Wydarzenia toczą się w takim tempie że wystarcza
zaledwie jeden dzień na wywrócenie dotychczasowych ustaleń. Można polecieć
sloganami w rodzaju „maski opadają”. Dobrze że tylko maski. To widać od dawna.
Z wyrażeniem protestu czy dezaprobaty też trzeba być ostrożnym.
Ja trzymam się poglądu, że króluje wszechobecna hipokryzja. Co innego się robi,
co innego mówi, a co innego myśli. Niektórzy nazywają to pragmatyzmem, a ja
nazywam prymitywnym kombinowaniem jak wyjść na swoje.
Można się spierać komu przyznać palmę pierwszeństwa? Czy Macronowi który
ostatnio pielgrzymował na Kreml z gałązka oliwną? Jak widać nie jeździł w
interesie Ukrainy tylko własnym i to osobistym.
Ma na karku wybory prezydenckie w których startuje ponownie i ma spore szanse
na reelekcję.
Niektórzy komentatorzy sugerują że ta wojna wyeliminowała jako kandydata do
fotela prezydenckiego Marine Le Pen, co dla Macrona jest jak manna z nieba.
Wścibscy dziennikarze ujawnili że Francja od lat nie przestrzega restrykcji
międzynarodowych na handel bronią i uzbrojeniem, nałożonych na Rosję po aneksji
Krymu.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/francja-potwierdzila-sprzedaz-bron-do-rosji-po-wprowadzeniu-embarga,555239.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Czy Francję dosięgły jakiekolwiek konsekwencje? Ale Macron zawsze w czołówce
moralizatorów unijnych.
Inny przypadek to premier Holandii.
Powiem wprost, wyjątkowa gnida moralna, bo politycznie trudno mu stawiać
zarzuty. Zresztą oceńcie sami.
Premier Holandii, wzorem F. Timmermansa specjalizuje się w opluwaniu Polski. Zwrócił
na siebie uwagę zabiegami wokół realizacji NS2. https://www.tvp.info/55098049/holandia-wg-mediow-premier-mark-rutte-wprowadzal-w-blad-poslow-w-sprawie-ns2
Warto też odnotować stanowisko Holandii wobec wojny na Ukrainie https://bezprawnik.pl/holandia-odmawia-ukrainie-wstepu-do-unii-europejskiej/
Dużo wysiłku w lawirowanie musi wkładać kanclerz Niemiec. Niemcy konsekwentnie
stwarzają pozory że są za, a nawet
przeciw.
Speców od lawirowania jest więcej. Widać to było jak na dłoni po składzie delegacji
do Kijowa /kto był, a kogo zabrakło, chociaż był oczekiwany/.
MTS w Hadze nakazał Rosji wstrzymanie działań wojennych na Ukrainie https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art35874511-kijow-wygral-w-hadze
Na dzisiaj jest to kolejny pusty gest.
Reakcja Putina https://www.tvp.info/59078829/wladimir-putin-o-inwazji-na-ukraine-operacja-bedzie-dokonczona świadczy, że Rosja nie zamierza przerwać
dzieła zniszczenia.
Sankcje wobec Rosji to raczej zabieg medialny. Przestają poważnie wyglądać po
bliższym przyjrzeniu się. Powszechna opinia jest taka że są dziurawe jak sito. O ich skuteczności
decydują wyłączenia. Przykładowo z sankcji wyłączony jest Rosatom, który
prowadzi inwestycje w ponad 50 państwach na świecie.
O skali sankcji decydują w dużym stopniu Niemcy, którzy bez ogródek
stwierdzają, że nie są w stanie z dnia na dzień odciąć się od dostaw rosyjskich
surowców, zwłaszcza energetycznych. Podobne stanowisko reprezentuje wiele
państw UE które przez lata uzależniły swoje gospodarki od wspólnych interesów z
Rosją.
W dniu dzisiejszym uwagę mediów zaprząta lot 5 samolotów rosyjskich do Pekinu. Na pewno nie chodzi o wizytę kurtuazyjną.
Wojna trwa już trzy tygodnie i jej końca nie widać. Ukraina własnymi siłami tej
wojny nie wygra.
Nie ma ciągle realnego pomysłu na wstrzymanie działań wojennych. Wszystkie
decyzje krępuje strach przed reakcją Putina. Pojawiają się pierwsze pomysły https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/projekt-ukladu-wyjscie-rosyjskich-wojsk-rezygnacja-ukrainy-z-nato-i-gwarancje,555726.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
ale uwzględniają jedynie interesy agresora.
Za pozytywny trzeba uznać fakt
prowadzenia rozmów.
Wobec tego pora zapytać co musi się stać żeby oportuniści przezwyciężyli strach
i zaczęli reagować jak na mężów stanu przystało?
Łatwo złożyć Ukrainę w ofierze dla własnego świętego spokoju. Trzeba tylko mieć
świadomość że to niczego nie zamyka. Trzeba się zdobyć na odwagę i powiedzieć
Rosji STOP. Komu tej odwagi zabraknie niech sobie przypomni co było następstwem
Monachium’38.
Punktem wyjścia do jakichkolwiek działań jest konsensus którego ciągle brak.
Nie ma go w NATO,
nie ma w KE i nie będzie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ
/przewidywane weto Rosji i Chin/.
Weto w RB ONZ można ominąć przenosząc decyzję
na forum Zgromadzenia Ogólnego które można zwołać w trybie nadzwyczajnym. To wymaga czasu.
Wskutek trwającej wojny z Ukrainy uciekło dotychczas ponad 3 mln ludzi, z tego
1,9 mln do Polski.
Tym ludziom trzeba zapewnić zakwaterowanie, wyżywienie, opiekę medyczną, dla
młodzieży i dzieci naukę w szkołach. Dorosłych skierować do pracy. Nikt nie wie
jak długo potrwa ich pobyt w Polsce.
Przy nieustającym ględzeniu o solidaryzmie KE nie zrobiła do tej pory nic żeby
wesprzeć Polskę.
Mało tego, KE dalej sekuje Polskę, nie dając zgody na wypłatę należnych kwot z
KPO. Nie widać też żadnego wsparcia dla przyjętych uciekinierów. To co Polska
robi dla nich znacznie wykracza poza zobowiązania wynikające z Konwencji ONZ.
Nie chodzi o to, że mamy się na tym dorobić, ale przypomnę, że w 2015 roku cała
zachodnia Europa przyjęła 1,5 mln uchodźców.
Na koniec najważniejsze, wojna trwa i tych uciekinierów może być nawet około 5
mln.
Zamknięcie granicy z Ukrainą jest nierealne.
Co wobec tego zamierza zrobić rząd MM?
Na tle tego co napisałem wyżej „ukaranie Rosji” zburzeniem PKiN jest co
najmniej nie na czasie.
Mnie po prostu śmieszy, to dziecinada, zwłaszcza że pomysł wraca cyklicznie. To
zagranie w stylu „a może byśmy coś zasiali?” /To z Mrożka./
Przewrotnie zapytam co miałoby powstać w tym miejscu? Może zacząć od odpowiedzi
na to pytanie?
Szukaj na tym blogu
17 marca 2022
Jedni walczą a drudzy kombinują
14 marca 2022
Czy można wygrać z czarnym PR-em?
Nie
sądziłem że będę tak często wracał do tego wiersza https://wiersze.doktorzy.pl/kiedyprzyszli.htm
Karma wraca. Dobrze o tym pamiętać i nie zapominać.
Dzisiaj widzimy tylko Ukrainę, a przecież nie tak dawno były Bałkany, z dużą
ilością zabitych, rannych,
z ogromem okrucieństw i zniszczeń. Już zapomnieliśmy? Wówczas też wydawało się
niemożliwością że to ma miejsce w sercu cywilizowanej podobno Europy, pod
koniec XX wieku i po dwóch wojnach światowych. Wielu się zdawało że koszmar wojny już za nami. Niestety, demony wojny nie
śpią.
Inaczej to wszystko wygląda w okienku telewizora, gdy wiemy że to wszystko
dzieje się daleko, tysiące kilometrów od nas. W dodatku mamy sporo pewności że wojna
nie dotrze do nas.
Syria, Liban, Irak, Afganistan, kraje Afryki, to wszystko z daleka od nas. Do
tego wojny na Kaukazie, Czeczenia, Osetia i co najbardziej obrzydłe, zamachy
terrorystyczne w samej Rosji, organizowane na polecenie Putina. To wszystko na
przestrzeni zaledwie 30 lat.
Widocznie zawiodły tam pokojowe metody wzajemnego uzgodnienia stanowisk.
Teraz jest inaczej. Wojna jest za naszą wschodnią granicą. Dla niektórych z nas
są to już tylko kilometry. Dlaczego do niej doszło? Obawiam się że jeszcze długo nikt nie zdobędzie się na
odwagę
i nie wyjawi prawdy.
Na pewno rzeczywistym powodem nie były rzekome prześladowania na Ukrainie
mniejszości rosyjskojęzycznej. Na czym miały polegać?
Nie sądzę też żeby takim powodem była chęć reanimacji ZSRR.
Musi być powód znacznie ważniejszy skoro Rosja zaatakowała, nie mając 100%
gwarancji zwycięstwa. Zawiniło złe rozpoznanie, brak woli walki po stronie
wojsk rosyjskich czy desperacja Ukraińców? Może Ukraina stała się tylko kartą przetargową? Wobec tego kto, z kim i o co
się targuje? Jakie ma atuty?
Niektórzy analitycy sugerują że jest to wojna Rosji z NATO. Realnie jest to
porywanie się z motyką na słońce. Ale fakty temu przeczą. Rosja od lat realizuje
swoje cele i nie napotyka skutecznej kontry ze strony NATO. Powodem nie jest
lekceważenie przeciwnika, ale strach przed rozpętaniem kolejnej wojny
światowej. I tutaj sybaryci z Europy popełniają kardynalny błąd. Kłania się
Monachium’38.
Na takim podejściu pokoju zbudować i utrzymać się nie da. Pretekst do wojny Putin
zawsze znajdzie.
Przegrana Rosji może oznaczać jej totalny upadek. Może to jest celem? To ma być
ta wartość dodana?
W tej wojnie będą wygrani. Jaka będzie cena wygranej?
Celem nadrzędnym trwającej wojny jest utrzymanie spójności państwa
ukraińskiego.
Jest to zadanie trudne bo już teraz nie brakuje głosów, po stronie państw
zachodnich, że Ukraina powinna zadośćuczynić
żądaniom Rosji. Łatwo jest rozdawać nie swoje. W swych kalkulacjach
zapominają że dla Putina to tylko krok w realizacji celów długofalowych. Nie
chcą też przyjąć do wiadomości, że po każdym punktowym sukcesie Putina będzie
coraz trudniej go powstrzymać.
Czy Putin jest wytrawnym graczem politycznym, czy dał się jednak ograć? Komu?
Co my w tym wszystkim robimy? Nikt nam nie zagwarantuje, że nawet przypadkowo,
bomby czy rakiety nie będą spadać po naszej stronie. To może być przypadek, a
może też być prowokacja.
W tym kraj nade wszystko miłujący pokój ma wyjątkowe
doświadczenie i wieloletnią praktykę.
Bez względu na ponoszone koszty ludzkie i
materialne.
Rosja ma warunki żeby być krajem mlekiem i miodem płynącym. Jej nieszczęściem
są kolejni przywódcy którzy od ponad 100 lat ubzdurali sobie że ich kraj ma być
hegemonem światowym.
Dopełnieniem nieszczęść jest traktowanie Rosji przez tych przywódców i ich
otoczenie jako prywatnego folwarku z którego można czerpać dla siebie oburącz, bez
ograniczeń, bez zwracania uwagi na resztę społeczeństwa.
W ten sposób wyhodowano grupę oligarchów którzy dysponują niewyobrażalnym dla
większości z nas majątkiem i rzesze mieszkańców dla których problemem jest
przeżycie z dnia na dzień.
Upływ lat robi swoje. Rosja to dzisiaj jeden wielki mit który weryfikuje wojna
z Ukrainą. Miała to być potęga militarna zdolna terroryzować cały świat. Po
prostu narzucać swoją wolę. Przez lata to działało.
Dzisiaj nie zweryfikowano jeszcze możliwości broni jądrowej. Ciągle jest to
tylko skuteczny wobec reszty świata straszak. Tym rodzajem broni dysponują
również inne państwa ale nikt nie znajdzie w sobie tyle odwagi żeby jej użyć w
obawie o rewanż. Powyższe wynika z logiki. Niestety, Putin pokazał światu i to
nie raz, że jego logika jest inna. Cała nadzieja w tym że wojskowi i służby
specjalne Rosji wiedzą że łatwo pójść na dno. Dzisiaj jednak trzeba najpierw
uświadomić społeczeństwu rosyjskiemu że przelewana krew ich rodaków idzie w
piach.
Skoro o broni atomowej mowa to mało się mówi o kosztach jej posiadania.
Wypowiadał się na ten temat jeden z ekspertów prof. Piotr Grochmalski. https://bydgoszcz.tvp.pl/58861237/prof-piotr-grochmalski-jesli-putin-ugrzeznie-na-ukrainie-dojdzie-do-palacowego-przewrotu-na-kremlu-i-poleci-jego-glowa
Według jego opinii Ukraina zrzekła się posiadania broni atomowej ponieważ nie
była w stanie, ze względów finansowych, zapewnić jej bezpiecznego utrzymania.
Niezależnie od tego co sądzimy o obecnej sytuacji warto przynajmniej ustalić o
co toczy się gra?
Nie oznacza to jednak że USA wycofują się z Europy, o co zabiegają Niemcy.
Uczestnictwo w NATO zobowiązuje. Niemcy za wcześnie odkryli karty. Chodzi oczywiście o ich uświęcone tradycją związki biznesowe z Rosją. W końcu pecunia non olet.
Od siebie dodam że Niemcom marzy się nowy podział stref wpływów. Przynajmniej w Europie.
Chcą znowu grać pierwsze skrzypce.
Tu należy szukać wyjaśnienia ich dziwnych zachowań w stosunku do wojny na Ukrainie.
Warto przypomnieć o odmowie zgody na przelot nad swym terytorium samolotów brytyjskich z bronią dla Ukrainy. Numery popisowe w ich wykonaniu to dostawa 5000 hełmów /prawie dwa miesiące po złożonej deklaracji/ https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/niemcy-wreszcie-wysylaja-ukrainie-5-tys-helmow/42r8tyk oraz dostawa 2700 przeciwlotniczych pocisków rakietowych „Strzała” /wyrzutnia ręczna/. Niemcy oszczędzili sobie kolejnego wstydu sprawdzając jakość towaru przed wysyłką.
Sprzęt pozostał w spadku po NAL NRD, jednak był źle przechowywany https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/niemieckie-media-o-pociskach-dla-ukrainy-nie-nadaja-sie-do-uzytku/m1d7ffy i nie zapadła jeszcze decyzja o ich wysyłce.
Coś uległo zmianie w dotychczasowych kalkulacjach Niemiec, bo zamierzają wysłać 1000 sztuk broni ppanc i 500 wyrzutni pocisków plot Stinger https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/niemieckie-media-o-pociskach-dla-ukrainy-nie-nadaja-sie-do-uzytku/m1d7ffy Czy zdążą zanim ustaną walki?
O tym też musimy pamiętać https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1092045%2Cambasador-ukrainy-do-niemcow-ta-polityka-ta-opieszalosc-stawiaja-nas-w jednak wstrzymam się od komentowania.
Tych skandalicznych i dwuznacznych zachowań światłych Europejczyków jest znacznie więcej. Trzeba to wszystko dokumentować na bieżąco, bo pamięć ludzka ulotna jest.
Jest zasadnicza rozbieżność między deklaracjami a praktyką i to zarówno w odniesieniu do UE
jak i NATO.
Partykularne interesy poszczególnych państw powodują torpedowanie wszelkich inicjatyw mogących powstrzymać Rosję. Kolejne sankcje najmniejsze wrażenie robią na ich adresatach. Za dużo jest działania pod publiczkę. Prosty przykład. Media zbudowały ołtarzyk związany z wyłączeniem Rosji z systemu SWIFT. Okazało się że płatności za ropę i gaz idą w systemie SEPA który nie jest objęty sankcjami.
Tak jest na każdym kroku.
Mocarstwowość Rosji przejawia się w tym, że nie chce dopuścić do zbliżenia państw członkowskich do jej granic. Rosja uznaje NATO jako pakt jej wrogi. Dlatego Putin domaga się cofnięcia uczestnictwa w NATO Polski i państw Pribałtiki, powołując się na wcześniejsze uzgodnienia. Pierwszy raz wyraźnie to powiedział w 2007 roku na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Za groźniejsze uznał możliwe uczestnictwo w NATO Ukrainy.
Doszedł tu jeszcze kluczowy wątek biznesowy wynikający z relacji Rosji z Chinami. Chodzi o lądowe szlaki handlowe między Chinami a Europą, czyli Jedwabny Szlak 2.
Chinom zależy na tym żeby szlaki biegnące z Chin przez Azję do Europy miały stabilnego zarządcę,
w dodatku im przychylnego. W ostatnich latach ta współpraca rozwija się bardzo dobrze i w perspektywie ma przynosić Rosji znaczące dochody.
Wiele wskazuje na to że wojna z Ukrainą ma na celu wyeliminowanie jej jako konkurenta do zysków.
Stąd dążenie do całkowitego opanowania wybrzeża Morza Czarnego, a zwłaszcza Odessy i Mariupola.
Wspominałem już że Niemcy zbudowali w Odessie olbrzymi terminal kontenerowy https://www.logistyka.net.pl/aktualnosci/item/92527-wojna-wstrzymala-operacje-w-porcie-morskim-w-odessie To intratny biznes, chwilowo zamknięty z powodu działań wojennych.
Powiem jeszcze jedno. Wojna na Ukrainie kiedyś się skończy. Nie wiadomo tylko kiedy i z jakim wynikiem.
Nie wiadomo też kto i jakie zamiary zrealizuje po jej zakończeniu. Wiadomo też że musimy odrzucić wszelkie myślenie życzeniowe. W tej kategorii widzę możliwość postawienia przed sądami sprawców i wykonawców zbrodni wojennych które mają miejsce na Ukrainie.
Oprócz prawa musi być możliwość jego egzekwowania.
Rzeczywistość na dzień dzisiejszy jest taka że świat kombinuje jak zmusić Ukrainę do podporządkowania się żądaniom Rosji. To jest nie tylko cynizm, ale bezgraniczna głupota.
Oczy całego świata skierowane są na Chiny które krok po kroku realizują swoje plany ekspansji na Europę.
Chiny dotychczas nie zajęły jasnego stanowiska w trwającej wojnie na Ukrainie.
p.s Notka zaczyna mi się znacząco rozrastać więc o pozostałych sprawach będzie kolejna.
05 grudnia 2021
Komu Polska jest solą w oku?
Nie chcę być cyniczny, czy tylko złośliwy, ale to co się dzieje w ostatnich
miesiącach wokół Polski ma wszelkie znamiona schizofrenii bezobjawowej.
To dotyczy mediów wszelakich i osób produkujących się w nich.
Z jednej strony zmasowany atak z udziałem tubylczej opozycji. Warto się pokusić
o ustalenie ilu z nich robi to z przekonania, ilu z polecenia partyjnego, a ilu
tylko dla mamony?
Do tego próby desantu, na naszej wschodniej granicy, darmozjadów z Azji i
Afryki.
Pod płaszczykiem poparcia dla skutecznej obrony zewnętrznej granicy UE następuje
kopanie nas po kostkach za brak akceptacji dla kolejnych „genialnych” pomysłów
komisarzy unijnych, wspieranych przez europejskie lewactwo spod znaku LBGTQ i
innych odchyłek od tego co jeszcze niedawno uważano za normę.
Jeżeli zagrożone jest bezpieczeństwo granicy zewnętrznej UE to w normalnie
funkcjonującej strukturze społecznej powinna być udzielona realna i
bezwarunkowa pomoc, adekwatna do tego zagrożenia. Tymczasem co mamy?
Zatroskanie, czy tylko zaniepokojenie sytuacją, wyrażane przez zdecydowaną
większość przywódców państw członkowskich UE. I nic poza tym. Ich to nic nie
kosztuje.
Pomoc finansowa owszem jest, ale dla Białorusi, żeby nie obciążali swego
budżetu kosztami utrzymania w strefie granicznej turystów sprowadzanych na
zwykłe wizy turystyczne tyle, że z obietnicą /nie wiem czy pisemną/ puszczenia
przez zieloną granicę do UE.
Unijna agencja Frontex https://frontex.europa.eu/pl/o-nas/czym-jest-frontex-/
powołana do pomocy w ochronie granicy zewnętrznej UE efektywnie nie robi w tej
sprawie nic. Jest to o tyle dziwne że nasza opozycja nie wyobraża sobie obrony
granicy UE bez zaangażowania Frontexu.
Jest to co najmniej niezrozumiałe z logicznego punktu widzenia.
Fronex to wszystkiego około 1,5 tys. urzędników, a na granicy
polsko-białoruskiej zebrano dotychczas około 20 tysięcy funkcjonariuszy Straży
Granicznej, Policji i wojska. Te siły zgromadzono przeciwko bliżej
nieokreślonej grupie „turystów” ściągniętych na Białoruś samolotami
białoruskich linii lotniczych Belavia z Rosji, Azji i Afryki. Liczebność tej
grupy jest ruchoma, oceniana nawet na ponad 30 tysięcy mężczyzn, kobiet i
dzieci.
Jak wygląda w praktyce działanie Frontexu? Przykład, za https://twitter.com/sbalcerac „... 10 urzędników unijnego @Frontex przybyło
do Finlandii, by bronić 1340 kilometrów granicy z Rosją Putina. Jeden urzędnik
przypadnie na 134 km granicy. Nabiegają się.”
Co mieli by robić urzędnicy Frontexu na granicy polsko-białoruskiej? W jakiej
liczbie by się tam pojawili?
Tu mamy do czynienia z ową schizofrenią.
Straż Graniczna i służby ją wspomagające ma do wyboru:
- nie dopuścić do nielegalnego przekraczania granicy przez „turystów”
Łukaszenki,
- przyjmować i rozpatrywać wnioski azylowe; trudność polega na tym, że wnioski
powinny być składane na oficjalnym przejściu granicznym lub w
przedstawicielstwie Polski /ambasada, konsulat/ albo
- przepuszczać „jak leci” wszystkich chętnych bo są oni zainteresowani
wyłącznie dotarciem do Niemiec lub innego państwa Europy zachodniej.
Gdzie tkwi „haczyk”? Jest i to nie jeden.
Celem jest wywołanie chaosu w Europie, w odwecie za kwestionowanie przez UE, w
tym Polskę, legalności wyborów prezydenckich na Białorusi. Łukaszenka chowa się
za plecami Putina i stąd jego odwaga.
Możliwe też że zamieszanie na naszej wschodniej granicy ma być przykrywką dla
kolejnej wojny na wschodzie Ukrainy. Ustalono już możliwy termin rozpoczęcia
działań wojennych. To marzec 2022.
Możliwe też że to element szantażu Rosji wobec UE i NATO. To nie tylko sprawa
NS2.
Rosja nie rezygnuje z roli rozgrywającego w Europie, zwłaszcza wobec postawy
USA prezentowanej za rządów nowego prezydenta. To nie tylko ewakuacja z
Afganistanu.
Narastanie chaosu pogłębiają deklaracje nowego rządu Niemiec które prą do
utworzenia z UE superpaństwa pod ich przywództwem i za aprobatą USA. Zadanie
trudne i raczej nierealne z powodu narastającego oporu wielu państw
członkowskich UE.
Niemcy nie przebierają w środkach do realizacji swego celu. Powszechnie wiadomo
że to oni pociągają za sznurki w Brukseli, w większości struktur KE. Są to
typowe wymuszenia rozbójnicze, wbrew prawu przyjętemu przez państwa
członkowskie przy akcesie do UE.
Warto dzisiaj postawić pytanie czy Niemcy mają w zanadrzu wariant zapasowy dla
swego obłąkanego pomysłu?
Ich akolici rozpuszczają plotki o możliwym Polexicie, ale doskonale wiadomo że to
w interesie Niemiec jest usunięcie Polski z UE. Chociażby dlatego że Polska
zbyt dobrze radzi sobie gospodarczo w dzisiejszych trudnych czasach. Polska
konsekwentnie potwierdza, że Polexit to wymysł propagandowy opozycji.
Faktem też pozostaje, że według aktualnego stanu prawnego nie ma możliwości
wypchnięcia Polski z UE wbrew jej woli.
Jest też realna taka możliwość. Inspiracja do rozgrywających się wydarzeń leży
poza kompetencjami wszystkich wyżej wymienionych.
Tu trzeba odgrzać pewne informacje z przeszłości.
Kto jest inspiratorem skoordynowanych działań mających na celu „zasilenie”
starej Europy masą roszczeniowo nastawionych, w większości młodych, głównie mężczyzn,
amatorów łatwego życia na koszt innych, w dodatku fanatyków religijnych?
Pada tu oczywiście nazwisko Soros.
Moim zdaniem nie tylko o niego chodzi. Jeden człowiek, nawet z duuużymi
pieniędzmi nie jest aż tak wpływowy. Ciekawych wyniku tego eksperymentu musi
być więcej.
O co w nim chodzi? O wymieszanie w krótkim czasie ras, kultur i religii.
Pytanie staje się teraz trywialnie proste: czy Europa, zwłaszcza ta „stara”,
potrafi się skutecznie obronić przed wdrożeniem tego planu? A może raczej czy
zechce? Czy sprawy zaszły już tak daleko że jest za późno na przeciwdziałanie?
Co możemy dostrzec, po pierwszej fali „nachodźców” w państwach dotkniętych tą
plagą?
Po pierwsze brak chęci do asymilacji w nowym środowisku społecznym. Wystarczy
spojrzeć na Francję, czy Szwecję.
Problem braku asymilacji przybyszów w Europie znany jest od dawna. Z jednej
strony dotyczy przybyszów z dawnych kolonii w Afryce, a z drugiej gastarbeiterów
z Turcji napływających latami do Niemiec. Jednym z powodów jest bariera
językowa. Nie zapominajmy jednak o różnicach kulturowych i wyznaniowych.
Po drugie dynamiczny rozwój przestępczości zorganizowanej. Znowu to samo co
wyżej. Na terenie Francji czy Szwecji powstały enklawy do których postronni nie
mają wejścia. Nie są od tego wolne miasta niemieckie, z Berlinem włącznie. Jest
jeszcze gorzej. Tam nawet policja boi się wejść. Dopiero poważne sprawy
kryminalne /morderstwa czy porachunki gangów/ powodują wejście dużych sił
policyjnych.
To są jednak działania doraźne.
Wielu z rozrzewnieniem wspomina dawne lata kiedy czuliśmy się bezpiecznie na
ulicach i nie tylko. I to o każdej porze dnia.
Kolejny skutek tego najazdu współczesnych Hunów to brak poszanowania dla
religii i kultury „autochtonów” czyli rdzennych europejczyków.
Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić atak na duchownych czy miejsca
kultu religijnego.
Dzisiaj to spowszedniało.
Europa stacza się po równi pochyłej. Czy mamy do czynienia z efektem kuli
śnieżnej?
p.s. Wrócę
jeszcze do obecnych zajść na granicy polsko-białoruskiej.
Konfliktu nie jesteśmy w stanie zakończyć póki paraliżuje nas strach o to co
inni powiedzą.
Nie wiem kto jest doradcą naszych rządzących, ale uważam że obecna postawa obrońców
tej granicy jest najgłupsza z możliwych. Tak nie wolno postępować.
Turyści Łukaszenki i służby białoruskie wychodzą z założenia że im wszystko
wolno bo nie będzie zdecydowanej reakcji po polskiej stronie. To rozzuchwala.
Obrona granicy nie polega na cierpliwym znoszeniu agresji służb białoruskich i
obcokrajowców zmierzających za wszelką cenę do UE. To nie zawody Punch Down.
Egzekwowanie prawa do czegoś nas zobowiązuje. Nadmiar wyobraźni szkodzi. Nam.
Pora zdać sobie z tego sprawę.
Straszenie a wprowadzanie gróźb w życie to dwa różne światy. Postawienie na
ostrzu noża sprawy spokoju na granicy polsko-białoruskiej zmusi KE do
zdecydowanego stanowiska w rozmowach z Rosją. Działania wojenne na pewno nie
przyniosą dobrobytu ani Rosjanom ani Białorusinom.
Zamknięcie granicy
polsko-białoruskiej to najmniejsza strata dla Polski. Straty innych będą
większe.
16 listopada 2021
Co tu jest grą?
Gadające głowy w mediach wszelakich wygłaszają swoje kwestie z głowy, albo z
kartki* /niepotrzebne skreślić/. Czy coś z tego ględzenia wynika? Niewiele albo
nic. No może poza tym że spadają kolejne maski.
Wydarzenia i tak rozgrywane są według wcześniej rozpisanego scenariusza /przez
kogo?/
Coraz trudniej ustalić co tu jest pilne, a co ważne? A co istotne?
Zależy kto to ocenia.
Własnym życiem żyje konflikt na granicy polsko-białoruskiej. Coraz pewniejsze
staje się że temat szybko nie zniknie. To jest być albo nie być Łukaszenki.
Dużo zależy od jego desperacji.
Dodatkowym wzmocnieniem jest jawne wsparcie udzielane przez Rosję która przy
okazji też chce coś ugrać dla siebie. Priorytetem dla nich jest zgoda UE na
uruchomienie NS2.
Białoruś ma możliwość przenoszenia konfliktu na granice z Litwą, Łotwą, a także
Ukrainą.
Z czego skorzysta?
Obecna sytuacja jest testem na integralność zarówno UE jak i NATO.
I tu nie przeżywam rozczarowania. Deklaracje poparcia to jedyne co słychać z
obydwu struktur.
To niewiele kosztuje, a jednocześnie w jakimś stopniu krępuje naszą swobodę
działania.
Jak zwykle deklaracje są wewnętrznie niespójne, ale to już dawno przestało
zaskakiwać.
Tych „turystów” na zachodzie Europy nikt nie oczekuje. Wrobić w to
bagno Polskę to co innego.
Białoruś konsekwentnie dąży do sprowokowania Polski do ostrzejszych działań
wobec turystów Łukaszenki, a to dałoby możliwość wciągnięcia do konfliktu
Rosji. Wojska rosyjskie już tam są, ale nie mogą jeszcze występować jawnie.
Może naiwnie oceniam sytuację, ale przypuszczam że trwają rozgrywki zakulisowe
co do ceny wyjścia z impasu. Złą dla nas opcją jest możliwość dogadania się
ponad naszymi głowami, ale naszym kosztem. Jałta się kłania.
Łukaszenka ma do załatwienia dla siebie dwie sprawy. Jedna to uznanie
międzynarodowe legalności ubiegłorocznego wyniku wyborów prezydenckich. Druga
zaś dotyczy rekompensaty za sprokurowanie cyrku z turystami z Azji i Afryki.
Łukaszenka nie odpuści bo znalazł się pod ścianą. Alternatywą jest odstawienie
go na boczny tor, ale to już będzie nie jego decyzja.
Z tym konfliktem związana jest decyzja o budowie płotów na granicy z
Białorusią.
Płoty takie powstały już lub powstaną na Litwie, Łotwie, a także w Polsce. Jest
to przedsięwzięcie kosztowne, a KE wyraźnie dała do zrozumienia, że nie będzie
partycypować w ich budowie.
Kilkadziesiąt milionów euro na 2022 rok /dokładnie chyba 25 mln euro/ to kropla
w morzu potrzeb jeśli tylko polska część ma kosztować ponad 400 mln euro.
Przy okazji uświadomiono nam, że łączna długość już istniejących w Europie
płotów rozgraniczających liczona jest w tysiącach kilometrów. Wszystkie zostały
sfinansowane przez państwa na terenie których je zbudowano.
Te pozostałe zbudowała Hiszpania /na granicy z Marokiem; dofinansowanie ze
środków UE/, Grecja /na granicy z Turcją/, Węgry /na granicy z Serbią i
Chorwacją/.
Płot płotowi nierówny. U nas płot ma mieć 5 metrów wysokości, a w Hiszpanii jeden
ma 12 metrów, a drugi nawet 15 metrów. Do tego dochodzi nasycenie elektroniką.
Stąd różnica w kosztach budowy.
Warto też zwrócić uwagę że wszystkie dotychczasowe szlaki migracyjne miały
charakter naturalny, oparty na wędrówce ludów. Ten z Białorusi został stworzony
sztucznie. Delikwentów na granice Białorusi z Polską, Litwą czy Łotwą przywożą
samoloty do Mińska, a następnie samochody przywożą do strefy nadgranicznej. Za
przeloty samolotami zainteresowani płacą i to słono, z własnej kieszeni. Nikt ich
nie sponsoruje.
Dla postronnego obserwatora jest oczywiste, że Rosja jest tu zaangażowana po łokcie,
a nawet po pachy. Dlatego pusty śmiech wzbudzają oświadczenia Ławrowa i Putina
że Rosja nie ma z tym cyrkiem nic wspólnego. Oni wciskanie kitu opanowali do
perfekcji.
Cynizm Putina widać w jego oświadczeniu że Rosja może pomóc w rozwiązaniu
konfliktu na granicy z Białorusią.
Konflikt jest eskalowany i dzisiaj istotne jest kto ustąpi?
Nie jestem politykiem, ale uważam że wobec realnego zagrożenia powinno dojść do
zamknięcia granicy z Białorusią w Polsce, na Litwie i Łotwie. Każde inne działanie
to tylko gesty albo półśrodki.
Taki jest sens sankcji stosowanych wobec
Białorusi. Tylko konkretne działanie może wymusić zdecydowaną akcję ze strony
UE i NATO.
Europa na zachód od Odry nie wyczuwa wagi problemu. Oni problem migracyjny
postrzegają zupełnie inaczej. Stąd te opowieści o potrzebie humanitaryzmu wobec
tłumów koczujących po stronie białoruskiej granicy. Temu też ma służyć obecność
Frontexu na naszej granicy.
Tym dobroczyńcom, ale cudzym kosztem, nie przeszkadza agresywne zachowanie tej
tłuszczy wobec polskich służb ochraniających granicę państwową. Przechodzą do
porządku dziennego wobec pytania dlaczego „turyści’ nie przekraczają granicy na
przejściach granicznych i nie składają tam wniosków azylowych.
Do obłudy też można się przyzwyczaić, ale trzeba ją piętnować.
Od kilku dni lansowany jest pogląd że musi nastąpić przesilenie. Z jednej
strony spada dopływ nowych „turystów” bo coraz więcej linii lotniczych obawia
się sankcji międzynarodowych, a z drugiej do głosu dojdą warunki pogodowe.
Dlatego codziennie oczekiwane są zmasowane szturmy „turystów” na wybrane
odcinki granicy polsko-białoruskiej. Wobec zachowań obserwowanych po stronie
białoruskiej nie ma złudzeń że „turyści” to tylko mięso armatnie.
Awantura Łukaszenki na granicy to olbrzymie obciążenie finansowe dla Polski. Utrzymanie
w strefie nadgranicznej ponad 15 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy, poza
koszarami, wymaga nakładów finansowych które nie były ujęte w budżecie na rok 2021.
Alternatywą jest wtargnięcie do Polski bliżej nieokreślonej liczby „turystów”
którzy są zainteresowani jedynie socjalem i zaprowadzaniem tu własnych
porządków, obcych nam kulturowo.
Jeśli ktoś nie wie o czym mówię, proszę
zapoznać się z ich wyczynami w Europie zachodniej i Skandynawii. Media informują o tym codziennie.
Tu widać hipokryzję KE. Granica z Białorusią jest zewnętrzną granicą UE, ale bronić
jej ma Polska.
W dodatku na własny koszt. Natomiast różne mędrki będą nas pouczać co nam wolno
w zaistniałej sytuacji robić.
Ostatnio coraz więcej informacji o dziennikarzach mediów zachodnich którzy
próbują na swój sposób relacjonować wydarzenia z terenów przygranicznych. Sygnalizuje
to https://twitter.com/sbalcerac
Z ostatnich godzin to https://twitter.com/sbalcerac/status/1460272724664897541
moskiewski korespondent BBC Steve Rosenberg, a wcześniej https://twitter.com/sbalcerac/status/1460188092074274816
ślad francuski. Kolejny dziennikarz-przebieraniec.
Wnioski nasuwają się same. Trzeba unikać, jak diabeł święconej wody, wszelkiej
pomocy zewnętrznej w strefie nadgranicznej. Mamy siły, środki i motywację do
działania. Wszelka obca pomoc na miejscu będzie tylko dezorganizowała nasze
wysiłki. Jeśli KE i NATO chcą realnie nam pomóc niech to robią zdalnie w ramach
swoich kompetencji i możliwości.
W sytuacji przedłużającego się konfliktu granicznego powinno ulec zmianie
nastawienie rządu do wszelkich wypowiedzi dyskredytujących działania wobec „turystów”
Łukaszenki. Po prostu trzeba przyspieszyć postępowania sądowe i zaostrzyć kary
za nieodpowiedzialne i szkodliwe wobec Polski wypowiedzi nie tylko celebrytów,
ale i polityków, jeśli są na to odpowiednie paragrafy. Trzeba nazywać rzeczy po
imieniu.
Mamy do czynienia nie tylko z użytecznymi idiotami, ale z klasyczną agenturą
wpływu.
Powtarzam do znudzenia: bezkarność rozzuchwala. A Polsce szkodzi.
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...