Szukaj na tym blogu

23 września 2021

Powtarza się ferment wokół służby zdrowia.

On właściwie trwa nieustannie.
Jeśli przyjrzeć się jak działa służba zdrowia na świecie to okazuje się że nie ma dobrych rozwiązań.
Nie sprawdza się żaden model, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, a taka sytuacja ma miejsce w pandemii koronawirusa. Trzeba więc poszukiwać rozwiązań optymalnych.
To nie jest sprawa tylko pieniędzy.
W Polsce trzeba to rozpatrywać w kilku płaszczyznach.
Pieniądze są ważne, ale na nich problem się nie kończy.
Demontaż służby zdrowia po 1989 roku trwał kilka lat. Jeśli opozycja mówi że wszystkiemu winien jest PiS to zalecam długotrwałe zażywanie środków wzmacniających pamięć.
Nie podejmuję się powiedzieć co było prapoczątkiem problemów służby zdrowia.
Zarobki w służbie zdrowia zawsze były niskie. Ale w PRL wszyscy wiedzieli, że każdy pracownik od którego zależała skuteczność leczenia miał kieszeń.
Przez lata mało inwestowano w infrastrukturę /budynki i aparatura medyczna/ .
Ograniczano liczbę miejsc na uczelniach medycznych /mieliśmy nadwyżki/. Jeszcze gorzej było ze szkolnictwem średnim, a później dodatkowo zwiększono wymagania dla personelu pomocniczego /wymagane studia wyższe dla dyplomowanych pielęgniarek/. Takie są trendy w światowej służbie zdrowia.
Po wejściu Polski do UE doszedł exodus lekarzy i personelu pomocniczego do lepiej płatnej pracy w wielu krajach UE. To jest drenaż naszego rynku pracy.
Wykształcenie medyka jest długotrwałe i kosztowne. Wyjeżdżający na saksy nie miał obowiązku zwrotu kosztów studiów. To dziwne, bo za PRL kończący studia wojskowe podpisywał cyrograf zobowiązujący do pozostania w służbie zawodowej 6-12 lat /zależnie od ukończonej szkoły/.
Teraz nadrabia się zaległości, ale ludzie nie chcą i nie mogą czekać. Zresztą każdy inaczej widzi efektywność wykorzystania pieniędzy wpompowywanych w służbę zdrowia.
W mojej ocenie jest tu za duża skala marnotrawstwa.
Po pierwsze jest za dużo pośredników którzy przejadają pieniądze podatników.
Jest wadliwa organizacja całej służby zdrowia, zwłaszcza lecznictwa szpitalnego. Przede wszystkim jest zbyt zawężona specjalizacja w leczeniu chorych. Zapomina się o potrzebie kompleksowego leczenia chorego.
Podział między administrację centralną, samorządy i lecznictwo prywatne również rozmywa odpowiedzialność i obniża efektywność leczenia.
Tego nikt nie ma odwagi ruszyć, a samym gadaniem nic się nie załatwi.
Nic nie da również obecny strajk. To są tylko igrzyska dla zaistnienia na scenie politycznej.
Znowu kilka osób się wylansuje i wejdzie do Sejmu lub Senatu w najbliższych wyborach. To już było.
Dzisiaj reforma służby zdrowia to improwizacja w której poszczególne grupy interesów chcą jak najwięcej wydrzeć dla siebie. Najmniej zyska na tym pacjent.
Co jest najistotniejsze nie słychać żeby podejmowano jakiekolwiek kroki w kierunku zbudowania służby zdrowia opartej na racjonalnych przesłankach. Ciągle jesteśmy na etapie gaszenia pożarów bądź likwidacji kolejnych ognisk zapalnych.
Z tej mąki chleba nie będzie.

W uzupełnieniu odniosę się do jeszcze jednego problemu który jest dyskretnie wyciszany.
Dotyczy pogranicza przemysłu farmaceutycznego i świata lekarskiego. Dzisiaj widać to szczególnie podczas pandemii koronawirusa.
Choroba to jedno, a jej leczenie to drugie. Coraz mniej miejsca na działalność charytatywną.
Na leczeniu trzeba zarobić i nie zapominać o zyskach z profilaktyki.
Służbie zdrowia raczej nie zależy kto płaci za leczenie, budżet czy pacjent. Najlepiej jeśli płaci jeden i drugi.
Historię leczenia chorych na koronawirusa znamy bo to sprawa jeszcze nie zamknięta.
Chętnych do zarobku przy takiej okazji było i jest wielu, ale nie wszyscy mieli „dojścia”.
Kiedyś może usłyszymy jakie fortuny powstały dzięki koronawirusowi. W Polsce również.
Towarem były maseczki, płyny dezynfekcyjne, ubrania ochronne, specjalne łóżka szpitalne, respiratory i wiele innych akcesoriów.
Mało się mówiło o leczeniu, bo nie wiadomo było jak i czym?
Znaleźli się odważni lekarze którzy zdecydowali się rzucić na szalę swój autorytet i zmierzyć z chorobą.
Chwała im za to. Jednak nie zapominajmy o zawistnikach. Tych nigdy nie brakuje w żadnym środowisku.
Eksperymentatorzy starali się ratować chorych, a zawistnicy „kablowali”.
Wynik nierozstrzygnięty, bo mamy z jednej strony wdzięczność wyleczonych chorych i ich rodzin, a z drugiej pryncypialne decyzje Izb Lekarskich i nadętych autorytetów profesorskich którzy nie wahają się grozić niepokornym nawet pozbawieniem prawa wykonywania zawodu.
Oportuniści poddali się. Wiedząc że można skutecznie leczyć nie kiwną palcem w bucie gdy trzeba wyjść poza ustalone procedury. A co z etyką lekarską? Z przysięgą Hipokratesa?
Rozgrzeszeniem dla oportunistów jest brak leku adresowanego na covid-19. Nie ma dla nich znaczenia że są leki na inne schorzenia, skuteczne również w leczeniu covid-19. Leki stosowane właśnie przez eksperymentatorów.
O pomstę do nieba woła administracyjne ograniczanie dostępu do leków skutecznych w leczeniu covid-19. To nie tylko amantadyna. Takich leków są dziesiątki a może i setki. Mamy jednak do czynienia z presją lobby farmaceutycznego. Te leki pozbawiają ich krociowych zysków.
Prace nad szczepionką i lekami adresowanymi na covid-19 gwarantują wsparcie finansowe z budżetu centralnego. Presja czasu powoduje, że producent jest prawnie zwolniony z wszelkich skutków wynikających z NOP. To jest ewenement w skali światowej zwłaszcza jeśli mamy świadomość skali tych NOPów.
Zadziwień jest więcej. Nie jestem fachowcem z branży mogę więc tylko sygnalizować swoje wątpliwości. To mi wolno. Jeszcze.

Wiadomość z dzisiejszego dnia jest taka, że pandemia skończy się w połowie 2022 roku /przedstawiciel Moderny/. Nie jestem zgryźliwy, ale taka informacja była dostępna na początku pandemii, czyli na przełomie zima/wiosna 2020.

2 komentarze:

  1. "Rządy prawa czy bezprawia?"--masz wyjątkowy talent do nadawania tytułów swoich notek,które są już samym w sobie krótką treścią i strzałem...Czytam wszystko...także o służbie zdrowia...
    To tak wiąże się ze sobą ,że człowieka aż strach przejmuje :co będzie dalej....
    Ludzie radzą sobie jak mogą.... "Służbie zdrowia raczej nie zależy kto płaci za leczenie, budżet czy pacjent. Najlepiej jeśli płaci jeden i drugi. "...
    Dokładnie...ludzie którzy muszą być pod stałą opieką i być monitorowani..zaczynają od profesorskich gabinetów...Jest to praktyka legalna z cennikami,z sekretarka rejestrującą etc,etc...Nie ma tak naprawdę innej możliwości ,bo na konsultacje szpitalną czeka się około dwóch lat w zależności od choroby...Profesorzy i specjaliści pracują w szpitalach i klinikach...więc kierują SWOJEGO pacjenta tam gdzie trzeba...
    Nie każdy może czekać i bywa tak że niektórzy nie doczekują swojej kolejki....
    Co do covida,to juz sprawa jasna jak wielka jest manipulacja, demaskowana z dnia na dzień..
    To kura znosząca złote jajka dla wszystkich Rządów na świecie i nie tak łatwo "toto" odpuszczą mając w ręku władzę ustawodawczą i cały aparat porządku...
    Mozna też już śmiało powiedzieć,że bez żadnej wojny--działania militarne ropoczęte na skalę światową...
    Wczoraj przesłuchałam w MNarodowych rozmowę dwóch lekarzy.Dziwne ,bo jeden z nich jest kobietą,drugi zakonnikiem.Myślałam,ze to znów podsumowanie tych wszystkich teorii.Ale co dziwne nic nie budowano od początku...tylko jak jest.Zajęło mi to trochę czasu"od restrykcji po respirator" https://rozmowy.eu/od-restrykcji-po-respirator#respond
    No cóż dr Bodnara zapraszają na konferencje naukowe w sprawie leczenia amantadyną a u nas lekarzom urządza się ścieżki zdrowia ,traktując tych nielicznych jako buntowszczyków systemu...
    "fenomen"służby zdrowia---znów tytuł w dziesiątkę!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, pomału dochodzimy do konstatacji że Polska, teraz III RP, to prywatny folwark dla elyt. Te elyty to przede wszystkim palestra /państwo w państwie/ i co może dziwić wierchuszka służby zdrowia, czyli profesura, czasem deczko niżej.
      Jednak dochodzimy do momentu, że nie będzie komu pracować na utrzymanie tych elyt.
      Elyty mają zbyt zawyżone wymagania wobec reszty mieszkańców tenkraju.
      Od 1989 roku trwa nieustanne majstrowanie przy organizacji służby zdrowia.
      Jedynym widocznym efektem jest umacnianie się tych najsprytniejszych na „swoich włościach”. Najpierw przejmowali, w ramach dobrych uczynków, szpitale i przychodnie. Potem tworzyli nowe struktury, a później zaczęli po kawałku sprzedawać obcym.
      W ilu korporacjach np. LUXMED, Medicover, Mavit, właścicielami są Polacy, a gdzie są zatrudnieni jedynie jako personel medyczny? Z kolei w ilu państwowych placówkach medycznych rządzą niepodzielnie „lekarze z cenzusem”? To nie tylko szpitale akademii medycznych.
      Idąc w drugą stronę, ilu medyków jest zatrudnionych tylko u jednego pracodawcy?
      Pomiędzy tym są „układy” z dystrybutorami leków.
      Chorym aplikuje się lek niekoniecznie skuteczny, ale raczej „modny”.
      Nie rozwijam wątku opisywanego przez Ciebie, bo to są sprawy znane. Wszystko zostało przypomniane w notce i komentarzach tu
      http://cbrengland.szkolanawigatorow.pl/paszport-do-pana-boga
      Nigdy nikomu i niczego nie zazdroszczę. Nie wiem ile kosztowało dojście do tego stanu posiadania.
      Praca na kilku etatach odbywa się kosztem zdrowia i rodziny. Standard życia zainteresowani narzucają sobie sami. Trzeba tylko wiedzieć że nie zawsze sukcesy materialne idą w parze z sukcesami zawodowymi. Profesor najczęściej pilnuje żeby w jego najbliższym otoczeniu było jak najmniej samodzielnych z autentycznymi sukcesami zawodowymi. To takie swoiste rozumienie pracy zespołowej.

      Usuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...