Pytanie o patriotyzm Polaków jest jak
najbardziej na miejscu i na czasie.
O patriotyzmie mówią mieszkańcy
całego globu. Każdy z nich rozumie patriotyzm po swojemu.
Patriotyzm dzisiaj to często słowo bez pokrycia. Ma inne
znaczenie dla każdego z nas.
Patriotyzmu nie da się zadekretować.
Patriotyzm jest męczący bo patriotą trzeba być codziennie, a nie
tylko od święta.
Przy takim podejściu trzeba pamiętać że nie
jest tworem wyobcowanym z otaczającej rzeczywistości. Ciągle coś
się wokół nas dzieje i oddziałuje na nasze zachowanie i
postępowanie.
Żyjemy w państwie w którym jest ustalona i
powinna być akceptowana przez wszystkich struktura, system
sprawowania władzy i porządek prawny. Nie można z tego wybierać
sobie tylko tego co nam pasuje. Zaakceptowaliśmy obszar w którym
istniejemy, nazwę państwa i jego mieszkańców, flagę, godło i
hymn, a także historię.
Określone są prawa i obowiązki
każdego z nas względem tego państwa.
Obywatelem Polski stajemy
się po spełnieniu określonych warunków.
Możemy się zrzec
tego obywatelstwa, albo możemy zostać pozbawieni.
Tu różnimy się
przykładowo od Brytyjczyków którzy obywatelami Imperium zostają
dożywotnio bo nie mogą się zrzec swego obywatelstwa.
Do
obowiązków obywatela Polski należy między innymi udział w życiu
politycznym państwa, konkretnie w wyborach do Parlamentu, samorządu
terytorialnego i Parlamentu Europejskiego.
W określonych
przepisami prawa grupach wiekowych mamy prawo bierne i czynne.
Tu też
różnimy się od innych. My możemy, ale nie musimy.
W innych
państwach jest obowiązek uczestniczenia w wyborach. Obowiązek
egzekwowany pod karą administracyjną.
Jest coś o czym rzadko
się mówi i w przypadkowych kontekstach. To świadomość polityczna
i społeczna. To konieczność dostrzegania hierarchii ważności i
priorytetów.
Stało się to istotne po przystąpieniu Polski do
UE.
UE w założeniu miała być wspólnotą gospodarczą państw
członkowskich. Wspólnotą w której wszyscy członkowie mieli mieć
równe prawa i obowiązki. Władze UE miały działać w interesie
całej UE, bez preferowania kogokolwiek.
Z upływem czasu UE
staje się wspólnotą polityczną, zdominowaną przez
najsilniejszych, a ostatnio odżywa koncepcja wspólnoty
militarnej, oczywiście pod przywództwem najsilniejszych.
Najsilniejsi chcą i faktycznie najwięcej korzystają z
dobrodziejstwa jakim jest wspólny rynek UE.
Takie postawienie
sprawy napotyka na rosnący sprzeciw państw członkowskich.
Powstaje pytanie o skuteczność tego sprzeciwu. Czy nie za
późno?
Chodzi o rozbieżność interesów państw
członkowskich. Te rozbieżności nie występują wyłącznie w
relacjach wzajemnych między państwami.
Z jednej strony KE
wymaga solidaryzmu we wnoszeniu wszelkich zobowiązań finansowych, a
z drugiej strony wprowadza kryteria uznaniowe dla wypłaty kwot
należnych państwom członkowskim, a także udziału w korzystaniu
ze współfinansowania ze środków unijnych inwestycji na rzecz
całej UE.
Ostatnio możemy to obserwować w całej jaskrawości w
dopłatach do rozbudowy przemysłu zbrojeniowego. Zaciągnięte
pożyczki mają asekurować wszystkie państwa KE, a korzystać będą,
w lwiej części Niemcy i Francja, mimo że nie są jedynymi
państwami posiadającymi własne możliwości produkcyjne.
UE
jest dzisiaj na rozdrożu. Miał już miejsce Brexit i nie można
wykluczyć następnych.
Z drugiej strony jest kolejka chętnych
do dołączenia do UE. Jednym z kandydatów jest Ukraina.
W tym
miejscu muszę podkreślić że dotychczas nowych członków UE
przyjmowano według określonej procedury.
O akcesję ubiega się
Turcja. Już od 1987 roku. Jej przystąpienie do UE spowodowałoby
rewolucję w relacjach wewnętrznych. Chodzi nie tylko o układ sił
we władzach KE.
Dlatego decyzji brak i nie wiadomo czy i kiedy
zapadnie.
Zaskoczeniem jest więc rozpuszczanie wieści o
możliwości przyjęcia do UE Ukrainy która od ponad trzech lat
walczy z Rosją. Starannie unika się przy tym poruszania kryteriów
przyjęcia. Najważniejszym kryterium jest jednomyślność państw
członkowskich UE.
Zdziwienie czy bardziej zaniepokojenie budzą
informacje że decyzja o przyjęciu Ukrainy ma zapaść większością
głosów. To jawne złamanie zasad, a właściwie prawa zapisanego w
Traktacie Unijnym.
Od lat różnie się mówi jak to jest
faktycznie z patriotyzmem Polaków?
Dzisiejszy dzień jest testem
na patriotyzm Polaków.
Z trudem, ale jednak dociera do
świadomości że możemy coś bezpowrotnie stracić.
Dlatego
potrzebna jest pełna mobilizacja społeczna która powinna się
uzewnętrznić 1 czerwca 2025 przy urnach wyborczych. To nie może
być celem samym w sobie. To dopiero krok.
Dalsze będą zależały
od wyniku wyborczego. Nasz wysiłek będzie prawdopodobnie rozłożony
w czasie. Musimy być przygotowani i czujni.
Zwolennicy status
quo nie dadzą za wygraną. Mają zbyt wiele do stracenia.
Alternatywą dla nich jest wszystko albo nic. Ma być "dopięcie systemu".
Jakiego? Symbioza z Białorusią?
Prawdę mówiąc,
dla nas też będzie to być albo nie być. .
p.s. Ciekawe będą komentarze o frekwencji w
obydwu marszach. Za Nawrockim było ponoć około
200 tysięcy. Na
warunki stołeczne to bardzo dużo.
Nawet Marsze Niepodległości nie
miał takiej frekwencji.
Przybywa za to informacji o wyczynach bojówkarzy a także agresji indywidualnej wśród uczestników marszu Trzaskowskiego. To objaw bezsilności.