Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komu zależy na Ukrainie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komu zależy na Ukrainie. Pokaż wszystkie posty

03 marca 2025

Armia nasza jest zwycięska ...

 

Tekst powstaje najczęściej kilka dni. Zdarza się że w tym czasie pojawiają się informacje które nadają nowy sens temu co piszę niżej.
Taki ciekawy, przynajmniej dla mnie, wątek dotyczący zbrojeń.
Teraz sprowadzony do relacji USA-Europa, a dokładniej, kto ma gwarantować bezpieczeństwo militarne Ukrainie i dlaczego USA?
Uściśliłbym to, kto jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwo militarne Ukrainie?
Zupełnie innym jest pytanie kto będzie chciał to zrobić?

Po piątkowej wpadce Zełenskiego w Gabinecie Owalnym sprawa pokoju/rozejmu na Ukrainie zaczyna mieć inny wymiar. Czyja opinia okaże się wiążąca dla dalszych ustaleń?

Wygląda to groteskowo, jeśli przyjrzymy się z bliska, co dzisiaj reprezentują sobą poszczególne armie europejskie.
Odkładam na bok opowieści o utworzeniu wspólnej armii europejskiej. To już było.
Przy innej okazji czytałem że odbudowa poszczególnych armii narodowych, dla odtworzenia ich pełnych zdolności bojowych, to co najmniej 10 lat konkretnych działań a nie bezproduktywnych deklaracji.
W tej analizie nie wolno pomijać zdolności produkcyjnych przemysłu zbrojeniowego państw europejskich. W szczególności trzeba przypominać pięknoduchom z koalicji 13 grudnia którzy fantazjują że Polska powinna zakupy uzbrojenia realizować w Europie, a nie w USA.
Przy obecnych zdolnościach produkcyjnych przemysłu zbrojeniowego Europy i zapotrzebowaniu na uzbrojenie, realizacja zamówień to wiele lat, a zagrożenie wojną nie chce czekać.

Sporadycznie mówi się o tym że wojna na Ukrainie to poligon doświadczalny dla producentów broni i testowania nowych taktyk prowadzenia wojen pełnoskalowych.
Po trzech latach wojny jest wiele ciekawych wniosków, zarówno dla taktyków jak i producentów broni.
W tej wojnie nie wyszedł element zaskoczenia. Dokładniej, nie wyszedł wojskom rosyjskim.
Miało być zdobyte z marszu lotnisko pod Kijowem, w Hostomelu
https://defence24.pl/sily-zbrojne/desant-na-hostomel-anatomia-porazki-rosji-analiza
Po tygodniu walk planowano defiladę zwycięskich wojsk rosyjskich w Kijowie.
Co z tego wyszło? Wiemy. Mniej wiemy o działaniach „niewidzialnej ręki” która uchroniła Ukrainę przed nieuchronną klęską.
W komentarzach pojawiają się informacje o walorach bojowych i eksploatacyjnych uzbrojenia stosowanego przez wojska ukraińskie. Przy tej różnorodności stosowanego sprzętu mniej się mówi o obsłudze. Czy Ukraińcy są tacy super że z marszu dają radę z każdą nowinką sprzętową która przychodzi im z pomocą? Chyba nie pora na żarty. Może bardziej zasadne byłoby pytanie kto, poza armią ukraińską, naprawdę walczy o niepodległość Ukrainy?
Zwrócę też uwagę że dzisiaj armia ukraińska ma uzbrojenie którym nie ma kto walczyć.
Brakuje żołnierzy. Wspominał o tym Trump podczas piątkowego spotkania z Zełenskim.
O uzbrojeniu wojsk rosyjskich jest więcej wypowiedzi w tonie lekceważącym. Niesłusznie.

Po jednej i drugiej stronie karierę robią drony, a ogólnie środki bezpilotowe. Dają możliwość atakowania celów głęboko poza linią frontu. Jest to broń dokładna, w sensie rażenia wybranych celów, o zróżnicowanym zasięgu ataku. Poza tym dość tania w produkcji, w porównaniu do samolotów, śmigłowców czy rakiet.
Dyskusja dotyczy również tego co się zmieni na współczesnym polu walki?
Przykładem jest artyleria która może razić cele na odległościach znacznie ponad 50 km, a więc bez ich widoczności wzrokowej, poza horyzontem.
Wszystkie obserwacje są skrzętnie wykorzystywane przez producentów broni, a to z kolei wpływa na kolejne zamówienia klientów i potencjalne zyski ze sprzedaży.
Wojna pokazuje również słabe ogniwa w jej logistyce.
Nie bądźmy hipokrytami. Na wojnie się zarabia. Głównie producenci uzbrojenia.
Zwłaszcza ci których broń odnosi sukcesy na polu walki. To się przekłada na nowe zamówienia i kolejne zyski ze sprzedaży.
Pacyfistów to denerwuje, ale broń jest też towarem. Jako taka podlega zasadom marketingu.
Jedną z form są targi broni i wyposażenia wojskowego.
Polska organizuje takie targi międzynarodowe w Kielcach. Polskie zakłady zbrojeniowe uczestniczą w takich targach na świecie.
Zbiegiem okoliczności w ostatnim czasie coś w tej prezentacji zaczyna szwankować. Dlaczego?
Nie jesteśmy już zainteresowani?
https://defence24.pl/przemysl/idex-2025-polska-obecnosc-na-targach-w-abu-zabi
Siermiężnie. Na tyle nas tylko stać?
Takim słabym punktem wojny okazała się produkcja amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
https://defence24.pl/polityka-obronna/standardowy-pocisk-155-mm-w-nato-nie-istnieje
Ukraina, cała Europa i USA nie nadążają z produkcją wobec skali zużycia tej amunicji na froncie. Rosja produkuje jej więcej niż przeciwnicy, czyli „reszta świata”.
Naiwnym uświadomię że wyprodukowanie takiego pocisku artyleryjskiego to robota nie jednego, ale wielu zakładów produkcyjnych. Żeby było ciekawiej, producenci składowych tego pocisku zazdrośnie strzegą swych tajemnic technicznych i technologicznych.
Pierwszym z brzegu przykładem są oczywiście Niemcy którzy prawie za darmo przekazali nam prze laty swoje stare Leopardy. Jednak za żadne skarby nie udostępnili po dzień dzisiejszy technologii produkcji prochu wieloskładnikowego który zapewnia odpowiedni zasięg strzału. Wszystko to dzieje się wśród „przyjaciół”. Jesteśmy przecież razem w NATO i UE.

Wojna ujawnia problemy związane z logistyką wojsk. To dotyczy zaopatrzenia, serwisu uzbrojenia, a także jego gotowości bojowej.
Dzisiejszy dzień przyniósł nowinkę z branży lotniczej, dotyczącą naszego lotnictwa wojskowego.
https://niezalezna.pl/polska/polskie-f-16-bez-serwisu-rzadowi-tuska-zabraklo-pieniedzy/538571
W komentarzach zwraca się uwagę że dotyczy to w sumie niewielkiego wydatku, a w perspektywie mamy przyjęcie na wyposażenie lotnictwa samolotów F-35.
MON tego nie ogarnia? Liczy na cud?
Wszystko to wpływa na producentów uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Zwłaszcza na warunki zawierania kontraktów.
Tylko czy wszyscy z tych doświadczeń korzystają?
Jeśli odnieść to pytanie do produkcji w Polsce to mam poważne wątpliwości.
Jednak nie można wszystkiego rozpatrywać wyłącznie w kategoriach czarno-białych.
Wyznacznikiem są możliwości finansowe. Niestety, tu jesteśmy na przegranych pozycjach.
Pod obecnymi rządami koalicji 13 grudnia, na podwójnie przegranych.
Raz, dlatego że KE nas nie lubi. Pieniądze przeznaczone na produkcję uzbrojenia w KE przechwytują w większości firmy niemieckie.
Dwa, że szkodliwa dla Polski polityka rządu DT sprowadza się do blokowania wszelkich inwestycji, bo „pinindzy nie ma i nie bendzie”. Tymczasem inni nie mają skrupułów.
Jest okazja, trzeba zarabiać.

Na miarę naszych możliwości od samego początku pomagamy, również sprzętowo, Ukrainie. Nasze zasoby nie są nieograniczone. Sprzęt przekazany Ukrainie uzupełniamy zakupami krajowymi i u producentów zagranicznych. Rzecz w tym że zdolności produkcyjne nie równoważą na bieżąco ubytków. Dostawy zakupów rozłożone są na lata. Poza tym za przekazany Ukrainie sprzęt nie otrzymaliśmy rekompensaty. Nie ma winnych?
Nie będę używał słów niecenzuralnych, ale na pewno nie zyskuje na popularności w Polsce prezydent Ukrainy świadomie dezawuujący skalę pomocy udzielanej przez Polskę Ukrainie.
W dodatku pomocy wszechstronnej.
Zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej nie maleje. Dlatego musimy się zbroić i rozbudowywać swoje siły zbrojne. Na pomoc sąsiadów i NATO raczej trudno liczyć. Deklaracje to nie to samo co realne wsparcie. Nie jestem złośliwy, ale w razie potrzeby, pomoc NATO otrzymamy, kto wie kiedy? Na pewno nie natychmiast.
Nie wiem dlaczego wielu naszych polityków ma problemy ze zrozumieniem że utworzenie armii liczącej 200 czy docelowo 300 tysięcy żołnierzy, różnych rodzajów wojsk, to zadanie na lata.
Po pierwsze wymaga to zapewnienia odpowiednich nakładów finansowych, dokonania zakupów i systematycznego szkolenia wojsk. Zapominamy że np. Finlandia swoje wojska tworzyła w tym czasie gdy myśmy byli pod kuratelą ZSRR.
Warto przypomnieć że Polska miała tradycje, sięgające okresu międzywojennego, w zakresie produkcji uzbrojenia. Te tradycje były kontynuowane w czasach PRL-u.
Regres nastąpił w początkach III RP. Wedle doktryny obronnej z początku III RP nic nam się nie opłacało. Nawet utrzymanie własnej armii, którą udało się zredukować z ponad 450 tysięcy do około 90 tysięcy, w dodatku z rezygnacją z zasadniczej służby wojskowej. Idąc za ciosem likwidowano zakłady przemysłu zbrojeniowego, albo oddawano je w obce ręce.
Doktryna doktryną ale o wojsku decydowali wówczas pacyfiści oraz wojskowi dyletanci.
Otrzeźwienie nastąpiło w związku z wydarzeniami na Ukrainie, na początku XXI wieku.
Szkoda straconego czasu i szkoda fachowców którzy rozeszli się po świecie w poszukiwaniu pracy
 
Inni w tym czasie nie próżnowali.
Dzisiaj ponosimy koszty tego infantylizmu, a może bardziej szkodnictwa wobec interesu narodowego. Sygnałów z zewnątrz nie brakowało.
Federacja Rosyjska handlowała na potęgę ropą naftową i gazem ziemnym, a zyski ze sprzedaży nie szły na poprawę warunków życia społeczeństwa, ale na modernizację i rozbudowę potencjału swoich wojsk. Dostawcami byli Niemcy, Francja i wiele innych państw.
Dla UE i NATO stanowimy tzw. flankę wschodnią, ale za tym nie idą żadne konkrety w sensie wsparcia Polski.
Zabezpieczenie granicy z Białorusią i enklawą królewiecką budowaliśmy bez wsparcia KE.
Od lat trwa dyskusja na temat współistnienia Polski z Ukrainą. Dużo się na ten temat mówi, ale nie widać konkretów. Dotyczy to współpracy militarnej, gospodarczej i uporządkowania polityki historycznej.
Wojna kiedyś się skończy. Pozostaje aktualne pytanie jakie będą wówczas relacje między Polską
a Ukrainą?
Rokowania na dzisiaj są słabe. Zmiana możliwa po zmianie na urzędzie prezydenta Ukrainy. Prezydent Zełeński postawił na dobre relacje z Niemcami. Dlatego nie ma miejsca na dobre relacje z Polską.
W tym rozumowaniu jest luka.
Polska ma większe szanse na przetrwanie niż Ukraina. Los Ukrainy zależy od wyniku trwającej wojny,
a ściślej od warunków na jakich ta wojna zostanie zakończona/przerwana.
W handlu międzynarodowym liczy się rachunek ekonomiczny. Transport , a konkretnie koszty z tym związane, odgrywają istotną rolę.
Ukraina ma swoje położenie geopolityczne i w związku z tym ma określone kierunki transportu tego co oferuje do sprzedaży i tego co kupuje.
Tak się składa że Polska odgrywa dla Ukrainy znaczącą rolę.
Istnieją dla Ukrainy szlaki alternatywne, ale ich wykorzystanie wymaga czasu i nakładów finansowych. W interesie Ukrainy leży więc utrzymanie przyjaznych, a przynajmniej poprawnych relacji.
Z tym jest jednak kłopot. Dzisiaj próbuje to klecić urzędujący prezydent RP, ale jaka będzie przyszłość po najbliższych wyborach?
Dzisiaj trzeba zadać sobie pytanie czy piątek w Gabinecie Owalnym w Białym Domu to był epizod czy jakiś punkt zwrotny w relacjach wielostronnych USA- Ukraina- UE? Miniony weekend pokazał jakie są możliwości Europy. Nie tylko UE bo do gry włączyła się Wlk. Brytania.
Nie jestem aż tak naiwny żebym uwierzył że społeczeństwo amerykańskie bez zmrużenia oka akceptuje wydatkowanie setek miliardów corocznie na rzecz „reszty świata” na dość kontrowersyjne cele. USAID to wierzchołek góry lodowej.
Osobnym wątkiem jest pomoc walczącej Ukrainie. Jakie zobowiązania ma USA wobec Ukrainy?
Z drugiej strony jaka jest efektywność pomocy USA? Za Trumpem powtórzę: kto zajumał co najmniej 100 mld USD? Dlaczego pomoc USA dla Ukrainy ma być bezinteresowna?
Przez trzy lata wojny Zełeński żerował na krzywdzie jaka spotkała Ukrainę. To działało. Po zmianie władzy w Waszyngtonie następuje przegląd zobowiązań i wydatków USA. Dotyczy to również pomocy udzielanej Ukrainie. Trump uznał że należy się rekompensata. Podał swoją cenę którą Ukraina zaakceptowała. Zełenski zachował się niepoważnie w momencie gdy trzeba było złożyć podpis pod umową.
Nam pozostaje obserwowanie jakie ruchy będą podejmowane żeby wybrnąć z sytuacji niewygodnej przede wszystkim dla Ukrainy. Znacznie poważniejsze, przynajmniej dla mnie, jest pilnowanie żeby nasi politycy nie zaakceptowali udziału Polski w misji stabilizacyjnej na Ukrainie. Obojętnie co się będzie za tym kryło. Polska stanowi fragment granicy zewnętrznej NATO i UE.
Ma z tym związane zadania i nie powinna brać na siebie nowych.
W tych ocenach przestrzegam przed ględzeniem lewicy która snuje swoje opowieści z mchu i paproci w całkowitym oderwaniu od realiów.
Dotychczasowa praktyka w UE jest taka że zobowiązania to ma Polska, ale jeśli chodzi o korzyści to są lepsi od nas. Tu nic się nie zmienia od wielu, wielu lat.
Dla porządku przypomnę że Ukraina nie ma szans na przystąpienie do NATO. Przynajmniej póki trwa wojna. Na przyjęcie do UE nie zgadza się dzisiaj kilku jej członków. Każde państwo z innego powodu. Czy to oznacza że Ukraina jest w sytuacji bez wyjścia?
Poza tym wszystkim uważam że prezydent Ukrainy jest dzisiaj ostatnią osobą która może stawiać jakiekolwiek warunki negocjacyjne. Jego czas minął.

21 lutego 2025

Jaka przyszłość Ukrainy?

 

Trwają rozmowy w sprawie dalszych losów wojny na Ukrainie.
Jak to się mówi, na stole są dwie drogi dojścia do zakończenia/przerwania tej wojny.
Jedna droga, autorstwa USA, jest drogą biznesową, na zasadzie coś za coś.
Pierwszą wersję tej transakcji odrzucił prezydent Ukrainy, ale ostatnio pojawiają się informacje że rozważana jest inna wersja tego samego.
Z drugiej strony sprawą zajmuje się KE, co prawda w okrojonym składzie, w dodatku z pominięciem roli Polski która w tym półroczu sprawuje prezydencję w Radzie UE.
Zajął się tym prezydent Francji który zwołał w Paryżu szczyt na którym, po niby burzliwych rozmowach nic nie ustalono. https://dorzeczy.pl/swiat/692878/szczyt-dezintegracji-w-paryzu-oslabienie-ukrainy-i-podzialy-w-ue.html Osiągnięto za to coś innego. W całej rozciągłości pokazano dezintegrację UE
w sprawie przyszłości Ukrainy. Rozbieżność interesów nie pozwala na skuteczną pomoc Ukrainie.
Gdzie są słabe punkty?
Podstawowy to co innego się mówi, a co innego robi.
Dotychczas USA udzielały Ukrainie wsparcia sprzętowego i finansowego.
Ekipa Trumpa stara się zweryfikować skuteczność dotychczasowej pomocy USA. Okazuje się że według posiadanej przez USA wiedzy spora część pomocy nie trafia pod właściwy adres.
Chodzi o skalę korupcji.
Trump chce zmienić zasady wsparcia Ukrainy. Dotychczas była to pomoc bez zobowiązań ze strony Ukrainy. Trump zaproponował Ukrainie możliwość rekompensaty w postaci dostępu do kopalin metali ziem rzadkich. Początkowo Zełeński propozycję odrzucił, ale rozmowy trwają.
Wszyscy uczestnicy dyskusji mają pełną świadomość że Ukraina bez wsparcia USA nie ma żadnych szans na końcowy sukces. Przytacza się porównanie że pomoc USA stanowi około 50% pomocy udzielanej przez Europę.
Jest też opinia że wojna na Ukrainie to sprawa Europy i powinna być rozwiązana w Europie.
Jest to niewykonalne wobec braku jednolitego frontu państw europejskich, zwłaszcza obstrukcji ze strony Niemiec.
Wspomniałem że są prowadzone rozmowy na szczeblu dyplomatycznym na temat warunków
i możliwości zawieszenia/przerwania/zakończenia wojny. Póki co niewiele z nich wynika bo,
z oczywistych powodów, strony nie są skłonne do ustępstw. Jednocześnie żadna strona nie jest w stanie przechylić na swoją stronę szali zwycięstwa.
Na dzisiaj rozważana jest opcja ustalenia linii demarkacyjnej, rozgraniczającej tereny zajęte przez Federację Rosyjską od reszty Ukrainy. Szacunkowo linia demarkacyjna miałaby ponad 1000 km.
Pytanie dotyczy tego jak liczne powinny być siły rozjemcze. Jest bardzo duża rozbieżność ocen. Przywódcy europejscy mówią o kontyngencie rzędu 30 tysięcy żołnierzy, a wojskowi mówią o co najmniej 180 tysiącach.
Teraz przechodzimy do drugiego problemu, z jakich narodowości mógłby składać się taki kontyngent? Tu zaczynają się przysłowiowe schody. Rosja odrzuca możliwość wykorzystania wojsk NATO. Pozostaje więc ONZ lub OBWE.
To nie wszystko. Znający problem przypominają że po pierwsze, wojska muszą być rotowane co najmniej raz w roku, po drugie mają zapewnione zajęcie na kilka lat. Przykładem są wojska ONZ na Wzgórzach Golan.
Kto to sfinansuje? Poza tym, zdaniem wojskowych, misja musi być wspomagana przez USA.
Chodzi głównie o zabezpieczenie osłony powietrznej.
Warto zwrócić uwagę że w tych ocenach wszystko skupia się wokół braku zaufania do zachowań Federacji Rosyjskiej. Na to zwracają uwagę komentatorzy oceniający działania Trumpa.
Według nich Trump bezpodstawnie wierzy w deklaracje Putina.
Ciekawy pogląd lansuje Ziemkiewicz. Według niego Trump chce doprowadzić na Ukrainie do zaległych wyborów prezydenckich. W tych wyborach powinno dojść do wyeliminowania Zełeńskiego i wszystkich oligarchów z nim związanych.
Kto ma szanse wygranej? Jeden z odsuniętych przez Zełeńskiego, generał Załużnyj.
W tych ocenach zwrócę uwagę na zachowanie polityków polskich, zwłaszcza urzędującego premiera. Przyzwyczaił nas że prawdę mówi gdy się myli.
Ostatni jego wyczyn dotyczy możliwości wysłania naszych żołnierzy na Ukrainę.
Premier doskonale wie że jest to niemożliwe ze względów formalnych więc jego zarzekanie się nie ma najmniejszego sensu.
Polska mogłaby wysłać regularne wojsko tylko w wyniku porozumienia międzynarodowego na poziomie UE lub ONZ. W ramach NATO jest to niemożliwe ze względu na sprzeciw Rosji.
Z tych rozważań wykluczam udział ochotników którzy walczą na własne ryzyko i odpowiedzialność. Powyższe rozważania mają charakter stricte teoretyczny. Kanałami dyplomatycznymi sonduje się możliwości rozwiązania problemu jakim jest wyniszczająca wojna na Ukrainie.
Z jednej strony jest buta Rosji, a z drugiej desperacja Ukrainy która nie chce stracić ponad 20% swego terytorium, Nie chcą dopuścić żeby poniesione straty były tylko krwią wsiąkniętą w piach. Bez realnego wsparcia z zewnątrz to kolejny węzeł gordyjski. 


20 lutego 2025

Nowe porządki? Czyli co?

 

Przyglądam się temu teatrzykowi rozgrywanemu na naszych oczach i zastanawiam się co z tego ma wyniknąć?
Trump robi swoje, a Europa, a raczej jej najważniejsi przywódcy stroszą piórka. Tylko że z tego stroszenia nic nie wynika. Poza szumem medialnym.
Jeśli USA wstrzymają pomoc, Ukraina w krótkim czasie padnie. Komu ma na tym zależeć?
Bezwładność decyzyjna Europy poraża. Od gadania nie wzrośnie potęga militarna Europy.
Kolejne sankcje nakładane na Rosję to śmiech na sali. Co jakiś czas dowiadujemy się jak Niemcy, czy Francja omijają sankcje, bo interesy gospodarcze są dla nich ważniejsze.
Trzeba dobrze odczytać prawdziwe cele przywódców Europy, głównie Niemiec i Francji.
Jest parę punktów zagadkowych. Dotyczą Polski.
Doszło do spotkania PAD z przedstawicielem prezydenta Trumpa ds. Ukrainy. W Europie nie będzie rozmawiał z żadnym innym przywódcą państwa.
Co się za tym kryje? Brzydko mówiąc, lekceważenie Europy, a właściwie jej przywódców, przez Trumpa.
Jakie gwarancje może dzisiaj dać Ukrainie Europa? Już dwa razy dawała. Efekty znamy.
Trzy lata wojny na Ukrainie pokazały że Rosja tej wojny nie wygrała tzn. nie osiągnęła takiej przewagi żeby dyktować warunki rozejmu czy pokoju.
Zapomnieliśmy już że Ukraina otrzymywała broń której długo nie mogła użyć przeciwko Rosji bo to przerodziłoby się w konflikt światowy?
Wszystko zależy od postawy USA.
Jednak Rosja rozwinęła swój przemysł zbrojeniowy, zwłaszcza produkcję amunicji artyleryjskiej na skalę nieosiągalną dla Europy. Dzięki temu sukcesywnie niszczy infrastrukturę Ukrainy, a także utrzymuje w strachu społeczeństwo ukraińskie. Ponadto Rosja korzysta z pomocy swych sojuszników m.in. Korei Północnej. O ilu tajnych interesach jeszcze nie wiemy?
Ukraina nie ma wystarczająco skutecznej obrony przed atakami z powietrza.
Przy okazji zapytam jakie państwo ma taką skuteczną obronę? Co to znaczy skuteczna obrona? Optymistom przypomnę jak wyglądała skuteczność „Żelaznej kopuły” podczas ostrzału Izraela przez Hamas w 2023 roku.
Jeżeli z wystrzelonych na Ukrainę 100 dronów i rakiet przynajmniej jeden osiąga cel, ostrzał spełnia swoją rolę. Rzeczywistość jest taka że tych trafień jest więcej.
Trwający ostrzał ma również charakter działań terrorystycznych. Ma na celu obniżenie morale społeczeństwa.
Mamy świadomość że prowadzone są rozmowy dyplomatyczne na temat zaprzestania wojny na Ukrainie. Jednak, przynajmniej dotychczas, z rozmów niewiele wynika, a wojna trwa.
Rosja nie ma zamiaru ustąpić. Podobnie jak Ukraina. Każda z walczących stron ma swoją motywację ale też określone zasoby do trwania przy swoim.
Nie mamy rzetelnej wiedzy na temat możliwości kontynuacji wojny przez obie strony.
Wiemy, a raczej przypuszczamy, że Ukraina o własnych siłach długo nie pociągnie.
Deklarowane wsparcie UE to budowanie zamków na lodzie. Opowiadać można wiele. Gorzej z realizacją. Przykład Niemiec jest tu wymowny.
Natomiast Rosja może nie osiągać spektakularnych sukcesów na frontach, ale może prowadzić działania nękające.
Z tego, przynajmniej dla mnie wynika, że zasadnicze znaczenie będzie miało stanowisko USA.
Jednak dla USA jest to problem do rozwiązania „po drodze”.
Priorytetem na dzisiaj są sprawy wewnętrzne USA, a w relacjach międzynarodowych koegzystencja z Chinami. W tej rozgrywce ważne jest jaką rolę będzie w stanie odgrywać Federacja Rosyjska? Konkretnie, po której stronie się zadeklaruje?
Moim zdaniem to przeciąganie liny będzie trwało długo. Konflikt zbrojny to ostateczność.
Do tego co napisałem trzeba dołożyć rozbieżność interesów po stronie sojuszników USA, zwłaszcza tych z NATO.

Przeciętny komentator czy tylko czytający komentarze ma powierzchowną wiedzę o przebiegu, ale także podłożu konfliktu między Rosją i Ukrainą. Rzadko trafiają się jakieś syntetyczne informacje.
Motyw przewodni to próba odbudowy ZSRR. Do tego doszedł powód wynikający z ...? Właśnie. Dlaczego przywódcy Ukrainy chcieli wprowadzić jeden język urzędowy dla całej Ukrainy?
W dodatku w sytuacji gdy w jej wschodniej części, obejmującej w przybliżeniu połowę terytorium, ponad 70% ludności posługuje się na co dzień językiem rosyjskim
Ukraińskiego nie znał biegle Zełenski podczas obejmowania urzędu prezydenta Ukrainy.
Skutki trwającej wojny znamy tylko z przekazu telewizyjnego. Nie wiemy co się za tym kryje.
Jeśli Rosja chce utrzymać zajęte tereny nie powinna stosować taktyki spalonej ziemi.
Wschodnia część Ukrainy, obecnie w większości zajęta przez Rosję to tereny przemysłowe, a także zasobne we wszelkie kopaliny, od węgla kamiennego i rud żelaza poczynając.
Posiadanie ich przez Rosję to spełnienie powiedzenia o psie-ogrodniku.
Za ile lat Rosja przywróci dla swej gospodarki zajęte tereny wschodniej Ukrainy?
Na koniec powiem że ocenianie dzisiaj posunięć Trumpa przez środowiska mu wrogie uważam że nie ma żadnego uzasadnienia. Rozmowy jeszcze się nie rozpoczęły. Teraz trwa walka kogutów. Uczestniczy w niej również prezydent Ukrainy. Na co on w rzeczywistości liczy?
Przecież on nie ma 100% poparcia nawet wśród Ukraińców!
Poza tym trzeba pamiętać że w lutym 2022 roku Niemcy byli zdziwieni że Ukraina postawiła się Rosji.
Z kolei USA pomagały Ukrainie bo to osłabiało Rosję która ma być wykorzystana w rozgrywce z Chinami. Co się zmieniło po trzech latach?

15 grudnia 2024

Kim jest dla Polski Ukraina?

 

Sytuacja na Ukrainie staje się krytyczna.
Co się za tym kryje? Nie wiem.
Po części można się było tego spodziewać.
Istotnym powodem jest dysproporcja sił. Przynajmniej na papierze.
Prawda na pewno jest dobrze ukryta. Dlaczego? Nie da się skwitować tego jednym zdaniem.
To są tylko moje przypuszczenia.

Powierzchniowo to kraj prawie dwukrotnie większy od Polski. Ludnościowo porównywalny z Polską.
Wojna spowodowała masową ucieczkę z kraju i aktualne dane są mało dokładne.
Są opinie że Ukrainę mogło opuścić około 8 mln mieszkańców.
Blisko trzy lata wojny spowodowały że brakuje żołnierzy na front. Prawdę mówiąc brakuje ich od początku wojny bo z kraju wyjeżdżają przede wszystkim młodzi. Władze w Kijowie zapowiadają że będą ich ściągać siłowo do kraju, ale póki co to tylko słowa.
Przy okazji można zapytać jak Ukraińcy rozumieją patriotyzm.
Przez minione trzy lata wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy. Dopiero gdzieś od roku Ukraina była w stanie atakować cele na terytorium Federacji Rosyjskiej. Stało się to po zastosowaniu dronów oraz artylerii rakietowej średniego zasięgu. Ostrzał rakietowy nie mógł być wcześniej realizowany bo dostawcy rakiet, głównie USA, nie wyrażali zgody na atakowanie celów poza terytorium Ukrainy. Oficjalnym argumentem była obawa przed eskalacją wojny.
Zasadność oceńcie sami.
Systematyczne niszczenie infrastruktury krytycznej ogranicza zdolności produkcyjne gospodarki Ukrainy. Z drugiej strony sankcje gospodarcze nakładane na Rosję są mało skuteczne.
Przemysł zbrojeniowy FR pracuje na trzy zmiany, ale ma trudności w zakresie zapewnienia pracowników. Nie starcza ich na front i do fabryk. Wzorem okresu II wojny wzrasta zatrudnienie kobiet. Spada również wartość bojowa żołnierzy wysyłanych na front. Są słabo wyszkoleni i mało zmotywowani.
Poza tym Rosja zmieniła ostatnio taktykę prowadzenia walk na lądzie. Chce po prostu uzyskać jak najlepszą pozycję negocjacyjną.
Coraz częściej mówi się o przerwaniu działań wojennych. Niewiedza dotyczy charakteru przerwania tych działań. Czy to ma być zawieszenie działań, rozejm, czy trwały pokój?
Przekonamy się o tym pod koniec stycznia po zaprzysiężeniu jako prezydenta USA Donalda Trumpa.

W związku z Ukrainą mam coraz częściej dysonans poznawczy. W tym kraju toczy się wojna.
Z mediów dowiaduję się że nie ma żołnierzy do luzowania walczących na froncie.
Tymczasem w Warszawie i okolicy widuję w dużych ilościach Ukraińców, w wieku poborowym, którym nie w głowie wojaczka. Władze Ukrainy szacują że tylko w Europie może być 400-500 000 potencjalnych poborowych.
Na ulicach Polski samochody na ukraińskich blachach, marki na które Polacy mogą raczej popatrzeć. Widziałem nawet Lamborghini w kolorze groszku /na oko warte 1-1,5 mln zł/.
W Polsce uruchomiła działalność ukraińska sieć handlowa Isei /drogerie/.
Z kolei PKP Cargo w likwidacji ma konkurenta w postaci ukraińskiej spółki Ukrainian Railways Cargo Poland. Dostała ona już od władz zgodę, by wejść na nasz rynek i to w czasie, gdy polski przewoźnik, PKP Cargo, boryka się z poważnymi problemami. https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/artykuly/9580137,ukraina-szturmuje-polska-kolej-pkp-cargo-zagrozone.html https://faktyianalizy.info/pkp-cargo-upada-a-na-rynek-wchodzi-spolka-kolejowa-z-ukrainy/
Wróble ćwierkają że za tym stoi niemieckie DB Cargo.
Okazuje się że problemy z ukraińskimi przewoźnikami samochodowymi to był dopiero początek.

Są też takie wstydliwe dla Ukrainy sprawy https://dorzeczy.pl/opinie/668436/przyszly-szef-fbi-chce-zbadac-na-co-zelenski-przeznaczyl-amerykanskie-pieniadze.html

Co ma do tego wszystkiego Polska? Ano ma i to sporo.
Od wybuchu wojny w lutym 2022 jesteśmy zaangażowani na wszelkie sposoby w trwającą na Ukrainie wojnę. Pomagają, w różnym stopniu, inne państwa, nie tylko z Europy.
Różnica polega na tym że inni dbają przy tym o własne interesy. Nasi rządzący się z tego wyłamali. Warto zwrócić jednak uwagę na traktowanie nas przez Zełenskiego i jego urzędników.
Mamy z Ukrainą do załatwienia zaległości historyczne, dotyczące okresu II wojny światowej.
W tej sprawie realnych postępów nie ma, bo za takie nie uważam składanych deklaracji bez pokrycia.
W zakresie zobowiązań gospodarczych jest podobnie. Nic konkretnego nie wiadomo czego możemy oczekiwać od Ukrainy po zakończeniu wojny. Inne państwa tego pilnują. Niektóre nie czekają zakończenia wojny. Do takich należą Czechy. https://forsal.pl/swiat/artykuly/9547512,nowe-fabryki-i-modernizacja-elektrowni-co-dokladnie-podpisaly-czechy.html
To może być dla nas zaskoczeniem.

Mnie i chyba nie tylko mnie, bulwersuje coś innego.
W Polsce przebywa legalnie około 1,4 -1,7 mln Ukraińców. Szczegółowe dane są bardzo płynne.
Wielu pracuje, płaci podatki w Polsce, korzysta ze świadczeń socjalnych. Młodzież uczy się w szkołach, również z wykładowym językiem ukraińskim. Wszystko na nasz koszt.
W tej sielance, co nie dziwi, są drzazgi. Ukraińcy przebywający w Polsce są zamieszani w szpiegostwo i działalność dywersyjną. Ich mocodawcą jest FR. W Polsce działają ukraińskie grupy przestępcze zajmujące się przemytem ludzi, handlem narkotykami, reketem itd.
Do kompletu dodam robotę nacjonalistów ukraińskich którzy uważają że południowo-wschodnia Polska /według niektórych z Krakowem włącznie/ powinna należeć do Ukrainy. Brzmi to oględnie mówiąc śmiesznie w sytuacji gdy nie mogą utrzymać w swoich granicach tego co ponoć jest ich /Krym i wschodnia część Ukrainy zajęte przez wojska rosyjskie/.

W mojej ocenie władzom ukraińskim specjalnie nie zależy na normalizacji stosunków z Polską.
Od czasu rozpadu ZSRR nie ma widocznych postępów. W zakresie oceny historii najnowszej, dotyczącej II wojny światowej i lat powojennych, nie widać postępu. Dalej obowiązuje kult Bandery.
Nie mają ochoty na zmianę oceny rzezi wołyńskiej. Tu nie pomoże pudrowanie obrazu przez media raczej polskojęzyczne niż polskie.
Odnoszę wrażenie że Ukraińcy robią to z premedytacją. Dla nich ważniejsza jest ich ocena akcji „Wisła”. Trudno się temu dziwić jeśli zna się opinie dzisiejszych mieszkańców chociażby okolic Muszyny /rzut beretem od Nowego Sącza/. Rdzennymi mieszkańcami tych okolic są Łemkowie.

Coraz częściej słychać o możliwości przerwania wojny na Ukrainie. Co się za tym kryje?
Nikt nic nie wie. Da się jednak odczuć że Zełenski gotów się pogodzić ze stratami terytorialnymi.
Za jaką cenę? W strefie rozgraniczenia wojsk miałyby być postawione wojska ONZ lub NATO .
Są podejrzenia że Macron, nie wiadomo czy z własnej inspiracji, sonduje możliwości pozyskania państw europejskich do udziału w takim przedsięwzięciu. Taki był faktyczny cel jego nagłej wizyty w Polsce. Nie chodzi o symboliczny udział ale wysłanie podobno 40 tysięcy regularnego wojska.
Moim zdaniem i nie tylko, Polska powinna od tego pomysłu trzymać się z daleka.
Od dawna trwają próby bezpośredniego wmanewrowania nas w tę wojnę. To nie jest w naszym żywotnym interesie. Wyjdziemy na tym jak Zabłocki na mydle.
Powinniśmy wyciągać wnioski z przeszłości.

Ukraina nie jest dla nas partnerem godnym zaufania. Ciągle mają problemy z samookreśleniem.
Polskę traktują koniunkturalnie. Bliższa im jest rywalizacja niż współpraca.
Za swego partnera bardziej uważają Niemcy czy Francję.
Nigdy nie upomnieli się żeby w rozmowach międzynarodowych o przyszłości Ukrainy uczestniczyła Polska.
Miłość musi być odwzajemniona. Ta jest nam narzucana przez naszych przywódców politycznych, ale nie w naszym interesie narodowym.
Czy musimy się godzić żeby Ukraina po naszych plecach wchodziła do UE czy NATO?
Taki ma być nasz interes? Co nam się oferuje w zamian? 

07 października 2023

Możemy liczyć tylko na wdzięczność psa.

Mam problemy z oceną postępowania wobec nas Ukraińców.
Jeden dotyczy postępowania na poziomie czynników rządowych, a drugi relacji międzyludzkich.
https://www.youtube.com/watch?v=Wlaylb_1BPo 
Jak to oceniać? Na dzisiaj wygląda że wyszliśmy na frajerów.
Na tym powinienem zakończyć.

Nie jesteśmy pragmatyczni. To tyle. Kierowaliśmy się odruchem serca, a zostaliśmy potraktowani jak … no właśnie?
Argument był właściwie jeden. Ukraina walczy w obronie własnej, ale również za wolność waszą i naszą. To prawda. Tylko po pierwsze Ukraina nie jest w NATO ani w UE. Po drugie zanim FR ruszy dalej na zachód upłynie trochę czasu w którym nie wiadomo co się wydarzy. Dlatego Polska uznała że najpierw trzeba liczyć na siebie.
W samej Ukrainie nie ma 100% zgodności co do celowości prowadzenia tej wojny. Sympatie prorosyjskie to nie przysłowiowy margines społeczeństwa ukraińskiego.
Gdyby zakusy FR zostały skierowane za jej zachodnią granicę warto postawić pytanie jak wówczas zachowają się nasi sojusznicy z NATO, zwłaszcza Niemcy? Czy nie wrócimy do teorii dwóch wrogów? Czy Niemcy są dla nas tak samo stabilnym sąsiadem jak Ukraina?
Pomagając Ukrainie Prezydent i rząd podejmowali samodzielne decyzje bez pytania o stanowisko suwerena. Jednak skutki tych decyzji będzie do końca ponosił suweren. Tak było, jest i będzie.
Z przykrością stwierdzam, że nasi przywódcy okazali się naiwni jak przedszkolaki. Zadziałali spontanicznie. Zadysponowali jednoosobowo czymś co nie było ich własnością. To jest własność Narodu. Dyspozycje nastąpiły bez żadnego zabezpieczenia prawnego.
O tym, że coś jest nie tak wiadomo było wcześniej. To nie tylko sprawa żądania przez Ukrainę cła za przekazane przez Polskę czołgi dla armii ukraińskiej.
Nie do końca wiadomo co się kryje za aferą zbożową.
Były uzgodnienia w sprawie wywozu zboża z Ukrainy. Miała być pomoc USA i KE, a skończyło się, można powiedzieć, jak zawsze.
W Polsce rolnictwo stoi na tyle dobrze że w zakresie produktów rolno-spożywczych jesteśmy samowystarczalni, a ponadto eksportujemy nadwyżki. Zboże ukraińskie jest nam zwyczajnie niepotrzebne. Ściślej rozwala rynek wewnętrzny.
Utrzymaliśmy zgodę na tranzyt, natomiast w porozumieniu z KE, nałożyliśmy embargo na import tego zboża do Polski. Te ustalenia obowiązywały do 15 września, a KE nie zgodziła się na przedłużenie embarga. Kto miał na tym skorzystać?
W tym momencie wylazło szydło z worka. Polska utrzymała embargo wbrew KE do końca tego roku.
Ukraina i KE „przypadkowo” zapomniały że podstawowy szlak wywozu zboża odbywa się drogą morską z portów Morza Czarnego. Drogami lądowymi wywozi się mniej i koszty są wyższe. Poza tym infrastruktura drogowa i techniczna nie jest przygotowana do obsługi tego, w sumie doraźnego zadania.
Transport morski realizowano póki godziła się na to Rosja. To uzgodnienie też było terminowe.
Nic nie trwa wiecznie. Porozumienie przestało obowiązywać i nikt nie jest w stanie doprowadzić do jego wznowienia. Tymczasem kończą się tegoroczne żniwa i problem wywozu ponownie przybiera na sile.
W tym momencie Ukraina wykonała głupi ruch. W czyim interesie? Złożyli skargę do WTO na Polskę że blokuje import ukraińskiego zboża.
Więc nieśmiało pytam się co konkretnie zrobiła Ukraina i jej poplecznicy żeby udrożnić szlak morski? Poinformowano zainteresowanych że rozmowy z FR nie dają pozytywnego rezultatu.
Pokazano w sposób przekonujący, przynajmniej dla mnie, że w tym sporze najmniej chodzi o upchnięcie zboża z magazynów Ukrainy. Wystarczy śledzić decyzje KE. Chodzi o rozwalenie rynku rolnego Polski, a może przy okazji innych państw frontowych.

Ostatnie dni pokazują że Ukraina zdała sobie sprawę ze swej głupoty politycznej i zawiesiła skargę do WTO, ale jej nie wycofała. To ma być poważny partner?

Nie zabezpieczyliśmy się wobec Ukrainy i nie mamy żadnego zabezpieczenia wobec KE która próbuje nas wrobić w pakt migracyjny. Zakładam że nie wszystko stracone.
Mało prawdopodobne jest że Ukraina jest cwańsza niż my, USA czy Niemcy? Oznaki przelicytowania już widać.
Nie mam pojęcia jakie scenariusze będą realizowane w najbliższej przyszłości, nie mówiąc o docelowych.
O rychłym zakończeniu wojny, z konkretnymi rozstrzygnięciami, nie ma mowy. Każde inne rozwiązanie to strata dla Ukrainy.
FR nie zrezygnuje ze swoich planów, nawet jeśli Putina zastąpią nowszym modelem.
W wojnie na wyniszczenie mają większe szanse niż Ukraina.
Ukraina ma zasadniczy problem polegający na tym że upływ czasu działa na ich niekorzyść.
Po prostu maleje zainteresowanie świata trwającą wojną a tym samym będzie malało realne poparcie, militarne i finansowe, dla Ukrainy.
Między bajki wkładam przyspieszenie przyjęcia Ukrainy do NATO i UE. Tu decydują względy formalne i proceduralne.
Dla porządku przypomnę że po wyborach na Słowacji stanie się ona kolejnym państwem sceptycznym wobec bezwarunkowej pomocy Ukrainie. Czy Zełenski i jego ekipa tego nie widzi?

Reasumując, obecna sytuacja pokazuje że Polska podejmuje jedynie słuszne działania przyspieszając rozbudowę własnych sił zbrojnych. Jest wielki wysiłek, ale innej drogi nie ma. Można tylko narzekać że są to działania opóźnione w czasie. Oby nie spóźnione.
Nasza sytuacja będzie w miarę stabilna póki USA będą widziały swój interes w tej części Europy. Jeśli się wycofają, decydentem pozostaną Niemcy.

O ich interesach wiemy wystarczająco dużo. Wiemy też że w żadnym punkcie nie są zbieżne z interesami Polski.
Takie stanowisko przez lata skutecznie wyciszano. Mleko się rozlało gdy Polska zaczęła metodycznie domagać się od Niemiec reparacji wojennych za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Sprawa stała się podwójnie kłopotliwa w związku z trwającą wojną na Ukrainie. Mówi się coraz częściej że FR będzie musiała w przyszłości płacić reparacje Ukrainie. To temat przyszłościowy bo wojna trwa, jej końca nie widać i nie bardzo wiadomo w jakim trybie miałyby być nałożone te reparacje na Rosję? Zakończenie wojny Rosji nie w głowie. Może ją zawiesić, zamrozić, ale nie zakończyć. Zmusić do zakończenia wojny nie ma komu. Za duża rozbieżność interesów.
Straszeniem przez Zełeńskiego że wojna w przyszłości przekroczy granice Ukrainy dzisiaj specjalnie nikt się nie przejmuje.
Czy słusznie? Tego chyba nikt nie wie.
Dzisiaj problem sprowadza się do tego kto kogo bardziej może nastraszyć. Straszakiem FR jest użycie broni atomowej. Tego świat panicznie się boi. To brzytwa w rękach małpy. To jest pokerowa zagrywka Rosji, bo doskonale wie że spotka ją odwet. W wojnie konwencjonalnej nie ma szans. Wszystko zależy od tego jak długo wojna na Ukrainie będzie przez świat traktowana jako lokalna operacja specjalna, co jest wierutną bzdurą jeśli uświadomimy sobie ile państw jest zaangażowanych jawnie w pomoc sprzętową i nie tylko.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...