Weszliśmy na wyjątkowo grząski grunt. Chęć rządzenia dla samego rządzenia /prestiż, fura i komóra/ przysłania politykom ciągle jeszcze totalnej opozycji zdrowy rozsądek i zdolność logicznego myślenia.
Myślenie w
kategoriach sklepikarza nie zdaje egzaminu w zarządzaniu państwem
liczącym około 40 milionów obywateli. Państwem jednak liczącym
się jeszcze w rozgrywkach ligi europejskiej.
To co aktualnie
obserwujemy zmusza do postawienia pytania czy opozycja bierze pod
uwagę że Trybunał Stanu może wkrótce zająć się oceną ich
postępowania?
Zemsta polityczna, w podtekście animozje
personalne, mogą nie mieć znaczenia gdy okaże się że w imię
partyjnych interesów naruszono nie tylko Konstytucję ale interes
prawny Państwa Polskiego.
Z drugiej strony, wchodzimy w sferę
pobożnych życzeń. Żeby postawić formalnie zarzuty i dzieło
kontynuować trzeba spełnić kilka warunków które po 1989 roku
okazują się często niewykonalne. Trybunał Stanu w naszych
realiach to bajka o żelaznym wilku.
Wszelkie próby zamiatania
brudów pod dywan kończą się tym że się tam nie mieszczą. Co
wtedy? Wymienić dywan? Jeżeli idziemy w kierunku radykalizacji
działań trzeba się liczyć z tym że druga strona też przestanie
bawić się w Wersal.
Dzisiaj stawiam pytanie czy PSL tworzący
efemerydę nazwaną Trzecią Drogą zdaje sobie sprawę ze skutków
swego postępowania? Może tak, może nie.
Rozszerzę więc
pytanie, czy elektorat PSL łyka bezkrytycznie obecną politykę PSL
i gremialnie poprze tą formację w kolejnych nadchodzących
wyborach?
Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Nie mam też
złudzeń. Jeszcze nie doszło do zderzenia ze ścianą. Mogę jednak
zapewnić że jeśli ten kurs zostanie utrzymany wieś musi mieć
pretensje o swą przyszłość wyłącznie do siebie.
Zastanawiam
się czy ten elektorat dostrzega że pod szyldem PSL nagromadziło
się zbyt wielu przebierańców? Co oni mają wspólnego ze wsią i
rolnictwem? Pomóc nie pomagają, ale szkodzą ponad wszelką
wątpliwość. W końcu to siedlisko spadów ze wszystkich stron
sceny politycznej.