Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą klimat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą klimat. Pokaż wszystkie posty

20 listopada 2022

Z KPO wiąże się sprawa ETS

Na pierwszy rzut oka ETS to cud, miód i jeszcze malina https://climate.ec.europa.eu/eu-action/eu-emissions-trading-system-eu-ets_pl
Tylko że pierwszy rzut oka jest często mylący. Na ww stronie jest rozdział Zagwarantowanie uczciwych zasad funkcjonowania europejskiego rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla
którego nie ma komu przetłumaczyć mimo że wisi na stronie w języku polskim.
Nie sądzę żeby tam były mało istotne informacje. Tym bardziej że nieuzbrojonym okiem widać że ta uczciwość KE na wodzie pisana.
Tu i tu mamy do czynienia z tresurą opornych.
To dotyczy postępowania KE nie tylko wobec Polski. https://nowedotacjeunijne.eu/kpo/
Dla mnie i sądzę że dla wielu Polaków sprawa jest trudna do zrozumienia, a tym bardziej do zaakceptowania.
Do rozważenia jest kilka możliwych wariantów:
- co faktycznie ustalono w lipcu 2020 roku w Brukseli? Do czego zobowiązał się premier MM?
- jakie były ustalenia w sprawie „kamieni milowych”?
- co i na jakiej podstawie KE dodała do lipcowych ustaleń z Brukseli i zostało to przyjęte przez rząd MM do wykonania, a warunkuje dostęp do środków z KPO?
Sprawę KPO udało się tak zagmatwać, że niewielu orientuje się o co faktycznie idzie gra.
Po doświadczeniach minionych miesięcy trzeba przyjąć, że postępowanie KE jest kontynuacją polityki realizowanej od co najmniej 2015 roku, gdy do władzy, w wyniku demokratycznych wyborów doszła Zjednoczona Prawica. Wyraźnie zaznaczyła to szefowa KE https://www.bankier.pl/wiadomosc/KE-Polska-nie-dostanie-pieniedzy-z-KPO-jesli-nie-przywroci-niezaleznosci-sadow-8410887.html  która bez owijania w bawełnę reprezentuje interesy Niemiec.
Czy KE postawi na swoim?
Ważniejsza dla Polski jest odpowiedź na pytanie jakie mamy pole manewru?
Wielu komentatorów za obecny stan spraw obciąża ministra ZZ. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Zwłaszcza po wysłuchaniu dyskusji Marka Jurka i prof. T. Grosse w programie Wildsteina w TVP Info
„O co chodzi” https://www.tvp.info/64198239/17112022-1730
Na co zwrócili uwagę występujący w programie?
KE kwestionuje suwerenność Polski oferując pieniądze za praworządność w ich rozumieniu.
Mechanizm praworządności nie ma podstaw traktatowych.
Na wejściu Polski do UE więcej zarobili inni /Niemcy, Francja, Włochy/ nie Polska.
Tak wynika z opracowania profesorów T. Grosse i Z.Krysiaka.
Gdzie Polska może, walcząc o swoje, blokować prace KE? To np. polityka klimatyczna, tworzenie kolejnego FO dla Ukrainy.
W interesie Polski, w ocenie dyskutantów, jest rezygnacja z KPO ponieważ Polska będzie płatnikiem netto od 2023 i przez 30 lat będzie spłacać pieniądze swoje i żyrować pieniądze innych członków UE.
Istnieje realne zagrożenie że nie zdążymy wydać wszystkich przyznanych pieniędzy. Państwa które już otrzymały pieniądze wydają je od 2021roku.
Według Marka Jurka pakt fiskalny https://pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_fiskalny nie dotyczy Polski ponieważ dotyczy strefy euro. Podobnie konwencja stambulska, w związku z polityką KE wymaga ponownych negocjacji.
Najciekawsza dla mnie opinia dotyczy tego że Premier MM nie miał upoważnienia Sejmu do deklaracji złożonej w Brukseli w lipcu 2020. 
Dziwi mnie że tych wątków nie podnoszą inni dyskutanci. Faktem jest że opozycja nie jest tym zainteresowana.
Może warto skorzystać z doświadczeń Orbana? Węgrom KE też bruździ od dawna. https://twitter.com/dominikacosic/status/1537758656900612096
Z tej informacji wynika że z KE należy rozmawiać korzystając z argumentów wyłącznie dla niej zrozumiałych. Węgry przyjęły metodę blokowania prac KE dla zasady. Wzajemny szantaż.
Ważne że skuteczny.  
KE musi przepchnąć kilka ważnych spraw wymagających zgody wszystkich państw członkowskich.
Tego obejść się nie da.
Pierwsze z brzegu to pomoc dla Ukrainy, czyli znalezienie pieniędzy, bagatela 18 mld euro w planie na 2023 rok i wprowadzenie podatku od korporacji.
Polska od dłuższego czasu próbuje uporządkować sprawy wokół ETS. Wypowiadałem się już na ten temat. Zwrócę uwagę że premier, prezydent i parlament zatrudniają tabuny prawników którzy w tej sprawie powinni wesprzeć merytorycznie stanowisko premiera. Mogę przyjąć że KE jest głucha na zdanie Polski. Ale co na to pozostali członkowie UE? Im jest wszystko jedno?
Po COP27 i spotkaniu G20 widać, że nie wszystko idzie po myśli KE i fanów walki z ociepleniem klimatycznym. Są głosy że KE chce wziąć na siebie ciężar walki z ociepleniem klimatycznym.
To oznacza wprowadzenie kolejnych podatków dla państw UE. Znowu się bezkrytycznie zgodzimy?  
Czy mamy liczyć na cud, czyli opamiętanie się urzędników KE?
Nie można zapominać że zidiocenie tych urzędników idzie znacznie dalej. W zanadrzu mają fit for 55 https://pl.wikipedia.org/wiki/Gotowi_na_55

07 stycznia 2022

Co nam ten rok przyniesie?

Wiosna to raczej za wcześnie. Chociaż? Nigdy nic nie wiadomo.
W rzetelnej dyskusji musi obowiązywać zasada bliższa koszula ciału niż sukmana.
Idąc tym tropem przyjmuję, że w tym roku musimy pilnie obserwować postępy inflacji.
Rząd serwuje nam kolejne rekompensaty ale kto będzie szybszy? Stawiam na inflację.
Na pewno na niej się nie dorobimy. Pakiety osłonowe to tylko plastry na bolące miejsca. Zresztą nie obejmują wszystkich, a inflacja tak.
Póki co rośnie liczba niezadowolonych z rozwiązań finansowych przyjętych przez rząd MM.
Wśród już niezadowolonych nauczyciele i policjanci. Podobno winien jest skomplikowany system wyliczeń zobowiązań. Dajmy na to że dziś lato. Skoro wszystko jest w porządku to dlaczego przez cały dzień wicepremier Sasin zapewniał że rząd przygotowuje w trybie pilnym nowelizację ustawy?
Trudno uciec od pytania skąd się wzięła w Polsce inflacja.
W rządowej narracji inflacja jest skutkiem zjawisk globalnych. Można się zgodzić z takim postawieniem sprawy. Ale to tylko część prawdy. W dodatku mała. W szczegółach wygląda to tak:
Rok 2022 będzie rokiem znacznych podwyżek cen energii elektrycznej i węglowodorów /gaz, benzyna
i olej napędowy/. Wątpliwość dotyczy tego czy podwyżki będą mieć charakter stały, czy w jakimś momencie zaczną się cofać? Na logikę biorąc powinny, bo z nastaniem wiosny zmaleje zapotrzebowanie na gaz, a Gazprom nie jest w stanie tworzyć w nieskończoność zapasów.
Doraźnie rząd wziął na siebie część wzrostu kosztów /w obawie przed rozruchami i mając w perspektywie wybory parlamentarne/. Rekompensaty to nie tylko dalszy dodruk pustego pieniądza.
To dmuchanie na zimne, a nigdy nic nie wiadomo.
Przykłady z zewnątrz nie nastrajają optymistycznie.
Realia są takie: Energię elektryczną w Polsce w ¾ wytwarzamy z węgla który mamy na miejscu.
Jeszcze niedawno mówiono że „Polska na węglu stoi”. Co się nagle stało?
Druga sprawa, ceny gazu ziemnego. Ceny dostaw wzrosły, ale Polska ma podobno pełne magazyny zapełnione nadwyżkowym gazem z obowiązującej jeszcze umowy z Gazpromem. Importujemy LNG do gazoportu w Świnoujściu. Dostawy z USA i Kataru oraz ZEA. W mediach jest pełno o dostawach z USA, a to tylko około 10% wolumenu, reszta to dostawy z Półwyspu Arabskiego.
Ta sytuacja pokazuje jak krótkowzroczną i w sumie antypolską politykę prowadziły kolejne rządy III RP. Wątpię żeby nie wiedzieli że swymi decyzjami działali na szkodę Polski. Jakimi motywami się kierowali?
W latach 90-tych nie wiedziano że będziemy kiedyś wychodzili z zapaści gospodarczej?
Ile problemów by nas ominęło gdyby pozostały w polskich rękach cementownie, huty czy zakłady chemiczne?
Dla mnie przykładem kardynalnej głupoty rządzących pozostanie sprzedaż państwowej TP SA również państwowemu Orange. Za tą decyzję nikogo w Polsce nie pociągnięto do żadnej odpowiedzialności,
ani karnej, ani konstytucyjnej, a skutki finansowe ponosimy po dzień dzisiejszy.
Ile gałęzi gospodarki zostało bezpowrotnie zmarnowane tylko dlatego że ówczesnym decydentom nie chciało się dostosować ich do nowej sytuacji gospodarczej?
Z dzisiejszej perspektywy trzeba wyraźnie powiedzieć że były to działania celowe, „na zlecenie”.
Do tego trzeba dołożyć podejście sądów które w większości przypadków nie dopatrzyły się znamion przestępstwa.
O tym że możliwe były inne rozwiązania możemy się przekonać obserwując gospodarki sąsiadów.
Dwa lata pandemii zmęczyło nas na tyle, że chyba nie znajdziemy w sobie siły na poważny bunt.
Jest to o tyle istotne że nie mamy pojęcia czym nas ten covid jeszcze zaskoczy. Według lekarzy-specjalistów kolejne mutacje docierają do Polski z opóźnieniem około 3-4 tygodni. Oznaczałoby to że omikron da nam popalić pod koniec stycznia. Co to będzie oznaczało? Trzeba się uważnie przyglądać wydarzeniom na zachód od Odry.
Póki co, na całym świecie króluje opcja „może pomoże”. Słowem, trwa eksperyment na żywym organizmie. Histeria jest systematycznie podsycana przez media.
Mnie  denerwuje brak logiki i konsekwencji rządu i władz sanitarnych w walce z pandemią.
Kolejne rygory są wprowadzane „od czapy”. Mecz z Węgrami na Narodowym odbywał się przy pełnych trybunach i praktycznie bez maseczek. To było ponad 50 tysięcy zgromadzonych.
Sylwester w Zakopanem to około 40 tysięcy, ale tylko w okolicach estrady. W obydwu przypadkach uczestnicy zjechali się z całej Polski i rozjechali też.
Poczekamy na efekty? Póki co media biadolą nad wysoką śmiertelnością chorych na covid-19. Rzadziej się mówi co jest tu przyczyną a co skutkiem.
Tekst o testach już cytowałem http://dakowski.pl/who-jak-i-cdc-potwierdzaja-ze-test-rt-pcr-stosowany-do-uzasadnienia-kazdego-nakazu-politycznego-w-tym-lockdownow-dystansu-spolecznego-masek-ograniczania-zatrudnienia-zamykania-dzialalnosci-gos/
O naszej walce z pandemią powiem jeszcze jedno. Fajnie jest wymądrzać się jeśli mnie to bezpośrednio nie dotyczy. Zupełnie inaczej wygląda to od strony praktycznej, gdy zachoruje ktoś w najbliższym otoczeniu. Trzeba mieć końskie zdrowie, bo chory ma niewielkie szanse. Pogotowie nie przyjedzie. Wyjątkowo „kosmici” żeby zrobić wymaz. Lekarz dostępny tylko w ramach teleporady.
Właściwy cyrk zaczyna się później.

No dobrze, a co tam panie w polityce?
Dla nas ważne jest co się dzieje na granicy z Białorusią, ale nie możemy zapominać że graniczymy również z Ukrainą. W jednym i drugim przypadku o spokoju nie ma mowy.
Białoruś nie działa na własną rękę. Jest posłusznym wykonawcą zleceń z Moskwy.
Na dobrą sprawę nie wiadomo w co gra Rosja. Jest aktywnych kilka frontów /nie tylko w części europejskiej/ i nie wiadomo który i kiedy zostanie uruchomiony.
Ostatnio padło na Kazachstan. Przypadek? Raczej nie. Mało znany jest układ
https://pl.wikipedia.org/wiki/Organizacja_Uk%C5%82adu_o_Bezpiecze%C5%84stwie_Zbiorowym
na podstawie którego Rosja i Białoruś udzielają bratniej pomocy w tłumieniu demonstracji ulicznych
w Kazachstanie. Dzisiaj usłyszałem że ta pomoc jest udzielana wbrew zapisom Układu. Będzie kolejna afera międzynarodowa? Wątpię. Obawiam się za to kolejnych ustępstw USA w kwestii obecności wojsk USA we wschodniej części Europy. W 1938 roku Monachium też miało zapewnić pokój za wszelką cenę.
Kazachstan nie zejdzie szybko z pierwszych stron gazet. Tu nie chodzi tylko o walkę dwóch klanów /poprzedniego i obecnego prezydenta/ o władzę. Celem jest zwasalizowanie Kazachstanu przez Rosję.
Dzisiaj nie wiadomo jeszcze czy zajścia zostały sprowokowane przez Rosję, czy Rosja tylko skorzystała z okazji i realizuje kolejny etap porządkowania sytuacji na swych granicach?
Czy za najważniejszy uznać front gazowy związany z dopuszczeniem do eksploatacji NS2?
Czy większe szanse ma uruchomienie, a właściwie wznowienie, konfliktu z Ukrainą? Tym razem chodzi o utrwalenie obecności Rosji we wschodniej Ukrainie. Tylko czy na tym koniec? Chodzą słuchy że Rosja jest zainteresowana Odessą.
Dlatego zamieszki na granicy polsko-ukraińskiej są oceniane jako test sprawności NATO.
Rosja pod rządami Putina próbuje od lat wymusić, zwłaszcza na USA, że Europa w części stanowiącej wcześniej tzw. demoludy, należy do jej strefy wpływów. Zadanie to jest ułatwione przez dwuznaczną postawę Niemiec które starają się zapomnieć czym zakończyły się dla nich I i II wojna światowa.
Niemcy i Rosja starają się wypchnąć USA z Europy. Trzeba tą rozgrywkę traktować poważnie, bo USA dzisiaj są zaangażowane w rywalizację o światowy prymat z Chinami. Jeśli wierzyć analitykom, USA już tą rywalizację przegrały. To jest zła wiadomość dla nas bo oznacza że dalszy wzrost agresji ze strony Rosji nie spotka się ze zdecydowaną ripostą NATO.
Skoro o NATO mowa, to jako pewnik trzeba przyjąć, że nie dojdzie do zaangażowania wojsk w konflikt Rosja-Ukraina. Możliwe są zwiększone dostawy uzbrojenia. To może być wariant optymistyczny, bo nie wiadomo jakie będą ustalenia końcowe z rozmów Biden-Putin po rozmowach Rada NATO-Rosja
12 stycznia. Może być też tak że Putin oczekuje certyfikacji NS2 w zamian za odłożenie wojny na Ukrainie. Nie rezygnację.
Zdaniem wielu komentatorów Putin w tej grze ciągle rozdaje karty.

Na płaszczyźnie międzynarodowej Polska ma więcej problemów o konsekwencjach finansowych.
Dotyczą one starcia z KE i jej agendami. Najbliższy dotyczy rozstrzygnięcia sporu z Czechami o Turów. Powinno to nastąpić w lutym kiedy TS UE ogłosi wstępne stanowisko.
Szanse Polski oceniam jako mizerne, ale może się mylę. Zrobiono dużo żeby sprawę przegrać. Skrajną nieodpowiedzialnością popisał się nowy ambasador Polski w Pradze. Jeszcze się dobrze nie zadomowił a już pakuje walizki. https://www.rp.pl/dyplomacja/art19261161-ambasador-rp-w-pradze-skrytykowal-polskie-wladze-za-turow-zostanie-odwolany  
Jako problematyczne uważam zapowiedzi złożenia analogicznego pozwu wobec Niemiec o szkody wyrządzane mieszkańcom Gubina i okolic przez kopalnię węgla brunatnego w Jänschwalde https://www.rp.pl/dyplomacja/art19026261-polska-bedzie-badac-czy-czeska-kopalnia-w-niemczech-nie-oddzialuje-negatywnie-na-polske
Dlaczego tej sprawy nie ruszono wcześniej? Skąd ta nasza dotychczasowa wyrozumiałość dla niemieckich interesów?

Kolejny problem to wstrzymane pieniądze na KPO. Na ten temat już się wypowiadałem. Te pieniądze to żadna łaska ze strony KE. Mamy żyrować kredyt zaciągany przez KE dla wszystkich członków UE to należy nam się nasza część bez żadnych dodatkowych warunków. W przeciwnym razie trzeba się wycofać i szukać pomocy finansowej na własną rękę.

Groźny dla naszej przyszłości, nie tylko gospodarczej jest pomysł KE funkcjonujący pod hasłem fit for 55, Tu pole manewru mamy niewielkie, albo żadne. Ten pomysł musimy zbojkotować. Jego wdrożenie nie jest w naszym narodowym interesie. https://klimat.rp.pl/moim-zdaniem/art19114281-flisowska-pakiet-fit-for-55-to-nie-jest-dokument-ktory-mozna-zawetowac
Odnoszę wrażenie że jesteśmy w tej sprawie świadomie wprowadzani w błąd przez rząd MM.
Nie mamy technicznych możliwości zablokowania tego pomysłu. To wynika z linkowanego wyżej tekstu. Trzeba zadać pytanie jakie mamy szanse w starciu z KE? Kto realnie może być naszym sojusznikiem?

Coraz częściej trafiam na informacje o braku wymiernych efektów dotychczasowej polityki klimatycznej KE. Jest też inne spojrzenie na podłoże tej polityki. Autorzy pomysłu /KE/ doskonale zdają sobie sprawę ze swej utopii. Właściwy cel jest inny. Chodzi o utrzymanie a nawet zwiększenie dystansu między gospodarkami najbardziej rozwiniętymi, a tymi opóźnionymi w rozwoju. Dotyczy to głównie państw Europy Środkowo-wschodniej. Skala opóźnienia odgrywa mniejszą rolę.  
Punktem wyjścia jest powszechna dekarbonizacja i forsowanie OZE.
Hipokryzja KE pozwala zaliczyć do czystej energii gaz i energetykę jądrową bo tym dysponują Niemcy
i Francja.
Polska dała się wkręcić w bardzo kłopotliwą sytuację. Odnoszę wrażenie że kolejne rządy działają na zasadzie „po nas choćby potop”. Problemy które nawarstwiają się przekażą następcom. Nie sądzę żeby nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji zobowiązań pod którymi podpisywali się.
Na kogo wypadnie?  
Jakie to problemy?
Przede wszystkim narastające zadłużenie wewnętrzne i zewnętrzne. Gdzie jest ściana? Czy w ogóle jest?

Stan zdrowia społeczeństwa i jego konsekwencje.
Trwająca pandemia covid-19 ma różne oblicza. Jest wersja którą eksploatują bez litości media.
To liczba zarażeń/zakażeń/chorych, liczba zgonów oraz ozdrowieńców.
Te statystyki są niepełne, bo … Lista jest długa.
Zacznę od testów.
Po pierwsze testy są niemiarodajne. W użyciu są różne, a jeden z efektów jest taki http://dakowski.pl/who-jak-i-cdc-potwierdzaja-ze-test-rt-pcr-stosowany-do-uzasadnienia-kazdego-nakazu-politycznego-w-tym-lockdownow-dystansu-spolecznego-masek-ograniczania-zatrudnienia-zamykania-dzialalnosci-gos/
W porównaniu do innych państw UE testów wykonuje się niewiele. Specjalisci-lekarze uważają, że faktyczna liczba zakażeń jest nawet 3-krotnie zaniżona.
Kolejny problem to liczba zgonów. Eksponowana jest liczba zmarłych bezpośrednio z powodu covid-19 i chorób związanych. Mniej mówi się o zgonach chorych którzy nie doczekali się pomocy medycznej z powodu zamętu spowodowanego reorganizacją służby zdrowia z powodu pandemii. Dotyczy to zwłaszcza onkologii i kardiologii. Takie statystyki też istnieją. To są statystyki wstydu współczesnej cywilizacji.
Kolejny problem który nabiera rumieńców to ozdrowieńcy. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-coraz-wiecej-ozdrowiencow-wymaga-dalszego-leczenia,nId,5753113#crp_state=1
To jest problem do rozwiązywania przez lata.

Wobec tego co wyżej napisałem dziwi zachowanie opozycji. Ich interesuje tylko jedno, odsunięcie PiS od władzy. Po pytaniu co dalej? Zapada głucha cisza.
Z kręgów opozycji pada opinia, że nie jest w jej interesie przedterminowe przejęcie władzy. Politycznie im się to nie opłaca. Opłaca im się za to systematyczne mącenie. Cokolwiek robi rząd MM jest źle, albo za późno, albo za mało.
Postawa opozycji dawno przestała robić na mnie wrażenie. Dziwi jednak dlaczego mając w swoich szeregach tylu podobno mądrych ludzi nie potrafi w porę dostrzec niedoróbek w tworzonym prawie i skutecznie reagować. Wystarcza jej krytyka dla samej krytyki, a władzę podadzą jej na tacy.

Idę więc po chipsy.

17 grudnia 2021

Koniec roku coraz bliżej ale o podsumowaniu nie ma jeszcze mowy

Na dzisiaj ważne dla nas jest to co się dzieje na i za naszą wschodnią granicą.
Z jednej strony, za sprawą Łukaszenki, mamy tabuny „turystów” którzy Polskę traktują jako kraj tranzytowy w drodze do raju jakim mają być dla nich Niemcy albo inne państwa Europy zachodniej.
Ci „turyści’ pchają się do nas bezpośrednio z Białorusi, ale mają też trasy alternatywne tj. via Litwa,
a w odwodzie jest Ukraina, czy Słowacja.
Ciekawe dlaczego tranzyt nie wiedzie przez Słowację i Czechy?

Odrębnym problemem jest Ukraina. Dla Polski jest to problem w wielu płaszczyznach.
Istnienie Ukrainy jako samodzielnego bytu ma dla nas istotne znaczenie. Na dzisiaj jest to dla Polski granica pokoju. Może się to zmienić jeśli w myśl rosyjskiej doktryny Ukraina znajdzie się faktycznie w jej strefie wpływów podobnie jak dzisiaj Białoruś.
Nie jest to problem akademicki. Rosja od lat nie kryje swoich intencji. Aneksja Krymu i „zielone ludziki” w Donbasie to kolejne kroki w kierunku zawłaszczenia jeśli nie całej Ukrainy, to przynajmniej jej wschodniej części uznawanej za rosyjskojęzyczną.
Ukraina ma problem sama z sobą. Po rozpadzie ZSRR stała się samodzielnym państwem. Jednak dopiero kijowski majdan uświadomił Ukraińcom że mają własne państwo za które trzeba walczyć i ginąć. Ukraińcy boleśnie przekonali się co są warte gwarancje udzielane przez światowe mocarstwa.
Z racji swego położenia geopolitycznego Ukraina nie ma szans na przyjęcie do UE czy NATO.
„Stara Europa” nie ma w tym interesu. Ukraina jest poddawana podobnej „obróbce” jak Polska po 1989 roku. Mocarstwa światowe nie zamierzają zostawić sprawy przypadkowi.
Uzgodnienia względem Ukrainy następują za naszymi plecami. Nie chcą nas? Trudno.
Konsekwentnie trzeba więc trzymać się z boku. Dlatego też powinniśmy unikać jak diabeł święconej wody militarnego zaangażowania w konflikt ukraińsko-rosyjski tym bardziej że nie jesteśmy związani żadnymi układami wojskowymi ani politycznymi. Materialnie tak, ale nic poza tym.
Trzeba być ostrożnym bo jest wielu chętnych do wykorzystania Polaków jako mięsa armatniego.
Trzeba też pamiętać, o czym pisano na początku majdanu, że w interesie Polski nie jest zbytnie wzmacnianie Ukrainy która dla Polski nigdy nie była przyjacielem na śmierć i życie.
Dzisiaj wiążą nas doraźne interesy.
Zmiana nastawienia mentalnego to proces rozłożony na dłuższy czas.

Ale … Ukraina to tylko jeden z problemów z którymi musimy się borykać.
Bardziej dokuczliwe jest życie codzienne a w nim inflacja która dobiera się do naszych kieszeni.
Tu nie ma zmiłuj.
Widzimy skutki, a nie do końca znamy przyczyny. Kto czy co jest sprawcą? Gdzie szukać przyczyn i czy są możliwości obrony?
Od strony teoretycznej wyjaśnienie jest proste. Winne są tzw. cykle koniunkturalne. To jednak zbyt proste.
Bliższe prawdy są pochodne pandemii covid-19. Paraliż gospodarki w skali światowej i ratowanie miejsc pracy spowodowały wpompowanie na rynek pustego pieniądza. To tylko część prawdy.
Obserwujemy skutki wprowadzanych lockdownów. Korekty w gospodarce światowej trwać będą latami.
Na to nakładają się skutki zdarzeń losowych np. katastrofalne powodzie czy pożary.
Są też opinie że podejmowane działania, związane z pandemią, były nieadekwatne do realnych zagrożeń z niej wynikających. Inna sprawa że dotychczasowe działania są mało skuteczne /to oględnie powiedziane/.
Bliższa prawdy wydaje się opinia że pandemia wygaśnie sama w 2022 roku, albo przynajmniej zmaleje do mało znaczącego problemu.
Z narracją wokół pandemii jest coś nie tak skoro nie można uchwycić związku między skalą szczepień a stanem zdrowia poszczególnych społeczeństw. Dzisiaj mamy wszystkiego po trochu, od wyszczepialności rzędu znacznie poniżej 10% do ponad 90%, aplikowaniu szczepionki po raz trzeci, aż po opinie medyków że nie powinno się szczepić czwartą dawką. Tych problemów jest znacznie więcej a mnożą je nie tylko kolejne mutacje covid-19.

Tymczasem obrodziło nam politykami którzy urwali się z przysłowiowej choinki. Ubzdurali sobie że trzeba za wszelką cenę walczyć z przyrodą o utrzymanie warunków klimatycznych, ale kosztem egzystencji społeczeństw.
Te koszty prostą drogą doprowadzą do szybkiego zubożenia społeczeństw na gigantyczną skalę.
To tych nawiedzonych polityków nie martwi.
Nie trzeba być prorokiem żeby przewidzieć do czego to doprowadzi. Nastroje społeczne już dzisiaj powinny dawać politykom do myślenia.
Nie neguję potrzeby dbania o środowisko naturalne w którym żyjemy, ale nie da się naprawić w ciągu nawet 50 lat tego co kolejne pokolenia zniszczyły przez setki lat.
Prawda wydaje się cokolwiek inna. Kraje rozwinięte gospodarczo próbują w ten sposób ograniczyć konkurencję ze strony krajów rozwijających się.
Warto zwrócić uwagę na fragment komentarza dotyczący postępowania rządu premiera MM:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/tylko-gowno-prawda-jest-ciekawa#264197
od miejsca „…proszę spojrzeć na obecną sytuację następująco”.
To jest chyba kwintesencja.

03 grudnia 2021

Skąd się wziął światowy kryzys energetyczny w XXI wieku?

Ucichło wokół KWB Turów, ale problem nie zniknął. Po części winna jest wymiana rządu w Czechach. Przesuwa się punkt ciężkości debaty ale tylko pozornie.
To kolejne nasze never ending story.
W dyskusji wokół KWB Turów nie podnosi się problemu przyszłości energetyki, nie tylko w Polsce.
To co ma być dyskusją faktycznie jest powierzchownym ślizganiem się po temacie, a w realiach krajowych chodzi o dokopanie rządzącym.
Kryterium oceny jest koniunktura na rynku energetycznym.
Jakie są intencje UE czy tylko jej czołówki, czyli Niemiec wspieranych przez Francję i wszelkiej maści organizacje proekologiczne?
Doprowadzić do wyeliminowania węgla brunatnego, kamiennego i atomu. To są hasła kolejnych COP.
Te zapędy idą dalej. Przyszłością energetyki ma być OZE, fotowoltaika, farmy wiatrowe itd.

Szczytne hasła to jedno, a szara rzeczywistość to drugie.
W czołówce hipokrytów są bez wątpienia Niemcy.
W 2017 roku Niemcy pozyskiwali energię elektryczną z:
- węgla brunatnego  24%,
- węgla kamiennego  16%,
- gazu 8%,
- biomasy 9%,
- wody 4%,
- wiatru 18%,
- słońca 8%,
- energii jądrowej 13%.
Energetyka konwencjonalna zabezpieczała im łącznie 62% zapotrzebowania na energię elektryczną.
Wszystkie podejmowane w świecie zabiegi zmierzają do redukcji emisji CO2.
Zadziwiające, że tej propagandzie uległ bezkrytycznie współczesny świat. Z wiedzą naukową i logiką ma to niewiele wspólnego. Dzisiaj na wycofanie się z tych bredni raczej nie ma szans, chociaż niczego nie wykluczam.
„Reformatorów” ogarnął jakiś amok.
W 2017 roku Niemcy zakładali redukcję emisji CO2 w 2020 roku o 40% w stosunku do stanu z 1990 roku. 
Szerzej opisano sprawy tu https://wysokienapiecie.pl/6607-trudny-zwiazek-niemiec-z-weglem/
Pomysł ciekawy, ale zadam pytanie jakim kosztem ma być osiągnięty? Chodzi również o koszty społeczne.
Wyniki uzyskane w 2019 roku https://www.google.com/search?q=produkcja+energii+elektrycznej+w+niemczech+2019&tbm=isch&client=firefox-b&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiBpJrj6KnzAhXD6CoKHRmpAA4QrNwCKAB6BQgBEOUB&biw=1264&bih=676  

Niemcy w swych poczynaniach są bardzo przebiegli. Tak naprawdę chodzi im głównie o eliminowanie konkurencji. Wykorzystują swą przewagę techniczną i technologiczną, a także szukają rynków zbytu dla swych nadwyżek produkcyjnych, również w obszarze wytwarzania energii elektrycznej.
Działają z wyprzedzeniem lat, a może i dziesięcioleci. Zawsze jednak dorabiają do swych poczynań odpowiednio atrakcyjną narrację.
Udzielają dobrych rad innym chociaż sami są z nimi na bakier.
Doświadczamy tego ostatnio za sprawą kryzysu energetycznego. 
Zawirowania w małych gospodarkach na świecie przeszłyby na pewno bez echa. Jednak problem dotknął gigantów a tym udało się rozhuśtać rynki światowe. Podobno jest to pokłosie pandemii covid-19.

Moim zdaniem problem jest o wiele bardziej złożony. Po prostu w jakimś momencie problem wymknął się spod kontroli.
Co się kryje za obecnym światowym kryzysem energetycznym?
Przegląd sytuacji można znaleźć tu https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Obecny kryzys jest sumą wielu zdarzeń, nie zawsze przypadkowych.
Ze względu na ich skalę największy wpływ ma sytuacja w Chinach. Wydarzenia które mają tam miejsce w bieżącym roku /walka z korupcją, powodzie, wyzerowanie zapasów węgla po zimie, zapowiedź surowej kolejnej zimy, konflikt handlowy z Australią/ spowodowały gwałtowny wzrost zapotrzebowania na węgiel i gaz, a to spowodowało skokowy wzrost cen na rynkach światowych.
Rynki światowe nie są w stanie zaspokoić potrzeb bieżących Chin na poziomie znacznie ponad 60 mln ton węgla kamiennego. Co to jest wobec około 4 mld ton ich rocznego zużycia.
Wskutek powodzi zawieszono w Chinach wydobycie węgla w 60 kopalniach odkrywkowych.
Tu wypada przypomnieć, że węgiel kamienny na świecie wydobywany jest również w kopalniach odkrywkowych np. w Australii czy USA.
Teoretycznie węgiel jest ale nie ma możliwości jego dowozu w ilościach wynikających z obecnego zapotrzebowania Chin. W sferze zainteresowania jest Australia, Rosja i Mongolia.
Nie trzeba czekać zimy bo blackouty w Chinach już są.

To wszystko spowodowało wzrost zapotrzebowania na gaz. Niestety tu też są problemy logistyczne.
Deficyt surowców energetycznych to dzisiaj nie tylko problem dla Chin.
Nieszczęścia chodzą parami, a czasem większą gromadą. Pojedyncze katastrofy mogą być mało odczuwalne. Gorzej gdy w krótkim czasie zdarzy się ich więcej.
Ten rok obfitował w pożary. Na Syberii pożar tłoczni gazu skomplikował dostawy z Jamału do Europy.
Inny pożar zredukował dostawy gazu z Norwegii. Wznowienie pracy to najwcześniej koniec marca 2022. Mówiąc o dostawach gazu z USA trzeba pamiętać że to gaz łupkowy o innej charakterystyce pozyskiwania, a dodatkowo traktowany przez administrację Bidena jako źródło dodatkowych wpływów podatkowych, a to przekłada się na opłacalność wydobycia.
Specyfika rynku amerykańskiego jest taka że nie ma możliwości zawierania kontraktów długoterminowych. Krótko mówiąc gaz z tego kierunku będzie drogi.
Europa też padła ofiarą własnej przebiegłości. W 2020 roku UE zmusiła Gazprom żeby 50% gazu sprzedawał w transakcjach spot, a nie w przedłużonych kontraktach długoterminowych.
Efekt końcowy widzimy. Ceny poszybowały w kosmos. I to nie tylko na surowce energetyczne.
Brakuje wszystkiego bo nie ma wystarczających zapasów magazynowych, a bieżące wydobycie na świecie schodzi na pniu. Nie daje rady również transport i to zarówno morski jak i lądowy.
Wiele gospodarek w świecie płaci dzisiaj frycowe za brak zdolności przewidywania i chęć maksymalizacji zysków.
Magazyny i składowiska w większości są puste. Węgla nie ma bo jest passe. Gorzej, w UE są puste magazyny gazu ziemnego, bo GAZPROM prowadzi swoją politykę cenową i „zapomniał” je napełnić przed zimą.
Lata stabilizacji spowodowały, że wiele państw zrezygnowało z umów długoterminowych na rzecz zakupów na giełdzie. https://businessinsider.com.pl/poradnik-finansowy/rynek-spot-co-to-jest-na-czym-polega/jv6vkyk
W tle jest NS2. Opóźnienie jego uruchomienia jest w dużym stopniu przyczyną obecnych problemów UE.
Zmiany cen gazu w UE w latach 2019-2021przedstawiono w tabeli w tym artykule https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Na rynku hurtowym jest to wzrost ponad 4-krotny, a dla gospodarstw domowych o około 14%.
Do pełni „szczęścia” trzeba dołożyć awersję do energetyki jądrowej.
Po katastrofie w Fukuszimie rząd Merkel zdecydował o wyłączeniu do 2022 roku wszystkich niemieckich elektrowni jądrowych. Czym zastąpić ten ubytek mocy w bilansie energetycznym Niemiec?
OZE się nie sprawdza. Na dzisiaj Niemcy pokrywają 40% zapotrzebowania z OZE i 10% z gazu ziemnego. Słońce nie zawsze świeci, wiatr nie zawsze wieje, więc potrzebne są rezerwy mocy. Do tego trzeba dodać manipulacje /awarie, nieplanowe remonty/ z dostawami gazu po stronie Gazpromu.
Przy kumulacji negatywnych oddziaływań energetyka niemiecka może stracić około połowy mocy wytwórczych przy braku możliwości szybkiego ich uzupełnienia.

W Polsce to zagrożenie blackoutem jest mniejsze bo około 75% energii wytwarzają elektrownie węglowe. Minusem jest import węgla który jednak dezorganizuje rynek wewnętrzny.
Mankamentem są sieci przesyłowe. Są wyeksploatowane, a proces modernizacji przebiega zbyt wolno.  Zresztą, w naszych warunkach klimatycznych, w okresie zimowym /skoki temperatury w okolicach 0 Celsjusza nie są rzadkością/. Oblodzone sieci przesyłowe walą się niczym domki z kart.   

Po drugiej stronie mamy restrykcyjne plany ograniczenia emisji CO2. Ceny uprawnień do emisji CO2 biją kolejne rekordy https://spidersweb.pl/bizblog/ceny-emisji-co2-rekord-4/ Aktualnie zbliżają się do 80 euro za tonę emisji CO2, a specjaliści uważają że nie jest to ostatnie słowo.
Oczywiście ceny węgla i gazu nie stoją w miejscu, a odpowiadają one za 35% wytwarzanej w UE energii elektrycznej.
Dla KE ważniejsza jest idee fixe jaką jest walka z ociepleniem klimatu niż zażegnanie niepokojów społecznych spowodowanych widmem blackoutów.

Problem z węglem nie powstał z dnia na dzień.
Problem Polski polega na tym, że nie chcemy uczyć się na błędach cudzych. Z uporem powtarzamy cudze błędy i ponosimy bezsensownie ich koszty.
Internet ma to do siebie że materiały w nim zamieszczone na ogół nie znikają.
Przykładem jest ta notatka sprzed 5 lat  https://wdolnymslasku.com/2016/09/23/dlaczego-polskie-kopalnie-sa-nierentowne-bo-niemcy-chca-je-wykupic/
O tym że na rynku surowców energetycznych będzie ciężko Niemcy wiedzieli wcześniej. Stąd ich zainteresowanie węglem z Polski. https://www.google.com/search?q=niemcy+kupuj%C4%85+w%C4%99giel&client=firefox-b&sxsrf=AOaemvLkZ-YE6jPziiow4GqhtxyLrFqmfw:1637533162028&ei=6sWaYYqSAZCEwPAP69mCsAg&start=30&sa=N&ved=2ahUKEwiKr7izvqr0AhUQAhAIHeusAIY4FBDy0wN6BAgBEEA&biw=1280&bih=678&dpr=1

Wnioski?
Moim zdaniem Polsce blackouty tej zimy jeszcze nie grożą. Lokalnie są możliwe ze względów pogodowych, ale to może zdarzyć się zawsze. Patrząc perspektywicznie, może być różnie.
Zbyt pochopnie podporządkowujemy się kolejnym durnym pomysłom komisarzy unijnych.
Nasza gospodarka, a ściślej społeczeństwo, nie będą w stanie wytrzymać drakońskich ograniczeń wynikających z kolejnych pomysłów kacyków brukselskich. 
Chyba że komuś zależy żeby konflikt ze wschodniej granicy rozlał się na cały kraj.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...