Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polacy na Białorusi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polacy na Białorusi. Pokaż wszystkie posty

13 września 2021

Na kogo wypadnie …

Żonglowanie statystykami trwa w najlepsze. Zwłaszcza jeśli przy ich pomocy można sobie poprawić samopoczucie, albo sugerować innym jak jest dobrze.
Jak to się ma do rzeczywistości? Nijak.
Z jednej strony, do kolejnych wyborów jeszcze trochę, a z drugiej mogą zostać przyspieszone.
Tymczasem tzw. sondaże uparcie pokazują to samo /z niewielkimi odchyłkami/.
Koalicja rządząca uparcie wali głową w „szklany sufit”, a opozycja której ulubionym zajęciem jest kontestowanie lub sabotowanie poczynań ekipy rządzącej, ciągle oscyluje wokół stałego wyniku, nieco ponad 20% poparcia ankietowanych.
Jakie są właściwe wyniki nie wiadomo, bo te nie są publikowane. Znają je tylko zleceniodawcy badań.
W wynikach badań dostrzegam dwie ciekawostki. Jedna dotyczy wyników formacji Hołowni. Szymek regularnie pieprzy trzy po trzy, para szesnaście i na tym zyskuje teraz ponad 10% poparcia ankietowanych, a miewał już w okolicach 20%. Żadnego programu i to działa. On ma tylko siać zamęt.
Czy ludzie są w swej masie rzeczywiście tacy głupi czy tylko bezrefleksyjni?
Z drugiej strony obserwuję regularne składanie do politycznej trumny PSLu. Tymczasem w realnych wyborach PSL zawsze przewala się przez próg wyborczy i często jest tym przysłowiowym języczkiem u wagi dla zwycięskiej partii która nie jest w stanie utworzyć samodzielnie rządu większościowego.
Sondaże swoją drogą, a realne wybory swoją.

Rządzący starają się robić wrażenie, że chcą uchylić nieba wyborcom. Potrzebowskich jest jednak zbyt wielu, a na dokładkę trwa tu nieustający konflikt interesów. Dla wszystkich nie starcza, a jeśli się komuś dosypuje to wiadomo, że innym trzeba ująć. Mniej jest takich którzy oczekują racjonalnego podziału dóbr.
Ten schemat powtarza się od lat i nikt nie potrafi tego ogarnąć. Zmienił się jednak ogląd sytuacji. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że wymiana ekipy rządzącej może być dla nich jedynie zmianą na gorsze. Dlatego bieżąca polityka wewnętrzna koncentruje się dla jednych na utrzymaniu status quo, a dla drugich na próbie utargowania dodatkowych profitów.
Dzisiaj to wszystko rozgrywa się na tle walki z covid-19.
Trudność, dla rządzących, polega na tym, że pandemia nam spowszedniała. Przestaliśmy się jej bać, co widać po zaniku zainteresowania szczepieniami profilaktycznymi.
Nie wiemy co nas czeka z nastaniem jesieni. Samo straszenie nas tzw. czwartą falą już nie starcza. Szczepienia też nie dają jednoznacznych wniosków. Więcej tu myślenia życzeniowego.
Nie popieram agresywnych akcji antyszczepionkowców, ale jestem również przeciwny reakcjom tzw. autorytetów ze świata medycyny którzy domagają się kar, z pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu włącznie, dla lekarzy którzy kwestionują wiele z dotychczasowych metod zwalczania pandemii.

Na to nakłada się polityka na poziomie UE.
Ponad rok temu KE uznała, że pandemia narobiła nieodwracalnych szkód w gospodarce i trzeba to poszczególnym państwom chociaż w części zrekompensować. Opracowano fundusz pomocowy i określono zasady jego stosowania. Wydawało się że dalej powinno być już z górki.
Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Zapomniano o zasadzie: dajcie mi władzę to was usadzę. Kombinatorzy unijni, wróć komisarze unijni, zaczęli pisać własne warunki dystrybucji pomocy finansowej. Wynika z nich że niektóre państwa zobaczą przyznane pieniądze jak własne ucho, chyba że się ukorzą. Hamulcem ma być kryterium praworządności. To takie rozciągliwe kryterium pozwalające grać na nerwach tym którzy uważają, że zapisy Traktatu unijnego trzeba traktować serio. To podejście komisarzy wywołało falę oburzenia wśród znacznej części państw członkowskich UE które widzą nadużywanie uprawnień wbrew zapisom traktatowym. Optymiści widzą szansę na ukrócenie ich samowoli. W końcu co za dużo to nie zdrowo.
Mnie ciekawi jak ostatecznie zachowa się rząd MM. Na dzisiaj obowiązuje wersja że nie oddamy ani guzika.

Niestety, koniec kanikuły oznacza początek dorocznych awantur ulicznych. Wraca moda na miasteczka namiotowe w Alejach Ujazdowskich. Trwający od lat konflikt między kolejnym ministrem zdrowia a szeroko pojętym personelem medycznym.
W służbie zdrowia nie ma takich pieniędzy które by nie przepadły tam niczym w kosmosie. Nikt nie ma pomysłu jak przeciąć ten węzeł gordyjski.
Nieszczęście polega na tym, że kolejka do protestów nie kończy się na służbie zdrowia.
Tymczasem na wschodniej granicy cisza przed burzą? Czy tylko wzajemne stroszenie piórek?
Kto kogo bardziej wystraszy?

08 września 2021

Co jest grane?

Tematów dziwnej treści nie brakuje.
Mnie krew zalewa gdy widzę i słyszę jak angażujemy się w sprawy międzynarodowe które nie przynoszą żadnych korzyści Polsce. Skąd u nas ten wysyp nietrafionych „inwestycji”?
Jeśli przynoszą korzyści poszczególnym osobom, politykom czy urzędnikom polskim, to powinno być przedmiotem zainteresowania odpowiednich służb.
Wishful thinking, prościej marzenie ściętej głowy.
Nie odrzucam też opcji, że pewne sprawy robione są za friko. Wszak głupich nie sieją, sami rosną. Mówi się o nich wprost "użyteczni idioci".
Najmniej wierzę w bajdy w stylu, że coś jest robione dla naszego dobra, ale pewnych szczegółów nie można upublicznić „dla dobra sprawy”.
Jaka i czyja to „sprawa”?
Czasem ktoś z polityków czy ekspertów nieopatrznie nazywa rzeczy po imieniu, ale przechodzi to bez większego echa.

Walczymy o dobre relacje z Litwą i Ukrainą, a jednocześnie robimy wszystko żeby zadrażniać i tak napięte relacje z Białorusią. Dla zasady?
Czy nikt nie dostrzega że systematyczne deptanie po odciskach pcha Białoruś w łapy Putina?
O to chodzi?
Czyje interesy realizuje TV Belsat współfinansowana przez Wlk. Brytanię? https://www.tvp.pl/centrum-informacji/informacje-dla-mediow/komunikaty-centrum-informacji/brytyjczycy-i-szwedzi-dofinansuja-belsat-tv/15802142
Tam wszędzie mieszkają Polacy. Mieszkają tam od zawsze. Są na swoim. Stanowią liczne grupy narodowościowe.
Co państwo polskie, III RP, robi żeby ułatwić im życie wśród obcych? Żeby nie byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii?
Nadskakujemy Litwinom czy Ukraińcom i co z tego mamy? Jedni i drudzy od lat lawirują żeby uzyskać dla siebie jak najwięcej korzyści, ale jednocześnie nie ustąpić na krok w sprawach istotnych dla Polski i Polaków. Uważam jednych i drugich za jednakowo wrednych pod tym względem. Jeśli realizują swój interes narodowy to dlaczego naszym kosztem?
Najbardziej jednak wkurza schizofrenia ekipy rządzącej. Nie chodzi tylko o aktualną. Tu nie ma różnicy.
Co innego mówią, co innego robią, a co innego myślą.
Polska nie ma nierealnych żądań. Wszystkie mieszczą się w tym co gwarantuje nam członkostwo w UE oraz prawo międzynarodowe.  
Dlaczego tolerujemy afronty Litwinów wobec mniejszości Polskiej na Litwie np. w sprawie pisowni nazwisk polskich, dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości i ulic na terenach gdzie Polacy stanowią większość /Soleczniki/? Tak leczą swoje kompleksy?
Czy my stosujemy takie same praktyki wobec mniejszości litewskiej na Suwalszczyźnie?
Ile smrodu było wokół rafinerii w Możejkach które mogły być przejęte przez Rosję? Dopiero od niedawna Litwa zmieniła swoje nastawienie, widząc korzyści z pełnego wykorzystania rafinerii.

Na innej płaszczyźnie rozgrywają się nasze problemy na Ukrainie.
Ile wysiłku wkłada Ukraina w zacieranie śladów polskości na jej obecnym terytorium? Co to za cywilizacja która odmawia poszukiwań archeologicznych szczątków masowych morderstw z pobudek politycznych /czystki etniczne podczas rzezi wołyńskiej/, a jednocześnie podtrzymuje kult Bandery i UPA?

Nie stanowi dla rządzących Polską problemu /bez stosownych upoważnień Sejmu/ przyjęcie uchodźców z końca świata, wrogich nam kulturowo, a nie potrafimy zorganizować powrotu Polaków z zesłania do Kazachstanu, czy na Syberię? Nie stać nas?

Dlaczego nie potrafimy być skuteczni w przywróceniu praw mniejszości polskiej w Niemczech?
Nie ma takiej?
Dlaczego tolerujemy obowiązywanie po dzień dzisiejszy dekretu Goeringa w stosunku do majątku Polonii na terenie III Rzeszy niemieckiej? Jednocześnie tolerujemy panoszenie się mniejszości niemieckiej, nie tylko na Śląsku.
Problemem samym w sobie są reparacje wojenne za zniszczenia spowodowane przez III Rzeszę niemiecką na obszarze II RP. To nie jest tylko wycena naszych roszczeń, ale przede wszystkim uznanie ich zasadności i aktualności. Powinniśmy konsekwentnie wykazywać, że roszczenia Polski nie uległy przedawnieniu. Nie zostały też nigdy zaspokojone.

Specyficznym „przyjacielem” są dla nas Czechy. Z kim oni właściwie trzymają sztamę? Z Polską czy z Niemcami? Konflikt w sprawie kopalni Turów może nas czegoś nauczy?
Osobiście wątpię. Nie ma znaczenia że dla Czechów konflikt ma podłoże polityczne /wynika z ich wewnętrznych rozgrywek politycznych /. Co nas to w sumie obchodzi?
W sporze chodzi naprawdę o wyeliminowanie Polski z rynku energetycznego ponieważ w tym regionie działają oprócz Turoszowa kopalnie węgla brunatnego leżące na terenach należących do Czech i Niemiec. One nie oddziałują na lokalne środowisko naturalne?
Inna sprawa, że Polska zlekceważyła problem i przez kilka lat nie podjęła prac nad udowodnieniem Czechom ich hipokryzji.

Jakie są rzeczywiste powody dla których kolejne rządy III RP pozwalają na poniewieranie Polską na arenie międzynarodowej?

Covid-19 spowodował poważne korekty w funkcjonowaniu gospodarki nie tylko europejskiej.
Polska, w ocenie nie tylko rządu MM, wypada korzystnie, ale to jest nie w smak urzędnikom i politykom KE. Ponad rok temu KE podjęła decyzje o wsparciu finansowym państw członkowskich. Polska z tego tytułu ma otrzymać 57 mld euro, w tym 36 mld euro w formie nisko oprocentowanej pożyczki.
Dokumenty w sprawie KPO zostały złożone do Brukseli w terminie, a dwa kraje Holandia i Bułgaria,
nie złożyły ich do tej pory.
KE dokonała już pierwszych wypłat, ale ani euro nie trafiło jeszcze do Polski. Unijni kacykowie uznają,
że nie otrzymamy należnych pieniędzy bo nie uznajemy prymatu prawa UE nad prawem krajowym.
Nie ma znaczenia, że podobne stanowisko reprezentują Niemcy, Francja, Hiszpania czy Rumunia, które pieniądze w ramach pierwszej transzy już otrzymały. KE przypadkowo zapomina, że Polska jest wśród państw które żyrują pożyczkę. Może więc z niej zrezygnować i zaciągnąć ją na własnych warunkach?
Będzie dla nas bezpieczniej finansowo?
Na marginesie, szum medialny w tej sprawie jest nieproporcjonalny do należnej nam kwoty pomocy finansowej. https://naszeblogi.pl/59770-jezeli-ke-przyjmie-polski-kpo-otrzymamy-3-mld-euro
Czy to jest wiedza powszechnie znana?
Poza tym, te pieniądze należą się nam jak przysłowiowemu psu micha. Wpłacamy do budżetu UE spore kwoty, udostępniamy swój rynek, wkrótce będziemy tzw. płatnikiem netto. To za mało?
Z wydatkowania tej pomocy też musimy się rozliczyć.

Tymczasem w kraju mamy kolejny przypadek obchodzenia prawa /dotyczy zakazu handlu w niedzielę/.
Do grona cwaniaków dołączył Lidl i Kaufland.  
Po co to udawanie troski o społeczeństwo ze strony rządzących?
Co na to związki zawodowe?
Czy naprawdę tak trudno tworzyć prawo bez dziur przez które można przepchnąć wszystko?
Tak na marginesie, co się dzieje w sprawie „lex tvn”? Podobno pastwi się nad nim Senat.

Wspomnę jeszcze o jednej sprawie. Chodzi o konstrukcję budżetu centralnego.
Covid-19 spowodował że rząd MM dla uspokojenia nastrojów społecznych rozdaje na prawo i lewo olbrzymie kwoty. Z jakich źródeł korzysta? W budżecie były zaplanowane tak duże rezerwy?
Dotychczas żyłem w przeświadczeniu, że zmiany w przeznaczeniu środków budżetowych /przesunięcia/ wymagają zgody parlamentu. Z zastrzeżeniem, że zmian nie dokonuje się post factum.
Jestem w mylnym błędzie?

25 maja 2021

Kto kogo bardziej nie lubi?

Przebieg wydarzeń, zwłaszcza z ostatnich dni, pokazuje że nie mamy sojuszników, a interesy z sąsiadami są najczęściej rozbieżne.
Litwa potrzebowała kilka lat żeby zrozumieć, że jest zbyt mała aby wpływać skutecznie na geopolitykę regionu. Zanim to nastąpiło nie przepuściła żadnej okazji dokopania Polakom stanowiącym u nich sporą mniejszość narodową. Litwini potrafili nawet torpedować wspólne z Polską przedsięwzięcia gospodarcze.
Otwarte pozostaje pytanie, czy obecny stan ma charakter trwały, czy tylko przejściowy?

Białoruś stanowi inny problem. Tu trwa przeciąganie liny między Federacją Rosyjską a Polską, czy szerzej Unią Europejską. Chodzi o to w czyjej strefie wpływów pozostanie Białoruś? Tradycyjnie w rosyjskiej, czy przejdzie do strefy europejskiej? Na samodzielność ich nie stać, a UE widzi w Białorusi wyłącznie rynek zbytu swych towarów i źródło taniej siły roboczej, najczęściej nisko wykwalifikowanej.
Nigdy nie padła oferta przystąpienia do UE czy NATO. Zawsze było kategoryczne NIE ze strony Rosji.
Zamiast tego trwa podpuszczanie Białorusinów do otwartego występowania przeciwko rządom Łukaszenki. Realnym efektem jest wzrost frustracji Białorusinów którzy widzą bezowocność swoich protestów.
Dotychczasowe zachowanie Łukaszenki wynika z jego świadomości poparcia jakiego udziela mu Putin. Jedyne czego można oczekiwać to wymiany Łukaszenki na innego, powolnego woli aktualnego dysponenta Kremla. Łukaszenka jest tego w pełni świadom i póki co lawiruje jak może i jak widać robi to skutecznie.

Następny w kolejności sąsiad to Ukraina. O ich lawiranctwie można godzinami. Moja ocena na dzisiaj jest taka, że Ukraina przyjęła wobec Polski, UE i ogólnie świata zachodniego, postawę roszczeniową. Są, w ich pojęciu,  biedni i pokrzywdzeni, nie tylko przez los i z tego tytułu im się wiele należy i to najczęściej w formie pomocy bezzwrotnej. Na tym modelu jadą od kilku lat.

Kolejny nasz sąsiad to Słowacja. Też lawirant jakich mało. Z jednej strony członek UE i NATO, a z drugiej bez skrupułów współpracuje gospodarczo z Rosją. Relacje z Polską raczej neutralne, chociaż formalnie Słowacja należy do V4.

Nasze relacje z Czechami to problem w dużym stopniu historyczny. Zawsze mieli aspiracje do powiększania swego terytorium. Tak się składa, że mogli to robić naszym kosztem.
Odtworzenie ich państwowości po I wojnie światowej zbiegło się z powstaniem II Rzeczpospolitej.
Z tego okresu pamiętamy konflikt o Zaolzie, powtórzony po II wojnie światowej.
Po dzień dzisiejszy uważają też, że przyznanie Polsce tzw. worka żytawskiego to był błąd aliantów.
Tu należy upatrywać źródła konfliktu o polską kopalnię Turów. https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/spor-polski-i-czech-o-turow-o-co-chodzi-w-tym-konflikcie/kckcmpf  
Moim zdaniem Polska zlekceważyła problem. Zapomniano z kim trzymają sztamę Czesi.
Jeśli mogą kogoś ograć, robią to bez zahamowań.
W tamtym regionie mają swoje kopalnie po stronie czeskiej, ale stali się także właścicielami kopalni zlokalizowanych na terenie Niemiec. Nas traktują jako konkurenta handlowego.
Warto zwrócić uwagę na fakty przywołane tu
https://twitter.com/sbalcerac/status/1397183784332800006
https://twitter.com/sbalcerac/status/1397186914118250496
Może czas najwyższy zacząć poważnie traktować Czechów? Nie tylko jako członka V4?
 

p.s. O współpracy gospodarczej z Niemcami to trzeba popełnić odrębną notkę.

23 sierpnia 2020

Przestańcie judzić!

To apel do polityków i mediów w sprawie sytuacji na Białorusi.
Jeśli Białorusinom „przejadł” się Łukaszenka muszą ten problem rozwiązać sami.
Polska samodzielnie nie może zdziałać wiele, a przede wszystkim nie powinna ingerować instytucjonalnie w sprawy wewnętrzne Białorusi. Może działać w większej grupie państw, czy to UE, czy V4, czy też NATO.
Musi jednak stale pamiętać, że w przeciwieństwie do innych państw UE i NATO /poza Litwą/, mamy bezpośrednią granicę z Białorusią, a to pociąga za sobą określone konsekwencje.
Łukaszenka straszy Polską, ale jakie są jego argumenty?
Polska powinna unikać działań sprzecznych z własnym interesem narodowym.
Konflikt wygaśnie, geograficznie pozostaniemy na swoich miejscach i powinniśmy mieć poprawne,
a nawet przyjazne relacje wzajemne z Białorusią i Białorusinami.
Zawsze trzeba pamiętać o wzajemnych relacjach politycznych, ekonomicznych i międzyludzkich.  
Problem protestów na Białorusi to brak zadeklarowanych organizatorów i koordynatorów protestu działających na miejscu. Ci znani szybko trafiają do aresztów, znikają w tajemniczych okolicznościach, albo „załatwia” się im przymusową emigrację.
Protest stwarza wrażenie spontanicznego i ogranicza się do żądania ustąpienia Łukaszenki oraz powtórzenia wyborów.
Jeszcze nie ma innych deklaracji.
Dzisiaj politycznie nie zgadzamy się z postępowaniem Łukaszenki.
Istnieje współpraca gospodarcza Polski z Białorusią. Może nie jest adekwatna do wzajemnych możliwości, ale nie narzekajmy.
Media przedstawiają Białoruś jako biedny kraj. Tylko tam nikt z głodu nie umiera, nie ma bezrobotnych i bezdomnych. Funkcjonuje opieka socjalna. Są niskie koszty utrzymania dzięki czemu daje się żyć mimo stosunkowo niskich zarobków.
Jest duża dyscyplina społeczna, co widać nawet podczas trwających demonstracji ulicznych podczas których nie dochodzi do dewastacji mienia.
 

Są siły które dążą do zdestabilizowania Białorusi. Pozostaje jednak pytanie co dalej? Kto tam wejdzie i co będzie miał do zaoferowania Białorusinom? Czy Białorusini mają tego świadomość?
 

Wszyscy zastanawiają się co jest w stanie zrobić Rosja dla utrzymania Białorusi w swojej strefie wpływów. 

Moją uwagę natomiast zwraca brak prowokacji w dotychczasowych demonstracjach ulicznych.
Wynika z tego, że Łukaszenka pozwala się ludziom wyszumieć i zakłada, że z czasem te nastroje rewolucyjne wygasną.
 

Kto kogo ogra?
 

Jaki ma być cel planowanego spotkania przedstawiciela Departamentu Stanu USA z przebywającą na Litwie Ciechanowską?
 

Pytań jest więcej niż odpowiedzi.
 

W podstawowej sprawie, czyli powtórzenia sfałszowanych wyborów prezydenckich nie powinniśmy mieć złudzeń. O ich powtórzeniu w obecnych realiach nie ma mowy.
O losie Łukaszenki może zadecydować on sam, ale prędzej zrobią to za niego inni.
Dla niego najważniejsze, poza prestiżowymi, są warunki odejścia, raczej trwałego wyjazdu z Białorusi. Pozostanie w kraju jest mało prawdopodobne, Za duże ryzyko. 

Oczywiście dla niego.



22 sierpnia 2020

Co ma być ważne dla Polski?


Do końca sierpnia została tylko dekada.
Tegoroczna kanikuła jest pod wieloma względami nietypowa. Nie ulega najmniejszej wątpliwości
że przebiega pod dyktando pandemii Covid-19.
Wynika z tego, że wszystko inne powinno zejść na dalszy plan. Rzeczywistość jest jednak inna.
Każdy kraj ma własne problemy, a jednocześnie sytuacja w niektórych krajach wpływa znacząco
na pozostałe, zwłaszcza te sąsiadujące.
Jak w tym znajduje się Polska?
Jesteśmy krajem bezpośrednio sąsiadującym z Białorusią. Mamy też bezpośrednią granicę
z Federacją Rosyjską. To są jednocześnie tzw. zewnętrzne granice UE.
Przez Białoruś jesteśmy postrzegani dwojako. Społeczeństwo oczekuje od nas poparcia, moralnego i materialnego, a jednocześnie spodziewa się znaleźć schronienie dla tych którzy będą ścigani
przez reżim Łukaszenki. Czy będą to tylko uchodźcy polityczni?
Reżim z kolei straszy swoich obywateli możliwością agresji Polski na Białoruś, w dodatku przy wsparciu wojsk NATO. Nie takie numery żeśwa ze śwagrem odstawiali. Po co nam taki kłopot?
 

Białoruś ma dla nas dwa oblicza. Jedno wynikające z autopsji. Sporo Polaków jeździ na Białoruś turystycznie i sentymentalnie.
Inny obraz Białorusi przedstawia nasza propaganda państwowa. Mamy uważać Łukaszenkę jako wroga i już. Odbija się to na naszych relacjach oficjalnych.
Z racji zaszłości historycznych Polacy na Białorusi stanowią poważną mniejszość narodową. Według danych oficjalnych Polacy stanowią ponad 3% ludności Białorusi, a z danych nieoficjalnych wynika, że może być ich nawet do 10%. Rozrzut liczbowy mieści się między 0,5 mln a 1,2 mln ludności.
Tak czy inaczej, Polacy po Rosjanach stanowią najliczniejszą grupę narodową na Białorusi.
Marzeniem i dążeniem wszystkich państw niewielkich liczebnie, jest doprowadzenie do jednolitości narodowej. Dlatego większość z nich odmawia mniejszościom narodowym jakichkolwiek przywilejów gwarantowanych umowami międzynarodowymi. Tak postępuje Litwa i Białoruś.
Za to żądają tych przywilejów dla Litwinów i Białorusinów zamieszkujących w Polsce jako mniejszości narodowe.
Proporcje są zdecydowanie różne. Litwini stanowią około 7 400 mieszkańców Polski, a Białorusini około 44 000.
Dostępne dane oparte są o wyniki Spisu Powszechnego z 2011 roku.
Najliczniejsze mniejszości to Niemcy i Ukraińcy.
A przecież z przeszłością polską, zarówno na Litwie jak i na Białorusi spotykamy się prawie na każdym kroku.
Białoruś dla Polski, poza sentymentem, nie ma znaczenia. Poza politycznym. Jest tam część naszej historii i na tym koniec.
 

Współcześnie Białoruś, jako była republika radziecka, lgnie do Rosji. Co im najbardziej doskwiera, to autorytarne rządy Łukaszenki.
Jednak w trwającej rozgrywce politycznej Łukaszenka ma mało do powiedzenia. Targi o przyszłość Białorusi toczą się nad jego głową. O tym że musi odejść wie on sam. Niewiadomą jest kiedy? I na jakich warunkach?
W komentarzach zwraca się uwagę, że Rosja chętnie dokona wymiany Łukaszenki byle zachować Białoruś w swojej strefie wpływów.
Wojny o Białoruś nie będzie. Rosji Białoruś potrzebna jest jako państwo buforowe na granicy z UE i NATO.
Tu warto przypomnieć wypowiedź Putina sprzed lat, że nie dopuści do tego żeby jakakolwiek wojna toczyła się na terytorium Federacji Rosyjskiej.
 

Z drugiej strony trzeba realistycznie oceniać sytuację. UE i NATO mogą wygłaszać deklaracje i oświadczenia, dofinansowywać opozycję i to wszystko. Doświadczenia z innych rejonów świata pokazują, że rozhuśtać nastroje społeczne można. Gorzej z ich ponownym uspokojeniem.
 

Sfałszowanie wyborów na Białorusi to mały pikuś. Ciechanowska została opozycjonistką nr 1 przez przypadek. Nawet gdy dojdzie do powtórki wyborów nie ona je wygra. To będzie zaufany człowiek Rosji. Innej opcji na dzisiaj nie ma.
 

Co w tej sytuacji ma robić Polska? Pilnować własnych interesów. Nie dopuścić do poróżnienia mniejszości polskiej na Białorusi z Białorusinami. To próbuje robić teraz Łukaszenka.
Obserwować rozwój wydarzeń i zapewnić sobie pomoc finansową UE w razie konieczności przyjęcia większej ilości uchodźców politycznych z Białorusi.
 

Dobre stosunki z Białorusinami powinny być dla nas priorytetem. To jest polska racja stanu.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...