Słucham
kolejnych gadających głów i utwierdzam się w przekonaniu że
rację ma autor powiedzenia „nie dyskutuj z kretynem ...”
Podobnie zasadne jest powiedzenie „dlaczego w domu wariatów
dyrektorem nie jest wariat?”
Osobiście uważam zamieszanie
wokół zmian w wymiarze sprawiedliwości za próby destabilizacji
państwa i pospolite pieniactwo.
Koalicja 13 grudnia jest u
władzy wystarczająco długo żeby wystąpić z propozycjami
konkretnych zmian prawnych. Jeśli tego nie robi, bez znaczenia
dlaczego, powinna stosować się do aktualnego porządku prawnego.
Za
totalnie chorą uważam sytuację gdy minister sprawiedliwości stoi
na czele kontestatorów a wręcz negujących porządek prawny za
który ponosi ustawową odpowiedzialność. Jeżeli mu ten stan nie
odpowiada powinien natychmiast złożyć dymisję.
Wczoraj
dokonano kolejnego kroku w kierunku zaprzysiężenia kolejnego
prezydenta III RP.
Zagrożeniem może być wyautowanie przez
koalicję 13 grudnia marszałka rotacyjnego.
Tylko czy im opłaci
się skórka za wyprawkę?
Posiedzenie Izby SN miało dużą
widownię. Tak zakładam bo szczegółowych danych nie znam.
Ze
zdziwieniem i zdumieniem słucham wypowiedzi utytułowanych /może
tylko utytłanych/ ekspertów czy fachowców z dziedziny prawa,
którzy za wszelką cenę szukają dziury w całym. Walczą o
przysłowiową pietruszkę. Dlaczego? Czy tylko dlatego że nie
wygrał ich kandydat?
Minister sprawiedliwości i Prokurator
Generalny w jednym przechodzi sam siebie. Skąd ta jego zawziętość?
https://www.pap.pl/aktualnosci/bodnar-skieruje-list-do-marszalka-sejmu-wykaze-wszystkie-nieprawidlowosci
O hipokryzji koalicji 13 grudnia powiedziano już wystarczająco
dużo. Nie są w stanie przyznać się że są
neo-parlamentarzystami. Nie wspomnę o demonstracyjnym złożeniu
mandatów.
Wiadomo że zgodnie z obowiązującym ciągle prawem
brak podstaw do ponownego przeliczenia głosów we wszystkich, czyli
około 32 tysiącach, obwodowych komisjach wyborczych.
Kwestionowane
są wyniki w kilkudziesięciu okw. Zmiana wyniku mogłaby dotyczyć
maksymalnie około 100 tysięcy głosów /to też na wodzie pisane/,
co samo w sobie jest utopią,a to nie jest w stanie zmienić
ostatecznego wyniku drugiej tury. Trwanie w żądaniu ponownego
przeliczenia głosów to pieniactwo, bo brakuje podstawy prawnej do
skonsumowania żądania. Jest też pytanie dotyczące wykonawców
tego żądania. Kto miałby zająć się liczeniem?
Na jakiej
podstawie prawnej?
Kodeks wyborczy w tej sprawie milczy.
Bawią
mnie gawędziarze z trwającej dyskusji medialnej którzy oburzają
się na dyskusję merytoryczną sędziego SN z Bodnarem. Nie
dostrzegają że Bodnar, z uporem godnym lepszej sprawy, bronił
czegoś czego obronić się nie da. Co gorsze, Bodnar doskonale o tym
wie.
Do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego został ponad
miesiąc.
Nikt z nas nie wie co się może w tym czasie wydarzyć?
Od strony prawnej klamka zapadła.
Nie możemy jednak
zapominać że po drugiej stronie sporu politycznego jest ktoś kto
ma własną wykładnię obowiązującego prawa.
To jego osławione
„prawo jak my je rozumiemy”. Do tego trzeba dołożyć milczącą
aprobatę KE. Nie popełnię błędu jeśli powiem że jedynym
hamulcem, dotąd skutecznym, powstrzymującym DT przed jawnym puczem
jest stanowisko Donalda Trumpa. Motywy uważam za sprawę
wtórną.
Teraz pozostaje czekać na kolejne odwracacze uwagi
wypuszczane przez koalicję 13 grudnia.
W oczekiwaniu na dalszy
bieg wydarzeń powinniśmy oczekiwać propozycji zmian w kodeksie
wyborczym i przepisach towarzyszących. Zmiany są pożądane ale kto
się podejmie ich sformułowania i nadanie im biegu legislacyjnego?
Pierwsze wnioski powinny wyjść z PKW.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz