Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą anarchia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą anarchia. Pokaż wszystkie posty

01 listopada 2024

Czy tylko pechowiec?

 

Urzędujący premier postanowił wszystkie dostępne siły i środki przeznaczyć na walkę, nie tylko polityczną, z opozycją, zwłaszcza związaną z ZP, a ściślej z PiS.
Zarządzanie państwem o nazwie III RP zeszło na dalszy plan.
Jest chyba urodzonym pechowcem /takim biblijnym Jonaszem i Hiobem w jednym/ bo wszystko sprzysięga się przeciwko niemu.
Niewiele pomaga wsparcie KE z jej szefową na czele. Jego słynne powiedzenie „mnie nikt nie ogra
/w KE/” też okazało się pustosłowiem.
Nie wszystko da się zwalić na karb kryzysu który ogarnia nie tylko Europę, ale cały świat.
Jeszcze nie minął rok jego urzędowania, a dosięgają go wszystkie bez mała plagi egipskie.
Pierwsze i być może podstawowe pytanie dotyczy doboru ludzi do współpracy.
Jakie było kryterium doboru, poza kluczem partyjnym? Jakie predyspozycje i kwalifikacje decydowały? Wybrał najlepszych? Do czego?
Może musiał brać co dawali koalicjanci?
Czy tu ma zastosowanie powiedzenie „po owocach ich poznacie”?
Rok jeszcze nie minął a na drodze do sukcesów tego rządu staje wszystko i wszyscy.
Po pierwsze, w Sejmie ma większość która nic nie może. To efekt arytmetyki sejmowej.
Próby pójścia na skróty, z pominięciem obowiązującego prawa, prowadzą prostą drogą przed Trybunał Stanu, a tych pomniejszych udziałowców przed sąd powszechny.
Nawet Konstytucja którą tak ochoczo wymachiwali na demonstracjach opozycji za rządów ZP, jest dzisiaj przeciwko nim.
Nie pomaga ignorowanie roli Prezydenta RP, ignorowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, wyroków Sądu Najwyższego, kontestowanie składu Krajowej Rady Sądownictwa oraz kompetencji sędziów powołanych po 2018 roku. Nie pomaga również szerząca się samowola wobec obowiązującego w III RP prawa.
Jakoś umyka jego uwadze że w świecie polityki nie da się wybierać tylko smaczniejsze kąski.
Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Totalna negacja wszystkiego może doprowadzić do nieuznania wyników wyborów parlamentarnych 2023, a także wyborów do PE w 2024. Wszystko z powodu kwestionowania przez obecnie rządzących legalności Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która orzeka o ważności wyborów i referendum.
Trudny wybór.
DT miał Polskę wprowadzić ponownie na salony Europy. Jak zwykle przesadził.
Nie wiadomo co rozumie pod pojęciem „salony”? Zawsze trzeba brać poprawkę na jego „jak ja rozumiem”.
Mieliśmy od ręki uzyskać dostęp do przydzielonych Polsce środków w ramach KPO.
To też nie wypaliło. Jakieś środki otrzymaliśmy, ale ciąg dalszy stoi pod znakiem zapytania.
Możemy nie zdążyć z wnioskami na kolejną transzę w tym roku, a to może zakłócić wypłaty w 2025
a w efekcie możliwości skonsumowania całej przyznanej nam kwoty.
Samo złożenie wniosku w terminie jeszcze nie zamyka sprawy. Wniosek musi być przyjęty i zaakceptowany przez KE i jego realizacja /wypłata/ musi nastąpić w tym roku.
Dla gospodarki polskiej finanse są sprawą kluczową. Tu w pełnym świetle widoczna jest nieporadność rządu DT. Winnych jak zwykle, szuka się wokół tylko nie wśród swoich.
Ciągle nie można rozstrzygnąć z czym mamy do czynienia, z nieporadnością, czy działaniem celowym?
Na stole jest kilka wątków których ten rząd nie potrafi złożyć w logiczną całość.
Po kolei. Powtarzają się zwolnienia grupowe w przemyśle /Intel, baterie do elektryków, Beko/.
Wynikają ze spadku popytu na sprzęt gospodarstwa domowego, na samochody elektryczne.
Ze spadku sprzedaży samochodów osobowych. Ze spadku siły nabywczej społeczeństwa.
Wzrostu kosztów utrzymania skutkiem bezmyślnej, a może celowej polityki fiskalnej KE.
To z kolei jest skutkiem postępującej inflacji.
W najbliższej perspektywie te problemy będą potęgować się.
Polska nie z własnej woli jest państwem frontowym. Czy nam to odpowiada czy nie musimy rozbudowywać własne siły zbrojne.
Poprzednicy demontowali polski przemysł zbrojeniowy.
Dzisiaj to potrzebne uzbrojenie musimy kupować u obcych.
Niezależnie musimy reaktywować własny przemysł zbrojeniowy.
Brakuje nam czasu i pieniędzy. Nie ma chętnych na kredytowanie tych zakupów.
Nie możemy liczyć na pomoc zewnętrzną. Tu widać jak na dłoni obłudę UE i KE. Nie stać ich nawet na wyłączenie z naszego budżetu wydatków na zbrojenia.
Konsekwencją jest wpuszczenie Polski w procedurę nadmiernego deficytu https://wiadomosci.onet.pl/swiat/procedura-nadmiernego-deficytu-wobec-polski-rzeczniczka-ke-wydala-komunikat/nwb0mpw
Rzecz w tym że rząd MM zabiegał o to, a rząd DT dopiero się obudził i próbuje zasługę przypisać sobie. To nie powinno dziwić.
Nasza gospodarka w znacznym stopniu związana jest z gospodarką niemiecką. Zadyszka która dotyka te ostatnią powoduje że w najbliższym czasie odczujemy to boleśnie poprzez istotny wzrost bezrobocia.
Koalicję 13 grudnia wspierają teraz media prorządowe, czyli TVP i PR w likwidacji.
Nie wiem jak długo jeszcze będzie trwała ta „likwidacja”? To faktycznie element kuglarstwa politycznego tej koalicji. Chodziło faktycznie o natychmiastową podmianę zespołów dziennikarskich na „swoich”.
To widać, słychać i czuć. Dziwna sprawa, skoro podobno większość społeczeństwa popiera koalicję 13 grudnia to dlaczego tak drastycznie spadła oglądalność i słuchalność tych mediów.
Osobiście się nie dziwię gdy słyszę wywiady prowadzone przez tych nowych/starych dziennikarzy, zwłaszcza z przedstawicielami obecnej opozycji. Wywiady z nachalną tezą, przy nachalnym naprowadzaniu udzielającego wywiad na swoje tezy i ostentacyjnym ignorowaniu tego co interlokutor ma do powiedzenia. To chamstwo jest szczególnie widoczne przy ferowaniu wyroków w sprawach w których prokuratura jeszcze nie zdążyła sformułować zarzutów.
Dla „równowagi” w dalszym ciągu utrwalany jest status nietykalnych wobec osób na których ciążą zarzuty od lat, a którzy sprytnie chowają się za immunitetem parlamentarnym.
Wynalazkiem, do opatentowania, jest oskarżanie wszystkich ludzi w jakikolwiek sposób związanych
z poprzednią ekipą rządzącą „o przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej”.
Tego by nawet Mrożek nie wymyślił.
Zastanawiam się czy autorzy i wykonawcy tego kabaretu mają świadomość że wkrótce może nastąpić zamiana miejsc?
Dążenie do zemsty za wszelką cenę przybiera naprawdę karykaturalną formę.
Palma pierwszeństwa, na obecnym etapie, należy się referentowi wniosków z nieistniejącego raportu o rosyjskich i białoruskich wpływach w Polsce https://www.rp.pl/publicystyka/art41376351-mgliste-wplywy-rosji-czyli-czego-nie-wiemy-po-konferencji-gen-jaroslawa-strozyka
W normalnym państwie generał Stróżyk powinien liczyć się z pozwami sądowymi o pomówienia. Tymczasem w sukurs przychodzi spec od łamania prawa, czyli minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym, który już zadeklarował powołanie specjalnego zespołu prokuratorów do badania m.in. naruszeń prawa przez posła Macierewicza https://www.youtube.com/watch?v=B1alzkDxMzI
To towarzystwo wesołków zapomina o ucieczce pracownika ministerstwa sprawiedliwości na Białoruś, czy odesłaniu do Moskwy zatrzymanego agenta rosyjskiego Rubcowa.
O ilu innych „osiągnięciach” tego sostawa jeszcze nie wiemy?
Wiemy za to że klasyką gatunku jest krzyk złodzieja „łapać złodzieja”.
Z ciekawszych informacji jakie pojawiają sie w mediach jest oczekiwanie że obecny chaos musi doprowadzić do upadku III RP i powołania na jej miejsce czegoś co roboczo nazwano IV RP.

02 września 2024

Co by tu jeszcze spieprzyć panowie?

 

Dzisiaj wszystkiego po trochu. Wdziera nam się chaos informacyjny.
Nie wiadomo co jest ważne a co pilne.
Rozpoczął się nowy rok szkolny, ale pozostały stare problemy. Dokładniej pozostały stare, ale przybyły nowe. Jakie? Chociażby taki, z serii nic co dane, nie będzie zabrane.
W ub. roku szkolnym uczniom IV klasy podstawówki dano bezpłatnie laptopy. W tym roku już nie bo ni ma piniendzy. Za to wprowadzono podręcznik do historii dla klasy VIII, napisany przez zespół polsko-niemiecki. Nie czytałem go, a swoje komentarze opieram na wypowiedziach publikowanych w sieci.
Jak to możliwe że w podręczniku polskim są inne treści niż w niemieckim? To pisali razem, czy polscy autorzy pisali swoją wersję, a niemieccy swoją? A może niemieccy dokonywali autoryzacji wersji polskiej?
Pewnie z czasem pikantnych szczegółów będzie przybywać.
Myślę że ten rząd zbyt ochoczo kopie dołki pod sobą. Uprawianie polityki kosztem dzieci jeszcze nigdy władzy na zdrowie nie wyszło. Zobaczymy jak będzie teraz. Teraz jest testowanie jak daleko można się posunąć.
Rzecz dotyczy nauki religii w szkole. Nie rozumiem jak może margines jakim na szczęście jest w Polsce lewactwo, narzucać swoją garbaciznę umysłową większości społeczeństwa?
Jakby nie kombinować, wierzących i praktykujących w Polsce jest ciągle ponad 50%!
Wychodzę z założenia że im więcej głupot ta ekipa popełnia, tym szybszy jej koniec.
Tak czy inaczej Trybunał Stanu powinien być „pod parą”. Sądy powszechne również.
Zastanawia mnie coś innego. Doniesienia ze świata o różnych protestach społecznych.
W zależności od liczby mieszkańców takiego państwa, w demonstracjach bierze udział od 0,5 mln ludzi wzwyż.
Jak to się dzieje w Polsce? Przypomnę że protesty rolników, medyków, nauczycieli, gromadzą kilka tysięcy, kilkadziesiąt, rzadko kilkaset tysięcy uczestników. To jest podobno wyraz solidarności narodu. Świadczy o sile danej grupy zawodowej.
Jest nas blisko 40 milionów. Jaki wniosek? Albo, w ocenie społeczeństwa, nie ma powodów do demonstrowania swego niezadowolenia, albo to społeczeństwo uważa że problemy, o ile są, same się rozwiążą. No dobrze, ale dlaczego w Marszu Niepodległości też tych tłumów nie ma?
50 czy 100 tysięcy uczestników to wszystko na co nas stać?
Od kilku godzin na czerwonym pasku leci info o zatrzymaniu kolejnego przedstawiciela grupy przestępczej. Czyli co, jeden gang zwalcza drugi?
Czy my naprawdę jesteśmy takimi głąbami że łykamy bezkrytycznie każdą głupotę serwowaną przez koalicję 13 grudnia?
Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju. Co się z nami dzieje? Nie wszystko da się zwalić na szybkość przekazywania informacji we współczesnym świecie.
Rzecz dotyczy nieszczęśliwych wypadków jakie mają miejsce wśród nas. Chodzi o wypadki drogowe, wypadki podczas turystyki górskiej, pobytów nad wodą, a także niestety te które mają miejsce w zaciszu domowym. Myślę że wszyscy wiedzą o co mi chodzi. Co jest przyczyną, bo skutki widzimy.
Mimo wszystko jestem optymistą. Przyjdzie czas że to bezprawie zostanie ukrócone. Tylko wtedy egzekutorom nie może zadrżeć ręka i głos. Zarzuty powinny być stawiane na podstawie obowiązującego dziś prawa. Bez żadnych modyfikacji. Żeby nie było posądzania o manipulację.

10 października 2021

Teraz albo nigdy?

W najbliższej perspektywie,  bo dziś wieczorem, ma dojść do konfrontacji, z jednej strony awanturników spod znaku V kolumny, a tak naprawdę użytecznych idiotów, z tymi którzy ciągle uważają, że Polska to nie hasło bez pokrycia, to nasz dom.
Czy skończy się na buńczucznych zapowiedziach rudego?  
Według mnie zależy to od woli rządzących.
Co jest ważniejsze? Dać się ludziom wyszumieć? Czy nie prowokować do podgrzewania, czy radykalizacji nastrojów?  W imię czego?
Przecież „zachęta” rudego nie ma logicznego uzasadnienia, poza tym że burdy są w interesie Niemiec.
Niemcy mają swoje problemy i każda pomoc z zewnątrz jest mile widziana. Wszak ich ambasador w Warszawie nie jest przypadkowy.

Obserwuję ten cyrk od lat i widzę, że lata tresury, czy jak kto woli, prania mózgów, robią swoje.
Czego naprawdę chce opozycja? Powrotu do koryta. Są za słabi żeby zrobić to samodzielnie.
Są zbyt rozproszeni, zwłaszcza ideowo. Jednocześnie nie są w stanie znaleźć czynnika ich jednoczącego. Sobotnie rekolekcje lewicy są tego najlepszym dowodem. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-czarzasty-i-biedron-wybrani-na-przewodniczacych-nowej-lewicy,nId,5571724#crp_state=1

Uwaga ogólna dotycząca opozycji, zwłaszcza totalnej.
Najpierw miesiącami uciekali od uczestnictwa w programach publicystycznych tv publicznej, a dzisiaj przychodzą żeby dyskusję zamulać. Przychodzi im to tym łatwiej, że nie są w stanie zrozumieć prawd oczywistych dla większości z nas.

Młodymi można łatwo manipulować. Gorzej z tymi starszymi. Tu na przeszkodzie stoi skleroza, bo „panie dawniej jak było tak było, ale było!”
Co było to inna sprawa.
Dzisiaj w zdecydowanej mierze to emeryci i awanturują się z nudów. To widać po twarzach.
Ile czasu można spędzać przed telewizorem? Na ulicy wszystko jest proste. Żadnego programu poza ******** i j*ć pis. Czego chcieć więcej.
Żeby tylko pogoda im dopisała.

Żadnej refleksji że pieniądze przeznaczone na ochronę tej hucpy można wydać racjonalniej.
Najlepsze na dzisiaj jest oświadczenie tego mazgaja od polski 2050 że jego tam nie będzie.
Wysyła tylko delegację. Czegoś się boi?  

Można wręcz odnieść wrażenie że im /tej opozycji od siedmiu boleści/ się już nie chce, ale ciągle ich ktoś popycha, albo w d…ę kopie i szepce do ucha: tusku musisz! 
Jednak z niewolnika nie ma robotnika. Wzrasta też świadomość, że przed prowokacją i prowokatorami trzeba się bronić, ale trzeba wiedzieć jak.

16 lutego 2021

Tematy zastępcze?

Do spraw z gatunku „co my możemy?” trzeba dopisać śmierć Polaka „leczonego” w państwowym szpitalu brytyjskim w Plymouth. O sprawie było głośno póki poszkodowany żył. Z chwilą jego śmierci temat przestał istnieć dla mediów.
Czy tak powinno być?
Wiele wskazuje na to że również polski rząd, mimo wcześniejszego zaangażowania, uznał sprawę za zamkniętą. O tym jest ta notka
https://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/brytyjczycy-dokonali-prawnego-morderstwa
Kto nam robi wodę z mózgu?
Nie ma ważniejszych spraw niż wytrwałe bicie piany z powodu durnych wypowiedzi Trzaskowskiego &Co o zamiarze likwidacji programów informacyjnych TVP po ewentualnym przejęciu władzy przez obecną totalną opozycję? Obsesja Trzaskowskiego powinna być jego prywatną sprawą.
Czyżby zanosiło się na radykalny wzrost poparcia PO w najbliższej przyszłości i przedterminowe wybory? Na dzisiaj to według sondażowni około 12%. Co musi zrobić PO żeby wnioskować o jej likwidację?
Daleki jestem od lekceważenia PO. Opozycja cały czas kombinuje jak zewrzeć szyki, podkraść głosy rządzącym i wtedy wszystko będzie możliwe.
Do myślenia powinno dawać zmasowane wsparcie dla opozycji płynące z zagranicy.
A co na to suweren? W zasadzie milczy. Zaskoczeni ludzie którym na ulicy podtykają pod nos mikrofon wyrażają święte oburzenie na głupawe wypowiedzi notorycznej opozycji, ale z tego nic nie wynika.
Moim zdaniem, gdyby dzisiejsza opozycja faktycznie doszła do władzy nic się nie zmieni.
Media pozostaną te same, tylko obsada personalna się zmieni. Jedni usłużni wobec władzy zostaną zastąpieni drugimi.
To już było i to nie w zamierzchłej przeszłości. 
Rządzący mają coraz trudniejsze zadanie bo wrogów, zwłaszcza zewnętrznych, przybywa, a może stają się tylko bardziej aktywni.
USA po zmianie w Białym Domu jeszcze nie odkryły kart, ale zachodzące tam zmiany nie wyjdą Polsce na korzyść. Co do tego nie mam złudzeń. Czas zdać sobie sprawę że jesteśmy traktowani przez USA instrumentalnie. Warto przy okazji ten wątek rozwinąć.
Wbrew oficjalnej narracji nikt po stronie polskiej nie odważy się, w sytuacji konfliktu interesów, na powiedzenie prostego NIE. Sprawa jest dodatkowo skomplikowana bo antypolskie wystąpienia oficjeli USA, zarówno w przeszłości jak i obecnie, od urzędującego prezydenta poczynając, często są spowodowane ich lobbingiem na rzecz biznesu amerykańskiego /słynne „America first”/. Do tego trzeba dołożyć ich dyletanctwo w odniesieniu do spraw dotyczących Polski.
W końcu koszula bliższa ciału, a po naszej stronie króluje podejście, że nie wszystko jest warte wywołania skandalu dyplomatycznego, czy politycznego. W ten sposób buta amerykańska ma się od lat bardzo dobrze, a problemy narastają.
Tych szkodników politycznych jest znacznie więcej. O palmę pierwszeństwa od wieków walczą Niemcy.
Nie wolno zapominać o wielu innych państwach które formalnie są naszymi sojusznikami w UE, czy NATO. Mają własne poważne problemy wewnętrzne, ale dla poprawy samopoczucia z niebywałym zaangażowaniem próbują narzucać Polsce swoje zdanie. Nie powiem że garbaciznę umysłową.
Rosję traktuję oddzielnie, bo od 1989 roku jest formalnie traktowana jako państwo Polsce wrogie.
Tu postawię „przewrotną” tezę, że w rzeczywistości nic się nie zmieniło, bo wcześniej mieliśmy do czynienia z wymuszoną przyjaźnią, narzuconą nam siłą, wbrew polskiemu społeczeństwu które w większości miało w pamięci wcale nieodległą przeszłość, nie tylko czasów porozbiorowych, ale okresu międzywojennego, a zwłaszcza okresu II wojny światowej i pierwszych lat powojennych. 
W takim otoczeniu zasadne jest pytanie o rolę opozycji krajowej. Co jej wolno a czego powinna się wystrzegać jak diabeł święconej wody? Ideałem byłaby tzw. konstruktywna opozycja.
Tylko skąd ją wziąć?
Ogólnie opozycja polityczna to ci którzy przegrali z kretesem ostatnie wybory parlamentarne.
Ich celem jest dotrwanie do końca kadencji i ponowienie próby wygrania kolejnych wyborów.
Co więc powinni robić w tzw. międzyczasie?
Moim zdaniem opozycja konstruktywna powinna wspierać działania rządu na rzecz rozwoju państwa,
a równolegle działać na rzecz wzrostu poparcia dla siebie elektoratu.
To teoria książkowa. 
Gorzej z praktyką. Przynajmniej w polskich realiach.
Opozycja jest wewnętrznie skłócona, a przez to słaba. Dlatego nie ma skrupułów w poszukiwaniu wsparcia gdziekolwiek. Stąd motto jej działania: ulica i zagranica.
Polska jest pod tym względem ewenementem w skali światowej. Trudno wymienić inne, w miarę stabilne politycznie i gospodarczo współczesne państwo którego opozycja konsekwentnie szuka wsparcia u obcych. Czy robi to bezinteresownie, czy są to tzw. usłużni idioci? Moim zdaniem jedno nie wyklucza drugiego.
Zastanawia mnie jednak dlaczego koalicja rządząca nie walczy skutecznie a jedynie pozoruje działania. Przykładem z ostatnich tygodni jest Strajk Kobiet.
Przypominam, że rzecz odbywa się w okresie restrykcji spowodowanych pandemią Covid-19. Obowiązuje zakaz zgromadzeń publicznych. Mimo tego przez wiele dni i tygodni odbywały się demonstracje uliczne na które nikt nie wyraził zgody. Demonstracje odbywały się przy biernej postawie policji i sanepidu.
Dopiero w zeszłym tygodniu szefowej Strajku Kobiet prokuratura postawiła zarzuty popełnienia przestępstwa znieważenia funkcjonariuszy policji, a także publicznego pochwalania popełnienia przestępstw na antenie radiowej oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez stworzenie zagrożenia epidemiologicznego.
Nie ma tu najpoważniejszego zarzutu z art. 115 par. 20 kk https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19970880553/U/D19970553Lj.pdf
Potwierdza to, że państwo jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych. 
Warto więc postawić pytanie kto stoi za Martą Lempart? Jak to możliwe że w jej obronie zabiera głos rzecznik Departamentu Stanu USA https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,26793355,ziobro-o-opinii-departamentu-usa-ws-zarzutow-dla-lempart-nawiazal.html
Bo o ujadaniu z Brukseli nie warto wspominać. Spowszedniało mi.
Wszystko razem to mały pikuś wobec dzisiejszej informacji z ministerstwa zdrowia, że mamy duże szanse na powrót do lockdownu. To nie powód do paniki bo wokół naszych granic już to jest.  

30 listopada 2020

Kłopoty to nasza specjalność?

Namnożyło się nam problemów co niemiara.
Jakie jest wyjście? Zamknąć oczy, zatkać uszy i co? Przecież dlatego problemy nie znikną.
Czy są to problemy rzeczywiste, czy urojone? Jakie to problemy?
Jeden z nich to wewnętrzny podział społeczeństwa na tych którzy popierają rząd i na tych którzy są rządowi przeciwni. Dlaczego? To temat sam w sobie.

Każda ekipa, niezależnie od opcji politycznej, musi najpierw wygrać wybory parlamentarne.
Żeby je wygrać, trzeba zyskać odpowiednio dużo zwolenników.
Żeby ich zyskać trzeba czymś zachęcić do takiego wyboru.
Czasem mówi się o tzw. kiełbasie wyborczej. To obietnice zawarte w programie wyborczym, proponowane do realizacji w razie wygrania wyborów.
Wyborcy potrzebni są do wygrania wyborów.
Program wyborczy po wyborach najczęściej idzie do kosza, no może trafia do szuflady.
To jest powód frustracji wyborców.
Część z nich z tego powodu odwraca się od swych wybrańców. Część  przechodzi do opozycji, część rezygnuje z udziału w życiu politycznym.
Ta mieszanka powoduje że ludzie, w ramach „uzgadniania poglądów”, skaczą sobie do oczu, a zdarza się, że w ramach protestu, w obronie swoich racji, wychodzą na ulice.
Na tych emocjach żerują politycy.

Realizacja programu wyborczego sprowadza się do realizacji punktów wygodnych dla zwycięskiej formacji politycznej. Odstępstwa mają miejsce gdy politycy partii rządzącej dają się wkręcić w jakieś niechciane numery. Ostatnio miało to miejsce w związku z ustawą futerkową.

Czy jest o co walczyć? Złośliwie powiem, że mamy do czynienia ze schizofrenią bezobjawową.
Nie każdy wyborca ma świadomość że jest manipulowany. Mało tego, manipulacja dla zwiększenia jej efektywności stała się jedną z gałęzi nauki.
Czasem łatwo zorientować się, że gra idzie o coś zupełnie innego niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Nie zawsze jest tak prosto i łatwo.

Z takim przypadkiem mamy do czynienia w związku ze „strajkiem kobiet”. Tu nie chodzi o to że kobiety zbulwersował wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Akcja była wcześniej przygotowana przez opozycję i jest konsekwentnie realizowana. Celem dalekosiężnym jest destabilizacja sytuacji wewnętrznej w Polsce i doprowadzenie do przedterminowych wyborów które w domyśle ma wygrać obecna totalna opozycja. 

Jest tu jeszcze inny cel, występujący niejako przy okazji. Tym razem chodzi o negocjacje budżetu UE na lata 2021-2027. W poprzednich perspektywach też towarzyszyły temu mniejsze lub większe awantury, jak zawsze gdy chodzi o pieniądze, a ściślej ich podział.
Teraz mamy podwójne novum polegające na brexicie oraz konieczności znalezienia pieniędzy na ratowanie gospodarki UE nadwyrężonej przez pandemię koronawirusa.
Pieniędzy do podziału jest mniej bo zabraknie części wpłacanej dotychczas przez Wlk. Brytanię.  
Natomiast na zwalczanie skutków ekonomicznych pandemii koronawirusa /Fundusz Odbudowy/
KE ma zaciągnąć kredyt bankowy gwarantowany przez państwa członkowskie.

Na tym można by temat zamknąć, gdyby nie pomysł firmowany przez prezydencję niemiecką, polegający na powiązaniu przyznania kwot z oceną praworządności w danym państwie.
Istota problemu polega na tym, że pomysł nie ma umocowania w obowiązującym prawie unijnym,
a zasadniczo jest adresowany wyłącznie do Polski i Węgier. Jest to więc próba jawnego naruszenia prawa, z czym rzekomo chce walczyć KE w Polsce i na Węgrzech.
Pieniądze są potrzebne większości krajów unijnych, ale Polska i Węgry nie zamierzają zgodzić się na warunki proponowane prze Niemcy. Trwają gorączkowe konsultacje. Niemcy nie zamierzają ustąpić, a z drugiej strony prestiżowo zależy im żeby budżet został przyjęty podczas ich prezydencji.
Polska wspólnie z Węgrami również nie mają zamiaru ustąpić i do kolejnego szczytu w grudniu sprawa jest otwarta. Jeśli do porozumienia nie dojdzie, negocjacje przesuną się w czasie na prezydencję Portugalii która ma stanowisko bliższe naszemu.

Biorąc powyższe pod uwagę widać, że awantura uliczna pod szyldem strajku kobiet ma zwiększyć nacisk na Polskę w celu wymuszenia ustępstw. Czy to zadziała? Trzeba poczekać jeszcze jakieś dwa tygodnie.
Musimy jednak mieć świadomość że pieniądze z budżetu UE Polsce się należą bez żadnych dodatkowych uwarunkowań, a pieniądze z Funduszu Odbudowy to kredyt bankowy, tyle że gwarantowany przez poszczególne państwa członkowskie. Póki nie będzie wiadomo na jakich warunkach będzie zaciągnięty, nie będzie wiadomo na ile będzie dla nas opłacalny.

Co do zadym ulicznych to widać, że lewactwo staje się coraz bezczelniejsze. Szefowa tego gangu stara się jak może żeby ją utemperować.
Czas najwyższy zrobić to samo z parlamentarzystami. Niech się zdecydują czy są tylko obserwatorami, czy aktywnymi uczestnikami? /vide poseł B. Nowacka i inne/.
Udział w zadymie nie mieści się w obowiązkach poselskich.

Dla jasności sytuacji oświadczam, że każdy kto się tam pojawia ma prawo i obowiązek być traktowany na równych prawach z pozostałymi uczestnikami zbiegowiska.
Zgromadzenia, czyli burdy uliczne, zwane dla niepoznaki strajkiem kobiet, z prawnego punktu widzenia są nielegalne. Nie zmienia tego fakt że organizatorzy nie występują o zgodę na przeprowadzenie.

22 listopada 2020

Co jest grane?

Nic tak nie cieszy totalnej opozycji jak rzeczywiste, czy wydumane porażki PiS.
Każdy powód jest dobry. Inna sprawa, że PiS się dobrowolnie podkłada.
Historia jest dość długa, bo sięga co najmniej lat 2005-7 gdy PiS po raz pierwszy utworzył rząd koalicyjny. Zaskoczona przegraną w wyborach PO najpierw próbowała zawiązać koalicję z PiS,
a później wobec niepowodzenia negocjacji /zbyt wygórowane żądania PO/, przeszła do ustawicznego szkodzenia.
Trwa to po dzień dzisiejszy.
Gdy zawodzą inne metody, hasłem wiodącym jest „ulica i zagranica”, a zasadą „wszystkie chwyty dozwolone”.
Obserwatorzy krajowej sceny politycznej nie są w stanie zrozumieć postępowania opozycji.
No, może nie do końca. Celem opozycji jest zawsze odzyskanie władzy.
Opozycję stanowią parlamentarzyści wybrani w wolnych i demokratycznych wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego. Działają też  w strukturach samorządowych.
Czy wszystko co robi opozycja jest w dobrze pojętym interesie Polski?
Wypadałoby zapytać ich jak rozumieją  polską rację stanu?
Barwy polityczne to jedno. 
Normalnemu człowiekowi wydaje się, że politycy jak jeden mąż, powinni działać dla dobra i w imieniu Polski i Polaków, swoich wyborców. Nasi politycy jednak o tym nie wiedzą, a może tylko nie pamiętają?
Dla nich ważniejszy jest interes partyjny. Co zaradniejsi preferują interes własny.  
Do tego dochodzą jeszcze „wojny o pietruszkę”, albo zamiłowanie do hazardu. Bo jak inaczej interpretować wydarzenia mijających tygodni?
Czy Trybunał Konstytucyjny musiał akurat teraz odnieść się do sprawy która kryje się pod tzw. kompromisem aborcyjnym? Nie musiał, ale zrobił to. Efekt. Proszę bardzo. Od tygodni na ulice Warszawy i wielu innych miast Polski wychodzą kobiety i masy niezorientowanych w temacie ich zwolenników, a może tylko kibiców, mimo ograniczenia zgromadzeń publicznych do 5 osób.
Wobec uczestników nie są wyciągane praktycznie żadne sankcje przewidziane prawem.
To z kolei budzi w społeczeństwie pytanie po co stanowić prawo którego się nie przestrzega? Zwieńczeniem kuriozalnej sytuacji jest to że szefowa awantury otwarcie głosi, że celem protestów jest obalenie legalnego rządu premiera MM. Każdy przytomny człowiek wie, że takie deklaracje powinny być ścigane karnie.
U nas nic takiego nie ma miejsca. Czy mamy do czynienia z klasycznym odwracaniem uwagi, czy kierownictwo demonstracji czuje się bezkarne mając dobrze ulokowanych mocodawców?
Zupełnie inny problem związany jest z tzw. ustawą futerkową.
PiS od dawna zdążył przyzwyczaić nas do skakania „na główkę” do basenu bez wody. Ale jak długo można powtarzać wyświechtany numer?
Jest wiele spraw wymagających regulacji prawnych. Do takich należy szeroko pojęta hodowla zwierząt domowych. Nie jest to jednak sprawa na tyle pilna żeby przystępować do jej rozwiązania bez odpowiedniego przygotowania.
Sposób procedowania tej konkretnej ustawy /zresztą nie tylko tej/ woła o pomstę do nieba. 
Projekt ustawy został napisany na kolanie. Godził w interesy gospodarcze znacznych grup społecznych, zwłaszcza związanych ze środowiskiem wiejskim. Przed skierowaniem do laski marszałkowskiej nie został skierowany do konsultacji społecznych.
To był kardynalny błąd. Indywidualne ambicje projektodawców ustawy i ich kunktatorstwo spowodowały zanik zdrowego rozsądku i bezsensowne straty wizerunkowe i polityczne PiS.
Po pierwsze udało się zrazić do PiS elektorat wiejski. Po drugie, doszło do schizmy wewnątrz PiS.
Na to nałożyła się reorganizacja rządu MM, ale mam wątpliwości, czy po myśli premiera.
Przetasowania groziły utratą większości sejmowej i trzeba było przeprosić się z  „heretykami”.
To jest poważna strata wizerunkowa, bo Ardanowski łatwo nie złoży broni. Jest też podejrzenie, że inni posłowie PiS wykorzystali okazję dla rozgrywek lokalnych w swoich okręgach wyborczych.
Widać ośli upór PiS który chce doprowadzić do procedowania ustawy futerkowej w wersji 2.0.
Komu to potrzebne?
Kolejnym problemem jest proces negocjacyjny budżetu KE na perspektywę 2021-2027. Mieć rację to jedno, a przekonać do tej racji, to drugie. Co bardziej rozsądni dziennikarze polscy zwracają uwagę,
że Polska za mało uwagi poświęca na przedstawienie swoich racji dziennikarzom zagranicznym.
W efekcie królują głupoty o Polexicie z lubością powtarzane przez naszą totalną opozycję.
Podobne brednie towarzyszą planowanej pomocy finansowej dla państw UE na łagodzenie skutków gospodarczych pandemii koronawirusa. Ta pomoc to kredyt zaciągnięty w naszym imieniu przez KE. Kredyt który w przyszłości trzeba będzie spłacić w całości, a być może w części.  
Mniej przyjemną stroną tego kredytu jest to, że jego spłatę mają gwarantować wszystkie państwa członkowskie UE. W związku z tym pojawia się pytanie czy nie lepiej byłoby zaciągnąć taki kredyt indywidualnie, na zasadzie dogadania się z konkretnymi bankami?
To o czym wyżej to tylko efekty widoczne polityki w skali mikro, a niekoniecznie makro.
Nasza klasa polityczna jest tak zajęta rozgrywkami między sobą, że nie dostrzega spraw znacznie poważniejszych tzn. ataku Niemiec na Polskę tyle, że firmowanego przez KE.
II wojna światowa skończyła się ponad 75 lat temu. Niemcy przegrały ją, podobnie jak I wojnę światową. Jednak z tych wojen wyciągają inne wnioski niż Polska. To czego nie udało się zrealizować zbrojnie, starają się, krok po kroku realizować metodami „pokojowymi”.
Celem Niemiec jest bycie hegemonem w Europie. Jednym z celów jest podporządkowanie sobie Polski.
Nie sądzę żeby kolejne rządy powojenne Polski nie były tego świadome.
Świadomość to jedno, a przeciwdziałanie takiemu rozwojowi wydarzeń, to drugie.
Po rozpadzie ZSRR skierowaliśmy swoje zainteresowanie polityczne na zachód, co doprowadziło do wejścia Polski do UE i NATO. Przegraliśmy jednak negocjacje, zwłaszcza z UE, ponieważ dla ówczesnych negocjatorów polskich ważniejsze prestiżowo było wejście do UE niż to na jakich warunkach.
Można wprost powiedzieć, że było to po stronie Polski, zamierzone działanie. Społeczeństwo polskie jednak nie o wszystkim wiedziało i do dzisiaj wiele nie wie.
Dzisiaj problem powtarza się w nowej odsłonie.
Metody działania obecnych przywódców UE zmierzają do utworzenia mutacji Związku Sowieckiego,
ale teraz nie ze stolicą w Moskwie. Żeby to zrealizować trzeba sobie podporządkować wszystkie kraje członkowskie. Wyłamała się z tego „chóru” Wlk. Brytania, a wśród opornych została Polska i Węgry.
Próby resocjalizacji są na razie nieskuteczne. Jak długo? Na dzisiaj jest to pytanie kluczowe.   
Kto się zbytnio nie zna na kulisach polityki uważa, że w takim gronie jak UE powinno być restrykcyjnie przestrzegane prawo stanowione przez państwa członkowskie. Są tu jednak pewne „drobiazgi”. Podstawowy dotyczy interpretacji/rozumienia prawa. Oprócz literalnego rozumienia jest jeszcze jak to się u nas mówi „przekład z polskiego na nasze”. I to jest wykorzystywane jako „maczuga” na opornych i krnąbrnych. Póki co rolę „maczugi” pełni na dzisiaj pięknie brzmiące słowo „praworządność” które w prawie unijnym nie jest zdefiniowane. Jednak to nie wystarcza i na najbliższą przyszłość, czyli perspektywę budżetową 2021-2027 Niemcy próbują przypisać je do oceny prawidłowości wykorzystania przez poszczególne państwa UE funduszy z budżetu UE oraz środków wsparcia odbudowy gospodarczej ze skutków pandemii koronawirusa. Ta kombinacja jest adresowana wyłącznie wobec Polski i Węgier.
Pomysł Niemiec nie ma oparcia w obowiązującym prawie unijnym. Ponadto grozi zablokowaniem prac nad uchwaleniem budżetu UE.
To nie koniec świata. Weto stosowane jest od zawsze i tu jest legalne. Ważne żeby ostatecznie dojść do porozumienia. Na gruncie obowiązującego prawa, a nie jego łamania.
Warto zwrócić uwagę, że Niemcy wykorzystują wszelkie dostępne im środki żeby wymusić na Polsce i Węgrzech zaakceptowanie narzuconych warunków. Temu celowi służy m.in. podsycanie demonstracji ulicznych organizowanych tym razem przez Strajk kobiet https://pl.wikipedia.org/wiki/Og%C3%B3lnopolski_Strajk_Kobiet
Znowu zasadne jest pytanie, czy Państwo Polskie położy kres postępującej anarchii, czy okaże się bezradne i bezsilne wobec jednej wulgarnej baby która wzorem innych próbuje w ten sposób wejść do polityki. Moim zdaniem jej dotychczasowy „dorobek” kwalifikuje ją bardziej do celi+.
Co na to minister sprawiedliwości, prokurator generalny ZZ?

05 listopada 2020

Nie dajmy się zwariować.

Reżyserowana histeria naszych mediów stała się po prostu nudna.
Są sprawy ważne, są istotne, ale są też pospolite „michałki”.
Nie można tego wszystkiego ustawiać w jednym rządku, bo wiadomo czym to się skończy.
Uwaga obserwatorów koncentruje się wówczas na ustalaniu kto najbardziej ściemnia.
Jako kraj mamy dosyć swoich problemów z którymi nie zawsze sobie radzimy. Wobec tego pod byle pretekstem uruchamia się w tv „wydanie specjalne” i … wytrwale bije pianę. Na telefon lub przed kamerką internetową czeka stale ten sam zestaw gadających głów i sadzi się ze swą mądrością na dowolny temat, nieskażony znajomością rzeczy. Do tego dochodzi namolne powtarzanie, czasem przez kilka dni, jakiejś w sumie mało znaczącej informacji, jakby adresowano ją do osób z ograniczoną poczytalnością.
To już dawno przestało działać.
Nasze media potrafią do znudzenia zajmować się wydarzeniami we Francji, czy ostatnio we Wiedniu. Ekscytują się wyborami w USA.
Nie znajdują jednak dość czasu antenowego na ciekawe w sumie dyskusje o sprawach istotnych dla nas. Najpierw przenoszą je na anteny lokalne, a w programie ogólnopolskim emisja o północy, niczym filmy dozwolone od lat 18.
Takie postępowanie utrwala w społeczeństwie przekonanie, że władza nie radzi sobie z problemami dnia codziennego.
Od wiosny walczymy dzielnie z koronawirusem. Mamy przewagę nad resztą świata, że kolejne etapy walki docierają do nas z niewielkim opóźnieniem. Powinien więc być czas na właściwe przygotowanie się.
Poza tym, w okresie letnim, kiedy problem przygasł, można było przegrupować siły. Niestety ten czas zmarnowano bo władza była zbyt zajęta sobą i wewnętrznymi rozgrywkami.
Dzisiaj ten problem tzn. walka z pandemią zaczyna wyglądać niezwykle poważnie, ale jeszcze nie tragicznie. Ilość zakażeń i niestety zgonów zdecydowanie zwyżkuje. Do apogeum daleko, a może niedaleko?.
Skoro wiemy jak mnożą się zakażenia, wielu z nas nie potrafi zrozumieć dlaczego władza nie potrafi zdyscyplinować organizatorów demonstracji ulicznych.
Nie ma mowy żeby były to protesty spontaniczne.
A może nie chce i dlatego pozostają bezkarni?
Coraz częściej czytam i słyszę opinie, że jest to władzy na rękę.
Spostrzeżenie o tyle istotne, że w wybranych sprawach władza chce i może. Tu wyraźnie widać,
że władza na coś czeka. Chyba nie na Godota.
Poza tym władza nie szanuje samej siebie. Powinna być w wypowiedziach bardziej powściągliwa, bardziej dojrzała politycznie. Nie powinna mówić wczoraj czegoś z czego musi wycofać się dzisiaj.
Jeśli to wina doradców i ekspertów, to trzeba ich wysłać na zieloną trawkę. Im prędzej, tym lepiej.
Wczesną jesienią premier mówił, że epidemia minęła, czy mija. Wkrótce musiał zmienić zdanie.
Sęk w tym, że za tymi wypowiedziami idzie konkretne działanie albo jego brak.
Przykładowo premier mówił, że drugiego lockdownu w Polsce nie będzie bo nie wytrzyma tego nasza gospodarka. Tymczasem jesteśmy na dobrej drodze do jego wprowadzenia. To może być kwestia dni.
Pożyjemy, zobaczymy. 
Obecna sytuacja nie nastraja optymistycznie. Coraz częściej musimy sobie uświadamiać, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Chorują nie tylko statystyczni Kowalscy.
Groteskową jest sytuacja gdy media próbują uczynić Rabieja jedynym winnym dezorganizacji służby zdrowia w Warszawie. Trzaskowski robi z siebie macho bo może zwalniać i zatrudniać ludzi,
ale ponadto właściwie nic nie robi. W tym jest mistrzem.
Awaria Czajki już spowszedniała, a szambo dalej wybija.
Gdyby Trzaskowski poważnie traktował swój urząd, powinien dawno zakazać demonstracji ulicznych. Chodzi tylko o dostosowanie się do obowiązującego prawa.
Skutki niefrasobliwości są już widoczne w postaci poważnego wzrostu zakażeń, nie tylko w Warszawie, bo na gościnne występy zwożeni są ludzie z całej Polski.
Jestem prawie pewien, że taki zakaz wyda w stosunku do Marszu Niepodległości planowanego
na 11 listopada 2020.
To jest od lat ulubiona „rozgrywka” między rządzącymi a opozycją.
Jednak jej ofiarą pada społeczeństwo.
Nie tylko ja obserwuję i komentuję rozwój wydarzeń wokół nas.
Coraz mniej ludzi reaguje na tzw. wrzuty medialne.
Takim najświeższym przykładem są osoby związane z kierowaniem i inspirowaniem protestów ulicznych. Nic nie mówi się o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej organizatorów protestów.
Za to z uporem godnym lepszej sprawy powtarza się do znudzenia przypadki  naruszania prawa w ramach prowadzonej działalności gospodarczej pani L. To nie są sprawy które miały miejsce wczoraj, czy miesiąc temu. Dlaczego nie mają zakończenia?
To kolejny przykład potwierdzający istnienie państwa teoretycznego.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...