Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejsce Polski w wojnie Rosji z Ukrainą. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejsce Polski w wojnie Rosji z Ukrainą. Pokaż wszystkie posty

09 lutego 2023

Parę uwag i spostrzeżeń dotyczących wniosków z wojny na Ukrainie.

Jeżeli odejdziemy od politycznej poprawności i zaczniemy nazywać rzeczy po imieniu to zaczniemy wysnuwać wnioski kwestionujące oficjalną propagandę.
Jednak nie odważę się stawiać znaku równości przy naszym zaangażowaniu w wojnę o Kuwejt,
w Iraku czy Afganistanie i obecną wojną na Ukrainie. Tam robiliśmy bardziej za listek figowy dla interesów głównie USA. To wszystko działo się tysiące kilometrów od nas. Mieliśmy mieć z tego jakieś wymierne korzyści, a obeszliśmy się smakiem i realnie ponieśliśmy straty materialne, zwłaszcza w Iraku, .
Ukrainę mamy przez miedzę. 
Po 1989 roku mieliśmy przez moment szansę, że od ruskiego niedźwiedzia będzie oddzielał nas bufor w postaci byłych republik radzieckich które wybiły się na niepodległość.
Niestety krótkowzroczność styropianowych polityków z Wałęsą na czele doprowadziła do tego że mamy znowu granicę o długości 630 km z naszym odwiecznym wrogiem.
Jeśli Ukraina wróciłaby pod ruski but, to dojdzie kolejne 535 km, a to już razem ponad 1100 km.
Jest czego pilnować po naszej stronie.  
Na dzisiaj nasza szansa polega na tym, że Ukraina nie chce powrotu pod opiekuńcze skrzydła Rosji.
W miarę naszych możliwości, a według niektórych nawet ponad miarę, staramy się pomóc Ukrainie.
Wojna trwa i nie ma czasu na negocjacje i ustalanie warunków udzielenia naszej pomocy.
Może to wielu podniesie ciśnienie, ale przypomnę, że jeszcze w 2016 roku Polska podpisała z Ukrainą umowę w sprawie wzajemnej współpracy w dziedzinie obronności https://www.prawo.pl/akty/m-p-2019-50,18806214.html ,
Praktycznie nie mamy wyboru. Na negocjacje przyjdzie czas po wojnie. Musimy się sami dogadać, bez niczyjego pośrednictwa.
Trzeba do tego podejść pragmatycznie. Wojna wyniszcza gospodarczo Ukrainę. Odbudowa będzie trwała dziesiątki lat i będzie zależała od skali i warunków pomocy zewnętrznej.
Osłabiona Ukraina jest dla nas niegroźna.
Pod znakiem zapytania stoi nasz udział w odbudowie Ukrainy. Dokładniej skala naszego zaangażowania w odbudowę. Skąd będą pieniądze? Kto będzie nadzorował ich wydawanie? Jak się ustawi do nas Ukraina po wojnie? Po prostu co zostanie z długu wdzięczności wobec Polski? Ilu Ukraińców wróci z Polski do siebie?
W komentarzach zwraca się uwagę że uciekinierzy pozostający w Polsce to ich klasa średnia.
Im mniej w głowie polityka. Przede wszystkim chcą spokojnie żyć i odkuć się materialnie.
Jakie korzyści będzie miała Polska z odbudowy Ukrainy?
Wątpię żeby tam pomoc szła przez Białoruś, Słowację, Węgry czy Morze Czarne.
Trzeba umieć to zdyskontować.
Jaka rola zostanie przypisana Polsce w procesie odbudowy? Czy się na nią zgodzimy?
Co będziemy mieli do powiedzenia? 
Pytań jest wiele, a odpowiedzi nie znam żadnej.
W tych rozważaniach nie można pominąć roli wielkich tego świata.
Podstawowe pytanie: jak dalece można wierzyć w deklaracje polityków? Zwłaszcza tych najważniejszych?  
Odpowiedzi udzieli każdy według własnej oceny.
Ja opieram się na znajomości historii i polityki międzynarodowej.
Dzisiaj bazujemy na oświadczeniach publicznych prezydenta USA, korzystnych dla Polski.
Ten prezydent ma swoje lata i nawet w USA zastanawiają się czy dotrwa do końca kadencji.
Co wtedy?
W komentarzach pojawia się pogląd że następcą będzie prezydent wyłoniony spośród Republikanów. Dochodzimy do clou. Republikanie są zdania, że USA zbyt mocno zaangażowane jest w wojnę na Ukrainie. Po wyborach zamierzają to zaangażowanie zredukować.
Co to oznacza dla Polski?
Tak naprawdę nie wiadomo.  
Wałkowanie przez lata tematu tzw. flanki wschodniej NATO doprowadziło do zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce. Tak naprawdę nie wiadomo ile tego wojska u nas jest.
Wojna na Ukrainie spowodowała że USA utworzyło w Polsce swoją bazę logistyczną z której przekazywane są na Ukrainę kolejne partie uzbrojenia. Kto pamięta że bazę ochrania prawie 4 tysiące marines? Jest przynajmniej dla mnie oczywiste że nie są uzbrojeni wyłącznie w broń osobistą.

Wojna na Ukrainie spowodowała że zasadniczemu przewartościowaniu uległo podejście do własnych sił zbrojnych.
Mając przez miedzę sąsiada któremu ciągle mało, musimy mieć siły zbrojne zdolne się przeciwstawić jego zachłanności.
Przynależność do NATO zmienia naszą sytuację o tyle, że mamy zagwarantowane, przynajmniej na papierze, wsparcie polityczne i militarne na wypadek agresji FR.
Nie życzę nikomu żebyśmy to wsparcie musieli kiedykolwiek testować.
Rozbudowujemy własne siły zbrojne. Teraz trzeba to robić w miarę szybko.
Żołnierza trzeba nie tylko znaleźć, ale trzeba go ubrać i odpowiednio wyposażyć. Dopiero później wyszkolić.
W związku z tym mamy nieco problemów do rozwiązania.
Mamy własny przemysł zbrojeniowy, ale nie produkujemy wszystkiego co jest wojsku potrzebne.
Nie jesteśmy w stanie wyprodukować niektórych asortymentów w ilościach potrzebnych,
w dodatku w krótkim czasie. Stąd potrzeba zakupów u obcych.
Zakłady zbrojeniowe z zasady nie produkują na magazyn. Realizują konkretne zamówienia.
Jeśli rusza machina wojenna realizują zamówienia w kolejności zgłoszeń. Preferencje mogą mieć stali klienci.
Przy zakupach o dużej wartości możliwy jest tzw. offset. https://pl.wikipedia.org/wiki/Offset_(handel_zagraniczny)
Import uzbrojenia ma jeden zasadniczy mankament, nie wiadomo jak się sprawdzi w godzinie próby. Czy zadziała, czy starczy amunicji, a w dłuższej perspektywie, czy będzie dostęp do części zmiennych i serwisu?
Co chcę przez to powiedzieć? Proszę sobie przypomnieć atak FR na Gruzję https://www.rp.pl/swiat/art13871541-rewelacje-wikileaks-izrael-pomogl-rosji-przed-wojna-z-gruzja
Ta część pytań jest szczególnie istotna w stosunku do oferty Niemiec. Nie muszę chyba tego rozwijać.

Wątpię żeby dzisiaj w sposób odpowiedzialny ktokolwiek wypowiedział się w sprawie przyszłości Ukrainy. Istota tego konfliktu polega według mnie na tym że rzeczywisty powód wojny jest zupełnie inny od oficjalnie głoszonego przez Rosję. Rosja zamierzała, we współpracy z Niemcami, utworzyć wspólnotę państw Europy i części Azji pod przywództwem Berlina i Moskwy.
Dlatego, przez pierwsze miesiące wojny Niemcy torpedowały wszelkie poczynania NATO i KE wspierające Ukrainę. Ta taktyka obowiązuje rząd niemiecki w dalszym ciągu, chociaż uległa niewielkiej modyfikacji. Nie ma już otwartego „nie”, za to od decyzji do jej wykonania upływa sporo czasu, z nadzieją że Ukraina przyjmie każdą propozycję FR.
Niemcy są zainteresowane wyłącznie przerwaniem/zakończeniem wojny po to żeby mogli wrócić do relacji biznesowych z Rosją.
Niemcy mają w Europie zwolenników którzy mniej lub bardziej otwarcie ich popierają. To nie tylko Austria, Węgry czy Francja. Są wśród nich państwa bałkańskie z Serbią na czele.
Teraz obserwujemy wyścig z czasem po obu stronach konfliktu.
Rosja za wszelką cenę chce odnieść chociaż połowiczny sukces. Takim sukcesem miałoby być zajęcie terytoriów obwodów donieckiego i ługańskiego w granicach administracyjnych Ukrainy.
Poza tym Rosja nie jest zainteresowana zakończeniem wojny, a co najwyżej jej zamrożeniem.
Nie ma żadnej wypowiedzi znaczącego polityka rosyjskiego że uległy zmianie priorytety wobec Ukrainy.
Wznawiając wojnę w lutym 2022 Rosja musiała być pewna sukcesu. Spotkało ją rozczarowanie.
Teraz realizuje taktykę spalonej ziemi. Wykorzystuje skuteczność szantażu użycia broni atomowej.
Pomija istotny szczegół że nie jest jedynym w świecie posiadaczem tej broni i środków jej przenoszenia.
To zaś powoduje że użycie gwarantuje odwet strony przeciwnej.
Przy użyciu broni konwencjonalnych Rosja nie ma dzisiaj szans. Warunek jest jeden, NATO in gremio nie może dalej tylko kibicować tej wojnie. Pomoc nie może pochodzić wyłącznie od części jej członków przy równoczesnej kontestacji pozostałości.
Nie może być argumentem obawa że pomoc Ukrainie doprowadzi do III wojny światowej.
Oportunistom trzeba przypomnieć słowa Churchilla: Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.

p.s. wyrzuty sumienia nie są na miejscu. Dyskusja czy polemika to wyrażenie własnego zdania.
Spijanie z dziubków mi niepotrzebne.

Dawno temu pisałem że jeśli sprawy finansów światowych zbytnio się zagmatwają potrzebny będzie reset. Jedynym sposobem od wieków jest wojna.


07 lutego 2023

Wokół wojny na Ukrainie

Wojna na Ukrainie przyspiesza i rośnie zagrożenie jej rozszerzeniem. Dlatego nie powinno dziwić że rząd MM podjął decyzje o znacznym zwiększeniu wydatków na zbrojenia oraz o wzroście liczebności naszych wojsk docelowo do 300 tysięcy żołnierzy.
To jest duży wysiłek, ale jednocześnie nie możemy zapominać, że dzięki rządom PO-PSL nie mamy służby zasadniczej, a tym samym potencjalna rezerwa w większości nie ma zielonego pojęcia o wojsku i posługiwaniu się bronią. Według ostrożnych szacunków, w razie wojny powinniśmy powołać pod broń 5-10% zdolnych do służby wojskowej. Ile to jest? 
Jest tu jednak kłopotliwe pytanie: czy zdążymy? Czy zdążymy rozbudować armię do planowanego rozmiaru? Czy dotrze do nas zakupione uzbrojenie i czy zdążymy wyszkolić bojowo obsługi tego uzbrojenia?
Mnie dręczy jeszcze jedno pytanie: jeśli to uzbrojenie pochodzi z importu to co z zapasami amunicji
i serwisem? Nie chcę być złośliwy /a jestem/ jeśli gwarantem mają być Niemcy to możemy się już pakować.
Sprawa jest o tyle poważna że wojska rosyjskie, póki nie zostaną pokonane w polu, nie spoczną. Dowództwo wyznaje zasadę: u nas ludiej mnogo.
Bądźmy szczerzy, własnymi siłami, bez zdecydowanego wsparcia NATO, niewiele zrobimy.
Tu jest kolejny problem. W razie zagrożenia reakcja musi być szybka i zdecydowana.
Dotychczasowe doświadczenia powodują że stawiam tu duży znak zapytania.
Nie ma szans żeby się wojska rosyjskie gremialnie zbuntowały przeciwko Putinowi.
Nie wykluczam do końca buntu wewnątrz obozu Putina. Zakładam, nie wiem czy słusznie, że w jego najbliższym otoczeniu nie stanowią większości chętnej do pójścia z nim na dno.
Uważam też że mają zbyt wiele do stracenia. Dorobili się i chcą z tych dobrodziejstw skorzystać w życiu doczesnym. Z ich punktu widzenia lepiej się dogadać.
Nie wiadomo jeszcze kto może znaleźć się w kręgu „zamienników”.
Pozostaje kwestia ceny. Przebiegłość i zdrada w tym środowisku to nic nowego ani nadzwyczajnego.
W tym kontekście warto zapoznać się z tekstem http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/prawda-o-polityce-to-zawsze-prawda-wielkiej-skali
Wybór cywilizacyjny dla tzw. reszty świata jest bardzo ograniczony, a ciągle widać że niewielu ma tego świadomość.
Zwiastunem nowego podejścia może być stanowisko administracji amerykańskiej która zaczyna lansować pogląd że przedłużanie wojny na Ukrainie może być zbyt kosztowne dla świata zachodniego.
Dlatego trzeba doprowadzić do jak najszybszego jej zakończenia. Nie wchodzi w rachubę zawieszenie broni czy rozejm. Nie jest to w interesie Ukrainy która poniosła zbyt duże straty ludzkie i materialne.
Nie jest to również w interesie reszty świata. Coraz częściej pojawiają się opinie że wszelkie porozumienia podpisywane przez władców Kremla są warte tyle co papier na którym je spisano.
Świadczy to o postępującym spadku zaufania do rosyjskiego kierownictwa.
Nawiasem mówiąc kiedy to zaufanie było realne?
Wobec tego, zdaniem USA, trzeba umożliwić Ukrainie zakończenie wojny na jej warunkach, a to oznacza że trzeba Ukrainie dać do ręki argumenty. Widać to po planowanych kolejnych pakietach pomocy wojskowej dla Ukrainy. Ma się tam pojawić uzbrojenie o którym Ukraina mogła dotychczas tylko marzyć. Warunkiem darczyńców jest gwarancja Ukrainy że nie zaatakuje terytorium FR.
Myślę że dla Ukrainy to niewielki problem. Wystarczy że będą mieli pod ostrzałem Krym i tereny okręgów ługańskiego i donieckiego, zajętych przez wojska rosyjskie od 2014 roku.
Zagrożenie dla Ukrainy jest realne o czym świadczą pojawiające się informacje że Rosja planuje powołać pod broń około 0,5 mln rezerwistów którzy wezmą udział w kolejnej ofensywie planowanej w połowie roku.

Zapędy FR trzeba utemperować, bo w świecie rośnie kolejka chętnych do pójścia tą drogą.
Na czele stoją Chiny wspierające Rosję. Nie chodzi wyłącznie o Tajwan.
Zapalnych punktów na mapie świata jest więcej i to na każdym kontynencie, poza Australią i może Antarktydą.  
Niestety, trzeba zdać sobie sprawę, że stosunek wielu państw do wojny na Ukrainie, zwłaszcza z UE,
nie uległ istotnej zmianie.
Deklarowane i udzielane wsparcie to dwa światy. Z USA, Polski czy Wlk. Brytanii pomoc przekazywana jest w miarę szybko, a Niemcy w dalszym ciągu czekają kiedy wojna się skończy i są pierwsi w kolejce chętnych do udziału w odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych. Czyżby nie docierało do nich że żadnej odbudowy nie będzie zanim nie skończy się ta wojna? A po wojnie trzeba zrobić najpierw rozminowanie wszystkich terenów objętych działaniami wojennymi. To potrwa. I też będzie kosztowało. Kto za to zapłaci?

Ostatnio coraz częściej czytam wypowiedzi na temat co będzie dalej po zakończeniu wojny na Ukrainie https://www.wnp.pl/budownictwo/zaslugi-w-pomocy-dla-ukrainy-nie-zapewnia-nam-udzialu-w-odbudowie,674507.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Jest o czym myśleć.
Po blisko rok trwającej wojnie jest sporo ciekawych obserwacji w skali światowej.
Wzrosło zainteresowanie zbrojeniami. Przemysł zbrojeniowy notuje znaczący wzrost obrotów
i zysków.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/swiat-zbroi-sie-na-potege-najwieksze-koncerny-licza-gigantyczne-zyski,672125.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Na obecnym etapie przedmiotem handlu są zapasy magazynowe, albo odstępowanie potrzebującym własnego uzbrojenia które można okazyjnie upłynnić i zastąpić nowocześniejszym.
To dotyczy wojny na Ukrainie.
Mniej się mówi o warunkach tych dostaw i pomocy  Ukrainie. To nie jest pomoc charytatywna.
Co stanowi zabezpieczenie udzielanego kredytu?
Trzeba też mieć świadomość że jeszcze nigdzie, poza FR, przemysł zbrojeniowy nie przestawił się na produkcję czasu „W”.
Nowocześniejsze uzbrojenie wymaga dłuższego przygotowania do zastosowania bojowego.
Ta faza wojny pokaże co jest ważniejsze, ilość żołnierzy w polu, czy efektywność posiadanego uzbrojenia?

Obserwujemy równocześnie radykalną przebudowę społeczeństwa ukraińskiego.
Nie ma co udawać że nie wiemy o co chodzi. Lata przebywania wewnątrz ZSRR i wcześniej carskiej Rosji wytworzyły nawyki trudne do wyplenienia. To głównie korupcja która trawi kraj.
W warunkach pokojowych walka z nią trwałaby latami i nie wiadomo jaka byłaby jej skuteczność.
Na wojnie obowiązują jednak inne prawa. Prezydent Ukrainy uzyskał tu nieoczekiwane wsparcie ze strony USA które zdały sobie sprawę że udzielana pomoc nie trafia w całości zgodnie z przeznaczeniem.
Przypuszczam że doszło do koordynacji działań. Efekty obserwujemy w tych dniach.
Nie wpadajmy w euforię. Żelenski pogrywa sobie z Polską, ale próbuje tego samego z KE i USA.
Czy mu pozwolą? Oto jest pytanie.
Nie zapominajmy też że Żelenski walczy z układami wewnętrznymi na Ukrainie.

To co napisałem wyżej można potraktować jako spojrzenie jednostronne czy nawet tendencyjne.
Są jednak dostępne inne oceny obecnej sytuacji.
W zeszłym tygodniu słuchałem w PR24 wywiadu z prof. Zbigniewem Lewickim /nie mogę tego znaleźć/. Komentował aktualną sytuację i o kulisach wojny na Ukrainie wyraził opinię która niejednego by zaszokowała.
To wymaga szerszego rozwinięcia. Ciekawi mnie ilu myśli podobnie, bo powiedzieć głośno boją się.
Mnie to specjalnie nie dziwi.
Istota tej wypowiedzi sprowadza się do stwierdzenia, że USA rękami Ukrainy prowadzą wojnę z FR
by  osłabić ją ale nie zniszczyć /FR/ jako pomocnika w przyszłym konflikcie z Chinami.
Nas wykorzystują jako platformę logistyczną.
Polska dla USA nie była nigdy i nie jest partnerem. Niemcy to co innego.
Co się kryje praktycznie za określeniem „sojusznik”?
Proszę sięgnąć do informacji sprzed ponad roku i przypomnieć sobie wypowiedzi prezydenta USA o Polsce. Przestają wtedy szokować zachowania ambasadora USA w Polsce który żeruje na nazwisku, ale o Polsce wie niewiele więcej od przeciętnego Amerykanina.


27 października 2022

Co nam do Rosji, czy Federacji Rosyjskiej?

Wśród wielu tematów które powinny być przedmiotem debaty publicznej jest ten dotyczący naszych relacji oficjalnych z Federacją Rosyjską. Nieoficjalne, z Rosjanami, układają się różnie. To sprawy indywidualne. Ani Rosja, ani ZSRR, ani Federacja Rosyjska nie traktowały nigdy Polski jako partnera. Nie ma dowodów że jest inaczej. Fakty mówią, że w oczach władców Kremla Polska była terenem do zdobycia, podobnie jak miało to miejsce na innych kierunkach geograficznych.
Zachłanność Rosji nie zna granic.
Problem cywilizacyjny polega na tym, że Rosja nie potrafiła i nadal nie potrafi sensownie zagospodarować zdobytych terenów, czyli tego co ma. To ich wada wrodzona, wręcz genetyczna. Dodam jeszcze że nie dba o swoich obywateli. Nie widzi takiej potrzeby, Jest pod tym względem niechlubnym wyjątkiem w skali światowej.
Za czasów I Rzeczypospolitej Polacy byli lokatorami Kremla. W XX wieku Polacy jako jedyni pokonali w polu, w 1920 roku, wojska Armii Czerwonej i to nie tylko w Bitwie Warszawskiej.
Przywódcy Wielikoj Rassiji takich zniewag nie zapominają.
Każde wejście wojsk rosyjskich w obszar ziem polskich to popisy ich okrucieństwa, często bezmyślnego, rabunków i zniszczeń. Dla zasady. Nie wystarczy pokonać wroga, trzeba go poniżyć.
Na Ukrainie jest to swego rodzaju „powtórka z rozrywki”.
Z dawnych czasów to Rosji przypisujemy rzeź Pragi https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Pragi
Ciąg dalszy w XIX wieku to Powstanie Listopadowe i Styczniowe którym towarzyszyły masowe karne zsyłki na Syberię, często bez prawa powrotu w rodzinne strony. https://pl.wikipedia.org/wiki/Polscy_zes%C5%82a%C5%84cy_w_Imperium_Rosyjskim 
Nie raz zastanawiam się czy popisy okrucieństwa w rosyjskim wydaniu były większe za czasów carskich, czy jednak przelicytowali ich bolszewicy i ich następcy? Współczesność to temat sam w sobie.
Tak czy inaczej Rosjanie, jako wspólnota narodowa, od wieków robią co mogą żeby zasłużyć sobie na miano nieprzejednanych wrogów Polaków. To ma w sobie wszelkie znamiona kompleksu.

Od wieków przywódcy Rosji starają się współpracować z Niemcami. Coś tu jednak szwankuje, bo cyklicznie następują zwroty o 180 stopni. Na przeszkodzie stoi Polska.
Marzeniem władców Kremla i Berlina jest wygumkowanie Polski z mapy Europy.
Zgoda może być co do jednego. Ludzie sami z siebie tego nie robią. Trzeba ich do tego odpowiednio zmotywować.
Kto się tym zajmował? To zależało od etapu historycznego.
Za cara zezwolenie na mordy, gwałty i rabunek dawał dowódca ekspedycji, Za czasów władzy radzieckiej zajmowali się tym politrucy i komisarze.
Przykro o tym pisać, ale niechlubną rolę w tym procederze odgrywa moskiewska cerkiew prawosławna. Trudno to zrozumieć, ale prawdy przykryć się nie da. Jedynym wyjaśnieniem jest „sojusz ołtarza i tronu”. To eufemizm zza którego dzisiaj widać agenturę spod znaku rosyjskich służb specjalnych, tyle że w sutannach.
Jest jeszcze coś. To aspiracja cerkwi moskiewskiej do bycia trzecim centrum religii chrześcijańskiej.
Po Rzymie i Konstantynopolu. To zaś wymaga zniszczenia Kijowa.
Szczególnie jaskrawo widać to po dojściu do władzy Putina.

Trudno się dziwić, że przy takim postawieniu sprawy społeczeństwo rosyjskie udziela silnego poparcia władcom Kremla. Wszak dumą napawa przynależność do mocarstwa światowego.
Mimo wszystko uważam że dziwić się trzeba. Nie można zwalać winy na to że społeczeństwo rosyjskie jest niedoinformowane. Tak im jest wygodnie, ale do czasu.
Trwająca wojna na Ukrainie spowodowała szereg sankcji nakładanych przez przeciwników wojny na Rosję.
O skuteczności tych sankcji można długo. Jedne państwa traktują je serio, ale są takie które tylko symulują ich stosowanie. 
Przykładowo za wyjątkowo głupią uważam argumentację użytecznych idiotów że nie można zablokować wiz turystycznych do UE obywatelom Federacji Rosyjskiej bo tym sposobem pozbawiamy ich możliwości poznawania dobrych wzorców /to nasza Hania kochana czyli HGW/.
Pytanie, kto na tym zyska, a kto straci? Na jakich kierunkach kwitnie ta turystyka europejska Rosjan?
W relacjach świata zachodniego z Rosją aż gęsto od hipokryzji. Wszystko zgodnie ze starym porzekadłem „zarobić rubelka i cnoty nie stracić”. Ten świat zachodni jest w wygodnej sytuacji geopolitycznej bo od Rosji oddziela go m.in. Polska. Im dalej na zachód od zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej tym przyjaźniejszy obraz tego imperium zła.
Rozwój gospodarczy świata spowodował że Rosja jest praktycznie nieograniczonym rynkiem zbytu dla wszelkiej produkcji Zachodu i korzystnym rynkiem zakupów surowców energetycznych i wielu kopalin.
Dla biznesu inne sprawy mają znikome albo żadne znaczenie. Na wszystko patrzą przez pryzmat stanu swoich kont.

Nie jestem znawcą psychiki Rosjan, ale … najlepiej jeśli o sobie mówią sami. https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/rosja-sondaz-wojna-media-rozrywka/ 
Póki wojna nie dotykała ich bezpośrednio była jedynie jednym z tematów prezentowanych przez media.
Po kilku miesiącach trwania wojny i poniesionych stratach ludzkich dowództwo wojsk rosyjskich jest zmuszone do sięgnięcia po rezerwistów. A to już zainteresowanym nie w smak. Efektem są awantury przed wojskowymi komendami uzupełnień, przypadki podpalenia budynków komend, a swoistym apogeum była strzelanina na jednym z poligonów, z ofiarami śmiertelnymi, wywołana przez głupotę oficera który został zastrzelony przez buntownika żołnierza-muzułmanina, za obrazę Allacha.
Ostatecznie brankę zawieszono, ponieważ w listopadzie odbędzie się planowy pobór i zdaniem dowództwa armii komendy uzupełnień nie byłyby w stanie realizować tych zadań jednocześnie. 

Rosja przez wojnę z Ukrainą wygenerowała sporo problemów z którymi będzie się borykać latami.   
Podstawowy problem to ujawnienie światu, że jej aspiracje mocarstwowe są zdecydowanie na wyrost. Jedyne co jeszcze wychodzi to blefowanie, ale nie wiadomo jak długo da się na tym jechać.
Jeśli chodzi o sytuację na froncie, to pytanie dotyczy „wyrozumiałości” państw NATO dla terrorystycznych poczynań wojsk rosyjskich na Ukrainie wobec ludności cywilnej.
Rosja ma za nic wszelkie regulacje prawne jakie przyjęto w cywilizowanym świecie po II wojnie światowej. Z drugiej strony ten cywilizowany świat boi się reagować adekwatnie do zagrożenia. Dlaczego? Odpowiedź nie jest prosta.
Z jednej strony jest to strach przed eskalacją konfliktu. Zapominają że bezkarność rozzuchwala.
Według mnie jest to brak jednomyślnego działania spowodowany rozbieżnością interesów zwłaszcza wśród państw liczących się na arenie międzynarodowej. Państwa takie jak Niemcy czy Francja traktują trwającą wojnę jako zjawisko przejściowe i po jej zakończeniu, czy wygaszeniu będą chciały wrócić bez strat do normalnych stosunków gospodarczych z Federacja Rosyjską. Dotyczy to zwłaszcza Niemiec które przez lata zdążyły mocno zaangażować się we współpracę gospodarczą z Rosją i nie uważają za słuszne spisanie tych inwestycji na straty.  

Od kilku dni możemy obserwować podchody do przyszłej odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych.
Wojna trwa i nie wiadomo jak i kiedy się skończy. Nie wiadomo skąd będą pochodziły środki na odbudowę. Ale Niemcy już oznajmiają że oni będą mieli najwięcej do powiedzenia. Są tak zadufani w sobie że „zapomnieli” o USA. Niemcom nie chce przejść przez gardło że koszty odbudowy Ukrainy musi ponieść Rosja jako sprawca tych zniszczeń.

Na dzisiaj dla Polski powinien być jeden wniosek: nie dać się znowu wyślizgać!
Czy to potrafimy?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...