W sporze z KE prawnie Polska ma rację. Tylko co z tego wynika? Komisarze unijni
i TS UE robią co chcą, interpretując prawo wedle własnego uznania. Robią to
bezkarnie.
Koszty tej samowoli ponosi Polska i jak dotąd nie potrafi się odegrać.
No właśnie, nie potrafi, nie chce, czy zwyczajnie boi się?
Po kolei, może niekoniecznie według ważności spraw. To Turów, KPO,
praworządność, solidarność europejska.
W sprawie Turowa napisano już tomy. Dobre w tej sprawie było zerwanie rozmów z
Czechami.
Teraz Czechy chcą ich wznowienia. Jeśli do tego dojdzie powinno dojść do resetu
warunków wstępnych. Czesi oparli swoje roszczenia na kłamstwie dotyczącym oceny
stanu środowiska naturalnego w najbliższym sąsiedztwie KWB Turów.
Problemy z dostępem do wody pitnej w spornym rejonie występują u nich od
dziesięcioleci.
Nie jest to żadną tajemnicą. Winne są nie tylko kopalnie węgla brunatnego ale
również żwirownie.
Trudno ustalić jednoznacznie stopień winy Polski, Czech czy Niemiec. Nie ma
takich badań.
Jeśli są, nie są dostępne. Dlaczego więc tylko Polska ma ponosić
koszty tego stanu rzeczy?
W dodatku tylko w strefie obrzeży kopalni Turów, od
strony Czech. A co z pozostałymi kopalniami na terenie Czech i Niemiec?
Nie szkodzą czy nie ma komu upomnieć się o rekompensaty?
Okazuje się że podobny problem /deficyt wody/, tym razem po stronie polskiej,
występuje na granicy polsko-niemieckiej na wysokości KWB Janschwalde /Niemcy/. https://www.money.pl/gospodarka/czeska-kopalnia-zabiera-wode-polskim-miejscowosciom-resort-klimatu-rozpoczyna-analize-6695242825919296a.html
Małe zastrzeżenie, kopalnia Janschwalde zajmuje teren 3-krotnie większy niż KWB
Turów.
Kopalnia znajduje się na terenie Niemiec ale jej właścicielem jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Energetick%C3%BD_a_pr%C5%AFmyslov%C3%BD_holding
Niemcy odpowiedzieli na zarzuty gmin Gubin i Brody, ale czy tupet Niemców
wystarczy do zamknięcia tematu? https://www.money.pl/gospodarka/czeska-odkrywka-zabiera-wode-polskim-gminom-kopalnia-odpowiada-na-zarzuty-6696584758303328a.html
W całej historii sporu jest kilka punktów kiedy wydający decyzje mieli problemy
z przewidzeniem ich skutków. Przebija wszystko sędzia TS UE nakazująca w trybie
natychmiastowym wstrzymanie wydobycia w kopalni KWB Turów. Jest to technicznie
niewykonalne. Taki proces trwa latami o czym Niemcy doskonale wiedzą. Zamykanie
u siebie kopalni węgla brunatnego trwa już około 20 lat.
Kolejnym idiotyzmem sądowym w wykonaniu TS UE było nałożenie kary w wysokości
0,5 mln euro dziennie za nie zastosowanie się Polski do postanowienia
zabezpieczającego. Ta decyzja nie została do dzisiaj oficjalnie przekazana
Polsce. Idiotyzm, na co zwraca uwagę prof. Waldemar Gontarski, polega na tym,
że zgodnie z prawem unijnym karę można nałożyć za niewykonanie wyroku TS UE.
Sprawa, z powództwa Czech, ma być rozpatrywana przez TS UE dopiero w 2022 roku.
Tu muszę uzupełnić że nie wszyscy politycy, nawet koalicji rządzącej, są na
tyle biegli w prawie unijnym żeby zwrócić uwagę na ten „szczegół”.
Afera wokół KWB Turów została rozpętana w dość szczególnym momencie. Od kilku
tygodni obserwujemy drastyczny wzrost kosztów energii elektrycznej, wzrost
zapotrzebowania i wzrost kosztów paliw kopalnych, w tym węgla kamiennego.
Nałożyło się na to kilka przyczyn. Dlatego trudno wskazać najważniejszą. Jeszcze
w 2018 roku światowi analitycy wieszczyli stały spadek zapotrzebowania na
węgiel. Przyszła pandemia Covid-19 i te kalkulacje diabli wzięli. Problem był widoczny
już w połowie roku 2021 https://www.wnp.pl/gornictwo/zapotrzebowanie-na-wegiel-nakreca-wzrost-cen-na-rynkach,481240.html
Destabilizatorem rynku węgla okazały się Chiny i wojna handlowa z Australią.
Taka ciekawostka:
Popyt na energię elektryczną na rynkach
azjatyckich czy też w Europie powiększył się znacznie po kryzysie wywołanym
pandemią w 2020 roku. Zmniejszona produkcja energii z OZE, przy zwiększonym jej
zużyciu, przełożyły się na znaczny wzrost produkcji energii z węgla, między
innymi w Niemczech.
https://www.wnp.pl/gornictwo/kryzys-energetyczny-odczaruje-wegiel-czas-na-otrzezwienie-rzadu,500050.html
Do tego trzeba dołożyć jeszcze handel emisjami CO2.
Czy można poważnie traktować takie dyrdymały? https://www.wnp.pl/energetyka/polacy-gotowi-zrezygnowac-z-ogrzewania-weglem,338531.html#comment
Polecam poczytanie komentarzy, tu wyjątkowo obfitych.
Warunki klimatyczne w Polsce są takie a nie inne i musimy mieć stabilne dostawy
energii elektrycznej.
OZE nam tego nie zapewni, a energetyki jądrowej jeszcze nie mamy. Jeśli jej
doczekamy to i tak będzie to margines w bilansie energetycznym.
W powyższym wywodzie widzę sporą niespójność. Doprowadził do tego owczy pęd. Dlaczego?
Powinniśmy być samowystarczalni pod względem zaopatrzenia w węgiel. Tymczasem
węgiel importujemy bo nie warto inwestować w nowe szyby wydobywcze. Mało tego,
ochoczo likwidujemy wydobycie w istniejących kopalniach. Z drugiej strony
wpuszczamy na nasz rynek węglowy kapitał obcy /Śląsk, okolice Bogdanki/ zapominając,
że wydobycie węgla obciążone jest kosztami emisji CO2, kosztami szkód
górniczych itd. w myśl tezy „zyski nasze, szkody wasze”.
O zawiłościach w rozliczeniach kosztów energii elektrycznej można poczytać tu https://wysokienapiecie.pl/34840-rekord-importu-pradu-polski-pobity/
Kolejny kwiatek z unijnej łączki dotyczy FO który ma pomóc wyjść Europie z
zapaści pocowidowej.
Zgodnie z harmonogramem prac KE powinna przyjąć lub zawetować KPO do 1 sierpnia
2021.
Przyjęcie jest równoznaczne z obowiązkiem wypłacenia pierwszej transzy w
wysokości 13% przyznanej pomocy. Dla Polski jest to około 3,7 mld euro.
Odmowa przyjęcia KPO przez KE wymaga merytorycznego i pisemnego uzasadnienia
czego KE do tej pory nie zrobiła.
Polska ma więc prawo naliczania od 1 sierpnia 2021 karnych odsetek za zwłokę.
Jest też inne rozwiązanie. Podobną praktykę stosuje KE wobec Węgier. Orban
niedawno powiedział że Węgry zrezygnują ze swej puli w FO i zaciągną kredyt
komercyjny. Nie jest wykluczone że wobec obstrukcji KE Polska może pójść w
ślady Węgier.
Ciekawa jest jednak najświeższa informacja z tego obszaru. KE chce zmienić
front i zastosować sankcje jedynie wobec Węgier. To ma stworzyć rozłam w
relacji Polska-Węgry. Jak w takiej sytuacji zachowa się Polska?
Od 2015 roku wobec Polski KE używa samograja o wdzięcznej nazwie praworządność.
Praworządność nie jest to opisana ani zdefiniowana w dokumentach traktatowych
UE. Ale dzięki temu komisarze unijni, a w ślad za nimi wielu polityków z państw
członkowskich UE pozwala sobie na niewybredne i bezpodstawne ataki na Polskę.
Dopełnieniem jest wsparcie udzielane im przez krajową totalną opozycję.
Hipokryzja tej zagrywki polega na tym, że praworządność jest traktowana
uznaniowo. Te same działania prawne podejmowane w jednym kraju nie muszą być
akceptowane w drugim.
W UE najczęściej ten brak akceptacji dotyczy działań
podejmowanych w Polsce i na Węgrzech.
Konikiem dla malkontentów stała się reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Nie ma znaczenia że rozwiązania wdrażane w Polsce są identyczne lub podobne do
wdrożonych np. w Niemczech czy innych państwach unijnych.
Moim zdaniem jesteśmy sami sobie winni. Zbyt długo kolejne rządy III RP udawały
że nie ma sprawy, a tymczasem jest to długofalowy plan zmierzający do przekształcenia
UE w superpaństwo pod przywództwem Niemiec, z pominięciem ustaleń wynikających
z zobowiązań traktatowych.
Zgodnie z zapisami traktatowymi wymiar sprawiedliwości jest wyłączony z
ingerencji wszelkich struktur unijnych. To zapewnia konstytucja III RP z 1997
roku.
Polska od lat jest na cenzurowanym. Od lat musi się tłumaczyć że nie jest
wielbłądem. Jednak dla obydwu stron nic z tego nie wynika. Wszyscy pozostają
przy swoim. Narasta jednak świadomość że ten stan nie może trwać w
nieskończoność. Widać to po wzroście poparcia dla postawy Polski.
Musi dojść do przesilenia.
Dzisiaj trwają pohukiwania urzędników KE wspieranych przez część przywódców
państw nie tylko tzw. starej Unii. Problem w tym, że KE w najbliższym czasie
zamierza przeforsować swój kolejny „genialny” pomysł znany dzisiaj jako „fit to
55”. https://www.muratorplus.pl/biznes/prawo/fit-for-55-co-to-znaczy-jakie-sa-zalozenia-pakietu-fit-for-55-aa-nsqN-vGEp-8kza.html
Przyjęcie go wymaga zgody wszystkich państw członkowskich UE.
Władze Polski będą zmuszone do rewizji swego stanowiska. Jest to o tyle
istotne, że jesienne zawirowania w obszarze energetyki, w skali Europy,
pokazały czym skończy się bezkrytyczne wdrażanie polityki energetycznej UE. Krótko
mówiąc, Europa nie jest przygotowana na odejście w krótkim czasie od energetyki
opartej na paliwach kopalnych na rzecz OZE.