Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stosunki Polska-Niemcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stosunki Polska-Niemcy. Pokaż wszystkie posty

29 grudnia 2022

Racja stanu Polski w stosunkach z Niemcami

Racja stanu to temat-rzeka.
Współczesne Niemcy swoiście pojmują dobre stosunki z Polską.
Mniejsze lub większe spięcia mają miejsce można powiedzieć od zawsze i raczej nie da się ich uniknąć.
Drugą wojnę światową i jej konsekwencje uważają za sprawę zamkniętą, bez negatywnych konsekwencji dla nich, chociaż nie do końca. Reparacje wojenne, zwrot zagrabionego, to dla nich już historia. Co innego ziemie utracone /Śląsk, Prusy Wschodnie i Pomorze/. Do tego będą wracać i to przy każdej nadarzającej się okazji.
Większość komentatorów bez komentarza pozostawia to że państwo pretendujące do roli moralizatora wobec innych toleruje u siebie praktyki z epoki kamienia łupanego.
Wszystko idzie gładko jeśli jest po myśli Niemiec. W przeciwnym razie wychodzi na jaw obłuda i perfidia polityków niemieckich.
Co myślą przeciętni Niemcy? O to trzeba pytać Polaków obcujących z nimi na co dzień.
Postawę polityków niemieckich wobec spraw polskich trafnie skomentował red. Piotr Cywiński w programie M. Rachonia w PR24 /22'06 Patrioty jednak trafią na Ukrainę. Cywiński: postawa Niemiec wobec wojny Ukrainy z Rosją powinna być dla nas lekcją 23.12.2022/

Po przystąpieniu Polski do UE Niemcy starają się do nagonki na Polskę włączyć pozostałe kraje unijne, tak jakby stanowili lepszy sort. Wymyślono słowo-wytrych „praworządność” które w rzeczywistości jest karykaturą tego co się faktycznie dzieje wewnątrz UE i KE, ale wykorzystywane jest teraz jako maczuga polityczna wobec Polski i Węgier.
Jest jeszcze coś o czym trzeba przypomnieć. W tym chórze potępiających Polskę za brak praworządności przez lata uczestniczyły USA. Widzę w tym aktywność totalnej opozycji która podsuwała /i robi to nadal/ odpowiednio spreparowane teksty do bieżącego użytku propagandowego. Wystarczy przypomnieć prezydenturę Obamy.
Niezrozumiała dla mnie jest uległa postawa kolejnych rządów III RP wobec wybryków KE.
Może i jest zrozumiała, ale się z nią nie zgadzam jako Polak. Wszelkie kunktatorstwo jest mi obce.

Początkowo, w pierwszych latach uczestnictwa w UE, rządzący i media wmawiali nam, że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Wszelki opór będzie skutkował pozbawieniem profitów wynikających z przynależności do wspólnoty jaką jest UE. Niewielu z nas miało świadomość, że te profity wynikały z naszego niedoinformowania.
Z upływem czasu wyszło na jaw że rządzący z lekka mijają się z prawdą, albo po prostu źle oceniali rzeczywistość. Tylko my dalej nie wiemy co jest prawdą a co fałszem. Tkwimy w domysłach.

Przy innej okazji przypominałem o negocjacjach warunków przystąpienia Polski do UE. Oddawaliśmy teren bez zbędnego oporu.
Nie zapominajmy o tym co się działo wcześniej, w pierwszych latach po Okrągłym Stole.
Czy tak postępowali gospodarze czy tylko tymczasowi zarządcy, w dodatku źle wynagradzani?
W czyim interesie dokonywali demontażu Państwa Polskiego? Z czyjego upoważnienia?
Próby pociągnięcia do odpowiedzialności karnej polityków za brak odpowiedzialności za podejmowane decyzje spełzły dotychczas na niczym. Nie oznacza to że zarzuty są bezpodstawne.

Kolejne pytanie z grupy podstawowych: dlaczego nasi politycy dają się ogrywać urzędnikom KE niczym małe dzieci? Wszystkich nie można postawić w jednym szeregu z sołtysem z Chobielina.
To nieudolność wrodzona czy nabyta? Rząd tworzą podobno najlepsi z najlepszych. Tymczasem w kontaktach ze starymi wyjadaczami z zachodniej Europy często gęsto zostajemy, obrazowo mówiąc, ogrywani jak małe dzieci. Politykowi naiwność chyba nie przystoi?
Może być i tak że nasi rządzący podpisują się pod dokumentami których treści do końca nie rozumieją. Wówczas nie możemy liczyć na ich przyznanie się do błędu.

Osobiście uważam że rozumieją, ale rżnięcie głupa jest im wygodne.
Brakiem poszanowania sprawowanego urzędu jest również akceptowanie bez zastrzeżeń, dokumentu który zawiera załączniki które dopiero się piszą.
Jest duże prawdopodobieństwo że tak było ze sławetnymi kamieniami milowymi do KPO.

Od lipca 2020 obserwujemy spektakl z gatunku Madzia story, dotyczący powołania do życia finansowego programu pomocowego dla państw członkowskich UE. W ujęciu obiegowym znany jako KPO. https://www.gov.pl/web/planodbudowy/o-kpo
Środki z tego funduszu mają pomóc w minimalizacji skutków gospodarczych pandemii covid-19.
Coś jednak poszło nie tak, bo w odniesieniu do Polski i Węgier uruchomienie środków KE uzależniła od spełnienia warunków praworządności w rozumieniu ich urzędników. Inaczej to wygląda w odniesieniu do Węgier, a inaczej do Polski.
Zastrzeżenie wobec Polski dotyczy organizacji krajowego wymiaru sprawiedliwości. Jest to ewidentne nadużycie KE ponieważ organizacja krajowego wymiaru sprawiedliwości jest wyłączona z kompetencji KE.
Podkreślenia wymaga również że są to zobowiązania jednostronne. Nie słyszałem, ani nie czytałem że KE poniesie jakiekolwiek konsekwencje za niedotrzymanie podjętych wobec Polski zobowiązań finansowych.
Dziwi mnie dlaczego Polska nie wycofuje się z gwarancji dotyczących utworzenia KPO.
Dlaczego płacimy za coś z czego nie korzystamy? Mamy gest?
Tu widać brak konsekwencji, a także brak logiki w postępowaniu naszego obozu rządzącego.
Pieniądze Polsce przyznano, ale nie są wypłacane. Piętrzone są trudności, z założeniem że najpierw dojdzie do zmiany opcji rządzącej w jesiennych wyborach parlamentarnych, a dopiero wówczas dojdzie do zwolnienia kwot. Na to gra również totalna opozycja.
Takie stawianie sprawy przez opozycje krajową świadczy o jej naiwności politycznej, a nazywając rzecz po imieniu jest to zdrada interesów narodowych. 
Być może że prawda jest cokolwiek inna. Sygnalizuje to http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-pieniadzach-z-kpo-czyli-gra-na-przetrzymanie

Moim zdaniem cała sprawa wymaga ze strony rządu MM dużej ostrożności. Uważam, że kwoty są przereklamowane zwłaszcza, że mają być wydatkowane na cele aktualnie dla nas powiedzmy drugorzędne. Wypłata nie jest jednorazowa, ale rozłożona w czasie. To nie darowizna, ale kredyt który trzeba spłacić, a do tego dołożyć wkład własny z budżetu, ograniczając wydatki na cele racjonalne z punktu widzenia chociażby gospodarki. Jednocześnie Polska żyruje kwoty należne pozostałym członkom UE.

Niemcy, podobnie jak nasza opozycja, sukcesywnie odkrywają karty. Specjalizują się w rzucaniu nam kłód pod nogi. Nie przepuszczą żadnej okazji.
Nie mam zamiaru sporządzać wykazu ich dokonań. Zrobił to za mnie Piotr Cywiński w PR24 w programie Rachonia /wzmiankowałem to wyżej/
Ten wątek wraca cyklicznie, chociażby tu https://radiokierowcow.pl/artykul/2627850
Można się zastanawiać ile jeszcze wody w Wiśle spłynie zanim tzw. prawdy oczywiste dotrą do świadomości totalnej opozycji.

Trzeba być ułomnym umysłowo żeby wierzyć w szczerość deklaracji polityków niemieckich wobec Polski. Nie ma mowy o ewolucji ich poglądów. Konsekwencji i stabilności można im pozazdrościć.
Można raczej trzeba zastanawiać się nad naiwnością naszych polityków którzy od lat wmawiają nam że powinniśmy naszą przyszłość budować na partnerstwie z Niemcami.
Pomysł nie jest najgorszy. Ma jednak podstawowy mankament, nie ma mowy o partnerstwie, ale o ubezwłasnowolnieniu nas. Mamy robić tylko i wyłącznie to na co Niemcy łaskawie nam pozwolą albo wymuszą.
A pozwalają na niewiele. Przeszkadza im wszystko bez mała.
Trzeba najpierw zdefiniować co im przeszkadza? Dlaczego? Z tym już trudniej. Najprościej rzecz ujmując Niemcy nie tolerują wszelkiej konkurencji.
Infrastrukturę drogową i kolejową możemy budować na kierunku wschód-zachód bo to służy rozwojowi handlu z Federacją Rosyjską. Na to możemy nawet otrzymać dotacje z funduszy unijnych.
Ile lat trwało zanim dotacje objęły kierunek północ-południe?
Kolejne mody na stolarkę budowlaną z PCV, wiatraki w ramach OZE itp. przychodziły do nas z Niemiec. A służyły głównie pozbywaniu się przez nich zużytych urządzeń i przestarzałych technologii.
Wszelkiego rodzaju podatki np. za emisję CO2, były inspirowane przez Niemcy. Cel zawsze ten sam, zdołować gospodarki rozwijające się.
Niemcom wolno zasilić własną gospodarkę kwotą 200 mld euro w ramach pomocy publicznej. Wcześniej podobnie było z portami b. NRD.
Nam nie wolno uregulować Odry i nie wolno podnieść wałów przeciwpowodziowych po polskiej stronie.
Nie wolno zrobić porządku w Puszczy Białowieskiej, nie wolno budować obwodnicy Augustowa /dolina Rospudy/, nie wolno wydobywać węgla brunatnego w tzw. worku turoszowskim.
Nawet „darowizna” w postaci czołgów Leopard odbija nam się czkawką. Wojsko Polskie ma ich na stanie 249 sztuk wersji 2A4 i 2A5, w tym wozy towarzyszące.
Dobry uczynek Niemców polegał na przekazaniu w latach 2002-4 128 czołgów wersji 2A4 wyprodukowanych w latach 1985-7 /czyli średnio wówczas 15-letnich/, po kosztach transportu do Polski, a następnie dokupieniu kolejnych 119 wersji 2A4 i 2A5. Czołgi te są sukcesywnie modernizowane w Polsce.
Koszty trwającej modernizacji liczone są w mld złotych.
Jednak nie na tym kończy się nasze „szczęście”.
Pierwsza partia pochodziła z zapasów magazynowych Bundeswehry która początkowo zamierzała je złomować. Deal z Polską okazał się bardziej opłacalny. Polska modernizuje je do wersji  2PL/M1 https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopard_2#Modernizacja  
Robi to jednak powoli i wynika to nie tylko z naszego zaangażowania /zdolności wykonawczych/, ale z braku płynności łańcucha dostaw części od producenta czołgów.
Przy dotychczasowym tempie modernizacja zajmie co najmniej 10 lat.
Problem jest nie tylko z częściami zamiennymi i zapasowymi których nie możemy dorabiać sami ze względu na uwarunkowania licencyjne. Nie można w pełni wykorzystać możliwości bojowych tych czołgów ponieważ Niemcy nie chcą udostępnić technologii produkcji prochu do pocisków artyleryjskich, zapewniających ich odpowiedni zasięg rażenia. Coś w tym kierunku się robi ale efekty będą po latach.  
Wobec zakupów w Korei Płd i USA polityka w tym obszarze musi zostać zweryfikowana ponieważ przemysł krajowy nie będzie w stanie podołać wszystkim zadaniom.

Wystarczyło wszcząć prace nad budową w Polsce elektrowni atomowych a już landy niemieckie uruchomiły protesty zielonych i swoją agenturę w Polsce że oni kategorycznie są przeciwni. 
W tym zbożnym dziele posiłkują się skutecznie TS UE.

Nie ma co liczyć na zmianę postawy Niemiec wobec Polski. Niemcy mają szacunek tylko dla silniejszego. Gdyby było inaczej nie doszłoby do wzajemnego zbliżenia z Federacją Rosyjską po okropieństwach II wojny światowej.

Jeszcze słowo o funduszach unijnych i ich dostępności dla Polski.
To nie jest stanowisko wyłącznie KE https://www.portalsamorzadowy.pl/fundusze-europejskie/ke-nie-chce-dac-polsce-pieniedzy-na-wsparcie-uchodzcow,427893.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Za tym stoi Berlin. Pamiętamy wypowiedź europoseł K. Barley /wiceszefowa PE/ https://polskieradio24.pl/5/1223/Artykul/2833731,Katarina-Barley-znow-atakuje-Polske-i-Wegry-Chca-zmienic-nasze-rozumienie-demokracji
https://www.dw.com/pl/waszczykowski-do-barley-prosz%C4%99-si%C4%99-nie-zas%C5%82ania%C4%87-ii-wojn%C4%85-%C5%9Bwiatow%C4%85/a-60567330
Przez lata poprzedzające wejście Polski do UE rządzący wówczas rozdawali na prawo i lewo majątek narodowy wytworzony w czasach PRL-u. Przypomnę że były to m.in. zakłady produkcyjne, banki i media. Pozyskane w ten sposób pieniądze poszły na zasypywanie dziur w budżecie, a mówiąc wprost, zostały roztrwonione.
O okolicznościach wejścia do UE już pisałem.
Polscy negocjatorzy nie wynegocjowali korzystnych warunków przystąpienia do UE. Za to do Polski weszły masowo sieci handlowe które niszczyły rodzimy handel indywidualny. Brak regulacji prawnych umożliwił unikanie opodatkowania tych sieci co poważnie uszczupliło wpływy do budżetu. Popularną metodą stała się zmiana szyldu sieci handlowej /„nowa” sieć korzystała z wakacji podatkowych/.

Rzadko spotyka się analizy porównawcze pokazujące realne korzyści związane z przystąpieniem Polski do UE. Niejeden jest zaskoczony tym co widzi. Tymczasem już w 2027 roku Polska stanie się tzw. płatnikiem netto do kasy UE https://wsjp.pl/haslo/podglad/22634/platnik-netto
Tu mam przykładowy, tendencyjny, artykuł którego autor opowiada jakie korzyści osiąga Polska z tytułu uczestnictwa w UE. https://www.money.pl/gospodarka/oto-ile-polska-wplaci-do-budzetu-ue-w-2023-r-skladka-wzrosla-wiceminister-wyjasnia-6827153823857152a.html
Zestawienie będzie o wiele mniej atrakcyjne gdy uwzględnimy kwoty należne Polsce /KPO i koszty związane z przyjęciem uchodźców wojennych z Ukrainy/, a niewypłacone oraz bezprawne kary nakładane przez TS UE.
Kogo winić za ten stan rzeczy?
Na czele winnych stawiam partie polityczne tworzone w Polsce z pieniędzy sponsorów niemieckich. Liderem jest KLD i jego kolejne wcielenia. Nie rozliczono ich politycznie, podobnie jak beneficjentów pożyczki moskiewskiej.
Skoro tego nie jesteśmy w stanie zrobić nie dziwmy się że o III RP mówi się „państwo z tektury i z dykty”.

11 września 2022

Dzień jak co dzień.

W kwestii „Raportu” opozycja swoim postępowaniem konsekwentnie potwierdza zasadę „nie dyskutuj z kretynem…”  Trzeba mieć mentalność kretyna żeby w dyskusji bezkrytycznie wprowadzać równoważnik reparacji za zbrodnie wojenne III Rzeszy vs. pieniądze należne Polsce z KPO.
Co ma jedno z drugim wspólnego?
Zbrodnie wojenne https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_wojenna o których mówimy zostały opisane
w Statucie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Zbrodnie wojenne omówiono
w art. 6 (b): pogwałcenie praw i zwyczajów wojennych. Takie pogwałcenie będzie obejmowało, ale nie będzie ograniczone do morderstw, złego obchodzenia się lub deportacji na roboty przymusowe albo
w innym celu ludności cywilnej na okupowanym obszarze lub z tego obszaru, do mordowania lub złego obchodzenia się z jeńcami wojennymi lub osobami na morzu; do zabijania zakładników; do rabunku własności publicznej lub prywatnej; do bezmyślnego burzenia osiedli, miast lub wsi albo do spustoszeń nie usprawiedliwionych koniecznością wojenną
.
W listopadzie 1946 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zaleciło wprowadzenie artykułu 6 Statutu
do kodeksów krajowych. Polska ratyfikowała je rok później.
Kwestie przedawnienia reguluje Konwencja o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych
i zbrodni przeciw ludzkości, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych dnia 26 listopada 1968 r.
Tekst został opublikowany w Dzienniku Ustaw 1970 r. nr 26, poz. 208.
Reparacje mają wypłacić Niemcy jako prawni spadkobiercy III Rzeszy, a pieniądze z KPO
ma wypłacać KE w ramach porozumień wewnętrznych państw UE.
Nie widać różnicy?
W sferze niedomówień pozostaje pytanie co zrobi Polska jeśli KE będzie konsekwentnie odmawiała wypłaty należnych kwot? Polska ciągle żyruje fundusz odbudowy dla całej UE.
Mamy nad tym przejść do porządku dziennego? Płakać i płacić?
Poważnie?

W świetle prawa międzynarodowego zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu.
Czy ktoś to kwestionuje? Czy istnieje dokument prawny potwierdzający że Niemcy rozliczyli się ze zbrodni popełnionych wobec Polski przez III Rzeszę?
Gdyby tak było Niemcy dawno położyliby taki dokument na stole i zamknęli dalszą dyskusję.

Dla porządku przypomnę że w debacie świadomie lub wskutek niewiedzy miesza się pojęcia reparacji i odszkodowań. Wątpiących odsyłam do wiedzy źródłowej.
Niemcy, jak diabeł święconej wody unikają używania określenia „reparacje”. Wszędzie gdzie dotychczas wypłacili poszkodowanym jakieś kwoty są to według nich odszkodowania. W rozumieniu Niemiec jest to przejaw ich dobrej woli, zadośćuczynienia poszkodowanym, a nie obowiązek prawny.
To zasadnicza różnica.
Dla porządku trzeba też dodać, że Polska otrzymała od Niemiec odszkodowania indywidualne,
ale raczej są to kwoty symboliczne. Szerzej problem opisany jest tu https://repozytorium.ka.edu.pl/bitstream/handle/11315/29579/STOLARCZYK_Reparacje_wojenne_dla_Polski_2020.pdf?sequence=1&isAllowed=y  

Problem prawny występowania dzisiaj o reparacje polega na tym że nie ma uznanej procedury postępowania. Nie ma organu międzynarodowego który powinien rozpatrywać roszczenia.
Mówi się nawet, że nie było od 1945 roku.

Skuteczność wystąpienia rządu MM wobec Niemiec będzie zależała od wsparcia międzynarodowego.
W większym stopniu zależeć będzie prawdopodobnie od stanowiska USA które było uczestnikiem ustaleń „Wielkiej Czwórki” i „Wielkiej Trójki”

Idiotyczne są pretensje opozycji że „Raport” nie zawiera instrukcji postępowania w procesie uzyskania reparacji. Reparacje to negocjacje, a tu strony nie wykładają na starcie wszystkich kart na stół.
Opozycja powinna o tym wiedzieć. Może i wie, ale opozycja w Polsce faktycznie reprezentuje interesy Niemiec i to jest problem z którym aktualnie rządzący nie są w stanie sobie poradzić.
 

Jak widać tradycje Targowicy są u nas nieśmiertelne.

03 września 2022

Jest „Raport” i co dalej?

Zgodnie z oczekiwaniami „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” https://straty-wojenne.pl/#sec-4671 wywołał nie tylko zainteresowanie, ale i ożywioną dyskusję.
Jak można było się spodziewać zdania zabierających głos w dyskusji są podzielone. To jest w zasadzie wielogłos, bo ani to debata dwustronna, ani trójgłos.  
Dlaczego?
Z jednej strony mamy materiał przedstawiony oficjalnie przez Sejm RP, poparty przez rząd MM.
Z drugiej mamy pierwsze komentarze strony niemieckiej tj. rządu i mediów niemieckich.
Kolejną grupę stanowi polska opozycja która, odnoszę wrażenie, zaklina wbrew faktom rzeczywistość. Stara się zadośćuczynić oczekiwaniom swego głównego sponsora.
Chodzi o kluczową sprawę, czyli czy Polska ma podstawy prawne do wystąpienia z roszczeniami wobec Niemiec?
Przedmiotem przepychanki słownej jest ocena stanowiska władz polskich z 1953 roku które rzekomo zrzekły się reparacji od NRD, pod naciskiem Moskwy.

Ocenie podlegają dwa fakty. Zgodnie z obowiązującą konstytucją z 1952 roku uprawnionym do takiej decyzji był Sejm, a tymczasem podjął ją rząd B. Bieruta. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1413791%2Cczlonek-rady-instytutu-strat-wojennych-zrzeczenie-sie-reparacji-w-1953  
Wykonawcy polecenia Kremla popełnili jednak błąd formalny. Niemożliwy dzisiaj do zweryfikowania. Wymogi proceduralne nakazywały sporządzenie protokołu z posiedzenia Rady Ministrów. Niestety, dokumentu takiego nie ma w archiwach. Nie dysponują takim dokumentem Niemcy. Oznacza to ni mniej ni więcej, że decyzja rządu BB nie ma mocy prawnej.
Dyskusja w tym wątku pokazuje jak sprzedajni są obecni politycy polskiej opozycji.

Na pytanie co dalej? nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Po pierwsze dlatego że Polska nie przekazała jeszcze oficjalnie raportu Niemcom. Reakcje publikowane w mediach nie mają dla stron mocy wiążącej. To jest tylko stroszenie piór.

Polska musi być konsekwentna w swym postanowieniu że będzie dochodziła praw wobec Niemiec jako prawnych następców III Rzeszy.
Mamy jednak niepokojące sygnały, że w razie zmiany rządu, co nie jest wykluczone po wyborach, opozycja wycofa się z roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec.
Z drugiej strony, jeśli sprawa wejdzie na ścieżkę prawną, wyników należy oczekiwać po latach.
Jest mało prawdopodobne żeby między Polską a Niemcami doszło do ugody.

Na zakończenie warto przypomnieć, opinię prof. B. Musiała:
„Niemcy mają podpisane dwustronne umowy reparacyjne ze wszystkimi krajami europejskimi, które w jakiś sposób zostały dotknięte niemieckimi działaniami wojennymi czy też okupacją. Jedynym krajem, który nie ma takiego potwierdzenia jest Polska - czyli państwo, które było najbardziej dotknięte niemiecką okupacją, zarówno pod względem strat demograficznych, jak i zniszczeń. To jest ten paradoks” .

Tych paradoksów jest niestety więcej. Wychodzą one na światło dzienne w trakcie czytania „Raportu”.
Osobiście za kluczowy uważam fakt braku urealnionej liczby ofiar II wojny światowej po stronie polskiej.
W publikacjach od lat posługujemy się liczbą około 6 milionów ofiar. Rzecz w tym, że w tej liczbie są obywatele polscy pochodzenia żydowskiego. Wygląda to groteskowo gdy swoje ofiary oddzielnie liczą Żydzi i oddzielnie Polacy. Suma nijak się nie zgadza.
Nie wiadomo jak rozliczono ofiary na terenach wschodnich II RP, które po wojnie znalazły się w granicach ZSRR.
Szokuje więc opinia jaką usłyszałem z ust prof. Wysockiego z UKSW, że powinniśmy mówić
nie o 6, ale o 9-12 mln ofiar. Jakie są dzisiaj szanse na zweryfikowanie tych danych bez dostępu do danych będących w dyspozycji Federacji Rosyjskiej?
Ustalenie kwoty reparacji, w tym aspekcie, staje się wobec tego sprawą niejako wtórną.
Zresztą autorzy raportu przyznają, że przedstawiona przez nich kwota reparacji jest raczej ostrożna, nie zawyżona.

Otwarte na dzisiaj pytanie brzmi: jak się odniesie do tego sąd, jeśli będzie proszony o rozstrzygnięcie?
Dodam do tego pytanie od siebie: czy Polska zostanie zmuszona, pod naciskiem USA, do rezygnacji z reparacji od Niemiec?
Zbyt często ostatnio trafiam na opinie że źle nam rokuje aktywność obecnego ambasadora  USA w Polsce.
Do tych ambasadorów nie mamy od lat szczęścia. Zachowują się jak gubernatorzy w podbitej kolonii, nie powiem że w bantustanie.
Nigdy nie mamy pewności czy działają w imieniu rządu USA, czy jest to z ich strony samowola, dyskretnie akceptowana przez Departament Stanu, która w skrajnym przypadku może doprowadzić do odwołania ambasadora.
To ostatnie traktuję jako nasze pobożne życzenie.

Każdy pisać może ...

  Dziwne, przynajmniej dla mnie. GW zamieściła list otwarty Stanisława Brejdyganta do Karola Nawrockiego https://wyborcza.pl/7,162657,320779...