Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skutki wyborów 2023. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skutki wyborów 2023. Pokaż wszystkie posty

10 grudnia 2023

O take Polske walczyli przodkowie? /klasyk/

Miałem pisać o czymś innym. 
Jeśli wierzyć analitykom różnego pokroju, wkrótce dojdzie do przejęcia władzy przez obecną opozycję, w części zwanej niedawno totalną. Trudno powiedzieć że jestem tym zachwycony, a tym bardziej nie jest mi to obojętne.

Kiedy w 1989 roku dochodziło do transformacji ustrojowej wmawiano nam, że po czasach PRL-u,
bo nie komuny, której u nas nigdy nie było, doczekamy czasów dobrobytu i wiecznej szczęśliwości. Przebudzenie nastąpiło szybko i dla większości okazało się bolesne.
Odwrotu już nie było.
Nie zagłębiam się teraz w szczegóły.
Mamy za sobą ponad 30 lat tego „nowego”. To spory kawał mojego dorosłego życia.
Czy są jakieś wnioski wynikające z obserwacji minionych lat?
Moim zdaniem jest i to niejeden.
Podstawowy dotyczy gry pozorów.
Na samym początku kotłowało się od mnogości partii politycznych które najczęściej różniły się jedynie nazwą. Po latach sytuacja uspokoiła się i na placu boju pozostały w zasadzie dwie formacje wiodące i kilka tzw. przystawek.
Tu nie chodzi o pejoratywne określenie, ale o ich polityczne znaczenie.
Te przystawki to nie byle kto bo spadkobierca PZPR, czyli SLD i jej kolejne wcielenia oraz PSL które jest spadkobiercą ZSL, a chętnie nawiązuje do tradycji ruchu ludowego Wincentego Witosa.
Tyle że dzisiejszy PSL ma tyle wspólnego z ruchem Witosa co krzesło z krzesłem elektrycznym.
SLD często zmienia nazwę licząc że potencjalni wyborcy zapomną jaki jest ich rodowód.
Wśród przystawek są efemerydy istniejące na scenie politycznej jedną, dwie, rzadko więcej kadencji. Niektórym udaje się dostąpić zaszczytu uczestniczenia w sprawowaniu władzy.
Częściej przepadają w niebycie, albo są wchłaniane przez silniejszych.
Świadomie nie wchodzę w układy na poziomie niższym, czyli województwa, powiatu, czy gminy.
Tu układy mają znaczenie w wyborach samorządowych. Często szokują konfiguracje polityczne. Praktycznie dopuszczalny jest każdy wariant.
Ten układ sił, wzorem wielu demokracji państw zachodnich mógłby w III RP z powodzeniem funkcjonować gdyby nie to że na czele partii wiodących stoją podobno koledzy z czasów opozycji.
Jeden z nich okazał się być agentem SB /TW Oskar/ https://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/tusk-tw-stasi-oskar , a ponadto ma atawistyczną niechęć do wszystkiego co polskie.
Politykę sprowadził do personalnej rozgrywki z liderem PiS. Nawiasem mówiąc, skoro Polska tak mu doskwiera co tu jeszcze robi?
Nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie wytłumaczyć mi jakim cudem DT został wybrany na sternika nawy państwowej? Błąd można popełnić raz, kolejna próba to recydywa. Tymczasem krul europy od kilku tygodni uważa się za premiera in spe. Nie przeszkadzają mu w tym materiały zaprezentowane w serialu TVP „Reset” ani raport komisji Cenckiewicza, co prawda tylko wstępny, ale oparty na dostępnych dokumentach, a nie wyssanych z palca, często brudnego.
Z formalnego punktu widzenia nie ma przeszkód żeby słowo stało się ciałem. Tak wynika z tego tekstu https://niepoprawni.pl/blog/rafal-brzeski/ekipa-tuska-zlamala-traktat-polnocnoatlantycki
Wyjściem jest brak poparcia dla kandydatury DT ze strony posłów obecnej kadencji.
Tylko czy to jest realne?
Chęć zemsty odbiera ludziom rozum. O tym wiadomo od zawsze.
Problem na dzisiaj polega na pytaniu kto i za co ma się mścić?
Tu mam znowu dysonans poznawczy. Jedynym zrozumiałym dla mnie argumentem jest chęć zemsty za to że ciągle jeszcze opozycja była nią aż osiem lat i to w sytuacji kiedy bez mała na 100% była pewna wygranych wyborów w 2015 roku i to kolejno prezydenckich i parlamentarnych.
Ta nienawiść wybuchła znacznie wcześniej, bo w 2005 roku /po przegranych wówczas wyborach parlamentarnych/ i jest stale umiejętnie przez liderów PO podsycana.
Dzisiaj trzeba też postawić pytanie co ma wspólnego dawniejsza PO z obecną zbieraniną pod szyldem KO? Czy to przypadek że w jej szeregach przybywa posłów/senatorów skonfliktowanych z prawem?
Rzeczywistą słabością państwa polskiego jest nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości.
Panujący chaos pogłębia się i nie widać nikogo kto byłby w stanie go opanować.
W polskim systemie sprawowania władzy obowiązuje jej trójpodział.
W praktyce władzy sądowniczej udało się stworzyć państwo w państwie.
Według porzekadeł ludowych ryba psuje się od głowy.
Coś w tym jest. Przechodzimy do porządku dziennego nad posłami/senatorami obecnej i poprzednich kadencji którzy mają postawione zarzuty prokuratorskie, ale z przyczyn proceduralnych nie można ich postawić przed sądami bo chroni ich immunitet parlamentarny.
Ten immunitet dotyczy również zawodów tzw. zaufania publicznego.

Niedługo miną dwa miesiące od jesiennych wyborów parlamentarnych a pretendenci do władzy nie ujawnili jeszcze programu jaki zamierzają realizować w tej kadencji. Mamy im zaufać na kredyt?
Niby dlaczego? Doświadczenie z minionych lat ostrzega nas. Nigdy więcej.
Tylko kto z posłów/senatorów tego posłucha?
Od powrotu DT z Brukseli mamy do czynienia z ciągiem matactw które doprowadziły /dopiero po obliczeniu wyników wyborów/ do uzyskania większości parlamentarnej przez partię która samodzielnie tych wyborów nie wygrała, ale żeruje na tym. Co z tego że to większość od Sasa do Lasa?
Wystarcza paru hunwejbinów, umiejętnie sterowanych przez starych wyjadaczy i hulaj dusza.
W rozmowach indywidualnych w tej rzekomej większości nie brakuje głosów rozsądku, ale nikt nie znajduje w sobie odwagi żeby się wyłamać. Obowiązuje ich zasada „po nas choćby potop”.
Dziwne i chore z gruntu podejście. Ci ludzie mają rodziny i swoje kręgi towarzyskie.
Świadomie godzą się na ostracyzm?
Zgadzam się co do tego że Państwo Polskie przeżywa kryzys polityczny. To sprawa nie dni, tygodni, ale lat.
Brak zdolności przewidywania, albo świadome działanie na szkodę suwerena powoduje że jednym bezmyślnym ruchem zubożono nas /bezinteresownie?/ o ponad 5 mld złotych. W czyim interesie?
Na tym nie koniec.
Jesteśmy faktycznie ubezwłasnowolnieni przez przynależność do UE. To jest wyłączna wina błędów negocjacyjnych kolejnych przywódców III RP po przystąpieniu do UE. Zapomnieli oni że reprezentują blisko 40 milionowy naród żyjący w środku Europy. Naród z ponad 1000-letnią tradycją historyczną, dorobkiem kulturalnym i naukowym.
O tym co i jak możemy robić we własnym kraju decydują urzędnicy z Brukseli którzy rządzą prawem kaduka /kto ich wybrał?/.
Mimo nagminnego łamania prawa unijnego nikt w Polsce nie ma odwagi przeciwstawić się temu.
To już weszło w nawyk.
Patrząc na to co się wokół nas dzieje mogę powiedzieć że rządzą nie partie polityczne które uzyskały większość, ale gangi które pilnują własnych interesów które z kolei nie zawsze pokrywają się z polską racją stanu. Dyskusji na ten temat zwyczajnie nie ma. Zdarzają się takie http://zw.szkolanawigatorow.pl/gibelini-gora-czyli-o-dwoch-spotkaniach-ambasadora-niemiecI

Wrócę jednak do wniosków wynikających z obserwacji sceny politycznej w okresie minionych ponad 30 lat III RP.
Pierwsze lata nie były może zbyt interesujące. Było zbyt dużo realnych problemów które wymagały bieżącego rozwiązywania. Nie było miejsca na tematy zastępcze. To był czas uchwalenia nowej konstytucji i pierwszej stabilnej kadencji prezydenta Kwaśniewskiego.
W 2005 roku pewna była wygrana PO. Przy urnach okazało się co innego. Przegrani nie byli w stanie pogodzić się z porażką. Wtedy zaczęła się wojna gangów trwająca po dzień dzisiejszy.
Dewaluacji uległo wszystko. Króluje nowomowa.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie jest to polski „wynalazek”. To dotknęło wiele państw Europy Zachodniej. Na tym ma podobno polegać nowoczesność Europy.
W debacie publicznej zabrakło miejsca na rzeczową dyskusję. Zastąpił ją trwający popis chamstwa,  rynsztokowego języka i pogardy dla wiedzy. Zanikł wzajemny szacunek uczestników debaty.
Szczytne hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna” zostały splugawione i wykorzystywane cynicznie dla celów partyjnych. Pozwalają sobie na to nawet posłowie z mównicy sejmowej.
To już wymknęło się spod kontroli.
Autorzy tych popisów chyba zapomnieli, że pokolenie urodzonych po 1989 roku to już dorośli, często w wieku ponad 30 lat. Z jakich wzorców korzystają?

Czy to się komuś podoba, czy nie, musi paść pytanie co z tą Polską?
To nie jest pytanie retoryczne.
Po odzyskaniu niepodległości, po okresie porozbiorowym, jako państwo, istniejemy z przerwami ponad 100 lat. Utrzymanie niepodległości kosztowało Naród miliony zabitych, zamordowanych, rannych
i trwale okaleczonych. Nie wspomnę o stratach materialnych. Wyślizgano nas z planu Marshalla, a o reparacjach wojennych mogliśmy porozmawiać w rodzinnym gronie.
Po rozpadzie bloku wschodniego wydawało się że można będzie spokojnie odbudowywać potęgę gospodarczą Polski, którą jako kontynuację poprzedniczek nazwano III RP. Tak mogło być.
W tych rozważaniach większość z nas nie brała pod uwagę skutków zaszłości historycznych.
W 1980 roku byliśmy 35 lat po zakończeniu II wojny światowej, w najlepsze mozolnie odbudowywaliśmy kraj ze zniszczeń wojennych.
Po II wojnie światowej należeliśmy jednak do tzw. bloku wschodniego i chcąc nie chcąc, pod dyktando ZSRR próbowaliśmy krzewić komunizm w różnych zakątkach świata. Doskonały sposób na marnowanie pieniędzy.
Wiele państw, zwłaszcza Azji i Afryki, korzystało z tej oferty nie spełniając nadziei pokładanych przez władców Kremla.
Efekty znamy. Doszło do implozji bloku wschodniego, z wiadomymi konsekwencjami.
Pamiętamy że lata minione miały pewne cechy charakterystyczne. To rozbudowane struktury partii rządzącej i aparatu ucisku w wykonaniu służby bezpieczeństwa.
O życiu społeczeństwa decydowała nomenklatura partyjna, mająca rzadko kwalifikacje do pełnienia odpowiedzialnych stanowisk w administracji państwowej. Do pomocy mieli służbę bezpieczeństwa która z kolei wspierała się rozbudowaną agenturą ulokowaną w społeczeństwie.
Transformacja ustrojowa nie przebiegała jednakowo we wszystkich państwach satelickich ZSRR.
Przypomnę że służby prowadziły ewidencję agentury i ich dokonań. W okresie przejściowym działy się różne dziwne rzeczy z tymi aktami. Często trafiały w niepowołane ręce /casus Kiszczaka/ i nie pomogło ich niszczenie, rzekomo udokumentowane.
W zasobach służb byli też agenci którym teczek nie zakładano.
Faktem pozostaje że w Polsce lustracji nie przeprowadzono i to mści się na naszym życiu politycznym. Jeżeli ktoś do tematu wraca nie znajduje znikąd wsparcia.
Co innego mówić na temat, a co innego podjąć konkretne i skuteczne działania.
Prawdopodobnie zajmą się tematem agentury wyłącznie historycy.
Sporo tej agentury, w nowej rzeczywistości, stało się aktywnymi politykami.
Dostęp do zawartości teczek stał się elementem manipulacji, wręcz szantażu.
Wielu z nich przeżyło rozczarowanie bo zbyt późno zrozumieli że teczki miały swoje kopie ulokowane na Łubiance i nie tylko. Większym zaskoczeniem jest to że posiadaczami tych akt są także służby państw zachodnich.
Realnie oceniając sytuację posądzone o współpracę ze służbami PRL-u mogą być osoby mające teraz około 50 lat i więcej. Ilu takich jest czynnych w polityce?
Na czym może polegać szkodliwość ich funkcjonowania w bieżącej polityce?
Według mnie repertuar jest praktycznie nieograniczony. Najważniejsze jest to że nie występują z otwartą przyłbicą. To zbyt ryzykowne. Poza tym destrukcję prowadzą od środka formacji w której się znaleźli. Skutki nie zawsze są natychmiastowe. Najczęściej są długofalowe.
Takim widocznym jest polaryzacja społeczeństwa.
Patrząc na obecny układ sił w parlamencie można odnieść wrażenie że jest to podział pół na pół. Jaka jest prawda i dlaczego doszło do takiego podziału?
Nie podejmę się wyjaśnienia bo nie chcę nikomu ubliżyć.
Przypomnę za to, że w PRL-u, liczbę członków i sympatyków PZPR oceniano /w maksimum, czyli na początku lat 80-tych/ na około 3 mln. ZSL i SD to był margines. Pierwsza Solidarność to podobno około 10 milionów członków! A co z sympatykami? Było nas wtedy około 35,5 mln!
Dzisiaj na ponad 38,5 mln mieszkańców uprawnionych do głosowania jest ponad 29 mln.
To społeczeństwo jest dzisiaj tak skołowane, czy tylko zmanipulowane, że nie wie samodzielnie kto z polityków działa w ich interesie i w interesie Państwa Polskiego.
Jeśli dojdzie do utworzenia rządu przez DT i przystawki powiem tylko „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało!”
To będzie zmiana nie na tygodnie a na długie lata, a konsekwencje będą widoczne znacznie wcześniej. Middle class i bogatsi będą zgrzytać zębami i zastanawiać się z czego będą musieli kolejno rezygnować. Dla tych słabszych szybko zabraknie dostępu do śmietników.
Na ile to możliwe trzeba zobaczyć jak wygląda sytuacja wewnętrzna w państwach o inflacji rocznej powyżej 50%. Starsi pamiętają w Polsce końcówkę lat 80-tych. To nie będzie powtórka z rozrywki. 

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...