Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyszłość relacji Polska-Ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyszłość relacji Polska-Ukraina. Pokaż wszystkie posty

20 lutego 2024

Czyim problemem jest dzisiaj Ukraina?

 

W sprawie Ukrainy trzeba wrócić do notek co najmniej z 2015 roku. Dzisiaj dyskusja zeszła do rozprawiania o tym co tu i teraz. Inne spojrzenie ma Putin i jego akolici, inne Ukraińcy i do tego z wyróżnieniem części wschodniej i zachodniej Ukrainy, a jeszcze inaczej patrzy na to zagranica.
Tu jest totalne pomieszanie z poplątaniem.
FR stawia sprawę otwarcie, chcą odbudować ZSRR. Nie obchodzi ich reakcja bezpośrednio zainteresowanych.
Z Ukrainą jest inny problem. Po wyjściu z ZSRR nie bardzo doceniali to co dostali. Dopiero wojna stwarza szanse na utrwalenie państwowości. Szanse, bo nie znam badań które mówiłyby jaki procent Ukraińców jest zainteresowany istnieniem państwa o tej nazwie.
Ukraina, podobnie jak pozostałe twory powstałe z rozpadu ZSRR, nie jest państwem jednorodnym etnicznie. To sytuacja naturalna, ale także owoc polityki władców ZSRR którzy starali się wymieszać maksymalnie narody mieszkające w jego granicach. Ale też Ukraina, podobnie jak inne państwa poradzieckie, jest nietolerancyjna wobec mniejszości narodowych. To znajdowało swoje odbicie w tworzonym prawie i to jest kluczowa przyczyna trwającej wojny.
Na ten obraz nakładają się kolejne warstwy.
Ukraina jest państwem dużym powierzchniowo /prawie 2-krotnie większa od Polski/, o dobrym położeniu strategicznym, o bardzo rozległych złożach kopalin i olbrzymich obszarach niezwykle żyznej ziemi.
Tu jest kolejny problem. Po powstaniu państwa te dobra sukcesywnie przechodzą w posiadanie obcych. Zyski państwa są powiem wręcz, mizerne.
Patrząc na całokształt trudno wysnuć wnioski na przyszłość.
Ukraina jako państwo jeszcze istnieje. Nie wiadomo co się stanie z terenami zajętymi obecnie przez wojska rosyjskie. Wątpię żeby dobrowolnie się wycofali. Rozwiązania siłowe to bliżej nieokreślona przyszłość.
Nie wiadomo jak ostatecznie zachowają się USA, Wlk. Brytania i UE. Deklarowane wsparcie ma się nijak do realiów. Powód podstawowy to opóźnienia w realizacji pomocy zarówno finansowej jak i sprzętowej. Szczególne znaczenie ma pomoc sprzętowa, zwłaszcza dostawy amunicji artyleryjskiej.
Jej brak utrudnia zarówno działania ofensywne jak i obronne. To główny powód opuszczenia przez wojska ukraińskie Awdijiwki.
Trzeba sobie zdać sprawę że pomagającym tak naprawdę nie zależy żeby FR przegrała, albo Ukraina wygrała. Chodzi o to żeby wojna maksymalnie wykrwawiła obie strony. To przeciąganie liny może potrwać długo.
Ukraina aspiruje do NATO i UE. Przystąpienie do NATO uwarunkowane jest zakończeniem działań wojennych. Przystąpienie do UE jest bardziej złożone. UE postrzega Ukrainę głównie jako zagłębie rolnicze. Zakłada że Ukraina stałaby się głównym dostawcą produktów rolnych dla całej UE.
To jest nie w smak członkom UE którzy mają u siebie znaczącą produkcję rolną. Na tym tle dochodzi do trwających protestów rolników unijnych w całej Europie. Dużo będzie zależało od negocjacji między Ukrainą i KE.
Po stronie Ukrainy mamy produkcję wielkotowarową, lepsze warunki klimatyczne i na dzisiaj tańszą siłę roboczą. Ukrainy nie obowiązują dzisiaj unijne przepisy fitosanitarne,
Jedno z kluczowych pytań dotyczy okresu dostosowawczego rolnictwa Ukrainy do przepisów unijnych.
O FR powtórzę co napisałem tu nie raz. Wojna dla społeczeństwa rosyjskiego jest czynnikiem scalającym. Jest to o tyle ważne że FR jest ciągle zagrożona rozsadzeniem od środka przez ruchy separatystyczne.
O względy Rosji zabiegają USA i Chiny.
Każde z tych państw chce mieć FR po swojej stronie, albo mieć gwarancję neutralności w razie starcia z Chinami bądź USA.
Żeby jakoś zamknąć temat Ukrainy trzeba zwrócić uwagę na postawę polityków ukraińskich wobec sąsiadów ale również zagranicy. Mam wątpliwości czego ci politycy właściwie bronią?
Bo na pewno nie interesów rolnictwa ukraińskiego które jest zdominowane przez kapitał obcy.
Jeśli tak jest to mamy do czynienia z lobbingiem a nie obroną interesów Ukrainy.
Prostsza jest odpowiedź na pytanie przed czym bronią się rolnicy z UE protestujący teraz na drogach Europy.
Moim zdaniem, w codziennej publicystyce problem przedstawiany jest tendencyjnie.
Na czym polega ta tendencyjność?
Ukrainę przedstawia się jako słabe i bezbronne państwo napadnięte przez okrutnego agresora jakim jest FR. Jaka jest prawda? Na pewno nie jest czarno-biała.
Zanim doszło do tzw. wojny pełno skalowej, w lutym 2022, na Ukrainie coś się działo.
Pytanie, jak mocno trzeba cofnąć się w czasie?
Nic albo niewiele wniesie dzielenie włosa na czworo.
Po okresie przynależności do ZSRR Ukraina odziedziczyła złodziejstwo i korupcję na skalę nawet dla nas trudną do wyobrażenia.
U nas kiedyś w obiegu było powiedzenie że „w Polsce tylko ryba nie bierze”.
Ukraina ma inny problem. Nie bierze tylko ten kto nie ma okazji, albo możliwości.
Opowieści na ten temat są najprzeróżniejsze. Niektóre przypadki przedostają się do mediów obcych. Rozumiem że u nas łatwiej znaleźć opowieści o korupcji w wydaniu rosyjskim.
Jednak problem urósł do znacznych rozmiarów skoro zaczął bulwersować polityków USA.
Pomoc sprzętowa nie trafiała w 100% na front. Stwierdzono wiele przypadków „reeksportu” pomocy
np. do terrorystów w różnych zakątkach świata.
Walka z korupcją jest trudna nawet dla prezydenta Ukrainy. Ale jak długo można udawać że się nie widzi problemu?
Wokół wojny na Ukrainie wykreowano narrację że od jej losów zależy pokój w Europie.
Na tej kanwie politycy ukraińscy uważają że cały świat jest zobowiązany do bezinteresownej pomocy Ukrainie aż do ostatecznego jej zwycięstwa. Przez jakiś czas pewnie tak było.
Ale wojna trwa już dwa lata. Jej końca nie widać, a według stanu obecnego front stanął.
Dla wielu państw zachodnich jest to trudne do przełknięcia.
Dzisiaj nikt nie mówi o rekompensacie za udzielaną pomoc. Tylko to nie dotyczy wszystkich.
Z wielu informacji jakie do nas docierają wynika że wielki biznes jest poważnie zaangażowany na Ukrainie od lat. To biznes ponadnarodowy, w tym także rosyjski co dla wielu jest totalnym zaskoczeniem. Wielkie latyfundia nie są własnością Ukrainy. Podobnie jak wiele zakładów przemysłowych, sieci handlowych itd.
W ostatnich miesiącach przybywa punktów spornych, zwłaszcza między państwami frontowymi a Ukrainą. To są problemy trudne do rozwiązania bo KE ustawia się do nich bokiem licząc że rozwiążą się same. Nic z tego.
Jest też inne wytłumaczenie sytuacji. KE wykorzystuje Ukrainę do rozgrywki wewnętrznej z własnym rolnictwem. Docelowo chodzi o likwidację rolnictwa w ramach programu Fit for 55 i oparcie zaopatrzenia Europy o produkty rolne sprowadzane z Ukrainy i Mercosur.
Od siebie dodam że w kolejce czekają producenci płodów rolnych z FR.
Wojna kiedyś się skończy i nadwyżki trzeba gdzieś wyeksportować. Jeśli upadnie rolnictwo UE wówczas można swobodnie regulować ceny na importowane produkty rolne.
Teraz kluczowym jest niekontrolowany wywóz zboża z Ukrainy drogami lądowymi.
W jednym wątku są dwie istotne sprawy. Faktem jest że zboże wyrosło na ziemi ukraińskiej, ale jest własnością użytkowników gruntów ornych którymi są korporacje ponadnarodowe.
Czyich interesów bronimy wpuszczając transporty do Polski?
Wywóz jest źle zorganizowany, za sprawą komisarzy unijnych, bo zboże i produkty rolne które mają tranzytem przejeżdżać przez Polskę, zalewają nasz rynek. Tymczasem my jesteśmy w produkcji rolnej samowystarczalni i też mamy nadwyżki które chcemy sprzedać.
W trakcie pisania skojarzyłem jeszcze coś. Dlaczego Ukraina za wszelką cenę stara się wykonywać przewozy przez Polskę? Nie ma innych możliwości? Jest przecież Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Dlaczego Polska?
Okazuje się że poza przewozami drogowymi produkty rolne przewożone są koleją.
W ten sposób wjeżdża zboże z Ukrainy. Rolnicy: Wszyscy o wszystkim wiedzą (msn.com)
Różnica jest w ilości przewożonego towaru. Zdecydowana przewaga jest po stronie transportu morskiego który jest utrudniony wskutek blokady ruchu statków na Morzu Czarnym.
Ten temat ostatnio jest całkowicie wyciszony. Dlaczego? Nie ma znaczenia wypowiedź Zelenskiego że lądowy transport produktów rolnych to tylko 5% ukraińskiego eksportu.
Jaki związek z tym wszystkim ma informacja na którą trafiłem wczoraj, że na rynkach światowych jest nadpodaż produktów zbożowych i ziarna kukurydzy. To z kolei wpływa na znaczny spadek cen.
https://www.wnp.pl/logistyka/rolnicy-protestuja-na-przejsciu-granicznym-dorohusk-jagodzin,806094.html
KE znowu występuje w roli dobrego wujka i łaskawie zgadza się dotować eksport zboża z UE kwotą około 4 mld euro. To rozwiązanie doraźne, do kolejnych zbiorów które zaczną się już w lipcu. 

07 kwietnia 2023

Polacy, radźcie sobie sami

Są sprawy do których wracamy czy nam się podoba czy nie.
Takim tematem jest deklarowane i udzielane Polsce przez KE wsparcie finansowe pomocy udzielanej uciekinierom z Ukrainy, z terenów objętych działaniami wojennymi.
To czego doświadczamy ze strony KE można określić jednym słowem hipokryzja.
Jakie są fakty? Dla przypomnienia.
Od 24 lutego 2022 roku granicę Polski z Ukrainą przekroczyło ponad 10 mln uciekinierów, z tego ponad
8,3 mln wróciło na Ukrainę. W Polsce pozostaje na pobyt stały około 1,4 mln Ukraińców i tyle mniej więcej otrzymało nr PESEL. Około 1 mln Ukraińców podjęło w Polsce pracę zarobkową i płaci podatki w Polsce. Tym samym ma prawo do świadczeń socjalnych i zdrowotnych.
Wielokrotnie podkreśla się że dla takiej ilości przybyszów nie zbudowano żadnych obozów, ani nie gromadzono ich w wydzielonych strefach. Wielu uciekinierów, na początku wojny, przyjęły polskie rodziny na własny koszt.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że przyjęcie „na garnuszek” takiej ilości przybyszów jest poważnym obciążeniem nie tylko dla budżetu państwa ale i części naszego społeczeństwa.
Ten aspekt pomocy trzeba zdecydowanie oddzielić od pomocy militarnej udzielanej Ukrainie przez Polskę na podstawie odrębnych uzgodnień.

Nie napiszę nic o szczytnych hasłach, o solidarności itp. którymi szermuje na prawo i lewo KE.
Liczą się tylko fakty.
W pierwszych miesiącach wojny miały nam wystarczyć dobre rady płynące z Brukseli.
Najważniejsza z nich to propozycja przeksięgowania przez Polskę pieniędzy wcześniej przeznaczonych na realizacje innych zadań. Polska z tej oferty nie skorzystała.
Dopiero po kilku miesiącach /jesienią/ KE zdecydowała o przekazaniu konkretnych pieniędzy,
czyli około 145 mln euro na pomoc uchodźcom ukraińskim. Lepsze to niż nic.
Tymczasem już w kwietniu 2022 premier MM w liście do szefowej KE określił dzienny koszt pobytu ukraińskiego uchodźcy na 21-30 euro. https://www.rmf24.pl/news-ile-kosztuje-pobyt-ukrainskich-uchodzcow-w-polsce-premier-pr,nId,5984831#crp_state=1 – co oznacza 21-30 mln euro dziennie
i 630-900 mln euro miesięcznie. Tych uchodźców mamy około 1,4 mln na pobyt stały, w tym około
200 tys. uczy się w Polsce w trybie stacjonarnym i około 200 tysięcy zdalnie w szkołach ukraińskich.
To dodatkowe koszty po stronie polskiej. https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8566882,ukraina-polska-uchodzcy-edukacja-dzieci-szkola.html Do tego trzeba dodać te kilka milionów które przez Polskę przeszły tranzytem. Im też trzeba było pomóc.
Te wydatki trzeba uzupełnić o świadczenia socjalne (np. opieka nad dzieckiem, opieka rodzinna, dofinansowanie pobytu dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub świetlicy).
A gdzie wydatki na edukację i opiekę zdrowotną?
Czytałem informację, że należy nam się refundacja za już poniesione wydatki w wysokości rzędu
co najmniej 9 mld euro, a inne źródła wspominają o 12 mld euro.
W praktyce stanowisko KE można skwitować krótko: liczcie sobie podwójnie, ale nie upominajcie się.
Takie postępowanie KE można skwitować jako świadome osłabianie gospodarcze Polski.
To się sumuje z blokowaniem wypłat z KPO.
To „zawdzięczamy” Niemcom. Nie ma co się z tym kryć. To szczera prawda. Im nie w smak jest rozwój gospodarczy i wzrost znaczenia politycznego Polski.
Dotyczy to nie tylko omawianego wątku.
Niestety z tym cynizmem Niemiec nie potrafimy skutecznie walczyć. Nie umiemy czy zwyczajnie paraliżuje nas strach? To trwa zbyt długo.
Mamy wojnę przez granicę i z jawnym wrogiem. Niemcy do tego wroga mają 400-500 km i właściwie nie wiadomo czy to dla nich wróg, czy raczej wspólnik w interesach? 
Niemcy uważają że ich bezpieczeństwo gwarantują wojska USA które stacjonują u nich od końca
II wojny światowej. Dodatkowo zarabiają na tym około 20 mld $ rocznie. Dlatego tak bronią się przed przesunięciem tych wojsk bardziej na wschód.
O jednym trzeba zawsze pamiętać, koszty jakie ponosimy pomagając Ukrainie są niczym w porównaniu do świadomości że wojna nie toczy się na naszej ziemi, nie walczą i nie giną w niej polscy żołnierze.
Dzisiaj oficjalnym powodem są względy formalne i proceduralne. Ukraina nie jest członkiem NATO ani UE.
Ważne jest jeszcze coś. Polska jest członkiem UE i posiada tzw. granicę zewnętrzną z Ukrainą
i Federacją Rosyjską. W trwającej wojnie na Ukrainie Polska ma ograniczony wybór, a właściwie nie ma żadnego. Wojna spowodowała falę uciekinierów których trzeba było przyjąć.
Ktoś odważyłby się zamknąć przed nimi granicę? Mieli szukać schronienia na Białorusi?
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/polska-pomoc-dla-ukrainy-przebila-wszystkich-oto-ile-poszlo-z-zasobow-armii/b8296z9

Ostatnio media upodobały sobie publikowanie zestawień ilustrujących skalę pomocy udzielanej przez różne państwa walczącej Ukrainie. Dzięki zręcznej manipulacji mediów dowiadujemy się, że Niemcy są po USA, na drugim miejscu pod względem kwot udzielanej pomocy. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach.
O jakie szczegóły chodzi?
Z punktu widzenia interesów Ukrainy istotna jest pomoc udzielona, a nie tylko zadeklarowana.
I tu mamy niespodziankę. Spora rozbieżność między pomocą deklarowaną a zrealizowaną.
Przykładowo Niemcy zadeklarowały pomoc sprzętową wartości 2,4 mld € ale zrealizowały dotychczas swą obietnicę w 58%. Polska zadeklarowała i przekazała sprzęt wartości 2,4 mld €. 
Jeszcze ciekawiej te zestawienia wyglądają jeśli odniesie się je do potencjału gospodarczego państwa które tej pomocy udziela.
Łączna wartość pomocy udzielonej przez Polskę to 56,6 mld zł, a to stanowi 2% PKB Polski.
Istotną pozycję w pomocy udzielanej Ukrainie stanowi pomoc udzielana uchodźcom.
Ta stanowi 8,36 mld €. Tu nie mamy konkurencji, Pomoc Niemiec to 6,8 mld €.
Sumarycznie na pomoc Ukrainie Polska wydała 56,6 mld zł /11,92 mld €/ a Niemcy które są potentatem gospodarczym w UE 12,96 mld €, z tego 6,8 mld € na pomoc uchodźcom.
Niemcy są konsekwentni w pozorowaniu pomocy Ukrainie. Jako zasadę przyjęli pomoc w obszarach nie kolidujących ze współpracą Niemiec z Federacja Rosyjską. Dlatego na wszelkie możliwe sposoby utrudniają pomoc militarną, nie tylko własną, ale także deklarowaną przez UE.
Tu https://konkret24.tvn24.pl/swiat/wojna-w-ukrainie-pomoc-militarna-niemiec-dla-ukrainy-co-wiemy-a-czego-nie-6646242 jest obszerne wyjaśnienie które faktycznie ten obraz jeszcze bardziej zaciemnia.
Tu https://defence24.pl/geopolityka/niemcy-manipuluja-pomoca-dla-ukrainy-co-mozemy-z-tym-zrobic-analiza jest sporo szczegółów ale i komentarzy.

Problem który coraz częściej powraca dotyczy odpowiedzi na pytanie jak będą wyglądały nasze relacje z Ukrainą po zakończeniu wojny. Bo ta wojna na pewno się skończy. Tylko nie wiadomo jak i kiedy?
Proste pytanie dotyczy tego jak Polska się wówczas odnajdzie? Kto będzie wówczas miał rację? Światełkiem w tunelu może okazać się wizyta prezydenta Ukrainy w Warszawie. Jej efektów nie powinniśmy odbierać jako odwdzięczenia się Ukrainy za okazane wsparcie i pomoc w trudnych chwilach.
Po pierwsze mamy wspólną granicę. Po drugie musimy porozumieć się w kwestii zasad współpracy
w czasie pokoju. Odbudowa ze zniszczeń wojennych nie będzie celem samym w sobie.
Odbudowana gospodarka ukraińska będzie szukała nowych rynków zbytu. Kto zastąpi rynek rosyjski?
Ukraina chce do NATO i do UE. Realizacja możliwa raczej w dłuższej perspektywie.
Wejście do NATO będzie zależało od tego jak NATO potraktuje protest Federacji Rosyjskiej.
Tego że protest będzie chyba nikt nie kwestionuje.
Inaczej wygląda sprawa przystąpienia Ukrainy do UE. Dzisiaj są w tej sprawie wyłącznie ogólniki.
Jeśli wojna się skończy  temat wróci ze zdwojona siłą.
Dzisiaj zamiar Ukrainy popiera wyłącznie Polska.
Osobiście nie mam złudzeń co do tego że przed Ukrainą będą piętrzone trudności.
Ukraina to kraj powierzchniowo prawie 2-krotnie większy od Polski, ludnościowo porównywalny
z Polską.
Przystąpienie do UE wiązałoby się ze zmianą układu sił w KE. Tym nie są zainteresowane państwa „starej Unii”. Skoro tak to w interesie Polski i Ukrainy byłoby doprowadzenie do ściślejszej współpracy gospodarczej, militarnej i politycznej.
Na ile jest to realne? Czy miałaby to być federacja, stowarzyszenie, czy jeszcze jakaś inna forma?
Puśćmy wodze fantazji. Powierzchniowo to około 1 mln km kw., a ludnościowo około 80 mln ludności.
W Europie to byłaby potęga. Początkowo jeszcze nie gospodarcza. Do tego trzeba doliczyć zasoby naturalne Ukrainy i jej położenie geograficzne.
Ten obraz powinien nam uświadomić, że zarówno UE jak i opozycja wewnętrzna w Polsce będą robić wszystko żeby ten projekt się nie ziścił. Ten brak entuzjazmu widać w mediach od dawna.


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...