp_state=1
Jednocześnie nie sprawdzają się katastroficzne wizje z początku roku 2020 o
ilości zachorowań i zgonów na świecie.
Na koniec wisienka na torcie: mamy niewielką wiedzę o skutkach długofalowych
wśród tych którzy zachorowali na covid-19 i przeżyli. Pewne jest że u każdego
chorego bez wyjątku covid-19 zostawia jakiś trwały ślad i to zarówno fizyczny
jak i psychiczny.
Wkrótce miną dwa lata trwania pandemii. Optymiści łudzą się że pandemia zacznie
wygasać w drugim kwartale 2022. To przez analogię do pandemii które nawiedzały
ludzkość w przeszłości.
Żeby nie popadać w euforię medycy przestrzegają że covid-19, a właściwie jego
mutacje, będą nas prześladować przez lata, podobnie jak sezonowa grypa.
Pora więc poważnie myśleć o wyciąganiu wniosków z pandemii.
Jeden z wniosków jest taki że powstało sporo nowych fortun szczęśliwców którzy
w porę zwietrzyli okazję. Z drugiej strony, padło wiele branż którym nie wyszły na zdrowie lockdowny.
W skali globalnej trwa analiza która ma doprowadzić do odtworzenia łańcuchów
dostaw dla różnych gałęzi przemysłu. Odtworzenie jest tu określeniem na wyrost.
Chodzi o stworzenie nowego łańcucha dostaw który wyeliminuje zatory obserwowane
dzisiaj.
O jakie zatory chodzi? Proszę bardzo.
Na czoło wysuwa się elektronika samochodowa i elektronika użytkowa.
Koncentracja produkcji mikroprocesorów na Dalekim Wschodzie spowodowała
zahamowanie produkcji samochodów w fabrykach nie tylko europejskich, a także
sprzętu elektronicznego /głównie telefony komórkowe/.
Z logistyką jest więcej problemów. Był korek na Kanale Sueskim /kontenerowiec
Ever Given/, a teraz są problemy z rozładunkiem statków które stoją w portach w
oczekiwaniu na rozładunek.
Brakuje ludzi. https://www.money.pl/gielda/rekordowe-zatory-w-portach-usa-amerykanie-obawiaja-sie-ze-beda-musieli-przelozyc-swieta-6678629075037024a.html
Taka wiadomość https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/swiatowe-lancuchy-dostaw-przezywaja-kolejny-wstrzas,504259.html
Strategicznych decyzji, ale w dłuższej perspektywie, nawet 10 lat, trzeba
będzie podjąć więcej.
Czy i na jakich warunkach może na tym zyskać Polska? https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/produkcja-z-chin-do-polski-mozemy-byc-fabryka-europy,494676.html
Problemy z logistyka dotknęły już Europę. Pamiętamy niedawne informacje z Wysp
Brytyjskich. https://truckfocus.pl/nowosci/61714/ciag-dalszy-problemow-wielkiej-brytanii-logistyka-moze-polozyc-swieta
Tu problem zaczął się od braku kierowców cystern rozwożących paliwo do stacji
paliwowych.
Teraz są problemy z obsadą ciężarówek rozwożących towary do sieci handlowych.
Skala problemu to brak około 1,2 mln ludzi na stanowiskach pracy. To nie tylko
skutek brexitu.
Za to pandemia spowodowała rozwój handlu detalicznego via internet.
W znacznym stopniu została zreorganizowana praca biur które przeszły na tzw.
pracę zdalną. Czas pokaże na ile są to rozwiązania doraźne, a na ile zostaną
utrzymane na stałe.
Zbliżamy się do końca roku. To okres świąteczny. Zwykle to okres żniw w handlu.
Wiele wskazuje że w tym roku może być inaczej. Z powodu zatorów logistycznych
możliwe jest że nie wszystkie towary dotrą na czas do sieci sprzedaży. Świąt
przesunąć się nie da.
To co napisałem wyżej to jedno. Na tym jednak świat się nie kończy.
Przypomnę więc, że w minionym roku po wyborach prezydenckich w USA kolejnym
prezydentem został demokrata 78 letni Joe Biden. Mijający rok pokazał że jest
to człowiek w jakimś sensie nieprzewidywalny. Na jego konto poszła decyzja o
wycofaniu wojsk USA i wojsk NATO z Afganistanu. Chodzi nie tyle o fakt ile o
wykonanie decyzji.
Odczuwalną dla świata konsekwencją jest nowa fala migrantów która ruszyła w
kierunku Europy. Wykorzystuje to do swych celów politycznych prezydent
Białorusi z poparciem, nie tylko moralnym Putina.
Oprócz wyborów w USA dochodzi do zmiany przywództwa w Niemczech gdzie trwa
konstytuowanie się nowej koalicji rządzącej. Sporo zamieszania wywołały wybory
w Czechach /za sprawą choroby prezydenta Zemana/. W najbliższych miesiącach
odbędą się wybory we Francji, we Włoszech i na Węgrzech. Dlaczego o tym piszę?
Chodzi o wyniki tych wyborów. Te spełnione i przewidywane.
Analitycy uważają że wahadło odbija w prawo. Inaczej mówiąc do głosu dochodzą
ugrupowania o orientacji prawicowej, a to oznacza możliwe przegrupowanie sił
politycznych w Europie.
Nie wiadomo na ile te prognozy się sprawdzą. Gdyby jednak to oznaczałoby
wzmocnienie pozycji Polski w polityce europejskiej.
Pozostają jednak kwestie gospodarcze i ekonomiczne. Tu niewiadomych jest
znacznie więcej.
Pytanie pomocnicze brzmi: komu zawdzięczamy narastający chaos?
Jest aż tak źle? Jest jeszcze gorzej.
Zaczynają nakładać się na siebie różne problemy i trudno przewidzieć ich wynik
końcowy, ściślej ich skalę.
Spróbuję to rozwinąć. Może niekoniecznie w logicznym ciągu.
Napisałem wyżej że pandemia covid-19 trwa. Przechodzi czwarta fala i nie
wiadomo kiedy i jakie będzie jej apogeum. Wiadomo jednak że rząd MM nie
zdecyduje się na kolejny lockdown. Nie stać naszej gospodarki na taką
rozrzutność tym bardziej że mamy problem z uzyskaniem obiecanego wsparcia
finansowego ze strony KE. Chodzi oczywiście o pieniądze przyznane Polsce w
ramach Funduszu Odbudowy.
Do lockdownów podchodzą z rezerwą również inne kraje europejskie. Każdy próbuje
znaleźć wyjście na miarę swoich możliwości.
Trwa podszczypywanie Polski za działania będące nie w smak kacykom brukselskim
a także niektórym szefom państw UE. Chodzi głównie o tzw. praworządność. Krótko
mówiąc o słowo-wytrych którym nękana jest Polska od 2015 roku, czyli od
przejęcia rządów przez „dobrą zmianę”.
Sytuację pogarsza totalna opozycja działająca wedle zasady „im gorzej tym
lepiej” oczywiście dla niej.
Od dawna uważam że ta opozycja powinna zawrzeć bliższą znajomość z dobrym
psychiatrą.
Byłaby jakaś szansa.
Nie żyjemy wśród przyjaciół. Pokazali to nam ostatnio Czesi. Pytanie czy zadarli
z nami z własnej inicjatywy, czy podpuścili ich Niemcy? Łączą albo dzielą nas
interesy.
Tak przy okazji, odbył się proces przed TS UE w sprawie Turowa. Na wyrok trzeba
poczekać, a Czesi ciągle nie wiedzą czego naprawdę chcą.
Elementarna logika nakazuje żeby w trudnej sytuacji społeczność działała dla
wspólnego dobra.
To co obserwuję u nas sugeruje że znaleźliśmy się w przysłowiowej wieży Babel.
Trzeba jednak stale pamiętać, że opozycja to przegrani politycznie którzy nie
potrafią przekonać do swych racji większości społeczeństwa. I tego trzeba się
trzymać.
Czy ma coś do rzeczy że ta opozycja jest bezideowa, że nie ma żadnego programu,
poza ofertą dla rządzących „********” bo macie zrobić miejsce dla nas? /ile
tych gwiazdek w końcu ma być?/
To co się dzieje na krajowym podwórku to jedno.
Nie żyjemy w izolacji od otaczającego świata. Za to ten świat sukcesywnie
oddziałuje na nas.
Rzecz w tym, że nie potrafimy, a może nie chcemy, się skutecznie bronić?
Nie mamy szczęścia do wytrawnych graczy politycznych światowego formatu. Nie
jest takim prezydent ani premier. O ministrach nie wspomnę. To tylko
rzemieślnicy. Mniej lub bardziej udani, obsadzani na stanowiskach na zasadzie
przypadku /z klucza partyjnego/. Marzenie większości z nich to utrzymanie się
jak najdłużej na zajmowanym stanowisku. Czasem traktują stanowisko jako
odskocznię do kariery międzynarodowej.
Lista błędów i zaniechań jest długa. Nie wypowiadam się w szczegółach bo za
mało wiem.
Problem który stworzyliśmy sobie na własne życzenie to kryzys energetyczny i
jego narastające konsekwencje. Ten problem nie pojawił się nagle.
Dla porządku przypomnę że podłoże kryzysu jest inne w każdym kraju. Kryterium
jest posiadanie lub brak surowców energetycznych /węgiel, gaz, ropa naftowa/.
Przy umiejętnej polityce Polska byłaby samowystarczalna energetycznie przez
wiele najbliższych lat i dzisiaj mogłaby uczestniczyć w rozdawaniu kart.
Węgla mamy dosyć. Można też wchodzić w nowoczesne technologie, w tym w OZE.
Trudno doszukiwać się logiki w poczynaniach kolejnych naszych rządów.
Jak można likwidować własne kopalnie wydając równocześnie koncesje na budowę
nowych przez obcy kapitał, ale na terenie Polski? Jak można wydawać obcym
koncesje na budowę kopalni graniczącej „przez płot” z czynną polską kopalnią?
Łatwiej jest nic nie robić i podporządkowywać się decyzjom zewnętrznym
zapominając, że w ten sposób realizujemy interesy obcych.
Za ten oportunizm kolejnych rządów III RP płacimy i będziemy płacić w
przyszłości. Dzisiaj grożą nam blackouty bo nie potrafiliśmy w porę zbilansować
potrzeb energetycznych.
Nie umiemy liczyć czy liczymy na coś innego?
W swych wypowiedziach często zwracam uwagę że „krawiec kraje jak mu materii
staje”.
Nie możemy się samoograniczać za wszelką cenę. Nikt tego nie doceni.
Jeśli decyzje unijne są dla nas niekorzystne mamy możliwość korzystania z weta.
Inni tak robią, a my?
W sporach o ową praworządność mówi się że mamy rację. To dlaczego od lat
wdajemy się w jałowe dyskusje? Trzeba robić swoje i iść do przodu, nie dreptać
w miejscu.
Dlaczego nasi rządcy nie piętnują otwarcie działań na szkodę UE np. Holandii
która czerpie zyski z tzw. rajów podatkowych stwarzając warunki do omijania
przepisów karno-skarbowych? Czego się boją?
Bardziej odpowiada im sadomasochizm?
https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/1449748,raj-podatkowy-w-europie.html
https://pch24.pl/ue-ma-klopot-holandia-korzysta-na-pandemii-jako-raj-podatkowy/
To cwaniactwo w Europie dotyczy również Luksemburga, Belgii i Irlandii.
Wymyślono nawet wdzięczną nazwę tego procederu. To „optymalizacja podatkowa” o
której często wspomina prof. Witold Modzelewski https://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Modzelewski
twórca i współtwórca ustaw podatkowych III RP.
W tle jest około 60 mld euro rocznie. Z tego zaledwie 12 mld wyprowadzane jest
poza Europę, a 48,5 mld euro pozostaje w
„uprzywilejowanych” krajach UE.
Podobnie jest ze sławetną „praworządnością”. Gdzie w Europie można zobaczyć „na
żywo” akty ksenofobii, antysemityzmu, dyskryminacji rasowej, wykonywania prawa
pod dyktando polityków itp.
Raczej nie w Polsce. Za to polecam Niemcy, Francję, Belgię, Holandię i może jeszcze kilka
innych państw „starej Europy” która ma być dla nas przykładem.
Znaleźliśmy się w sytuacji w której kunktatorstwo nie daje żadnych wymiernych
korzyści.
Trzeba bronić swego i przestać liczyć tylko na innych. Kryzys na granicy z
Białorusią jest tego najlepszym dowodem. Jest mało chętnych do wychodzenia poza
deklaracje poparcia.
Z drugiej strony musimy uważać żeby ewentualna pomoc nie wyszła nam bokiem.
To
dotyczy nie tylko Frontexu.
Znaleźliśmy się w sytuacji potęgującego się globalnego chaosu gospodarczego i
ekonomicznego. Eksperymentowanie na żywym organizmie doprowadza do wzrostu
inflacji na skalę od dawna nie notowaną, do postępującego zubożenia
społeczeństw, a w nadchodzących miesiącach do blackoutów które mogą w wielu
krajach mieć charakter długotrwały. https://www.rmf24.pl/ekonomia/news-inflacja-bije-rekordy-ceny-rosna-w-wielu-krajach,nId,5637137#crp_state=1
To już nie jest fake. https://bezprawnik.pl/rzady-ostrzegaja-przed-blackoutami/
Z racji swego wieku pamiętam, z czasów PRL, podobną sytuację znaną wówczas jako
„20 stopień zasilania”. Różnica polega na tym że wówczas nie mieliśmy pojęcia o
elektromobilności. Nie byliśmy też uzależnieni od internetu, telefonii
komórkowej i wielu podobnych dobrodziejstw.
Winą za to wszystko nie da się obciążyć tylko pandemii covid-19.
Szukaj na tym blogu
13 listopada 2021
Pytanie klasyczne: kto zawinił?
22 grudnia 2020
Po co nam pandemia?
W przedświątecznej atmosferze trudno rozprawiać o sprawach poważnych. Czasem
jednak trzeba.
Za taką poważną sprawę uważam, mimo wszystko, walkę z pandemią koronawirusa.
W płynącym zewsząd słowotoku od czasu do czasu pojawia się pytanie o co tu
naprawdę chodzi?
Specjaliści od dzielenia włosa na czworo wynajdują coraz to nowe przykłady
potwierdzające ich tezę, że pandemia była z premedytacją przygotowywana od lat.
Nie ma zgody co do tego jaki jest jej cel rzeczywisty. Nie ten doraźny, ale
długofalowy.
Znalazłem taką skondensowaną opinię:
Nie warto się chyba skupiać na
poszczególnych efektach, w rodzaju depopulacji, bo najwyraźniej celów jest
bardzo wiele, a podstawowym jest jeden: stworzenie nowego świata. W tym się
zawiera: depopulacja, zniszczenie systemu finansowego, przejęcie własności, globalna
kontrola, przecięcie tradycyjnych więzi i atomizacja społeczeństw, oraz wiele,
wiele innych. To wszystko zostało opisane przez samych pomysłodawców i te opisy
są dostępne. Jest wiele etapów tego procesu, pandemia jest jednym z nich, część
z tych etapów mamy już za sobą, wiele jeszcze jest przed nami, tu się wszystko
zgadza.
/z komentarzy do http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/covid-19
/
Nie zamierzam wyrokować czy autor ma rację. Nie dołączę również do chóru
krytyków którzy uważają się za mądrzejszych, a może tylko lepiej poinformowanych.
Prawda, niestety, nie leży pośrodku, tylko leży tam gdzie jej miejsce.
Ten rok mija pod znakiem pandemii, co do tego nie ma wątpliwości.
Koniec roku przyniósł szczepionkę co do której są oczekiwania, a nie ma
właściwie rzetelnej wiedzy o jej przydatności. Najwięcej niepokojów wzbudzają jej
potencjalne skutki uboczne. Niewiedzę w tym zakresie próbuje się przykryć
różnymi autorytetami, nie tylko ze świata medycyny. Czy to wystarczy? Mam
poważne wątpliwości. Autorytety dawno rozmieniły się na drobne, albo zwyczajnie
utraciły reputację.
Szczepionka trafia na rynek wielkimi skrótami, a to wzbudza nieufność również
świata medycznego. Szczepienie ma być bezpłatne dla wszystkich chętnych, a mimo
tego około połowa personelu medycznego nie zamierza szczepić się dobrowolnie. W
pozostałej części społeczeństwa w Polsce jest jeszcze gorzej. Zainteresowanie
jest na poziomie około 30% ankietowanych.
Na zakup 60 mln szczepionek rząd polski przeznaczył 4 mld zł. Ile zostanie
zagospodarowane?
Ile w tym wszystkim jest racjonalnego działania?
Daleki jestem od siania fermentu, ale w tym przypadku sceptycyzm nie jest tylko
sprawą polską.
Zamieszanie pogłębia postawa rządu brytyjskiego któremu wirus zrobił sporego
psikusa w statystykach.
Po drodze okazało się że jest to już siódma mutacja, w dodatku zidentyfikowana
już we wrześniu.
Dlaczego więc teraz taka histeryczna reakcja?
Pod rozwagę trzeba brać i to, że nie wszyscy widzą jedyny ratunek na
koronawirusa w szczepionce.
Zanim się pojawiła próbowano skuteczności innych leków, początkowo nie
przewidzianych dla tej choroby.
Tu widać zadziwiającą zgodność reakcji światka lekarskiego i koncernów
farmaceutycznych. Łatwiej wydać miliardy euro na nowinki medyczne o skuteczności
trudnej do przewidzenia niż miliony złotych na badania kliniczne leku znanego
od lat, ale na którym nie da się zrobić kokosów. Przy okazji można obserwować
zachowania „autorytetów” usiłujących dyskredytować skuteczność leczenia
lekarzy-praktyków, ale bez tytułów profesorskich. Zresztą, w walce o dostęp do
fruktów ta sitwa zwalcza również kolegów z tytułami profesorskimi i znacznym
dorobkiem naukowym.
Ale, nie samym koronawirusem żyjemy. Coraz poważniej trzeba myśleć o jego
następstwach.
Rząd broni się rękami i nogami przed upadkiem gospodarki, ale jak długo?
Kolejne „tarcze’ wymagają pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy.
Zadłużamy się jako państwo, ale czy mamy wybór?
Wiem, że powtarzam się, ale nieuchronnie nadchodzi fala bezrobocia o jakim
wielu z nas nie ma pojęcia. Nie wiadomo też w jakim tempie będziemy wychodzili
ze skutków pandemii. Nie wiadomo kiedy pojawią się na stole pieniądze z
Funduszu Odbudowy UE.
Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie skalę zmian nastrojów społecznych?
Przeciwko komu obróci się gniew ulicy?
Zwracam uwagę że Polska ma ograniczoną samodzielność decyzyjną wobec szerzącej
się pandemii. Stajemy wobec faktów dokonanych i reakcja władz praktycznie
polega na dostosowywaniu się do nowych zagrożeń.
Jest przynajmniej dla mnie oczywiste, że w tym zamieszaniu każdy polityk próbuje
ugrać coś dla siebie.
Dlatego tak trudno o współpracę poszczególnych sił politycznych. Za to zarówno
lewa jak i prawa strona sceny politycznej biadoli nad tym w jak trudnych
warunkach przychodzi im działać.
Ironia polega na tym, że jedni i drudzy twierdzą, że robią to dla dobra Polski
i Polaków. Tylko każdy z nich inaczej to dobro rozumie.
Przed nami Święta Bożego Narodzenia. To szczególny okres w cyklu rocznym,
zwłaszcza dla katolickiej części naszego społeczeństwa.
Co bym dzisiaj nie napisał, nie odda to tego co czujemy w tym roku.
To jest święto rodzinne. Tymczasem w tym roku mamy je obchodzić bez mała w
samotności, w gronie bliskich, ograniczonym do minimum.
Wielu z nas zastanawia się nad racjonalnością tej decyzji administracyjnej. Nie
mam zamiaru wszczynać jałowej dyskusji. Nie ma najmniejszego sensu.
Czytającym te strony, a zwłaszcza komentatorom życzę zdrowych i spokojnych
Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu łask Bożych dla Nich i ich Bliskich.
Sobie zaś
życzę abyśmy się spotkali w zdrowiu tu za rok.
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...