Szukaj na tym blogu

25 maja 2023

Wojna na Ukrainie; o co w niej chodzi?

Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma?
To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej stronnicy jednej albo drugiej strony /jawni lub ukryci/, są też wrogowie wojny jako takiej /niekoniecznie pacyfiści/, ale są również bierni kibice.
Obserwują i mówią „niech się biją”. Dla nich nie ma znaczenia motyw wojny.
Są też głosy że jest to wojna zastępcza Rosji ze światem zachodnim, zwłaszcza USA.
Co w tym robią Chiny?
Dla Ameryki Płd. i Afryki ta wojna jest pełną abstrakcją, a stopień zainteresowania zależy od stopnia dotychczasowych związków z Rosją czy Ukrainą.
Tu zdecydowanie wygrywa Rosja.
W tej grupie nie ma państw o istotnym znaczeniu politycznym czy gospodarczym.
Nie ma też wspólnoty interesów. Jednak głosy tych państw liczą się w głosowaniach np. na forum ONZ. Istotne znaczenie ma postawa Chin, Indii i leżącej bliżej Rosji Turcji.
Trzeba zwrócić jednak uwagę na element zaskakujący, dwulicowość Niemiec i Francji, będących członkami NATO. To zachowanie obserwujemy szczególnie od ponad roku. Jedni i drudzy są od lat zaangażowani w Rosji finansowo i gospodarczo i nie chcą pogodzić się z możliwymi stratami w razie rozwodu z Rosją. Jest to o tyle oczywiste że ich związki są historyczne.
W trwającej wojnie dwulicowość przejawia się w pozorowaniu współpracy z Ukrainą, w ramach NATO. Dużo na ten temat powiedziano i napisano, ale zmieniło się niewiele. Specjalizują się w tym szczególnie Niemcy. Unikają udzielania pomocy militarnej Ukrainie jak diabeł święconej wody. Zadowalają się pomocą humanitarną. Wszystko po to żeby nie zamykać sobie drogi do powrotu do współpracy z Rosją. Przedłużająca się wojna wpłynęła na zmianę stanowiska Niemiec w kwestii pomocy w dostawach uzbrojenia. Oferta jest znacząca, ale ma być realizowana w 2024 roku.
Kto wie co będzie za rok?
W trwającej wojnie daleka droga do jakiegoś rozstrzygnięcia. Od kilku miesięcy mówi się o możliwym kontrataku Ukrainy. Rzecz w tym, że Ukraina nie jest w stanie zrobić tego o własnych siłach.
Natomiast udzielana przez NATO i nie tylko, pomoc nie stwarza ciągle przesłanek do sukcesu. Niewiadomą jest dalsza pomoc USA która zależy od czerwcowej decyzji Kongresu.
Sytuację komplikuje dotychczasowe stanowisko Chin które nie mogą się zdecydować co im się bardziej opłaci? Nie wiadomo również jak dalej zachowają się Indie.
Chiny i Indie korzystają na współpracy gospodarczej z Rosją w warunkach trwającej wojny. Równolegle Chiny próbują stworzyć nowy układ sił w obszarze Azji Środkowo-Wschodniej. Oczywiście kosztem Rosji. Chodzi o byłe republiki azjatyckie ZSRR /w tym Kazachstan, Turkmenistan, Kirgistan, Uzbekistan/ i być może Mongolię.
Chiny mają w ręku jeszcze jeden argument. Chodzi o straszak atomowy. Użycie broni atomowej przez Rosję to koniec przychylności Chin dla polityki Rosji. To zaś oznacza szybki koniec Rosji jako liczącego się w świecie państwa.
Często słyszy się opinie że kolejne sankcje nakładane na Rosję są mało skuteczne. Jest w tym tylko część prawdy. Skutki są zaskakujące i to tam gdzie na pierwszy rzut oka ich nie widać.
Przypomniano że Rosja jest znaczącym handlarzem bronią. To czołówka światowa.
Dochody z tego tytułu liczone są w miliardach USD rocznie. Poza tym ten handel ma znaczenie prestiżowe.
Dla tego biznesu wojna na Ukrainie odsłania swoje negatywne oblicze dotyczące niskiej skuteczności w polu broni rosyjskiej.

Nie byłbym sobą gdybym przy tej okazji nie wspomniał o miejscu Polski.
W pierwszych godzinach, dniach i tygodniach zadziałaliśmy spontanicznie udzielając wszelkiej możliwej pomocy, nie oglądając się na to co z tego będziemy mieli. Dzisiaj dowiadujemy się że wiele z tych działań wspierających podejmowane było jeszcze jesienią 2022 roku, bez szerokiego informowania o tym mediów.
Dlaczego o tym piszę?
Czy w takim postępowaniu chodzi wyłącznie o naszą satysfakcję? Byłoby to co najmniej nierozsądne. Nie możemy porównywać się z USA czy chociażby Wlk. Brytanią. Nie ta waga.
Nie dajmy się zwieść gładkim słówkom polityków. Liczą się wyłącznie konkrety. A jakie one są?
Wojna ma to do siebie że zaczyna się i kiedyś powinna się skończyć.
Tu jest miejsce na kolejne pytanie: co dalej?
To dość szerokie pytanie.
Trwająca wojna powoduje że władze ukraińskie pozostają głuche na sprawy mniej kosztowne, ale prestiżowe. Dla Polski takim tematem jest sprawa rzezi wołyńskiej.
Moim zdaniem jest tego więcej.
Część terytoriów II RP znalazła się granicach najpierw ZSRR, a teraz Ukrainy. To nie tylko tzw. mienie nieruchome, zwłaszcza zabytki kultury materialnej, ale również mienie ruchome, w szczególności zabytki o wartości muzealnej.
Nie przypominam sobie żebym gdzieś w mediach znalazł informację o dalszych losach tych zabytków.
O skali dewastacji przekonałem się naocznie będąc na początku lat 2000 w zachodniej Ukrainie. Wówczas Ukraińcy mówili otwarcie że to robota ruskich.
Ukraińcy uważają że te dobra są ich. To ich nie zadowala, bo ich radykałowie zgłaszają wobec Polski pretensje o Przemyśl i inne miejscowości. Z początku lat 90-tych pamiętam że ich zakusy sięgały … Krakowa, bo to Galicja. Trudno Ukraińcom wytłumaczyć że powinni najpierw zadbać o to co już mają.
Sprawy sporne Ukrainy dotyczą nie tylko Polski. Szczególnie agresywni są Węgrzy, a nie można pominąć Rumunii i Słowacji.
Naturalną odpowiedzią jest odbudowa ze zniszczeń wojennych.
Drobny szczegół. O własnych siłach Ukraina będzie się odbudowywać wieki całe. Kraj już jest zdewastowany w sposób niewyobrażalny. W tej chwili mało się mówi o skażeniu terenu przez nowoczesne środki pola walki. A co z rozminowaniem?
O co naprawdę chodziło Rosji gdy wszczynała ponownie wojnę na Ukrainie? Preludium był Krym.
Oficjalnie głoszone argumenty o powodach jej rozpętania można, moim zdaniem, wsadzić w … buty.
Rosji nie w smak że pod bokiem rosło państwo które w ciągu paru lat stanowiłoby poważne zagrożenie dla jej interesów zwłaszcza gospodarczych. Różnica i to poważna, polegała na tym że Ukraina zaczęła wychodzić na prostą. Złodziejstwo i korupcja na wyżynach władzy były porównywalne, ale na Ukrainę Putin stracił przełożenie.
Tymczasem w Rosji postępowała degrengolada co dosadnie uwidoczniło się podczas trwającej wojny. Wiele wskazywało na to, że w perspektywie lat Rosja zostałaby zbocznikowana w kontaktach gospodarczych Europy z Dalekim Wschodem, zwłaszcza z Chinami. Trzeba było reagować i to szybko. Ale trzeba było mierzyć zamiary na siły. Tu Putin przeszarżował.
Jaką zapłaci cenę? To w niewielkim stopniu zależy od niego. Rachunek będzie wystawiony Rosji.
Skoro tak to skąd będą środki na odbudowę Ukrainy? Obawiam się że chętnych nie zabraknie.
To intratne i pewne zajęcie na lata. Byle miał kto za to płacić.
Póki co wojna trwa i wojska rosyjskie niszczą metodycznie wszystko co jest w zasięgu ich artylerii.
Ludzie biznesu jednak tego biznesu pilnują. Prawie rok temu publikowana była w mediach mapa Ukrainy na której były wyznaczone regiony do odbudowy przez poszczególne państwa.
Polska „otrzymała” wedle tego klucza tereny najbardziej zdewastowane, czyli okręg doniecki
https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/mapa-odbudowy-ukrainy/
Jest się z czego cieszyć. Tylko kiedy tam można będzie wejść z odbudową? Te tereny są ciągle okupowane przez Rosję, a firmy chętne do wzięcia udziału w odbudowie liczy się już w tysiącach. Według mnie zasadniczym problemem jest odpowiedź na pytanie kto będzie trzymał łapę na pieniądzach przeznaczonych na odbudowę? Na jaki układ pójdzie Ukraina?
Warto zwrócić uwagę na warunki zawarte w tym tekście https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/mapa-odbudowy-ukrainy/
Jeśli Ukraina się na to zgodzi nie ma żadnej gwarancji że wyjdzie na swoje.
Przy tej okazji ujawnia się jeszcze jeden dylemat. Tym razem dla Polski. Jesteśmy orędownikiem przyjęcia Ukrainy do UE. Ale czy za wszelką cenę?
Po pierwsze nie wiadomo kiedy i jak wojna się skończy. Póki Ukraina nie wróci do granic z początku 2014 roku rozmów o przystąpieniu do UE nie będzie.
Po drugie, proces przyjmowania potrwa co najmniej 10 lat i nie wiadomo czy Ukraina zgodzi się na warunki KE.
Po trzecie, KE chce na Polsce wymusić ustępstwo w zakresie proponowanych zmian w systemie głosowań /odstępstwo od pełnej jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną/.
Jest to dla KE istotne z punktu widzenia przepisów dotyczących
fit for 55.
Z powyższego widać że najwięcej ma do stracenia Polska. Jej ustępstwo niczego nie gwarantuje a wytrąca jedyny poważny argument negocjacyjny.

19 maja 2023

Praworządność, co to takiego?

Bardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność.
Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego jest to broń skuteczna przeciwko opornym wobec dominacji niemieckiej w UE?
Według mnie jest w tym jakiś błąd systemowy, umiejętnie rozgrywany przez spółkę Niemcy-Francja. Trudno uwierzyć żeby interesy wszystkich państw członkowskich „przypadkowo” pokrywały się regularnie z interesami Niemiec i Francji.
Wyjaśnienie nie jest możliwe w jednym zdaniu.

Dzisiaj nikt już o tym nie mówi, ale ja pamiętam, że Traktat Lizboński był od samego początku, od jego podpisania, przedmiotem wielu kontrowersji.
Po pierwsze, nie był dokumentem samoistnym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_lizbo%C5%84ski Stanowił uzupełnienie, raczej uszczegółowienie Traktatu Nicejskiego https://www.europarl.europa.eu/about-parliament/pl/in-the-past/the-parliament-and-the-treaties/treaty-of-nice W chwili jego podpisywania przez wysokie umawiające się strony znane nam było jedynie robocze tłumaczenie na język polski. Nawiasem mówiąc, wykonane przez przypadkowych tłumaczy, studentów, a więc merytorycznie pozostawiające wiele do życzenia.
Wielu z nas po dzień dzisiejszy uważa że kluczowy dokument, czyli Traktat, powinien mieć tekst jednolity. Tymczasem Traktat Lizboński odwołuje się w wielu miejscach do Traktatu Nicejskiego. Całość znacznie przekracza 100 stron tekstu który nie jest stosowany wprost, ale jest podpierany wykładniami. W dodatku nie zawsze identycznymi w treści.
Traktat z Nicei nie jest do dzisiaj dostępny w oficjalnym tłumaczeniu na język polski /w chwili jego podpisywania Polska nie należała jeszcze do WE /.
https://www.europarl.europa.eu/ftu/pdf/pl/FTU_1.1.4.pdf

W relacjach kolejnych rządów III RP z UE powtarzają się pewne szczegóły.
Od samego początku jest to skłonność Polski do ustępstw wobec potrzeby egzekwowania należnych praw jako członka UE. W traktacie akcesyjnym odpuściliśmy egzekwowanie równych praw dla naszego rolnictwa względem pozostałych członków UE. Później dochodziły kolejne błędy. Nie egzekwowaliśmy równego traktowania dotacji państwowych dla stoczni polskich, podobnie jak zrobiono to dla stoczni niemieckich.
Ta lista jest długa i jej końca nie widać.
Wielu z nas zastanawia się nad racjonalnym wyjaśnieniem przyczyn takiego postępowania. Nieracjonalną przyczyną jest niepisany podział na tzw. starych członków UE i tych przyjmowanych po 2005 roku. Oczywiście ci starzy mają prawo rządzić, czyli dyktować warunki uczestnictwa tej reszcie.
Najświeższym przykładem jest wojna na Ukrainie. Można odnieść wrażenie że w ocenie KE pomoc udzielana przez Polskę Ukrainie jest naszą prywatną sprawą z którą KE nie ma nic wspólnego. Jednak ma i to pod wieloma względami. Przede wszystkim Polska jest krajem frontowym ponieważ bezpośrednio graniczy z Ukrainą i mamy wątpliwości z kim właściwie graniczymy na granicy z Białorusią. Wiele wskazuje na to, że jest to faktyczna granica z Federacją Rosyjską.

Przyjęliśmy na dłuższy pobyt uchodźców z Ukrainy, zapewniając im wyżywienie, mieszkanie, pracę, możliwość nauki, opiekę socjalną i medyczną. Wsparcie KE jest jak dotychczas jedynie symboliczne. Do tego dochodzi pomoc militarna o wartości kilku mld USD.
W zamian narastają wątpliwości co do przyszłych relacji polsko-ukraińskich po zakończeniu wojny na Ukrainie. Tej koegzystencji nie da się zadekretować, podobnie jak nie wiemy ilu Ukraińców zechce wrócić z Polski po zakończeniu tej wojny. Czy to sąsiedztwo zaowocuje współpracą gospodarczą czy będziemy tylko zabezpieczeniem logistycznym na kierunku wschód-zachód?

Wrócę jednak do kwestii praworządności.
W komentarzach powtarza się że w dokumentach traktatowych jest to pojęcie niezdefiniowane. Logicznie rozumując powinniśmy wszelkie ruchy w tym temacie mówiąc oględnie zbyć milczeniem. Rzeczywistość jest dla nas rozczarowująca i tego nie rozumiem.
Od kilku lat KE podejmuje rezolucje i inne uchwały podważające praworządne funkcjonowanie Polski jako państwa suwerennego. Nie są to tylko kolejne świstki papieru. Naliczono tych rezolucji chyba 37 i za niektórymi idą kary finansowe liczone w milionach euro.
Bomba wybuchła na początku tego roku gdy okazało się że autorzy tych rezolucji w PE są umoczeni w milionowe afery łapówkarskie. Śledztwo w tej sprawie trwa i ma charakter rozwojowy. Powstaje pytanie czy możliwe jest anulowanie tych antypolskich rezolucji?
Sprawa ma jednak drugie dno. W kraju, zwłaszcza wśród opozycji, glanowanie Polski ma sporo zwolenników. Przenosi się to na grunt krajowy poprzez kwestionowanie prawidłowości funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, a ostatnio Sądu Najwyższego. Krótko mówiąc zmierzamy prostą drogą do anarchizacji państwa.

Zwrócę uwagę na coś istotnego w tej grze.
Moim zdaniem praworządność powinna zakładać równość stron wobec prawa. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją gdy instytucje unijne żonglują tym prawem w sposób dowolny i nie odnoszą się do argumentacji drugiej strony sporu w sposób merytoryczny, a nawet ją ignorują. Znowu pora na przykłady.
Kpiną z praworządności jest funkcjonowanie TS UE. To sąd polityczny pracujący na zlecenie głównie Niemiec. Już to go dyskredytuje.
Nie ma chyba wyrazistszego przykładu niż spór polsko-czeski, raczej czesko-polski, o kopalnię węgla brunatnego w Turowie.
Nie będę wchodził w szczegóły, ale co uważam za istotne? Decyzje w sprawie o kluczowym znaczeniu dla gospodarki Dolnego Śląska wydaje jeden sędzia. Zanim zostanie wydany wyrok sędzia nakazuje zaprzestanie wydobycia węgla pod groźbą kary pieniężnej w nienotowanej dotychczas wysokości. Odwołanie Polski od postanowienia rozpatruje ten sam sędzia o którym wiadomo że jest politycznym wrogiem obecnego rządu w Polsce. Kara jest oczywiście egzekwowana na zasadzie wypłaty z bankomatu.
Kolejnym skandalem jest nie odstąpienie od naliczania kary mimo wycofania sprawy przez Czechy. Nikt nie da dzisiaj głowy za to że KE zwróci Polsce ściągnięte kary. A co z odsetkami?
Chodzi o miliony euro!
To nie koniec sprawy. Dlaczego rząd MM zachowuje się tak jakby sprawa nie dotyczyła Polski? Protesty przypominają opędzanie się od much. Wobec jawnego bezprawia jesteśmy bezradni czy boimy się? Czego? Że KE nas zje?
Komentatorzy podpowiadają że w rewanżu Polska powinna zawiesić wpłacanie składki członkowskiej do kasy UE. To nie są bagatelne pieniądze.

Druga sprawa dotycząca bezprawia w wykonaniu KE dotyczy wypłaty kwot należnych Polsce w ramach KPO. Znowu chodzi o poważne kwoty. Część państw unijnych korzysta z nich od ponad roku. Polska żyruje te pieniądze dla całej UE a sama nie otrzymała dotychczas ani euro i nie wiadomo kiedy je dostanie. Sprawa jest o tyle poważna że rozliczenie wydatkowania przyznanej puli jest terminowe i istnieje ryzyko, że Polska nie zdąży tych pieniędzy wydać i rozliczyć się z KE.
Tak jak w poprzednim przypadku nie wiadomo dlaczego Polska godzi się na takie traktowanie?
To nie darowizna. W znacznej części jest to kredyt bankowy który trzeba spłacić.
Podobnie jak w poprzednim przypadku cierpimy na brak rzeczowego wyjaśnienia ze strony rządu MM.
Radykalna propozycja jest taka żeby zrezygnować całkowicie z udziału w tym programie, ze wszystkimi skutkami, a ekwiwalentne kwoty uzyskać w komercyjnych bankach. Ze względu na obecną sytuację gospodarczą Polski warunki uzyskania pożyczki/kredytu nie powinny być gorsze od oferowanych przez KE. Odpadnie jednak uzależnienie polityczne rozliczenia tych kwot.
Póki co tkwimy w zawieszeniu bo nie wiadomo kiedy KE uzna że spełniamy warunki do wypłaty.
Ironia losu polega na tym, że zawieszenie spowodowane jest brakiem stanowiska Trybunału Konstytucyjnego który toczy swoje wewnętrzne gierki kompetencyjne i nikt z zewnątrz nie jest w stanie ruszyć sprawy z miejsca.
Krótko mówiąc anarchizacja państwa postępuje. Na tym budowana jest nadzieja opozycji na powrót jesienią do władzy.

p.s. Rekordy głupoty, nie tylko politycznej, będziemy ustanawiać za sprawą pomysłu euroentuzjastów znanego dzisiaj jako
fit for 55. https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/green-deal/fit-for-55-the-eu-plan-for-a-green-transition/
KE zdaje sobie sprawę że pomysłu nie da się wdrożyć przy pełnym poparciu państw członkowskich. Zastosowano więc sprytny zabieg polegający na indywidualnym wprowadzaniu poszczególnych celów realizacyjnych, a to wymaga tylko większości głosów.
Wstępne szacowanie kosztów wskazuje że Polska nie będzie w stanie realizować tych szczytnych celów z braku możliwości finansowych.
W ferworze trwającej dyskusji ginie pytanie o skuteczność realizacji celów
fit for 55.
Europa to nie cały świat. Nic nie słychać żeby pozostałe kontynenty zechciały z podobnym zaangażowaniem uczestniczyć w tym zbożnym dziele.
Zanosi się na to że cała para UE pójdzie w gwizdek ale koszty będziemy ponosili my.
Nikogo nie obchodzi że nas na to nie stać.

14 maja 2023

Dlaczego w Polsce jest problem z kwestią żydowską?

Kwestia żydowska trafia na pierwsze strony zawsze gdy na tapecie są tematy niewygodne dla rządzących. Jest dla mnie niepojęte dlaczego nie potrafimy ogarnąć tego tematu.
Widocznie się opłaca. Przynajmniej politycznie.
Kuriozalność sytuacji polega na tym że walczymy z cieniem.
Oficjalnie Żydów jako społeczności w Polsce, w znaczącej ilości, nie ma,
Takie są przynajmniej wyniki opublikowanego spisu powszechnego z 2011 roku według którego jest ich oficjalnie nie więcej niż 7,5 tysiąca. Liczebnie są porównywalni z ilością Litwinów w Polsce.
Osobiście nie daję wiary tej statystyce. Wstydzą się czy to postępowanie jest głęboko przemyślane?
Dane ze spisu 2021 mają być opublikowane w maju.
https://stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5670/22/1/1/struktura_narodowo-etniczna.pdf /strona 31/. Jeśli uznać dane za wiążące to Żydzi w Polsce stanowią wyjątkowo hałaśliwą medialnie,chociaż liczebnie skromną, grupę etniczną.
Nawiasem mówiąc dawno nie widziałem opracowania poważnej instytucji jaką powinien być GUS, zawierającego tyle pustosłowia. Za nasze publiczne pieniądze. W sumie nic nowego.
Co do Żydów w Polsce to byli, są i prawdopodobnie będą.
Mamy do czynienia z dość szczególną sytuacją. Polscy Żydzi piszą swoją historię, a tak naprawdę własną interpretację historii Polski w części ich dotyczącej, a Polacy, siłą rzeczy piszą historię Polski i Polaków widzianą kompleksowo.
https://www.polin.pl/sites/default/files/podrecznik_1000_lat_historii_zydow_polskich_podroz_przez_wieki_web.pdf
Warto zwrócić uwagę, że historia Polski pisana przez historyków od zamierzchłych czasów nie wprowadzała tego rozróżnienia. Może było inaczej, ale nie było to zbytnio spopularyzowane.

Na marginesie, przy mnogości zalegającej księgarnie i nie tylko makulatury nie widziałem od lat wznowień przedwojennych wydań wielu książek o Żydach zamieszkujących polskie ziemie.
Temat tabu?
Problem powstał, a raczej nasilił się po zakończeniu II wojny światowej.
To wymaga wyjaśnienia. Dlaczego?
Problem ma charakter socjologiczny, psychologiczny, polityczny, społeczny czy jeszcze inny?
W mojej ocenie Żydzi nigdy nie byli lojalni wobec państwa w którym przyszło im żyć.
To było historyczną przyczyną ich nieustającej wędrówki, ale też zagwarantowało im przetrwanie jako narodu.
W przypadku Polski Żydzi wykorzystali historycznie naiwność Słowian. Wygnani z Hiszpanii szli przez Francję i Niemcy gdzie ich zbytnio nie chciano. W Polsce potrafili sukcesywnie zdobywać coraz więcej praw i przywilejów kosztem miejscowych społeczności.
Zaczęło się od Kazimierza Wielkiego.
Cechą szczególną Żydów jest niechęć do asymilacji w nowym środowisku. Zawsze starali się tworzyć środowisko zamknięte.
Stabilizacja w relacjach wzajemnych na ziemiach ROP utrzymywała się do drugiej połowy XIX wieku, po Powstaniu Styczniowym. Karą za wywołane Powstanie stało się sprowadzenie do Królestwa Polskiego z zaboru rosyjskiego litwaków którzy przejmowali dobra po zesłańcach.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Litwacy
Odrodzenie Państwa Polskiego przeplatało się z planami utworzenia na ziemiach polskich państwa o nazwie Judeopolonia.
https://www.docdroid.net/LdgBs6f/judeopolonia-nieznane-karty-historii-prl-pdf
Temat nie wypalił więc zainteresowanie Żydów skierowało się na Palestynę. Co ciekawe, przy wsparciu II RP.
Mniejszość żydowska w II RP była dość liczna, a dotyczyła głównie Kresów i dużych miast Kongresówki, czyli byłego zaboru rosyjskiego. Większość Żydów stanowiła biedota. Stąd jej ciągoty do nowinek bolszewickich i uleganie propagandzie antypolskiej skutecznie podsycanej przez komunistów.
To nie wyklucza że wśród Żydów trafiali się krezusi, ale byli w zdecydowanej mniejszości.
Okres międzywojenny w stosunkach polsko-żydowskich był bardzo burzliwy.
Dojście Hitlera do władzy w Niemczech i rozwój narodowego socjalizmu spowodował rywalizację z ideologią syjonizmu. Niemcy i Żydzi uważali się za narody wybrane, uprzywilejowane.
Starcie nie skończyło się na polemice. Wobec narastających prześladowań, krótko przed wybuchem II wojny nasiliła się ucieczka Żydów z III Rzeszy. Nie wszystkim chętnym się udawało.
Do historii przeszła sprawa statku z uciekinierami żydowskimi którego nie wpuszczono do USA.
https://wiadomosci.wp.pl/stany-zjednoczone-nie-przyjely-zydowskich-uchodzcow-z-iii-rzeszy-6126041495422593a
Po wybuchu wojny Niemcy w podbitych krajach zaczęli tworzyć dla Żydów getta, a po konferencji w Wansee
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konferencja_w_Wannsee przystąpili do rozwiązania problemu żydowskiego, czyli planowej eksterminacji Żydów. Restrykcje dotknęły nie tylko Żydów, ale wszystkich którzy im pomagali. Szczególnie ostro zostali potraktowani Polacy którzy za pomoc byli karani śmiercią /nie tylko sprawcy, ale ich rodziny/. Egzekucje wykonywano bez sądów. Mimo tego, na terenach okupowanych kwitła zorganizowana i indywidualna pomoc w którą było zaangażowanych czynnie szacunkowo około pół miliona Polaków. Dzisiaj ta liczba jest trudna do zweryfikowania ze względu na brak informacji źródłowej.
Po wojnie, po utworzeniu państwa żydowskiego na terenie autonomii palestyńskiej pojawił się problem rozrachunków z własną
przeszłością.
Tak się złożyło że Żydzi nie traktują wszystkich jedną miarą.
Nie wchodzę w szczegóły. W końcu zajmuję się relacjami polsko-żydowskimi.
Żydzi zawdzięczają Niemcom unicestwienie około 6 milionów swoich rodaków, ale „za drobną opłatą” szybko puścili to w niepamięć. Nie każdy tak potrafi.
Idąc tą drogą Żydzi wypracowali sobie nową specjalność jaką stało się pomnażanie majątku Izraela na grobach zmarłych i wymordowanych Żydów na terenach okupowanych przez III Rzeszę Niemiecką.
Są w tym skuteczni bo światowa opinia publiczna kupiła taką narrację mimo że nie ma to umocowania w prawie międzynarodowym. Metoda ma swoją nazwę. To
holocaust industry. https://pl.wikipedia.org/wiki/Przedsi%C4%99biorstwo_holokaust
Jest jeszcze coś na co trzeba zwrócić uwagę. Właściwie tych cosiów jest więcej.
Są na tym świecie osoby kwestionujące powszechnie publikowane dane o martyrologii Żydów.
6 milionów ofiar to liczba umowna nigdzie nie udokumentowana. Ale oponentom nałożono skuteczny kaganiec prawny o nazwie „kłamstwo oświęcimskie”.
https://pl.wikipedia.org/wiki/K%C5%82amstwo_o%C5%9Bwi%C4%99cimskie

Ustalenie prawdy historycznej to zadanie dla historyków. Czy realne dzisiaj to inna sprawa.
Nas powinno interesować dlaczego z roszczeniami o odszkodowania za tzw. mienie pożydowskie występuje Izrael,
państwo które powstało po zakończeniu II wojny światowej a zmarli bezpotomnie i wymordowani Żydzi byli obywatelami konkretnych państw, w tym także Polski?
Ta ingerencja wobec Polski ma znacznie większy zasięg. Apogeum stanowiła ingerencja /o dziwo skuteczna/ ambasadora Izraela w Polsce w prace nad kolejną nowelizacją ustawy o IPN.
Nie zapominajmy o naciskach pośrednich na Polskę. Takim przykładem jest Act 447 przyjęty w USA
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ustawa_JUST
Uważam to za skandal międzynarodowy. To jawna ingerencja w wewnętrzne sprawy Polski.
Jak to się ma do naszej suwerenności?
Na obecnym etapie stosunków polsko-amerykańskich sprawa zeszła na dalszy plan, ale nie znaczy to że została zamknięta definitywnie. Nad tym czuwa lobby żydowskie w USA.

Dlaczego Polska dopuściła do zawłaszczenia przez Żydów pozostałości po KL Auschwitz?
https://www.auschwitz.org/ Niemcy zbudowali ten obóz dla więźniów polskich, a w kolejnych latach przebywali i ginęli tam więźniowie różnych narodowości.
Podobne pytanie należy postawić wobec roli Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejskie_Centrum_Solidarno%C5%9Bci Zamęt wokół jego powstania przyczynił się do tego że dzisiaj ruch solidarnościowy kojarzony jest z upadkiem muru berlińskiego, a nie ze strajkiem w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. Dlaczego dopuszczono do mianowania szefem ECS obcokrajowca?
Już to powinno nas zmuszać do postawienia pytania czy my Polacy jesteśmy u siebie?
Kto nami rządzi i w czyim interesie podejmuje decyzje?

Brak formalnego dokumentu rangi międzynarodowej, dotyczącego zakończenia II wojny światowej /traktatu pokojowego/ powoduje brak stabilizacji politycznej w Europie i nie tylko. Polityka wielkich mocarstw spowodowała, że nie Niemcy stali się największymi przegranymi II wojny światowej.
Stało się to za sprawą nowego podziału stref wpływów w Europie i zasad odbudowy gospodarczej Europy ze zniszczeń wojennych.
Polska miała być jednym z beneficjentów planu Marshalla https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla
ale musiała obejść się smakiem za sprawą decyzji Stalina.

W ostatnich latach mamy do czynienia z roszczeniami Żydów o tzw. mienie pożydowskie z terenów właśnie jakich? II RP czy III RP? Kto ma o tym decydować?
A może najpierw powinniśmy usłyszeć kiedy i ile otrzymamy od Niemiec w ramach odszkodowań za zbrodnie i zniszczenia spowodowane przez III Rzeszę Niemiecką podczas wywołanej przez te Niemcy II wojny światowej?
Na pewno nie możemy się godzić na żądania rządu Izraela ani uzurpatorów z ADL.
Nie ma miejsca na prawo dżungli.
O obiektywizmie nie może być mowy, bo każda strona przedstawia swoje racje i jest odporna na argumenty drugiej strony. Na to wszystko nakłada się powojenna zmiana granic.
Polska ma realny wgląd w to co mieści się w dzisiejszych granicach a mamy być obciążeni tym co dotyczy II RP. Takich niespójności i nielogiczności jest więcej.
Wojna się skończyła i nastał czas liczenia strat.
Dla Polski zadanie niezwykle utrudnione bo mimo że byliśmy po stronie zwycięzców, poza stratami ludzkimi i materialnymi ponieśliśmy znaczne straty terytorialne.
Prześladował nas pech. Za sprawą aliantów dostaliśmy się w strefę wpływów Związku Radzieckiego.
„W nagrodę” ZSRR zaczął u nas krzewić komunizm, system kulturowo nam obcy.
Perfidia tych działań polegała na tym że wraz z wojskami radzieckimi do Polski weszło prawdopodobnie ponad 200 tysięcy rosyjskich Żydów którzy mieli wprowadzać porządki na modłę rosyjską. Nadano im polską tożsamość chociaż niewielu potrafiło porozumiewać się w języku polskim. Dzisiaj mamy do czynienia z drugim i trzecim pokoleniem tego „desantu”.

Ostatnio czytałem taki tekst
https://niepoprawni.pl/blog/andy51/o-zydowskich-szmalcownikach-na-przykladzie-stelli-kubler Nic nowego. To tylko przypomnienie faktów chętnie usuwanych z pamięci społeczeństwa. Nie tylko polskiego. Wybielanie swojej historii to nie tylko ulubione zajęcie Żydów.
Niemcy wzięli się za to już kilka lat po zakończeniu II wojny. Dzisiaj mogliby powiedzieć że prawie im się udało. To prawie może być dla nich bardzo kosztowne, ale za wcześnie o tym głośno mówić.

07 maja 2023

Zmiana tematu?

W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi.
Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół
fit for 55.
Zainteresowanie mediów w tym temacie faluje. Za sprawą zboża z Ukrainy zainteresowanie chwilowo siadło, teraz ponownie temat jest grzany.
W dyskusjach wraca się do prapoczątku, czyli na co i dlaczego zgodził się premier MM w grudniu 2020? Konkretnie chodzi o to dlaczego wówczas nie zawetował tego kontrowersyjnego pomysłu KE?
Obawiam się że dyskutantom wiele szczegółów umknęło. To sprawa upływu czasu.
Miałem niezłą frajdę gdy zajrzałem do swoich zapisków z końca 2020 roku.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć że te lata w naszej polityce, w wielu aspektach, to czas zmarnowany i to raczej bezpowrotnie.
Wówczas nikt nie mógł przewidzieć że wkrótce wybuchnie za naszą wschodnią miedzą wojna.
Czy my ciągle będziemy żyli w przeświadczeniu że Opatrzność będzie czuwała nad nami?
Nie wiem czym się kierował MM. My widzimy skutki tej niefortunnej decyzji.
Kto zna odpowiedź na to i inne pytania z tym związane? Czy MM poczuł się tak pewny siebie,
czy jednak nie docenił kogo ma przeciwko sobie? A może jest jeszcze inna odpowiedź?
Tego nie wykluczam.
Korekta stanowiska przyjętego w lipcu możliwa była w grudniu 2020 roku. Tak się nie stało.
Rezultaty są doskonałym paliwem politycznym dla rodzimej opozycji.
Kością niezgody są oczywiście pieniądze z KE w ramach Funduszu Odbudowy, które Polska powinna dawno otrzymać do swej dyspozycji. Pieniądze nie zostały do tej pory zwolnione.
Kłopot polega na tym że jest ustalony termin na ich wydatkowanie, a z drugiej strony Polska już płaci do kasy unijnej swoją działkę za uruchomienie całościowej kwoty dla wszystkich państw członkowskich. Zamieszanie spowodowane jest tym że premier zgodził się na transakcję wiązaną, bez umocowania prawnego. Chodzi o tzw. kamienie milowe tzn. spełnianie warunków uzależniających zwolnienie przyznanych Polsce kwot. Po stronie KE jest to działanie uznaniowe, ponieważ KE faktycznie ingeruje w system funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
To zaś jest zastrzeżone dla kompetencji danego państwa.
KE postępuje jak w definicji horyzontu. Spełnienie wymogu dla jednego kamienia milowego powoduje wymaganie spełnienia kolejnego i co gorsze, jednostronne dopisywanie kolejnych punktów.
Co w tym wszystkim dziwi to brak zdecydowanego oporu wobec praktyk KE ze strony rządu MM.

Tak jak przewidywałem sprawa wywozu zboża z Ukrainy to kolejna Madzia story.
Trafiłem na ten tekst
https://naszeblogi.pl/66234-funkcjonariusze-wszystkich-krajow-laczcie-sie
i umacniam się w przekonaniu że jesteśmy wpuszczani w kanał.
Jak skomentować to?
Ostatnio Polska została zalana zbożem z Ukrainy. Jest to tak zwane zboże techniczne, pełne pestycydów i zanieczyszczeń. Zboże miało przejeżdżać przez Polskę tranzytem, ale jak się okazało zapchało  polskie magazyny zbożowe. Wina leży nie tylko po stronie władz, które nie radziły sobie z kontrolą transportów lecz również po stronie rodaków, którzy kupowali to tanie zboże sprzedając je dalej jako pełnowartościowe zboże spożywcze. Warto się zainteresować rolą jaką w handlu tym zbożem odgrywa ukraiński oligarcha Dmytro Firtasz.  Firtasz na stałe mieszka w Austrii gdyż jest ścigany przez władze USA za łapówki. Firtasz w magazynach na Ukrainie ma podobno 3 miliony ton zboża. W Polsce natomiast ma firmę, kamienicę po Gudzowatym i bezkarność. Służby amerykańskie nie ścigają go jak widać zbyt skutecznie podobnie jak nigdy nie ścigały Przywieczerskiego.
Kim jest Dmytro Firtasz?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dmytro_Firtasz Sporo ciekawych informacji znajduje się tu https://wnet.fm/tag/dmytro-firtasz/
https://tvn24.pl/swiat/austria-sad-najwyzszy-zgodzil-sie-na-ekstradycje-dmytro-firtasza-do-usa-ra947561-2288490
Kto realnie wpływa na sytuację wewnętrzną na Ukrainie?
https://www.dw.com/pl/ukraina-jak-pot%C4%99%C5%BCni-jeszcze-s%C4%85-oligarchowie/a-64824040
Proszę zwrócić uwagę na powtarzające się wątki polskie.
Gry wewnętrzne trwają od dawna
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2013-02-06/dmytro-firtasz-przejmuje-jedna-z-glownych-telewizji-na-ukrainie
Do całości obrazu trzeba wspomnieć o roli oligarchów w funkcjonowaniu państwa ukraińskiego. Media wspominają że Firtasz popiera, nie tylko politycznie, obecnego prezydenta Ukrainy.
Nie możemy zapominać że, niezależnie od trwającej wojny, na Ukrainie trwa walka o władzę. Kadencja Zełenskiego skończy się i kto będzie następcą? Nikt nie gwarantuje że uzyska reelekcję.

Na koniec wspomnę o materiale na który trafiłem przypadkowo.
https://banbye.com/watch/v_aTKr39K7JSml
Istnieje w publicystyce coś takiego jak dziennikarstwo śledcze. Mam na ten temat swoje zdanie. Wyróżniam tu dwie zasadnicze kategorie. Jedna to publikowanie materiałów podrzucanych „zaprzyjaźnionym” dziennikarzom. Wartość tych materiałów jest problematyczna, za to trafiają one na pierwsze strony prasy, albo emitowane są w tzw. prime timie.
Drugą kategorie tworzą dziennikarze niszowi, którzy swoje ustalenia publikują w prasie niskonakładowej, czy na blogach w internecie. Problem polega na tym, że informacje tych ostatnich są starannie wyciszane, a czasem autorzy są włóczeni po sądach i karani za naruszenie kk bez sprawdzenia zasadności publikowanych informacji. Pod tym względem nic się nie zmienia od dziesięcioleci.
Świadomie pomijam znane przypadki fizycznego zniszczenia dziennikarzy którzy zbytnio dociekali prawdy. Nie chodzi bynajmniej o Federację Rosyjską.
W linkowanym przypadku widać że ta prawda mało kogo interesuje. Nawet w wydaniu książkowym.

04 maja 2023

Kto nam robi wodę z mózgu i dlaczego?

Mamy chyba dyskusji o ukraińskim zbożu i problemach pochodnych po kokardę.
Pozwolę sobie na małe resume. Oczywiście z mojego punktu widzenia.
Inaczej sprawa wyglądała na początku, na podstawie relacji mediów prorządowych /i nie tylko/.
Zupełnie inny obraz wyłonił się po dłuższych wykopkach każdego z dyskutantów.
Potwierdziło się znowu moje ulubione powiedzonko, czyli najważniejsze jest to czego nie widać.
Teraz widać, słychać i czuć.
O rolnictwie na Ukrainie trzeba rozmawiać w zupełnie innych kategoriach niż gdy mówimy o rolnictwie
w Polsce.
Przede wszystkim na Ukrainie nie ma znaczącego rolnictwa drobnotowarowego. To co jest?
„W Ukrainie funkcjonują 93 agroholdingi, które według oficjalnych informacji z ichniejszego ministerstwa rolnictwa, posiadają ok. 32 proc. wszystkich gruntów rolnych Ukrainy. Ale według nieoficjalnych danych przekazanych przez prof. Borodinę jest to aż 47 proc. gruntów rolnych. Istnieje tam dużo nieścisłości dotyczących obrotu ziemią, bo np. olbrzymia część gruntów jest dzierżawiona bezumownie. Oficjalnie największe gospodarstwo w Ukrainie, według danych rządowych, liczy sobie ok. 600 tys. ha, a według nieoficjalnych ponad 800 tys. ha.
… w ostatnim dziesięcioleciu agroholdingi wykorzystywały 85 proc. całego budżetu kraju  przeznaczonego na rolnictwo. Czyli środki te nie trafiały do rolników, tylko do dużych firm.

Informacja z 2022 roku:
17 mln hektarów na Ukrainie ma Monsanto, Dupont i Cargill , Ich uprawy są GMO.
Ciekawie jest na terenach okupowanych /wschodnia Ukraina/:
Po rosyjskiej napaści na Ukrainę najlepsze ziemie trzech największych gospodarstw rolnych na Ukrainie zawłaszczyła spółka rolna byłego rosyjskiego ministra rolnictwa Aleksandra Tkaczowa. Chodzi o ponad 162 tysięcy hektarów ukraińskich czarnoziemów. Rosjanie zagrabili też zgromadzone tam zboże i inne zapasy.
Gigantomania to znak rozpoznawczy Rosji. Powierzchnie latyfundiów liczone są w setkach tysięcy hektarów.
Dwudziestu prywatnych rosyjskich latyfundystów ma w posiadaniu łącznie 8,3 miliona hektarów najlepszej ziemi rolnej Rosji. Największe z latyfundiów liczy 1,05 miliona hektarów. Najbogatsze latyfundium zatrudnia 42 tysiące ludzi.
Najbogatsze należy do klanu byłego ministra rolnictwa FR /Tkaczowa/.
Tych szczegółów jest więcej.

Zasadnicza różnica w produkcji rolnej na Ukrainie czy w Rosji polega na tym że tam nie obowiązują unijne przepisy o stosowaniu środków ochrony roślin itp. Poza tym produkcja wielkotowarowa jest zawsze tańsza od tej drobnotowarowej. Poza tym latyfundia = GMO.
Jakie więc szanse ma polskie rolnictwo na takim „wolnym rynku”?
Pytanie jak najbardziej na miejscu i na czasie.

Zamiar długoterminowy Ukrainy to przystąpienie do UE. Jeśli to nastąpi, polskie rolnictwo będzie miało znaczącego konkurenta na unijnym rynku rolnym. Jakąś nadzieją jest to że marzenie Ukrainy nie spełni się szybko. O to „zadbają” Francja i prawdopodobnie inne kraje Wspólnoty.

p.s. Jeszcze trochę a zaczniemy robić za ekspertów od rolnictwa w b. ZSRR :))))))

p.s.2 Pan Budzisz od dawna kreuje się na eksperta od wszystkiego https://wpolityce.pl/swiat/644818-jak-nie-budowac-relacji-z-ukraina-opowiesc-o-zbozu
Tym razem od polityki rolnej.
Tekst jest długi, dotyka wielu wątków, ale mija się z faktami w jednym punkcie.
Albo rządzący wprowadzają nas celowo w błąd.
W moim rozumieniu Polska, w porozumieniu z KE, miała udostępnić swoje terytorium do wywozu ukraińskiego zboża na rynki trzecie, a nie do jego importu!
Skoro stało się jak to opisuje autor, to doszło do złamania uzgodnień za które ktoś w Polsce powinien odpowiadać. Kto?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...