Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Frontex. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Frontex. Pokaż wszystkie posty

17 marca 2022

Jedni walczą a drudzy kombinują

Wydarzenia toczą się w takim tempie że wystarcza zaledwie jeden dzień na wywrócenie dotychczasowych ustaleń. Można polecieć sloganami w rodzaju „maski opadają”. Dobrze że tylko maski. To widać od dawna.  
Z wyrażeniem protestu czy dezaprobaty też trzeba być ostrożnym.
Ja trzymam się poglądu, że króluje wszechobecna hipokryzja. Co innego się robi, co innego mówi, a co innego myśli. Niektórzy nazywają to pragmatyzmem, a ja nazywam prymitywnym kombinowaniem jak wyjść na swoje.

Można się spierać komu przyznać palmę pierwszeństwa? Czy Macronowi który ostatnio pielgrzymował na Kreml z gałązka oliwną? Jak widać nie jeździł w interesie Ukrainy tylko własnym i to osobistym.
Ma na karku wybory prezydenckie w których startuje ponownie i ma spore szanse na reelekcję.
Niektórzy komentatorzy sugerują że ta wojna wyeliminowała jako kandydata do fotela prezydenckiego Marine Le Pen, co dla Macrona jest jak manna z nieba.
Wścibscy dziennikarze ujawnili że Francja od lat nie przestrzega restrykcji międzynarodowych na handel bronią i uzbrojeniem, nałożonych na Rosję po aneksji Krymu.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/francja-potwierdzila-sprzedaz-bron-do-rosji-po-wprowadzeniu-embarga,555239.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Czy Francję dosięgły jakiekolwiek konsekwencje? Ale Macron zawsze w czołówce moralizatorów unijnych.

Inny  przypadek to premier Holandii. Powiem wprost, wyjątkowa gnida moralna, bo politycznie trudno mu stawiać zarzuty. Zresztą oceńcie sami.
Premier Holandii, wzorem F. Timmermansa specjalizuje się w opluwaniu Polski. Zwrócił na siebie uwagę zabiegami wokół realizacji NS2. https://www.tvp.info/55098049/holandia-wg-mediow-premier-mark-rutte-wprowadzal-w-blad-poslow-w-sprawie-ns2
Warto też odnotować stanowisko Holandii wobec wojny na Ukrainie https://bezprawnik.pl/holandia-odmawia-ukrainie-wstepu-do-unii-europejskiej/ 

Dużo wysiłku w lawirowanie musi wkładać kanclerz Niemiec. Niemcy konsekwentnie stwarzają pozory że są  za, a nawet przeciw.
Speców od lawirowania jest więcej. Widać to było jak na dłoni po składzie delegacji do Kijowa /kto był, a kogo zabrakło, chociaż był oczekiwany/.

MTS w Hadze nakazał Rosji wstrzymanie działań wojennych na Ukrainie https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art35874511-kijow-wygral-w-hadze  Na dzisiaj jest to kolejny pusty gest. Reakcja Putina https://www.tvp.info/59078829/wladimir-putin-o-inwazji-na-ukraine-operacja-bedzie-dokonczona  świadczy, że Rosja nie zamierza przerwać dzieła zniszczenia.
Sankcje wobec Rosji to raczej zabieg medialny. Przestają poważnie wyglądać po bliższym przyjrzeniu się. Powszechna opinia jest taka że są dziurawe jak sito. O ich skuteczności decydują wyłączenia. Przykładowo z sankcji wyłączony jest Rosatom, który prowadzi inwestycje w ponad 50 państwach na świecie.
O skali sankcji decydują w dużym stopniu Niemcy, którzy bez ogródek stwierdzają, że nie są w stanie z dnia na dzień odciąć się od dostaw rosyjskich surowców, zwłaszcza energetycznych. Podobne stanowisko reprezentuje wiele państw UE które przez lata uzależniły swoje gospodarki od wspólnych interesów z Rosją.  
W dniu dzisiejszym uwagę mediów zaprząta lot 5 samolotów rosyjskich do Pekinu. Na pewno nie chodzi o wizytę kurtuazyjną.

Wojna trwa już trzy tygodnie i jej końca nie widać. Ukraina własnymi siłami tej wojny nie wygra.
Nie ma ciągle realnego pomysłu na wstrzymanie działań wojennych. Wszystkie decyzje krępuje strach przed reakcją Putina. Pojawiają się pierwsze pomysły https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/projekt-ukladu-wyjscie-rosyjskich-wojsk-rezygnacja-ukrainy-z-nato-i-gwarancje,555726.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
ale uwzględniają jedynie interesy agresora.
Za pozytywny trzeba uznać fakt prowadzenia rozmów.
Wobec tego pora zapytać co musi się stać żeby oportuniści przezwyciężyli strach i zaczęli reagować jak na mężów stanu przystało?

Łatwo złożyć Ukrainę w ofierze dla własnego świętego spokoju. Trzeba tylko mieć świadomość że to niczego nie zamyka. Trzeba się zdobyć na odwagę i powiedzieć Rosji STOP. Komu tej odwagi zabraknie niech sobie przypomni co było następstwem Monachium’38.

Punktem wyjścia do jakichkolwiek działań jest konsensus którego ciągle brak. Nie ma go w NATO,
nie ma w KE i nie będzie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ /przewidywane weto Rosji i Chin/.
Weto w RB ONZ można ominąć przenosząc decyzję na forum Zgromadzenia Ogólnego które można zwołać w trybie nadzwyczajnym.  To wymaga czasu.

Wskutek trwającej wojny z Ukrainy uciekło dotychczas ponad 3 mln ludzi, z tego 1,9 mln do Polski.
Tym ludziom trzeba zapewnić zakwaterowanie, wyżywienie, opiekę medyczną, dla młodzieży i dzieci naukę w szkołach. Dorosłych skierować do pracy. Nikt nie wie jak długo potrwa ich pobyt w Polsce.

Przy nieustającym ględzeniu o solidaryzmie KE nie zrobiła do tej pory nic żeby wesprzeć Polskę.
Mało tego, KE dalej sekuje Polskę, nie dając zgody na wypłatę należnych kwot z KPO. Nie widać też żadnego wsparcia dla przyjętych uciekinierów. To co Polska robi dla nich znacznie wykracza poza zobowiązania wynikające z Konwencji ONZ. Nie chodzi o to, że mamy się na tym dorobić, ale przypomnę, że w 2015 roku cała zachodnia Europa przyjęła 1,5 mln uchodźców.
Na koniec najważniejsze, wojna trwa i tych uciekinierów może być nawet około 5 mln.
Zamknięcie granicy z Ukrainą jest nierealne.
Co wobec tego zamierza zrobić rząd MM?

Na tle tego co napisałem wyżej „ukaranie Rosji” zburzeniem PKiN jest co najmniej nie na czasie.
Mnie po prostu śmieszy, to dziecinada, zwłaszcza że pomysł wraca cyklicznie. To zagranie w stylu „a może byśmy coś zasiali?” /To z Mrożka./
Przewrotnie zapytam co miałoby powstać w tym miejscu? Może zacząć od odpowiedzi na to pytanie?

14 marca 2022

Czy można wygrać z czarnym PR-em?

Nie sądziłem że będę tak często wracał do tego wiersza https://wiersze.doktorzy.pl/kiedyprzyszli.htm
Karma wraca. Dobrze o tym pamiętać i nie zapominać.
Dzisiaj widzimy tylko Ukrainę, a przecież nie tak dawno były Bałkany, z dużą ilością zabitych, rannych,
z ogromem okrucieństw i zniszczeń. Już zapomnieliśmy? Wówczas też wydawało się niemożliwością że to ma miejsce w sercu cywilizowanej podobno Europy, pod koniec XX wieku i po dwóch wojnach światowych. Wielu się zdawało że koszmar wojny już za nami. Niestety, demony wojny nie śpią.
Inaczej to wszystko wygląda w okienku telewizora, gdy wiemy że to wszystko dzieje się daleko, tysiące kilometrów od nas. W dodatku mamy sporo pewności że wojna nie dotrze do nas.
Syria, Liban, Irak, Afganistan, kraje Afryki, to wszystko z daleka od nas. Do tego wojny na Kaukazie, Czeczenia, Osetia i co najbardziej obrzydłe, zamachy terrorystyczne w samej Rosji, organizowane na polecenie Putina. To wszystko na przestrzeni zaledwie 30 lat.
Widocznie zawiodły tam pokojowe metody wzajemnego uzgodnienia stanowisk.

Teraz jest inaczej. Wojna jest za naszą wschodnią granicą. Dla niektórych z nas są to już tylko kilometry. Dlaczego do niej doszło? Obawiam się że jeszcze długo nikt nie zdobędzie się na odwagę
i nie wyjawi prawdy.
Na pewno rzeczywistym powodem nie były rzekome prześladowania na Ukrainie mniejszości rosyjskojęzycznej. Na czym miały polegać?
Nie sądzę też żeby takim powodem była chęć reanimacji ZSRR.
Musi być powód znacznie ważniejszy skoro Rosja zaatakowała, nie mając 100% gwarancji zwycięstwa. Zawiniło złe rozpoznanie, brak woli walki po stronie wojsk rosyjskich czy desperacja Ukraińców? Może Ukraina stała się tylko kartą przetargową? Wobec tego kto, z kim i o co się targuje? Jakie ma atuty?
Niektórzy analitycy sugerują że jest to wojna Rosji z NATO. Realnie jest to porywanie się z motyką na słońce. Ale fakty temu przeczą. Rosja od lat realizuje swoje cele i nie napotyka skutecznej kontry ze strony NATO. Powodem nie jest lekceważenie przeciwnika, ale strach przed rozpętaniem kolejnej wojny światowej. I tutaj sybaryci z Europy popełniają kardynalny błąd. Kłania się Monachium’38.
Na takim podejściu pokoju zbudować i utrzymać się nie da. Pretekst do wojny Putin zawsze znajdzie.  
Przegrana Rosji może oznaczać jej totalny upadek. Może to jest celem? To ma być ta wartość dodana?

W tej wojnie będą wygrani. Jaka będzie cena wygranej?
Celem nadrzędnym trwającej wojny jest utrzymanie spójności państwa ukraińskiego.
Jest to zadanie trudne bo już teraz nie brakuje głosów, po stronie państw zachodnich, że Ukraina powinna zadośćuczynić  żądaniom Rosji. Łatwo jest rozdawać nie swoje. W swych kalkulacjach zapominają że dla Putina to tylko krok w realizacji celów długofalowych. Nie chcą też przyjąć do wiadomości, że po każdym punktowym sukcesie Putina będzie coraz trudniej go powstrzymać.
Czy Putin jest wytrawnym graczem politycznym, czy dał się jednak ograć? Komu?

Co my w tym wszystkim robimy? Nikt nam nie zagwarantuje, że nawet przypadkowo, bomby czy rakiety nie będą spadać po naszej stronie. To może być przypadek, a może też być prowokacja.
W tym kraj nade wszystko miłujący pokój ma wyjątkowe doświadczenie i wieloletnią praktykę.
Bez względu na ponoszone koszty ludzkie i materialne.

Rosja ma warunki żeby być krajem mlekiem i miodem płynącym. Jej nieszczęściem są kolejni przywódcy którzy od ponad 100 lat ubzdurali sobie że ich kraj ma być hegemonem światowym.
Dopełnieniem nieszczęść jest traktowanie Rosji przez tych przywódców i ich otoczenie jako prywatnego folwarku z którego można czerpać dla siebie oburącz, bez ograniczeń, bez zwracania uwagi na resztę społeczeństwa.
W ten sposób wyhodowano grupę oligarchów którzy dysponują niewyobrażalnym dla większości z nas majątkiem i rzesze mieszkańców dla których problemem jest przeżycie z dnia na dzień.
Upływ lat robi swoje. Rosja to dzisiaj jeden wielki mit który weryfikuje wojna z Ukrainą. Miała to być potęga militarna zdolna terroryzować cały świat. Po prostu narzucać swoją wolę. Przez lata to działało.

Dzisiaj nie zweryfikowano jeszcze możliwości broni jądrowej. Ciągle jest to tylko skuteczny wobec reszty świata straszak. Tym rodzajem broni dysponują również inne państwa ale nikt nie znajdzie w sobie tyle odwagi żeby jej użyć w obawie o rewanż. Powyższe wynika z logiki. Niestety, Putin pokazał światu i to nie raz, że jego logika jest inna. Cała nadzieja w tym że wojskowi i służby specjalne Rosji wiedzą że łatwo pójść na dno. Dzisiaj jednak trzeba najpierw uświadomić społeczeństwu rosyjskiemu że przelewana krew ich rodaków idzie w piach.

Skoro o broni atomowej mowa to mało się mówi o kosztach jej posiadania. Wypowiadał się na ten temat jeden z ekspertów prof. Piotr Grochmalski. https://bydgoszcz.tvp.pl/58861237/prof-piotr-grochmalski-jesli-putin-ugrzeznie-na-ukrainie-dojdzie-do-palacowego-przewrotu-na-kremlu-i-poleci-jego-glowa
Według jego opinii Ukraina zrzekła się posiadania broni atomowej ponieważ nie była w stanie, ze względów finansowych, zapewnić jej bezpiecznego utrzymania.

Niezależnie od tego co sądzimy o obecnej sytuacji warto przynajmniej ustalić o co toczy się gra?

Tradycyjna rywalizacja Rosja-USA schodzi powoli na dalszy plan na rzecz rywalizacji USA-Chiny.
Nie oznacza to jednak że USA wycofują się z Europy, o co zabiegają Niemcy.
Uczestnictwo w NATO zobowiązuje. Niemcy za wcześnie odkryli karty. Chodzi oczywiście o ich uświęcone tradycją związki biznesowe z Rosją. W końcu pecunia non olet.

Od siebie dodam że Niemcom marzy się nowy podział stref wpływów. Przynajmniej w Europie.
Chcą znowu grać pierwsze skrzypce.
Tu należy szukać wyjaśnienia ich dziwnych zachowań w stosunku do wojny na Ukrainie.
Warto przypomnieć o odmowie zgody na przelot nad swym terytorium samolotów brytyjskich z bronią dla Ukrainy. Numery popisowe w ich wykonaniu to dostawa 5000 hełmów /prawie dwa miesiące po złożonej deklaracji/ https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/niemcy-wreszcie-wysylaja-ukrainie-5-tys-helmow/42r8tyk  oraz dostawa 2700 przeciwlotniczych pocisków rakietowych „Strzała” /wyrzutnia ręczna/. Niemcy oszczędzili sobie kolejnego wstydu sprawdzając jakość towaru przed wysyłką.
Sprzęt pozostał w spadku po NAL NRD, jednak był źle przechowywany https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/niemieckie-media-o-pociskach-dla-ukrainy-nie-nadaja-sie-do-uzytku/m1d7ffy i nie zapadła jeszcze decyzja o ich wysyłce.
Coś uległo zmianie w dotychczasowych kalkulacjach Niemiec, bo zamierzają wysłać 1000 sztuk broni ppanc i 500 wyrzutni pocisków plot Stinger https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/niemieckie-media-o-pociskach-dla-ukrainy-nie-nadaja-sie-do-uzytku/m1d7ffy  Czy zdążą zanim ustaną walki?
O tym też musimy pamiętać https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1092045%2Cambasador-ukrainy-do-niemcow-ta-polityka-ta-opieszalosc-stawiaja-nas-w  jednak wstrzymam się od komentowania.

Tych skandalicznych i dwuznacznych zachowań światłych Europejczyków jest znacznie więcej. Trzeba to wszystko dokumentować na bieżąco, bo pamięć ludzka ulotna jest.

Jest zasadnicza rozbieżność między deklaracjami a praktyką i to zarówno w odniesieniu do UE
jak i NATO.
Partykularne interesy poszczególnych państw powodują torpedowanie wszelkich inicjatyw mogących powstrzymać Rosję. Kolejne sankcje najmniejsze wrażenie robią na ich adresatach. Za dużo jest działania pod publiczkę. Prosty przykład. Media zbudowały ołtarzyk związany z wyłączeniem Rosji z systemu SWIFT. Okazało się że płatności za ropę i gaz idą w systemie SEPA który nie jest objęty sankcjami.
Tak jest na każdym kroku.

Mocarstwowość Rosji przejawia  się w tym, że nie chce dopuścić do zbliżenia państw członkowskich do jej granic. Rosja uznaje NATO jako pakt jej wrogi. Dlatego Putin domaga się cofnięcia uczestnictwa w NATO Polski i państw Pribałtiki, powołując się na wcześniejsze uzgodnienia. Pierwszy raz wyraźnie to powiedział w 2007 roku na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Za groźniejsze uznał możliwe uczestnictwo w NATO Ukrainy.

Doszedł tu jeszcze kluczowy wątek biznesowy wynikający z relacji Rosji z Chinami. Chodzi o lądowe szlaki handlowe między Chinami a Europą, czyli Jedwabny Szlak 2.
Chinom zależy na tym żeby szlaki biegnące z Chin przez Azję do Europy miały stabilnego zarządcę,
w dodatku im przychylnego. W ostatnich latach ta współpraca rozwija się bardzo dobrze i w perspektywie ma przynosić Rosji znaczące dochody.
Wiele wskazuje na to że wojna z Ukrainą ma na celu wyeliminowanie jej jako konkurenta do zysków.
Stąd dążenie do całkowitego opanowania wybrzeża Morza Czarnego, a zwłaszcza Odessy i Mariupola.

Wspominałem już że Niemcy zbudowali w Odessie olbrzymi terminal kontenerowy https://www.logistyka.net.pl/aktualnosci/item/92527-wojna-wstrzymala-operacje-w-porcie-morskim-w-odessie To intratny biznes, chwilowo zamknięty z powodu działań wojennych.
Powiem jeszcze jedno. Wojna na Ukrainie kiedyś się skończy. Nie wiadomo tylko kiedy i z jakim wynikiem.
Nie wiadomo też kto i jakie zamiary zrealizuje po jej zakończeniu. Wiadomo też że musimy odrzucić wszelkie myślenie życzeniowe. W tej kategorii widzę możliwość postawienia przed sądami sprawców i wykonawców zbrodni wojennych które mają miejsce na Ukrainie.
Oprócz prawa musi być możliwość jego egzekwowania.

Rzeczywistość na dzień dzisiejszy jest taka że świat kombinuje jak zmusić Ukrainę do podporządkowania się żądaniom Rosji. To jest nie tylko cynizm, ale bezgraniczna głupota.  
Oczy całego świata skierowane są na Chiny które krok po kroku realizują swoje plany ekspansji na Europę.
Chiny dotychczas nie zajęły jasnego stanowiska w trwającej wojnie na Ukrainie.

p.s  Notka zaczyna mi się znacząco rozrastać więc o pozostałych sprawach będzie kolejna.

05 grudnia 2021

Komu Polska jest solą w oku?

Nie chcę być cyniczny, czy tylko złośliwy, ale to co się dzieje w ostatnich miesiącach wokół Polski ma wszelkie znamiona schizofrenii bezobjawowej.
To dotyczy mediów wszelakich i osób produkujących się w nich.
Z jednej strony zmasowany atak z udziałem tubylczej opozycji. Warto się pokusić o ustalenie ilu z nich robi to z przekonania, ilu z polecenia partyjnego, a ilu tylko dla mamony?
Do tego próby desantu, na naszej wschodniej granicy, darmozjadów z Azji i Afryki.
Pod płaszczykiem poparcia dla skutecznej obrony zewnętrznej granicy UE następuje kopanie nas po kostkach za brak akceptacji dla kolejnych „genialnych” pomysłów komisarzy unijnych, wspieranych przez europejskie lewactwo spod znaku LBGTQ i innych odchyłek od tego co jeszcze niedawno uważano za normę.
Jeżeli zagrożone jest bezpieczeństwo granicy zewnętrznej UE to w normalnie funkcjonującej strukturze społecznej powinna być udzielona realna i bezwarunkowa pomoc, adekwatna do tego zagrożenia. Tymczasem co mamy? Zatroskanie, czy tylko zaniepokojenie sytuacją, wyrażane przez zdecydowaną większość przywódców państw członkowskich UE. I nic poza tym. Ich to nic nie kosztuje.
Pomoc finansowa owszem jest, ale dla Białorusi, żeby nie obciążali swego budżetu kosztami utrzymania w strefie granicznej turystów sprowadzanych na zwykłe wizy turystyczne tyle, że z obietnicą /nie wiem czy pisemną/ puszczenia przez zieloną granicę do UE.

Unijna agencja Frontex https://frontex.europa.eu/pl/o-nas/czym-jest-frontex-/ powołana do pomocy w ochronie granicy zewnętrznej UE efektywnie nie robi w tej sprawie nic. Jest to o tyle dziwne że nasza opozycja nie wyobraża sobie obrony granicy UE bez zaangażowania Frontexu.
Jest to co najmniej niezrozumiałe z logicznego punktu widzenia.
Fronex to wszystkiego około 1,5 tys. urzędników, a na granicy polsko-białoruskiej zebrano dotychczas około 20 tysięcy funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i wojska. Te siły zgromadzono przeciwko bliżej nieokreślonej grupie „turystów” ściągniętych na Białoruś samolotami białoruskich linii lotniczych Belavia z Rosji, Azji i Afryki. Liczebność tej grupy jest ruchoma, oceniana nawet na ponad 30 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci.
Jak wygląda w praktyce działanie Frontexu? Przykład, za https://twitter.com/sbalcerac... 10 urzędników unijnego @Frontex przybyło do Finlandii, by bronić 1340 kilometrów granicy z Rosją Putina. Jeden urzędnik przypadnie na 134 km granicy. Nabiegają się.
Co mieli by robić urzędnicy Frontexu na granicy polsko-białoruskiej? W jakiej liczbie by się tam pojawili?
Tu mamy do czynienia z ową schizofrenią.

Straż Graniczna i służby ją wspomagające ma do wyboru:
- nie dopuścić do nielegalnego przekraczania granicy przez „turystów” Łukaszenki,
- przyjmować i rozpatrywać wnioski azylowe; trudność polega na tym, że wnioski powinny być składane na oficjalnym przejściu granicznym lub w przedstawicielstwie Polski /ambasada, konsulat/ albo
- przepuszczać „jak leci” wszystkich chętnych bo są oni zainteresowani wyłącznie dotarciem do Niemiec lub innego państwa Europy zachodniej.

Gdzie tkwi „haczyk”? Jest i to nie jeden.
Celem jest wywołanie chaosu w Europie, w odwecie za kwestionowanie przez UE, w tym Polskę, legalności wyborów prezydenckich na Białorusi. Łukaszenka chowa się za plecami Putina i stąd jego odwaga.
Możliwe też że zamieszanie na naszej wschodniej granicy ma być przykrywką dla kolejnej wojny na wschodzie Ukrainy. Ustalono już możliwy termin rozpoczęcia działań wojennych. To marzec 2022.
Możliwe też że to element szantażu Rosji wobec UE i NATO. To nie tylko sprawa NS2.

Rosja nie rezygnuje z roli rozgrywającego w Europie, zwłaszcza wobec postawy USA prezentowanej za rządów nowego prezydenta. To nie tylko ewakuacja z Afganistanu.
Narastanie chaosu pogłębiają deklaracje nowego rządu Niemiec które prą do utworzenia z UE superpaństwa pod ich przywództwem i za aprobatą USA. Zadanie trudne i raczej nierealne z powodu narastającego oporu wielu państw członkowskich UE.
Niemcy nie przebierają w środkach do realizacji swego celu. Powszechnie wiadomo że to oni pociągają za sznurki w Brukseli, w większości struktur KE. Są to typowe wymuszenia rozbójnicze, wbrew prawu przyjętemu przez państwa członkowskie przy akcesie do UE.
Warto dzisiaj postawić pytanie czy Niemcy mają w zanadrzu wariant zapasowy dla swego obłąkanego pomysłu?
Ich akolici rozpuszczają plotki o możliwym Polexicie, ale doskonale wiadomo że to w interesie Niemiec jest usunięcie Polski z UE. Chociażby dlatego że Polska zbyt dobrze radzi sobie gospodarczo w dzisiejszych trudnych czasach. Polska konsekwentnie potwierdza, że Polexit to wymysł propagandowy opozycji.
Faktem też pozostaje, że według aktualnego stanu prawnego nie ma możliwości wypchnięcia Polski z UE wbrew jej woli.

Jest też realna taka możliwość. Inspiracja do rozgrywających się wydarzeń leży poza kompetencjami wszystkich wyżej wymienionych.
Tu trzeba odgrzać pewne informacje z przeszłości.
Kto jest inspiratorem skoordynowanych działań mających na celu „zasilenie” starej Europy masą roszczeniowo nastawionych, w większości młodych, głównie mężczyzn, amatorów łatwego życia na koszt innych, w dodatku fanatyków religijnych?
Pada tu oczywiście nazwisko Soros.
Moim zdaniem nie tylko o niego chodzi. Jeden człowiek, nawet z duuużymi pieniędzmi nie jest aż tak wpływowy. Ciekawych wyniku tego eksperymentu musi być więcej.
O co w nim chodzi? O wymieszanie w krótkim czasie ras, kultur i religii.
Pytanie staje się teraz trywialnie proste: czy Europa, zwłaszcza ta „stara”, potrafi się skutecznie obronić przed wdrożeniem tego planu? A może raczej czy zechce? Czy sprawy zaszły już tak daleko że jest za późno na przeciwdziałanie?

Co możemy dostrzec, po pierwszej fali „nachodźców” w państwach dotkniętych tą plagą?
Po pierwsze brak chęci do asymilacji w nowym środowisku społecznym. Wystarczy spojrzeć na Francję, czy Szwecję.
Problem braku asymilacji przybyszów w Europie znany jest od dawna. Z jednej strony dotyczy przybyszów z dawnych kolonii w Afryce, a z drugiej gastarbeiterów z Turcji napływających latami do Niemiec. Jednym z powodów jest bariera językowa. Nie zapominajmy jednak o różnicach kulturowych i wyznaniowych.
Po drugie dynamiczny rozwój przestępczości zorganizowanej. Znowu to samo co wyżej. Na terenie Francji czy Szwecji powstały enklawy do których postronni nie mają wejścia. Nie są od tego wolne miasta niemieckie, z Berlinem włącznie. Jest jeszcze gorzej. Tam nawet policja boi się wejść. Dopiero poważne sprawy kryminalne /morderstwa czy porachunki gangów/ powodują wejście dużych sił policyjnych.
To są jednak działania doraźne.
Wielu z rozrzewnieniem wspomina dawne lata kiedy czuliśmy się bezpiecznie na ulicach i nie tylko. I to o każdej porze dnia.
Kolejny skutek tego najazdu współczesnych Hunów to brak poszanowania dla religii i kultury „autochtonów” czyli rdzennych europejczyków.  
Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić atak na duchownych czy miejsca kultu religijnego.
Dzisiaj to spowszedniało.
Europa stacza się po równi pochyłej. Czy mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej?

p.s. Wrócę jeszcze do obecnych zajść na granicy polsko-białoruskiej.
Konfliktu nie jesteśmy w stanie zakończyć póki paraliżuje nas strach o to co inni powiedzą.
Nie wiem kto jest doradcą naszych rządzących, ale uważam że obecna postawa obrońców tej granicy jest najgłupsza z możliwych. Tak nie wolno postępować.
Turyści Łukaszenki i służby białoruskie wychodzą z założenia że im wszystko wolno bo nie będzie zdecydowanej reakcji po polskiej stronie. To rozzuchwala.
Obrona granicy nie polega na cierpliwym znoszeniu agresji służb białoruskich i obcokrajowców zmierzających za wszelką cenę do UE. To nie zawody Punch Down.
Egzekwowanie prawa do czegoś nas zobowiązuje. Nadmiar wyobraźni szkodzi. Nam.
Pora zdać sobie z tego sprawę.
Straszenie a wprowadzanie gróźb w życie to dwa różne światy. Postawienie na ostrzu noża sprawy spokoju na granicy polsko-białoruskiej zmusi KE do zdecydowanego stanowiska w rozmowach z Rosją. Działania wojenne na pewno nie przyniosą dobrobytu ani Rosjanom ani Białorusinom.
Zamknięcie granicy polsko-białoruskiej to najmniejsza strata dla Polski. Straty innych będą większe. 

 

16 listopada 2021

Co tu jest grą?

Gadające głowy w mediach wszelakich wygłaszają swoje kwestie z głowy, albo z kartki* /niepotrzebne skreślić/. Czy coś z tego ględzenia wynika? Niewiele albo nic. No może poza tym że spadają kolejne maski.
Wydarzenia i tak rozgrywane są według wcześniej rozpisanego scenariusza /przez kogo?/
Coraz trudniej ustalić co tu jest pilne, a co ważne? A co istotne?
Zależy kto to ocenia.

Własnym życiem żyje konflikt na granicy polsko-białoruskiej. Coraz pewniejsze staje się że temat szybko nie zniknie. To jest być albo nie być Łukaszenki. Dużo zależy od jego desperacji.
Dodatkowym wzmocnieniem jest jawne wsparcie udzielane przez Rosję która przy okazji też chce coś ugrać dla siebie. Priorytetem dla nich jest zgoda UE na uruchomienie NS2.
Białoruś ma możliwość przenoszenia konfliktu na granice z Litwą, Łotwą, a także Ukrainą.
Z czego skorzysta?
Obecna sytuacja jest testem na integralność zarówno UE jak i NATO.
I tu nie przeżywam rozczarowania. Deklaracje poparcia to jedyne co słychać z obydwu struktur.
To niewiele kosztuje, a jednocześnie w jakimś stopniu krępuje naszą swobodę działania.
Jak zwykle deklaracje są wewnętrznie niespójne, ale to już dawno przestało zaskakiwać.
Tych „turystów” na zachodzie Europy nikt nie oczekuje. Wrobić w to bagno Polskę to co innego.
Białoruś konsekwentnie dąży do sprowokowania Polski do ostrzejszych działań wobec turystów Łukaszenki, a to dałoby możliwość wciągnięcia do konfliktu Rosji. Wojska rosyjskie już tam są, ale nie mogą jeszcze występować jawnie.

Może naiwnie oceniam sytuację, ale przypuszczam że trwają rozgrywki zakulisowe co do ceny wyjścia z impasu. Złą dla nas opcją jest możliwość dogadania się ponad naszymi głowami, ale naszym kosztem. Jałta się kłania.

Łukaszenka ma do załatwienia dla siebie dwie sprawy. Jedna to uznanie międzynarodowe legalności ubiegłorocznego wyniku wyborów prezydenckich. Druga zaś dotyczy rekompensaty za sprokurowanie cyrku z turystami z Azji i Afryki.
Łukaszenka nie odpuści bo znalazł się pod ścianą. Alternatywą jest odstawienie go na boczny tor, ale to już będzie nie jego decyzja.

Z tym konfliktem związana jest decyzja o budowie płotów na granicy z Białorusią.
Płoty takie powstały już lub powstaną na Litwie, Łotwie, a także w Polsce. Jest to przedsięwzięcie kosztowne, a KE wyraźnie dała do zrozumienia, że nie będzie partycypować w ich budowie.
Kilkadziesiąt milionów euro na 2022 rok /dokładnie chyba 25 mln euro/ to kropla w morzu potrzeb jeśli tylko polska część ma kosztować ponad 400 mln euro.
Przy okazji uświadomiono nam, że łączna długość już istniejących w Europie płotów rozgraniczających liczona jest w tysiącach kilometrów. Wszystkie zostały sfinansowane przez państwa na terenie których je zbudowano.
Te pozostałe zbudowała Hiszpania /na granicy z Marokiem; dofinansowanie ze środków UE/, Grecja /na granicy z Turcją/, Węgry /na granicy z Serbią i Chorwacją/.
Płot płotowi nierówny. U nas płot ma mieć 5 metrów wysokości, a w Hiszpanii jeden ma 12 metrów, a drugi nawet 15 metrów. Do tego dochodzi nasycenie elektroniką. Stąd różnica w kosztach budowy.

Warto też zwrócić uwagę że wszystkie dotychczasowe szlaki migracyjne miały charakter naturalny, oparty na wędrówce ludów. Ten z Białorusi został stworzony sztucznie. Delikwentów na granice Białorusi z Polską, Litwą czy Łotwą przywożą samoloty do Mińska, a następnie samochody przywożą do strefy nadgranicznej. Za przeloty samolotami zainteresowani płacą i to słono, z własnej kieszeni. Nikt ich nie sponsoruje.
Dla postronnego obserwatora jest oczywiste, że Rosja jest tu zaangażowana po łokcie, a nawet po pachy. Dlatego pusty śmiech wzbudzają oświadczenia Ławrowa i Putina że Rosja nie ma z tym cyrkiem nic wspólnego. Oni wciskanie kitu opanowali do perfekcji.
Cynizm Putina widać w jego oświadczeniu że Rosja może pomóc w rozwiązaniu konfliktu na granicy z Białorusią.
Konflikt jest eskalowany i dzisiaj istotne jest kto ustąpi?

Nie jestem politykiem, ale uważam że wobec realnego zagrożenia powinno dojść do zamknięcia granicy z Białorusią w Polsce, na Litwie i Łotwie. Każde inne działanie to tylko gesty albo półśrodki.
Taki jest sens sankcji stosowanych wobec Białorusi. Tylko konkretne działanie może wymusić zdecydowaną akcję ze strony UE i NATO.
Europa na zachód od Odry nie wyczuwa wagi problemu. Oni problem migracyjny postrzegają zupełnie inaczej. Stąd te opowieści o potrzebie humanitaryzmu wobec tłumów koczujących po stronie białoruskiej granicy. Temu też ma służyć obecność Frontexu na naszej granicy.
Tym dobroczyńcom, ale cudzym kosztem, nie przeszkadza agresywne zachowanie tej tłuszczy wobec polskich służb ochraniających granicę państwową. Przechodzą do porządku dziennego wobec pytania dlaczego „turyści’ nie przekraczają granicy na przejściach granicznych i nie składają tam wniosków azylowych.
Do obłudy też można się przyzwyczaić, ale trzeba ją piętnować.

Od kilku dni lansowany jest pogląd że musi nastąpić przesilenie. Z jednej strony spada dopływ nowych „turystów” bo coraz więcej linii lotniczych obawia się sankcji międzynarodowych, a z drugiej do głosu dojdą warunki pogodowe. Dlatego codziennie oczekiwane są zmasowane szturmy „turystów” na wybrane odcinki granicy polsko-białoruskiej. Wobec zachowań obserwowanych po stronie białoruskiej nie ma złudzeń że „turyści” to tylko mięso armatnie.

Awantura Łukaszenki na granicy to olbrzymie obciążenie finansowe dla Polski. Utrzymanie w strefie nadgranicznej ponad 15 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy, poza koszarami, wymaga nakładów finansowych które nie były ujęte w budżecie na rok 2021.
Alternatywą jest wtargnięcie do Polski bliżej nieokreślonej liczby „turystów” którzy są zainteresowani jedynie socjalem i zaprowadzaniem tu własnych porządków, obcych nam kulturowo.
Jeśli ktoś nie wie o czym mówię, proszę zapoznać się z ich wyczynami w Europie zachodniej i Skandynawii. Media informują o tym codziennie.

Tu widać hipokryzję KE. Granica z Białorusią jest zewnętrzną granicą UE, ale bronić jej ma Polska.
W dodatku na własny koszt. Natomiast różne mędrki będą nas pouczać co nam wolno w zaistniałej sytuacji robić.

Ostatnio coraz więcej informacji o dziennikarzach mediów zachodnich którzy próbują na swój sposób relacjonować wydarzenia z terenów przygranicznych. Sygnalizuje to https://twitter.com/sbalcerac
Z ostatnich godzin to https://twitter.com/sbalcerac/status/1460272724664897541 moskiewski korespondent BBC Steve Rosenberg, a wcześniej https://twitter.com/sbalcerac/status/1460188092074274816 ślad francuski. Kolejny dziennikarz-przebieraniec.

Wnioski nasuwają się same. Trzeba unikać, jak diabeł święconej wody, wszelkiej pomocy zewnętrznej w strefie nadgranicznej. Mamy siły, środki i motywację do działania. Wszelka obca pomoc na miejscu będzie tylko dezorganizowała nasze wysiłki. Jeśli KE i NATO chcą realnie nam pomóc niech to robią zdalnie w ramach swoich kompetencji i możliwości.

W sytuacji przedłużającego się konfliktu granicznego powinno ulec zmianie nastawienie rządu do wszelkich wypowiedzi dyskredytujących działania wobec „turystów” Łukaszenki. Po prostu trzeba przyspieszyć postępowania sądowe i zaostrzyć kary za nieodpowiedzialne i szkodliwe wobec Polski wypowiedzi nie tylko celebrytów, ale i polityków, jeśli są na to odpowiednie paragrafy. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu.
Mamy do czynienia nie tylko z użytecznymi idiotami, ale z klasyczną agenturą wpływu.

Powtarzam do znudzenia: bezkarność rozzuchwala. A Polsce szkodzi.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...