Tekst
https://argut.szkolanawigatorow.pl/cenniejsze-niz-zycie-ver-krakowska
jest
dobrym materiałem do przemyśleń o świecie w jakim żyjemy.
Jak
mantrę można powtarzać pytanie DLACZEGO?
Zbyt łatwo
rozgrzeszono PRL. Czyżby zadziałało przedawnienie?
Od upadku
PRL minęło zasadniczo 35 lat. To dużo.
Była taka pani która
swego czasu obwieściła że w Polsce upadł komunizm.
Była
riposta, że owszem, ale na cztery łapy.
Spotkałem się też z
opinią że nie mogło upaść coś czego w Polsce nigdy nie było.
W PRL był tylko socjalizm, podobno z ludzką twarzą.
Faktem
jest że w tej dzisiejszej rzeczywistości bardzo dobrze mają się
pogrobowcy komunizmu/socjalizmu.
Nie popełnię dużego błędu
jeśli powiem że im zapewniamy, że w III RP idziemy od afery do
afery. Czyżby inaczej się nie dało?
Może warto sporządzić
listę zaniechań, działań które powinny być wykonane, a których
z różnych powodów nie podjęto?
Jest się nad czym zastanowić.
Warto dokonać analizy porównawczej.
Jak z przeszłością
powojenną poradziły sobie inne państwa tzw. bloku wschodniego?
Sposób rozwiązania problemu zależał od tego jak głęboko
służba bezpieczeństwa ingerowała w życie społeczeństwa.
Najbardziej radykalne rozwiązanie przyjęła Rumunia. Mieli
swoje powody.
W innych państwach postąpiono różnie.
W
Niemczech o losie NRD zadecydowała RFN.
Nie wszędzie dokonano
dekomunizacji. To skutkowało w dalszym rozwoju państw.
Ciekawie
wyglądało to na Bałkanach gdzie sympatie prorosyjskie sięgały
jeszcze XIX wieku i tu i ówdzie trwają po dziś dzień.
Polska
ma nieco inny problem. Chodzi o skalę infiltracji poszczególnych
środowisk przez służbę bezpieczeństwa. Ogólnie dotyczy to
środowisk które były w opozycji do rządzących, a które dzisiaj
najczęściej określane są jako podziemie solidarnościowe.
Po
wielu latach okazało się że wielu z tych działaczy było agentami
SB o różnej przydatności operacyjnej /TW, KO/. Ujawnienie ich
prawdziwej twarzy było długo utrudnione ponieważ dokumentacja
agentury, po 1989 roku, została albo zniszczona, albo utajniona w
tzw. zbiorze zastrzeżonym /obecnie w IPN/. W sumie jest to działanie
pozorne ponieważ kopie tej dokumentacji są w posiadaniu obecnie
Federacji Rosyjskiej, a także w Niemczech które przejęły akta
Stasi. Gdzie są jeszcze?
Można się domyślać.
Przypadek
teczek Kiszczaka potwierdził że część archiwów SB znalazła się
w rękach prywatnych.
Wszystko razem umożliwia grę teczkami,
czyli szantażowanie osób z czynnego życia politycznego i możliwość
wykorzystywania ich do realizacji celów sprzecznych z interesem
narodowym.
Agenci są ciągle wśród nas.
Które środowiska
zostały najbardziej dotknięte infiltracją? Te które były
najłatwiejsze do zwerbowania. Konkretnie te którym można było
zaoferować coś w zamian. Możliwości było wiele. Umożliwienie
kariery naukowej, zawodowej, dostęp do paszportu itp.
Inną
metodą był szantaż związany ze znajomością słabych stron osoby
werbowanej.
Wobec opornych posuwano się do rozwiązań
ostatecznych, co nie było rzadkością.
W początkach III RP
agentura miała ułatwione zadanie. Społeczeństwo cieszyło się z
rozpadu ZSRR, z wyjścia z Polski wojsk radzieckich, z rozpadu UW i
RWPG.
Później dopiero zaczęto się zastanawiać za jaką cenę
do tego doszło.
Agentura pracowicie i skutecznie wmawiała nam
że lata powojenne dla gospodarki narodowej to zmarnowany czas.
Niczego się nie dorobiliśmy, a to co osiągnęliśmy było g...o
warte.
Dlatego koryfeusze ekonomii politycznej socjalizmu, w
ramach swoich kompetencji, jako członkowie rządu, bez zmrużenia
oka rozdawali albo sprzedawali za symboliczną złotówkę majątek
narodowy.
Robili to nie pytając nikogo o zdanie. Część z nich
w uznaniu „zasług” znalazła się w pierwszej grupie posłów do
PE i wielu z nich tkwi tam po dzień dzisiejszy. Aktualna lista
https://www.europarl.europa.eu/meps/pl/search/advanced?countryCode=PL
Pełna lista od 2004 roku
https://pl.wikipedia.org/wiki/Polscy_posłowie_do_Parlamentu_Europejskiego
Od lat trwa zastanawianie się nad motywami postępowania
polityków przedkładających interesy obcych nad interes Polski i
Polaków. Poraża skala wypowiadanych głupot towarzyszących tym
zachowaniom.
Mandat posła czy europosła zobowiązuje do
działania na rzecz państwa z którego jest się wybranym. Dla
większości posłów i parlamentarzystów PE jest to oczywiste, poza
delegowanymi z Polski.
Czy to przejaw głupoty politycznej czy jednak
to obca agentura działająca pod fałszywą flagą w szeregach
delegacji polskiej? Czy polski paszport to tylko listek figowy?
Kto
to potrafi rozstrzygnąć?
Kolejnym etapem demontażu gospodarki
jest reprywatyzacja. Robiona na wariackich papierach, ale naprawdę
ze ściśle określoną myślą przewodnią. Przejąć to jedno, a co
z tym dalej zrobić, to drugie. Praktyka jest różna.
Zacznę od
sposobów przejmowania własności.
Nie wszyscy przejmujący
mogli wykazać się tytułem własności. Powody oczywiście różne.
Najbardziej oczywiste to brak dokumentów które uległy zniszczeniu,
zagubieniu itp.
Częściej byli to cwaniacy korzystający z
okazji. Okazja polegała na tym że skupywali za bezcen tytuły
własności, a w ostateczności fałszowali dokumenty. Pomagały im w
tym sądy.
Co robiono z nabytkami?
Jeśli nabywca był
zainteresowany użytkowaniem obiektu, inwestował. To trudne zadanie
bo nowi nabywcy najczęściej nie grzeszyli nadmiarem gotówki.
Niestety, banki nie spieszyły się z pomocą. Pożyczki i kredyty
były dla „swoich”. Dlatego dzisiaj nie należą do rzadkości
kamienice, dworki i pałace, popadające w ruinę.
Ale ... na to
też są nabywcy. Nowy właściciel /bez obciążeń prawnych/ może
swój nabytek zburzyć, o ile nie zdąży z interwencją konserwator
zabytków. W mieście wartość rynkowa gruntu często przewyższa
wartość tego co stało na tym gruncie.
Inaczej sytuacja
przedstawia się z obiektami przemysłowymi. Tu jest o wiele więcej
możliwości realizacyjnych.
Zacząć trzeba od tego że pierwsze
rządy III RP sprzedawały, po zaniżonych cenach wszystko co
stanowiło własność Skarbu Państwa. Liczyły się jedynie wpływy
do budżetu który notorycznie świecił pustkami. W ten sposób
sprzedawano media, banki czy różne zakłady przemysłowe.
Potem
media donosiły o szokujących decyzjach nowych właścicieli. Było
o czym pisać.
Sprzedawano nie tylko te wiekowe jak cukrownie, ale
nowiutkie jak zakłady papiernicze w Kwidzynie. To wszystko poniżej
realnej wartości rynkowej, bez fachowej wyceny.
Specjalistą od
takich transakcji był Janusz Lewandowski, późniejszy europoseł, a
nawet komisarz unijny
https://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Lewandowski.
Miał swojego promotora w osobie Leszka Balcerowicza.
Było
dobrze jeśli zakład pod nowym właścicielem kontynuował
produkcję.
Gorszy los spotkał cukrownie które Niemcy
sprowadzili do roli przesypowni cukru przywożonego z Niemiec, bo w
UE produkcja cukru była limitowana /kwotowana/.
Z czasem
cukrownie zamykano ostatecznie.
Ciekawym przypadkiem były
fabryki kabli. Nowy właściciel potrafił z nowoczesnej fabryki w
Ożarowie wywieźć park maszynowy do podobnej fabryki w Załomie k.
Szczecina
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114873,4231898.html
O dziwo, po latach fabrykę udało się reanimować. Tylko
reanimacja dotyczy zachowania miejsc pracy a nie profilu produkcji.
Hale produkcyjne i zajmowany przez nie teren mają teraz inne
przeznaczenie.
Światły Zachód od lat konsekwentnie „pracuje”
nad Polską zabiegając o to żeby tu nie powstawała konkurencja w
jakiejkolwiek dziedzinie gospodarki. Marzeniem był rezerwuar taniej
siły roboczej, chętnie wykwalifikowanej. Polak miał i ma dobrą
renomę na zachodnim rynku pracy.
Gdyby sytuację Polski oceniać
wyłącznie po faktach można dojść do wniosku że politycy
reprezentujący Polskę to zbieranina zakompleksionych ludzi nie
znających swojej wartości, ani wartości swych rodaków. W ich
ocenie cały świat robi nam łaskę akceptując nasze istnienie.
Najgorsze jest to że taki pogląd wszczepiono Polakom i znaczna
część traktuje to jako oczywistość.
Najgłupsza rzecz jaka
jest ustawicznie powtarzana to twierdzenie że powróciliśmy do
Europy.
Wobec tego pytam kiedy z niej wyszliśmy? Według mnie w tej
Europie byliśmy, jesteśmy i będziemy. Co może ulegać zmianie to
traktowanie nas przez tą „oświeconą” Europę.
Z tym bywa
różnie.
O co chodzi?
„Dzięki” swemu położeniu
geopolitycznemu w ciągu jednego wieku przez nasze ziemie przetoczyły
się dwie wojny światowe, z wszelkimi konsekwencjami. Wbrew
dyrdymałom wyszliśmy z tych wojen obronną ręką chociaż wielu
twierdzi że mogło być lepiej. Może i mogło, ale zabrakło dla
nas poparcia ze strony wielkich tego świata.
Odbudowaliśmy się
i dzisiaj nie ciągniemy się w ogonie Europy. Ciągle mamy jednak
pod górkę i z tym nie potrafimy sobie poradzić.
Wytłumaczenie
jest po części proste. Jednoczyliśmy się zawsze w sytuacji
totalnego zagrożenia. Mieliśmy i mamy problemy z pracą
pozytywistyczną. Ciągle coś nam nie pasowało i dalej nie pasuje.
Jak bumerang wraca pytanie DLACZEGO?
Najbardziej pasuje mi że
jest to średnia z naszych poczynań, bo oprócz tych którzy ciągną
jest grupa hamulcowych. W czyim interesie to robią? Nie sądzę żeby
tak rozumieli nasz interes narodowy.
Hamulcowi ulokowani są
wszędzie. Są konsekwentni w szkodzeniu Polsce. Robią to w Polsce i
poza jej granicami. Czy robią to z pobudek ideowych,
bezinteresownie? Może, ale są dowody że nie zawsze.
Słabość
III RP polega na tym że nie potrafi sobie z tym poradzić.
Wydawało
się że taką okazją będzie przejście z PRL-u do III RP.
Skończyło się na marzeniach. Spontaniczność rozpadu ZSRR i jego
satelitów była pozorowana. Czas pokazał że był to proces
przemyślany i przygotowany.
Jest jednak inny problem z którym
nie potrafimy sobie poradzić.
Przez lata powojenne karmiono nas
opowieścią że to co powstało po wojnie jako Polska jest monolitem
narodowościowym. Mogłoby tak być gdyby ... I tu się zaczyna.
W
okresie międzywojennym zależało nam na utrzymaniu państwowości
po okresie rozbiorów.
Było Powstanie Wielkopolskie, Powstania
Śląskie, plebiscyty na Śląsku i na Warmii i Mazurach. Podczas
wojny istniał silny ruch oporu wspierany z Zachodu i Wschodu.
Niuanse tego wsparcia nie wszyscy dostrzegali.
Pomoc ze wschodu
skończyła się tym że trafiliśmy po kuratelę Związku
Radzieckiego, przy jawnej, nie tylko milczącej zgodzie Aliantów. Do
głosu dopuszczono lewicę która absolutnie nie stanowiła w kraju
większości, ale miała zbrojne poparcie wojsk radzieckich.
Alianci
potraktowali nas jak Murzynów. Wykorzystali regularne wojska
/Polskie Siły Zbrojne/ na różnych frontach zachodnich i armię
podziemną /AK/ na terenach okupowanych, a po zakończonej wojnie
nawet nie dopuścili polskich oddziałów do udziału w defiladzie
zwycięstwa w Londynie
https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1235262
Podobno nie chcieli denerwować Stalina.
Warto też pamiętać
że Wyspiarze jednostronnie odliczyli sobie koszty utrzymania PSZ ze
złota wywiezionego we wrześniu 1939 roku ze skarbca NBP.
Dlatego
dzisiaj patrzę z dystansem na umizgi pod adresem Polski w ramach
NATO i pomocy walczącej Ukrainie.
Dzisiejsze poparcie militarne
dla Polski wynika z realizacji interesów świata zachodniego który
zdążył zainwestować gigantyczne kwoty nie tylko w Rosji ale i na
Ukrainie.
Jest różnica w traktowaniu nas i Izraela przez USA.
Izrael korzysta z regularnej pomocy finansowej i sprzętowej od lat,
a my cieszymy się jak małe dzieci gdy USA zgadzają się na
sprzedaż uzbrojenia czy najnowszych technologii wcale nie po
preferencyjnych cenach. W dodatku nie dotrzymują terminów dostaw.
Mało kto uzmysławia sobie że doktryna
NATO polega na obronie przed atakiem ze strony Federacji Rosyjskiej,
a to oznacza że ewentualny konflikt będzie rozgrywany na terytorium
Polski.
Może być też na terytoriach innych państw sąsiadujących
z FR.
Nie dopuszcza się możliwości uderzeń prewencyjnych, a
to jest jedyna skuteczna metoda wybicia z głowy przywódcom
rosyjskim jakichkolwiek mrzonek o ekspansji na zachód.
Bezkarność
rozzuchwala. O tym wiadomo od zawsze.
Dla kapitału
korporacyjnego ważniejsze są jednak dobre relacje z FR i robienie
tam interesów.
Teraz trzeba uważnie obserwować rozwój
„koncepcji” Macrona o obecności wojsk NATO na Ukrainie. To
wyjątkowo niebezpieczny i kretyński pomysł. Skoro mu tak zależy,
niech wyśle tam jednostki francuskie. Jeśli zaś uważa że takie
informacje są bez znaczenia może je przekazać, ze szczegółami,
bezpośrednio na Kreml. Nikt mi nie zagwarantuje że tego już nie
zrobił.
My, mimo wszystko, powinniśmy pilnować tego co się
dzieje na podwórku krajowym.
Po jesiennych wyborach
parlamentarnych i przejęciu władzy przez dotychczasową opozycję
nie możemy ochłonąć ze zdumienia. Tylko że dziwić mogą się
wyborcy, a takiego prawa nie ma absolutnie obecna opozycja.
Dlaczego?
Bo to czego jesteśmy teraz świadkami dowodzi że bezpowrotnie
zmarnowano dwie kadencje rządów ZP. Postępuje anarchizacja III RP.
III RP funkcjonuje w określonym porządku prawnym budowanym od
1989 roku. Dlatego szokuje twierdzenie nowej/starej władzy że teraz
stosują się do prawa, ale takiego jak oni je rozumieją.
Tylko co
zrobić jeśli mamy do czynienia z głąbami? Raczej nie. To nowa
forma arogancji władzy.
Z naginaniem prawa /falandyzacją/
mieliśmy do czynienia w czasach prezydentury TW Bolka i wydawało
się że mamy to za sobą.
W strukturze III RP przewidziano
istnienie Trybunału Konstytucyjnego którego zadaniem jest
rozstrzyganie wątpliwości jak należy rozumieć określony przepis
prawa zawarty w Konstytucji z 1997 roku, bądź w przepisach
wykonawczych. Wyroki TK są ostateczne tzn. nie ma instytucji zdolnej
podważyć stanowisko TK. Oczywiście wobec nadrzędności prawa
krajowego wobec prawa unijnego.
Podstawowym zastrzeżeniem do
funkcjonowania TK jest, moim zdaniem, niemrawość działania.
Stanowisko TK powinno być przedstawiane w miarę szybko,
zwłaszcza w sprawach ważnych dla porządku prawnego III RP.
Tymczasem to stanowisko jest pichcone miesiącami, a zdarza się że
i latami.
Z
drugiej strony brak jest skutecznej reakcji ze strony PAD. Brak
reakcji uświadamia nam że urząd Prezydenta RP jest w znacznym
stopniu fasadowy. Prezydent nie ma skutecznych środków
wyegzekwowania swych decyzji. Na pewno nie należy do nich apelowanie
czy biadolenie nad upadkiem jakości życia politycznego.
W
obecnej sytuacji mówienie o państwie demokratycznym jakim ma być
III RP jest przysłowiową kpiną z pogrzebu. Utrzymanie tego stanu
spowoduje pełną anarchizację państwa, a następstwa można sobie
łatwo wyobrazić.
Na koniec trzeba postawić pytanie w czyim
interesie to się dzieje? Na pewno nie w naszym, czyli Polaków.