W
sprawie Ukrainy trzeba wrócić do notek co najmniej z 2015 roku.
Dzisiaj dyskusja zeszła do rozprawiania o tym co tu i teraz. Inne
spojrzenie ma Putin i jego akolici, inne Ukraińcy i do tego z
wyróżnieniem części wschodniej i zachodniej Ukrainy, a jeszcze
inaczej patrzy na to zagranica.
Tu jest totalne pomieszanie z
poplątaniem.
FR stawia sprawę otwarcie, chcą odbudować ZSRR.
Nie obchodzi ich reakcja bezpośrednio zainteresowanych.
Z
Ukrainą jest inny problem. Po wyjściu z ZSRR nie bardzo doceniali
to co dostali. Dopiero wojna stwarza szanse na utrwalenie
państwowości. Szanse, bo nie znam badań które mówiłyby jaki
procent Ukraińców jest zainteresowany istnieniem państwa o tej
nazwie.
Ukraina, podobnie jak pozostałe twory powstałe z
rozpadu ZSRR, nie jest państwem jednorodnym etnicznie. To sytuacja
naturalna, ale także owoc polityki władców ZSRR którzy starali
się wymieszać maksymalnie narody mieszkające w jego granicach. Ale
też Ukraina, podobnie jak inne państwa poradzieckie, jest
nietolerancyjna wobec mniejszości narodowych. To znajdowało swoje
odbicie w tworzonym prawie i to jest kluczowa przyczyna trwającej
wojny.
Na ten obraz nakładają się kolejne warstwy.
Ukraina
jest państwem dużym powierzchniowo /prawie 2-krotnie większa od
Polski/, o dobrym położeniu strategicznym, o bardzo rozległych
złożach kopalin i olbrzymich obszarach niezwykle żyznej ziemi.
Tu
jest kolejny problem. Po powstaniu państwa te dobra sukcesywnie
przechodzą w posiadanie obcych. Zyski państwa są powiem wręcz,
mizerne.
Patrząc na całokształt trudno wysnuć wnioski na
przyszłość.
Ukraina jako państwo jeszcze istnieje. Nie
wiadomo co się stanie z terenami zajętymi obecnie przez wojska
rosyjskie. Wątpię żeby dobrowolnie się wycofali. Rozwiązania
siłowe to bliżej nieokreślona przyszłość.
Nie wiadomo jak
ostatecznie zachowają się USA, Wlk. Brytania i UE. Deklarowane
wsparcie ma się nijak do realiów. Powód podstawowy to opóźnienia
w realizacji pomocy zarówno finansowej jak i sprzętowej. Szczególne
znaczenie ma pomoc sprzętowa, zwłaszcza dostawy amunicji
artyleryjskiej.
Jej brak utrudnia zarówno działania ofensywne jak i
obronne. To główny powód opuszczenia przez wojska ukraińskie
Awdijiwki.
Trzeba sobie zdać sprawę że pomagającym tak
naprawdę nie zależy żeby FR przegrała, albo Ukraina wygrała.
Chodzi o to żeby wojna maksymalnie wykrwawiła obie strony. To
przeciąganie liny może potrwać długo.
Ukraina aspiruje do
NATO i UE. Przystąpienie do NATO uwarunkowane jest zakończeniem
działań wojennych. Przystąpienie do UE jest bardziej złożone. UE
postrzega Ukrainę głównie jako zagłębie rolnicze. Zakłada że
Ukraina stałaby się głównym dostawcą produktów rolnych dla
całej UE.
To jest nie w smak członkom UE którzy mają u siebie
znaczącą produkcję rolną. Na tym tle dochodzi do trwających
protestów rolników unijnych w całej Europie. Dużo będzie
zależało od negocjacji między Ukrainą i KE.
Po stronie
Ukrainy mamy produkcję wielkotowarową, lepsze warunki klimatyczne i
na dzisiaj tańszą siłę roboczą. Ukrainy nie obowiązują dzisiaj
unijne przepisy fitosanitarne,
Jedno z kluczowych pytań dotyczy
okresu dostosowawczego rolnictwa Ukrainy do przepisów unijnych.
O
FR powtórzę co napisałem tu nie raz. Wojna dla społeczeństwa
rosyjskiego jest czynnikiem scalającym. Jest to o tyle ważne że FR
jest ciągle zagrożona rozsadzeniem od środka przez ruchy
separatystyczne.
O względy Rosji zabiegają USA i Chiny.
Każde
z tych państw chce mieć FR po swojej stronie, albo mieć gwarancję
neutralności w razie starcia z Chinami bądź USA.
Żeby jakoś
zamknąć temat Ukrainy trzeba zwrócić uwagę na postawę polityków
ukraińskich wobec sąsiadów ale również zagranicy. Mam
wątpliwości czego ci politycy właściwie bronią?
Bo na pewno
nie interesów rolnictwa ukraińskiego które jest zdominowane przez
kapitał obcy.
Jeśli tak jest to mamy do czynienia z lobbingiem
a nie obroną interesów Ukrainy.
Prostsza jest odpowiedź na
pytanie przed czym bronią się rolnicy z UE protestujący teraz na
drogach Europy.
Moim zdaniem, w codziennej publicystyce problem
przedstawiany jest tendencyjnie.
Na czym polega ta tendencyjność?
Ukrainę przedstawia się jako słabe i bezbronne państwo
napadnięte przez okrutnego agresora jakim jest FR. Jaka jest prawda?
Na pewno nie jest czarno-biała.
Zanim doszło do tzw. wojny
pełno skalowej, w lutym 2022, na Ukrainie coś się działo.
Pytanie, jak mocno trzeba cofnąć się w czasie?
Nic albo
niewiele wniesie dzielenie włosa na czworo.
Po okresie
przynależności do ZSRR Ukraina odziedziczyła złodziejstwo i
korupcję na skalę nawet dla nas trudną do wyobrażenia.
U nas
kiedyś w obiegu było powiedzenie że „w Polsce tylko ryba nie
bierze”.
Ukraina ma inny problem. Nie bierze tylko ten kto nie
ma okazji, albo możliwości.
Opowieści na ten temat są
najprzeróżniejsze. Niektóre przypadki przedostają się do mediów
obcych. Rozumiem że u nas łatwiej znaleźć opowieści o korupcji w
wydaniu rosyjskim.
Jednak problem urósł do znacznych rozmiarów
skoro zaczął bulwersować polityków USA.
Pomoc sprzętowa nie
trafiała w 100% na front. Stwierdzono wiele przypadków „reeksportu”
pomocy
np. do terrorystów w różnych zakątkach świata.
Walka
z korupcją jest trudna nawet dla prezydenta Ukrainy. Ale jak długo
można udawać że się nie widzi problemu?
Wokół wojny na
Ukrainie wykreowano narrację że od jej losów zależy pokój w
Europie.
Na tej kanwie politycy ukraińscy uważają że cały
świat jest zobowiązany do bezinteresownej pomocy Ukrainie aż do
ostatecznego jej zwycięstwa. Przez jakiś czas pewnie tak było.
Ale wojna trwa już dwa lata. Jej końca nie widać, a według
stanu obecnego front stanął.
Dla wielu państw zachodnich jest
to trudne do przełknięcia.
Dzisiaj nikt nie mówi o
rekompensacie za udzielaną pomoc. Tylko to nie dotyczy wszystkich.
Z wielu informacji jakie do nas docierają wynika że wielki
biznes jest poważnie zaangażowany na Ukrainie od lat. To biznes
ponadnarodowy, w tym także rosyjski co dla wielu jest totalnym
zaskoczeniem. Wielkie latyfundia nie są własnością Ukrainy.
Podobnie jak wiele zakładów przemysłowych, sieci handlowych itd.
W ostatnich miesiącach przybywa punktów spornych, zwłaszcza
między państwami frontowymi a Ukrainą. To są problemy trudne do
rozwiązania bo KE ustawia się do nich bokiem licząc że rozwiążą
się same. Nic z tego.
Jest też inne wytłumaczenie sytuacji. KE
wykorzystuje Ukrainę do rozgrywki wewnętrznej z własnym
rolnictwem. Docelowo chodzi o likwidację rolnictwa w ramach programu
Fit for 55 i oparcie zaopatrzenia Europy o produkty rolne sprowadzane
z Ukrainy i Mercosur.
Od siebie dodam że w kolejce czekają
producenci płodów rolnych z FR.
Wojna kiedyś się skończy i
nadwyżki trzeba gdzieś wyeksportować. Jeśli upadnie rolnictwo UE
wówczas można swobodnie regulować ceny na importowane produkty
rolne.
Teraz kluczowym jest niekontrolowany wywóz zboża z
Ukrainy drogami lądowymi.
W jednym wątku są dwie istotne
sprawy. Faktem jest że zboże wyrosło na ziemi ukraińskiej, ale
jest własnością użytkowników gruntów ornych którymi są
korporacje ponadnarodowe.
Czyich interesów bronimy wpuszczając
transporty do Polski?
Wywóz jest źle zorganizowany, za sprawą
komisarzy unijnych, bo zboże i produkty rolne które mają tranzytem
przejeżdżać przez Polskę, zalewają nasz rynek. Tymczasem my
jesteśmy w produkcji rolnej samowystarczalni i też mamy nadwyżki
które chcemy sprzedać.
W trakcie pisania skojarzyłem jeszcze
coś. Dlaczego Ukraina za wszelką cenę stara się wykonywać
przewozy przez Polskę? Nie ma innych możliwości? Jest przecież
Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Dlaczego Polska?
Okazuje
się że poza przewozami drogowymi produkty rolne przewożone są
koleją. W
ten sposób wjeżdża zboże z Ukrainy. Rolnicy: Wszyscy o wszystkim
wiedzą (msn.com)
Różnica jest w ilości przewożonego towaru. Zdecydowana
przewaga jest po stronie transportu morskiego który jest utrudniony
wskutek blokady ruchu statków na Morzu Czarnym.
Ten temat
ostatnio jest całkowicie wyciszony. Dlaczego? Nie ma znaczenia
wypowiedź Zelenskiego że lądowy transport produktów rolnych to
tylko 5% ukraińskiego eksportu.
Jaki związek z tym wszystkim ma
informacja na którą trafiłem wczoraj, że na rynkach światowych
jest nadpodaż produktów zbożowych i ziarna kukurydzy. To z kolei
wpływa na znaczny spadek cen.
https://www.wnp.pl/logistyka/rolnicy-protestuja-na-przejsciu-granicznym-dorohusk-jagodzin,806094.html
KE znowu występuje w roli dobrego wujka i łaskawie zgadza się
dotować eksport zboża z UE kwotą około 4 mld euro. To rozwiązanie
doraźne, do kolejnych zbiorów które zaczną się już w lipcu.