Witam w Nowym Roku 2025.
Nawiązuję
do komentarzy pod poprzednim wpisem.
Pytanie trzeba odwrócić.
Czyje interesy reprezentują kolejne rządy III RP?
Patrząc na
efekty tych rządów odpowiedź może zastanowić niejednego.
Powodów do zadowolenia nie mamy zbyt wiele. Powiedzieć że
wcale, to gruba przesada.
Jeżeli popadniemy w tony malkontenckie
to trzeba to rozwinąć.
W mojej ocenie zbyt często dochodziło
do preferowania interesów obcych ze szkodą dla interesu Polski i
Polaków
Problem dotyczy czegoś innego. Z czego wynika takie
działanie rządzących?
Czy rzeczywiście z tego że oni tak
rozumieją interes Polski i Polaków?
Z tym bym polemizował i to
poważnie.
Do wyjaśnienia jest kluczowa sprawa, czym kierowali
się przy podejmowaniu decyzji?
Wiedzą, doświadczeniem
życiowym, czy wytycznymi otrzymywanymi z ośrodków zewnętrznych?
W
ten sposób wchodzimy w obszar teorii spiskowych.
Trudno nam
uwierzyć że kolejne rządy i prezydenci podejmowali i podejmują
decyzje strategiczne dla państwa w oparciu o posiadaną wiedzę, w
najlepiej pojętym interesie nas wszystkich.
Jest coś co to
wszystko spaja. To poczucie bezkarności. Od 1989 roku nie było
przypadku skutecznego pociągnięcia do odpowiedzialności polityka
za działanie na szkodę państwa polskiego.
Przecież to nie oznacza
automatycznie że nie było powodu.
Powody były i to od samego
początku. Tylko że III RP skonstruowano tak że osoby decyzyjne
zostały na samym początku ubezwłasnowolnione przez stanowiony
system prawa.
Mówi się że III RP powstała w wyniku umowy
społecznej. To kto z kim się umawiał i gdzie to jest spisane? A
może poza jawnym zapisem jest część tajna, znana tylko wybrańcom?
Wszystkie wersje są możliwe. Dlaczego? Tu można zrobić
uzupełnienie wedle własnego rozeznania rzeczywistości.
Grzech
pierworodny III RP polega na tym że nie dokonano powszechnej
weryfikacji dopuszczonych do sprawowania funkcji publicznych w
państwie, czyli w parlamencie, w kolejnych rządach i wszystkich
strukturach państwa.
W pierwszych latach istnienia III RP o tym
mówili głośno nieliczni. Nie dopuszczano ich do głosu i tym
sposobem winnym zapewniono bezkarność i udział w sprawowaniu
władzy.
Przed społeczeństwem ukryto informacje o zasadach
tworzenia w PRL sieci współpracowników SB i wywiadu oraz
kontrwywiadu wojskowego. Podobnie ukryto informacje o zasadach
ewidencji tych współpracowników oraz archiwizacji ich dorobku.
Było to o tyle istotne że archiwa były nie tylko w Polsce, ale w
Moskwie, a co jeszcze ciekawsze, również w Berlinie. To wynikało z
zasad współpracy służb w tzw. bloku wschodnim.
Te ostatnie
znalazły się w posiadaniu RFN. Chaos pierwszych miesięcy tworzenia
III RP spowodował że część archiwów służb trafiła w ręce
prywatne i przyczyniła się na wiele lat do gry teczkami, czyli
zwyczajnego szantażowania polityków z pierwszych szeregów, czy jak
kto woli, ówczesnych elit.
Po wielu latach przeżyliśmy jeszcze
jeden szok gdy ujawniono że część tych archiwów jest w
posiadaniu USA.
Nasza historia najnowsza obfituje
w wiele pikantnych szczegółów. Dla mnie takim jest sesja wyjazdowa
Knesetu w Krakowie, gdy niczym pannę na wydaniu oceniano ówczesnego
kandydata na prezydenta RP. To było jak na współczesność dawno.
Dzisiaj jest niewiele lepiej. Pamiętamy jak szefowa KE wysyłała
niczym chłopca na posyłki, obecnego premiera z zadaniem
zaprowadzenia porządku w krnąbrnej Polnische Volksrepublik.
Reakcja
była przewidywalna. DT zwarł pośladki, ochoczo wrzasnął Jawohl i
zabrał się do dzieła. Nawet pozwala sobie na regularne łamanie
prawa stanowionego w III RP. Jest pewien swej bezkarności.
Cechą
wspólną tego postępowania jest możliwość ewakuacji pod
immunitet parlamentarny, najlepiej unijny. Teraz też są pogłoski
że premier i minister od sprawiedliwości /jak my ją rozumiemy/
mają już upatrzone dziuple.
Jak to jest z tą samodzielnością
decyzyjną kolejnych rządów III RP?
O czym my rozmawiamy? Jaka
samodzielność?
Jakie inauuguracyjne podróże zagraniczne odbywały kolejne
rządy? Mam przypomnieć?
Problemy są z utrzymaniem dobrych
relacji i współpracy z sąsiadami, tymi mniejszymi od nas.
Nie
klei się na północnym wschodzie, na południu, a także w
Trójkącie Weimarskim.
Wszędzie nasz udział sprowadza się do
możliwie największego wykorzystania Polski dla własnych
partykularnych celów. Naszym przywódcom nie zależy, czy nie
potrafią, albo nie chcą? Dlaczego?
Lepiej wisieć u klamki w
Berlinie, czy Waszyngtonie?
Tak się złożyło że kolejna
prezydencja Polski w UE jest wykonywana przez PO/KO. Jednak to nie
jest sprawa partyjna, a tym bardziej prywatna kogokolwiek. Wobec tego
fochy premiera idą na nasz wspólny polski rachunek i ja się na to
nie zgadzam. Powinniśmy być w zgodzie z tym co deklarujemy. Chyba
że trzeba brać poprawkę na nowomowę. Tylko że ta nowomowa ma już
wieloletnią tradycję sięgającą PRL-u. Co innego mówimy, co
innego myślimy a co innego robimy. Dzisiaj wyszło na to że
uroczysta inauguracja prezydencji to było odwalenie pańszczyzny.
Odmówiono udziału przedstawicieli którzy powinni tam być bo taki
jest cywilizowany zwyczaj. Innych zaproszono, ale tak żeby sami
zrezygnowali, a jeszcze inni, widząc co się dzieje, popadli w
chorobę dyplomatyczną. Faktem jest że jest smród który rozniósł
się co najmniej na Europę. Kierownik „uśmiechniętej Polski”
nie znalazł uznania w oczach komitetu organizacyjnego zaprzysiężenia
prezydenta Trumpa i nie dostał zaproszenia na uroczystość. Znalazł
się w jednym szeregu z prezydentem FR i przywódcą Białorusi.
Powód do dumy czy tylko samozadowolenia?
To ma być zadatek do
przyszłych relacji z USA?
Za kilka dni powinna ruszyć oficjalna
kampania wyborcza do wyborów prezydenckich 2025.
Poprzedza ją
gra nerwów. Od strony formalno-prawnej nie można już nic zrobić
bo zabrakło czasu.
Na odwołanie wyborów nie można pozwolić bo
zabraniają przepisy. Tymczasem rządzący kombinują co zrobić żeby
unieważnić wybory gdyby wygrał je nie ich kandydat.
Mijający
rok rządów koalicji 13 grudnia powinien nam uświadomić że
zagranica będzie wobec wydarzeń w Polsce ślepa i głucha, co
demonstrują od ponad roku. Oni będą reagować jeśli rozwój
wydarzeń pójdzie nie po ich myśli. Zanim to może nastąpić swoją
robotę będą wykonywać polskojęzyczne media które siedzą w
kieszeni sponsorów i właścicieli ulokowanych poza Polską.