Wygląda na to że żyjemy w rzeczywistościach alternatywnych. Niemożliwe? Niby
dlaczego?
Polska na węglu stoi. Nikt temu nie zaprzeczy. Wzrastają koszty jego wydobycia.
To też fakt.
Dlatego opłacalny jest jego import, a to wywołuje niezadowolenie braci
górniczej. Trudno im się dziwić.
Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Ogólnie to takie na które mamy wpływ
jako państwo, ale są i te wynikające z rozgrywek ponad naszymi głowami.
Jedną z przyczyn jest odchodzenie od węgla na rzecz OZE. Płacimy coraz wyższe
składki, czy jak kto woli kary, za emisję CO2. Półśrodkiem są elektrownie
opalane gazem.
Rozwiązaniem są też elektrownie jądrowe.
Każde z tych rozwiązań ma swoje „plusy dodatnie i plusy ujemne”.
Wszystkich zadowolić się nie da.
Problemem na dzisiaj jest bezkrytyczne uleganie naciskom różnych lobby.
Właśnie jedno lobby wymusiło opłaty za emisję CO2. Nie ma znaczenia że naukowo
udowodniono że emisja CO2 spowodowana działalnością człowieka ma się nijak do
emisji CO2 przedostającego się do atmosfery w sposób naturalny. https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-dwutlenek-wegla-emitowany-przez-czlowieka-nie-ma-znaczenia-31/
Na przykład kogo obciążyć kosztami erupcji wulkanów?
Co jest grane?
https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-rafal-wos-idzie-nowy-kolonializm-tym-razem-zielony,nId,5508333
Prawa do emisji CO2 stają się przedmiotem intratnego handlu.
Na czym faktycznie polega „wina” CO2?
Może czasem warto coś przeczytać zamiast tylko przerzucać się inwektywami?
Chociażby ten tekst http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka
i komentarze, a zwłaszcza tego autora http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka#253174
Polemika powinna dotyczyć konkretów.
Cały świat zmuszany jest do poszukiwania źródeł energii elektrycznej innych niż
oparte o węgiel kamienny i brunatny. Nie wszyscy chcą się do tych rygorów
dostosować. Rozsądek miejscami bierze górę, zwłaszcza że ostatnie tygodnie
zmuszają do weryfikacji wcześniejszych zobowiązań.
Jak wytłumaczyć że w Polsce niebotycznie wzrastają koszty energii elektrycznej,
podobnie jak w innych państwach, gdy wytwarzanie tej energii oparte jest u nas w
podstawowej mierze na węglu? Dlatego rząd znowu będzie odgrywał dobrego wujka i
dopłaci tym biedniejszym?
Z czego? Są jakieś nieprzebrane rezerwy?
Uświadomiono sobie że wiatr nie zawsze wieje, słońce świeci w dzień i to nie
zawsze.
Bilans energetyczny się nie spina. Coraz częściej mówi się o możliwych
blackoutach.
Jak to pogodzić z deklaracjami wyłączania w krótkim czasie z eksploatacji
elektrowni węglowych?
Na siłę lansowany jest transport elektryczny. Tylko dlaczego do osobowych
samochodów elektrycznych dopłaca reszta społeczeństwa? Dzisiaj jest to zabawka
dla bogatych.
Kogo stać na kupno „elektryka” za około 150 tysięcy złotych?
Do tego dochodzi możliwość bezpłatnego ładowania w ogólnodostępnych stacjach
ładowania akumulatorów.
W tej euforii brakuje refleksji skąd się bierze prąd do tych akumulatorów? Z
powietrza?
Raczej nie.
Jest jeszcze taki „drobiazg”. Stacji ładowania jest za mało w stosunku do
ilości elektryków pojawiających się na drogach. Nie będą też przybywać jak
grzyby po deszczu.
Są też zastrzeżenia do wydajności stacji ładowania. Doświadczyli tego w tym
roku Chińczycy. https://spidersweb.pl/autoblog/kolejki-do-ladowarek-w-chinach/
Niestety, ale w ten wyścig dała się wkręcić Polska. Podejmowane zobowiązania
mają podłoże polityczne. Wkrótce nadejdzie chwila kiedy będziemy musieli liczyć
siły na zamiary i padnie groźne „sprawdzam”.
To nie tylko problem dostępności odpowiednich funduszy. To problem deficytu
czasu i problem podejmowania trudnych decyzji politycznych.
Nie wszystkie drogi są dla nas otwarte. Jeszcze nie zapadły żadne decyzje
wykonawcze a już Niemcy nie zgadzają się na budowę w Polsce elektrowni
jądrowych. Niemcy są specjalistami w torpedowaniu większości naszych poczynań. Działają
przy tym zgodnie, bez oglądania się na barwy polityczne.
A co u nas? Nic nowego.
Przy całej mojej sympatii dla ekipy rządzącej, ważniejsze są rozgrywki
frakcyjne i walki między poszczególnymi koteriami. Tak się dzieje od samej góry
tej piramidy. Premier z Sasinem walczą o stołki dla swoich. Kurtyka ze swoimi zdolnościami negocjacyjnymi
nie znajduje uznania i jest przewidziany do wymiany. Techniczny premier sportem
będzie się zajmował tylko amatorsko. Rolnictwu obiecują już nie tylko gruszki
na wierzbie ale w pakiecie nowego, kolejnego ministra.
W sprawach zasadniczych zmiany niewielkie albo żadnych. Taki stan rzeczy można
akceptować w czasach zdecydowanego spokoju, czy wręcz nudy. Tego nie da się
powiedzieć o obecnych czasach.
Jeśli rząd na każdym kroku powtarza że żyjemy w państwie prawa i UE też stoi na
straży prawa, to nie może to być jedynie pustosłowiem.
Wszystko kręci się wokół konstytucji III RP, tej z 1997 roku. W obecnym
układzie sił politycznych na inną nie ma co liczyć. Wobec tego zapisy tej
konstytucji nie mogą być dla nas martwa literą. Podobnie nikt, poza TK, nie ma
prawa dokonywać jej wykładni na własny czy partyjny użytek.
W relacjach z UE nie możemy pod żadnym pozorem tolerować handlu wymiennego, w
rodzaju „pieniądze za podporządkowanie się woli unijnych kacyków” którzy
faktycznie reprezentują interesy państw ich delegujących lub preferują własne
poglądy polityczne.
Polska musi być twardym negocjatorem.
W sprawie migrantów z Białorusi trzeba Niemcom powiedzieć wprost że nie dajemy
rady i niech są gotowi na ich przyjmowanie w większych ilościach bo oni u nas
nie chcą pozostać.
KE poza udzielaniem sprzecznych porad, nie zrobiła nic dla rozładowania
problemu.
W sprawie konfliktu o KWB Turów trzeba wrócić do punktu wyjścia, czyli
ustalenia winnych.
Jak mogliśmy dać sobie wmówić winę, skoro w tym rejonie działają inne kopalnie
węgla brunatnego, tyle że leżące w Czechach i w Niemczech, a po czeskiej
stronie jest jeszcze kopalnia kruszywa która nie jest obojętna dla tamtejszego środowiska
naturalnego. W tym rejonie problemy z wodą Czesi mają od dziesięcioleci. Teraz
wydaje im się że trafili na frajera.
Czeskich cwaniaków trzeba załatwić ich własną bronią.
Co do pieniędzy z FO to trzeba zdecydowanie przypominać że to żadna łaska ze
strony KE. Pieniądze nam przyznano i po minięciu terminu oceny wniosku i nie
zgłoszeniu Polsce żadnych uwag, mają być wypłacane, bez dodatkowych warunków. To
jest kredyt bankowy zaciągnięty przez KE i żyrowany przez Polskę. Jeśli tych
pieniędzy KE nam odmawia, powinniśmy zerwać umowę. Taka jest logika faktów.
Jeszcze słowo w jednej sprawie. Pojawiają się sugestie że powinno dojść do
debaty Kaczyński-Tusk.
Pytam się dlaczego? Dlaczego ma być nobilitowany notoryczny oszust polityczny?
Co PiS zyska przez taką debatę?
Realnie Tusk jest p.o. szefa PO, nie w drodze wyboru, a w drodze kantu w
zarządzie PO.
Czy takiego kogoś należy traktować poważnie?