Temat o którym nie wolno teraz zapominać to wzrost liczebny i modernizacja
wyposażenia Wojska Polskiego. Realizacja nabrała rumieńców po wznowieniu w
lutym br. wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Zadanie na lata. Wojna uświadomiła
naszym politykom, że Rosja w swym postępowaniu wobec sąsiadów jest
nieobliczalna. Nieobliczalna jest zwłaszcza jej zachłanność wobec sąsiadów. Można
wprost powiedzieć że to atawizm w ich zachowaniu.
Co w takiej sytuacji nam pozostaje? Rozbudowywać własne siły zbrojne do poziomu
umożliwiającego skuteczne przeciwdziałanie odwiecznym zakusom rosyjskim. Nie
możemy tego robić wyłącznie własnymi siłami, bo przekracza to nasze możliwości,
nie tylko finansowe ale również czasowe.
Tam gdzie to możliwe trzeba korzystać
z pomocy zewnętrznej.
Doświadczenie Ukrainy uczy, jak masz liczyć na kogoś, licz najpierw na siebie.
Nie trać bezmyślnie czasu. Póki Ukraina walczy i chce walczyć musimy jej
pomagać, nawet odejmując sobie od ust. Osłabianie Rosji daje nam bezcenny czas.
Dzisiaj fachowcy oceniają że Rosja stanie ponownie na nogi za jakieś 10 lat.
Nie wiem na ile ta ocena jest poprawna. Ale to jest czas nam dany na
przygotowanie się do ewentualnej konfrontacji.
Nie ma przebacz. Oni nigdy nie
zrezygnują. Podobnie jak Niemcy.
Dlatego musimy mieć te siły zbrojne proporcjonalne do liczby ludności Polski. Planowane
300 tysięcy nie jest wielkością przesadną. Tym bardziej że jest to zadanie
rozłożone w czasie.
Mam w pamięci dewizę z rodzinnych stron: „jak
świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. To nie jest
przejaw szowinizmu czy nacjonalizmu, ale doświadczenia historycznego, tu z Wielkoposki.
Niemcy swoją zachłanność realizują ździebko subtelniej. Przynajmniej tak uważają.
Sprzed kilku dni: zobaczcie jak w Niemczech „normalni” Niemcy reagują u siebie na
ulicy na język polski, a tym samym na Polaków. Przegrana wojna z niczego ich nie wyleczyła. To
silniejsze od nich.
Wzorcowa demokracja, o cywilizacji nie wspomnę.
Nasz pech polega na tym że ten gigantyczny wysiłek finansowy, związany z
przebudową sił zbrojnych, musimy ponosić w warunkach postcovidowych i trwającej
wojnie na Ukrainie. Do tego trzeba dołożyć rozlewający się na cały świat kryzys
gospodarczy o skutkach dziś niewyobrażalnych. To dopiero przed nami.
Pomagamy Ukrainie nie z nadwyżek finansowych, ale kosztem własnych wydatków
bieżących.
Dzisiaj usłyszałem, że to już 3,6 mld USD, a łącznie z pomocą dla uchodźców,
ponad 10 mld USD.
To również pieniądze ze zbiórek społecznych.
Chyba się nie przesłyszałem.
Warto nieco cofnąć się w czasie. W PRL na potrzeby przemysłu obronnego
pracowało około 150 tysięcy ludzi w ponad 100 zakładach produkcyjnych. Faktem
jest że te zakłady pracowały nie tylko na potrzeby Wojska Polskiego, ale całego
Układu Warszawskiego.
Nie wszystkie przetrwały w III RP.
Nie we wszystkim, w produkcji zbrojeniowej, jesteśmy outsiderami. Żeby utrzymać
się w czołówce światowej trzeba lat pracy i znacznych nakładów finansowych na
prace B+R, a to musi mieć ekonomiczne uzasadnienie. Te oceny ulegają zmianie w
przypadku zagrożenia wojennego.
Wówczas obowiązują inne zasady i kalkulacje.
Po latach zapaści na początku III RP przemysł obronny łapie oddech. Teraz mamy
inny problem.
Chodzi o zdolności produkcyjne przemysłu zbrojeniowego.
W wielu przypadkach zdolności produkcyjne są za małe w stosunku do potrzeb.
Żeby było ciekawiej, nie zawsze można rozwinąć produkcję, często ze względu na
ograniczenia terenowe /nie ma gdzie rozwinąć kolejnych linii produkcyjnych/.
Inny problem to nadążanie technologiczne za czołówką światową.
W przemyśle zbrojeniowym, jak w każdym innym, ma miejsce specjalizacja. Trzeba
umieć się w tym znaleźć. Jak? Możliwości są różne. Produkować to co się
potrafi, a nadwyżki eksportować. Kupować licencje, wchodzić w kooperację.
Dlatego bardzo dobrze rokuje współpraca z Koreą Płd, gdzie są realne szanse na
ulokowanie części produkcji docelowo w Polsce.
Podkreślam że z Koreą Południową współpracujemy skutecznie od lat, a teraz
rozszerzamy zakres tej współpracy. Wystarczy wymienić nasz hit jakim jest
„Krab”. https://pl.wikipedia.org/wiki/AHS_Krab
Warto też zwrócić uwagę, że uzbrojenie z Korei kupiły ostatnio inne kraje
europejskie /Finlandia, Norwegia, Estonia/. To stwarza korzystne warunki dla
serwisu i możliwości produkcji części i podzespołów tego uzbrojenia w Polsce.
Do tego trzeba dołożyć skok technologiczny naszego przemysłu.
Podstawowy problem to wyścig z czasem. Dotyczy to całej gospodarki światowej
która w przemyśle zbrojeniowym pracuje ciągle na zwolnionych obrotach,
właściwych dla czasu pokoju. Dlatego, mimo deklaracji nie można w trybie nagłym
/odręcznie/ dostarczyć pomoc wojskową Ukrainie.
Nawet USA udzielające pomocy wojskowej Ukrainie nie są w stanie korzystać bez
ograniczeń z zapasów magazynowych. Z drugiej strony wzrasta zainteresowanie
zakupami uzbrojenia, nie tylko w Europie.
Z powyższego widać, że efekty podejmowanych w Polsce działań będą widoczne
dopiero po latach. Ważne żeby zdążyć z realizacją przed czasem próby.
Dzisiaj trzeba pilnować żeby kontrakty zakupowe były zawierane kompleksowo.
Broń to nie zabawka. To wydatek na dziesięciolecia. Trzeba więc zapewnić
serwis, części zamienne, szkolenia i co oczywiste, amunicję.
To wszystko ma jeden wspólny mianownik, płynność dostaw.
Dzisiejszy świat jest tak skonstruowany że raczej nie ma szans autarkia.
Doświadcza tego Rosja w trwającej wojnie z Ukrainą.
Nie wszystko co jest potrzebne do optymalnego wykorzystania posiadanych zasobów
można zgromadzić na zapas. Zapasy kiedyś się kończą, a trwające działania
wojenne nie zawsze pozwalają na uzupełnianie zasobów. To kolejny problem
wymagający rozwiązania.
Dzisiaj mogę powiedzieć że okoliczności nam sprzyjają. Tylko trzeba umieć i
chcieć to wykorzystać bo nic dwa razy się nie zdarza.
Jeszcze coś na podsumowanie. Te plany muszą być skrupulatnie zrealizowane nawet
gdy dojdzie do zmiany opcji rządzącej.
Szukaj na tym blogu
26 sierpnia 2022
Aby Polska rosła w siłę …
25 lutego 2022
Wojna 2022 w Europie to już nie science fiction
Mimo
wszystko dziwi mnie naiwność komentatorów odnośnie wojny na Ukrainie.
Pod tym względem nie zmienia się nic od wieków. Tak trudno zrozumieć że jak
masz liczyć na kogoś,
to licz na siebie?
Od ostatniej wojny pełnoskalowej /to ze słownika nowomowy/ minęło prawie 77 lat
i niektórym to uwiera jak czyrak na doopie.
Nasi umiłowani przywódcy III RP, po kolei i bez wyjątków, nie staną przed
Trybunałem Stanu za to że nie wyciągnęli wniosków z historii Europy końca XX
wieku /Bałkany/.
Do 1989 roku mieliśmy 450 000 armię i regularny pobór młodych roczników
odbywających zasadniczą służbę wojskową. Mieliśmy przemysł zbrojeniowy /ponad
100 różnej wielkości zakładów produkcyjnych/ zatrudniający około 140 000
pracowników o wysokich kwalifikacjach zawodowych.
Były branże w których Polska
należała do czołówki światowej np. radiolokacja naziemna.
Wszystkie zakłady
stanowiły własność Skarbu Państwa.
Eksport broni i uzbrojenia należał do najbardziej dochodowych dziedzin handlu
zagranicznego i to w warunkach ostrej konkurencji w ramach UW i RWPG.
III RP przyniosła demontaż państwa. Nie chodzi bynajmniej tylko o wyprzedaż
„sreber rodowych”.
Armia dopiero niedawno przekroczyła ponownie poziom 100 000 żołnierzy,
teraz zawodowych.
Lata minęły zanim zakłady zbrojeniowe zaczęły współpracę w ramach PGZ. Niestety
ale zakłady produkcyjne przynoszą teraz zyski obcym.
Powodów do wstydu jest więcej.
Nasi spece od zarządzania w skali makro uznali, że wszystko będziemy kupować u
obcych bo sami nie jesteśmy w stanie nic opracować, a tym bardziej
wyprodukować. Trudno się dziwić skoro zarządzaniem zajęli się historycy,
lektorzy partyjni, nauczyciele szkolnictwa podstawowego, czy średniego itd. Zresztą rotacja na stołkach była taka że często nie zdążyli dowiedzieć się za
co odpowiadali. W tym zapamiętaniu nie byli w stanie uzmysłowić sobie że na zakupy u obcych
potrzebne są pieniądze a nie bilety NBP.
Sprzęt przejęty w spadku po PRL wymagał napraw, remontów i części zamiennych, a
poza tym „wychodził z mody”.
Zakupom u obcych towarzyszą nowe kłopoty. Podstawowy dylemat polega na braku
rzetelnej oceny co nam potrzebne, a na co nas stać /finansowo/.
Wojna na Ukrainie pokazała co są warte zakupy uzbrojenia u obcych.
To tylko powtórka z 2008 roku w Gruzji. https://www.rp.pl/swiat/art13871541-rewelacje-wikileaks-izrael-pomogl-rosji-przed-wojna-z-gruzja
Teraz ten numer powtórzyła Turcja która sprzedała drony Ukrainie, a kody
źródłowe do sterowania nimi przekazała Rosji.
Żebyśmy nie popadali w euforię https://naszemiasto.pl/rosja-posiada-kody-do-dronow-oferowanych-polsce-przez/ar/c1-4512796
Przy okazji warto postawić pytanie ile kosztuje nas „darowizna” Leopardów z Bundeswehry?
Niemcy są tak przywiązani do tego złomu że odmówili nam udostępnienia
technologii produkcji amunicji do armat tych czołgów.
Mało się mówi o opłacalności zakupów uzbrojenia u hurtownika za Wielka Wodą. Zakupom
o wielomiliardowej wartości miał towarzyszyć offset, również znaczącej
wartości. Wyszło jak zawsze https://www.forbes.pl/wiadomosci/jak-offset-pograzano/zgn0p65
W Mielcu jest montownia śmigłowców bojowych, ale z wielkim trudem uzyskujemy kilka egzemplarzy na wyposażenie naszych wojsk. Zyski z eksportu są dla obecnego właściciela ważniejsze.
W mediach nie widzę dyskusji na temat stanu faktycznego uzbrojenia i wyposażenia naszych wojsk.
Nie wszystko jest objęte tajemnicą.
W relacjach ministerialnych wszystko jest och i ach. To dlaczego z takim oporem przeprowadzane są kontrole NIK? https://www.money.pl/gospodarka/nik-skontrolowal-polska-grupe-zbrojeniowa-brak-strategii-problemy-z-terminami-dostaw-dla-polskiego-wojska-6738363044875040a.html
Na wokandzie jest zmiana ustawy o powszechnym obowiązku obrony. Zwraca się uwagę że jej zasadniczym celem jest zwiększenie liczebności naszej armii do około 300 000 i być może przywrócenie zasadniczej służby wojskowej. To pociągnie za sobą zwiększenie wydatków na wojsko. Ważne jest w jakim czasie planuje się wprowadzić te zmiany.
Nasza propaganda ciągle preferuje ucieczkę do przodu unikając rozmowy o tym co tu i teraz.
OPL /Patrioty/ będzie, Abramsy będą, F-35 będą itp. i td. Tak od lat. Czasem tylko wypływają informacje że kilka lat po przebazowaniu Leopardów do Wesołej nie zbudowano dla nich garaży.
Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku że u nas od wieków nic się nie zmienia. Żyjemy nadzieją że Opatrzność czuwa nad nami i zawsze jakoś to będzie.
Tylko co się stanie jak Opatrzność zmieni zdanie?
08 października 2021
Si vis pacem, para bellum.
Ta oczywista, tylko dla niektórych, prawda powoli przebija się do świadomości
naszego społeczeństwa.
Jeszcze niedawno, już za III RP, chciano zlikwidować Wojsko Polskie jako zbędne
w czasach pokojowych.
Z blisko pół milionowej armii w końcówce PRLu pozostawiono około 90 tysięcy,
podobno zawodowej armii, bo zlikwidowano obowiązkowy pobór. Teraz sukcesywnie
zwiększa się liczebność wojska, dzisiaj do około 250 tysięcy, a słychać że to
nie jest ostatnie słowo.
O czym to świadczy? Tylko o tym że jest realne zagrożenie ze strony wschodniego
sąsiada który nie kryje się z tym, że porządek powojenny i zmiany po 1989 roku traktuje
jako stan przejściowy.
Do naszych decydentów powoli dociera prosta prawda, że jak mamy na kogoś liczyć
to powinniśmy raczej na siebie. W 1939 roku nie było chętnych do umierania za
Gdańsk.
NATO po ostatnich deklaracjach Bidena zaczyna rozpływać się we mgle.
Dzisiejsze zainteresowania polityczne i militarne USA koncentrują się na
relacjach z Chinami,
a właściwie walce o prymat we współczesnym świecie.
W Europie pierwsze skrzypce mają grać Niemcy. Europa ma się bronić sama. Wraca
koncepcja wspólnych sił zbrojnych Europy. Jest w tym jednak za dużo
niedomówień. Wnioski z przeszłości nie skłaniają do oddania naszego
bezpieczeństwa w ręce Niemców.
Siłą rzeczy stajemy wobec kolejnego trudnego problemu.
Zwiększenie liczebności naszej armii wymaga znacznego zwiększenia nakładów na
zbrojenia.
Jest jednak próg możliwości którego w czasach pokojowych żadna
władza nie odważy się przekroczyć.
Jakie jest wyjście? Racjonalne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość.
Zwiększenie liczebności wojsk wymaga ich uzbrojenia. Nie chodzi przecież o
utworzenie armii rezerwistów.
Czym więc uzbroić te nowe jednostki ?
Okazuje się że można wykorzystać sprzęt wcześniej przeznaczony do złomowania ze
względu na jego moralne zużycie. Prościej mówiąc, sprzęt przestarzały którego
nie zamierzano remontować,
a tym bardziej modernizować.
Idąc tym tokiem
rozumowania MON podpisuje umowy na remont i modernizację czołgów T-72 oraz wozów BWP-1
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/armia-wyda-miliardy-na-ratowanie-archaicznego-sprzetu-czy-to-ma-sens,497316.html
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Żadna armia na świecie nie jest w 100% wyposażona w najnowszy sprzęt. Ten
najnowszy nie stanowi na ogół więcej niż 30-40% uzbrojenia.
Mędrków krytykujących wszystko i wszystkich nigdy nie brakowało.
20 lipca 2021
Po co nam to było?
We wszelkich dostępnych analizach potencjału naszych Sił Zbrojnych trudno
znaleźć te dotyczące celowości wyposażenia wojsk w określone rodzaje
uzbrojenia.
Moim zdaniem wyposażenie wojsk powinno być bezwzględnie podporządkowane
doktrynie obronnej.
Prosty przykład związany z zakupem F-16, powielany dzisiaj zakupem F-35.
Po co nam samoloty o takich parametrach? Argumentacja, że możemy korzystać, w
ramach NATO, z systemu AWACS, czy tankowania w powietrzu, jest naciągana
ponieważ nie jest to związane stricte z działaniami obronnymi. Nie sądzę
żebyśmy podejmowali z powietrza działania prewencyjne.
Bez zgody NATO jest to
nierealne.
A co z dostępnością uzbrojenia dla tych samolotów? Wszystko kupujemy. Nie ma
mowy o żadnych darowiznach.
Na zakup samolotów wydaliśmy znaczne środki, natomiast nie uzyskaliśmy dostępu
do wielu wariantów uzbrojenia przeznaczonego do tej wersji. Stąd moja ocena, że
posiadamy samoloty które jedynie dobrze prezentują się na defiladach okolicznościowych.
Zawsze zasadne jest pytanie ile z tych samolotów zdolnych jest do działań
bojowych. To jest problem dostępności części zamiennych i warunków wykonywania
prac serwisowych.
https://www.defence24.pl/
Kraje Pribaltiki, czyli Litwa, Łotwa i Estonia uważają, że nie stać ich na
własne lotnictwo. Ochronę ich nieba, w ramach NATO, zapewniają inne państwa
członkowskie, w tym Polska. Można się z tym zgodzić. Tylko dlaczego Litwa
kazała Polsce płacić za korzystanie z ich lotnisk i infrastruktury skoro
realizowaliśmy misję NATO Air Policing?
Jeżeli nasze lotnictwo ma wykonywać w ramach NATO zadania „usługowe” powinniśmy
odnosić jakieś wymierne korzyści. Nie zaliczam do nich tego o czym pisze bloger
https://niepoprawni.pl/blog/35stan/zabojstwo-prezydenta-haiti-czy-jest-w-tym-geopolityczne-drugie-dno
Na styku między strefą wpływów NATO i Federacji Rosyjskiej kluczowe znaczenie
ma polityka odstraszania.
Polska jest państwem frontowym z powodu granicy z Białorusią i enklawą
kaliningradzką. Newralgicznym obszarem jest tzw. przesmyk suwalski. Chodzi o
najkrótszą drogę lądową miedzy Białorusią i enklawą kaliningradzką. https://www.defence24.pl/kaliningradzki-bluff-gen-skrzypczak-przesmyk-suwalski-nie-ma-znaczenia-operacyjnego
a jednocześnie o możliwość zablokowania drogi lądowej z Polski do państw
Pribaltiki, czyli udzielenia szybkiej pomocy Litwie, Łotwie lub Estonii, na
wypadek zagrożenia ze strony FR.
Takie analizy można prowadzić w nieskończoność.
Z jednej strony mamy zachłanność FR i chęć przywrócenia bezpośredniej granicy z
Niemcami.
To miałoby się odbyć naszym kosztem.
Z drugiej strony FR ze strony NATO nic nie grozi, wiec USA kombinują żeby
uzyskać wsparcie FR w konfrontacji z Chinami. To dość karkołomna kombinacja,
zwłaszcza że pozycją przetargową ma być zmiana strefy wpływów w obszarze Europy
Środkowo-wschodniej. Te targi odbywają się ponad naszymi głowami. W mediach są
głosy że to Jałta 2.
Czy warto mieć bezgraniczne zaufanie do wielkich tego świata?
Moim zdaniem absolutnie nie.
Powinniśmy wyciągać wnioski zwłaszcza ze swej historii i to przynajmniej tej
najnowszej.
Pamiętajmy o przysłowiu „bliższa koszula ciału niż sukmana”.
Mocarstwa realizują swoje cele kosztem innych, słabszych. W tej grupie jest
Polska.
Czy dla nas jedynym powodem do dumy ma być świadomość że w rozgrywce między
wielkimi mamy być mięsem armatnim? Że przedkładamy internacjonalizm ponad
patriotyzm?
Czy nie lepiej budować swą przyszłość na solidnych podstawach? Liczyć w
pierwszej kolejności na siebie?
Nie jesteśmy potentatem pod żadnym względem, ale to nie znaczy, że mamy być
popychadłem dla tych silniejszych.
Zakupy uzbrojenia u obcych powodują że uzależniamy się od ich widzimisię. To
dotyczy F-16, F-35, Leopardów czy Abramsów.
Dzisiaj stoimy przed faktami dokonanymi, za wyjątkiem Abramsów gdzie kontrakt
nie jest jeszcze podpisany. Nie wiadomo czego ostatecznie będzie dotyczył.
Nie można zapominać, że zakupy uzbrojenia w naszym wydaniu to zakupy, z naszej
strony, o podłożu politycznym. Dlatego nie zawsze górę bierze zdrowy rozsądek.
Nie powinniśmy się godzić na kupowanie
kota w worku.
Tam gdzie to możliwe powinniśmy wykorzystać potencjał własnego przemysłu i
myśli technicznej.
Tylko myśl techniczną trzeba rozwijać. Prace badawczo-rozwojowe trwają latami i
kosztują. Nie można zbyt łatwo z nich rezygnować, bo w przeciwnym razie
będziemy tkwić w zaklętym kręgu niemożności.
Powinien nas motywować przykład Szwecji, Finlandii, czy Czech.
Samowystarczalni nie będziemy i nie jesteśmy, ale powinniśmy minimalizować
uzależnienie.
Zwrócę jeszcze raz uwagę na prace badawczo-rozwojowe. Z mojej wiedzy wynika, że
musi tu być zachowana ciągłość działania. Chodzi o to żeby zespoły zajmujące
się określoną problematyką miały zajęcie non stop. To jest gwarancją sukcesu a tego
nam brakuje.
W latach 80-tych w PRL realizowano szeroki front prac w przemyśle zbrojeniowym
jako tzw. zamówienia rządowe ZRN i CPBR. W III RP wiele prac przerwano, a
zespoły zajęły się innymi zagadnieniami, a właściwie bezpowrotnie rozpierzchły
się. Powrót trwa latami, a często jest niemożliwy.
Niewielu ma tego świadomość.
Na marginesie. Powszechnie wiadomo, że przemysł zbrojeniowy jest motorem
postępu technicznego i technologicznego, w myśl zasady potrzeba matką
wynalazków. Takie same wnioski dotyczą podboju kosmosu. Ten ostatni jest udziałem
państw najbardziej gospodarczo rozwiniętych. Polska odnosi tu również, niewielkie
co prawda, sukcesy.
Pamiętajmy jednak, że Polacy w tych wyścigach mają od lat poczesne miejsce.
Galeria nazwisk jest bardzo długa i otwarta.
15 lipca 2021
Jest interes do zrobienia. A ile na tym można stracić?
Polskie czy tylko polskojęzyczne media pełne są
informacji o sprawach interesujących niewielu.
Od powrotu/niepowrotu do polskiej polityki DT, po trwający blisko rok wybór
RPO.
Mniej uwagi poświęca się dyskusji na temat racjonalności wydatków z budżetu
centralnego.
Gdyby nie obecny prezes NIK tylko hobbyści zajmowaliby się tym w sumie
niewdzięcznym tematem.
Nie chodzi mi bynajmniej o koszty walki z pandemią Covid-19. Ten temat nie
został jeszcze zamknięty.
Tym razem interesuje mnie racjonalność wydatków związanych z obronnością i
bezpieczeństwem państwa.
Do 1989 roku dysponowaliśmy wyłącznie uzbrojeniem dostępnym w ramach Układu
Warszawskiego, a więc produkcji własnej oraz z zakupów w ZSRR i krajach
członkowskich UW.
Polski przemysł zbrojeniowy z czasów PRL nie był kopciuszkiem. Mieliśmy ponad
100 zakładów produkujących sprzęt i wyposażenie dla wojska w oparciu o
konstrukcje własne i licencje pochodzące głównie z ZSRR. Produkcja ta miała
uznanie również na międzynarodowym rynku handlu bronią ponieważ przynosiła
znaczne dochody, w dodatku w twardej walucie.
Trzeba się zgodzić co do jednego, nie zawsze był to produkt oparty o
najnowocześniejsze technologie.
W końcu krawiec kraje jak mu materii staje.
Wejście Polski do struktur NATO wiązało się z nowymi wyzwaniami. Konieczna była
standaryzacja wyposażenia i uzbrojenia, a także zmniejszenie luki
technologicznej. Na to nałożyły się konsekwencje prywatyzacji zachodzące w
naszej gospodarce.
W rezultacie tych przekształceń część zakładów produkcyjnych branży
zbrojeniowej trafiła w ręce kapitału obcego. Z kolei Polska zaniechała wielu
prac badawczo-rozwojowych w branży zbrojeniowej argumentując, że na rynku są
dostępne wyroby gotowe, często o lepszych parametrach
użytkowo-eksploatacyjnych.
Mniej mówiono o mankamentach takiego rozumowania.
Za te produkty trzeba płacić w tzw. walutach wymienialnych, a złotówka do
takich nie należy.
W przypadku urządzeń o złożonej budowie problemem eksploatacyjnym jest serwis i
remonty, a z tym związany jest dostęp do części zamiennych. Nie jest dla nikogo
tajemnicą, że trzeba je kupować u producenta zakupionego urządzenia ponieważ
ten nie jest najczęściej zainteresowany udostępnieniem technologii produkcji.
Nie wystarczy dany detal skopiować, trzeba to zrobić z uwzględnieniem
technologii stosowanej przez producenta. W ten sposób sprzedawca ma nas w
kieszeni do końca eksploatacji sprzedanego nam wyrobu.
Kontrakt zakupowy, przed podpisaniem, powinien być dokładnie przemyślany.
Wszelkie aneksy są grą do jednej bramki.
Przez wiele lat istnienia III RP królowała moda na zakupy „gotowizny”,
oczywiście z najwyższej półki, bez oceny racjonalności takich zakupów. W dużym
stopniu winien był brak doktryny obronnej III RP.
Takim sztandarowym przykładem wątpliwego zakupu jest zakup samolotów F-16. https://pl.wikipedia.org/wiki/F-16_w_Polskich_Si%C5%82ach_Powietrznych
To był chyba pierwszy przykład nieracjonalnego wydatkowania publicznych
pieniędzy.
Nie chodzi mi o merytoryczną ocenę zakupu, ale o nieskuteczne wyegzekwowanie
tzw. offsetu. https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/983748,offset-umowa-offsetowa-francja-mon-caracale.html
https://www.forbes.pl/wiadomosci/jak-offset-pograzano/zgn0p65
Nie chcę być złym prorokiem, ale większe problemy czekają nas w związku z
zakupem następcy F-16
czyli F-35. https://radar.rp.pl/modernizacja-sil-zbrojnych/16225-mon-offset-za-f-35-okazal-sie-zbyt-koszowny
Pierwsze egzemplarze F-35 mają pojawić się w Polsce w 2024 roku. jednak już
teraz znane są informacje na temat rosnących kosztów ich eksploatacji. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/koszty-eksploatacji-mysliwcow-f-35-sa-horrendalne-duze,480819.html#comment
Czy z tym problemem będzie się borykał obecny rząd i minister Błaszczak?
Takich problemów jest więcej.
Ostatnio media fachowe opisują problemy związane z realizacją kontraktu na
zakup samolotów dla VIP-ów.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/saga-z-samolotami-dla-vip-ow-wciaz-trwa-znow-nie-przylecialy-w-terminie,480578.html
Tu nagromadziło się kilka problemów.
W mojej ocenie najważniejszym jest nieprzestrzeganie dyscypliny budżetowej.
Zakup powinien być zrealizowany ze środków specjalnie na to przeznaczonych z
budżetu centralnego. Tak zakupiono F-16. Tymczasem zakup samolotów dla VIP realizowany
jest z budżetu MON. Te 3 mld zł powinny być przeznaczone na zwiększenie
potencjału obronnego naszych wojsk.
Nie jest to jedyny problem.
Realizacja kontraktu odbywa się z opóźnieniem, z winy producenta /tak wynika z
przekazu medialnego/. Brak jednoznacznej odpowiedzi kogo obciąża opóźnienie?
Jeśli producenta samolotów, to czy będą wypłacone kary umowne?
Dzisiaj minister Błaszczak ma na głowie większy problem, „spadek” po swoich
poprzednikach.
Problemem tym są czołgi Leopard którymi obdarowali nas Niemcy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopard_2
Czołgi Leopard 2 zaczęły trafiać do Polski w latach 2002-2003 jako nadwyżki ze
stanów Bundeswehry. Według danych z końca 2015 roku nasze Siły Zbrojne miały na
stanie 142 czołgi Leopard 2 wersji A4.
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale Leopardy okazały się dla nas
kosztownym prezentem.
Początkowa euforia przysłoniła zdrowy rozsądek.
Przekazanie czołgów Leopard 2 Polsce nie było ze strony Niemiec przejawem
altruizmu. To było podejście czysto biznesowe. Przyjmujący darowiznę zapomnieli
że to dla nich początek kłopotów.
Współczesny czołg jest konstrukcją złożoną, wymagającą fachowego serwisu,
remontów, części zamiennych i co najważniejsze amunicji umożliwiającej jego
zastosowanie bojowe zgodne z deklaracją producenta.
Zamiast zagłębiać się w szczegóły, zacytuję znaleziony komentarz:
„NIK powinien się już dawno zająć tym
wielkim marnotrawstwem i niegospodarnością w mon i pgz przy modernizacji
niemieckich czołgów i rozliczyć wielomilionowe straty. Nie dość że te czołgi
zostały przejęte bez umowy przemysłowej przez co Niemcy zyskali większość kasy
na ich modernizację to jeszcze w dodatku jak prace będą prowadzone dalej w
takim żółwim tempie to ostatnie czołgi będą gotowe aż w .... 2069 roku.”
Jest w tym sporo przesady, ale …
Niemcy mają aktualnie na stanie około 250 czołgów Leopard 2 które mają być
zmodernizowane do 2023 roku do najnowszej wersji Leopard 2A7V. Polska ma łącznie
około 1065 czołgów, w tym około 500 czołgów T-72 które planowano sprzedać, ale
plany się zmieniły.
Dla potrzeb współczesnego pola walki te czołgi muszą być zmodernizowane, a
przede wszystkim potrzebna jest do nich nowoczesna amunicja. Modernizacja
Leoparda 2 będzie nas kosztować co najmniej 2,4 mld zł ale będzie rozwleczona w
czasie. Jedną z przyczyn opóźnień jest trwający chaos decyzyjny.
Poza tym trzeba pamiętać, że ilość nie przechodzi automatycznie w jakość.
Zasadne jest pytanie ile tych czołgów jest w stanie „z marszu” dzisiaj stanąć
do walki, a ile jest tylko na stanie wojsk pancernych?
p.s. Od wczoraj mamy nowy wątek w temacie. Zakupimy 250 czołgów w USA.
Nie mam zamiaru oceniać zakupu od strony racjonalności.
Zwracam uwagę na logikę zakupu.
Czołg zaliczany jest do tzw. broni ofensywnych.
Tymczasem oficjalna doktryna obronna Polski zakłada, że nigdy i nikogo nie
zaatakujemy, a będziemy się jedynie bronić przed ewentualnym atakiem państw nam
wrogich. /W domyśle chodzi o Federację Rosyjską/.
Do walk obronnych potrzebne są inne środki i rodzaje broni. Skuteczność ich
użycia zależy od dostępności w warunkach czynnego pola walki. Inaczej mówiąc,
trzeba mieć wystarczające zapasy do czasu rozstrzygnięcia konfliktu, albo mieć
możliwość bieżącej produkcji.
Przykłady z historii powojennej powinny być dla nas ostrzeżeniem przed
naiwnością, czy łatwowiernością.
Zakupione czołgi i samoloty takiej gwarancji nam nie dają.
Nie jest też gwarancją nasze uczestnictwo w NATO.
Wystarczy czytać ze
zrozumieniem art. 5 Traktatu.
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...