Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Niemcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Niemcy. Pokaż wszystkie posty

15 listopada 2023

Kim są dla nas Niemcy?

Na pewno są sąsiadem i to od wieków. Częściej byli wrogiem niż przyjacielem. Poszukiwanie nowej przestrzeni życiowej /lebebsraum https://pl.wikipedia.org/wiki/Lebensraum / pcha ich zawsze na wschód Europy /drang nach Osten https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten /.

Doświadczenie ze stosunków sąsiedzkich najlepiej oddaje powiedzenie znane w Wielkopolsce
„jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”.
Takie są realia.
Historycznie zmieniały się nazwy tego wrogiego nam państwa. To było Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, Zakon Krzyżacki, Królestwo Pruskie, II Rzesza Niemiecka, III Rzesza Niemiecka, po II wojnie światowej RFN i NRD, a teraz Niemcy lub Republika Federalna Niemiec
https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy Ich cechą wspólną jest wrogość wobec Polski wyrażana we wszelki dostępny, nie zawsze cywilizowany sposób.
Niemcy wywołały I i II wojnę światową, ale nigdy nie poniosły kary adekwatnej do poczynionych szkód. Zawsze miały swojego „dobrego wujka” który nie pozwolił zrobić im zbytniej krzywdy.
Najbardziej poszkodowane w II wojnie światowej państwa, zwłaszcza Polska, musiały odbudowywać się ze zniszczeń wojennych o własnych siłach. Niemcy skorzystały z planu Marshalla
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla a o ich bezpieczeństwo przez lata dbały wojska okupacyjne USA, Wlk. Brytanii i Francji.
Po ponownym zjednoczeniu w 1990 roku Niemcy zaczęły odgrywać znaczącą rolę polityczną i gospodarczą nie tylko w Europie, ale i w świecie.
Do pełnego szczęścia i prestiżu na miarę ich aspiracji brakuje im stałego przedstawiciela w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wiele wskazuje na to że to tylko kwestia czasu.
II wojna światowa nie zakończyła się traktatem pokojowym i reparacjami wojennymi.
Mimo upływu już blisko 80 lat od zakończenia wojny Niemcy traktują obecny stan jako tymczasowy, obojętnie jak to każdy rozumie. Szczególnie niebezpieczne jest to w odniesieniu do terytoriów utraconych, zwłaszcza części Śląska, Pomorza Zachodniego i Prus Wschodnich.
Reparacje wojenne wypłacili nielicznym, a globalnie uznają problem za zamknięty, bo według nich roszczenia uległy przedawnieniu.
Według wielu polityków niemieckich nasze „Ziemie Odzyskane” są tylko pod tymczasowym zarządem polskim i powinny wrócić w granice Niemiec. Kiedy i na jakich warunkach o tym głośno się nie mówi. Niemców również nie interesuje problem ziem utraconych przez Polskę na terenach wschodnich II Rzeczpospolitej.
Po 1990 roku Niemcy rozdają karty w Europie. Ułatwiają im to nie tylko USA które sprawę prymatu Niemiec w Europie traktują koniunkturalnie. Sytuację ułatwił Brexit.
Formalnie istnieją zasady według których można przystąpić do UE. Te zasady w szczegółach są przedmiotem negocjacji. Kolejne etapy rozwoju UE pokazują że takie negocjacje mogą przynieść oczekiwany skutek. Po bliższym przyjrzeniu okazuje się że negocjowanie tego samego warunku nie przynosi takiego samego efektu dla każdego państwa.
Jaskrawym przykładem jest Ukraina. Trwa tam wojna. Sytuacja wewnętrzna pozostawia wiele do życzenia, głównie za sprawą korupcji. Mimo tego Bruksela stwarza warunki do negocjacji o przystąpienie do UE.
Dla odmiany warto przypomnieć sprawę Turcji która ubiega się o członkostwo w UE już sporo lat. Bez rezultatu.
W takim kontekście słabo wypada Polska. Nasi negocjatorzy nie błysnęli na etapie uzgadniania warunków przystępowania do UE. Celem było przystąpienie do UE za wszelką cenę. Najważniejszy był prestiż wynikający z członkostwa.
Brak woli walki o interesy polskich rolników szczególnie widoczny był w skali dofinansowania i przyznanych Polsce uprawnień produkcyjnych.
Ugodowa postawa polityków polskich spowodowała że od co najmniej 8 lat Polska stała się przysłowiowym chłopcem do bicia.
Tą polityką KE sterują Niemcy.
Wiadomo, że jak się chce psa uderzyć kij zawsze się znajdzie. Tym kijem wobec Polski stała się praworządność.
Nie ma potrzeby rozwijania tego wątku. Wobec Polski metoda jest bardzo skuteczna.
KE konsekwentnie wymusza na Polsce wprowadzanie zmian w organizacji wymiaru sprawiedliwości wbrew zapisom traktatu unijnego jednoznacznie uznającego suwerenność państwa w tym obszarze.
Ugodowa polityka rządu polskiego nie daje pożądanego efektu.
O tym że jest to działanie tendencyjne KE świadczy informacja z Brukseli że środki z KPO zostaną wkrótce wypłacone Polsce bez żadnych dodatkowych uwarunkowań. W domyśle oznacza to, po objęciu urzędu premiera przez DT. Żeby nie było zbyt miło milczy się o tym że chodzi o wypłatę raty, bo wypłata całości to inna bajka. W kasie KE brakuje od dawna pieniędzy.
No dobrze, a co z Niemcami?
Niemcy trzymają się mocno. Jeszcze.
Mają jedną żelazną zasadę. Tam gdzie się da działają na szkodę Polski. Jawnie albo skrycie.
Do tego często działają ręka w rękę z Federacją Rosyjską, wcześniej z Rosją Radziecką i ZSRR.
Przez wiele lat po rozpadzie ZSRR o wielu postępkach polityków niemieckich, w sprawach dotyczących Polski, media i nie tylko, milczały albo informowały półgębkiem.
Chyba nic nie przebije obciążania Polski winą za wybuch II wojny światowej, a w czasie jej trwania za współudział w holocauście. Po wojnie przez lata ziomkostwa niemieckie domagały się powrotu Śląska i Pomorza w granice Niemiec, co zgrabnie formułowano jako powrót do granic z 1937 roku. Dla propagandy niemieckiej nie ma znaczenia że Polska nie miała swojego Quislinga
https://pl.wikipedia.org/wiki/Vidkun_Quisling ani wojsk walczących pod flagą III Rzeszy.
Antypolską postawę prezentowali kolejni kanclerze Niemiec, od Konrada Adenauera poczynając. Nawet Helmut Kohl się nie wyłamał
https://pl.wikipedia.org/wiki/Helmut_Kohl Zanim doszło do pojednania z Mazowieckim w Krzyżowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Msza_Pojednania miał problemy z uznaniem granicy na Odrze i Nysie jako ostatecznej granicy między Polską a Niemcami.
Jego następczyni Angela Merkel też nie była uosobieniem gołąbka pokoju. Robiła swoje w bardziej subtelny sposób.
Po rozpadzie ZSRR, Układu Warszawskiego i RWPG Niemcy zmieniły wobec Polski taktykę ale cele pozostały bez zmian.
Tu znowu przypomnę awantury o granicę polsko-niemiecką na Zalewie Szczecińskim, ostatnio o tor wodny. Przedmiotem awantur jest regulacja Odry i inwestycje w Świnoujściu.
Nie mogę pominąć skutków istnienia, po stronie niemieckiej, kopalń węgla brunatnego w pobliżu Odry /granicy polsko-niemieckiej/. Tu do rozróby, za sprawą KWB Turów, udało się wmontować Czechy. Tendencyjnie działający sąd unijny TS UE okłada karami finansowymi Polskę, a szkody czynione przez kopalnie po stronie niemieckiej nie są godne nawet zainteresowania przez sądy niemieckie, czy ów TS UE.
Z racji różnicy w rozwoju gospodarczym Polski i Niemiec Niemcy przyzwyczaili się do traktowania Polski jako rynku taniej siły roboczej. To przez lata skutkowało emigracją zarobkową, nazywaną dawniej wyjazdem na Saksy, później na szparagi. Teraz osiągnęliśmy „wyższy” etap rozwoju polegający na tym że Niemcy budują w Polsce montownie w których składa się wyroby gotowe. Najlepiej idzie to w przemyśle motoryzacyjnym. Rozwiązanie wygodne bo wykwalifikowana siła robocza jest na miejscu, zobowiązania wobec pracowników reguluje prawo miejscowe, produkcję można w każdej chwili zwiększyć/zmniejszyć albo zawiesić /przykładem fabryki we Wrześni czy w Gliwicach/.
Niemcy zazdrośnie strzegą obecności wojsk okupacyjnych USA w bazach na terenie Niemiec.
To nie tylko gwarancja ich bezpieczeństwa ale źródło stałych i pokaźnych dochodów.
Ciekawie wygląda polsko-niemiecka współpraca wojskowa.
Niemcy mają nowoczesny przemysł zbrojeniowy nastawiony raczej na eksport.
Gorzej wygląda stan ich wojsk. Od lat dominuje tendencja do macoszego traktowania własnych sił zbrojnych /Niemcom nikt realnie nie zagraża/. Niemcom szkoda pieniędzy na utrzymanie swej armii. Jest to o tyle dziwne że aspirują do przywództwa zjednoczonych sił zbrojnych Europy.
W tematyce wojskowej jest więcej „ciekawostek”.
Na początku XXI wieku zdjęli ze stanu uzbrojenia znaczną część czołgów typu Leopard.
Co z nimi zrobić? Można było złomować, albo zostawić jako rezerwę na czas „W”.
Zwyciężyło gospodarskie podejście. Czołgi, za niewielką opłatą przekazano Polsce.
Za to teraz koncerny niemieckie liczą zyski ze sprzedaży części zamiennych, amunicji i praw do ich serwisu i modernizacji.
Przy okazji odmówili Polsce udostępnienia technologii produkcji prochów do amunicji do dział czołgowych.
Zbiegiem okoliczności, spowodowanych wojną na Ukrainie, Polsce udało się pozbyć w znacznym stopniu tego „prezentu”, Czołgi od miesięcy służą wojskom ukraińskim, a Polska może poprawić strukturę wyposażenia własnych wojsk /większa unifikacja uzbrojenia/.
Kunktatorskie podejście polityków niemieckich dotyczy nie tylko Polski. Ostatnio media informują o problemach na Litwie którą wojska niemieckie mają bronić przed zakusami Rosji
.
https://wpolityce.pl/swiat/670087-berlin-wysle-wojska-na-litwe-a-srodkow-na-bundeswehre-brak
Tematem samym w sobie jest pomoc wojskowa udzielana przez Niemcy Ukrainie.
Niemcy osiągnęli mistrzostwo świata w składaniu deklaracji pomocowych za którymi nic nie idzie.
W obietnicach plasują się za USA, a w realnej pomocy sprzętowej zdecydowanie wyprzedza ich Polska.
W ostatnich miesiącach Niemcom udało się jeszcze coś. Poróżnili Polskę z Ukrainą.
Stało się to krótko przed naszymi wyborami parlamentarnymi.
W mediach nie ma konkretów, są tylko domysły. Wedle nich Ukraina uznała że w zakresie uzyskiwanej z Polski pomocy więcej się nie wyciśnie, a po wizytach polityków niemieckich na Ukrainie wnioskuje się że Niemcy naobiecywali Ukrainie gruszek na wierzbie i Ukraina zmieniła front.
Z jednej strony nie powinno to zaskakiwać bo Ukrainie zawsze było bliżej do Niemców.
Polskę traktowała więcej jako wroga. Tu trzeba rozróżniać relacje na poziomie polityki i między Polakami i Ukraińcami. Nie zmieniła tego trwająca wojna.
Na Ukrainie ścierają się interesy wielkiego kapitału którym Polska nie dysponuje. Jednak z racji swego położenia geopolitycznego Polska musi uczestniczyć w tej grze. Niestety, znowu padamy ofiarą naiwności? naszych polityków. Zarówno prezydenta jak i rządu. Udzielamy pomocy do granic naszych możliwości nie otrzymując w zamian właściwie nic. Nawet gwarancji.
Tego nie zmieni nawet zmiana rządu w Polsce, co staje się coraz bardziej realne.
Przyszłościowe zamiary Niemiec stają się coraz bardziej perfidne. Dominacja Niemiec w Europie nie udała się po I ani po II wojnie światowej. Teraz Niemcy chcą osiągnąć swoje cele bez jednego wystrzału.
Część z nas nie może wyjść z podziwu że właściwie wszystkie państwa UE, poza Polską i Węgrami, nie protestują przeciwko tym zamiarom. Niemcom udało się realizować swój plan bez zbytniego rozgłosu medialnego. Kolejne spotkanie na najwyższym szczeblu planowane jest na 22 listopada. Kolejne etapy uzgodnień następują większością kwalifikowaną, a nie bezwzględną zgodnością wszystkich państw członkowskich. O szczegółach tych zmian pisałem wcześniej.
W tym co napisałem wyżej trzeba zauważyć istnienie w Polsce i skuteczność tzw. opcji niemieckiej. Zadziwia ich liczebność w polityce i mediach wszelakich.
Mankamentem rozważań o relacjach Polski z UE jest brak kompleksowego spojrzenia na skutki długoterminowe polityki Niemiec.
Co robią Niemcy? Dążą do likwidacji rolnictwa w Europie.
To nie przejaw bezmyślności ze strony Niemiec. Niemcy, pod szyldem UE, negocjują z państwami Ameryki Południowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Mercosur umowę handlową. Oferują wyroby przemysłowe w zamian za produkcję rolną. Dlatego chcą doprowadzić do likwidacji, a przynajmniej minimalizacji rolnictwa w Europie.
Czy i w jakim stopniu im się to uda? Kto i jak im w tym pomoże?

30 maja 2022

Madzia story vs pieniądze na KPO

Czy w III RP możliwe jest zrobienie użytku z ustawy definiującej zdradę dyplomatyczną? https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-129
Przypadki mieszczące się w tej definicji mnożą się ostatnio niczym stonka. Jednocześnie urzędnicy państwa określanego jako III RP przyglądają się temu bezradnie i brak jakiejkolwiek reakcji poza darciem szat w stylu Rejtana.
Nie interesują mnie wewnętrzne rozgrywki w PO między Tuskiem i Trzaskowskim.
Interesuje mnie w jakim charakterze Trzaskowski spotkał się z szefową KE? Jako prezydent Warszawy, czy jako wiceprzewodniczący PO, czy jako osoba prywatna? Z drugiej strony interesuje mnie reakcja prawna rządu MM, poczynając od malowanych ministrów Szymańskiego
i Raua, po premiera Morawieckiego.
Nieuzbrojonym okiem widać, że Niemcy wobec Polski prowadzą grę na którą rząd musi reagować. Tylko idiota może uwierzyć, że szefowa KE spotyka się na gwizdek z każdym kto ma taką chęć.

Dla niższych szczebli administracji istnieje prawne pojęcie odpowiedzialności urzędniczej https://forsal.pl/artykuly/1445376,odpowiedzialnosc-urzednicza-to-fikcja-nie-sposob-udowodnic-wydanie-blednych-decyzji.html . Ten przypadek nie jest teraz przedmiotem mojego zainteresowania.
W odniesieniu do tzw. czapki urzędniczej są przepisy których naruszenie powinien rozpatrywać Trybunał Stanu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Trybuna%C5%82_Stanu  
Obydwa przepisy są realnie martwe. Wynika to z ilości spraw które skierowano do rozpatrzenia, a tym bardziej w których zapadły wiążące postanowienia.

Polska od lat nie ma dobrej prasy. Winnych jest wielu, ale palmę pierwszeństwa dzierży opozycja, ciągle totalna.
O panującej beztrosce świadczy według mnie dopuszczenie do sprawowania odpowiedzialnych stanowisk państwowych również posiadaczy paszportów innych niż polski. Dotyczy to również parlamentarzystów.
Nie jest powszechna świadomość, że nie można na pstryknięcie palcem zrzec się obywatelstwa nadanego przez obce państwo. To dotyczy przykładowo posiadaczy paszportów brytyjskich.
Po co ten mój wywód? Chociażby po to żeby postawić pytanie czyje interesy reprezentuje naprawdę posiadacz podwójnego obywatelstwa, zasiadający w rządzie III RP, czy w ławach parlamentarnych.
Lecieć po nazwiskach? W III RP mieliśmy i mamy takich przypadków sporo. Skutków nie widać?
Nie mam ochoty wysłuchiwać w związku z tym jakichkolwiek głupich, czy tylko zgryźliwych uwag.
Mamy wystarczająco dużo ludzi wykształconych, doświadczonych, znających biegle języki obce.
Po co nam „obywatele świata”? Niech szukają swego szczęścia gdzie indziej.
Dlaczego mamy ministrów i nie tylko, posiadaczy obcych paszportów, pozostaje ciągle „słodką tajemnicą”, a może jednak tajemnicą poliszynela?

Po 1989 roku przeszliśmy z kurateli Moskwy pod kuratelę Brukseli, Waszyngtonu, a niektórzy mówią że również Watykanu. Czy tu należy szukać przyczyn bezradności  kolejnych rządów III RP w kreowaniu polskiej polityki zagranicznej i obronie polskiej racji stanu?
Nie uważam się za bohatera, czy odkrywcę prawd oczywistych, ale dam odpowiedź twierdzącą.
Mimo wszystko szokiem dla mnie jest książka Krzysztofa Balińskiego „Ministerstwo Spraw Obcych” .
Rzecz o tyle ciekawa, że autor wydał ją po raz pierwszy /pod nieco innym tytułem/ w 2013 roku.
Reakcja zawsze ta sama, w stylu „nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie”?
Pudrowanie rzeczywistości nie zmieni faktów wśród których najważniejszy jest ten że w kwestii swej suwerenności możemy jedynie tyle na ile w swej łaskawości pozwoli nam Bruksela, Berlin czy Waszyngton. Listę można dowolnie wydłużać.
Problem w tym że interesy tych ośrodków są wobec Polski rozbieżne.
Do 1989 roku taką rolę wypełniała Moskwa.

Rzadko, chociaż ostatnio coraz częściej, mówi się o destrukcyjnej działalności Niemiec wobec Polski.
To nie przypadek że Niemcy są dla nas od wieków wrogiem. Wynika to z kolizji interesów, zarówno politycznych, jak i gospodarczych.
Niemcy historycznie starają się realizować politykę drang nach osten.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten

Nie widzą szans dla siebie w realizacji takiej polityki na kierunkach zachodnim czy południowym.
Paradoksalnie, określenie drang nach westen, które pojawiło się na przełomie wieków XX i XXI dotyczyło Polaków których Niemcy zachęcali do zagospodarowania terenów przygranicznych opustoszałych po zjednoczeniu Niemiec. Lepiej udostępnić Polakom niż mają stać puste.
Tak było z czołgami Leopard. Dać Polakom i na tym zarobić, a nie płacić za złomowanie.  
Historycznie  drang nach osten nie wychodzi Niemcom na zdrowie za sprawą Rosji.
Jest to trudny dla mnie do zdefiniowania rodzaj miłości, a może raczej wzajemnej fascynacji.
Odbywa się to mniej więcej w takiej kolejności: w czasach pokojowych trwa owocna współpraca na wszystkich możliwych płaszczyznach.
Na porządku dziennym były daleko posunięte koligacje z rodziną carską.
Wielu rodowitych Niemców było wysoko postawionymi urzędnikami na dworze carskim. Podobnie było w wojsku. Kwitła kolonizacja ziem rosyjskich przez żywioł niemiecki. Najczęściej wymienia się Niemców Nadwołżańskich https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy_nadwo%C5%82%C5%BCa%C5%84scy  
Niemcy wspólnie z Cesarstwem Rosyjskim, a później z ZSRR, dokonywali rozbiorów Polski.
Przychodził jednak moment, że dochodziło do zasadniczego konfliktu interesów. Tak było podczas pierwszej i drugiej wojny światowej.

Jednak Niemcy mają problem z wyciąganiem wniosków. Złośliwi mówią że zawsze mają gotowy tylko wariant A. Są pewne nawyki których nie mogą się pozbyć. Tak było po zakończeniu II wojny światowej.
Mimo tego ZSRR wyraził zgodę na zjednoczenie Niemiec, a później zintensyfikował współpracę gospodarczą która trwa po dzień dzisiejszy mimo agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę.
Dzisiaj Niemcy kombinują jak zminimalizować straty, również wizerunkowe, jakie ponosi Rosja
w wojnie na Ukrainie. Niemców absolutnie nie interesuje jak doprowadzić Rosję do poniesienia odpowiedzialności karnej i ekonomicznej za zbrodnie i zniszczenia dokonane podczas agresji
na Ukrainę. Dla nich ważne jest żeby Putin, z wojny którą przegrywa, wyszedł z twarzą i żeby mogli jak najprędzej wrócić do normalnych relacji handlowych, bo najważniejsze jest, że straty ponoszą teraz Niemcy.

Dla Polski zasadnicze znaczenie ma polityka Niemiec i Rosji w stosunku do nas.
W pierwszych latach po zjednoczeniu Niemiec i rozpadzie ZSRR nie dostrzegano zagrożeń.
One były, ale ich nie eksponowano. Problem narastał z biegiem lat. Jaskrawo dał o sobie znać
po przyjęciu Polski do UE.
Niemcy od samego początku nie ukrywali że Polska potrzebna im jest jako rynek zbytu, jako rezerwuar taniej siły roboczej i skansen przyrodniczy, w którym będzie wypoczywał niemiecki świat pracy.
O złym traktowaniu Polski jako równoprawnego partnera świadczą warunki na jakich przyjmowano do UE Polskę. Dotyczyło to w szczególności polityki rolnej. Warto też zwrócić uwagę na stałe blokowanie przez Niemcy wszelkich inicjatyw gospodarczych Polski które w perspektywie mogą zwiększyć potencjał gospodarczy Polski. Pocieszeniem jest że te poczynania nie zawsze są skuteczne.
Tam gdzie Niemcy nie mogą zrealizować swoich zamiarów bezpośrednio uciekają się do działań pozaprawnych, wbrew zapisom traktatowym. Doświadczamy tego przy okazji udostępniania Polsce kwot przyznanych w ramach KPO.
Uległość rządu polskiego wobec żądań urzędników brukselskich jest dla mnie żenująca.
Miesiącami jesteśmy karmieni papką o tym, że racja jest po naszej stronie, że stosuje się wobec Polski metody pozaprawne itp. itd.
W dalszej kolejności, wbrew wszelkiej logice robimy po kolei wszystko co nakazuje nam Bruksela.
Clou tkwi w tym, że nie mamy żadnych gwarancji uruchomienia tych pieniędzy. Płyną tylko słowa.
W sumie chodzi o kolejne przeczołganie Polski i udowodnienie kto faktycznie rządzi.
Za takim postępowaniem stoją Niemcy.
Nowelizacja ustawy sądowniczej nie przeszła jeszcze przez Senat.
Nie wiadomo czy pani von der Leyen przyjedzie 2 czerwca do Warszawy i czy podpisze porozumienie zwalniające dla Polski pieniądze z KPO. Nie wiadomo kiedy KE zwolni należne nam kwoty do wypłaty.
Nie wiadomo kiedy pieniądze fizycznie otrzyma do dyspozycji Polska.
Faktem pozostaje, że Polska może mieć problemy z terminowym, wynikającym z przyjętych harmonogramów, wydaniem przyznanych kwot.
Obracamy się w świecie myślenia życzeniowego. Jakie będą realia? Nie wiem, ale wiem jakie są.
Trwa wojna na Ukrainie. Polska jest poważnie zaangażowana w udzielanie pomocy walczącym Ukraińcom. Poza sprzętową pomocą militarną i pomocą humanitarną, przyjęliśmy 3,7 mln uciekinierów z Ukrainy, z czego około 1,2 mln uzyskało PESEL i wszelkie prawa z tego wynikające.
Rząd MM ocenia koszty zaangażowania finansowego Polski na około 12 mld euro.
Tymczasem, do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy ani eurocenta wsparcia z kasy KE.
Argumentacja urzędników KE jest godna podziwu. Nie mogą udzielić Polsce wsparcia bo w budżecie KE nie przewidziano pieniędzy na taki cel. W budżecie KE nie ma rezerwy? Gratulacje!
Ciekawi mnie czy Niemcy prowadzą na bieżąco rachunek swoich zysków i strat. Wojna na Ukrainie jest doskonałą ku temu okazją. Nie ma pełnej informacji w tym zakresie, ale wiele wskazuje na to,
że obecna postawa wobec wojny wyjdzie Niemcom bokiem.
Przed rozpętaniem wojny na Ukrainie w lutym Niemcy mieli realne szanse na przywództwo w UE.
Wiele wskazywało, że nie było zbytnich protestów ze strony pozostałych członków UE. Zwłaszcza po Brexicie. Teraz sytuacja uległa zmianie, na niekorzyść Niemiec. Zresztą na ich życzenie. Powodem jest rozdwojenie jaźni wynikające ze współpracy gospodarczej z Federacją Rosyjską. Z dostępnych źródeł wynika że Niemcy w różne przedsięwzięcia gospodarcze w Rosji zainwestowali w przybliżeniu 1 bilion Euro. Z takimi kwotami trudno się rozstać bez żalu.

Ze swej strony dodam, że nie widzę powodów do euforii.
Niemcy wzięli na przeczekanie. Od miesiąca nie wysyłają ciężkiej broni na Ukrainę.
Pomoc humanitarna też nie zwala z nóg. Skutecznie torpedują kolejne sankcje nakładane na Rosję. Krótko mówiąc, czekają na ustabilizowanie się konfliktu. Znajdą się wówczas w gronie decydujących
o dalszych losach Ukrainy. Przede wszystkim będą kontrolowali wydatkowanie pieniędzy, zarówno unijnych jak i pomocy udzielanej bezpośrednio przez rząd i banki niemieckie.
Jak zwykle spadną na cztery łapy i Europa nie będzie miała im tego  za złe.


30 kwietnia 2022

Wojna wojną, trwa jednak zastanawianie się kto za tym stoi?

Można przyjąć jako pewnik że Putin by sobie na nią nie pozwolił gdyby nie miał zewnętrznych gwarancji poparcia. Jawne lub skryte poparcie Niemiec, Francji, czy Włoch to za mało.
Można postawić pytanie na co było przyzwolenie? Zwłaszcza kraje europejskie, z małymi wyjątkami, przeżywają sporego kaca. Mówię o społeczeństwach, bo z politykami to nigdy nic nie wiadomo.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że tym decydującym było stanowisko Chin.
Dla porządku trzeba przypomnieć o neutralnej postawie np. Indii, czy Turcji.
Z upływem czasu przybywa informacji potwierdzających te domysły.
Faktem pozostaje że w tym świetnym planie coś poszło nie tak. Dlaczego?
Po stronie rosyjskiej zawiodła generalnie ocena stanu faktycznego, czyli zdolności bojowych Ukrainy.
Tylko czy wynika ona z fatalnego rozpoznania, czy jednak świadomego wprowadzenia Putina w błąd przez podległych mu ludzi? A może jest jeszcze inny powód?
Nie mnie to rozstrzygać.
„Wyczyny” żołnierzy rosyjskich na zajętych terytoriach Ukrainy, zwłaszcza w okręgach donieckim i ługańskim, doprowadziły do diametralnej zmiany nastawienia Ukraińców do tych „wyzwolicieli”.
Wzajemna wrogość utrzyma się nie tylko przez dziesiątki lat.
Przypomnę deklaracje Putina, zwłaszcza z 2014 roku że Rosja weszła tam dla ochrony interesów prześladowanej rzekomo ludności rosyjskojęzycznej zamieszkującej te tereny. To swoiście pojęta ochrona, niczym osławiony  ruski mir.
Wojna zamiast trzech dni trwa już ponad dwa miesiące i Chiny muszą realizować swój wariant B,
a może i C? Co może zaskakiwać to szybkość przejścia na wariant zapasowy.
Wniosek jest taki że prace wdrożeniowe prowadzono równolegle.
Chiny nie są zainteresowane zadzieraniem ze wszystkimi. Dlatego w nowych realiach muszą się zadeklarować po czyjej stronie stoją, albo zachować konsekwentnie neutralność /obojętnie co to dzisiaj znaczy/. Nie są jeszcze wystarczająco silne żeby narzucać innym swoją wolę. Doraźnie interes Chin,
w części euroazjatyckiej, ogranicza się do gwarancji bezpieczeństwa przewozów JS 2.
Po pierwsze Chiny nie są samowystarczalne, nie tylko pod względem technologicznym.
Widać to po podejmowanych działaniach spowodowanych wojną na Ukrainie.
Można przyjąć, że Chiny przewidują długotrwałe skutki wojny dla gospodarki światowej, a tym samym dla Chin. Dlatego próbują gromadzić zapasy żywności o długim okresie przechowywania /np. ziarna kukurydzy/, surowców energetycznych, zwłaszcza węgla kamiennego. Na tym nie koniec.  
Poza tym Chiny przy swoim potencjale gospodarczym nie mogą produkować na magazyn.
Wymownym przykładem jest uruchomienie alternatywnej dla Jedwabnego Szlaku 2 trasy przewozu towarów do Europy przez Morze Czarne, czyli mieszane połączenie kolejowo-promowe, mimo wszystko droższe niż planowany kolejowy szlak lądowy.
Poczekają aż wojna się skończy, a biznes musi się kręcić.
Na dzisiaj najwięcej negatywnych opinii zbierają Niemcy. Swoje prawdziwe intencje ujawnili na początku wojny kiedy ambasadorowi Ukrainy w Berlinie oświadczyli że szkoda Ukrainie pomagać bo to dla Niemiec  chybiona inwestycja. W tej opinii tkwią konsekwentnie. Świadczy o tym list do kanclerza Niemiec https://www.tvp.info/59798911/apel-niemieckich-intelektualistow-do-scholza-wstrzymacdostawy-broni-niech-ukraina-sie-podda
To nie jest ich ostatnie słowo. Jeszcze nie przekroczyli granic bezczelności.
Huśtawka nastrojów trwa u nich w najlepsze. Co innego mówią, co innego robią, a co innego myślą. Najpierw odmawiają dostaw broni, potem dają jakiś szmelc na odczepnego, znowu coś obiecują, a kanclerz oświadcza że chyba po moim trupie. Trzeba wprawy żeby się w tym połapać.
Na dzisiaj za przebój w ich wykonaniu uznaję wymuszoną medialnie decyzje o przekazaniu Ukrainie najpierw 50, a teraz tylko 30 zestawów samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard. Chwalebny czyn, ale okazało się że o amunicję do dział Ukraina ma postarać się sama. Po prostu iść do sklepu i kupić ile potrzeba https://businessinsider.com.pl/gospodarka/ukraina-ma-dostac-gepardy-od-niemiec-ale-brakuje-amunicji/nbfhy3y  Niemcy podobno amunicji nie mają ale przypadkowo są jej producentem.
Ukraina o udostępnienie jej broni ciężkiej występowała do Niemiec przed 24 lutego 2022 i została wówczas spławiona.
W kolejnych dniach będziemy zastanawiali się w jakim kierunku pójdzie Francja. A to za sprawą wyboru Macrona na drugą kadencję i zapowiedzianych na czerwiec wyborów parlamentarnych.
Czy poza deklaracjami pomocy Ukrainie i poklepywaniu nas po plecach jacy to jesteśmy dzielni, będzie coś więcej?
UE również nie reprezentuje jednolitego stanowiska wobec wojny na Ukrainie.
Oprócz Niemiec podobne stanowisko reprezentuje Austria https://www.tvp.info/59803667/ukraina-rozczarowana-slowami-szefa-msz-austrii-alexander-schallenberg-przeciwny-wejsciu-ukrainy-do-unii-europejskiej-krotkowzroczne i Węgry.
To kolejny przykład schizofrenii  UE. Mówi się że UE jest silna, zwarta i gotowa. To teoria, a praktyka jest taka, że każdy sobie rzepkę skrobie. O jedności można tylko marzyć.
Tak jak wiele razy pisałem, im dalej od zewnętrznej granicy UE z Ukrainą i Rosją tym gorzej dla nas.
Można tylko „podziwiać” szczodrość polityków, w tym naszej opozycji, którzy dla świętego spokoju i rozwijania biznesów z Rosją nakazują Ukrainie poddanie się Rosji i oczekiwanie na łagodny wymiar kary. Właściwie nie od dzisiaj łatwo rozporządzać cudzym. Ciekawe, czy wszyscy byliby tak skorzy do kapitulacji gdyby chodziło o ich ojczyznę?  
Końca tej wojny nie widać, ale w osłupienie wprawiają mnie poglądy płynące z krajów zachodnich w kwestii rozporządzenia majątkiem oligarchów rosyjskich, skonfiskowanym w ramach sankcji, w różnych zakątkach świata po wybuchu wojny z Ukrainą. Opinia jest taka że po zakończeniu działań wojennych, sankcje na Rosję zostaną cofnięte, a tym samym mienie oligarchów ma być zwrócone właścicielom.
Czy leci z nami pilot?
Z czyich pieniędzy będzie więc odbudowywana Ukraina? Kto i na jakiej podstawie zwolni Rosję z odpowiedzialności?
Dzisiaj mówi się o współodpowiedzialności Niemiec i Francji za wojnę na Ukrainie. Tylko co z tego wynika?
Dowiadujemy się że Francja, mimo sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu sprzedawała Rosji najnowsze technologie militarne o wartości setek mln euro. Anulowanie sprzedaży „Mistrali” to był przypadek, albo jak kto woli, wypadek przy pracy. Transakcja zbyt rzucała się w oczy.
Mniej się mówi o zaangażowaniu Francji w przedsięwzięcia biznesowe na terenie Rosji. To nie tylko sieć marketów Auchan, Leroy Merlin i Decathlon. Okazuje się że Francja ma spore udziały, bo ponad 12% , w handlu gazem ziemnym w NOVATEK https://pl.wikipedia.org/wiki/Novatek  Stąd też taki opór Francji przed nakładaniem sankcji na firmy rosyjskie.
Niemcy zainwestowali w różne przedsięwzięcia biznesowe na terenie Rosji ponad pół biliona euro.
Z takich interesów nie można wycofać się z dnia na dzień.
Ciekawie wygląda, zwłaszcza na przykładzie Niemiec, handel bronią. Miłujący pokój i spokój Niemcy eksportują broń na masowa skalę. Według przywołanych tu statystyk
http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/jak-pewien-nie-dzwiedz-a-moze-nie-miec-cywilizowa-niedzwiedzia-syberyjskiego 
Niemcy należą do ścisłej czołówki światowych eksporterów uzbrojenia. Sprzyja temu potencjał ich przemysłu. Możliwości produkcyjne to jedno, a polityczne decyzje komu i co sprzedać, to drugie.
Sporo przykładów stanowiących podłoże tolerowania polityki Putina jest tu https://niepoprawni.pl/blog/kokos26/tu-lezy-pies-pogrzebany
Zwrócę uwagę że w przestrzeni medialnej pojawiają się opinie, że w związku ze swoją postawą wobec wojny na Ukrainie Niemców należy objąć sankcjami, podobnie jak Rosję i Białoruś.
Mnie w tym wszystkim zastanawia coś innego. Dostawy sprzętu wojskowego na Ukrainę z USA i innych państw, nie tylko należących do NATO, w przeważającej części przechodzą przez Polskę. Jest oczywiste że te informacje nie pojawiają się na czołówkach gazet, ale dziennikarze uparcie to powtarzają.
Co tu uważam za dziwne? Postawę Rosji, a konkretnie brak reakcji. Mają jakąś niespodziankę? 

19 kwietnia 2022

Co dalej z sankcjami?

W toczącej się w mediach dyskusji powtarza się wątek sankcji nakładanych na Rosję i podobno na Białoruś. Tu jest obszerniejsza informacja w ujęciu chronologicznym https://www.wnp.pl/finanse/w-tym-roku-unia-europejska-nalozyla-piec-pakietow-sankcji-na-rosje-ale-zaden-nie-obejmuje-gazu,569899.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Tak naprawdę chodzi o skuteczność tych sankcji, na dzisiaj raczej ich bezskuteczność.
Trzeba uczciwie powiedzieć że sankcje nakładane na Rosję i Białoruś to są czyste kpiny z nas.
Może sami sobie jesteśmy winni? Chcemy żeby skutki były natychmiast odczuwalne dla Rosji, a ten mechanizm działa nieco inaczej. W większości skutki sankcji są odłożone w czasie, a są też przypadki że sankcje działają na korzyść Rosji. Tak jest w przypadku embarga na import ropy i gazu ziemnego.
Mniejsza sprzedaż, a mimo tego zyski Rosji większe niż przed wprowadzeniem sankcji.
O skuteczności sankcji nałożonych na Białoruś niewiele mogę powiedzieć bo trudno znaleźć jakieś konkretne wiadomości, poza tymi że nałożono je imiennie na konkretne osoby fizyczne.
Zresztą odnoszę wrażenie że na Białoruś nałożono  je niejako z rozpędu /dla towarzystwa Rosji/,
co nie wyklucza że im się należą.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w odniesieniu do Rosji. Zgodnie z intencjami USA i KE sankcje miały zmusić Rosję do … właśnie do czego?
Wersja oficjalna: https://pl.wikipedia.org/wiki/Sankcje_wobec_Rosji_po_ataku_na_Ukrain%C4%99#Sankcje_po_inwazji_w_2022_roku
Teraz popatrzmy jak wyglądają te sankcje w praktyce. Powiem krótko. Beznadziejnie.
Przynajmniej w aspekcie skutków doraźnych.
Czego można po nich oczekiwać jeśli jeden z głównych decydentów, czyli Niemcy, kombinuje na wszelkie sposoby co zrobić żeby Rosji, swego znaczącego partnera handlowego, zbytnio nie skrzywdzić.
Z drugiej strony pamiętajmy że skuteczność sankcji ocenia się po ich wdrożeniu, a nie ustanowieniu. Embargo nałożone przez KE na import węgla kamiennego z Rosji zacznie obowiązywać od sierpnia br. https://www.money.pl/gielda/blokada-importu-wegla-z-rosji-unia-odklada-pelne-embargo-6755634732620416a.html  Według pierwotnych planów miało to nastąpić od lipca br. Zmiany dokonano pod naciskiem Niemiec które importują z Rosji około 14 mln ton rocznie.
Efekt jest taki że nałożone sankcje są pełne luk. Mówi się wręcz że są dziurawe jak sito. Co gorsze,
te luki są robione z pełną premedytacją, z przyczyn o których wyżej. .
W założeniach sankcje miały zniechęcić Rosję do działań zbrojnych wobec Ukrainy. Jakoś umknęło uwadze pomysłodawców, że Rosja do wojny, a ściślej jej obecnego etapu, przygotowywała się od kilku lat. Powiedzmy że od 2014-2015 roku. Od strony teoretycznej musieli mieć temat przemyślany.
Co innego realizacja planu.
To jest mój punkt widzenia.
Przystępując do działań wojennych Rosja zakładała, że rozprawi się z Ukrainą w ciągu co najwyżej 2-3 dni. Świadczyło o tym chociażby zabezpieczenie logistyczne operacji, a dokładnie jego brak.
Drugim ważnym elementem było zlekceważenie przeciwnika. Skutki są odczuwalne po ruchach kadrowych po stronie wojsk rosyjskich.
Teoretycznie dysproporcje są następujące: armia rosyjska jest uważana za drugą w świecie pod względem liczebności. Armia ukraińska mieści się w trzeciej dziesiątce, zdaje się na 23 miejscu.
Po ponad miesiącu wojny armia rosyjska nie osiągnęła żadnego z założonych celów strategicznych.
Przede wszystkim nie zdobyła Kijowa. Nierozłącznie z tym związane jest pytanie czy Rosja utrzyma zdobycze z pierwszych dni wojny. Chodzi o utrzymanie połączenia lądowego Krymu z Rosją i zabezpieczenie dostawy wody na Krym, dla celów głównie rolnych
Tematem dyskusji jest próba odpowiedzi na pytanie ile czasu zajmie Rosji odtworzenie strat w sprzęcie?
Co dziwne, mniej się mówi o możliwości uzupełnienia stanów osobowych wojsk zaangażowanych w wojnie na Ukrainie. Realne straty to nie tylko zabici, ranni, ale także rozbici psychicznie, pozbawieni woli walki.
Nie mam zamiaru rozpisywać się o przypadkach buntów w poszczególnych jednostkach frontowych wojsk rosyjskich, dezercji, czy czynnej agresji, z samosądami, wobec własnych dowódców włącznie.
Nie do końca wiadomo czy uzbrojenie wprowadzone do walk na Ukrainie to najnowsza technika wojenna Rosji, czy tzw. zapasy nienaruszalne, czyli nadające się bardziej na eksponaty muzealne?
Jeśli jest to pełnowartościowy sprzęt to świadczy o dysproporcji jego walorów bojowych na korzyść sprzętu jakim dysponuje teraz Ukraina. Oczywiście jestem świadom, że ten sprzęt w wielu kategoriach pochodzi ze stanów magazynowych wojsk NATO. Nie dotyczy to szmelcu który próbowały wcisnąć Ukrainie Niemcy uważane przez lata za orędownika sprawy ukraińskiej. Nie tylko w Europie.
Teraz Rosja prowadzi różnego rodzaju działania zastępcze, dla wprowadzenia w błąd mediów.
A więc z jednej strony Rosja przystąpiła do rozmów z Ukrainą, ale tak naprawdę nie wiadomo jaki jest rzeczywisty cel tych rozmów. Prawdopodobnie jest to gra na zwłokę. Chodzi o zwiększenie skali zniszczeń infrastruktury i terror wobec ludności cywilnej dla osłabienia ich woli walki.
Równolegle trwa przegrupowanie wojsk rosyjskich i ich koncentracja na wybranych kierunkach, czyli wschód i wybrzeże Morza Czarnego. Jednym z celów ma być zdobycie Mariupola. https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/ukraina-potrzebuje-zwyciestwa-militarnego-aby-myslec-o-negocjacjach,564567.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Teraz wszystko zależy od możliwości militarnych Ukrainy a te są uzależnione od skali pomocy udzielanej przez USA, Wlk. Brytanię i UE. Dobra wiadomość jest taka, że USA przypomniały sobie że mimo zakończenia II WW mogą ponownie skorzystać z ustawy pomocowej wobec ZSRR, teraz przekierowanej na pomoc Ukrainie. http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/niemcy-a-ludobojstwo-na-ukrainie#285555; https://www.congress.gov/bill/117th-congress/senate-bill/3522/text
Dużo się ostatnio mówi o tym że o dalszych losach wojny zadecyduje bitwa pancerna na wschodzie Ukrainy do której powinno dojść wkrótce. Na dzisiaj przewaga wojsk rosyjskich nie pozostawia cienia wątpliwości.
Spotykam też opinie że do takiej bitwy nie dojdzie bo Rosja nie jest pewna wyniku końcowego starcia.
Rosji bardziej odpowiada wojna na wyniszczenie Ukrainy. Stąd systematyczny ostrzał rakietowy i artyleryjski miast i miasteczek, co można bez skrupułów zakwalifikować jako terroryzm państwowy.
Żeby szybko poprawić szanse Ukrainy NATO zdecydowało że państwa członkowskie mogą przekazać ze swych stanów czołgi produkcji rosyjskiej do których Ukraina ma wyszkolone załogi i amunicję.
Trwa więc wyścig z czasem.
Założenie jest takie, że jeżeli Ukraina przegra bitwę pancerną, w konsekwencji będzie musiała bezwarunkowo zgodzić się na warunki porozumienia narzucone przez Rosję. Nie jest to takie oczywiste bo na to nie będzie zgody społeczeństwa ukraińskiego. Dotychczasowe straty ludzkie i materialne nie mogą pójść na marne.
W tym miejscu ponownie trzeba przypomnieć schizofrenię Niemców którą uosabia obecny kanclerz. https://www.polskieradio.pl/399/7975/Artykul/2935781,Politico-Scholz-wstrzymuje-dostawy-niemieckich-czolgow-na-Ukraine
Niemców za ich postawę wobec wojny na Ukrainie spotykają coraz częściej różne afronty na arenie międzynarodowej. Ostatnio doświadczył tego prezydent Niemiec którego Ukraina nie chciała widzieć w składzie delegacji prezydentów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
Tymczasem media epatują nas kolejnymi sankcjami które KE zamierza nałożyć na Rosję. Zachłystywać się nie ma czym, bo to dopiero zamiar i nie wiadomo jak będzie wyglądała wersja ostateczna.
Aktualnie wygląda to tak https://www.money.pl/gospodarka/piaty-pakiet-unijnych-sankcji-na-rosje-zatwierdzony-takze-embargo-na-wegiel-6755971675523680a.html
Nie zapominajmy też że do ich wejścia w życie potrzebna jest zgoda wszystkich 27 państw członkowskich. Parodia tego planu polega na tym, że wyłączono z niego import ropy, na co nie ma zgody Niemiec, a embargo na import węgla z Rosji ma wejść w życie już w sierpniu. Tu niestety trzeba wspomnieć o koniu trojańskim jakim stały się Węgry Orbana. Niemcom jest niezręcznie na dłuższą metę blokować nałożenie embarga na import rosyjskiej ropy i gazu. Wiele wskazuje na to że to zadanie weźmie na siebie Orban.
Za jaką cenę?
O skuteczności sankcji można powiedzieć dzisiaj że na bieżąco są dla Rosji mało dokuczliwe. Jest możliwe że będą odczuwalne w przedziale kilku miesięcy, ale nie wiadomo co się do tego czasu stanie z Ukrainą. 
Sankcje dzisiaj praktycznie są odczuwalne dla rosyjskich oligarchów. Rzecz jednak w tym,
że w najgorszym razie z miliarderów stają się milionerami.
Statystyczny Rosjanin sankcje zauważa gdy podczas codziennych zakupów stwierdza brak na półkach sklepowych określonego asortymentu towarów. Tu należy szukać wytłumaczenia wzrostu poparcia dla Putina i jego wielkomocarstwowej polityki. Chodzi o akceptowalność spadku stopy życiowej Rosjanina.
Kiedy to może ulec zmianie?
Zwracam uwagę że sankcje mają to do siebie że działają w obie strony. Tu tkwi przyczyna targów wewnątrz KE o zakres ich wprowadzania.
Dla wielu państw, nie tylko europejskich, Ukraina jest na tyle abstrakcyjna że nie widzą powodu do jakichkolwiek poświęceń na jej rzecz.
Bezpośrednim skutkiem sankcji są zakłócenia w funkcjonowaniu gospodarek poszczególnych państw, a w ślad za tym poważny wzrost inflacji.
Ilu z nas zastanawia się jaki będzie ostateczny poziom tej inflacji i jak długo będzie trwać?
Jednolity front przeciwko Rosji, czy jego brak ma mniejsze znaczenie praktyczne bo globalna gospodarka doprowadziła do zerwania łańcuchów dostaw /w trakcie pandemii Covid-19/ i nawet państwa reprezentujące stanowisko „moja chata z kraja” odczuwają skutki. Pamiętajmy też że skłonność do poświęceń wśród sybarytów europejskich jest niewielka.
Bardzo dobrze wytknął to w swym wystąpieniu w PE Patryk Jaki. https://www.youtube.com/watch?v=fX6HvVAnma0
Do tego wszystkiego trzeba przywołać coś co ostatnio zbulwersowało media. Chodzi o infiltrację Bundeswehry przez Niemców pochodzenia rosyjskiego. https://www.polskieradio24.pl/130/5925/Artykul/2933618,Gmyz-Niemcy-przez-cale-lata-prowadzily-zabojcza-polityke-dla-UE-i-NATO
Wiele wyjaśnia ale niczego nie rozwiązuje.
Kogo udało się bardziej zinfiltrować, to temat na oddzielne opowiadanie.
Mowa o Rosji, Ukrainie i Niemcach.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...