Ćwiczymy
kolejną edycję żydowskich roszczeń ofiar holocaustu.
Novum polega na tym, że wybiera się do nas amerykański żyd Stuart E. Eizenstat znany
z tego że skutecznie windykuje odszkodowania dla ofiar holocaustu. https://en.wikipedia.org/wiki/Stuart_E._Eizenstat
Znaczy to że powinniśmy się bać i kurczowo pilnować swoich portfeli.
W sumie nic nowego. Ten strach towarzyszy nam od lat.
Dawno przestałem się dziwić, że „państwo z tektury i dykty” nie potrafi odciąć
się od zachłanności tego plemienia. Naród wybrany? Do czego?
III Rzesza napadła na Polskę, a nie na Izrael. Obywatele polscy wyznania
mojżeszowego mieszkający w II Rzeczpospolitej nigdy nie przestali być Polakami
i podlegają przede wszystkim prawu polskiemu.
Zgodnie z tym prawem, a także prawem międzynarodowym, powszechnie uznawanym,
jeśli nie są znani prawni spadkobiercy mienie przechodzi na rzecz Skarbu
Państwa.
W sprawie spadkobierców mamy w Polsce nieopisany bałagan z którego korzystają
hochsztaplerzy.
Wojna spowodowała że są dziury w dokumentacji sądowej i nie ma jasnych
kryteriów jej odtwarzania. Rzadziej się mówi o lukach w dokumentacji bankowej.
Na wielu nieruchomościach ciążyły zobowiązania finansowe nie uregulowane po
dzień dzisiejszy.
Tu jest właśnie pole do działania dla wszelkiej maści cwaniaków. Przy
ewidentnej ich „współpracy” z sądami możliwe jest fabrykowanie dokumentów
wystawianych przez osoby ponad 120-letnie, a sądy nie są zobowiązane do
weryfikacji tych dokumentów.
Pisałem o tym wielokrotnie, że II wojna światowa nie zakończyła się traktatem
pokojowym.
Ten stan skutkuje tym że przegrani czyli Niemcy więcej skorzystali po wojnie niż
Polska która znalazła się w gronie zwycięzców.
Po dzień dzisiejszy Polska nie uzyskała reparacji wojennych za szkody
poniesione w wyniku działań wojennych.
Skoro o reparacjach mowa, to dzisiaj mówi się tylko o reparacjach od Niemiec
jako spadkobiercy III Rzeszy, a milczy się o reparacjach od Federacji
Rosyjskiej jako spadkobiercy ZSRR.
Chodzi nie tylko o zmiany terytorialne, ale o zniszczenia infrastruktury i
grabież majątku trwałego, w przypadku ZSRR również po zakończeniu działań
wojennych w maju 1945 roku.
Niemcom jest wygodnie mówić, że sprawę reparacji wojennych uważają za
zakończoną. Tylko ta argumentacja ma się nijak do faktów.
Tematem samym w sobie jest skala roszczeń żydowskich. Nic się nie mówi o
sposobie ich wyliczenia.
Czy jest to 1 września 1939 roku, czy 9 maja 1945 roku, czy ma to być jakiś bliżej
nieokreślony termin współczesny? Tu też odbywa się kuglowanie cyferkami, bo od
kwoty rzędu 64 mld dolarów doszliśmy już do kwoty znacznie powyżej 300 mld
dolarów.
W odczuciu społecznym dochodzimy do przekonania, że najwyższa pora usztywnić
stanowisko i powiedzieć zdecydowane nie amatorom łatwego zysku, spod znaku
holocaust industry.
Powoływanie się na jakiekolwiek wcześniejsze ustalenia to droga donikąd. Rządy
powojenne nigdy nie miały oficjalnego upoważnienia do podejmowania zobowiązań w
tym względzie. Nie ma na taką okoliczność żadnych dokumentów. Zobowiązanie
takie nie wynika również z tzw. deklaracji terezińskiej z 2009 roku https://pl.wikipedia.org/wiki/Deklaracja_terezi%C5%84ska
.
Naciski ze strony Izraela i USA były, są i będą. Musimy się przed tym bronić.
Skutecznie.
Bezczelność rozzuchwala.
Niech Żydzi pomogą Polsce w uzyskaniu reparacji wojennych od Niemiec wówczas
może i oni na tym skorzystają.
p.s. Z czystej ciekawości pytam co się dzieje z mieniem bezspadkowym po
Polakach zmarłych w USA?