Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemysł zbrojeniowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemysł zbrojeniowy. Pokaż wszystkie posty

28 października 2024

Modernizacja Sił Zbrojnych III RP.

 

Tematem wartym szerszego omówienia jest przebudowa Sił Zbrojnych RP.
Po transformacji ustrojowej wojsko traktowano jak cały polski przemysł. Po co nam to?
Szkoda na to pieniędzy. Są inne, ważniejsze wydatki.
Takim poglądom sprzyjał reset Obamy.
Pieniądze z wyprzedaży majątku narodowego, w ramach transformacji ustrojowej, nie wiadomo kiedy i gdzie się rozeszły, a armia zaczynała istnieć w stanie szczątkowym.
Niedawno ujawniono wstydliwy szczegół doktryny obronnej z czasów pierwszego rządu Tuska,
że w razie ataku Rosji na Polskę mieliśmy tworzyć linię obrony na Wiśle. Innymi słowy, mieliśmy oddać bez walki całą Polskę Wschodnią!
Sytuacja zaczęła się zmieniać pod wpływem wydarzeń za naszą wschodnią granicą.
Utworzono WOT i zaczęto zwiększać liczebność Wojska Polskiego. Początkowo raczej na papierze.
Wszystko zaczęło nabierać przyspieszenia po 2015 roku, po Majdanie na Ukrainie.
Zaczęto zdawać sobie sprawę że pokój światowy i pokój w Europie są przejściowe.
Przypomnę że w czasach PRL-u Polska miała dość rozbudowany przemysł zbrojeniowy, produkujący jednak sprzęt na podstawie licencji udzielanych przez ZSRR. Rzadziej były to opracowania własne. Faktem pozostaje że produkowaliśmy u siebie.
Mieliśmy linie produkcyjne i wyszkolonych fachowców. W niektórych obszarach mieliśmy produkcję rozwiniętą ponad potrzeby własne. Ten nadmiar był przeznaczony na potrzeby wojsk Układu Warszawskiego oraz na eksport na tzw. rynki trzecie.
Zyski z eksportu stanowiły znaczącą pozycję w budżecie państwa.
Po 1989 roku eksport uległ załamaniu. Częściowo przyczyniła się do tego polityka zagraniczna ministra Skubiszewskiego który, jak na nuworysza przystało, bardzo rygorystycznie i bezkrytycznie, pilnował przestrzegania listy negatywnej ONZ, czyli państw do których nie wolno sprzedawać broni ofensywnych. Inne państwa UW czy RWPG nie były tak pryncypialne. Chociażby Czechosłowacja,
czy później Czechy które eksportowały uzbrojenie przez port w Szczecinie.
Odradzanie polskiego przemysłu zbrojeniowego następuje powoli. Mamy własne konstrukcje nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia które stanowi również przedmiot eksportu.
Kupujemy i rozwijamy licencje. To wszystko nie następuje z dnia na dzień.
Poważnym utrudnieniem jest brak fachowców których nie przygotowują żadne szkoły.
W modernizacji uzbrojenia Wojska Polskiego dużą rolę odgrywa przypadek.
Budowę w Polsce stanowiska rakiet Patriot opóźnił pierwszy rząd Tuska.
Do kolejki kupujących F-35 weszliśmy bo USA wykreśliły z niej Turcję, po zakupie rosyjskiego systemu rakietowego S-400. Wcześniej Polska zrezygnowała z oferty USA wejścia w program produkcji F-35.
Przyspieszenie modernizacji wyposażenia wojsk spowodowało że to uzbrojenie trzeba kupować
u obcych ponieważ krajowy przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie wyprodukować w tak krótkim czasie wymaganej ilości uzbrojenia, a ponadto wielu asortymentów po prostu nie potrafi.
Chyba wszyscy zdążyli zauważyć że zakupy u obcych kuleją i nie zawsze dlatego że mamy trudności finansowe. Ostatnio o tych problemach można poczytać tu https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/opoznienie-wielomiliardowego-kontraktu-amerykanie-glownym-rozgrywajacym-ws-fa-50-dla-polski,885559.html?
To jest poważny argument na forsowanie produkcji u siebie, a nie oglądanie się na obcych i ich widzimisię.
Jakość uzbrojenia producentów europejskich jest często problematyczna bo nie jest ono zweryfikowane na polu walki. Doświadczają tego wojska ukraińskie które mogą testować uzbrojenie zarówno producentów europejskich jak i USA.
Najwięcej rozczarowań dostarcza uzbrojenie niemieckie przekazywane Ukrainie.
My przy okazji przekonaliśmy się że tanio nie znaczy dobrze. Chodzi o wielokrotnie opisywany prezent od Bundeswehry jakim są czołgi Leopard. Otrzymaliśmy je tanio, ale modernizacja, remonty, zakupy części zamiennych i amunicji której nie możemy sami produkować bo Niemcy nie chcą udostępnić technologii, powodują że taniość stała się iluzoryczna.
Innym problemem staje się logistyka. Trzeba zredukować do minimum ilość typów sprzętu bojowego.
Przykładowo mamy czołgi produkcji własnej, mamy zmodernizowane Leopardy i czekające na modernizację, mamy K2 i Abramsy. Tego nie ma w żadnej armii świata. Nawet w USA!
Dla naszych potrzeb ważne jest żeby uzbrojenie było dostosowane do realnego pola walki jakim jest terytorium Polski. Poza tym, ze względu na ilość tego uzbrojenia jesteśmy zainteresowani offsetem,
a także możliwością serwisowania i remontów własnymi siłami.
Trwająca wojna na Ukrainie zmusza naszych sztabowców do nowego spojrzenia na współczesne pole walki, a w ślad za tym na potrzebę aktualizacji doktryny obronnej, a kto wie czy nie na zmianę priorytetów w zakresie modernizacji uzbrojenia. Coraz bardziej widać że na współczesnym polu walki mniej widoczny jest żołnierz, a przewagę uzyskuje się celnością i zasięgiem skutecznego rażenia celów przeciwnika.
Wojna o której wyżej wskazuje że nie wystarczy mieć nowoczesne uzbrojenie. Trzeba mieć zapewnioną ciągłość dostaw amunicji. Właśnie to stało się piętą Achillesową szczególnie armii europejskich które nie są w stanie szybko zwiększyć produkcji amunicji artyleryjskiej np. kalibru 155 mm. Wojna trwa ponad dwa lata, a europejscy członkowie NATO nie zdołali przestawić własnego przemysłu zbrojeniowego na produkcję czasu „W”.
Ten przykład jaskrawo pokazuje jak w praktyce może wyglądać obrona Europy przed zakusami Rosji gdyby doszło do wyeliminowania ze składu NATO USA. Sprawa jest bardzo delikatna bo przywódcom światowym różne głupie pomysły chodzą po głowie.
Dla nas najgroźniejsze w skutkach będzie powierzenie przez USA przywództwa wojskowego Niemcom które obecnie nie są do tego przygotowane, zarówno politycznie jak i militarnie.
USA z kolei mają inne priorytety i coraz częściej dają do zrozumienia że ich interesy nie muszą pokrywać się z interesami europejskimi. USA są coraz bardziej zirytowane zbyt małym zaangażowaniem finansowym europejskich członków NATO. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/koniec-wojny-w-sprawie-ukrainy-amerykanie-mysla-glownie-trumpem,885721.html?
Na tym tle szczególnej uwagi wymagają działania obecnego rządu DT. Na ile należy traktować je serio, a na ile są to działania pozorne, czy wręcz destrukcyjne. Od tych przykładów aż się roi.
To pytanie dotyczy obsady zarządów spółek Skarbu Państwa i rad nadzorczych, zwłaszcza w przemyśle zbrojeniowym. Nie ma żywszych reakcji w przypadku branż może niekontrowersyjnych,
ale inaczej sprawa wygląda w przypadku przemysłu zbrojeniowego.
Jak można przejść obojętnie wobec informacji że radna sejmiku świętokrzyskiego, zajmująca się zielenią miejską, weszła do zarządu zakładów zbrojeniowych Mesko, a następnie powołano ją na prezesa zarządu? https://www.radiomaryja.pl/informacje/partyjna-obsada-spolek-skarbu-panstwa-prof-k-szczucki-okazuje-sie-ze-to-platforma-obywatelska-jest-grupa-rekonstrukcyjna-polskiej-zjednoczonej-partii-robotniczej/
Powiem coś niepopularnego, ale poprzedniczka też nie była lepsza https://www.pulshr.pl/zarzadzanie/nowa-prezes-mesko-nie-ma-branzowego-doswiadczenia-nie-szkodzi-spojrzmy-na-to-troche-holistycznie,106677.html?mp=promo
Ta „choroba” nie ma końca. Dzisiaj w jednym z programów TV Republika b. poseł PSL Jacek Soska powiedział że przy zmianie władzy każdorazowo jest do przejęcia około 20 tysięcy stanowisk w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa.
Rzadko się zdarza żeby te osoby pociągano do odpowiedzialności karnej za błędne decyzje.
Jedyną wymierną karą jest zwolnienie z zajmowanego stanowiska.
Do czego prowadzi dyletanctwo widać po kilku miesiącach rządów koalicji 13 grudnia.
Wiele kręci się jeszcze siłą rozpędu, ale trend jest jednoznaczny. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wiarygodnosc-ekonomiczna-Polski-sukcesywnie-sie-pogarsza-To-przeklada-sie-na-niestabilnosc-gospodarki-8832573.html
Jako oczywistą oczywistość traktuje się utrzymywanie zapasów zwłaszcza amunicji i to wszystkich kalibrów stosowanych przez naszą armię. O ile dajemy radę z amunicją strzelecką i małych kalibrów,
o tyle problemem jest amunicja artyleryjska kalibru 155 mm, obecnie najbardziej popularna.
Wojna na Ukrainie pokazuje że jej zużycie na polu walki jest bardzo duże, a zdolności produkcyjne poszczególnych państw raczej skromne. W pierwszych miesiącach wojny zużyto posiadane zapasy,
nie tylko ukraińskie. Później też nie było lepiej.
Wniosek, zwłaszcza dla NATO, jest taki że trzeba pilnie budować nowe linie produkcyjne, nie tylko dla odtworzenia zapasów.
Polska podejmuje kroki dla uruchomienia własnej produkcji amunicji kalibru 155 mm. Są to jednak zamiary rozłożone w czasie na lata. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Co-z-budowa-fabryki-amunicji-artyleryjskiej-w-Polsce-Gen-Skrzypczak-Teraz-jestesmy-w-jarzmie-gigantow-z-Europy-8800383.html
W tych rozważaniach trzeba pamiętać że Polska powierzchniowo jest krajem średniej wielkości i nie bardzo można liczyć że będą warunki do kontynuowania produkcji w toku trwających działań wojennych. Jako pewnik trzeba przyjąć że wróg już w pierwszej fazie wojny będzie dążył do unieszkodliwienia, a raczej zniszczenia, wszelkiej infrastruktury krytycznej.
Zanim nadejdzie jakakolwiek pomoc trzeba liczyć wyłącznie na siebie.
Z dotychczasowych poczynań rządu DT można wysnuć wniosek że zagrożenie bezpieczeństwa Polski jest raczej iluzoryczne. Ważniejsze dla nich jest zwalczanie opozycji i ucieczka we wszelkie tematy zastępcze które w porównaniu do tych militarnych są bezkosztowe. Przynajmniej doraźnie.

23 kwietnia 2024

Jaka może być przyszła wojna?

 

To nie abstrakcja ani utopia. Wojna możliwa jest w każdej chwili i w każdym regionie świata.
Powód zawsze się znajdzie. Tak jest od wieków.
Ciekawa może być wszelka dyskusja o przyszłym polu walki.
Sens ma dyskusja merytoryczna, tylko kto ma ją prowadzić?
Trzeba przyjąć za pewnik że zawsze jesteśmy gotowi, ale do wojny która już była.
Taka jest opinia ekspertów wojskowości.
Co więc z tą przyszłą wojną?
Z zasady poddaję w wątpliwość opinie wszelkich ekspertów. Jednak teoretyków.
Na realnym polu walki są ludzie, odpowiednio wyposażeni i przeszkoleni. Rzadziej mamy do czynienia z sytuacją że jest tam rekrut bez przeszkolenia i słabo wyposażony.
Teraz nazywają to krótko mięso armatnie, na wschodzie -
miasoróbka.
Co wiemy o współczesnym polu walki? Dużo i mało.
To nie tylko miejsce styku wrogich wojsk i konflikt interesów.
Naprzeciwko siebie mogą stanąć siły wyrównane ale może być dysproporcja sił. Do tego trzeba dołożyć element zaskoczenia po jednej stronie. Tak było podczas zajmowania Krymu przez wojska rosyjskie /zielone ludziki/. Tak było podobno podczas ataku Hamasu w Izraelu. Tylko że to są tzw. informacje oficjalne. Informacje nieoficjalne są często odmienne. Zwłaszcza w kwestii zaskoczenia. Poza tym od lat poddaję w wątpliwość użycie broni atomowej. Jej posiadanie to co innego.
Bezsens jej użycia widoczny jest szczególnie w Europie. Chyba że jej posiadacz wyznaje zasadę „po nas choćby potop”.
Niezorientowanym przypominam że skutkiem wybuchu bomby atomowej jest trwałe skażenie terenu /skuteczne dłużej niż kilkadziesiąt lat/. Powierzchnia skażenia zależy od mocy użytego ładunku. Ważniejszy jest przewidywany kierunek i obszar skażenia zależny od wiatru.
Na terenie skażonym nie może przebywać człowiek ponieważ jest narażony na chorobę popromienną która, w zależności od stopnia napromieniowania, skutkuje w skrajnym przypadku śmiercią.
Obszar skażony wyłączony jest na lata z użytkowania przez ludzi. Nie można również wykorzystać niczego z terenów skażonych. Każdorazowe przejście strefy skażonej skutkuje napromieniowaniem które kumuluje się, przy tym jest szkodliwe dla organizmu ludzkiego.
To jest sprzeczne z celem wojny która ma zapewnić korzyść zwycięzcy.
Pozostają więc rozważania o wojnie konwencjonalnej.
Dzisiaj takim materiałem do analizy są: wojna na Ukrainie, wojna w Izraelu, ataki terrorystyczne czy wojny lokalne w wielu państwach Afryki.
Charakterystyczne że te konflikty rozgrywane są bez formalnego wypowiedzenia wojny.
Rosja swoją napaść na Ukrainę nazwała eufemistycznie operacją specjalną. Wojska izraelskie walczą z Hamasem w interesie ludności cywilnej Izraela. Teraz doszło jeszcze starcie z Iranem.
Problemem powtarzalnym jest ignorowanie wszelkich porozumień międzynarodowych dotyczących zasad prowadzenia wojen.
/Moim zdaniem wynika to z przeświadczenia że zwycięzców się nie sądzi. /
Wachlarz jest szeroki.
Od traktowania jeńców wojennych i rannych poczynając, po traktowanie ludności cywilnej na terenach objętych działaniami wojennymi i głęboko poza linią frontu.
Rosja do otwartej ingerencji na Krymie wprowadziła tzw. zielone ludziki, czyli oddziały wojskowe pozbawione na umundurowaniu cech identyfikacyjnych /inaczej mówiąc no name-ów/.
W przypadku Rosji i Izraela można powiedzieć wprost że mamy do czynienia z terroryzmem państwowym.
Drugim aspektem jest dysproporcja sił. Zarówno siły żywej jak i dysponowanego uzbrojenia.
W wojnie Rosji przeciwko Ukrainie Rosja dysponuje przewagą liczebną wojsk i możliwością ich uzupełniania rezerwistami. Pomijam poziom wyszkolenia, wyposażenia i efektywność dowodzenia. Rosja dysponuje lotnictwem strategicznym, rakietami średniego i dalekiego zasięgu oraz marynarką wojenną, a ponadto w roli straszaka ma broń atomową.
Brak sukcesów wojsk rosyjskich na polu walki jest tematem analiz sztabowców.
Rosja prowadzi faktycznie wojnę na wyniszczenie Ukrainy. Realizuje to przez ostrzał rakietowy tzw. infrastruktury krytycznej na całym obszarze państwa.
Celem jest demontaż państwa ukraińskiego, a w konsekwencji przejęcie zajętych terytoriów.
To mieści się w koncepcji odtwarzania ZSRR. Między wierszami pojawia się jeszcze coś innego. Ukraina ma istotne dla polityki światowej położenie geostrategiczne. Toczy się walka o to kto będzie miał do swojej dyspozycji lądowe szlaki komunikacyjne Europa-Azja w kierunku Środkowego i Dalekiego Wschodu Azji, a także przez Morze Czarne.
Rozstrzygnięciami zainteresowane są nie tylko Chiny.
Ognisk zapalnych we współczesnym świecie nie brakuje. To Europa, Azja, Afryka, a w znacznie mniejszym stopniu Ameryka, zwłaszcza Południowa.
Umiejętnie podsycane konflikty mogą wybuchać w każdej chwili i z byle powodu. Przy tym państwa uwikłane nie zawsze mogą być do nich przygotowane.
Do prowadzenia skutecznych działań zbrojnych potrzebny jest sprzęt który produkują nieliczni.
Jest to produkcja oparta na wzorcach własnych lub licencjach. Ważna też jest skala produkcji. Produkcja ponad potrzeby własne oznacza możliwość eksportu który jest źródłem znaczących dochodów producentów i pośredników.
Warto też zwrócić uwagę że wyposażenie poszczególnych armii na świecie nie jest w pełni nowoczesne. Ta tzw. supertechnika stanowi zaledwie kilka procent. Podstawowe wyposażenie to uzbrojenie stare lub wręcz przestarzałe pod względem technicznym. Podobnie jest z wszelką amunicją.
Tematem samym w sobie są państwa Afryki które od lat toczą między sobą wojny etniczne, a ostatnio religijne. Stosowane uzbrojenie obejmuje pełen repertuar od dzid i łuków, po nowoczesne uzbrojenie którego nie powstydziłyby się najnowocześniejsze armie świata.
Siłą rzeczy w pierwszym etapie działań zbrojnych używany jest sprzęt najnowszy, a dopiero gdy wojna przedłuża się sięga się do zapasów magazynowych.
Żadne państwo na świecie nie jest zdolne uzupełniać potrzeb frontu z bieżącej produkcji.
Zapasy też są ograniczone.
Po ponad dwóch latach wojny na Ukrainie pojawiają się pierwsze wnioski do zmian taktyki walk współczesnych armii. To dotyczy wniosków uniwersalnych, bo różnią się one dla konkretnych sytuacji wynikających z potencjału skonfliktowanych stron.
Przy współczesnych możliwościach wywiadowczych mało realny jest atak przez zaskoczenie. Koncentracja sił zawsze jest widoczna jak na talerzu. Wszelkie manewry w strefie przygranicznej powodują adekwatne działania po drugiej stronie granicy.
Zneutralizowano skuteczność działania wojsk powietrzno-desantowych. Skuteczność ataku rakietowego i przy użyciu dronów zależy od stopnia rozbudowania obrony powietrznej przeciwnika. Wzorcem do naśladowania jest obrona powietrzna Izraela. Bez przesady. Wojna z Hamasem pokazała że przy zmasowanym ataku część dronów i rakiet osiągnie wyznaczone cele.
Na dzisiaj kluczowa jest odporność systemów nawigacji rakiet i dronów na zakłócenia.
Wzrasta znaczenie działań dywersyjnych na tyłach wroga. Z jednej strony wykorzystanie przewagi w powietrzu, a z drugiej strony grupy dywersyjne przenikające głęboko na tyły frontu i siejące spustoszenie w infrastrukturze.
Ale ... kij ma zawsze dwa końce.
Znowu przykład z walk na Ukrainie. W ostatnim czasie siły specjalne Ukrainy dokonały na terytorium Rosji kilku udanych ataków na rafinerie, zbrojeniowe zakłady produkcyjne, czy obiekty stricte wojskowe. Jednak USA patrzą nieprzychylnym okiem zwłaszcza na ataki na rafinerie, bo w ich ocenie destabilizuje to światowy rynek paliw.
Wojna na Ukrainie trwa w najlepsze, ale też przybywa wniosków co do sposobu jej prowadzenia. Najbardziej rzuca się w oczy wzrost zastosowania dronów, czyli tak naprawdę środków bezzałogowych. To nie tylko środki powietrzne, ale również morskie. Te powietrzne są coraz większe i o bardzo dużym zasięgu. Są przy tym bardzo precyzyjne. Zwalczanie polega nie tylko na ich zestrzeliwaniu, ale na zakłócaniu systemu naprowadzania. Drugi kierunek prac to zwiększenie prędkości przelotowej.
Inne istotne spostrzeżenie dotyczy dostępności amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm. Okazuje się że zapasy bardzo szybko się zużywają, a produkcja bieżąca jest stosunkowo niska. Poza tym są ograniczone możliwości szybkiego zakupu na rynkach trzecich.
Historia współczesnych wojen zna przypadki gdy walki na froncie ustawały z braku amunicji i części zamiennych /Indie-Pakistan/.
Jednocześnie obserwowane są inne sytuacje.
Wprowadzane są nowe rodzaje broni, ale po pierwsze jeszcze lokalnie, a po drugie zabronione konwencjami międzynarodowymi. Wspomnę o co najmniej dwóch. To bomba paliwowo-powietrzna, zwana też termobaryczną https://pl.wikipedia.org/wiki/Bomba_paliwowo-powietrzna
i amunicja kasetowa https://pl.wikipedia.org/wiki/Amunicja_kasetowa
Ta ostatnia znana jest od II wojny światowej, ale jest nieustannie doskonalona.
Ciekawym rozwiązaniem jest amunicja krążąca https://pl.wikipedia.org/wiki/Amunicja_krążąca
Jest tego znacznie więcej. Za to wzrasta zapotrzebowanie na elektronikę przystosowaną do użycia na polu walki. Jest to towar deficytowy, a przez to dostępny nie dla wszystkich chętnych. Doświadcza tego Rosja która elementy i podzespoły elektroniczne musi importować, a w wyniku nałożonych sankcji ten rynek stał się niedostępny. Znowu jest to tylko część prawdy, bo Rosja zdobywa to co potrzebuje poprzez pośredników, a to z kolei pokazuje iluzoryczność wszelkich sankcji.
Zasada wyścigu zbrojeń jest prosta jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Każdy nowy rodzaj broni wprowadzony na front wymaga szybkiego opracowania i wprowadzenia broni która „nowinkę” zneutralizuje.
W powyższych rozważaniach nie można pominąć szczegółu dotyczącego charakteru przyszłej wojny. Uwidoczniło się to podczas ataku powietrznego Iranu na Izrael.
Chodzi o to że przyszła wojna może mieć charakter lokalny, ale też może przejść w wojnę globalną.
To pociąga za sobą konsekwencje w postaci odpowiedzi na pytanie czy pojedyncze państwo jest w stanie skutecznie stawić czoła jakiemukolwiek agresorowi? Prosta odpowiedź brzmi NIE. Taką wojnę mogą prowadzić USA, może Chiny, ale już nie Rosja.
Rosja wszczęła wojnę z Ukrainą wychodząc z założenia że ma przewagę gwarantującą sukces.
Minęły ponad dwa lata walk i tego sukcesu nie ma.
Otwarte pytanie dotyczy dalszych losów tej wojny. Rosja przebąkuje że mogłaby ją przerwać, nie zakończyć, pod warunkiem zachowania dotychczasowych zdobyczy terytorialnych.
Jest to oczywiście nie do przyjęcia dla Ukrainy, ale może się okazać że zostanie do tego zmuszona.
Jest też inna opcja oparta na intensyfikacji pomocy udzielanej Ukrainie przez NATO, UE i być może inne państwa niestowarzyszone. Przegrana Ukrainy jest postrzegana jako stworzenie precedensu że z pozycji siły można wprowadzać w świecie własne porządki.
Realnym zagrożeniem dla wszystkich stały się ataki z powietrza przy użyciu rakiet i dronów.
Obrona przed tym zagrożeniem jest przede wszystkim kosztowna. Jej skuteczność to inny problem. Ostatnio można to było obserwować podczas ataku Iranu na Izrael.
Wiadomo że Izrael posiada bardzo rozbudowany i do pewnego stopnia skuteczny system obrony powietrznej znany jako Żelazna Kopuła https://pl.wikipedia.org/wiki/Żelazna_Kopuła
Jednak w konkretnej sytuacji potrzebne było wsparcie ze strony wielu państw, nie tylko USA, żeby zapewnić skuteczność obrony przed zmasowanym atakiem rakiet i dronów.
Dlaczego o tym piszę?
Polska buduje od kilku lat podobny system. Robią to również inne kraje w Europie. Jest to ciągle obrona punktowa, dotycząca obszaru jednego państwa lub jego części.
Sprawa nabrała nowego wymiaru gdy pojawiła się inicjatywa Niemiec że trzeba zbudować wspólny system dla całej Europy https://www.pap.pl/aktualnosci/europejska-zelazna-kopula-czym-jest-i-jak-ma-dzialac . Dla rzuconego hasła nie ma jednak szczegółów wykonawczych. Dyskusja trwa już dwa lata. Na początek okazało się że sprawą jest zainteresowanych tylko 18 państw Europy.
A co z pozostałymi? Dlaczego przykładowo jest brak zainteresowania ze strony Francji? Włoch? Hiszpanii? Portugalii?
Wyjaśnienie może być wielorakie.
Na dzisiaj strefa konfliktu znajduje się na wschodniej granicy Polski i jej przedłużeniu na granicy państw Pribaltiki z Federacją Rosyjską. Atak możliwy jest z terytorium FR i Białorusi. Przy takim założeniu, w ocenie większości państw europejskich inwestowanie w rozbudowany system obrony powietrznej jest bezsensowne.
Istota skuteczności systemu obrony powietrznej polega na tym, że musi być zdolny do zwalczania celów na małych, średnich i dużych wysokościach. Musi więc posiadać system rozpoznania powietrznego w tym obszarze. To z kolei może zapewnić system naziemnych stacji radiolokacyjnych wsparty rozpoznaniem wykonywanym przez samoloty typu AWACS.
Takim sprzętem dysponują nieliczni.
Żeby system był skuteczny musi być wzajemnie skorelowany. Dane z rozpoznania muszą być przekazywane w czasie rzeczywistym do właściwych środków ogniowych. Dzisiejszy stan techniki nie pozwala na jego pełne zautomatyzowanie. Nie można się obejść bez udziału człowieka.
I tu jest kluczowy problem. Kogo można obdarzyć takim zaufaniem żeby powierzyć mu bezpieczeństwo Europy? Czołówkę chętnych stanowią Niemcy. Kto im zaufa?
W dotychczasowych komentarzach przeważa opinia że tak naprawdę system jest projektem raczej biznesowym i miałby zapewnić portfel zamówień dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
Próbkę tego mieliśmy ostatnio przy rozdysponowaniu funduszy unijnych na uruchomienie produkcji amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy. https://defence24.pl/przemysl/ue-wspiera-produkcje-amunicji-wiemy-ile-otrzyma-polska-zbrojeniowka Udział Polski w podziale tych środków jest śladowy.
Nie znam dotychczas racjonalnego wytłumaczenia tej sytuacji. Za to jestem przekonany że do niemieckiego pomysłu powinniśmy, wbrew stanowisku premiera, zachować duży dystans. I
naczej mówiąc, powinniśmy realizować swój plan, a do pomysłu paneuropejskiego możemy dołączyć w przyszłości. O ile dojdzie do jego realizacji.

04 kwietnia 2024

Przegadany temat

 

Dzisiaj trochę przekrojowo. To taka nowa świecka tradycja.
W tej historii jest chyba wszystko co można powiedzieć o prowadzeniu prac badawczo-rozwojowych
i wdrożeniowych uzbrojenia i sprzętu wojskowego w Polsce, nie tylko w III RP
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/budowa-wozu-bojowego-borsuk-to-niekonczaca-sie-opowiesc-kiedy-w-koncu-trafi-do-wojska,814672.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp18-03-2024
Zacznę od tego że dobrze działający przemysł zbrojeniowy jest źródłem znaczących dochodów budżetu państwa. Ważniejsze że jest motorem postępu technicznego i technologicznego gospodarki narodowej. Warto pamiętać że rozwiązania stosowane w technice wojskowej często rozwijane są
w technice cywilnej. Taka jest prawidłowość.
Problemem wyjściowym są duuuże pieniądze, a ściślej ich chroniczny brak.
Bardziej dyplomatycznie, zła dystrybucja tych pieniędzy.
Nowoczesnego uzbrojenia nie da się wyprodukować tanio i szybko. Chyba że będą to atrapy.
Rozwiązaniem pośrednim jest zakup licencji, albo zmiana podejścia do problemu.
Istotne znaczenie ma koncepcja projektowania nowej broni. Tu sukcesy odnoszą Niemcy.
W ich konstrukcjach stosowana jest budowa modułowa tzn. nowy projekt zawiera w sobie elementy pochodzące z produktów będących już na wyposażeniu wojsk, które sprawdziły się na polu walki.
Zawsze jednak obowiązuje rachunek ekonomiczny.
Żeby zaangażować się w uruchomienie produkcji uzbrojenia trzeba mieć zagwarantowany jej zbyt.
To dotyczy zarówno rynku krajowego jak i eksportu. Na eksport można liczyć jeśli dany produkt jest na uzbrojeniu wojsk własnych. To jest gwarancja jakości i przydatności na polu walki.
Przykładem nietrafionej konstrukcji są osławione śmigłowce francuskie Caracal EC725.
Stanowiły śladowe wyposażenie armii francuskiej, a eksport zakończył się klapą.
Okazały się zbyt drogie w eksploatacji.
Historia przemysłu zna wiele takich przypadków.
W tym miejscu wypada powiedzieć że FR w trwającej wojnie z Ukrainą ponosi nie tylko straty wizerunkowe. W konfrontacji z uzbrojeniem dostarczanym przez państwa NATO uzbrojenie rosyjskie okazuje się gorsze. Po kilkunastu miesiącach trwających walk zaczęło się to odbijać na eksporcie rosyjskiego uzbrojenia. Dotychczasowi importerzy rezygnują z tego rynku i szukają nowych dostawców.
Rynek uzbrojenia to nieustanny wyścig nowych konstrukcji i środków skutecznego ich zwalczania. Nowe konstrukcje powstają w wyniku analizy przebiegu współczesnych wojen.
Złośliwi twierdzą że zawsze jesteśmy przygotowani do wojny która już była.
W odniesieniu do potrzeb wojsk własnych trzeba brać pod uwagę możliwości, a nie tylko potrzeby.
Skoro nie stać nas na przysłowiowego Mercedesa jeździmy, w skrajnym przypadku maluchem.
W skali makro można tych Mercedesów kupić mniej, ale wówczas będziemy prowadzili mniej efektywne działania operacyjne.
Wrócę do meritum.
Prace badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe to cykl znany też jako „od pomysłu do przemysłu”.
W odniesieniu do uzbrojenia i sprzętu wojskowego różnica polega na tym że nie może to być „radosna twórczość” ale praca pod konkretne zapotrzebowanie. Argumentem są koszty.
Oznacza to ni mniej ni więcej tylko doprowadzenie produktu do stanu zapewniającego jego zakup/odbiór przez docelowego odbiorcę.
Zdarza się że prace badawczo-rozwojowe nad nową generacją uzbrojenia poprzedzone są pracami koncepcyjnymi, czy studialnymi. W ich wyniku wybiera się rozwiązanie najbardziej perspektywiczne.
Na tym etapie potencjalny odbiorca, czyli armia określa na piśmie wymagania jakie musi spełniać zamawiany produkt. Praca przechodzi kolejne fazy i w zależności od złożoności może trwać nawet 10 lat i nigdy nie ma 100% gwarancji sukcesu końcowego.
Dużo takich przykładów znajdziemy w przemyśle zbrojeniowym USA.
Jednym z decydujących czynników są koszty. Dlatego we współczesnym świecie prace nad nowym samolotem, śmigłowcem, czy czołgiem, prowadzone są przez kilka państw które wspólnie finansują przedsięwzięcie. To zaś gwarantuje produkcję dłuższej serii, a w konsekwencji obniża koszty eksploatacji.
Nie można pomijać specjalizacji.
Jeśli wyrób spełnia wymagania odbiorcy końcowego, przechodzi badania weryfikujące i po ich spełnieniu kierowany jest do produkcji przemysłowej.
To jeszcze nie jest pełen sukces.
Przejście od pojedynczego egzemplarza do produkcji seryjnej niesie z sobą niespodzianki.
Dlatego procedury przewidują dla nowego wyrobu eksploatację próbną. A czas biegnie.
Z tego biorą się miesiące i lata zanim można rozkręcić produkcję na dobre.
Przykładem to ilustrującym jest produkcja samolotu F-35 zakupionego przez Polskę, a którego dostawy opóźniają się.
Są też inne przykłady, jak choćby słynny śmigłowiec Apache
https://pl.wikipedia.org/wiki/Boeing_AH-64_Apache od dziesięcioleci produkowany i modernizowany. W dodatku wielokrotnie z powodzeniem sprawdzony na polu walki.
Tu jest kolejne wąskie gardło. Wszystko zależy od tego co ma być produkowane np. amunicja do broni strzeleckiej, czy artyleryjskiej, samochód terenowy, transporter, czołg, działo, śmigłowiec, czy samolot.
Kolejny problem do rozwiązania to gdzie ma być produkcja. W nowym zakładzie, czy w zakładzie o tym samym profilu produkcyjnym.
Produkcja w skali przemysłowej to produkcja powtarzalna, a więc realizowana na linii produkcyjnej gdzie kolejno dokładane są elementy składowe wyrobu finalnego.
Inaczej wygląda to przy produkcji np. broni strzeleckiej, a inaczej przy produkcji samolotu czy śmigłowca. Chodzi o wielkość hal produkcyjnych i ilość zaangażowanych specjalistów.
Przykładowo zakłady lotnicze znane jako PZL Mielec, w czasach PRL, w szczytowym okresie rozwoju zatrudniały około 20 tysięcy ludzi. W zdecydowanej większości byli to wysokiej klasy specjaliści.
Ale też produkowano równolegle kilka różnych typów samolotów.

Zainteresowanie produkcją zbrojeniową wzrasta w sytuacji zagrożenia konfliktami.
Z zasady uzbrojenia nie produkuje się „na magazyn”. Nikogo na to nie stać. Ponieważ skala produkcji bieżącej jest ograniczona zdolnościami produkcyjnymi, praktyką jest tworzenie rezerw za utrzymanie których odpowiada Skarb Państwa. Tylko według jakich kryteriów ustalać wielkość tych rezerw?
Te kryteria są znane fachowcom.
Dzisiaj takim dyskutowanym tematem jest stan zapasów amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
Wbrew pozorom jest to produkt złożony technicznie i technologicznie.
Według informacji dostępnej w mediach polskie zakłady produkują rocznie około 40 tysięcy tych pocisków. W czasach pokojowych była to ilość wystarczająca.
Zapotrzebowanie ulega radykalnej zmianie w czasie wojny czy zagrożenia wojennego.
Znowu do głosu dochodzi doświadczenie z wojny na Ukrainie.
Ten kaliber jest dość popularny ze względu na skuteczność na polu walki. Stąd też duże zużycie za którym nie nadąża produkcja.
Zdolności produkcyjne całej Europy są mniejsze niż bieżące zużycie wojsk ukraińskich.
Po wyczerpaniu zapasów własnych Ukraina korzysta z dostaw poszczególnych państw NATO i UE.
I tu zaczynają się przysłowiowe schody. Zakłady zbrojeniowe UE pracują ciągle w trybie pokojowym, czyli na jedną zmianę. Przejście na produkcję 3-zmianową to bliżej nieokreślona przyszłość. Doszło do paradoksalnej sytuacji. W ramach pomocy Ukrainie skupywana jest ta amunicja po całym świecie.
Te zapasy też się wkrótce skończą i co wtedy?
Druga strona medalu jest taka że w sytuacji zagrożenia wojną, w ramach mobilizacji, powołuje się rezerwistów. Tych żołnierzy trzeba umundurować, wyposażyć w broń. Skąd ją wziąć?
Na pewno nie ze sklepu.
Podobny problem jest w przypadku decyzji o rozbudowie własnych wojsk, zwiększeniu ich liczebności. Wówczas w krótkim czasie trzeba powołać pod broń większą ilość żołnierzy których trzeba umundurować, wyposażyć w broń osobistą, ale również zakwaterować i zapewnić regularne wyżywienie. Na to trzeba zaplanować w budżecie państwa środki.
Wyposażenie w ciężką broń zależy od przeznaczenia bojowego formowanej jednostki.
Nową jednostkę trzeba szkolić żeby przedstawiała wartość bojową, a nie była wyłącznie zbieraniną przypadkowych ludzi.
Wnioski z toczącej się wojny na Ukrainie są podstawą do podejmowania decyzji strategicznych.
Na dzisiaj jest ich już wiele, ale gorzej z realizacją.
Inaczej wygląda to dla państwa będącego stroną w wojnie, a inaczej dla państwa które świadczy pomoc, ale trudno zdefiniować jego zobowiązania.
Nazywając rzeczy po imieniu, Ukrainie pomaga otwarcie NATO, ale jest to wyłącznie pomoc finansowa i sprzętowa dlatego, że Ukraina nie jest członkiem NATO. Nie jest też członkiem UE.
Zarówno NATO jak i UE uznały, że w ich interesie jest niedopuszczenie do zwycięstwa Rosji.
Powodem jest agresywna od lat polityka Rosji wobec sąsiadów.
Żeby nie popadać w euforię przypomnę że nie wszystkie państwa, zarówno NATO jak i UE, są za wspieraniem Ukrainy, zwłaszcza sprzętowo. Najwięcej akrobacji wyczyniają Niemcy którzy dzierżą prymat w składaniu obietnic, a ciągną się w ogonie udzielających realnej pomocy.
Dla Rosji czas stanął w miejscu i ciągle uważają że muszą decydować o losach Europy Środkowo-wschodniej mimo, że ZSRR rozpadł się ponad 30 lat temu. Swoje stanowisko popierają siłą militarną. Jeśli się temu przyjrzeć bliżej, Rosja od lat blefuje. Robi to jednak skutecznie.
Blefuje też druga strona czyli państwa wspierające Ukrainę.
Nie dotyczy to wszystkich w równym stopniu. Porównanie potencjału gospodarczego i militarnego Rosji i NATO wskazuje że Rosja powinna być bez szans. Tymczasem Rosja przeszła na gospodarkę stanu wojennego, a UE i USA ciągle tkwią w przekonaniu że żyjemy w czasach pokojowych, a wojna na Ukrainie to działania peryferyjne. Narasta jednak świadomość że agresja Rosji wobec sąsiadów raczej nie wygaśnie. NATO boi się zdecydowanych działań, bo może stać się to przyczyną konfliktu zbrojnego na poziomie III wojny światowej.
Według mnie to błąd w rozumowaniu. Brak zdecydowanej reakcji NATO rozzuchwala Rosję która dopiero zbiera siły, a jest przecież zaangażowana w wojnę z Ukrainą.
Z upływem czasu powstrzymanie agresji Rosji będzie coraz trudniejsze ponieważ ze swych mrzonek nie zrezygnuje. Ostrzeżeniem powinny być powtarzające się informacje o kolejnych państwach na zachodniej granicy FR zagrożonych konfliktem pod byle pretekstem.
W wojnie na Ukrainie kryterium oceny powinna być udzielana pomoc, w stosunku do potencjalnych możliwości. Przez minione dwa lata pomoc z Europy to głównie wyzbywanie się przestarzałego poradzieckiego sprzętu wojskowego. Z kolei USA miesiącami ociągały się z przekazywaniem uzbrojenia które mogło skutecznie zwiększyć skuteczność działań obronnych. Od kilku miesięcy pomoc USA stała się zakładnikiem kampanii prezydenckiej.
Sytuacja militarna Polski nie jest do końca czytelna. Przyczynia się do tego również zmiana opcji rządzącej. Rozbudowa i modernizacja naszych sił zbrojnych to zadanie na lata, przy tym zadanie kosztowne. Nie możemy się ekscytować zakupami, bo dostawy są rozłożone w czasie, a produkcja krajowa to ułamek naszych potrzeb. Ponosimy konsekwencje polityki poprzednich rządów które cieszyły się z resetu i uważały że pokój po II wojnie światowej dano nam na zawsze.
Przyszłość też nie rysuje się kolorowo bo powtarza się model polityki międzynarodowej okresu międzywojennego. Same pakty i gwarancje, nawet pisemne, niczego nam nie gwarantują.
Nie można naszego bezpieczeństwa budować na poglądach pacyfistów i dyletantów którzy swoją wiedzę wojskową i znajomość polityki międzynarodowej opierają na rozmowach przy kawiarnianym stoliku. Tym ludziom interes partyjny i prywata dawno przyćmiły zdrowy rozsądek.
Ten tekst już sygnalizowałem https://niepoprawni.pl/blog/romuald-kalwa/czy-unia-europejska-i-nato-obronia-polske-przed-rosja
W mojej ocenie dowodzi powagi sytuacji w jakiej się znajdujemy. Trwa wyścig z czasem.
Tymczasem nasi politycy na siłę szukają sobie tematów zastępczych które mają podbudowywać ich nadwątlone ego. Nic poza tym.
To co opisałem wyżej jest bardzo wąskim wycinkiem spraw które wpływają na bezpieczeństwo Polski i regionu. Musimy jako społeczeństwo zdawać sobie sprawę że gra idzie o większe stawki niż pokój i spokój w Polsce. Polska jest w tej grze tylko jednym z trybików. Dlatego nasz wysiłek musi koncentrować na tym żeby racje wielkich tego świata nie rozgrywały się na naszym terytorium.
Co się za tym kryje? To już domena polityków i ich zdolności negocjacyjnych.
Odrębnym tematem, ale ściśle związanym z powyższym opisem jest analiza potencjalnych punktów zapalnych w Europie, a ściślej wzdłuż europejskich granic Federacji Rosyjskiej. To temat kwalifikujący się do odrębnej notki.

16 sierpnia 2023

Dlaczego wojsko jest drogie?

Wczorajsze obchody Święta Wojska Polskiego skumulowały dyskusję na temat racjonalności wydatków na zbrojenia. Nie chodzi o przekonywanie przekonanych. Prym wiodą etatowi malkontenci których jedyną zasługą jest totalna destrukcja.
Postawmy sprawę jasno.
Wzrost liczebny armii i jej odpowiednie wyposażenie jest potrzebą chwili.
Jesteśmy w NATO to fakt. Ale NATO nas nie obroni, może nam pomóc. Pomaga się zaś tym którzy potrafią się bronić sami, ale mogą nie dać rady wobec przeważających sił wroga.
Taka sytuacja ma miejsce wobec naszego odwiecznego wroga jakim jest Rosja zwana dzisiaj Federacją Rosyjską.
Stosunki międzynarodowe nie są wyłącznie czarno-białe. NATO nie stanowi jednej pięści.
Widać to na przykładzie pomocy udzielanej Ukrainie.
To prawda, że Ukraina nie jest członkiem NATO, ale gdyby być konsekwentnym takiej pomocy NATO nie powinno w ogóle udzielić.
Nie nasza sprawa. Rzecz jednak w tym że państwa NATO graniczą bezpośrednio z Federacją Rosyjską a także z Ukrainą. Wybór jest więc taki, albo biernie przyglądamy się agresji FR wobec Ukrainy, albo pomagamy w interesie własnym.
FR nie kryje się że jej zakusy nie kończą się na Ukrainie. To tylko etap na drodze odtwarzania ZSRR. Stanowi to realne zagrożenie dla państw tzw. Pribałtiki czyli Estonii, Łotwy i Litwy.
W dalszej kolejności jest Polska do której FR ma szczególną słabość. W XX wieku nikt ich tak nie pogonił jak my.
Stan naszych Sił Zbrojnych można oceniać na różne sposoby. Nie można jednak pomijać kontekstu w jakim się znajdujemy.
III RP ma już swoje lata i w tym czasie różne opcje polityczne były u władzy. Odbijało się to na kondycji i prestiżu wojska.
Od 1989 roku przechodziliśmy demontaż Wojska Polskiego a wraz z nim sukcesywną likwidację przemysłu zbrojeniowego o którym „zapomniano” że w czasach PRL-u był źródłem znaczących dochodów eksportowych budżetu Państwa.
Bardzo powoli przechodzimy ponowną ewolucję. Zwiększamy liczebność naszych wojsk, a wraz z tym rośnie zapotrzebowanie na różnorodne uzbrojenie. Lata szkodzenia Polsce przez rządy lewicy i opcji niemieckiej zrobiły swoje. Dzisiaj to uzbrojenie musimy kupować u obcych. Lata miną zanim ponownie krajowy przemysł zbrojeniowy będzie znaczącym dostawcą dla Wojska Polskiego. Dlatego z przymrużeniem oka musimy traktować uporczywe apele polityków PSL że 50% kwot przeznaczonych na zakupy uzbrojenia powinny być lokowane w przemyśle krajowym.
W przyszłości tak, ale dzisiaj nie ma komu zlecić dostaw o takiej wartości.
Poza tym zależy nam na krótkich terminach dostaw czego nie jest w stanie zapewnić rodzimy przemysł.
Teraz trzeba zadbać aby podpisywane umowy pozwalały na zaangażowanie naszego przemysłu zbrojeniowego. To nie tylko szeroko pojęty serwis tego sprzętu.
Posłużę się jeszcze przykładem Szwecji która dołącza do NATO. To państwo liczy nieco ponad 10 mln ludności. Najbardziej odpowiadała im neutralność militarna. Polityka Szwecji jest doskonałą ilustracją maksymy „chcesz pokoju, szykuj się do wojny.” Nie przeszkadzało im posiadanie własnego przemysłu zbrojeniowego. Co powiecie na to?
Szwedzki przemysł zbrojeniowy dostarcza własnym siłom zbrojnym i odbiorcom zagranicznym samoloty, radary, okręty – również podwodne, artylerię, pociski kierowane o różnym przeznaczeniu, a nawet czołgi – część szwedzkich Leopardów 2 (Strv 122) została wyprodukowana ze znacznym udziałem własnego przemysłu.
Rozwój tego przemysłu zbrojeniowego można obserwować od lat 20-tych XX wieku https://www.facebook.com/pancerni23/posts/1538150466337688/
Efektów Szwedzi nie muszą się wstydzić.
My też zaczynaliśmy w okresie międzywojennym, ale później mieliśmy już pod górkę.

30 lipca 2023

Po co się zbroimy?

Mało jest komentarzy dotyczących zakupów uzbrojenia od producentów spoza Polski.
W tych publikowanych przeważa opinia różnych krajowych ekspertów że MON marnuje nasze pieniądze.
Takie opinie wymagają szerszego omówienia. Kto ma rację i dlaczego?
Na początek proponuje opis sytuacji sprzed roku
https://defence24.pl/sily-zbrojne/300-tysieczne-wojsko-polskie-czyli-wielka-modernizacja-i-rozbudowa-kadry-kadry-i-jeszcze-raz-kadry-komentarz
Powód pierwszy, według mnie, jest taki że modernizujemy nasze wojska.
Posiadane uzbrojenie, często produkcji radzieckiej, czy na licencji radzieckiej, jest wymieniane na nowoczesne, dostosowane do wymagań współczesnego pola walki. Musimy również uzupełnić to co przekazaliśmy Ukrainie. Tu malkontenci przypomną o niejasności rozliczeń tych dostaw na front.
Powód drugi to znaczna rozbudowa liczebna naszych wojsk, rozłożona na najbliższych kilka lat.
Zakładana jest rozbudowa do około 300 tysięcy żołnierzy wobec około 170 tysięcy obecnie.
To nie jest zbyt dużo w stosunku do liczby mieszkańców Polski.
Finlandia licząca około 5,5 mln mieszkańców ma armię liczącą 24 tysiące żołnierzy i około 900 tysięcy poborowych. Finlandia ma obowiązkową służbę wojskową.
Istotna jest nie tylko liczebność ale wyszkolenie, struktura, wyposażenie i uzbrojenie armii.
Warto podkreślić że nie ma protestów społeczeństwa przeciwko tej decyzji. Mamy świadomość realnego zagrożenia agresją Rosji.
Docelowo trzeba wyposażyć około 200 tysięcy żołnierzy od stóp do głów włącznie z koszarami.
Czasu nie ma zbyt wiele, a możliwości produkcyjne przemysłu zbrojeniowego są jednak ograniczone. Wynika to ze zgubnej polityki poprzednich rządów III RP. Armie liczące się we współczesnym świecie budowane są latami, przy znaczącym wsparciu rodzimego przemysłu zbrojeniowego.
Dzisiaj nie potrafimy produkować całego asortymentu i nie mamy wystarczających możliwości w zakresie wydajności /skali produkcji/. W dzisiejszym świecie obowiązuje specjalizacja. Trzeba więc kupować na rynkach zagranicznych.
Kupujemy nie tylko my. Dlatego realizacja zamówień musi być rozłożona w czasie. Przemysł zbrojeniowy na świecie pracuje ciągle na pół gwizdka. Dlatego z takim trudem uzupełniane są niedobory amunicji dla wojsk ukraińskich.
Rosja ma problemy innego rodzaju.
Mniej znane są szczegóły tych transakcji. Skąd pieniądze? Wydatków o tej skali nie można zaplanować w budżecie. Potrzebne są kredyty i pożyczki. Dopiero potem trzeba zapewnić spłaty. To komplikuje realizację wielu transakcji. Szczegółów nie publikuje się.
Rząd ma zgodę na realizacje wszystkich zakupów.
Ważne jest żeby kolejne rządy nie wycofały się z podjętych decyzji.
Trzeba też podkreślić że planowane zakupy uzbrojenia nie są celem samym w sobie.
Z tym związane są poważne przedsięwzięcia logistyczne. Sprzęt wymaga szkolenia załóg, a więc trenażerów i poligonów, obsługi serwisowej, remontów, części zamiennych, uzupełniania zapasów amunicji, a przede wszystkim przeszkolonego personelu. Za tym muszą iść inwestycje w krajowy przemysł zbrojeniowy.
Malkontenci jak zwykle powiedzą że to zbędne wydatki. Te pieniądze powinny być przeznaczone na wydatki na rzecz społeczeństwa. Niby racja. Tylko czy obcy przyjdą tu z przyjacielską wizytą?
Tak jak na Ukrainę?
Są szanse że z racji tak dużych zakupów dojdzie do ścisłej współpracy z producentami kupowanego uzbrojenia. Wiele wskazuje że ta współpraca będzie mniej skomplikowana niż z Niemcami od których kupiliśmy okazyjnie Leopardy. Na dzisiaj zostanie nam prawdopodobnie centrum naprawcze niemieckich czołgów z Ukrainy. Sądzę że Polska podejmie się napraw jeśli Niemcy zapewnią technologie i części zamienne do napraw tych czołgów.
Są szanse że dla sprzętu z Korei Płd w Polsce powstanie centrum serwisowe, zwłaszcza że Polska nie będzie jedynym w Europie państwem dokonującym zakupów w Korei Płd..
Planowane zakupy Litwy w Niemczech nie mają większego znaczenia. Kilka czy kilkanaście sztuk wiosny nie czyni tym bardziej że na Litwie nie wszystko jest do końca jasne.
https://defence24.pl/przemysl/czolgowa-afera-na-litwie-prezydent-kontra-minister
Póki co do Polski przybywają kolejne partie uzbrojenia zakupione przez MON. Robią wrażenie.

26 sierpnia 2022

Aby Polska rosła w siłę …

Temat o którym nie wolno teraz zapominać to wzrost liczebny i modernizacja wyposażenia Wojska Polskiego. Realizacja nabrała rumieńców po wznowieniu w lutym br. wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Zadanie na lata. Wojna uświadomiła naszym politykom, że Rosja w swym postępowaniu wobec sąsiadów jest nieobliczalna. Nieobliczalna jest zwłaszcza jej zachłanność wobec sąsiadów. Można wprost powiedzieć że to atawizm w ich zachowaniu.

Co w takiej sytuacji nam pozostaje? Rozbudowywać własne siły zbrojne do poziomu umożliwiającego skuteczne przeciwdziałanie odwiecznym zakusom rosyjskim. Nie możemy tego robić wyłącznie własnymi siłami, bo przekracza to nasze możliwości, nie tylko finansowe ale również czasowe.
Tam gdzie to możliwe trzeba korzystać z pomocy zewnętrznej.
Doświadczenie Ukrainy uczy, jak masz liczyć na kogoś, licz najpierw na siebie. Nie trać bezmyślnie czasu. Póki Ukraina walczy i chce walczyć musimy jej pomagać, nawet odejmując sobie od ust. Osłabianie Rosji daje nam bezcenny czas.
Dzisiaj fachowcy oceniają że Rosja stanie ponownie na nogi za jakieś 10 lat. Nie wiem na ile ta ocena jest poprawna. Ale to jest czas nam dany na przygotowanie się do ewentualnej konfrontacji.
Nie ma przebacz. Oni nigdy nie zrezygnują. Podobnie jak Niemcy.
Dlatego musimy mieć te siły zbrojne proporcjonalne do liczby ludności Polski. Planowane 300 tysięcy nie jest wielkością przesadną. Tym bardziej że jest to zadanie rozłożone w czasie.

Mam w pamięci dewizę z rodzinnych stron: „jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. To nie jest przejaw szowinizmu czy nacjonalizmu, ale doświadczenia historycznego, tu z Wielkoposki.
Niemcy swoją zachłanność realizują ździebko subtelniej. Przynajmniej tak uważają.
Sprzed kilku dni: zobaczcie jak w Niemczech „normalni” Niemcy reagują u siebie na ulicy na język polski, a tym samym na Polaków. Przegrana wojna z niczego ich nie wyleczyła. To silniejsze od nich.
Wzorcowa demokracja, o cywilizacji nie wspomnę. 

Nasz pech polega na tym że ten gigantyczny wysiłek finansowy, związany z przebudową sił zbrojnych, musimy ponosić w warunkach postcovidowych i trwającej wojnie na Ukrainie. Do tego trzeba dołożyć rozlewający się na cały świat kryzys gospodarczy o skutkach dziś niewyobrażalnych. To dopiero przed nami.
Pomagamy Ukrainie nie z nadwyżek finansowych, ale kosztem własnych wydatków bieżących.
Dzisiaj usłyszałem, że to już 3,6 mld USD, a łącznie z pomocą dla uchodźców, ponad 10 mld USD.
To również pieniądze ze zbiórek społecznych.
Chyba się nie przesłyszałem.

Warto nieco cofnąć się w czasie. W PRL na potrzeby przemysłu obronnego pracowało około 150 tysięcy ludzi w ponad 100 zakładach produkcyjnych. Faktem jest że te zakłady pracowały nie tylko na potrzeby Wojska Polskiego, ale całego Układu Warszawskiego.
Nie wszystkie przetrwały w III RP.
Nie we wszystkim, w produkcji zbrojeniowej, jesteśmy outsiderami. Żeby utrzymać się w czołówce światowej trzeba lat pracy i znacznych nakładów finansowych na prace B+R, a to musi mieć ekonomiczne uzasadnienie. Te oceny ulegają zmianie w przypadku zagrożenia wojennego.
Wówczas obowiązują inne zasady i kalkulacje.
Po latach zapaści na początku III RP przemysł obronny łapie oddech. Teraz mamy inny problem.
Chodzi o zdolności produkcyjne przemysłu zbrojeniowego.
W wielu przypadkach zdolności produkcyjne są za małe w stosunku do potrzeb. Żeby było ciekawiej, nie zawsze można rozwinąć produkcję, często ze względu na ograniczenia terenowe /nie ma gdzie rozwinąć kolejnych linii produkcyjnych/.
Inny problem to nadążanie technologiczne za czołówką światową.

W przemyśle zbrojeniowym, jak w każdym innym, ma miejsce specjalizacja. Trzeba umieć się w tym znaleźć. Jak? Możliwości są różne. Produkować to co się potrafi, a nadwyżki eksportować. Kupować licencje, wchodzić w kooperację.
Dlatego bardzo dobrze rokuje współpraca z Koreą Płd, gdzie są realne szanse na ulokowanie części produkcji docelowo w Polsce.
Podkreślam że z Koreą Południową współpracujemy skutecznie od lat, a teraz rozszerzamy zakres tej współpracy. Wystarczy wymienić nasz hit jakim jest „Krab”. https://pl.wikipedia.org/wiki/AHS_Krab
Warto też zwrócić uwagę, że uzbrojenie z Korei kupiły ostatnio inne kraje europejskie /Finlandia, Norwegia, Estonia/. To stwarza korzystne warunki dla serwisu i możliwości produkcji części i podzespołów tego uzbrojenia w Polsce.
Do tego trzeba dołożyć skok technologiczny naszego przemysłu.

Podstawowy problem to wyścig z czasem. Dotyczy to całej gospodarki światowej która w przemyśle zbrojeniowym pracuje ciągle na zwolnionych obrotach, właściwych dla czasu pokoju. Dlatego, mimo deklaracji nie można w trybie nagłym /odręcznie/ dostarczyć pomoc wojskową Ukrainie.
Nawet USA udzielające pomocy wojskowej Ukrainie nie są w stanie korzystać bez ograniczeń z zapasów magazynowych. Z drugiej strony wzrasta zainteresowanie zakupami uzbrojenia, nie tylko w Europie.
Z powyższego widać, że efekty podejmowanych w Polsce działań będą widoczne dopiero po latach. Ważne żeby zdążyć z realizacją przed czasem próby.
Dzisiaj trzeba pilnować żeby kontrakty zakupowe były zawierane kompleksowo.
Broń to nie zabawka. To wydatek na dziesięciolecia. Trzeba więc zapewnić serwis, części zamienne, szkolenia i co oczywiste, amunicję.
To wszystko ma jeden wspólny mianownik, płynność dostaw.
Dzisiejszy świat jest tak skonstruowany że raczej nie ma szans autarkia. Doświadcza tego Rosja w trwającej wojnie z Ukrainą.
Nie wszystko co jest potrzebne do optymalnego wykorzystania posiadanych zasobów można zgromadzić na zapas. Zapasy kiedyś się kończą, a trwające działania wojenne nie zawsze pozwalają na uzupełnianie zasobów. To kolejny problem wymagający rozwiązania.

Dzisiaj mogę powiedzieć że okoliczności nam sprzyjają. Tylko trzeba umieć i chcieć to wykorzystać bo nic dwa razy się nie zdarza.
Jeszcze coś na podsumowanie. Te plany muszą być skrupulatnie zrealizowane nawet gdy dojdzie do zmiany opcji rządzącej.

09 maja 2022

Nowe oblicza współczesnej wojny

Wojna na Ukrainie zwróciła uwagę komentatorów na problemy związane z przemysłem zbrojeniowym  
w kontekście uzupełniających dostaw uzbrojenia własnym wojskom w warunkach wojny.
Temat jest ciekawy sam w sobie z różnych powodów.
Idealnym przypadkiem współczesnej wojny jest blitzkrieg. Atakujący osiąga swoje cele zanim atakowany zdąży się ogarnąć. Tak miało być w przypadku tegorocznego ataku Rosji na Ukrainę.
Nie wiem na jakiej podstawie Rosja zakładała, że wojska rosyjskie zostaną przyjęte na Ukrainie z otwartymi rękami.
Tymczasem wyszło jak wyszło. Grubo po ponad dwóch miesiącach walk końca wojny nie widać.
Nie widać też jej zwycięzcy. Wygrana Ukrainy to ciągle jeszcze chciejstwo, a szanse Rosji na wygraną gasną z każdym kolejnym dniem.
Długotrwała wojna na wzajemne wyniszczenie stwarza zupełnie inne wymagania walczącym stronom. Większe szanse wygranej ma strona posiadająca efektywniejsze zaplecze logistyczne.  
Każde państwo które utrzymuje własną armię dla utrzymania suwerenności  stara się posiadać, mniej czy bardziej rozwinięty, przemysł zbrojeniowy. Ten przemysł ma albo ugruntowaną tradycję, albo raczkuje. Polski przemysł zbrojeniowy plasuję gdzieś pośrodku.
Mamy piękne tradycje sięgające okresu międzywojennego, mieliśmy całkiem niezły przemysł zbrojeniowy w czasach PRL. Za miarę wartości uważam zyski z eksportu uzbrojenia.
Po okresie zapaści w latach 90 złapaliśmy oddech. Mamy branże w których nie odstajemy od czołówki światowej. Są też branże w których możemy konkurować z najlepszymi jak równy z równym.
W minionych 30 latach ponieśliśmy spore straty, również prestiżowe, wskutek braku wyobraźni polityków decydujących o rozwoju bądź zaniku pewnych branż przemysłu. Winien był też owczy pęd obowiązujący w UE. Decyzje wynikały z przeświadczenia, że lepiej kupić gotowe niż produkować samemu. Po części wynikało to z preferowania specjalizacji, a raczej pilnowania własnych rynków zbytu. Sparzyli się na tym Polacy którzy w początkach III RP chcieli konkurować na rynku handlu bronią z USA.
Od siebie dodam że w Polsce nie wykluczam decyzji podejmowanych na zlecenie zewnętrzne.
Dzisiaj wiele uległo pod tym względem zmianie na lepsze. 
Do sielanki daleko.
O problemach przemysłu obronnego, wymagających natychmiastowego rozwiązania można przeczytać tu https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/polski-proch-bolesna-nauczka-czas-na-zmiany-w-przemysle-zbrojeniowym,567311.html?
Konkluzja według mnie jest taka: Trzeba postawić na sprawdzony wariant tzn. maksymalnie oprzeć się na własnym przemyśle zbrojeniowym, albo zapewnić sobie pewne dostawy z importu. Ten ostatni model odrzucam na starcie. Nie może być tak że suwerenność państwa jest uzależniona od widzimisię dostawcy uzbrojenia czy składowych do jego produkcji.
Czy da się to całkowicie wykluczyć? Chyba nie, bo pośliznęli się na tym również Rosjanie którzy produkują uzbrojenie na nieporównywalnie większą skalę, ze względu na  potrzeby własne jak i na eksport. Może wobec tego trzeba problem zredukować do minimum? Tylko jak?
W warunkach wojny zakłady zbrojeniowe narażone są na zniszczenie w pierwszej kolejności.
Podobny los spotka magazyny których lokalizacja jest wrogowi znana. 
Jednak większy problem widzę w zgromadzeniu zapasu komponentów z importu np. elektroniki czy składników do produkcji materiałów miotających.
Trwająca wojna i wywołany kryzys gospodarczy generuje problemy których powinniśmy uniknąć z racji rozbudowanych porozumień międzynarodowych. Niestety, okazuje się że w sytuacji kryzysowej porozumienia najczęściej są warte tyle ile papier na którym je spisano. Przykładem pierwszym z brzegu jest paliwo do reaktorów w elektrowniach atomowych.

W branży zbrojeniowej mamy do czynienia z ciekawą sytuacją, dotyczącą handlu bronią. W tej notce http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/jak-pewien-nie-dzwiedz-a-moze-nie-miec-cywilizowa-niedzwiedzia-syberyjskiego
autor przytoczył zestawienie światowych eksporterów broni a także opatrzył ciekawym komentarzem dotyczącym zysków z eksportu w przeliczeniu na 1 mieszkańca.
Z jednej strony liczby nie kłamią, a z drugiej jak wiele mówią! 
Podstawowa konkluzja brzmi: sankcje są po to żeby je omijać!
Lista sankcji nakładanych na Rosję daje wiele do myślenia. Po aneksji Krymu sankcje nałożone na Rosję dotyczyły m.in. sprzedaży broni i materiałów do jej produkcji. Tymczasem według dostępnych danych w latach 2015-2020 co najmniej 10 państw UE sprzedawało Rosji broń i komponenty do jej produkcji.
Wśród nich czołówkę stanowiły Francja i Niemcy. Oczywiście nie dotknęły ich żadne konsekwencje za złamanie sankcji.
Metoda na omijanie sankcji jest bardzo prosta. Sankcje redagowane są tak żeby były w nich luki prawne umożliwiające legalne ich omijanie.
Nie jestem odkrywcą jeśli powiem, że palmę pierwszeństwa w hipokryzji dzierżą Niemcy. Winna temu jest wszechstronna i wieloletnia współpraca Niemiec i Rosji.
Jest tu jednak coś na co warto zwrócić szczególną uwagę. Wśród państw eksportujących uzbrojenie do Rosji znalazła się Ukraina. https://defence24.pl/przemysl/ukrainski-eksport-uzbrojenia-doswiadczenie-i-perspektywy-analiza
To może szokować ale niekoniecznie. Więzi wytworzonych przez lata istnienia wewnątrz ZSRR nie można zerwać z dnia na dzień. W światowym rankingu eksporterów uzbrojenia przed 2014 rokiem Ukrainę lokowano na 11 miejscu.
Po rozpadzie ZSRR Ukraina przez wiele lat współpracowała z Federacją Rosyjską w produkcji i serwisowaniu uzbrojenia. Z linkowanego wyżej tekstu wynika, że 2/3 eksportu w branży lotniczej trafiało do Rosji. Tak było do 2014 roku, do aneksji Krymu i wejścia Rosji do obwodów donieckiego i ługańskiego.
W mojej ocenie zajęcie wschodnich terytoriów Ukrainy ma na celu wyeliminowanie Ukrainy jako konkurenta ekonomicznego. Wszystko inne jest tylko dorabianiem ideologii do tych poczynań.
Cały przemysł ciężki i wydobywczy skupiony jest zasadniczo na wschodzie Ukrainy.
Po uzyskaniu niepodległości Ukraina krok po kroku rozwijała się gospodarczo i zaczynała stanowić zagrożenie gospodarcze dla Rosji która swój rozwój zawdzięczała głównie eksportowi węglowodorów.
To jest solą w oku Rosjan i ich propagandy. Taki pogląd został też wyrażony przez żołnierza rosyjskiego w ujawnionym przez wywiad ukraiński nagraniu rozmowy z rodziną w Rosji /”dlaczego oni mają mieć lepiej niż my?”/.
Ta wojna ma cofnąć Ukrainę w rozwoju o dziesięciolecia. To jest ten ukryty cel Rosji.

Wrócę jednak do zagadnienia sformułowanego w tytule notki.
Co nowego w sztuce wojennej ujawnia wojna 2022 na Ukrainie? Tego nowego jest dużo, a nawet bardzo dużo.
Wojna wpłynęła na stanowisko państw skandynawskich, Szwecji i Finlandii, w kwestii własnego bezpieczeństwa. Oba państwa mają formalnie złożyć wnioski o przyjęcie w poczet członków NATO.
Ma to nastąpić na szczycie NATO w czerwcu w Madrycie.
Na pierwszym miejscu postawiłbym jednak współpracę wywiadów. Dzięki wsparciu wywiadu USA Ukraina nie jest bez szans w starciu z wrogiem przeważającym liczebnie i dysponującym ponoć lepszym uzbrojeniem. Wywiad satelitarny pozwala na wczesne wykrycie ruchów wojsk wroga i podjęcie przeciwdziałań.
Kolejnym atutem na polu walki po stronie Ukraińców jest nowa taktyka walki i nowoczesna broń jaką dysponuje Ukraina, z zakupów i dostaw w ramach wsparcia państw NATO.
Żeby osiągnąć sukces końcowy, czyli pokonać armię rosyjską, potrzeba asortymentów porównywalnych z tym czym dysponuje Rosja. Dotyczy to szczególnie lotnictwa, wojsk pancernych, artylerii dalekonośnej, zarówno lufowej jak i rakietowej.
Postrachem wojsk rosyjskich stały się drony.
Drony znamy z zastosowań cywilnych, nawet jako zabawki. Jednak w zastosowaniach militarnych są to bezpilotowe statki powietrzne o różnym przeznaczeniu, zdolne przenosić ładunki o masie rzędu ton,
na odległość tysięcy kilometrów. https://ironsky.pl/drony-wojskowe-zestawienie-najdrozszych-i-najgrozniejszych-dronow/  
Niezwykle skuteczne są polskie Pioruny https://wml.wat.edu.pl/instytut-techniki-rakietowej-i-mechatroniki/zaklad-konstrukcji-rakietowych/polska-bron-rakietowa/przenosny-przeciwlotniczy-zestaw-rakietowy-piorun/  którymi ze względu na ich skuteczność na polu walki zainteresowali się Amerykanie. Zamierzają zakupić je na wyposażenie własnych wojsk.
Nie jest to jedyne państwo zainteresowane ich zakupem. Czy Polska będzie w stanie zrealizować te zapotrzebowania? Sprawą otwartą pozostaje zabezpieczenie praw autorskich do produkcji tego uzbrojenia.
Oddzielnego omówienia wymaga odpowiedź na pytanie co po tej wojnie? Przecież ona musi się skończyć.
Dzisiaj nikt nie zna odpowiedzi jak?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...